Rosyjska
TARCZA w Niemczech. Wicekanclerz Westerwelle chce Armii Europejskiej z udziałem
Rosji
magazyn europejski sowa - frankfurt am main - sowa
european magazine
niedziela, 07 lutego
2010
Czy generał Dukaczewski zamierza się bawić z żydokorowcem Maciarewiczem
(w niezdrowe podniecanie
Polaków)?
Czy generał Dukaczewski zamierza się bawić z
żydokorowcem Maciarewiczem w niezdrowe podniecanie Polaków tajnymi
służbami, które są tak niepociumane, że trzeba je bronić w czynie
społecznym, dezinformacją i przekrętami ?
EU - zwei Geschwindigkeiten. Europäisches Magazin
SOWA. Herausgeber: Stefan KOSIEWSKI, Frankfurt am Main
poniedziałek, 08
lutego 2010
Rosyjska TARCZA w
Niemczech. Wicekanclerz Westerwelle chce Armii Europejskiej z udziałem
Rosji
MÜNCHEN (Eigener Bericht) - Der deutsche Außenminister
fordert den Aufbau einer EU-Armee und spricht sich für die
Einigung Europas durch gemeinsame Militärinterventionen aus. Das
"europäische Projekt einer gemeinsamen Sicherheits- und
Verteidigungspolitik wird ein Motor für das weitere
Zusammenwachsen Europas sein", erklärte Guido Westerwelle am
Wochenende auf der diesjährigen Münchner Sicherheitskonferenz.
Laut Westerwelle besteht die Bundesregierung außerdem auf
Sonderbeziehungen zu Russland, die Deutschland eine Möglichkeit
zu Positionsgewinnen gegenüber den USA verschaffen sollen; sie
favorisiert aus diesem Grund ein neues Bündnissystem, das neben
Washington auch Moskau einschließt. Berlin wollte dieses Vorhaben
auf der Sicherheitskonferenz diskutieren; Washington wies es
jedoch vor Beginn der Veranstaltung kategorisch zurück. Bei der
Konferenz kam es zu kurzfristig anberaumten Gesprächen mit dem
Außenminister Irans; ein US-Teilnehmer drohte Teheran offen mit
Krieg. Gemeinsame Aggressionen gegen das iranische Militärregime
gelten transatlantischen Kräften als letzte Chance, die westliche
Hegemonie am Persischen Golf vor einem weiteren Erstarken der
Volksrepublik China durchzusetzen.
mehr http://www.german-foreign-policy.com/de/fulltext/57732
|
w stosunku do żydokracji,
żydołaków, żydokomuny, żydokościoła i żydokorowców
poniedziałek, 08
lutego 2010
Jan Steć, 15-letni
partyzant decyzją
nieodpowiedzialnego wychowawcy, podharcmistrza Szubartowskiego
W dawnych
czasach nie było fotografii dokumentujących dla przyszłości twarz i
postać Bohatera, dlatego musieli ludzie wykuwać ich podobizny w
kamieniu. Zastępowanie dzisiaj oryginalnej, ostatniej fotografii
Jana Stecia jakąś odpustową fotką przygłupa w groteskowej pozie i
karnawałowym stroju kompromituje Poczet Bohaterów
Narodu Polskiego, a chyba nie o to Ci chodzi, żeby odrzucać życzliwe
uwagi i obstawać przy popełnionych błędach. Dlaczego nie
poprosisz wdowy po Janie Steciu, pani Zdzisławy o inną fotografię
jej Małżonka, jeżeli nie rozumiesz, że sfotografowała się przy
trumnie zmarłego z Szacunku do niego, a nie dlatego, że ktoś mógłby
sobie - jak Ty - pomyśleć, że Jan Steć nie życzyłby sobie tego, żeby
wdowa upowszechniała w internecie jego ostatni wizerunek. Twoje
obiekcje w tej materii wynikają z pośpiechu, który sobie
narzuciłeś,, a uwaga wpisana przez WKL nie wnosi nic do naszej
wymiany uwag, odciąga od myślenia dlatego przypomnijmy w tym miejscu
Poetę: "Wiódł ślepy kulawego, dobrze im się działo...". Morał z
tego wiersza taki, że mądrzy ludzie przyjmują sobie do serca uwag
życzliwych osób, a ignorancja gryzie dłoń, która się do niej z
Pokarmem Nauk wyciąga.
Steć Jan
(1924-2007) dowódca pierwszego oddziału partyzanckiego w II
wojnie światowej
Urodził się 17 ...kwietnia 1924 roku w Rogatce koło Dubienki
na Lubelszczyźnie, w rodzinie o patriotycznych tradycjach. Jego
ojciec Julian został odznaczony Krzyżem Walecznych za udział w
bitwie nad Niemnem w roku 1920. Uczestnictwo w wojnie
polsko-bolszewickiej przypłacił kalectwem. W tej wojnie śmierć
ponieśli stryjowie Jana Stecia: Antoni i Józef. Polegli 16 września
1920 roku w walkach pod Dytiatynem, który otrzymał nazwę drugich
(obok Zadwórza) "Polskich Termopil". Pośmiertnie zostali odznaczeni
orderem Viltuti Millitari. Jan od najmłodszych lat był przygotowany
do służby Ojczyźnie. Wstąpił do Związku Harcerstwa Polskiego i tu
przeszedł odpowiednie szkolenie wojskowe.
Kiedy 17 września
Armia Czerwona przekroczyła granice Polski, mieszkańcy Dubienki
rozpoczęli obronę przed sowieckim najeźdźcą. Miejscowy nauczyciel i
podharcmistrz Edward Szubartowski powiedział do kilku harcerzy: „To
jest czwarty rozbiór. Daliśmy sobie rade z trzema zaborcami, damy
rade pokonać dwóch. Od dzisiaj rozwiązuję harcerstwo i powołuje w
jego miejsce Polską Organizację Powstańczą”. Stała się ona pierwszym
oddziałem partyzanckim pierwszej wojny obronnej 1939 roku. Na
dowódcę POP-u wyznaczono 15-letniego Jana Stecia. Przyjął pseudonim
"Jana Wasteja". Po miesiącu jego oddział liczył kilkunastu młodych
obrońców Ojczyzny. W krótkim czasie zorganizowano uzbrojenie i
amunicję. 28 września Sowieci wycofali się za Bug. Dwa dni później
do Dubienki wtargnęli Niemcy. Początkowo drużyna "Wasteja"
ograniczyła się do przenoszenia meldunków oraz informacji
podchorążemu "Krukowi", dowódcy oddziału partyzantki powrześniowej.
Na przełomie kwietnia i maja 1940 roku "Kruk" wydał rozkaz
rozbicia transportu niemieckiego, zdążającego do Chełma do
Hrubieszowa. Sygnałem rozpoczynającym akcję była czerwona raca.
Gdyby partyzanci zobaczyli białą racę, mieli się wycofać bez
wszczynania walki. W wyniku ostrzału dwunastu samochodów z
niemieckimi żołnierzami, został zniszczony cały transport, a cztery
samochody uległy całkowitemu spaleniu. Trwało to zaledwie kilka
minut, ku kompletnemu zaskoczeniu hitlerowców. Straty po stronie
wroga były duże: kilkudziesięciu rannych i zabitych. Partyzanci nie
odnieśli żadnych obrażeń. Po tej udanej akcji Polskich powstańców
Niemcy mścili się na miejscowej ludności cywilnej; często całe wsie
były wysiedlane i kierowane do obozu koncentracyjnego w Majdanku.
Jan Steć cudem ocalał z takiej łapanki. Wspominał: „Stałem
akurat za drzwami gdy z całą siłą pchnęli je Niemcy i weszli do
środka. Nikt za nie nie zajrzał, dlatego przeżyłem. Rodzicom udało
się wcześniej uciec, ale zginęły dwie moje siostry.”
Ostatnia z akcji pod kierunkiem Stecia miała miejsce w
ostatnią noc roku 1941. Partyzanci, ubrani w białe prześcieradła,
niewidoczni na tle zaśnieżonego Bugu, czołgali się po zamarzniętej
rzece. Granicy pilnowali niemieccy żołnierze w białych kożuchach.
„Gdy zauważyliśmy niemieckich agresorów, było już za późno - tak
zapamiętał sylwestrową noc nasz bohater - weszliśmy w sam kocioł.
Zorientowaliśmy się dopiero dwa metry przed Niemcami.”
Jan
Steć wraz z sześcioma partyzantami zostali złapani i osadzeni w
pobliskiej strażnicy. Potem przewieziono ich na Gestapo do Chełma.
Na szczęście meldunków Niemcy nie znaleźli, gdyż przedtem tajne
wiadomości, zapisane na niewielkim skrawku papieru, udało się
partyzantom schować w śniegu Polscy kurierzy zostali osadzeni w
obozie koncentracyjnym w Majdanku. Ponieważ ten obóz ciągle był w
budowie, umieszczono ich w Trawnikach, gdzie na terenie ogrodzonym
siatką stłoczono 6 tys. osób. Spali pod gołym niebem, na żwirze.
Każdej nocy zamarzało kilkudziesięciu więźniów. Dzienna porcja
żywieniowa wynosiła 20 dkg chleba i pół litra wody ze studni. Na stu
skazanych przypadał jeden kubek.
Z końcem lutego 1942 roku
Jan Steć trafił do obozu w Majdanku, gdzie wraz z 3 tys. więźniów
przebywał w bloku nr 3. Wskutek głodu i chorób liczba więźniów z
dnia na dzień malała. W tym obozie koncentracyjnym Steć uratowany
został od śmierci. „Dostałem od Niemca pałą w głowę. Straciłem
przytomność i odzyskałem ją, gdy chcieli mnie zabrać do krematorium.
Koledzy ubłagali hitlerowców, żebym został.” - wspominał.
Bohaterskiego partyzanta przydzielono do całodziennej
morderczej pracy układania bruku. Po jej zakończeniu więźniowie
otrzymywali litr zupy. Latem dożywiali się chwastami, liśćmi
kapusty, buraków i rabarbaru. Po kilku miesiącach Steć został
przeniesiony do lżejszej pracy, w magazynie. W sierpniu 1942 roku
został zwolniony z obozu. Więźniów wyprowadzono na szosę
Lublin-Chełm i pozostawiono. Rozeszli się w różnych kierunkach.
Witała ich serdecznie ludność poszczególnych miejscowości.
„Wystawiali nam jedzenie na okna, ale niektórzy byli tak
słabi, że nie mieli sił włożyć pokarmu do ust. Wyglądaliśmy jak
kościotrupy. Całe ciała mieliśmy pogryzione przez wszy. Mój ojciec
wyjechał po mnie furmanką, ale mnie minął, bo mnie nie poznał.
Dopiero gdy krzyknąłem, to zawrócił i zapłakał nade mną” - wspomina
Jan Steć.
Organizm młodego Jana był tak wycieńczony, że nikt
nie dawał mu szans na przeżycie. Po sześciu tygodniach domowego
pobytu zjawili się w domu Steciów hitlerowcy, by aresztować Jana i
wywieźć go na przymusowe roboty do Niemiec; najpierw do Hannoveru, a
potem do kamieniołomów w Górach Harzu. W międzyczasie zmuszono go do
rocznej pracy w fabryce metalowej w Brunszwiku, ale potem znów
wrócił do kamieniołomów.
W pamiętnym dniu 12 maja 1945 roku
robotnicy zostali uwolnieni przez amerykańskich żołnierzy. Wprawdzie
kapitulacja została podpisana 8 maja, ale w górach wojska niemieckie
jeszcze walczyły. Po zakończeniu wojny wrócił do rodzinnego domu.
Musiał jednak go opuścić, gdyż jako współzałożyciel partyzanckiego
oddziału walczącego z sowieckim okupantem był szykowany przez
ówczesne władze. Wyjechał na Pomorze Zachodnie, do Łobza, gdzie
rozpoczął pracę wychowawczą wśród trudnej młodzieży. W roku 1946
przeprowadził się wraz z żoną Zdzisławą do Szczecina. Zamieszkali na
Pogodnie. W roku 1966 ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu. Zdobył także wyższe wykształcenie
pedagogiczne po to, by bez reszty poświęcić się dzieciom
upośledzonym umysłowo. Chcąc lepiej poznać jej problemy, ukrył swoje
wyższe wykształcenie. Zaocznie skończył technikum budowlane. Przed
przejściem na emeryturę pracował w OHP o profilu budowlanym.
Ze swoim wojennym bohaterstwem i cierpieniem nie obnosił się
nigdy, zawsze natomiast był człowiekiem bardzo skromnym. Nigdy też
nie wyrzekł się swojej głębokiej wiary katolickiej. Został zwolniony
z etatu kierownika Izby Dziecka za to, że jego dwaj synowie poszli
do Pierwszej Komunii Świętej. Przez kolejne dwa lata za wierność
Bogu i Kościołowi był bezrobotnym. Jan Steć zmarł 12 stycznia 2007
roku, jako zapomniany bohater drugiej wojny
światowej.
Opracowano na podstawie: Bogdan Nowak "Jan Steć -
pierwszy polski partyzant", Źródło 9/2009
Zobacz więcej
| |