WP - "Głęboka Analiza"

0 views
Skip to first unread message

darkside121

unread,
Nov 17, 2007, 4:32:27 PM11/17/07
to startr...@googlegroups.com
ON:

-= USS Inari, gabinet Doradcy, data gwiezdna: 56311.5582 =-

Ksawery był umyty, wypachniony i założył świeżo wyprasowany mundur. Szedł korytarzem i przeglądał krótką notatkę którą sporządził odnośnie swojego nowego zadania. Czekało go pilnowanie poziomu zmęczenia załogi. Ksawery zamierzał nieco ułatwić sobie to zadanie.
Doradca okrętu powinien mieć dane odnośnie poziomu znoszenia stresu przez poszczególnych członków załogi, natomiast główny lekarz dane odnośnie fizycznej tolerancji na zmęczenie. Wilczyński zamierzał wyizolować grupę wysokiego ryzyka, i objąc ją specjalną opieką.
Stał przed gabinetem doradcy okrętowego, nacisnął przycisk dzwonka.

Nadzieja usłyszawszy charkaterystyczny dzwiek urzadzenia zapowiadającego interesanta spojrzała sie odruchowo na drzwi. Przez myśl jej przemknęło wiele, jednak fakt, że ktoś tak wcześnia sie u niej zjawia, kiedy starannie planowałą, by wizyt nie zaczynać wcześniej niż o 9.15, nieco ją zaniepokoiło. "ki licho? Kogo tu znowu o tej porze niesie?" - pomyslała i na wszelki wypadek spojrzałą w terminarz czy aby faktyznie dla kogoś nie zrobiła wyjątku i o tym zapomniała. jednak spojrzenie do notatek upewniło ja, że chorąży Toren była umówiona na
9.20.

- Proszę - odpowiedziała siedząc na sofie. W oczekiwaniu aż interesant wejdzie odłożyła czytaną książke i siegneła po jeden z paddów leżących na stole po czym zaczeła go przeglądać.

Ksawery wszedł do gabinetu, i rozejrzał się po nim. Pomieszczenie było przyjemne i napełniało Ksawerego uczuciem spokoju.

- Dzień Dobry pani porucznik - powiedział z uśmiechem Ksawery.

- Witam chorazy - odparła młoda kobieta przerywając zajęcie - W czym moge panu pomóc?

Ksawery ukłonił się grzecznie.

- Pani kapitan zleciła mi zadanie... - Wilczyński zatrzymał się na chwilę nie wiedząc jak ma to ująć - ... kontrolowanie poziomu zmęczenia załogi podczas wykonywania misji, w razie gdyby sytuacja stała się napięta. Dlatego chciałem porozmawiać z panią na temat tolerancji na stres wśród załogi - odrzekł Ksawery.

Nadzieja spojrzała uważnie na swojego rozmówcę. Nie wiedziałą czy w tym momencie ma sie rozesmiac, czy może rozpłakać. A może i jedno i drugie?

- Z ciekawosci... Jak pan sobie w ogóle wyobraża sam fakt kontrolowania poziomu zmęczenia?

Ksawery spojrzał na Nadzieję i ocenił jej minę w setną sekundy. A co miał powiedzieć ? Że kapitan nie specjalnie wiedział co ma mu rozkazać i wpadła na ten pomysł. I że jego misja polegała na czymś co można by w skrócie nazwać dyżurowaniem... Najprościej - w razie czego miał delikwenta odesłać do konta lub lekarza jakby soś się zaczęło dziać?
Przez sekundę zastanowił się jak wyważyć słowa. W końcu wpadł na pomysł jak wybrnąć z sytuacji.

- Cóż. Wpadłem na pomysła żeby podzielić załogę na grupy ryzyka. Oddzielić tych którzy są silnie narażeni na zaburzenia w razie ciężkiej pracy w trudnych warunkach, od ludzi lepiej sobie z tym radzących i tym pierwszym poświęcić więcej uwagi. W zasadzie to można to nazwać... Szpiclowaniem - powiedział Ksawey, zastanawiając się czy ta szczerość zaprocentuje.

- Szczerze mówiąc wykonuje tylko rozkazy, i w sumie nie zamierzałem robić tego w sposób nachalny... Ale zwyczajna sugestia dla szefów sekcji pewnie podziałała by równie skutecznie.

- Rozkazy rozkazami, ale z tego co pan mówił, nie obejmują one sposobu wykonania poleceń, prawda - Dzidziszek usmiechnęła sie łagodnie - Jesli pan chce coś robic, to prosze to robic tak by załoga nawet w najmniejszym stopniu tego nie odczuła. Nie chce miec pózniej nawału załogantów skarżących sie, ze "maja uczucie, że ich (i to co robią) ktoś sledzi".

Ksawery zmieszał się.

- Jaki ma pani pomysł?

- Tylko jeden. Pozwolic załodze pracować i niepotrzebnie nie jej stresować. W wiekszosci jednak to nowa załoga potrzeba mnóstwa czasu by sie zgrali i by mozna było szacowac kto ma jaka odpornośc na stres czy zmęczenie. Tym bardziej, że to też zalezy od okoliczności.

Kwestia okoliczności, właśnie tu Ksawery miał problem. Czekało ich nieznane i to raczej nie przyjazne. Ksawery czuł że szykowały się kłopoty. Co więcej miał rozkazy. Tylko jak odpowiednio to wyjaśnić?

Ksawery zastanowił się chwilkę.

- Oczywiście ma pani rację, ale nie do końca wiem jak sobie inaczej z tym rozkazem poradzić, poza tym... Okoliczności mogą być niesprzyjające - stwierdził Ksawery.

- Niesprzyjające ku czemu?

- Nie wiem. W mgławicy do której lecimy zaginęło wiele okrętów.

- Wiem o tym. I nie zapominam. Tylko, ze o ile w przypadku oketu, nowego okretu czy tez częścisa procedury testowe i okreslone parametry, które odzwierciedlaja sprawnośc, o tyle takich tekstów nie ma w przyapdku załogi. Tak na prawdę wszystko okazuje sie dopiero po czasie.

Ksawery zastanowił się. Nie za bardzo mógł się sprzeciwić rozkazowi. Co więcej jego zadanie i tak było trudne.

- To prawda - odrzekł po chwili - i dlatego przyszedłem do pani. Ocena ludzi faktycznie nie wchodzi w grę na tym etapie, ale sama pani wie że bywa różnie. Po prostu widać pani kapitan chce uniknąć nieszczęśliwych wypadków, oraz zagrożenia dla reszty załogi. Ja mam w tym tylko pomóc - powiedział Ksawery.

- Uniknac wypadków? Gdyby przyszłośc była znana a natura istot przewidywalna, to może by sie to i udało. Niestety tak nie jest. Na
tym etapie cięzko cos wymyslec. Najlepiej pozwolić nbiec wydarzeniom
tak jak chcą. Bo wg informacji dołanczanych do kart osobowych nikt nie powinien byc zaliczony to tej grupy "pod baczna obserwacja" albo.. wszyscy. Zreszta zapewne pan doskonale zna te sytuacje, że dla dosdatnia sie do akademii i potem na oket zrobi sie wszystko. Stąd nie biorę tych danych pod uwage tylko wypracowuję własne oceny.

- Cóż więc robić ? Po prostu mieć baczenie na całą załogę ?

- Na to wychodzi.

Ksawery nie był z tego specjalnie zadowolony. Czekało go iście syzyfowe zadanie. Zaczął intensywnie myśleć. Ale dobrze, skoro nie było innego wyjścia. Zanotował coś w PADDzie.

- Dobrze pani porucznik. Dziękuję. Rozmowa z panią bardzo mi pomogła. Pomyślę nad czym żeby załoga nie czuła się obserwowana - stwierdził szczerze i z uśmiechem Ksawery - Jeżeli pani pozwoli odmelduję się.

Nadzieja skineła przyzwalajaco głową.

- Gdy pan czegos potrzebował, to zapraszam. Zadanie, które powierzyła panu kapitan, także może okazać sie wielce stresujące.

Ksawery zaśmiał się lekko.

- Dziękuję zapewne skorzystam. Niemniej jednak do zadania podejdę z
całą stanowczością i zainwestuje w nie wymagane siły - powiedział lekko Ksawery, nie mniej mimo żartobliwej formy nie kłamał. Czekało go bardzo dużo pracy.

Ukłonił się, poczym wyszedł na korytarz zostawiając Nadzieję ponownie samą.

OFF

ppor. Nadzieja Dziedziszek
doradca, USS Inari

&

chor. Ksawery Wilczyński
adiutant kapitan Terali Ralerorl, USS Inari

Reply all
Reply to author
Forward
0 new messages