http://www.rp.pl/artykul/159563,812965.html
Jak izraelski generał mścił się na Polakach nad Auschwitz
Piotr Zychowicz
"Musieliśmy słuchać Polaków przez 800 lat. Teraz już się ich słuchać
nie musimy". Te słowa izraelskiego generała świadczą, że nie szanuje
on sojusznika i nie zna historii
Izraelskie lotnictwo ma nowego dowódcę. Został nim Amir Eszel.
Niezwykle utalentowany i popularny wśród kadry oficerskiej generał. W
mediach natychmiast ukazało się wiele artykułów, w których zadano
pytanie, czy to ten człowiek poprowadzi izraelskie lotnictwo do
najbardziej ambitnej misji w jego historii: zniszczenia instalacji
nuklearnych Teheranu.
Przy okazji, zupełnie nieoczekiwanie, dostało się Polsce. Izraelskie
gazety przypomniały słynny przelot nad byłym niemieckim obozem zagłady
Auschwitz, który miał miejsce w 2003 roku. Eszel pilotował wówczas
jeden z trzech izraelskich myśliwców F-15, które przy okazji pobytu na
pokazie lotniczym w Radomiu przeleciały kilkaset metrów nad byłym
obozem.
Wydarzenie to odbiło się szerokim echem, a Eszel został uznany za
bohatera. Teraz, przy okazji nowej nominacji, ujawnił prasie kulisy
tamtego lotu. Według niego Polacy zgodzili się na niego, ale pod
warunkiem że odbędzie się powyżej poziomu chmur. Eszel - jak mówi dziś
z dumą - świadomie nie posłuchał gospodarzy i przeleciał z rykiem
silników niemal nad samymi barakami.
- Powiedziałem wówczas pozostałym pilotom: musieliśmy słuchać Polaków
przez 800 lat. Teraz już się ich słuchać nie musimy - wspominał nowy
dowódca lotnictwa. Słowa te zostały przyjęte przez dziennikarzy z
aprobatą. Charakterystyczny jest komentarz, jaki opublikował znany
amerykański publicysta Jeffrey Goldberg.
"Nad Auschwitz Eszel dokonał symbolicznej zemsty na Polakach, którzy
upokarzali Żydów w trakcie stuleci, które doprowadziły do Holokaustu -
napisał Goldberg w tekście, który został opublikowany w wielu gazetach
USA i Kanady. - Jego ówczesny dowódca uznał, że ten przelot był
najlepszym dowodem, że syjonistyczne przekonanie, iż Żydzi mogą liczyć
tylko na siebie, jest prawdziwe".
Zarówno wypowiedź gen. Eszela, jak i towarzyszące mu komentarze, są
zaskakujące. Polskę łączą bowiem z Izraelem wyjątkowo bliskie relacje,
także w sferze bezpieczeństwa. Sami Izraelczycy lubią nam powtarzać,
że jesteśmy ich "koniem trojańskim w UE". To, że zignorowało się wolę
zaprzyjaźnionego państwa na jego wlasnym terytorium, nie powinno być
więc powodem do dumy i pochwał. Raczej do nagany.
Zasmucające jest również to, że wysoki oficer izraelskiej armii tak
słabo zna dzieje swojego własnego narodu. Choć rzeczywiście pod koniec
lat 30. w Polsce zaczęło się robić duszno, to 800 lat historii Żydów
na terenie Rzeczypospolitej nie było wcale pasmem udręk. Wprost
przeciwnie - była to historia zgodnego współżycia między obydwoma
narodami.
To Polska udzieliła Żydom azylu, gdy w średniowiecznej Europie zaczęły
narastać nastroje pogromowe. To Polska stała się miejscem, w którym
kwitło żydowskie życie kulturalne, religijne, gospodarcze i
polityczne. To w Polsce urodzili się założyciele Izraela. Wstyd, że
generał Eszel - który jest synem ocalałych z Zagłady - o tym nie wie.
Jeżeli rzeczywiście Eszel niedługo wyśle swoje samoloty nad Iran i
rozpoczną się bombardowania tego kraju, izraelscy dyplomaci będą
robili wszystko, aby pozyskać dla tej wojny poparcie na świecie. Na
pewno zawitają wówczas również do Warszawy. Wypowiedzi takie jak gen.
Eszela nie ułatwią im zadania.
--
Smart questions to stupid answers