On 20/01/12 23:43, Piotr Piesik wrote:
> ja też jestem pod wrażeniem tego urządzenia :) na pewno to świetna
> metoda na usunięcie z baniaka wszystkiego co się da usunąć, jak grzałki
> i "dyfuzory"
hej
dzieki bardzo. tutaj jest zdjecie juz po przerobkach
http://tiny.pl/hjn95
> kiedyś myślałem o baniaku, gdzie cała technika jest za ścianą, a "na
> miejscu" tylko wlot i wylot wody
>
>
> ale co do CO2 - może to co napiszę zabrzmi niewiarygodnie, ale pomiary
> mówią to co mówią; otóż z 2 drewnianych kostek 65mm mam wystarczająco
> dużo CO2 w baniaku 650 litrów netto; test JBL pokazuje stosowny zielony
> kolor
>
> owszem, część gazu tracę - i co z tego, napełnianie butli kosztuje mnie
> 20 PLN/rok;
>
> żeby jeszcze bardziej być uznanym za autora S-F ;) powiem, że kiedyś
> przez te same kostki puszczałem powietrze w nocy; a teraz puszczam
> powietrze CAŁY CZAS, miesza się więc z CO2 zanim dotrze do wody, i nadal
> test JBL jest zielony
>
> miałem kiedyś tzw. reaktor, sprzedałem po krótkim czasie; bałem się
> dodatkowego orurowania, złączek itd. - wszystkiego, co może zacząć
> przeciekać pod moją nieobecność; w dodatku utrudniał mi obsługę filtra
u mnie wszystko stoi w sklejonej plastikowej "tacce" na ktorej miesci
sie pare litrow wody oprocz tego jest na niej "water alarm". Wiem ze jak
wyjezdzam na dluzej to raczej kiepsko by bylo gdyby cos mialo
przeciekac. W sumie mam takich Slowakow ktorzy sami sie pala zeby wpadac
pod moja nieobecnosc i sie pogapic na "akvarko", nakarmic ryby etc, wiec
nigdy nie zostaje wszystko samo na wiecej niz 4 dni. "zasadniczo strach
jest, ale zawsze staramy sie miec kwit z Wegorzewskiej..." ;-)
http://tiny.pl/hjn9l
>
> powtórzę: jestem pod wrażeniem urządzenia, pomysłowości autora i
> minimalizacji sprzętu w baniaku :) jednak to nie podwyższa
> niezawodności, w stosunku do konfiguracji z osobnymi grzałkami, kostkami
> napowietrzającymi i wylotem filtra służącym tylko jako wylot filtra; coś
> za coś, jak to mówią ;)
nie od dzis wiadomom ze im mniej skomplikowana maszyneria tym bardziej
niezawodna, jak przyslowiowy Willis ;-)
--
whitey