sobota, 20 lutego 2010
Andrzej
Łazowski: Filozofując o stosunkach
polsko-ukraińskich
Odpowiedź Romanowi Biłasowi, zastępcy dyrektora Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie, członkowi Rady Głównej Związku Ukraińców w Szczecinie na artykuł w gazecie „Miasto” z dnia 10.02.2010 r., zatytułowany „Więcej pragmatyki niż idei” Kiedy przeczytałem wywiad z Panem Romanem Biłasem – zastępcą dyrektora Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie, członkiem Rady Głównej Związku Ukraińców w Szczecinie, pomyślałem, że w dobie dialogu polsko-ukraińskiego, podkreślanej na każdym kroku przyjaźni, takie wypowiedzi nie powinny mieć już miejsca. Może właśnie one są wyrazem powierzchowności i fałszu, wyrazem tego, że nasze stosunki zostały zbudowane na glinianych fundamentach, usadowionych na niezrozumianych i nieprzedyskutowanych przez obie strony zawiłych faktach z historii. Porównanie AK do UPA przez Roman Biłasa, polskiego pracownika samorządu terytorialnego poruszającego się w tej materii niczym słoń w składzie porcelany z całą stanowczością przypominają o tym - mamy trupa w szafie. Większość Polaków nie ma dobrego zdania o UPA i Stepanie Banderze, wystarczy prześledzić komentarze internetowe po geście odchodzącego prezydenta Ukrainy, który tę postać ostatnio uhonorował, ale i posłuchać opowieści domowych o okrucieństwach i zbrodniach zadanych polskim sąsiadom, przyjaciołom nic nie mającym wspólnego z „polskimi panami”. Dla naszych przyjaciół, w tym dla Pana Biłasa, jest to często fakt nieprzyswajalny. Nasze ludzkie odczucia to odczucia krzywdy. Kiedy wielu znajomych jeździło na Ukrainę w ramach finansowanych przez MSZ programów pomocowych, nasi ukraińscy przyjaciele z lokalnych i regionalnych samorządów na zachodniej Ukrainie bez skrępowania pokazywali albumy i chwalili się wydarzeniami upamiętniającymi UPA. Widać było, że lekcja wzajemnych stosunków pozostaje nieodrobiona. Lekcja, którą latami odrabialiśmy z Niemcami, po to, by dziś wspólnie pracować, znając swoją przeszłość i szanując wrażliwość obu stron na przeszłość. Kiedy trwała Pomarańczowa Rewolucja, popierałem ją z całego serca, nosiłem jak wielu pomarańczową kokardę w klapie marynarki, wywiesiłem flagę na antenie samochodowej. Mówiłem, że bez Ukrainy nie ma prawdziwej Unii Europejskiej. Wtedy tak naprawdę nasze elity przymykały oko na ten ukraiński nacjonalizm. Ostatnie wydarzenie związane z szybkim uhonorowaniem Stepana Bandery sprawiły wielką przykrość nie tylko młodemu pokoleniu. W takich momentach zastanawiam się: a może inwestując dziesiątki milionów złotych na Ukrainie jako rząd polski popełniliśmy błąd finansując jedynie projekty prorozwojowe, a nie z zakresu badań i edukacji w obszarze wzajemnych stosunków? Może powinniśmy wziąć wzór ze stosunków polsko-niemieckich, wtedy może Pan Biłas przynajmniej w Polsce nie przywoływałby porównań UPA do AK. W świecie współczesnym łatwiej odnaleźć bohaterów swojej ojczyzny tworzących „normalną” teraźniejszość niż wyciągać trupy z szafy. Czy przyznanie miana „bohaterów Ukrainy” przez prezydenta Juszczenkę takim postaciom jak Roman Szuchewycz czy Stepan Andrijowycz Bandera – to nie jest świadoma prowokacja? A może potwierdzenie, że nie jestem człowiekiem dialogu i poszukuję autorytetów wśród zbrodniarzy. Czy owi bohaterowie Ukrainy nie są odpowiedzialni za zagładę ogromnej ilości ludzi na Wołyniu, masowe mordy? Czym np. zawinił twórca porozumienia polsko-ukraińskiego - Tadeusz Hołówko, który został zabity w 1931 r. z inicjatywy „bohatera Ukrainy” Romana Szuchewycza? Dlatego też proponuję, aby stworzono większą listę nadając tytuł „bohaterów Ukrainy” – dla morderców T. Hołówki. Ale to już wewnętrzne sprawy Ukrainy i nie mi to oceniać. Pan Roman Biłas mówi w wywiadzie: „Myślę, że mniejszość ukraińska w Polsce i tu na terenach Pomorza oczekiwała tego, że Stepan Bandera zostanie bohaterem Ukrainy. Ukraińcy chcą mieć i być dumni ze swoich bohaterów. Zadaję Panu pytanie: z czego tutaj być dumnym? Z morderstw na kobietach, dzieciach i starcach? Czy takich bohaterów rodzi Ukraina? A ja myślę, co obecnie noszą w sercu ci, dla których banderowcy to zwykli bandyci i którzy obecnie są sąsiadami i przyjaciółmi Ukraińców mieszkających w Polsce, i od razu na myśl przychodzi mi w zakresie Pana wypowiedzi książka i stwierdzenie księdza Tischnera – Nieszczęsny dar wolności. Sprawy UPA i Bandery to również trudne sprawy dla samych Ukraińców, i to chyba nie tylko dla mniejszości rosyjskiej. Co dziwne, sam przedstawiciel mniejszości wypowiada się w sposób tak niezrozumiale nietolerancyjny na temat innej mniejszości. Szanowny Panie, szefując instytucji kultury, jaką jest Zamek Książąt Pomorskich nade wszystko powinien Pan znać ludzką wrażliwość - nie tylko na piękno - a słowa takie jak tolerancja, szacunek i odpowiedzialność za słowo nie powinny być Panu obce. Chyba nikt tak dobrze jak artyści nie odwzorowywał wspomnień przeszłości i przeżyć z nią związanych, wystarczy tu wspomnieć choćby Józefa Szajnę. Dla wielu z nas ten dramat działań UPA dalej jest przeżywany wewnątrz i w rodzinnych wspomnieniach, podobnie jak dramat przesiedleń w ramach „Akcji Wisła” Faktycznie w naszych stosunkach potrzeba więcej pragmatyzmu, chyba tylko należy wcześniej poznać znaczenie tego słowa, nim zacznie się na nie powoływać. Postawa Pana Biłasa wskazuje tylko na jedno: czas wyciągnąć trupa z szafy stosunków polsko-ukraińskich, czas z nowym prezydentem Ukrainy przejść ów czyściec zrozumienia dla wydarzeń przed II wojną światową, w trakcie przejścia frontów i budowania nowej rzeczywistości tuż po wojnie, bowiem wtedy będziemy mogli tworzyć prawdziwe partnerstwo polsko-ukraińskie. Trzeba wspólnie przejść przez słowa ks. Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego i sławiących UPA organizacji z zachodniej Ukrainy. W partnerstwie jest potrzebna odwaga, więc ją wykażmy. Co najważniejsze w dialog ten muszą być również włączeniu Ukraińcy mieszkający w Polsce. Andrzej Łazowski Prezes Stowarzyszenie Czas Przestrzeń Tożsamość ----- Original Message -----
From: "Andrzej Lazowski" <lazo...@post.pl>
To: "sowa" <sowa-fr...@freenet.de>
Sent: Friday, February 19, 2010 10:49
PM
Subject: Re: Stefan Kosiewski:Do Andrzeja
Lazowskiego, Czas Przestrzen Tozsamosc, Szczecin, |
Kategorie:
Wszystkie | Dr. Gerhard
Gnauck | Jan Truszczyński | Janusz Tycner | Karl Dedecius | Krakau 750 | Neujahresempfang | Sommerfest | Spielfilme im Filmmuseum Frankfurt
| 20 Jahre | Ikonnenmuseum der Stadt
Frankfurt | Jahresmitgliederversammlung.
| Konzert | Oleksandr Nowosolov | Polen - ein Vortrag | Post / poczta | Sommerfest | Spielfilm | Studienreisen | Vernissage | der Vorstand - zarząd |
sobota, 20 lutego 2010
Der
Gläserne Bär der Berlinale 2010 für NEUKÖLLN
UNLIMITED
Wir
gratulieren den Protagonisten und Machern! Und hier die Begründung der
Jury: Der Sieger 2010 ist ein mitreißender Film, der jeden einzelnen
seiner Zuschauer auf eine magische Weise in seinen Bann zieht. Es ist ein
Film zum Lachen, Weinen, Jubeln und Protestieren. ...
Przez:GMfilms
Michael Höfner Sowa Magazyn Europejski
Der Gläserne Bär
der Berlinale 2010 für NEUKÖLLN UNLIMITED Wir sind stolz und freuen uns mit den Filmemachern und Protagonisten, daß die Generation-14plus-Jury der 60. Internationalen Filmfestspiele Berlin den „Gläsernen Bären“ an NEUKÖLLN UNLIMITED von Agostino Imondi und Dietmar Ratsch vergeben hat. Die Jury schreibt: ...„Der Sieger 2010 ist ein mitreißender Film, der jeden einzelnen seiner Zuschauer auf eine magische Weise in seinen Bann zieht. Es ist ein Film zum Lachen, Weinen, Jubeln und Protestieren. Es ist ein Kunstwerk, das das Medium Film absolut zu nutzen weiß. Dieser Film ist eine einzige wunderbare Choreografie, die uns die Worte raubt und uns doch nicht schweigen lässt. Wir danken den Regisseuren für dieses großartige Meisterwerk über das unvorstellbare Leben einer Familie.“ Die deutsche Kinoauswertung erfolgt durch GMfilms im Vertrieb von barnsteiner-film. Starttag ist der 08. April 2010. Die Pressebetreuung hat Entertainment Kombinat GmbH, Jasmin Knich, Boxha... 38 minut(y) temu ·
· |