On 03/28/2013 10:56 PM,
tadeus...@hotmail.com wrote:
> W dniu czwartek, 28 marca 2013 12:26:33 UTC-4 u�ytkownik Sebastian
> Kaliszewski napisaďż˝:
>>
tadeus...@hotmail.com wrote:
>
>>> W dniu pi�tek, 5 pa�dziernika 2001 16:50:42 UTC-4 u�ytkownik Mila
>>> napisaďż˝:
>>>> Ja wiem, ze to pewnie jest dla niektorych oczywiste, ale
>>>> zastanawia mnie, dlaczego Ziemia sie obraca wokol wlasnej osi i
>>>> co nadalo jej ten ruch? Prosze o wyrozumialosc.... Milena
>>> Odpowiedz na Twoje pytanie jest prosta. Trzeba tylko przyjac moja
>>> hipoteze powstawania Ukladu Slonecznego a wczesniej powstawania
>>> Galaktyk.
>
>> Niestety twoja hipoteza kompletnie nie trzyma siďż˝ kupy i przeczy
>> podstaowym i dobrze znanym prawom fizyki.
> A konkretnie jakim prawom przeczy? Moga to byc prawa nawet niezbyt
> dobrze znane:)
Takie jedno by�, jako� tak powszechnej grawitacji si� zwa�o...
To w�a�nie to si� nie trzyma kupy. Literalnie.
> Te predkosci byly wymuszane centryfugoidalnym
> ciagiem
Czym???
> co raz to nowych czastek wyrzucanych przez slonce. To
> wszystko w turbulentnym ruchu. Zatem o jakich stanach ustalonych
> trudno tu mowic.
Nie ma znaczenia ustalenie, ma znaczenie stabilno��, zbie�no��
konfiguracji. Twoja jest rozbie�na.
>
>>> Polaczenie dwu cial o roznej predkosci liniowej powoduje, ze
>>> cialo bedzie sie krecic w strone nadana przez cialo o tej
>>> wiekszej predkosci obwodowej. Potem z tych zalazkow uformowaly
>>> sie planety, ktore dysponujac juz duza sila grawitacji "pozarly"
>>> wszystkie mniejsze, powstale w malych od niej odleglosciach. To
>>> tlumaczy fakt, ze prawie wszystkie planety kraza w prawie tej
>>> samej plaszczyznie i kreca sie w te sama strone co gwiazda
>>> macierzysta. Tym tlumacze przeciwny zwrot obrotu planety Wenus,
>>> ktora musiala zderzyc sie z mniejszym cialem, ktora zmienilo jej
>>> wirowanie na przeciwne. Proces ten trwa do czasow nam obecnych
>>> tyle, ze w sladowym wrecz stopniu. Co dzien na Ziemie opada tony
>>> materii wietru slonecznego. Te tony to jest jednak tak malo, ze
>>> tego Ziemia nie zauwaza, chociaz byc moze dlatego zwalnia swoj
>>> ruch wirowy o sekude na kilka lat. Pzdr Tornad
>
>> Bzdury. Z Ziemi te� r�wnocze�cie tony materii ulatuj� w kosmos..
>
> Aha, czyli kazdy wiekszy kamyk ma mala kieszonkowa rakiete, ktora
> nadaje mu pierwsza czy druga predkosc kosmiczna i jazda w kosmos...
ROTFL. Pleciesz trzy po trzy o rzeczach o kt�rych nie masz poj�cia.
A o ulatnianiu si� samej atmosfery s�ysza�?
> Ja to uwazam za piramidalna bzdure
Ja za to nie mam w�tpliwo�ci �e znaczna cz�� rzeczy o kt�rych
opowiadasz to *s�* piramidalne bzdury. Bardzo lubisz gada�, z pewno�ci�
niezm�con� znajomo�ci� rzeczy, o sprawach o kt�rych nie masz bladego
poj�cia. I co gorsza ignorujesz fakty. Bez �adnego uzasadnienia w jedne
rzeczy wierzysz a inne odrzucasz -- wszystko na podstawie nie popartego
cho�by bladym poj�ciem widzimisi�. To niczego warto�ciowego t� drog� nie
dojdziesz -- b�dziesz wymy�la� kolejne nonsensowne, nie trzymaj�ce si�
kupy bzdury (co zresztďż˝ czynisz).
Ale wracaj�c do tematu. Atmosfera ziemska nie ma ostrej granicy --
p�ynnie przechodzi w przestrze� mi�dzyplanetarn�. Atmosfera ta sk�ada
si� z cz�stek gaz�w. Jak doskonale wiemy przy danej temperaturze cz�stki
okre�lonego gazu maj� �ci�le okre�lon� *�redni�* pr�dko�� (przy czym im
l�ejszy gaz i czym prostsze cz�stki /mniej mod�w wibracyjnych/ tym ta
*�rednia* pr�dko�� jest wi�ksza). Ale to jest w�a�nie pr�dko��
*�rednia*, co oznacza �e jedne cz�stki poruszaj� si� szybciej a inne
wolniej (a rozk�ad tych pr�dko�ci jest bardzo zbli�ony do normalnego,
czyli rozk�adu Gaussa). To oznacza, �e najszybsze z nich poruszaj� si�
szybciej ni� II pr�dko�� kosmiczna -- zatem je�li nie zderz� si� czym�
co je zawr�ci z powrotem to uciekn�. Za tak� ostateczn� granic�
atmosfery (a raczej strefďż˝) demarkacyjnďż˝ przyjmuje siďż˝ obszar gdzie
drogi swobodne tych cz�stek staj� si� wi�ksze od rozmiar�w planety z jej
atmosfer� -- czyli w tej strefie szansa na niezderzenie si� jest du�a.
Naj�atwiej uciekaj� cz�stki najl�ejsze -- dlatego te� w atmosferze s�
tylko znikome ilo�ci helu (przy nagrzewaniu s�onecznym wyst�puj�cym w
okolicach orbity Ziemi cz�stki tych gaz�w osi�gaj� na tyle du�e
pr�dko�ci �e ich ulatanie si� z ziemskiej studni grawitacyjnej jest zbyt
szybkie by Ziemia mog�a je utrzyma� przez odpowiednio d�ugi czas). Z
tego co wyst�puje w znacznej ilo�ci r�wnie� na du�ych wysoko�ciach mamy
dwuatomowy tlen i dwuatomowy azot. Tlen pod wp�ywem promieni UV
wystarczaj�co �atwo dysocjuje do tlenu monoatomowego. Stosunkowo nisko
(stratosfera) taki monoatomowy tlen cz�sto podczepia si� do dwuatomowej
cz�stki tworz�c ozon. Na du�ych wysoko�ciach (mezopauza i wy�ej) taki
monoatomowy tlen mo�e si� sie do�� d�ugo utrzyma� zanim si� z czym�
zwi��e (z uwagi na rozrzedzenie atmosfery). A taki monoatomowy tlen jest
ok. dwa razy l�ejszy od powietrza wi�c ma wi�ksze �rednie pr�dko�ci i
�atwiej ucieka na obrze�a. Na wysoko�ciach niskich orbit (LEO) tlen to
ok. 80% sk��du atmosfery (bardzo rozrzedzonej, ale atmosfery -- ten
obszar zalicza si� do egzosfery, czyli najwy�ej strefy ziemskiej
atmosfery). Monoatomowy tlen jest powa�nym czynnikiem erozji materia��w
z kt�rych wykonane s� satelity. St�d np. wiele r�nych element�w jest
poz�acane (z�oto jest stosunkowo odporne chemicznie).
> podobna zreszta do szerzacych sie
> prawd, ze meteoryt znaleziony na polu na pewno pochodzil z Marsa...
> Trwajacy w sladowej ilosci proces bombardowania Ziemi, planet i
> ksiezycow dowodzi poprawnosci mojej tezy..
Ale� sk�d, nie dowodzi. Ty chyba nie bardzo pojmujesz samo s�owo "dowodzi".
> Zjawisko nie moglo tak
> nagle ani powstac ani sie definitywnie skonczyc.
Tak, ale nie stanowi to �adnego dowodu na twoj� nie trzymaj�c� si� kupy
tez�. Sensowne wyja�nienia jego s� zgo�a inne (i trzymaj� si� kupy).
> To wszystko nadal
> trwa i jestesmy tego procesu swiadkami. Tyle, ze nie zawsze
> potrafimy go poprawnie zinterpretowac.
Jeste� na to (brak umiej�tno�ci poprawnej interpretacji) doskona�ym
przyk�adem :)
>> \SK "Never underestimate the power of human stupidity"
> Calkowicie z Twoim credo sie zgadzam. Sam np. nie moge pojac jaka
> duza moca oglupiania gawiedzi dysponuja wierni jednej z
> "najgienialniejszych w dziejach nauki" teorii. I ze nawet na pozor
> swiatli ludzie nie maja na tyle wyobrazni aby jej postulaty i
> wydumane na ich podstawie wzorki uwazac za wymysl kalekiego rozumu.
Lepiej nie gadaj o kalekim rozumie bo przylgnie nie tam gdzie byďż˝ chciaďż˝ ;)
> W
> sumie z Twojej krytyki jestem zadowolony. Jakichs totalnie bzdurnych
> zmyslen w swojej hipotezie nie widze. Jesli masz cos jeszcze do
> zarzucenia lub uzupelnienia - bede wdzieczny.
>
> A moze masz jakas swoja mysl przewodnia. A powinienies gdyz chyba nie
> sadzisz, ze te planety, uklady, galaktyki i co tam jeszcze powstalo z
> materii stworzonej w BB.
S�dz�.
> I to w drobnym ulamku sekundy.
Planety w �adnym wypadku nie powsta�y w u�amku sekundy. Teoria BB nic
takiego nie twierdzi. Znowu cos ci si� (z nienaukowym zupe�nie twardym
kreacjonizmem pozaj�czkowa�o).
Za to protony, neutrony, elektrony -- czemu nie?
> Toc to wtedy
> wszystkie prawa fizyki, lacznie z tym jeszcze nie odkrytymi zostalyby
> zgwalcone.
Nie.
> Tymczasem ta najbzdurniejsza z bzdurnych hipotez BB, jak
> dotad, trzyma sie dobrze.
Bo si� trzyma kupy. Bo wszech�wiat nie mo�e by� niesko�czony i
stacjonarny ( i odwieczny) bo nieby w nocy by�oby o�lepiaj�co bia�e a
nie czarne.
Pzdr Tornad
pzdr
\SK
--