WP - Szarość wieczoru

1 view
Skip to first unread message

ag

unread,
Jan 10, 2008, 3:07:13 PM1/10/08
to startr...@googlegroups.com
ON:

-= kwatera Dary - nr 2002, pokład 8; USS Inari, data 24042379, około 20:00 =-

Astronomia nigdy nie należała do jej ulubionych przedmiotów, nic
dziwnego więc, że Dara nie mogła się skupić. Juz dłuższą chwilę
siedziała bez ruchu, wpatrzona tępo w padda z danymi kartograficznymi.
Sięgnęła po termos, próbując nalać sobie herbaty - niestety, skończyła
się, co tylko wzmogło irytację dziewczyny. Wstała od biurka i przeszła
się po pokoiku, jednak to nie uspokoiło jej, mimo iż zazwyczaj
pomagało.

- Zaraz! - pomyślała. - Przecież nie jestem już na studiach, nie muszę
tego zakuć na "już, teraz"... Czas na przerwę. Tylko co by tu zrobić?

Spojrzała na termos i tym razem jej umysł zadziałał błyskawicznie.
Szybko zebrała się i przygotowała do wyjścia. Nawet jeśli w mesie nie
będzie Laury, to i tak spacer jej dobrze zrobi.

-= mesa, pokład 2; USS Inari, data 24042379 =-

W mesie siedziało kilku załogantów rozmawiających o czymś. Poza tym
szumem panowała cisza. Nie było muzyki, nie było zabawy. Można by
rzec, ze dawało sie odczuć, że czegoś jest tu brak. Może tego ciepła,
do którego "młodzież" przywykła. A może i czegoś innego. Czego? To
należało znaleźć. Tylko gdzie tego szukać?

Dara weszła do sali i rozejrzała się, szukając nowej koleżanki.
Niestety, nie było jej nigdzie widać... Zrezygnowana podeszła do
replikatora i napełniła swój termos - przynajmniej jakiś pożytek
będzie... Nie miała jednak ochoty wracać do kwatery, skorzystała więc
z tego, że akurat zwolnił się jeden z małych stolików. Usiadła i
zaczęła obserwować otoczenie, bawiąc się w zgadywanie, kim są jej
sąsiedzi.


- Myślisz, że dokąd lecimy? - brunetka w niebieskiej bluzce siedząca w
pobliżu Dary nieco głośniej zapytała swoją koleżankę.
- Nie słyszałaś? Do Mgławicy Czerwonego Niedźwiedzia. A co?
- Zastanawiam sie czy to prawda co mówią o tym sektorze.
- To są bajki. - powiedziała druga z kobiet w szmaragdowym wdzianku.

W pewnej chwili obydwie kobiety (chociaż niektórzy powiedzieliby
raczej, że to dziewczyny) zauważyły przyglądająca sie im młoda,
ciemnoskórą kobietę. Spojrzały po sobie porozumiewawczo i jakby na
komendę równocześnie powstały i podeszły do stolika, gdzie siedziała
Dara.

- Cześć - powiedziały chórem.

- Cześć - odpowiedziała - jestem Dara. A Czerwony Niedźwiedź to
straszak dla dzieci.

- Ja jestem Kristina - powiedziała ta w szmaragdowym wdzianku i
przedstawiła swoja koleżankę - a to Maria. Dlaczego tak uważasz?
Możemy sie przysiąść? A może dosiądziesz do naszego stolika? - to
mówiąc wskazała na miejsce, które przed chwila opuściły. - Tak
samotnie chyba jest nudno, nieprawdaż?

- Chętnie... przejdę do was - i jak powiedziała, tak zrobiła. - A
wracając do Niedźwiedzia, mnie też nim straszono... to po prostu
niezbadana mgławica, która dla kilku okrętów okazała się być pechową.
Jak to z niezbadanymi i nieoznakowanymi miejscami bywa... Zresztą -
gdyby to było tak niebezpieczne, jak nam babcie i mamy wmawiały, kto
by nas tam puścił?


- Jak sie ktoś znajdzie, kto chce na własnej skórze odczuć co i jak,
to Dowództwo sie zgadza. Wszak sami chcą. A jak przy tym wyjaśnią
zagadkę, to już w ogóle - odpowiedziała Maria siadając przy stoliku.


- Swoją drogą... od dawna jesteście na okręcie? Czym się zajmujecie?

- Przybyłyśmy na dzień przez wyruszeniem. Ja jestem botanikiem, a
Maria jest w sekcji ochrony. A ty czym sie zajmujesz?

- Ksenobiologią... A chwilowo dokształcam się z mgławic, w ramach
szkoleń poszerzających horyzonty załogi... A propos, was też to
dotknęło?

- O jakich szkoleniach mówisz? - zaciekawiły sie obydwie kobiety.

- Wam nie kazali..? - zdziwiła sie Dara - Pierwsze polecenie służbowe,
jakie dostałam, to podszkolić się z astronomii i kartografii. I
słyszałam, że podobno cała załoga ma się doszkalać, żeby w razie czego
móc zastąpić kogoś z innego działu... Nic o tym nie wiecie?


Kristina i Maria spojrzały na siebie nie kryjąc zdumienia.
- Nie... skądże. Co prawda słyszałyśmy, ze kapitan życzyła siebie aby
doszkalać sie w różnych dziedzinach, ale to miało się znaleźć w
rozkładzie zajęć....
- .. A jak ostatnio patrzyłyśmy, ten się nie zmienił. - weszła w słowo
przyjaciółki Maria
- Może ci sie coś pomieszało? - upewniała się Kristina.

- Może... Zaraz, jaki rozkład zajęć?? - dziewczyna nagle poczuła się
jak w Akademii, gdzie mimo pewnego drylu studenckie żarty (zwłaszcza
te co głupsze)nie należały do rzadkości. - Możecie mi to wyjaśnić?
Dopiero dziś tu dotarłam i widać sporo mnie ominęło...


- Może faktycznie źle się wyraziłam - roześmiała sie Kristina. -
Chodziło mi, że każdy z nas ma jakiś tam plan dnia, którego to część
zajmuje służba. Później to już rożnie. Jedni maja jakieś określone
wizyty inni inne zajęcia, robione regularnie. W każdym razie póki co
nic o tym nie wiemy...
- Co wcale nie znaczy, że gdy jutro zameldujemy sie na służbie, to
nasi przełożeni nam tego nie zakomunikują - uzupełniła Maria.


- Aaaaaahaaaaaaa... Cóż, pierwszy dzień służby mam dopiero jutro, więc
pewnie wtedy poznam szczegóły... Olać, nie ma się co martwić na zapas!
Co powiecie na zmianę tematu? - spytała Dara, odzyskując rezon. -
Jesteście tu dłużej niż ja, może wiecie... Co tu można ciekawego robić
po służbie?

- W zasadzie to wszystko. Co kto lubi. Można spotkać sie w kilka osób
w czyjejś kwaterze i coś porobić, można wykorzystać holodek. Można
wreszcie przyjść do mesy, a tu zawsze znajdzie sie coś do roboty.
Czyli co tylko zapragniesz.

Ledwie Kristina skończyła mówić a do mesy weszło 3 młodych mężczyzn.
Jeden z nich, z wyglądu Hiszpan, w ręku miał gitarę.
- Cześć dziewczyny! - zawołał w ich stronę.
- Cześć Almondo! - odpowiedziała mu Kristina, Maria tymczasem wyjaśniała Darze:
- To jest Almondo. Wieczorki przy gitarze gromadzą sporą część załogi.
A Almondo pięknie gra. A jak śpiewa. Ten głos! - przez chwilę
rozmarzyła się.
- Ale Almondo nie tylko gra i śpiewa, ale też sam komponuje -
dorzuciła Kristina. Almondo tymczasem zbliżył sie do ich stolika.
- Jestem Almondo Castelo. Do usług - przedstawił się szarmancko Darze.

- Dara Matthews... czy usługi obejmują zapewnienie miejsca w pierwszym
rzędzie na występie? - zażartowała, zerkając ukradkiem na pozostałych
mężczyzn i zastanawiając się, czy co właściwie miały na myśli
dziewczyny mówiąc o "czymś do roboty" w mesie...

- Dla pięknych kobiet (prawie) wszystko. Chociaż w sprzyjających
okolicznościach to "prawie" może zniknąć - odpowiedział również żartem
Almondo, po czym podał Darze ramie niczym dżentelmen podający ramię
damie. Zwracając sie do Kristiny i Marii dodał - Idziecie?
- Nie daj sie Almondo prosić - szepnęła do Dary Maria wstając od stołu.
- Śmiało, on nie gryzie. Może być fajnie. - również szeptem zachęcała
Darę Kristina.

- Idziemy - dziewczyna dała się poprowadzić bez najmniejszego wahania.

Zapowiadał się całkiem przyjemny wieczór. Co najmniej...

OFF:

Chorąży Almondo Castello
specjalista napędu, USS Inari

&
Chor. Maria
oficer ochrony, USS Inari

&
Chor. Kristina
botanik, USS Inari

&
mat Dara Matthews
ksenobiolog, USS Inari

Eana Sardin

unread,
Jan 17, 2008, 3:55:30 PM1/17/08
to Star Trek PBEM
ON:

========== mesa, USS Inari, około 20.30 =========

Gdy dotarli do ustawionych wcześniej stolików i krzeseł, Almondo
podprowadził Darę do pierwszego rzędu, by mogła zając miejsce takie,
jak chciała, po czym zajął swoje. Przez chwile patrzył na swoją
publiczność. W miedzy czasie przybyło jeszcze kilku załogantów.
Zapewne do nich dotarło info o wieczorku. Bynajmniej to nie stresowało
Almondo. Wręcz przeciwnie - cieszył się, że ma taka publiczność.

Odczekawszy chwile, aż załoganci przestaną dochodzić i wszyscy
pozajmują miejsca odstawił na bok w międzyczasie nastrojoną gitarę.
Podszedł do Dary po czym łagodnie ujął ja za dłonie i podprowadził na
środek.

- Niektórzy juz zapewne wiedzą, inni właśnie się dowiadują, że na
okręt przybyła nam nowa koleżanka. Zwą ja Dara Metthews. Powitajmy ja
ciepło w naszym gronie. Niech już dłużej nie czuje się samotna, tym
bardziej, że z pewnością przyjdzie nam razem spędzić wiele chwil -
powiedział Almondo na tyle głośno, by go było w całym pomieszczeniu
dobrze słychać.

James Norrington

unread,
Jan 17, 2008, 4:31:48 PM1/17/08
to Star Trek PBEM
ON:

=== mesa, USS Inari, około 20.30 ===

Norrington dotarł w ostatniej chwili. Informację o koncercie otrzymał
pocztą pantoflową i ledwo co udało mu się szybko zrzucić mundur i
wdziać coś luźniejszego. Zajął miejsce obok młodej kobiet w
szmaragdowym wdzianku skąd miał doskonały widok na całą salę, a przede
wszystkim na zaimprowizowaną scenę. Z rosnącym zaciekawieniem
obserwował przygotowania do rozpoczęcia koncertu, a gdy gitarzysta
wyciągnął z tłumu młodą kobietę rozpoznał w niej uroczą mat, która
odwiedziła go dziś w kartografii. Wysłuchał krótkiego przemówienia
gitarzysty, a gdy ten skończył i nastała chwila ciszy, James
postanowił ją przerwać i zaczął bić brawo. Za jego przykładem poszła
reszta sali, spontanicznie witająca nową załogantkę.

OFF:

chorąży James Norrington
kartograf, USS Inari

ag

unread,
Jan 24, 2008, 12:42:08 PM1/24/08
to startr...@googlegroups.com
ON:

-= mesa, pokład 2; USS Inari, około 20:30 =-

Drugi koniec mesy wyglądał zupełnie inaczej niż go Dara zapamiętała
zaledwie kilka godzin temu. Stoliki - wcześniej ustawione równiutko
pośrodku - ktoś odsunął pod ściany a krzesła ustawił w kilku rzedach.
Na widok rearanżacji pomieszczenia dziewczyna odruchowo pomyśłała o
Laurze i rozejrzała się wokoło, jednak jej nie zauważyła. Załogantów
było jeszcze niewielu, ale co chwilę pojawiały się nowe osoby. Widać
informacja o wieczorku muzycznym szybko się rozniosła...
Zajęła miejsce zaproponowane przez Almondo, i ponownie się
rozejrzała... Zainteresowanych zaczynało przybywać, nowopoznane
dziewczyny wsiąkły w jedną z grupek. Odwróciła się do muzyka, licząc
na chwilę rozmowy przed występem... W końcu ledwie co go poznała i
wiedziała w sumie tylko jak ma na imię i że gra na gitarze. A
przynajmniej lubi nosić ze sobą gitarę.
Almondo miał jednak jakiś inny plan, bowiem właśnie odstawił
instrument i wyciągnął do niej rękę. Zaciekawiona, Dara dała się
poprowadzić na środek, po chwilo dotarło do niej, jaki był jego
zamiar. Gdy tylko zaczął mówić, poczuła, że się rumieni. Speszona
stała słuchając.

- Niektórzy juz zapewne wiedzą, inni właśnie się dowiadują, że na

okręt przybyła nam nowa koleżanka. Zwą ja Dara Matthews. Powitajmy ja


ciepło w naszym gronie. Niech już dłużej nie czuje się samotna, tym
bardziej, że z pewnością przyjdzie nam razem spędzić wiele chwil -
powiedział Almondo na tyle głośno, by go było w całym pomieszczeniu
dobrze słychać.

Odpowiedziały mu oklaski.

Dziewczyna stała jeszcze chwilę bez słowa, zmieszana i zawstydzona, po
czym zebrała się w sobie.

- Dziękuję za tak serdeczne przyjęcie - zaczęła powoli i z wahaniem,
jednak kontynuowała już pewniej. - Mam nadzieję, że będzie się nam
miło zarówno razem bawić, jak i współpracować... Tyle wstępu, teraz
już czas na oczekiwany występ! Almondo - graj!

Po tych słowach szybko usunęła się z widoku i usiadła na swoim
miejscu, wsłuchując się w pierwsze dźwięki gitary.


OFF:

Eana Sardin

unread,
Feb 12, 2008, 3:40:57 PM2/12/08
to Star Trek PBEM
ON:

-= mesa, pokład 2; USS Inari, około 20:30 =-

Almondo popatrzył się na swa publiczność. Słysząc taką zachętę,
uśmiechnął się do niej po czym delikatnie przeciągnął palcem po
strunach. Potem nastąpiła krótka przygrywka i Almondo zaczął śpiewać:

"Na życie patrzysz bez emocji
Na przekór czasom i ludziom wbrew
Gdziekolwiek jesteś w dzień czy w nocy
Oczyma widza oglądasz grę
Ktoś inny zmienia świat za Ciebie
Nadstawia głowę, podnosi krzyk
A Ty z daleka, bo tak lepiej
I w razie czego nie tracisz nic.

Przeżyj to sam, przeżyj to sam
Nie zamieniaj serca w twardy głaz
Póki jeszcze serce masz."

Chorąży Castello na chwilę przerwał uważnie obserwując reakcję
zebranych.

James Norrington

unread,
Mar 15, 2008, 6:22:04 PM3/15/08
to Star Trek PBEM



ON:

-= mesa, pokład 2; USS Inari, około 20:30 =-

James z uwagą przysłuchiwał się piosence. Rozpoznał utwór, co prawda
bardzo stary, można by wręcz powiedzieć przedpotopowy, ale jak widać
jeszcze grany. Muzyka i słowa były proste. Można było jednak poczuć
siłę emocji, która była z tym utworem niesiona. Norrington rzucił
ukradkowe spojrzenie na salę by zaobserwować reakcję widowni.
Większość siedziała zapatrzona w muzyka. "Na życie patrzysz bez
emocji, ciekawe co by na to powiedział chorąży Venak" - pomyślał
James. Tymczasem gitarzysta doszedł do refrenu i zrobił krótką pauzę.
Najwyraźniej chciał zaobserwować reakcję publiczności. Ta sama
ciekawość zagościła w sercu Jamesa.

OFF:

Chorąży James Norrington
kartograf, USS Inari

ag

unread,
Mar 16, 2008, 1:37:20 PM3/16/08
to startr...@googlegroups.com
ON:

-= mesa, pokład 2; USS Inari, około 21:00 =-

Dara dobrze się bawiła w czasie koncertu, mimo, że nie znała
większości utworów. Zreszta wydawało jej się, iż Almondo specjalnie
dobrał repertuar szukając piosenek z różnych epok i rejonów... Dobrze
było to widać po reakcji publiczności; część dołączała się nawet do
wokalisty i refreny wykonywały chórki z coraz to innych zakątków sali.
Ba, gdyby tylko znała słowa, sama by się dała wciągnąć w wir zabawy i
dołączyła do śpiewania - choć nie bardzo miała do tego talent.
Czas szybko płynął i gdy muzyk po kolejnym utworze oznajmił, że to
koniec, po mesie rozległ się jęk zawodu.

- Biiis! - Dara dołączyła się do grupowego okrzyku.

OFF:

mat Dara Matthews
xenobiolog, USS Inari

James Norrington

unread,
Mar 22, 2008, 7:08:42 PM3/22/08
to Star Trek PBEM
ON:

-= mesa, pokład 2; USS Inari, około 21:00 =-

Zabawa przeszła najśmielsze oczekiwania Jamesa. Na początku wszyscy
siedzieli dość sztywno i panowała bardzo formalna atmosfera, ale to
szybko się zmieniło pod wpływem szybkich i przewrotnych utworów
granych przez gitarzystę. Norrington nawiązał nawet krótką rozmówką z
jedną podoficer pracującą w maszynowni, której spodobało się jak
kartograf podśpiewywał przy jednym z utworów. Niestety wszystko co
dobre szybko się kończy i wkrótce muzyk zagrał ostatni kawałek.
- Świetna zabawa, nie sądzi Pani? - zagadnął James młodą xenobiolog
poznaną parę godzin wcześniej.

OFF:

chorąży James Norrington
kartograf, USS Inari

ag

unread,
Apr 2, 2008, 2:44:45 PM4/2/08
to startr...@googlegroups.com
ON:

-= mesa, pokład 2; USS Inari, około 21:00 =-

Gdy oklaski ucichły i załoganci zaczęli rozpełzać się po sali, Dara
postanowiła również ruszyć się z miejsca i albo odnaleźć niedawno
poznane koleżanki, albo dokończyć rozmowę z muzykiem. Zdecydowana była
raczej na to drugie... zwłaszcza, że chciała mu podziękować za tak
gorące powitanie. Ruszyła w kierunku sceny.

- Świetna zabawa, nie sądzi Pani? - zagadnął ją ktoś z tłumu.

- Tak, wspaniały koncert - odparła Dara nieznajomemu, który się do
niej zwrócił... W sumie wyglądał jakos znajomo, ale nie mogła go
nigdzie umiejscowić. Tyle dziś osób poznała... Kojarzyła jakąś
rozmowę, ale szczegóły pozostawały zamazane, mimo wysilenia pamięci. W
tej samej chwili Almondo zszedł ze sceny, nie chcąc go stracić z
widoku zaczęła się więc przebijac przez tłumek w jego kierunku. Przez
chwilę zaświtała jej myśl, że może powinna coś jeszcze odpowiedzieć
obcemu, jednak nie potrafiła go już wyłowić z poruszającej się masy
widzów.

Po kilku chwilach udało jej się dotrzeć do artysty. Postanowiła
zaczekać chwilkę, aż skończy rozmawiać z jakąś rudą bajoranką...
dłuuugą chwilę... jeeeeeszcze dłuuuuższą chwilę... No, skończył! Żeby
zdążyć przed kolejną fanką, szybko przesunęła się i stanęła krok od
Almondo.

- Masz ochotę się czegoś napić? - wypaliła, dopiero po fakcie zdając
sobie sprawę z własnej, jakże nietypowej, "odwagi". "To pewnie z
nadmiaru wrażeń dzisiaj..." - pomyślała.

Eana Sardin

unread,
Apr 9, 2008, 3:35:13 AM4/9/08
to Star Trek PBEM
OFF:

Ponieważ młoda mama nie tylko musi dojść do formy, ale i nacieszyć się
córeczką, więc przez jakiś czas nie należy się spodziewać Dary w
dalszych wątkach RPG. Zapewne za kilka dni sama napisze co i jak
dalej.


ON:

-= mesa, USS Inari, 21:00 =-

Po koncercie załoga gratulowała Almondo udanego występu. Czasami sława
bywa męcząca. Jednak by uprzejmości stało sie zadość, musiał zamienić
z każdym, kto do niego podszedł, chociaż ze 2 zdania. W końcu ujrzał
przed sobą Darę. Ta przyszła dla odmiany z propozycją.
- Chętnie - odparł. - Tylko gdzie sie udamy?
- Zabij mnie, ale nie mam pojęcia... poza mesą nie zdążyłam jeszcze
poznać statku - dziewczyna nie zamierzała dodawać, że nie zdążyła też
przemyśleć swojej propozycji i nie czuje się teraz zbyt pewnie. - Co
właściwie jest do wyboru?
- Mesa, moja kwatera, twoja kwatera - odparł nieco figlarnie kładąc
nacisk na 2 ostatnie propozycje i zarazem uważnie obserwując
dziewczynę. Po chwili jednak jeszcze dodał - no i mamy holodek. Któryś
powinien być wolny.
- Swoją kwaterę już widziałam, twoja pewnie wygląda tak samo, więc
można sobie darować... Holodek... hmmm - Dara udała zamyślenie, żeby
zebrać myśli osłupiałe otwartym flirtem ledwie co poznanego faceta. -
Pasuje, zwłaszcza jeśli macie jakieś programy z miłymi kafejkami.
- Zatem postanowione - holodek. Ten typ programów z pewnością się
znajdzie. Pani zatem pozwoli - to powiedziawszy podał ramie Darze.
Z sercem na ramieniu, niepewna czy tamta propozycja była faktycznie
jedynie żartem, czy tez powinna się jednak mieć na baczności,
dziewczyna dała się poprowadzić ku holodekom.

Gdy dotarli na miejsce Almondo kilkoma ruchami wybrał określoną
kategorie programów. na niewielkim ekranie wyświetliła sie cała lista
kafejek i restauracji i podobnego typu lokali.
- Może coś wybierzesz? - zaproponował swej towarzyszce jednocześnie
umożliwiając jej dojście do panelu ze spisem.

Dara szybko przejrzała listę, skupiając sie na wyłapaniu miejsc
zapowiadających się w miarę cicho, przytulnie, ale niezobowiązująco.
Restauracje za formalne, puby za głośne, lodziarnie źle się mogą
skojarzyć... No i nie miała pojęcia, co spasuje muzykowi. Aby nie
przeciągać wyboru, postanowiła zaryzykować i kliknęła zachęcająco
wyglądające zdjęcie - wnętrze niewielkiej kawiarni, w której jednak
sprytne ustawienie wiklinowych parawaników i donic z roślinnością
dawało okazję spokojnie porozmawiać, a jednocześnie nie tworząc
samotni. "W sam raz dla paranoiczki na spotkaniu z prawie obcą osobą"
- pomyślała.
- Pasuje ci to miejsce? - spytała Almondo.
- Oczywiście - odpowiedział stojąc nieopodal dziewczyny. - Co
wybierzesz, to będzie.

Dara uruchomiła program, po chwili stali już w progach "Tajemniczego
ogrodu". Pełna symulacja wyglądała jak na zdjęciu, z tą różnicą, że
pomieszczenie wcale nie było takie małe - jednak kameralność była w
pełni zachowana. Szum głosów ledwie przebijał przez szum wody - widać
gdzieś w głębi musiała być jakaś sadzawka czy fontanna; w te odgłosy
wplatała się cicha, przyjemna muzyka. Pachniało kwiatami.
- Całkiem niezły wybór - wyraził uznanie Almondo.
Więcej nie zdołał powiedzieć, bo podeszła do nich obsługa, a następnie
zostali zaprowadzeni do wolnego miejsca odgrodzonego od innych nie
tylko wiklinowym parawanikiem ale i także złożonym z roślinności.
Almondo odsunął Darze krzesło, by ta mogła usiąść. Dopiero gdy zajęła
miejsce przy stole, oparłszy swoją gitarę obok zajął swoje znajdujące
się na przeciwko niej. Kelnerka podała im po karcie dań. Almondo
zaczął ją przeglądać. Po chwili zagadnął:
- Zdołałaś coś wybrać? Bo ilość pozycji jest ogromna.
- Nie zdążyłam nawet przeczytać wszystkiego, przejrzałam tylko ogólnie
co mają... Znalazłeś coś wartego polecenia?
- Myślę, że zdecyduję się na kawę jamajską. podwójnie mocną i słodką.
D tego lody waniliowe - odpowiedział Almondo.
- Kawa wieczorem? - dziewczyna nie ukryła zdziwienia. - I to podwójna?
Ja po czymś takim nie mogłabym zasnąć do rana, padłabym za to
następnego dnia w środku wachty... Chyba skuszę się na sałatkę owocową
i jakiś egzotyczny soczek.
- Mam jutro późniejszą wachtę. Kolega prosił mnie o zamianę. A poza
tym najczęściej nocą nachodzi mnie wena na komponowanie i układanie
słów do utworu. - odpowiedział Almondo uśmiechając się do dziewczyny.
- Czy coś jeszcze? - zapytała kelnerka.
- Dla mnie to wszystko - odparł Almondo.
- Dla mnie również - odpowiedziała Dara, po czym po odejściu kelnerki
dodała - Ja niestety mam na rano... W dodatku to pierwszy dzień, więc
nie mam pojęcia czego się spodziewać. Zwłaszcza, że już na dzień dobry
dostałam do zapoznania się materiały zupełnie nie z mojej działki -
uśmiechnęła się krzywo, wspominając całą zostawioną w pokoju
astronomię - na dziś już mam jej dosyć, inaczej siedziałabym teraz z
nosem w padzie, zamiast tutaj. - umilkła zdając sobie sprawę, że
zabrzmiało to co najmniej niezręcznie. Ciemna cera znów ukryła
rumieniec, jednak język plątał się jawnie - To znaczy, nie żebym była
tu tylko dlatego, żeby uciec od papierków, nie, absolutnie... Wręcz na
odwrót! To jest nie na odwrót, zupełnie inaczej! Dla mało kogo
olałabym te notatki... yyy... eh... ładnie tu, nie sądzisz? - z tymi
słowami udała całkowite zainteresowanie fioletowymi płatkami kwiatu
rosnącego w klombie przy stoliku.

Usłyszawszy przedostatnie zdanie Almondo uśmiechnął się delikatnie,
jednak nie zgłębiał dalej tego wątku, by młodej kobiety nie wprawić w
jeszcze większe zakłopotanie. W końcu sama powiedziała, że to jej
pierwszy dzień na okręcie.
- Owszem, bardzo ładnie. Wspomniałaś o dodatkowych materiałach do
nauki. Cóż to jest?
- Powtórka z astronomii i kartografii, uzupełniona o dokładniejsze
dane na temat mgławicy, którą mamy badać... Póki co nadal nie mam
pojęcia po co mi tyle informacji spoza mojej działki, i tak je zaraz
zapomnę... w dodatku akurat te co bardziej techniczne kwestie nigdy mi
nie leżały, więc zapowiada się klasyczne zakuwanie. A czym ty sie
właściwie zajmujesz? Bo o ile wiem na statku nie ma etatu muzyka ani
KO-wca... - uśmiechnęła się, częściowo z ulgą spowodowaną zmianą
tematu.
- Jestem w sekcji inżynieryjnej. Moją specjalizacja jest napęd. Zawsze
możesz poprosić chorążego Norringtona o pomoc. Z pewnością duże
szybciej przyswoisz materiał. Możemy zaprosić go do nas. Nie powinien
jeszcze spać.
- Norring... - tym razem dla odmiany Dara lekko pobladła,
przypominając sobie skąd znała owego "obcego" w mesie. "Ale gafa..." -
A tak, kojarzę go, od niego właśnie dostałam materiały... Ale
wolałabym go nie kłopotać, najpierw spróbuje sobie poradzić z tym
sama. Może w międzyczasie wyjaśni się po co właściwie mam się tego
nauczyć i wtedy będzie mi łatwiej złapać kontekst... Ale może nie
rozmawiajmy o pracy? Zamiast układów mgławic chętniej dowiedziałabym
się na przykład skąd pochodzisz i gdzie studiowałeś...
- Jak chcesz - wzruszył ramionami - Pochodzę z okolic Toledo w
Hiszpanii Studiowałem, jak większość w Akademii Gwiezdnej Floty. A ty?
- Ja jestem z Florydy, a na AGF nadal studiuję, bo wcześniej
skończyłam weterynarię na Uniwerku Stanowym, a potem miałam przerwę na
praktyki. Właśnie dlatego dotarłam później, miałam jeszcze zaległe
egzaminy.
- Zgaduję, że egzaminy udało się zdać?
- Tak, tak, oczywiście - Dara szybko odpowiedziała, nie chciała by
myślał, że opóźnienie wynikało z jej nieuctwa. - Nie miałam problemów
z nauką, to była tylko kwestia dopasowania terminów. Tutaj też nie
powinnam mieć problemów z przygotowaniem się do kolejnych - nie bardzo
będzie miało mnie co rozpraszać, a tak angażowałam się co chwilę w
nowe projekty i czas zaczynał gonić. Ale nie jestem kujonem! - dodała.
- Ależ oczywiście. Nawet nie śmiałbym tak pomyśleć ni tym bardziej
zasugerować. - w tym momencie kelnerka przyniosła zamówione dania.
Almondo rozkoszował się dobra, mocna kawą. Lody tez były wyśmienite.
- I jak smakuje sałatka oraz ten soczek?
- Niezłe, niezłe... - Dara odpowiedziała dopiero po chwili; nie
przypuszczała nawet, że tak w międzyczasie zgłodniała. - Muszę
zapamiętać, co zamówiłam. Może kiedyś jeszcze będzie okazja tu
zajrzeć... A twoje jak?
- Tez całkiem dobre - odparł Almondo biorąc kolejny łyk kawy.

Udając skupienie na konsumpcji, dziewczyna wykorzystała chwilę, by
przyjrzeć się Hiszpanowi. Także i Almondo nie omieszkał skorzystać z
okazji, by przyjrzeć się młodej kobiecie. Tym bardziej, że w tym,
można by rzec romantycznym, nadającym lokalikowi przytulnego i
ciepłego klimatu, oświetleniu wyglądała zupełnie inaczej. Jakby....
lepiej? Dara była dla Almondo zagadką. Z jednej strony sprawiała
wrażenie płochliwego dziewczęcia z drugiej odważnej twardo stąpającej
i pewnej siebie oraz tego co chce osiągnąć kobiety.

Gdy posiłek został zjedzony, Almondo odprowadził Darę do jej kwatery,
po czym udał się do swojej.

OFF:

mat Dara Matthews
xenobiolog, USS Inari
&
Reply all
Reply to author
Forward
0 new messages