http://czashistorii.pl/index.php/2017/07/04/enej-zycie-i-smierc-kata-wolynia/
Dla Ukraińców z Wołynia Petro Olijnyk pseudonim „Enej”, używający też
pseudonimów „Roman” i „Serhij” jest bohaterem. Dla Polaków, którym udało
się zbiec przed banderowskimi nożami i siekierami był zbrodniarzem i to
znanym z bezwzględności i okrucieństwa. By zagrzewać swych podwładnych
do boju, to pomimo , że był oficerem wysokiej rangi, własnoręcznie jak
twierdzą świadkowie, odrąbywał głowy swym ofiarom. Był zwykłym… katem
Wołynia, unurzanym w lackiej krwi i takim powinien być w Polsce zapamiętany.
Według Stefana Babija ukraińskiego pisarza, „Enej” należy do powstańczej
legendy, podobnie jak „Kłym Sawur” i inni. Babij miał trzy lata i trzy
miesiące, gdy banderowcy dowodzeni przez takich rzeźników jak „Enej”
rozpoczęli rzeź Polaków. W swojej książce „Łuny powstańczego kraju”
twierdzi jednak, że zapamiętał wołyńską noc, kiedy m.in. podwładni
„Eneja” przystąpili do swego dzieła. Pisze m.in.: ”Noc była ciepła i
ciemna. Raptem wybuchły płomienie. Za nim drugie i trzecie. Potem
następne i następne. Początkowo płomienie były daleko. Wkrótce jednak
ogień zaczął się rozprzestrzeniać, poszerzać i przybliżać. Wkrótce zlały
się tworząc czerwone morze! (…) Tak było w noc z 29 na 30 czerwca 1943
r. i podczas niej na wysokim kurhanie stali „Kłym Sawur” i „Enej” i
podziwiali łuny pożarów jako przejaw masowego protestu przeciw tym,
którzy zajęli ukraińską ziemię i zagrażali ukraińskiej wolności. To byłą
akcja UPA na resztki polskich kolonii. W akcji oprócz oddziałów UPA
brali także udział wszyscy miejscowi bojownicy”.
Babij jako trzyletnie dziecko być może nie widział dwóch oficerów UPA,
obserwujących ogarniającą Wołyń pożogę. Dopiero, gdy w swojej twórczości
zajął się heroizacją UPA za pieniądze Wasyla Czerwonija mógł sobie
uzmysłowić, że jednym z oficerów, podziwiającym łuny na Wołyniem był
„Enej”. Łatwo można go było poznać. Był wysoki, przystojny, z dużymi
wąsami. Wszyscy, którzy widzieli go na własne oczy podkreślali, ze
zawsze siedział na koniu albo trzymał go za uzdę.
MORDERSTWA CECHUJE WSZĘDZIE NIEOPISANY SADYZM. MAŁE DZIECI Z USTAMI
PRZECIĘTYMI OD UCHA DO UCHA I NAPIS NA KARTCE :”POLSKA OD MORZA DO MORZA”.
KOBIETY WBIJANE NA PAL, MĘŻCZYŹNI ROZRYWANI KOŃMI. OBCINANIE KOLEJNO
WSZYSTKICH CZŁONKÓW PRZED ZADANIEM ŚMIERCI.
Danych o Olijniku jest bardzo niewiele, a te, które są dostępne, często
są sprzeczne. Wynika to z konspiracyjnych zasad obowiązujących w
Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Tacy ludzie, jak on, zawodowi
rewolucjoniści zacierali za sobą ślady. Urodził się w 1909 r. we wsi
Mołodyczne w Małopolsce Wschodniej, należącej wtedy do Austro-
Węgierskiej znajdującej się obecnie w Żydaczowskim rejonie Lwowskiego
Obwodu. Według innych danych przyszły kat Wołynia przyszedł na świat w
styczniu 1914 r. we wsi Mieżdurecze k/ Stanisławowa, przemianowanego
przez komunistów na Iwano- Frankowsk. Pewne jest tylko, że urodził się
on w Małopolsce Wschodniej, którą Austriacy nazywali Królestwem Gacliji
i Lodomerii. Na jego wychowanie duży wpływ miała więc rodzina, która
musiała mieć mocno nacjonalistyczne przekonania i Kościół
greckokatolicki. W młodości zetknął się , jak większość kunowskich
działaczy, z ukraińskim ruchem skautowym „Płast”.
Od dziecka wróg Polski
Nie było to oczywiście jakieś harcerstwo, starające się wychować młodych
chłopców na porządnych ludzi. „Płast” był przedszkolem Organizacji
Ukraińskich Nacjonalistów. Młody Petro uczestniczył w pracach 20 kurenia
im. Filippa Orlika w Rohatyniu. W mieście tym ukończył też Gimnazjum im.
Włodzimierza Wielkiego. Następnie wstąpił na Uniwersytet im. Jana
Kazimierza we Lwowie, gdzie podjął studia na wydziale prawa.
Jednocześnie już w 1929 r. wstąpił do OUN, w której aktywną działalność
podjął rok później. W 1934 r. władze usunęły go z uczelni za
nacjonalistyczną działalność. Wtedy odbył służbę wojskową w polskiej
armii. Po jej ukończeniu funkcjonował już jako właściciel firmy „Memor”.
Była to oczywiście tylko przykrywka do prowadzenia nacjonalistycznej
działalności wymierzonej w państwo polskie. W 1937 r. przeprowadził się
do Krakowa, gdzie się ożenił. Rok później został we Lwowie okręgowym
przewodnikiem OUN, która wtedy prowadziła terrorystyczną działalność,
wymierzoną w państwo polskie. Stanowisko to objął w chwili, gdy OUN
nasilił działania terrorystyczne na terenie Małopolski Wschodniej.
Szybko jednak został aresztowany przez polską policję i osadzony w
więzieniu. Wyszedł z niego we wrześniu 1939 r., gdy władze polskie po
wybuchu wojny zwolniły wszystkich uwięzionych ukraińskich terrorystów.
Przedostał się do Krakowa, gdzie uczestniczył w pracach OUN,
odbywających się pod patronatem Abwehry. W 1941 r. wszedł na Ukrainę w
ramach jednej z grup pochodowych OUN, które korzystając z niemieckiego
poparcia, usiłowały utworzyć na zajmowanych terytoriach własną
administrację. Niemcy tolerowali ich działalność bardzo krótko.
Popierali bardziej frakcję OUN- Melnyka, nastawioną na współpracę z
Niemcami.
Wyciągnięty z więzienia
Gdy frakcja związana z Banderą , do której należał Olijnik zaczęła
mordować zwolenników Melnyka, Niemcy się wściekli i zaczęli aresztować i
rozstrzeliwać członków frakcji Bandery. Olijnik, kierujący banderowcami
w obwodzie dniepropietrowskim został aresztowany i osadzony w więzieniu.
Jego kamraci oswobodzili go jednak i skierowali na Wołyń. Tu zajął się
tworzeniem UPA.
czytaj też: Losy Polaków: W tajdze pod Archangielskiem
Struktury OUN, które przejęły kontrolę praktycznie nad całym terytorium
na przełomie 1942/1943 szykowały się do przejęcia na Wołyniem
całkowitej kontroli i usunięcia z niego przez fizyczną likwidację całej
ludności polskiej i wszystkich śladów jej obecności na tym obszarze.
Atmosferę tamtego czasu oddał Mikołaj Łebedź pisząc :” Mężczyźni i
kobiety , starzy i młodzi pracują i walczą w miarę swoich sił. Wieś
blokowała miasto, gdzie stacjonował wróg nie dostawiając mu
zaopatrzenia. Na wsiach tworzył się własny przemysł. Starsi garbowali
skóry, gotują mydło, szyją buty, tkają płótna, farbują i szyją odzież,
przygotowują bandaże. Dziewczęta szykują się do udzielania sanitarnej
pomocy, organizują polowe szpitale, gromadzą lekarstwa. Studenci
medycyny pod okiem doświadczonych chirurgów szkolą się na polowych
lekarzy. Inni zajmują się pracą kulturalno- oświatową i propagandową.”
Komendant Petro Olijnik ps "Enej" - kat Polaków
„Enej” zajmował się wtedy szkoleniem i tworzeniem oddziałów UPA
podległych banderowskiej frakcji OUN. Przed rozpoczęciem akcji
„oczyszczania” Wołynia z ludności polskiej „Enej” uczestniczył także w
likwidacji oddziałów ukraińskich, nie uznających zwierzchnictwa Bandery,
tylko Melnyka.
Kierował likwidacją
Doceniając talenty dowódcze „Eneja”, przełożeni mianowali go komendantem
Wojskowego Okręgu „Bohun”. Obejmował on swoim zasięgiem trzy południowe
powiaty Wołynia: Dubno, Krzemieniec, Zdołbunów i Równo. „Enej” był
jednym z trzech najważniejszych dowódców UPA na Wołyniu. Był on bowiem
podzielony na trzy Okręgi Wojskowe :”Zahrawa”, „Bohun” i „Turiw”. W
skład OW „Bohun”, na czele którego „Kłym Sawur” postawił „Eneja”
wchodziły kurenie :”Kruka”, „Korpywy”, „Bystroho”, „Hołobenki”,
„Ptacha”, „Jurka”, Jasena” i „Burłaky”. Każdy z tych oddziałów dzielił
się na sotnie, a one na drużyny. W sumie pod rozkazami „Eneja”
pozostawało kilka tysięcy ludzi. Każdy z nich miał ręce unurzane w
polskiej krwi!
Przywoływany wcześniej Stefan Babij nie zaprzecza, że „Enej” ma związek
z „akcjami przeciwko ludności polskiej”. Pisze, że „Enej” miał z nimi
„bezpośredni związek jako dowodzący zagonem, w skład którego wchodziły
cztery kurenie”. Zgodnie z ukraińską wykładnią dziejów Babij uważa, że
uczestnictwo „Eneja” w tych akcjach było w pełni usprawiedliwione. Akcje
UPA przeciwko Polakom na Wołyniu były bowiem zrozumiałe. Nie chce
przyjąć do wiadomości, że żadne fakty nie mogą usprawiedliwiać
ludobójstwa, które zasługują na największe potępienie! „Akcje przeciwko
Polakom”, realizowane przez podwładnych „Eneja” były najzwyczajniej
zbrodniami przeciw ludzkości , dokonanych z największym okrucieństwem i
godne napiętnowania.
„Polska od morza do morza”
Potwierdza to informacja proboszcza parafii Dederkały ks. dr Józefa
Kuczyńskiego. W informacji dla władz podziemia ten bohaterski kapłan
trwający do końca na posterunku pisał: „ 30. VII b.r. Ukraińcy podpalili
kościół Szumbarze zgromadziwszy w nim wprzód zrabowane Polakom rzeczy,
bibliotekę itp. Kościół spłonął doszczętnie.
Mapa Okręgu Wojskowego"Bohun", którym dowodził "Enej"
W Zahajcach wymordowano ludność polską m.in. rodzinę Misiurów, których
córka przeszłą niedawno na prawosławie. Własny jej mąż prawosławny
Ukrainiec wydał ją jako Polkę bandytom. Zamordowano również 11 jeńców
sowieckich w Sadukach. Zabito nauczycielkę Koterynę powszechnie kochaną
za dobroć. Stadnicki i Maciej Sierakowski z Obór zabici. W Borkach pod
Krzemieńcem banda ukraińska ostrzelała oddział niemiecki i raniła
oficera. Spalono za to 2 chaty (charakterystyczne, tylko 2 chaty). Wieś
Rybcza w krzemienieckim powiecie ocalała jak dotąd dzięki dobrze
zorganizowanej samoobronie i nieustannej czujności. Wszystkie
gospodarstwa polskie wokoło spalone. Podobnie spłonęły, a ludność
została wymordowana: Piszczatyńce, Zarudzie, Matwiejowce i Zahajce.
Gdzie pozostawał jeszcze jaki dwór, został zrównany z ziemią.
Według dotychczasowych danych zostało doszczętnie spalonych w
krzemienieckim 53 folwarki, między nimi folwarki stanowiące własność
Liceum Krzemienieckiego. 3 ocalono tam gdzie stoi załoga niemiecka. (…)
Morderstwa cechuje wszędzie nieopisany sadyzm. Małe dzieci z ustami
przeciętymi od ucha do ucha i napis na kartce :”Polska od morza do morza”.
Kobiety wbijane na pal, mężczyźni rozrywani końmi. Obcinanie kolejno
wszystkich członków przed zadaniem śmierci.
Rzesze uciekinierów koczują w Krzemieńcu, we Wiśniowcu w klasztorze i w
innych miejscach. Nędza wśród nich okropna – nagląca konieczność pomocy.
Pomoc może być dwojaka: wyciąganie stamtąd ludzi, posyłanie im
pieniędzy. Jedno i drugie leży w naszych możliwościach Chodzi tylko o
środki i szybkość działania, bo ostatnie wieści są coraz okropniejsze.”
Jest to tylko część dokumentu sporządzonego przez ks. Kuczyńskiego.
Upowcy „Eneja” mordowali rzecz jasna nie tylko na Ziemi Krzemienieckiej,
ale też w innych powiatach na terenie Okręgu Wojskowego „Bohun”,
dokonując napadów nie tylko na wsie, ale nawet miasteczka. Na nie
kurenie podległe „Enejowi” napadały szczególnie jesienią i w początkach
zimy z 1943 r. na 1944 r. W miasteczkach tych chronili się Polacy z
mordowanych wsi licząc, że tam znajdą schronienie. Stacjonowały w nich
bowiem niemieckie garnizony. Te jednak nie były w stanie, jak się
okazało, skutecznie bronić miasteczek, a zwłaszcza ich przedmieść przed
atakami UPA. Polacy musieli przenosić się do większych ośrodków. Ci, co
tego nie uczynili, byli mordowani…
Kadra dowódcza OUN „Bohun”, drugi od prawej stoi „Enej”
O sytuacji, która panowała w takich miasteczkach świadczy fragment listu
ks. Jerzego Zwolińskiego do bp Szelążka ordynariusza diecezji. Pisze on
m.in. :” Wszystkie rodziny katolickie mojej parafii, a raczej niedobitki
z okolic zjechały do Beresteczka. Płacz wdowców, lament wdów i sierot,
półnagich i głodnych, niebo ustawicznie od pożarów czerwone, ryk bydła
głodnego, wycie psów bezdomnych oto atmosfera, którą przez szereg
tygodni oddycham, a ponieważ w całym moim życiu kierowałem się więcej
uczuciem niż rozumem, serce moje niemądre odmawia posłuszeństwa, bo
cierpi za tysiące. Potęguje się ten ból tą okolicznością, że wobec tej
żywiołowej klęski i bezmiaru cierpień zaradzić nie mogę
najpotrzebniejszym wymogom biednego ludu.
Dwa transporty tych biedaków odjechało na daleki Zachód , w
przygotowaniu jest przedostatni , z ostatnim ja odjadę. Zostanie w całej
parafii kilka rodzin mętów i szumowin zukrainizowanych. Rzeczy kościoła
beresteckiego są zabezpieczone. Klucze oddałem burmistrzowi , czyniąc go
surowo odpowiedzialnym za całość świątyni. Gdyby nastąpiło uspokojenie,
jak zapowiadają nasi „przyjacieli”, i pozostałą mała gromadka wiernych
nie opuszczę Beresteczka.”
Kurenie podległe „Enejowi” dokonywały też rajdów na dawną sowiecką
Ukrainę, leżącą poza dawną polską granicą, siejąc wszędzie śmierć i
zniszczenie.
Przed wkroczeniem sowieckich wojsk na Wołyń, „Enej” wziął udział w dwóch
naradach , które odbyły się we wsi Baćkowce na Ziemi Ostrogskiej. Miały
one wypracować taktykę, jaką miały przyjąć oddziały OUN- UPA po
wkroczeniu Sowietów. „Enej”, jak pisze Babij, był jednym z tych
komendantów, którzy opowiedzieli się przeciw rozwiązywaniu zbrojnych
oddziałów UPA. Chciał walczyć do końca. Na początku 1946 r. w Rudnikach
k/ Maniewicz został otoczony przez Sowietów. Kata Wołynia dosięgła kula.
Marek A. Koprowski
--
General Skalski o zydach w UB :
"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa,
Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."
prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :
"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".