W dniu 16.08.2018 o 21:39, u2 pisze:
> W dniu 16.08.2018 o 12:17, Jakub A. Krzewicki pisze:
>> PS. A tu znalazłem więcej i dokładniej - dostępne dla wszystkich:
>>
https://tinyurl.com/antrovis
>
>
> Mielnik typowe żydoskie nazwisko, a z tego co mi przysłałeś występuje
> ponoć przeciwko Jahwe, widać sprzeczność, typowe dla żydków:)
>
pu-szczam tek-ścik na ściepę. ściepa przyjmie wszystko:)
en
pl
Home
Aktualności
Multimedia
Pliki
Kalendarz
Warsztaty
Forum
Księga Gości
Linki
Mapa strony
Himavanti Ezoteryka Mistrzowie StopPedofilom PSI Uzdrawianie
Artykularnia
Antrovis - Edward Mielnik - Shoko Asahara - Projekt Cheops - UFO-świry -
NTV - koniec świata, reptilianie i zaburzenia psychiczne
Antrovis-bafomet.jpg
Ilość wizyt: 1133
Ilość głosów: 54 (ocena 4.9)
Data utworzenia: 07.01.2011
1
2
3
4
5
Zagłosuj:
Tagi: antrovis, edward mielnik, regresing, reptilianie, upadłe anioły,
demony, szatany, diabły, klony, astral, siły zła, najwyższa prawda,
matka boska
|
|
Edward Mielnik - Antrovis, sekta UFO-świrów i jej klony
"Nadzieja" dla 144 tysięcy wybranych Polaków szaleje przed rokiem 2012,
a także po roku 2012. Klony i reinkarnacje Antrovisu są i teraz, a koło
powrotu zidiocenia oraz ciemnoty i w tym wypadku działa i będzie
działać. Współcześni "tropiciele" zagadek Antrovisu "odkryli" całą
prawdę ukrytą w działaniach tej tajemniczej sekciarskiej grupy. Okazało
się, że są "Oni" zamaskowanymi istotami z planety Hebra, których
prawdziwym celem było i jest wprowadzenie naszej planety w strefę
antymaterialną kosmosu (anihilacja i samounicestwienie), gdzie jako
przynętą kusiły nowe nieśmiertelne ciała satanistyczne ciała gadów
reptiliańskich prosto z Oriona. Antrovis to oklepana działalność
oriońskich sekt lucyferycznych. Dusze demonicznych ludzi są jak ciemne
ptako-gady, latające smoko-węże i podobne mityczne stwory rodem z
niższego świata astralnego.
Sprawa niewyjaśnionych, zagadkowych zaginięć i morderstw osób
powiązanych z sektą Antrovis. Stowarzyszenie rozpoczęło swą działalność
w Polsce w 1980 roku i miało swoje oddziały w kilku większych miastach,
m.in. w Szczecinie, Wrocławiu, Łodzi, Warszawie, Gdańsku. Działalność
Antrovisu wzmogła się w latach 90-tych XX wieku, zaraz po tym jak Edward
Mielnik i jego zwolennicy zostali dyscyplinarnie usunięci za rozrabianie
i wygadywanie głupot z Polskiego Towarzystwa Psychotronicznego, a
dokładniej z jego sekcji bioenergoterapii. Należący do sekty Antrovis
ludzie wierzą w nadchodząca rychłą zagładę Ziemi, którą przeżyją jedynie
ci, którzy wsiądą na statki kosmiczne startujące z góry Ślęża lub z
Bieszczad. Pierwszeństwo w ewakuacji będą mieli Polacy, czyli naród
wybrany przez Edwarda Mielnika. W 1995 roku prokuratura wojewódzka w
Szczecinie oraz UOP prowadziły dochodzenie w sprawie morderstwa
Bogusława T., nauczyciela WF oraz członka sekty. Ciało mężczyzny,
pozbawione jąder zostało wyłowione z Odry. Jądra według Antrovisu miały
posłużyć jako napęd do pojazdów kosmicznych na energię jądrową.
Ostatniemu cyklowi wedle mielnikowców z Antrovisu dał początek Jezus,
który był synem Hebrajczyka i Polanki. Wkrótce nastąpi seria katastrof i
Ziemia przestanie istnieć. Uratuje się tylko 144 tysięcy wybranych
Polaków, którzy obejmą duchowe przywództwo. Takie nauki głosił Edward
Mielnik i jego wspólnicy. Raelianie wybudowali świątynię ku czci istot
pozaziemskich w Las Vegas. Nazwali ją niezwykle wdzięcznie - Ufolandem.
Polacy nie muszą jeździć aż do USA, by oddawać cześć przedstawicielom
obcej cywilizacji. Jeszcze kilkanaście lat temu wystarczyło pojechać do
Wrocławia. Formalne początki „Antrovisu" byty prozaiczne: na początku
1990-ego roku we wrocławskim Sądzie Wojewódzkim zarejestrowane zostało
stowarzyszenie o tej nazwie. Funkcję prezesa pełniła Grażyna Grabowska,
jej zastępczynią została Irena Petruk, sekretarzem Władysław Pospolitak,
a skarbnikiem była Krystyna Chrzanowska. Trzy lata później te same osoby
pod naciskiem UOP (Bepieki) złożyły w sądzie wniosek o samolikwidację,
rozpatrzony pozytywnie przez skład orzekający. Grażyna Grabowska została
likwidatorką stowarzyszenia i na niej spoczął ciężar spłacenia długów
stowarzyszenia, które wynosiły prawie siedemdziesiąt milionów starych
złotych (7 tysięcy nowych złotych). Część z nich to nie zapłacone
rachunki za noclegi w ośrodkach pod Ślężą. „Antrovis" formalnie przestał
istnieć, ale — jak twierdzą wtajemniczeni — zebrania zainteresowanych
jego dalszym istnieniem odbywały się nadal.
W latach 90-tych XX wieku członkowie Antrovisu kolportują broszury (np.
"Życie bezosobowe", "Tworzenie narzędzi ludzkich"). Dowiadujemy się z
nich bredni, że na Ziemi pojawili się przybysze z planety Hebro
(Hebrajczycy) z kosmitą zwanym Jahwe (tak zwyrodniała sekta lucyferyczna
przerobiła w swoich urojeniach Boga na kosmitę). Lucyferyczna sekta
Antrovis głosi rychły koniec świata i początek nowej epoki. Zagładę ma
poprzedzić "chaos energetyczny", który spowoduje, że benzyna w
samochodach zmieni się w wodę, a uratują się tylko wybrani (członkowie
sekty). Uciekną na pokładach statków przysłanych z innych planet w
kosmosie. Konkretnie, ewakuacja odbędzie się z góry Ślęża pod
Wrocławiem. W ewakuacji pierwszeństwo mają Słowianie, w szczególności
Polacy, którzy są narodem wybranym. Z zagłady ocaleje 144 tysięcy ludzi
białej rasy i około 400-600 tysięcy z innych ras niż biała. Z broszury
Antrovisu: "Z jednostkami ewakuowanymi spoza terytorium Polski będą
liczne kłopoty. W rozgardiaszu materii, pomimo dobrych wnętrz, nie zdążą
na czas przygotować swoich ciał. (...) Wielu z nich w tych ostatnich
dniach odejdzie w strasznych męczarniach psychicznych."
Właśnie we Wrocławiu Edward Mielnik założył Stowarzyszenie Odnowy Ludzi
i Ziemi Antrovis. Swoją działalność rozpoczął jednak zdecydowanie
wcześniej, bo już na początku lat 80-tych XX wieku, podobnie jak jego
przyjaciel Wiesław Kornalewicz z Opola. Po kilku latach ruch Antrovis
był dobrze znany nie tylko w samym Wrocławiu, ale również w Warszawie,
Krakowie, Olsztynie, Szczecinie i w Katowicach. Dnia 31 lipca 1990 roku
Sąd Wojewódzki we Wrocławiu zarejestrował Antrovis jako stowarzyszenie
zwykłe. Przez kolejne trzy lata niezwykle intensywnej pracy ruch
rozwijał się masowo i zdobywał nowych członków. Wówczas, w 1993 roku
nastąpiło niespodziewane rozwiązanie ugrupowania na wniosek UOP (Urzędu
Ochrony Państwa). Przyczyna była wedle tłumaczeń Edwarda Mielnika
niezwykle prosta i oczywista - stwierdzono bowiem, że wiedza została już
przekazana. Głównymi wątkami w nauczaniu Antrovis były zagadnienia z
pogranicza teozofii, nauk mesjanistycznych (polskiego mesjanizmu
narodowego) i ufologicznych. Po odebraniu odpowiedniej nauki ludzkość
miała być dobrze zapoznana ze swoją prawdziwą historią oraz jej
przyszłymi losami.
— Oni spotykali się na długo przed rejestracją, i o ile wiem — czynią to
nadal — mówi pani AO z wrocławskiego Osiedla Gadów (ładna nazwa
reptiliańska), prosząc o zachowanie anonimowości. — Należeliśmy do tej
grupy wraz z mężem i mogę powiedzieć, że kierownictwo „Antrovisu"
posługiwało się formami bardzo silnej presji psychicznej, której celem
było podporządkowanie sobie wszystkich szeregowych członków. To były
oddziaływania z zakresu psychotroniki, po prostu pranie mózgu,
sterowanie umysłami i emocjami. Przeżyłam bardzo ciężkie chwile i w
konsekwencji wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym. Do tej pory miałam
racjonalne podejście do świata i nie wierzyłam w parapsychologię. Nie
wiem dokładnie, na czym to polegało, ale nie chce mieć z tymi ludźmi
więcej do czynienia. W relacjach osób, które uczestniczyły w
„warsztatach" tego ugrupowania przewijają się relacje o silnym
oddziaływaniu na psychikę, wywołujące stany lękowe i depresje.
— Poszedłem z ciekawości — relacjonuje Mariusz Leśniewski -
zaintrygowały mnie plakaty, które ktoś zawiesił w "Instytucie Historii
Uniwersytetu Wrocławskiego". ''Antrovis" zapraszał na spotkania do kina
„OKO". Kino mieści się w kompleksie gmachów dowództwa Śląskiego Okręgu
Wojskowego. Pokaźna sala wynajmowana była przez rozmaite organizacje na
spotkania i imprezy. — Na pierwszym spotkaniu — wspomina Mariusz
Leśniewski — jakiś mężczyzna, tytułowany przez innych doktorem,
opowiadał o potrzebie ratowania Ziemi. To było nawet interesujące.
Później prezentowano idee odnowy psychicznej przez medytacje i łączenie
się z energią kosmosu. Nabrałem wątpliwości, kiedy pierwszy raz
wspomniano o kosmitach.
— Byłem tylko zwykłym uczestnikiem otwartych spotkań Antrovisu i poza
nimi nie spotykałem się z żadnym z ich przedstawicieli. Kim oni byli w
rzeczywistości mogli przekonać się na własnej skórze tylko ci, co
odwiedzali ich mieszkanie na ul. Krasińskiego we Wrocławiu. Była też
działka dla wybrańców pod Warszawą i sławne kursy I i II stopnia na
zamku w Sobótce Górce i Jahrance. Mistrz - biskup wyróżniał kobiety, bo
one według niego miały lepszy kontakt z zaświatami i kosmitami. Jedno
jest pewne to oni poprawili turystykę w rejonie masywu ślężańskiego i
wyróżnili Słowian jako opiekunów najważniejszych rzekomych czakramów
ziemskich oraz wybrańców kosmosu. Wielu do dzisiaj jest pod wrażeniem
ich nauk i przekazów. Planeta Ziemia umieszczona na nowej orbicie miała
przyjąć nazwę "Polania" - planeta nieśmiertelnych. Ślęża do dzisiaj
pełni ważną rolę w ich działaniach, wielu z nich zamieszkało i pewnie
jeszcze zamieszka w tym rejonie. Lepiej wcześniej dokładnie poznać
działania takich ugrupowań, zanim "skusimy" się na bliższe z nimi
spotkania. Szczególnie nie brać udziału w piciu przyrządzanych przez
nich "herbatek" czy innych naparów, bo możemy obudzić się w innym
wymiarze rzeczywistości, z którego będzie trudno powrócić. Stracimy
dotychczasową wolność a tzw. przywódca stanie się wówczas jedynym
prowadzącym nas w życiu i nie tylko. Projekt "Cheops" miał podobne
działania, i nawet stworzył w Chicago nową religię , z bogiem Enki na
czele. O dziwo do dzisiaj istnieją jego dwa oddzielne ugrupowania
"łapiące" na lep ich wymysłów, nowych naiwnych. Poważna rada: trzymajmy
się jak najdalej od takich "nawiedzonych" ugrupowań i ich "mistrzów". -
pisze w internecie swoje wspomnienia niejaki Janusz.
Mistrzowie z „Antrovisu" w latach 1995-1996 twierdzili, że mają kontakty
z cywilizacjami pozaziemskimi. Mieli spotkać się z istotami przybyłymi
na ziemię z kosmosu: „Wylądowało pięć pojazdów. Dowódcy mieli na sobie
srebrzyste skafandry, na klatce piersiowej i brzuchu widniały emblematy
w kształcie dużego złotego trójkąta. Podeszli aby nawiązać z nami
kontakt Wszyscy otrzymaliśmy drogą myślową informację, że przybyli z
pięciu różnych planet. Celem ich przybycia było poinformowanie nas, że
na tych terenach w ciągu najbliższych lat będą się odbywać ewakuacje
ludzi na inne planety. Dostaliśmy informację, że przyszłymi lądowiskami
pojazdów ewakuacyjnych będą tereny w pobliżu wsi T. i G. Pojazdy, jakie
będą lądować w T., będą mogły pomieścić do 6 tysięcy ludzi. Podano nam,
że ludzie będą ewakuowani m.in. na planety; Wenus, Gemini, Gamma i Wegę.
Przekazano nam drogą myślową, że w kosmosie trwają przygotowania, by
pomóc Ziemianom przetrwać czas katastrof, jaki nadchodzi. Ludzkość,
zanim ten czas nadejdzie, musi pogodzić się z myślą, że nie tylko na
Ziemi istnieje życie. Nawet najbliższe planety mają swoich mieszkańców".
To spotkanie z kosmitami miało — według autorów „Nowego Kosmosu" —
miejsce pod Olsztynem. „Antrovis" wydał także książkę „Środki
ewakuacyjne w latach 1994-97". Harmonogram ewakuacyjny przewiduje dwa
etapy „wzięć." Pierwszy odbywa się już teraz. Ewakuacja pojedynczych
jednostek odbywa się małymi pojazdami operacyjnymi. Są to załogowe
pojazdy typu SENS. Będą one pracować w aglomeracjach miejskich, mogą
lądować w parkach, na skwerach, a nawet podwórzach. Drugi etap,
późniejszy, to ewakuacje zbiorowe. Ewakuowana zostanie większość
Polaków, którzy jako Słowianie są narodem wybranym, a spośród Słowian są
najbardziej predysponowani do przejścia na inne planety, gdyż w Polsce
właśnie znajdują się dwa czakramy (zbiorniki energii), jeden pod
Wzgórzem Wawelskim w Krakowie, drugi we Wrocławiu na Ostrowiu Tumskim.
Ten ostatni jest czakramem o najwyższej częstotliwości— czakramem
Świadomości.
W 1996 roku kraj poraziła makabryczna wiadomość: sekta „Antrovis"
morduje ludzi i wycina im jądra. Media i politycy nie zostawili na
bestiach suchej nitki. Przez kolejne cztery lata było cicho. Aż do 7
listopada 2000, kiedy to w telewizyjnej „Panoramie" powiedzieli, że
sekta Antrovis powróciła. - Już dłużej nie wytrzymamy, szkalują nas, tak
się dłużej nie da żyć - mówią dwie „antrovisanki". - A poszły w cholerę
na Łysą Górę, wredne diablice - chciałoby się powiedzieć, jednak
ciekawość i dziennikarski obowiązek powstrzymują przed natychmiastową
ucieczką. Słuchamy więc spowiedzi szatana, drżąc o własne jądra, choć i
tak wiemy, że każde ich słowo to wierutne kłamstwo. Anna i Grażyna
Mielnik, bo tak się nazywają, próbują za wszelką cenę przekonać, że
diablicami nie są. Wspólne nazwisko, Mielnik, z pozoru normalne, to
kamuflaż, mający na celu zwabienie zbłąkanych duszyczek. Obie diablice
przyjęły je od swojego nieformalnego przywódcy, uznanego przez prasę za
biskupa sekty satanistycznej, Edwarda Mielnika. Stowarzyszenie Antrovis
jako osoba prawna powstało w 1990 roku. Skupiło przede wszystkim ludzi
niewierzących, zwalczających religię i samego Boga, acz ruch nieformalny
istnieje od 1980 roku.
Kanał absurdów głoszonych przez Edwarda Mielnika to nie tylko paliwo do
statków kosmicznych z męskich jąder (panowie mieli oddawać owe męskie
jądra dobrowolnie, a jeśli nie, należało je zdobywać na nie-wyznawcach
Antrovisu, na członkach rodzin. Na szczęście koniec świata nie nastąpił,
UFO nie przyleciało i jakoś jądra przestały być pilnie potrzebne. Matka
Boska objawiała te wszystkie brednie, zresztą podobnie jak w Medjugorie,
gdzie też są kanały ścieków w rzekomych objawieniach. Polska miała być
narodem wybranym, a 144 tysiące miało zostać wziętych w statkach
kosmicznych. Tyle, że dawne objawienia prorockie powiązane z tematyką
ascencji, wzniebowzięcia, nie zawierają informacji ani o statkach
kosmicznych ani o latających maszynach, a anioły Boga pojawiają się i
znikają wznosząc w wyższą sferę bytu, a nie na inne planety materialnego
świata. To typowy błąd materialistycznego lucyferyzmu, podobny jak chora
ideologia płaskiej ziemi rodem ze średniowiecznej ciemnoty.
Edward Mielnik i jego wspólnicy zabraniali rodzenia dzieci już od 1984
roku, doradzając najbardziej zaangażowanym wyznawczyniom usuwanie ciąży,
gdyż rzekomo już od początku 1984 roku miały się z kobiet rodzić same
bioroboty, które nie są ludźmi, a maszynami biocybernetycznymi, lecz
jakoś jak dotąd nie widać wyraźnego odczłowieczenia ani biorobotyzacji
pokoleń (roczników od 1984), z wyjątkiem może zniewolenia nadmierną
pracą w systemie kapitalistycznym oraz zamiłowania do komputerów i
smartfonów, chociaż roczniki pokoleń od roku 2000 nie będą miały
wysokich wibracji takich jak liczba (22) w liczbie roku urodzenia, aż do
2299 (pierwsze 22 w roczniku urodzenia trzeciego tysiąclecia). Edward
Mielnik wielu kobietom nakazywał usuwać ciąże z powodu noszenia złego
płodu będącego biorobotem, a wiele kobiet z jego sekty panicznie boi się
ciąży i urodzenia biorobota (tłumiąc naturalną potrzebę macierzyństwa).
I taki to poparany ten Mielnik, rzekomy prorok czarnoksięskiego
lucyferycznego Gottlieb'a. Projekt Cheops powstał jako kontynuacja
Antrovisu w 2001 roku, w nieco zmodyfikowanej działalności, dla
niepoznaki zbierając ogromne pieniądze na rzekome badanie piramid w
Egipcie, poniekąd na fali mody ponownego zainteresowania tematem w
Polsce, a kolejne mutacje Projektu Cheopsa to mutacje Antrovisu
wzbogacone o nowych członków zwerbowanych do tej sprytnie klonującej się
sekty.
Ryc.: Bafomet - Władca demonów reptiliańskich, król demonów-gadów
Ludzie, którzy na dłużej byli związani z „Antrovisem" są we Wrocławiu
nieuchwytni. Dotyczy to zwłaszcza kierownictwa byłego stowarzyszenia.
Mieszkanie Grażyny Grabowskiej znajduje się w potężnej secesyjnej
kamienicy przy ulicy Krasińskiego. Nienaturalnie powolny kobiecy głos
oznajmia przez domofon, że byłej prezes nie ma i trudno przewidzieć,
kiedy będzie. Na wszelkie pytania pada jedna odpowiedź — nie wiem.
Reporterowi „Expresu Wrocławia" udało się wśliznąć do wnętrza kamienicy
pod drzwi mieszkania. Przez zabezpieczone łańcuchem drzwi sennie
spogląda kobieta lat około trzydziestu. Wygląda, jakby była pogrążona w
somnambulicznym śnie. Opierając się o drzwi powtarza, że „pani Grabowska
zjawi się nieprędko". Milczą telefony kilku innych osób, blisko
związanych z „Antrovisem". Kobieta, która podnosi słuchawkę w mieszkaniu
byłej skarbnik, Krystyny Chrzanowskiej, stwierdza, że tej pani nie ma i
będzie nieprędko. Na żartobliwe pytane, czy może udała się w inny
wymiar, rozmówczyni reaguje nagle drżącym, histerycznym głosem, mówiąc —
Nie chcę mieć z tym nic wspólnego! A potem słychać tylko trzask
odkładanej słuchawki. Zapewne bliska rodzina nie chce rozmawiać, a
czasem sami zainteresowani podając się za własną rodzinę udają, że nie
wiedzą o kogo chodzi.
Edward Mielnik, bioenergoteraputa, hipnotyzer, psychotronik i bajerant,
formalnie był zameldowany we Wrocławiu przy ulicy "Na Ostatnim Groszu
56/18". Od połowy 1994 roku przez półtora roku jest nieuchwytny. Jak się
okazało, rzekomo nigdy nie przebywał pod wspomnianym adresem, nikt nie
jest też w stanie stwierdzić, gdzie rzeczywiście mieszkał. Krążą o nim
różne apokryficzne opowieści: nie żyje, przebywa w Warszawie na ulicy
Długiej lub pod innym adresem, wyjechał za granicę. Nikt tylko nie
stwierdził, że były biskup sekty wyemigrował na inną planetę. A być może
odjechał pociągiem z peronu 9 i 3/4 do Hogwardu na bardziej magiczne
studia. Prawda jest taka, że ideologia nauczana przez Edwarda Mielnika
jest z gruntu podobna do tej jakiej nauczał w Japonii słynny Shoko
Asahara z grupy Oumu Najwyższa Prawda, także powołujący się na
objawienie od Matki Boskiej. Trudno jednak rozeznać na ile nauki Edwarda
Mielnika były jego produktami podobnymi do wymysłów Shoko Asahara, a na
ile były to tłumaczenia ściągnięte od japońskiego proroka straceńca,
skazanego na śmierć z powodu podejrzenia o zamach terrorystyczny w
tokijskim metrze. Jedno jest pewne, atak służb specjalnych na sektę
Edwarda Mielnika miał miejsce w tym samym czasie, co atak w Japonii na
Shoko Asaharę i sektę Oumu Najwyższa Prawda, tyle, że w Polsce chodziło
o wycięcie jąder męskich w celu napędzania rakiet kosmicznych, a nie o
produkcję i rozpylanie sarinu na stacjach kolejowych.
Lądowanie UFO na Mazowszu przed powstaniem Ziemi
Początek, czyli osiem miliardów lat temu, chociaż Ziemia istnieje od 5
miliardów lat. Lądowanie - Słowian z planety Atlanta. Gdzie? U stóp góry
Ślęza. Inna cywilizacja - Hebrajczycy, pochodzący z planety Hebra,
obrali kurs na Mazowsze. Na niezbyt rozległym obszarze pojawiły się
również rasa czarna, żółta, czerwona i zielona. Tak powstała ludzkość.
Ta ostatnia jednak już wyginęła. Prawdopodobnie to samo czeka każdą
kolejną. Ich los jest przesądzony. A już za kilka lat dojdzie do serii
katastrof. W ich wyniku Ziemia przestanie istnieć.
Do 1993 roku ruch Antrovis oficjalnie ogłaszał, że cała ludzkość
zostanie zgładzona, nawet konkurencję straszył, że za swoją działalność
wszyscy zostaną straceni, najpierw w 1995 roku, potem w 1999 roku, potem
w 2004 roku, a w końcu dołączyli się do pomylonego orionisty od
pomylonych majańskich czannelingów Patrycka Geryla i straszono zagładą w
2012 roku (wszystkie te zagłady autorzy artykułu jakoś przeżyli i są
zdrowi oraz w całości). Niektórzy podejrzewają, że Patryck Geryl to
jakiś zachodni uczeń Edwarda Mielnika, chociaż bardziej prawdopodobne,
że tylko podobnie pomylony umysłowo. Wszyscy mieli zginąć, za wyjątkiem
oczywiście wybranych, 144 tysięcy Polaków, mielnikowców i ich
przyjaciół. Oni bowiem mieli odlecieć na planetę Mirinda dzięki
specjalnym statkom kosmicznym (i nie chodziło o fabrykę napojów).
Obecnie ideolodzy organizacji nadal głoszą podobne wieści, tyle że poza
strukturami nieistniejącego stowarzyszenia, ale mają nawet swoje
internetowe telewizje.
Słowianie i Hebrajczycy, zanim wylądowali na terenie dzisiejszej ziemi
polskiej, przemierzyli wspólnie siedem ziemskich cykli. W ostatnim z
nich, trwającym ponad dwa tysiące lat, Hebrajczycy skrzyżowali się z
Polanami, Czechami i Słowakami. W tym okresie najwidoczniejsza była
walka prawa z wolną wolą. Nietrudno domyślić się jakie wydarzenie dało
początek ostatniemu cyklowi, w którym również i my żyjemy. Otóż ponad
dwa tysiące lat temu na świat przyszedł Jezus. Wedle nauczycieli ruchu
Antrovis, był on synem Hebrajczyka Gotlieba oraz Polanki, uprowadzonej
przez Hebrajczyków spod góry Ślęży. Nazwisko Gottlieb tylko jakieś takie
dziwnie niemieckie jest zamiast hebrajskie.
"W zamierzeniach hebrajskich miał wprowadzić wolną wolę do zamysłu praw;
a stał się pomostem łączącym Hebrajczyków ze Słowem (Słowianami). [...]
Misji Jezusa w dziejach niepodobna porównać z rolą jakiegokolwiek innego
mistrza. Tylko Jezus wzniósł pomost pojednania między skrajnie
opozycyjnymi pierwiastkami Wszechświata."
Siódma w dziejach świata cywilizacja miała zakończyć się w roku 2000, a
że podobno jest ona ostatnią, Ziemia powinna przejść w nową fazę, w
której już jako Polania poruszać się będzie po torze ósemkowym (co jest
absurdem jeśli chodzi o prawa fizyki). Również na nowo nazwanej planecie
dojdzie do pojednania narodów. Duchowe przywództwo w tym procesie obejmą
Polanie. Wszystko po to, by wypełniło się słowo - narody podzielone u
zarania dziejów muszą w finale starej ery zasiąść przy wspólnym stole.
Nic się jednak nie wydarzyło, ale część antrowisowców nadal głosi
przejście Ziemi w wyższy wymiar, 4D, 5D, rychłą transformację w wyższe
gęstości, nowe energie, nową fazę, przebudzenie ludzkości, płaską
ziemię, zwalczanie szczepionek i akademickiej medycyny, przybycie
bogów-kosmitów - z prawdziwych nauk duchowych nic nie rozumieją, za to z
dużą paranoiczną siłą promują swój bełkot pomylenia umysłowego na
nowoczesnych platformach społecznościowych.
Romantyczny prorok uwodziciel, zwodziciel i hipnotyzer
Mesjańskie proroctwo dla Polski jako pierwszy bodaj głosił Wieszcz Adam
Mickiewicz. Lider Edward Mielnik twierdził więc za wieszczem, że kluczem
do historii jest kwestia słowiańska. Miejsce, w którym Słowianie
wylądowali bynajmniej nie było przypadkowe. Wybrano je, ponieważ
odgrywało rolę duszy planety, skupiając w sobie rzekomych pięć
zbiorników energetycznych. Skoncentrowana była więc potężna dawka
energii antymaterialnej, emanującej określonymi barwami. Słowianie
przybyli z kosmosu i byli istotami szczególnymi, również ze względu na
swój wygląd zewnętrzny, fizyczność. Ich ciała były wzorcowo stworzone.
Mieli oni strzec kanonu "dwunastu praw uniwersalnych". Przybyli
Hebrajczycy strzegli zaś wolnej woli. Ze starcia tych dwu sił - prawa i
wolnej woli - miała powstać zupełnie nowa jakość, coś wiecznie
doskonałego. O tym, że antymateria anihiluje się w zetknięciu z materią,
mielnikowcy zapewne nie słyszeli w szkole.
Członkowie sekty Antrovis są poddani swoistej psychicznej torturze i
praniu mózgu. Wierzą, że są obserwowani przez kosmitów, że tzw.
„szaraki” (niższe stworzenia z kosmosu) mogą ich porwać i pobrać od nich
organy (szczególnie jądra). „Szaraki” jako istoty zdegenerowane
genetycznie wręcz potrzebowały ludzkich narządów do leczenia. Ludzie od
Mielnika uwierzyli, że handel narządami ludzkimi w kosmosie jest czymś
zwyczajnym i popularnym, co wzbudza dodatkowy strach. Oczywiście
dodatkowo ludzie wierzyli, że znają wiedzę tajemną, elitarną,
niedostępną dla innych, np. mają wiedzę na temat Wszechświata. Wydaje
się, że ta tajemna wiedza bardzo przyciąga ludzi ciekawych,
poszukujących odpowiedzi i stanowi wabik, swoisty haczyk wciągający
naiwne umysły. Ludzie czuli ekskluzywny i elitarny charakter grupy
antrovisowej. Edward Mielnik wmówił, tym którzy chcieli odejść, że umrą,
ponieważ odetnie ich od życiodajnej energii. W sekcie Antrovis panowała
rozwiązłość seksualna, aczkolwiek dostępna tylko dla przywódców sekty.
Wiele osób z tego ugrupowania domagało się seksu od liderów i liderek
innych podobnych ugrupowań, jeśli na takowe trafili po rozpadzie
formalnych struktur mielnikowców.
Edward Mielnik używał seksu jako metody zniewalającej kobiety, które
pełniły wysoką rolę w sekcie Antrovis. Wręcz otaczał się kobietami i
zjednywał je poprzez wyrażanie czułości i adorację. Natomiast szeregowym
członkom sekty wmawiał, że seks jest niepotrzebny a młodych członków
sekty zmuszał do ciężkiej pracy fizycznej (zakładają firmy takie jak
Forex aby pracować na przywódcę, mesjasza, wieszcza). Uważał kobiety za
swoje oczy i uszy. Ciągły strach przed końcem świata sprawił, że
niektórzy pozbyli się majątków na rzecz Mielnika, w tym domu,
mieszkania, samochodu. Totalitarny charakter sekty Antrovis sprawił, że
Edward Mielnik przejął całkowitą kontrolę nad życiem jej członków i mógł
żyć wygodnie na koszt swoich wyznawców. Wmawiał ludziom, że nie będą
mieli do czego wrócić, co częściowo mogło być prawda, bo dotychczasowe
ich życie legło zazwyczaj w gruzach. Ludzie zakładali różne zakłady
pracy np. remontowe, dzięki którym Mielnik mógł dobrze żyć na ich koszt.
Oficjalnie utrzymywał się z renty, psychiatrycznej zresztą, bo leczył
się w szpitalu psychiatrycznym i w poradni zdrowia psychicznego
(urojenia paranoiczne). Bali się odejść, ponieważ wierzyli że po
odejściu odetnie im życiodajną energię, i tym sposobem pozbawi ich życia
albo naśle kosmitów, którzy nocą zabiorą im organy wewnętrzne. Przed
tzw. końcem świata w 1995 roku ludzie oddawali swoje majątki Edwardowi
Mielnikowi, sprzedawali je, rezygnowali z pracy, niektórzy po cichu
popełnili samobójstwa (jak pewna Jola z Opola, która przez mielnikowców
została zastraszona za to, że przychodziła ćwiczyć jogę).
Oczywiście ludzie naiwni, w tym kilku polityków, wierzyli, że kosmici
mogą być między nami, przechodzić przez ściany, rysowano ich postacie na
podstawie „spotkań z kosmitami”. Werbowano poprzez różne kursy, a
zapraszano na takie kursy jak nauka koncentracji psychotronicznej,
szybka nauka języków obcych, konferencje na temat światów równoległych,
kursy Silvy, NLP. W sekcie Antrovis stosowano stopnie wtajemniczenia
określane czy kwalifikowane wahadełkiem. Organizowano trzystopniowe
kursy o charakterze pseudo ezoterycznym. Po zwerbowaniu określonej
liczby ludzi zaprzestano werbunku w sposób jawny z obawy przed
prokuraturą i UOP. Najlepsi ludzi zostali wybrani, jako że o zaliczaniu
następnych kursów decydowali nie adepci a członkowie sekty z pomocą snów
lub wahadełka. Kursy odbywały się najczęściej w Sobótce pod górą Ślężą,
tam gdzie potem zorganizowała się telewizja internetowa NTV. Na jednym z
kursów miał się zmaterializować przybysz z kosmosu. Oczywiście nic
takiego nie nastąpiło, a kobiety spirytystki po połączeniu z dowódcą
floty kosmicznej twierdziły, że to oczywiście wina złej „energii”
panującej na ziemi. A więc jak zwykle w sekcie destrukcyjnej winę za
niespełnione proroctwa, zapowiedzi, zdarzenia ponosiła jednostka, co
oczywiście wywoływało poczucie winy u członka sekty. Pewna dziewczyna
zwerbowana została nawet podczas pielgrzymki na Jasną Górę. Adepci bez
zastrzeżeń wykonywali takie polecenia Mielnika jak rozebranie się
całkiem do naga i dotykanie przez E2rda (oddziaływanie) na oczach
zaproszonych gości.
Córki biskupa lucyferycznej sekty Antrovis Edwarda Mielnika były
regularnie bite. 13 i 14 latka poddawane były psychicznemu i fizycznemu
terrorowi celem wbicia ideologii sekty do głowy. W celu ukrycia śladów
po biciu członkini sekty doktor chirurgii wystawiała dzieciom
zaświadczenia zwalniające z lekcji wf-u, żeby nie było widać śladów
pobicia. Doktryna sekty głosiła, że urodzeni po 1993 roku (co w praktyce
oznaczało wszystkie dzieci) nie mają aury, a więc są gorsze, sztuczne,
nieludzkie. W 1995 roku członek sekty Antrovis odłączył swoją córkę od
respiratora ponieważ wierzył, że nie spotka jej po śmierci.
Dziwaki z Antrovisu
...To byli dziwni ludzie: na pozór spokojni, inteligentni, ale przy
bliższym kontakcie okazywało się, że mają „odpały". Twierdzili na
przykład, że utrzymują kontakty z kosmitami. Tam — Radosław Korsak
wskazuje ukryty w chmurach szczyt — miało być ich lądowisko...
Radosław Korsak kierował bazą Komendy Hufca ZHP we Wrocławiu, usytuowaną
na stokach góry Ślęży. Ten „śląski Olimp" był kultowym ośrodkiem ludów
prasłowiańskich, Celtów i całej zachodniej słowiańszczyzny. Do dziś na
stokach i wierzchołku zachowały się magiczne kręgi z kamiennych głazów i
tajemnicze rzeźby z wyrytym ukośnym, solarnym krzyżem. Góra odgrywała
także istotną rolę w okultystyczno-mesjanistycznych praktykach sekty
"Antrovis".
— Przyjeżdżali tu z całymi rodzinami — wspomina Radosław Korsak — byli
spokojni, ale izolowali się od innych grup. Często wynajmowali cały
ośrodek. Wtedy główny budynek był wieczorem zamknięty od wewnątrz.
Kiedyś moi chłopcy z grupy survivalu zauważyli, że tamci medytują,
wewnątrz jednego z kamiennych kręgów.
— U nas byli krótko — opowiada pani Grażyna ze stojącego opodal
harcerskiej bazy schroniska PTTK „Pod Wieżycą" - zachowywali się
dziwnie, gotowali w kuchni jakieś trawy. Odstraszali innych gości.
Członkowie Międzynarodowego Centrum Odnowy Ludzi i Ziemi „Antrovis"
upodobali sobie okolice Ślęży. Kolportowane przez nich broszury głosiły,
że na tej górze wkrótce wylądują kosmiczne statki z innego wymiaru,
które ewakuują wybrańców, ratując ich od niechybnej zagłady na
niszczonej kataklizmami Ziemi. Anna Kujawa z Ośrodka
Kolonijno-Wczasowego Kopalni Węgla w Wałbrzychu, malowniczo usytuowanego
w starym pałacu we wsi Górka stwierdza, że po 1993 roku, kiedy to
stowarzyszenie się rozwiązało, nadal przyjeżdżali pod Ślężę byli
członkowie „Antrovisu", jako indywidualni turyści. Pozostały po nich
broszury, ulotki i przypięte na ścianach dziwne wizerunki nieziemskich
twarzy. — To chyba ci kosmici — konkluduje pani Anna.
Podobno ci ludzie mogli zmaterializować tych ufoludków na Ziemi, ale
jakoś nigdy im się nie udało. Przestałem chodzić na spotkania po tym,
jak raz podano „uspokajającą" herbatę. Miałem po niej barwne wizje
jakichś niesamowitych krajobrazów. W nocy czułem lęk, który ustąpił
dopiero po kilku dniach. Wyrzuciłem wizerunek twarzy kosmity, który
miałem kontemplować. Od tego czasu dałem sobie spokój z tymi mielnikowcami.
Bóg oszustem, a UFO-świry rządzą i bredzą!
Ufolodzy, początkowo zainteresowani ruchem Antrovisu, dosyć szybko się
od niego odcięli. Nie byli zainteresowani głoszeniem swoistej religii.
Sądzili, że grupa zajmie się zjawiskiem UFO naukowo, lecz tak się nie
stało. Mielnik chętnie powtarzał, że Bóg to kosmita-oszust, którego
jedyną "zasługą" jest zniewolenie ludzkości. Jezus miał natomiast
przebywać u swego ojca, Gotlieba, który uczył go takich umiejętności,
jak np. latanie pojazdami międzyplanetarnymi. Chciano go zwabić wizją
manipulowania jednostkami ludzkimi i całkowitego panowania nad nimi.
Jednak Jezus głosił wśród Hebrajczyków, zwłaszcza dwunastu przez siebie
wybrany, kodeks praw uniwersalnych. Nie został ukrzyżowany, lecz ożenił
się i miał dzieci. Wśród członków Antrovisu wierzono, że Jezus weźmie
udział w procesie zjednywania narodów. Po odlocie na Mirindę, kolejną
egzotyczną planetę w odległej galaktyce, ocaleni ponownie otrzymają
ciała dwudziestoparolatków.
Ryc.: Byty astralne, demony inwokowane przez liderów Antrovisu...
Mielnik uczył podopiecznych autohipnozy. Polegała ona na wielokrotnym
powtarzaniu pewnych haseł połączonym z odpowiednim oddechem.
Organizowane były również liczne wykłady i kursy. Poprzez takie formy
spotkań z ideologią ruchu spotkało się wiele tysięcy osób w całym kraju.
Antrovis podobnie jak jego klon Projekt Cheops powstał we Wrocławiu.
Obie grupy miały za zadanie ratowanie Ziemi i zamieszkujących ją ludzi
przed rzekomo zagrażającym kataklizmem oraz końcem świata.
Przygotowywali też ziemian do zbliżających się zmian energetycznych. I
jedni i drudzy podzielili się, a ich działalność straciła siłę
oddziaływania na istniejących kiedyś zwolenników. Antrovis zakończył
oficjalnie swoje istnienie w 1994 roku, ale urazy i antypatie
międzyludzkie pozostały i nadal trwają, a zwolennicy zmutowali w kilka
kolejnych ruchów i organizacji, w tym w słynną wrocławską szkołę
psychotroniczną. Antrowis może nie był by nawet zły gdyby jego jednym z
celów nie było wyszukiwanie nosicielek dla różnej maści mrocznych bytów
astralnych, rzekomych kosmitów. O czym szeroko pisała pewna forumowiczka
Laguna, pisała z autopsji, zatem jest bardzo wiarygodna. Zresztą te
wszczepione byty astralne nadal siedzą w swoich nosicielkach (głównie
chodziło im o kobiety), a o tym Laguna też pisała. Jest to typowy sposób
w jaki demony astralne przejmują władzę nad ludzką populacją,
szczególnie w grupach pseudo rozwojowych zainteresowanych zdolnościami
parapsychicznymi i magią, ale nie posiadającymi należytej wiary w Boga
Stwórcę, Wielką Boginię, anioły (bóstwa) i ludzi zdolnych do
egzorcyzmowania, usuwania demonicznych istot.
Ludzie z Antrovisu jak najbardziej zajmowali się bioenergoterapią,
choćby tzw. trójki energetyczne stosowane przy rozpoznaniu i leczeniu
różnych chorób. We Wrocławiu mieli swoje gabinety na ul. Pretficza.
Uważali tylko, że jeden terapeuta nie wyleczy danego pacjenta, musi być
ich kilku. Artykułem pt. "Uzdrawiaczy jak grzybów po deszczu" zadarli z
elitą bioterapeutów polskich, w tym z warszawskim Stowarzyszeniem
Psychotronicznym. Mówili o różnych rzekomych cywilizacjach, ale w
kontekście zagrożenia z ich strony, oraz pomocy niektórych z nich w
ratowaniu naszej planety. Organizowali kursy dotyczące poznania świata
energii, tyle, że mieli o energiach niewielkie pojęcie, nawet skale
kolorów źle opracowali. Na każdym z wykładów informowali o schodzących w
danym miesiącu energiach z kosmosu i ich działaniu na człowieka, co jest
brednią, chyba że tyczy prognoz astrologicznych. To Oni określali skąd
przybyli na Ziemię rzekomi Hebrajczycy (Hebra) a skąd Słowianie
(Atlanta), tworząc absurdalnie durny podział w oparciu o astralne sfery
wpływów demonów nie mające przełożenia na ludzkie rasy ani plemiona.
Oświadczenie, że "Człowiek Uniwersalny" - "nieśmiertelny w ciele",
powstanie (na naszej planecie), przez zebranie doświadczeń w ciele
hebrajskim (wolna wola) oraz ciele słowiańskim (strażnicy praw),
spowodowało powstanie wielkiego rozłamu i niezgody w tej grupie, a samo
w sobie było tylko urojeniem Edwarda Mielnika. Konflikt trwa do dzisiaj,
a tzw. "wykrywanie" kto jest Słowianinem a kto Hebrajem śmieszy wielu
zewnętrznych obserwatorów i ogłupia co mroczniejsze osoby. I tak przez
"głupotę" mielnikowych demagogów "straciliśmy" jedną z szans na
nieśmiertelność.
Z tymi paniami od kosmicznych demonów z astralu było także jeszcze
trochę inaczej, nie tylko astralne byty je opanowywały. To były także
rzekomo jasnowidzące "dziewczyny Antrovisu (byt już był wcielony od
urodzenia), które wyłapywały tajne informacje demonów kosmitów (z Hebry)
mających złe plany wobec Ziemian. Wszystkie rzekome przekazy były
opublikowane w książeczkach (cena 5-10 zł sztuka) wydawanych przez tą
pomyloną umysłowo i opętaną demonicznie grupę. Do czołowej elity
Antrovisu należała mała drużyna wybrańców (koledzy i koleżanki), reszta
to uczestnicy ich wykładów, dla których pseudo wiedza przekazywana na
otwartych spotkaniach, była niekiedy szokującą nowością dla nawiedzonych
acz naiwnych dusz. Wielu ponoć nie mogło się z nią pogodzić i miało z
tego powodu problemy zdrowotne, psychiczne i ataki demoniczne. Nikt nie
był na "siłę" zapraszany na spotkania, każdy przychodził z ciekawości
poznania nowego i nieznanego, na fali mody New Age z USA. Jak widać
"odbiory" były różne, najczęściej bełkotliwe i pomylone, ale to zależało
także od osobistej, dotychczasowo zdobytej wiedzy uczestników. Pseudo
jasnowidzące dziewczyny Antrowisu to jedno, a rytuały z medalikami i
przysięgami przekazania swojego ciała jako "domu" dla jakiegoś
astralnego bytu demonicznego, to drugie. O tych przysięgach i medalikach
czasowo noszonych właśnie pisała na forach Laguna, bo brała w tym
udział. Może nie o wszystkim wiedzą ci, co byli tylko na pierwszym
stopniu Antrovisu, bo tacy nie byli wtajemniczeni we wszystko co oni
robili z ludźmi. Wiemy, iż w niektórych kobietach te astralne byty
demoniczne nadal rezydują i mają się dobrze, czego nie można powiedzieć
o życiach tych pań, które są zniewolone i wyniszczone. Faceci z
Antrovisu też są nosicielami astralnych demonów, ale astralnym demonom
bardziej zależało na kobietach ze względu na inność energii, a tym samym
różnych możliwości magicznego uwodzenia. Polski Antrowis jest tylko
jedna z odnóg zagranicznych grup lucyferycznego zwiedzenia, one są do
dzisiaj połączone i nadal istnieją, niektóre z nich są zbrodniczymi
sektami, jak japońska grupa Shoko Asahary. Pewnie spora grupa osób z
Antrowisu miała pozytywne intencje ale zaświatowi kuglarze demoniczni,
którzy usiłowali przez nich kręcić swoje lody i interesy już nie.
Opętanie przez demoniczne byty Antrovisu i podobnych ognisk zakaźnych
jak Oriin uniemożliwiają ludziom zainteresowanym rozwój duchowy
wciągając ich w ślepe uliczki na manowce rozwoju duchowego, czyniąc z
opętanych nosicielek i nosicieli zwyczajne ludzkie zombie.
Wielu wrocławian uczestniczyło w otwartych spotkaniach przez Antrovis
organizowanych, co nie świadczy o byciu, czy staniu się antrovisowcem,
chociaż wszyscy byli kodowani na antrovisowców psychotronicznie i często
wykonują nieświadomie owe kody. Samo czytanie wydanych przez nich
książek nie spowodowało u wielu ludzi chęci wstąpienia w ich szeregi,
jednak wkodowało, wgrało czy wdrukowało w nich antyduchowe kody
uniemożliwiające rozwój duchowy, podobnie jak czynią to publikacje
klonów Antrovisu, chociażby Leszka Żądło i regresingu, który jest
mutacją diabolicznego antrovisowego szkodnictwa. Wiele demonicznych
channelingów od plugawego rodzaju astralnych bytów demonicznych pochodzi
i w podobny sposób działa na tych, co bezmyślnie łykają jak leci, a nie
mają dobrych podstaw w wiedzy ezoterycznej i duchowej.
W poszukiwaniu sponsora dla Antrovisu
Pani Grabowska zadzwoniła do mnie nieoczekiwanie — Aleksandra Spiż
opiera głowę na dłoni — to było trzy lata temu (w 1992 roku).
Przedstawili swoje szczytne ideały, zaprosili do swojej siedziby na
Krasińskiego. Przy herbacie oznajmili, że bardzo chcą wydać zapomniane
dzieła Adama Mickiewicza. To byli inteligentni ludzie, spokojni,
kulturalni. Poczułam się trochę jak mecenas kultury — śmieje się pani
Aleksandra — postanowiłam spełnić ich prośbę; o sponsorowanie wydania.
Pani Aleksandra jest małżonką Bogdana Spiża, właściciela firmy „Legpol"
i wrocławskiego minibrowaru „Spiż", jednego z najbardziej majętnych
biznesmenów na Dolnym Śląsku. Kwota kilkunastu milionów (starych
złotych), o,który prosiło stowarzyszenie, nie była dla firmy żadnym
obciążeniem. Broszurę, zawierającą mesjanistyczne idee wieszcza z okresu
fascynacji Towiańskim, wydano w niewielkim nakładzie, ze stosowną
wzmianką o sponsorze. Resztę pieniędzy poszło na inne cele stowarzyszenia.
Telefon u pani Spiż odezwał się jednak znowu. Tym razem zaprosili mnie
na spotkanie, nie podając konkretnego powodu — opowiada pani Aleksandra
— rozmowa przy kawie toczyła się mile, kiedy nagle usłyszałam coś o
kosmitce, która pojawiła się na parapecie okna jednego z członków tej
grupy. Dalsza rozmowa kontynuowana była w tym duchu. Dałam sobie spokój
z kontaktami i teraz, z perspektywy tych kilku lat, uważam, że uczyniłam
właściwie. „Antrovis" zniknął z Wrocławia. Pozostał strach i niechęć
ludzi, którzy mieli do czynienia z „odnową ludzi i Ziemi", garść pełnych
czarnoksięstwa broszur i zmowa milczenia osób ze ścisłego kierownictwa
tego ugrupowania. Nie wiadomo, czy tajemnicę rozwiążą działania policji
i UOP-u, które podobno interesują się funkcjonowaniem byłego
stowarzyszenia. Może zdążą przed lądowaniem kosmitów, które — jak głosił
Edward Mielnik - ma nastąpić wkrótce. I ciągle to "wkrótce" oraz
"rychło" w sekcie Antrovis obowiązuje, jak u Świadków Jehowy.
"Firma w której pracowałem kiedyś, była bogata, wynajęła pałacyk chyba w
Sobótce i zorganizowała nam kilkudniowe szkolenie. W jeden wieczór byli
ludzie z Antrovisu. Oni mają jakieś demoniczne siły na usługach,
autentycznie odczułem fizyczne działanie na sobie. Z daleka od tego,
panowie, z daleka. Są pogłoski, że z Antrovisem jest związana Barbara
Labuda. W ogóle to jest ciekawy okres początku lat 90-tych XX wieku, na
Ukrainie wtedy szalało rzekome Białe Bractwo, prawdopodobnie utworzone
na bazie psychotronicznych doświadczeń KGB." - pisze anonimowo niejaki
Janusz na internetowym portalu jako wspomnienie.
Wokół Antrovisu i jego klonów
"Międzynarodowe Centrum Ludzi i Ziemi Antrovis, było zarejestrowane w
Sądzie Wojewódzkim we Wrocławiu od dnia 1 lipca 1990 do 28 luty 1994 na
prawach stowarzyszenia ze stałą jawną siedzibą we Wrocławiu.
Stowarzyszenie liczyło 26 członków założycieli i 15 członków
zwyczajnych. Nie przyjmowaliśmy dodatkowych członków. Prowadzona w tym
czasie działalność była zgodna ze statutem. "Antrovis" był
stowarzyszeniem o charakterze całkowicie antyreligijnym. Zajmował się
zbieraniem, i popularyzowaniem wiedzy z różnych dziedzin, naukowych i
alternatywnych. Propagował wiedzę o: energiach jako podstawie istnienia
człowieka i funkcjonowania wszechświata, o egzystencji człowieka w
zgodzie z naturą, o zjawiskach UFO. Zainteresowanym przekazywaliśmy
umiejętność bezemocjonalnego, bezstresowego bycia w codzienności. Wiedza
pochodziła od naukowców i badaczy tej tematyki z wielu krajów.
Działalność "Antrovisu" pobudzała ludzi do samodzielnego myślenia,
opierała się na wiedzy i doświadczeniu, nie miała nic wspólnego z wiarą.
Wykłady i kursy były jawne i powszechnie dostępne, a wydawnictwa do
nabycia w publicznych księgarniach. Od chwili likwidacji stowarzyszenia
byli członkowie "Antrovisu" nie prowadzą żadnej działalności. Nie mamy
nic wspólnego z tragiczną śmiercią Bogusława T., z zaginięciami innych
osób, handlem organami ani ubezwłasnowolnieniem ludzi. Nie stosowaliśmy
hipnozy. Wobec żadnego z byłych członków „Antrovisu" nie jest prowadzone
postępowanie prokuratorskie, nikt nie jest poszukiwany przez policję. W
związku z łamaniem praw człowieka przez środki masowego przekazu
zwróciliśmy się o pomoc do rzecznika praw obywatelskich, posłów RP i
Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka." - pisze w odezwie GRAŻYNA
GRABOWSKA - były prezes Antrovisu.
Foto.: Apokaliptyczne wizje typowe dla Antrovisu
Antrovisem rozczarował się aktor Emilian Kamiński, który na temat
Edwarda Mielnika (ksywka E2, E2rd) powiedział: „To chory na władzę
hochsztapler. Za wspólne pieniądze jeździł po świecie na jakieś sympozja
i przybierał na wadze. Kobiety traktowały go jak Boga”. Zainteresowanie
na szeroką skalę zaczęło się od niezwykłych zniknięć członków sekty
Antrovis. Wszystko zaczęło się od przypadku osiemnastoletniego Andrzeja
z Warszawy, który był ponad rok związany z sektą Antrovis. Uważał, że
„kosmita” z długimi włosami chciał go kiedyś otruć zatrutymi
mandarynkami. Często zamykał się w pokoju i godzinami wpatrywał w maski
rzekomych przybyszy z Kosmosu (w istocie to rysunki postaci
mitologicznych demonów astralnych). Pewnej nocy zamknięty w pokoju
czekał na rzekomych „kosmitów”, ale nie przylecieli. Kilka miesięcy
później zaginął bez wieści. Bogusławowi ze Szczecina (38 lat) Mielnik
zlecił szczególną misję, gdyż jako jeden z trzynastu miał budować statek
kosmiczny. Od tego czasu zaczął się czegoś panicznie bać i żył w stanie
ciągłego napięcia. Skarżył się żonie, że rzekomi kosmici prześladują go
nawet w snach (w istocie wywołał astralne demony z obrazków). Na
rzekomych „kosmitów” czekał w połowie grudnia 1994 roku. Cztery miesiące
później znaleziono w Odrze jego ciało pozbawione jąder (jądra miały być
potrzebne na paliwo do rakiety). Od tego czasu wysypała się Puszka
Pandory dla sekty Antrovis. Zaczęli się ujawniać ludzie związani z
Antrovisem, którzy mieli koszmary, stany lękowe, czuli jakby „coś za
nimi chodziło” - a to wszystko skutki lucyferycznego kultu astralnych
demonów i diabłów oglądanych na antrovisowych kursach w formie obrazków
rzekomych kosmitów.
W przebadanych materiałach Antrovis niewiele mówi o swojej działalności.
Praktycznie można w nich wyróżnić trzy rodzaje działalności: wykłady
propagujące doktrynę Antrovisu, zajęcia terapeutyczne oraz wydanie
kasety relaksacyjnej. Wykłady były prowadzone przez „Wszechnicę
Antrovisu” we Wrocławskim kinie „Oko” na ul. Pretficza 24 w każdą wolną
sobotę od godz. 9.00 – 13.00 począwszy od 5 października 1991 roku.
Miano tam przekazywać wiedzę dotyczącą aktualnej roli Ziemi w kosmosie i
zachodzących przemianach, energetycznej budowy człowieka, kosmosów i
wszechświata, oraz praw uniwersalnych. Działalność terapeutyczną
prowadzono w „Gabinecie Konsultacyjno-zabiegowym”, który znajdował się
we Wrocławiu przy ul. Pretficza 22. W tym gabinecie prowadzono
następujące zajęcia: cotygodniowo stymulację energetyczną, którą
wykonywał Tadeusz Owsianko…
Andrzej Struski Gryf 144 i K12 (Kiara, Magdalena Struska) to pogrobowcy
sekty Antrovis i Edwarda Mielnika. Działali we Wrocławiu, Warszawie,
Krakowie, Toruniu. Przez jakiś czas po 1995 roku mają siedzibę na
Mazurach, którą kieruje pewien pan z Mazur, Mirosław Mazur, i pewna dama
co przyjęła nazwisko Mielnik, Anna Mielnik. Imprezy takie jak Harmonia
Kosmosu, Świadomość Ziemi, Inwazja UFO to ich domena. Nienawidzą Boga,
duchowości wschodu, mistrzów duchowych. Szerzą złowrogi kult demona
Lucyfera. Są polskim oddziałem sekty lucyferycznej opłacanej z USA, a
sam Edward Mielnik jest wysokim kapłanem Starego Porządku (Zakonu)
Lucyfera. Stosują hipnozę rzekomo dla terapii, a jedynie uzależniają
ludzi od sekty Antrovis czy tam Gryf 144. Andrzej Struski aka Gryf 144
też nieźle hipnotyzuje. Aby wyrwać kogoś z tej sekty, trzeba ich ofiarę
zdeprogramować z użyciem hipnozy, ale trzeba mieć zaufanego hipnotyzera,
który nie jest z ich sekty. Nie jest łatwo usunąć skutki wielokrotnej
hipnozy, której nawet nie pamiętają ofiary sekty Antrovis czy Gryf 144 i
kilku satelitarnych grup lucyferycznych.
Wyszedł, nie wrócił albo go zabili
Już po samorozwiązaniu Antrovisu pojawiły się liczne świadectwa osób
mniej lub bardziej z nim związanych. Do redakcji różnych gazet oraz
wszelkich organizacji listy wysyłali również zrozpaczeni rodzice. Oto
fragment wypowiedzi Doroty, która straciła syna:
"W ostatnich dniach lutego 1993 roku Andrzej rozpaczliwie bał się czegoś
(może kogoś), wpadał do domu z pytaniem: czy coś się stało?, w
mieszkaniu nie zdejmował okrycia wierzchniego, czekał na coś, w nocy nie
spał, miał zaburzenia oddawania moczu, bolał go żołądek, mówił, że
mandarynki, którymi ostatnio wyłącznie się odżywiał, są zatrute. W takim
stanie wyszedł 1 marca 1993 r. z książkami do szkoły. Pomimo poszukiwań
do dzisiaj nie wiemy nic więcej."
Działalność organizacji założonej przez Edwarda Mielnika skupiała się na
prowadzeniu cyklu wykładów i szkoleń. Luźna forma wykładów sprawiła, że
z ideologią ruchu zetknęło się kilka tysięcy ludzi. W środowisku
Antrovis znaleźli się swojego czasu artyści, politycy, dziennikarze i
prawnicy.
Matka Andrzeja pisze: Pozwalam sobie przesłać informacje, do wiadomości
i dowolnego wykorzystania, o organizacji "Antrovis", którą obwiniam za
to, że jest sprawcą zaginięcia mojego syna Andrzeja. Andrzej dowiedział
się o istnieniu Antrovisu z miesięcznika "Nie z tej ziemi"; w wieku 17
lat /91-92 rok/ uczestniczył w wykładach i zajęciach relaksacyjno -
medytacyjnych tej grupy. Ponieważ Andrzeja zawsze interesowały
nadzwyczajne zjawiska i tematy, np. ufo, parapsychologia, astrologia,
medycyna naturalna, sądziliśmy, że jest to kontynuacja tego kierunku,
nawet to aprobowaliśmy, ciesząc się, że znalazł środowisko i ludzi, z
którymi ma wspólny język i czuje się dobrze. Te szczególne
zainteresowania nałożyły się na wybitnie indywidualny charakter naszego
syna, na trudny okres dojrzewania połączony z problemami adaptacyjnymi w
środowisku szkolnym, problemami z nauką pomimo dużych zdolności, z
konfliktami w domu. U naszego syna, bezkrytyczna wiara w prawa
uniwersalne kosmosu doprowadziła do całkowitego zaniedbania nauki. W
okresie uczestnictwa w zajęciach Antrovisu w roku 1991/92 nie czytał
książek, nie uczył się, przestał chodzić na lekcje religii, zerwał
kontakt z kolegami, z rodziną, odsunął się od młodszego brata, od
rodziców. Popadł w całkowitą izolacje /zamknął się w ciemnym pokoju/ i
skupił się tylko na swojej osobie, na zajęciach usprawniających jego
stan psychiczny, kondycje umysłową, stan energetyczny i zdrowotny. Były
to ćwiczenia relaksacyjne, medytacje, "wchodzenie w ciszę", autohipnoza.
Godzinami siedział bez ruchu wpatrując się w fotografie dziwnych twarzy
o oczach przyciągających uwagę. Stosował diety, głodówki
"oczyszczające", pił dużo wody, unikał słońca, ostrzegał innych przed
zatrutą żywnością. Wszystko to chyba po to, aby zasłużyć na przeżycie i
przetrwanie. Stałe napięcia nerwowe, strach przed katastrofami i innymi
zapowiadanymi plagami, spowodowało to wyczerpanie i znerwicowanie.
Popadł w bezsenność, stany lękowe, nieuzasadnioną agresje, nadmierną
pobudliwość na przemian z apatią. Teraz widzę, że wtedy nie rozumiałam
jego lęków, Andrzej nie zwierzał się, a ja nie potrafiłam mu pomoc. W
tamtych dniach, dla odwrócenia jego uwagi, zabraliśmy go do opery na
"Nabucco" - po 1 akcie Andrzej uciekł nam z teatru czymś poruszony.
Teraz wiem, że to brodate postacie z opery przypominały mu zapowiadanych
wcześniej przez Mielnika kosmitów! Ponieważ nie wystąpiły przepowiadane
wydarzenia i zjawiska, nie pojawiły się obiecane pojazdy kosmiczne
(ewakuacja miała mieć miejsce 15 maja 1992 roku), zawiedziony i
rozczarowany zniszczył część książek, materiałów, notatek i zrezygnował
z dalszych wykładów. Niestety, jakaś zależność psychiczna pozostała, być
może kontaktował się nadal z kimś z Antrovisu, wiem, że chodził do kogoś
uczyć się tarota, jego zachowanie w domu nie zmieniło się, jedynie
więcej czasu poświęcał na naukę w I semestrze IV klasy. W ostatnich
dniach lutego 1993 roku Andrzej rozpaczliwie bał się czegoś (może
czegoś), wpadał do domu z pytaniem: czy coś się stało?, w mieszkaniu nie
zdejmował okrycia wierzchniego, czekał na coś, w nocy nie spał, miał
zaburzenia oddawania moczu, bolał go żołądek, mówił, ze mandarynki,
którymi ostatnio wyłącznie się odżywiał, są zatrute. W takim stanie
wyszedł 1 marca 1993 roku z książkami do szkoły. Pomimo poszukiwań do
dzisiaj nie wiemy nic więcej.
Działalność Antrovisu jest związana z zaginięciem trzech osób, jednak
ich losów do dziś nie udało się poznać…
Sekta Mielnika w Częstochowie roku 2009 AD
- W Częstochowie pojawiła się apokaliptyczna sekta Antrovis - alarmuje
pewien wystraszony mieszkaniec, że pod pozorem prowadzenia seminarium,
sekta Edwarda Mielnika chciała werbować ludzi do apokaliptycznej sekty.
Centrum Psychoedukacji w Częstochowie zorganizowało w sali Politechniki
Częstochowskiej wykład Ewy Mielnik, trenera rozwoju osobistego i
kołczerki (coacher). Prelekcję zatytułowano "Kreowanie szczęśliwej
rzeczywistości". Miał to być wstęp do dwudniowego, płatnego seminarium,
organizowanego pod tym samym hasłem. Jego uczestnicy mieli poznać
rzekome metody osiągnięcia szczęścia. Dociekliwi dopytywali się po
wykładzie, czy prelegentka jest Ewą Mielnik z Wrocławskiego Centrum
Odnowy Ludzi i Ziemi - sekty Antrovis, autorką książki "Boga nie ma".
Zaprzeczała, twierdząc, że to jedynie zbieżność nazwisk. Tymczasem -
zdaniem Jana Piskorskiego, mieszkańca Częstochowy, obecnego na wykładzie
- prelegentka jest właśnie jedną z liderek apokaliptycznej sekty
Antrovis w Polsce.
- Członkowie tej sekty wierzą, że nie ma Boga. Są przekonani, że szybko
nastąpi koniec świata - mówi Jan Piskorski. - Uważają, że zostaną
uratowani przez ufoludki, które przylecą na Ziemię pojazdami
kosmicznymi. Kosmici mają zjawić się na górze Ślęza w okolicach
Wrocławia. Na ewakuację na inną planetę mają szansę tylko Polacy - ci,
którzy wejdą do statku.
Antrovis została wykreślona z rejestru stowarzyszeń w połowie lat
90-tych na polecenie UOP (Urzędu Ochrony Państwa), ale - zdaniem Jana
Piskorskiego - znów się odrodziła i działa w podziemiu.
- Przywództwo sekty pozostało to samo - mówi Jan Piskorski. - W jego
skład wchodzi Edward Mielnik - charyzmatyczny szef Antrovis, wierzący,
że jest mesjaszem na Ziemi (z wykształcenia palacz kotłowni) oraz cztery
współpracownice Mielnika, które przybrały jego nazwisko. Należy do nich
m.in. Ewa Mielnik (przybrana córka duchowa).
Jak twierdzi Jan Piskorski, Ewę Mielnik rozpoznało - jako jedną z
liderek Antrovisu - dwóch byłych członków tej niebezpiecznej sekty.
- Była uważana przez osoby należące do Antrovisu za likwidatorkę planet
- opowiada Jan Piskorski. - Członkowie sekty twierdzą, że gdy Edward
Mielnik miał zły sen, wierzył, że to objaw buntu którejś z planet.
Nakazywał wtedy Ewie Mielnik zamknąć oczy, skupić się i zniszczyć
zbuntowaną planetę.
Jan Piskorski jest przekonany, że seminarium służyło werbowaniu ludzi do
sekty Antrovis. Wiele osób zaangażowanych w coaching (kołczing) to
zwolennicy lub współpracownicy dawnej sekty Antrovis.
- Ewa Mielnik to przystojna, miła kobieta. Ma siłę przebicia. Budzi
zaufanie, by je później wykorzystać do kaptowania do sekty ludzi
zamożnych, mających kłopoty w pracy i w życiu osobistym - twierdzi Jan
Piskorski. - Na szczęście nikt ze słuchaczy nie dał się na to nabrać.
Gdyby organizatorzy wiedzieli, kim jest prelegentka, nie doszłoby nawet
do wykładu.
Jan Piskorski przekazał sprawę do prokuratury. Uważa, że Antrovis jest
realnym zagrożeniem społecznym. Jego zdaniem to przebojowa sekta
zwalczająca wiarę w Boga, podszywająca się pod kulturę słowiańską -
wydająca książki, publikująca artykuły w specjalistycznych periodykach.
Jej członkowie jeżdżą po całej Polsce, penetrując ośrodki akademickie,
by werbować kandydatów do swych zgubnych szeregów mających się
przygotowywać na ciągle odkładaną ostateczną zagładę.
- To niebezpieczna ideologia, a w 1993 roku powodem jej delegalizacji
było planowane przez kilkaset osób zbiorowe samobójstwo w Bieszczadach.
Jej apokaliptyczna wizja rychłego końca świata może ciągle skłaniać
ludzi do samobójstw. Zaleca zerwanie kontaktów z rodziną i przekazanie
majątku sekcie - mówi Jan Piskorski. Opowiada o byłym wykładowcy z
Poznania, Andrzeju Ż., który oddał sekcie dwa mieszkania, samochód, a
teraz spłaca dług zaciągnięty na jej rzecz. Pokazuje ankietę wypełnioną
przez żonę mężczyzny skaperowanego w szeregi Antrovisu. Kobieta
przedstawia w niej stopniowe zrywanie więzi małżeńskich, traktowanie jej
przez męża jak koleżankę, siostrę, brak zainteresowania małżonka rodziną.
Wtajemniczenia Antrovisu
Przez kilka od 1990 roku lat Antrovis organizował trzystopniowe kursy o
coraz wyższym stopniu wtajemniczenia. Przekaz wiedzy miał zatem
charakter po trosze ezoteryczny czy raczej czarnoksięski, przy czym nie
każdy z chętnych ukończył wszystkie kursy, decydowała bowiem nie tylko
wola uczestnika, ale także opinia prowadzących (adepci otrzymywali lub
nie zaproszenia na następny kurs), co skrupulatnie badano wahadełkami
(radiestezyjnie używając skali ERD promowanej przez Leszka Żądło).
Początkowo otwarta formuła ruchu stopniowo ulegała zamknięciu, wykłady
stawały się dostępne tylko dla członków ruchu lub osób przez nich
rekomendowanych, zaś kursy po wyczerpaniu przekazu III stopnia nie
zostały wznowione. Dla wybranych był jeszcze stopień IV - dla dowódców
sekty. Kursy Silvy i NLP oraz metody regresji hipnotycznej i
niehipnotycznej (w tym regresing) zostały całkowicie opanowane przez
osoby związane z Antrovisem, a metody te zostały zaprzężone w służbę
kierownictwa Antrovisu - przynajmniej w Polsce.
Antrovis propagował swe idee także w formie książek publikowanych w
serii "Biblioteka Antrovisu". W roku 1993 ukazał się pierwszy numer
periodyku "Nowy kosmos", z podtytułem "ponad zwyczajnym myśleniem". W
2002 roku poznańskie media podały, że w tamtejszych księgarniach
sprzedawane były książki wydane przez Antrovis. Książki jednak rozeszły
się w błyskawicznym tempie, pomimo alarmów antysektowych. Zresztą nawet
gdyby antysektowcy doprowadził do wycofania tych książek z księgarni, to
i tak jego zwycięstwo byłoby pozorne, gdyż popyt na ideologię
niebezpiecznych sekt apokaliptycznych jest w Polsce ogromny.
Foto.: Romuald Danilewicz i Małgorzata Pawlisz
W internecie, na stronie poważnej, naukowej księgarni z Warszawy
znaleźliśmy wśród wielu pozycji, książkę Edwarda Mielnika: "Koniec Boga
początek człowieka", wydaną w 1997 roku w Warszawie przez wydawnictwo
"Mielnik S.C.". Książka kosztuje 28 zł, ale w przypadku zamówienia przez
internet księgarnia proponuje rabat 7%. Kuriozalnie zaliczono książkę
Mielnika do działu "Nauka" i opatrzono następującym omówieniem: "Drugi
tom antytryptyku ukazującego spustoszenie dokonane przez kościół
katolicki i ideę chrześcijaństwa w umysłach ludzkich. Książka obnaża
mechanizmy manipulacji człowiekiem i degradacji ludzkiego ciała,
sterowanego przez mózg." Pozostałe części "antytryptyku" napisały Anna i
Ewa Mielnik, opatrując je wiele mówiącymi tytułami: "Bóg człowiekowi
taki los zgotował" oraz "Boga nie ma". Mielnikowie nie ustają więc w
staraniach wyselekcjonowania 144 tysięcy kandydatów do ucieczki na
planetę Mirinda.
Antrovis działa, kiedyś robił zjazdy grupowe, publiczne, potem dla
wtajemniczonych, po 2012 roku "łapacze" łapią w sidła Antrovisu kolejne
ofiary, a dopiero jak je omotają, wprowadzają na kolejny wyższy stopień
swojej lucyferycznie piekielnej czarnej hierarchii owej demonicznej loży
jaką de facto jest Antrovis. Liderzy Antrovisu są dobrze wyszkoleni z
technik kontroli umysłu, dlatego mało kto jest w sobie znaleźć siłę aby
uwolnić się od zniewolenia umysłowego i podpięcia do tak zwanych trzech
kociołków Antrovisu: kociołka rozumu (owładnięcie ideologiczne),
kociołka miłości (owładnięcie emocjonalne) i kociołka siły (owładnięcie
cielesne). Istnieje także centralny kociołek Antrovisu - to ścisły aktyw
tej nieformalnej sekty czarnoksięskiej, lucyferycznej. Edward Mielnik i
jego wspólniczki wszystkie zdobyte dusze podpinają ostatecznie do
centralnego kociołka, czegoś jak słoik na zniewolone i uwięzione dusze.
Typowa aktywność łowcza lucyferycznych sekt bazujących na
apokaliptycznym lęku przed rychłym końcem świata. Co ciekawe, sekta
Antrovis i jej lokalne aktywności mają wielką słabość do spotkań na
Górze Ślęży, a spotkania te kontynuują od roku 1980.
Wielu werbowników od Edwarda Mielnika i Antrovisu zajmuje się masażem i
biomasażem, a masując ludzi wtłaczają im ideologię mielnikowców,
urabiają naiwne i bezwolne w relaksie umysły, sącząc truciznę niczym jad
przez wiele seansów masażu relaksacyjnego. Mielnikowcy, pod flaga
Anrovis pozyskiwali ludzi hurtowo bo, to była z góry założona "akcja
specjalna" wiedzieli doskonale, że nie pojadą na dłuższą metę na tym
wózku stąd poten wynajdują różne bajki, aby dotrzeć do naiwnych ludzi
bardzo indywidualnie w zależności od "poziomu świadomości danego
człowieka". Metody są zróżnicowane, ale jedno należy tu podkreślić: ONI
NADAL TU SĄ I KAŻDEGO DNIA PRZEJMUJĄ KOLEJNYCH LUDZI pod swoją
lucyferyczną totalitarną kontrolę.
Ryc. Brednie o przejściu w antymaterię (teraz to wyższa gęstość lub 5D)
i zmianie orbity Ziemi...
Relacja Iwony o sekcie Antrovis
Trafiłam do sekty pod nazwą "Antrovis", ale do sekty tak nagle też się
nie wpada. Jest to pewien proces. Duży wpływ wywarła na mnie kiedyś
przebywająca w moim domu pewna pani radiestetka, która powołując się na
Boga, usługiwała pewnymi tajemniczymi właściwościami, wiedzą o
energiach, wahadełkiem itd. W sumie pierwszy kontakt z taką sobą o
bardzo też przyjemnym i pozytywnym usposobieniu wywarł na mnie wrażenie.
Powoli zaczęłam interesować się tą tajemniczą wiedzą, kupowałam różne
lektury, ale zawsze jakoś brakowało mi czasu na dokładne ich
studiowanie, po prostu Bóg nie dopuszczał do tego. Ciekawość jednak we
mnie tkwiła. I jak mówi znane powiedzenie: "ciekawość to pierwszy
stopień do piekła" stało się rzeczywistością.
Na tę ciekawość zaczął odpowiadać mi pewien chłopak w czasie pieszej
pielgrzymki do Częstochowy. Nie wiem po co szedł, może dla pozyskania
"Wybrańców"? Rafał często przebywał w moim towarzystwie, grał na
gitarze, więc często też mi grywał, robił różne niespodzianki, w
międzyczasie przekazywał mi w pewnych "porcjach" swoja wiedzę. I w sumie
ten niepozorny, mały i młodszy ode mnie człowieczek zaczął skupiać na
sobie moją uwagę. Po pielgrzymce były spotkania i długie, długie
wyczerpujące rozmowy, wyczerpujące i wywołujące wiele niepokojów i
niejasności. Myślałam też, że coś z nim jest nie tak, że trzeba mu
pomóc. Wkrótce jego inteligencja przezwyciężyła. Rafał zaczął zapoznawać
mnie z podobnymi osobami i widząc grupę jemu podobnych, zakompleksiona -
zaczęłam myśleć, że to ze mną chyba jest nie tak. Wokół mnie była
wytwarzana specyficzna atmosfera, otaczano mnie wielką życzliwością.
Podobało mi się to, więc zaczęłam do nich często przyjeżdżać a cały czas
byłam faszerowana nowymi porcjami wiedzy, lekturami, kasetami itd.
Pochodzili z różnych środowisk, byli wśród nich i artyści, co mnie
dodatkowo pociągało, naukowcy, pisarze... W ten sposób zaczęłam
odseparowywać się od rodziny, od znajomych. A studia okazały się
absolutną bzdurą, więc z nich zrezygnowałam. Zaczęłam doświadczać
ogromnej pustki, pojawiały się stany lękowe, łatwo zmieniałam moje
nastroje. Niczego już nie rozumiałam. Nie miałam do kogo się zwrócić, no
może trochę do siostry, którą zaczęłam wciągać do grona wybranych.
Miałam teraz polegać tylko na sobie. Zostałam tylko ja - Chrystus
przecież okazał się jakąś kosmiczną energią, bezdusznym kosmitą,
podobnie i Buddha.
Literatura Antrovisu
Grono autorów podpisujących się wspólnym nazwiskiem Mielnik reprezentuje
nieistniejące już stowarzyszenie Antrovis – Międzynarodowe Centrum
Odnowy Ludzi i Ziemi. Stowarzyszenie działało w latach 1990-1994. Z
początkiem 1994 roku zostało rozwiązane pod naciskiem UOP. W końcowym
okresie działalności stowarzyszenia zaczęły się ataki na jego członków i
publikacje prasowe z poważnymi oskarżeniami pod ich adresem. Nowa fala
ataków miała miejsce w roku 1995, mimo końcowego orzeczenia prokuratury,
dementującego rozpowszechniane pogłoski (chodziło o to, że prokuratura
nie zebrała dowodów).
Publikacje sekty Antrovis
1. Nowy Kosmos
2. Istota Wszechświata
3. O działaniu energiami (do lekarzy)
4. Energie – czakramy
5. Słuchanie Wszechświata : wybór artykułów prasowych Antrovisu
6. W kosmicznej przestrzeni : pojazdy, przybysze, posłania,
przepowiednia fatimska
7. Układ embrionalny
8. Tajemnice kaplicy sykstyńskiej
9. Moje kontakty z kosmitami / R. Renaud
10. Relaksacje
11. Pojednanie narodów
12. Praca nad sobą
13. Analiza Wszechświata
14. Grudzień’91
15. Ziemia – kosmos
16. Aktualne zmiany w układzie słonecznym
17. Człowiek energetyczny
18. Wszechświadomość : Prawa uniwersalne
Wszystkie publikacje wydane zbiorowo pod hasłem Antrovies, bez podania
autora. Wydane we Wrocławiu. Wydawano również periodyk „Nowy Kosmos”.
Cele i zadania sekty zaprezentowano w publikacji "Mistrza Adama słowa
zapomniane”.
Na tryptyk składają się następujące książki:
1. Anna Mielnik, Bóg człowiekowi taki los zgotował...Warszawa 1997, s. 134.
2. Edward Mielnik, Koniec Boga, początek Człowieka, Warszawa 1997, s. 293.
3. Ewa Mielnik, Boga nie ma, Warszawa 1998, s. 254.
Państwo Mielnikowe prezentują w swym tryptyku coś w rodzaju spiskowej
teorii religii. W swym ogólnym sformułowaniu nie jest to teoria nowa,
jako że w oświeceniowej (i wcześniejszej) krytyce religii spotykamy się
z koncepcją religii jako świadomego oszustwa kapłanów, dokonanego dla
własnej korzyści. Ta słusznie krytykowana, płytka teoria otrzymuje u
Mielników inny wymiar – wymiar kosmiczny. To wyżej rozwinięte (w sensie
cywilizacyjnym) kosmiczne istoty dopuściły się na Ziemianach (i nie
tylko) manipulacji, podając się za bogów i wprowadzając religię jako
system niewolenia i eksploatacji. Mechanizm tej eksploatacji daje się
ująć za pomocą Feuerbachowskiej teorii alienacji religijnej (człowiek
religijny sam sobie coś – myślowo – odbiera, mianowicie samą swą istotę,
i przenosi to na Boga). U Mielników ma to jednak bardziej wymierny sens
– sens energetyczny.
Dzięki narzuconemu ludziom systemowi wierzeń, za sprawą ludzkich myśli,
cierpień i uczuć, płynie rzekomo do „nieba” całkiem realny, potężny
strumień energii życiowej, pozwalający innym istotom prowadzić żywot
pasożytniczy. Bóg nie jest zatem ludzkim urojeniem – kryje się za nim
kosmita-oszust, co jest typowym zabiegiem dezinformacyjnym sekt
satanistycznych i lucyferycznych (nie ma Boga są kosmici). Rozwiązanie
całej tej sytuacji jest u Mielników zadziwiająco zbieżne ze spekulacją
Hegla. Skoro relacja między ludźmi a bogami-kosmitami jest stosunkiem
niewolnika i pana, więc na skutek wewnętrznej dialektyki tego stosunku
role się odwracają.
Zmagania ze stworzonymi na Ziemi ekstremalnie trudnymi warunkami życia
stały się dla ludzi potężnym bodźcem rozwojowym, natomiast wyżej
rozwinięta i przestawiona na pasożytowanie cywilizacja kosmiczna
zatrzymała się w rozwoju, a nawet uległa degeneracji i popadła w
uzależnienie od dostarczanej z Ziemi energii witalnej. Gdy wreszcie
doszło do tego, że z niewiadomych powodów stała porcja energii
kierowanej w „niebo” zatrzymana została przez Ziemię, cały system nagle
się załamał, a rozleniwione istoty kosmiczne o mentalności pana,
niezdolne do podjęcia wysiłku, by poradzić sobie jakoś w zaistniałej
sytuacji, zbyt dumne, by nawiązać z Ziemianami partnerskie relacje,
które by im to umożliwiły, wolały raczej zaakceptować czekające ich w
tej sytuacji unicestwienie.
Obecnie ci „bogowie” właściwie już nie istnieją, ale system nadal
działa, siłą rozpędu, a korzyści czerpią z niego jego ziemscy agenci,
elity szeroko rozumianej władzy. Mielnikowie traktują religię błędnie
jako jeden z elementów wszechogarniającego systemu niewolącego ludzi.
Podobną do religii funkcję pełni nauka, której uświęcony
instytucjonalnie autorytet paraliżuje niezależne myślenie, a także
system ekonomiczny, oparty na fikcji, jaką jest pieniądz, pozwalający
wielkim finansistom bardzo łatwo manipulować miliardami ludzi i coraz
bardziej ich wyzyskiwać, czy wreszcie ogłupiające środki masowego
przekazu i wszechobecna reklama, wmawiająca ludziom pozorne potrzeby itd.
Wszystko to również działa na zasadzie spisku, kontroli kosmicznej i
otoczonej największą tajemnicą kolaboracji ziemskich elit z rzekomymi
kosmitami. Godne uwagi jest przeświadczenie Mielników o szczególnej
roli, jaką miała odegrać w ostatnich latach (i wciąż jeszcze ma do
odegrania) Polska – centrum i awangarda zasadniczych przemian, jakim
rzekomo ulega obecnie Ziemia, a wraz z nią ludzka świadomość. Polacy są
jakoby szczególnie predestynowani do przyjęcia i współtworzenia
„nowego”. To „nowe” to między innymi świadomość, że – jak pisze Edward
Mielnik – „myśl nie ulega niszczeniu, umieraniu. I jeżeli istota ludzka
swoje ciało skłania do myślenia, otwiera i dla ciała nowe przestrzenie.
Ciało przestaje się lękać. Milknie pytanie: Kto mnie stworzył? Człowiek
sobie uświadamia, że sam tworzy siebie.” Tak to Mielnikowie zaszczepili
satanistyczną ideologię zbrodniczych sekt lucyferycznych mającą
uniemożliwić ludzkości jakikolwiek rozwój duchowy i łączność z
prawdziwym Bogiem Stwórcą Wszechświata poprzez skierowanie uwagi ludzi
na demoniczne potworki w postaci masek astralnych demonów, co gorsza z
najniższych i najbardziej ciemnych sfer świata astralnego.
Sekta mielnikowców (i każdy jej klon)
- zwalcza wiarę w Boga
- szczególnie nienawidzi Boga Jahwe (Jahve, JHWH)
- zwalcza religię tradycyjną (szczególnie chrześcijańską, judaistyczną i
islam)
- jest skrajnie antysemicka
- zwalcza jogę i religie wschodnie
- wspiera i tworzy ruch antyszczepionkowy
- wspiera i tworzy ruch płaskoziemców
- głosi teorie o płaskiej ziemi i orbity ósemkowe
- zwalcza medycynę akademicką
- popiera zboczenia i dewiacje seksualne
- zwalcza wszelkie autorytety oprócz Mielnika i swoich liderów
- przejęła doktryny coachingu rodem z USA
- energetyzuje promieniowaniem czarnej energii
- uczy o nowych energiach zstępujących na ziemię
- wierzy w przejście ludzkości i ziemi w antymaterię
- szerzy bełkot o rzekomych przemianach energetycznych na ziemi
Wychowankowie Edwarda Mielnika
Wśród osób ukształtowanych przez bioenergoterapeutę, psychotronika i
hipnotyzera Edwarda Mielnika mamy m.in. takie postacie jak: Edward
Mielnik, Ewa Mielnik, Anna Mielnik, Grażyna Mielnik, Andrzej Struski aka
Gryf 144, Aron Jasnowidz, Edward Mazur (pseudo feng shui), Emilian
Kamiński (aktor), Barbara Labuda (posłanka), Krystyna Sienkiewicz
(aktorka), Paulina Moskalik, Tadeusz Mynarski (Wilamowice, Bydgoszcz),
Wiesław Kornalewicz (Opole), Tadeusz Owsianko (współzałożyciel
Antrovisu), Tadeusz Zygadło (Włocławek), Leszek Żądło (regresing),
Zbigniew Ulatowski, Anna Dąbrowska (dziennikarz, sekretarz Antrovisu),
Jan Popko (Lubliniec), Lucyna Łobos (Darłówko), Halina Tas (Wrocław),
Barbara Choroszy (Cheops), Eugeniusz Hefter (Chicago, export
mielnikowy), Magdalena Lucyna Tomaszewska Struska (jessica, k12, kiara),
Hanna Kotwicka (Warszawa), Bogusław Leng, Maria Sobolewska (astromaria),
Miłosława Krogulska, Bogdan Kacmajor (kościół Niebo), Romuald
Statkiewicz (Jezus z Opola), Sanjaya Jaraszek (Płaskoziemca), Joanna
Makowska, Jan Witold Suliga, Ewa Homa (Ewa May), Ryszard Niklas, Andrzej
Żakowicz, Włodzimierz Cimoszewicz (poseł, marszałek Sejmu), Lech
Nikolski, Leon Zawadzki (astrolog), Andrzej Żwawa (Zielone Brygady,
Kraków), Krystyna Łybacka (posłanka, SLD), Roman Nacht, Igor Witkowski,
Ewa Pawela, Witold Hake, Romuald Danilewicz, Małgorzata Pawlisz,
Mieczysław Jacek Skiba (Ashtar), Andrzej Wójcikiewicz (Silva), Krzysztof
Konstanty Radziwiłł (sponsor), Zbigniew Królicki, Krystyna
Włodarczyk-Królicka, Bolesław Zarębski, Iwona Stankiewicz i wielu
innych. Do sekty należało wielu dziennikarzy, polityków czy artystów,
nie sposób ich wszystkich wymienić, to kilka tysięcy osób, nie tylko 26
prominentnych założycieli Antrovisu.
W szczególności tak zwany Projekt Cheops działa jako agenda sekty
Antrovis Edwarda Mielnika. Z Antrovisem związana jest redakcja
miesięcznika "Nie z tej ziemi" (początek lat 90-tych XX wieku)
przemianowana wskutek skandalu na "Czwarty Wymiar". Kilka znanych szkół
psychotronicznych założyli uczniowie Edwarda Mielnika, w tym wrocławskie
tzw. Studium Psychotroniczne znane jako Akademia Terapii Naturalnych
(Studium Edukacji Ekologicznej) oraz białostockie tzw. Studio
Astropsychologii. Liderzy Metody Silvy w Polsce, wraz ze swoim szefem
Andrzejem Wójcikiewiczem, to werbownicy Antrovisu, a kursy metody Silvy
to platforma rekrutacji do nieformalnej sekty Edwarda Mielnika czyli do
Antrovisu. Telewizja NTV to także inicjatywa ludzi z Antrovisu, uczniów
Edwarda Mielnika i jego wspólników, dlatego porządnej ezoteryki tam nie
ma i nie będzie. Nawet studio NTV znajduje się dokładnie w Sobótce u
podnóża masywu Ślęży czyli tam, gdzie Edward Mielnik nauczał u początków
swoją sektę Antrovis. Sektę Antrovis zakładało 26 osób, którzy występują
jako Członkowie Założyciele, w większości osoby aktywne i znane w latach
80-tych XX wieku na polu psychotroniki i bioenergoterapii, a także
ufologii oraz piramidalnego bredzenia na konto radiestezji. Wrocławskie
Psychotroniczne Studium Edukacji Ekologicznej powstało akurat w 1996
roku jako forma działalności edukacyjnej sekty Antrovis Edwarda
Mielnika, a ściślej jako inicjatywa jego najwierniejszych uczniów.
Formalnie wszystkimi działaniami edukacyjnymi zajmuje się Stowarzyszenie
Działań Ekologicznych, zarejestrowane we Wrocławiu przez uczniów Edwarda
Mielnika w 2002 roku, kierowane przez Zbigniewa Królickiego i
dotychczasowego łącznika z telewizją NTV w Sobótce, zmarłego już
Wojciecha Drewniaka (zmarł już).
Warto pamiętać, że pogrobowcy sekty Antrovis i Edwarda Mielnika to
dzisiaj rozmaite ruchy związane z tematami Roku 2012, harmonii kosmosu,
świadomości ziemi oraz transformacji 2012 w wyższy wymiar 5D lub wyższą
gęstość. Sporo osób dziś kieruje ruchem lucyferycznym o nazwie
Lightworkers. Antrovis był i jest w swoich agendach organizacją o
charakterze kościoła lucyferycznego z kultem Lucyfera. Najlepsi
wykładowcy Antrovisu to: Dariusz Świerk (Forex) i Anna Dąbrowska - na
ich wykłady przychodziły tłumy zainteresowanych. Anna Dąbrowska naucza
terapii 12-toma kolorami Mielnika, w tym demonicznym promieniem czarnym
i brązowym, jakby nie rozumiała, że lecznicze kolory to jedynie barwy
tęczy, a do tego błędnie przypisuje im częstotliwości. Przywódcy
Antrovisu odpowiedzialni są za zniewolenie myślenia naiwnych ludzi
obecnych na organizowanych przez nich kursach, którzy przyjęli
prezentowaną pseudo wiedzę na wiarę. Będąc Mistrzami Ciemności
wychodzili z założenia, że jeżeli poszkodowany nie powie to sam sobie
winien – a oni są rozgrzeszeni. Z czasem zapłacą za wszystkie swoje
zbrodnie na umysłach naiwnych ludzi, za wciąganie ludzi w demoniczne
wibracje astralnych demonów i diabłów uchodzących za rzekomych kosmitów,
chociaż obrazy mielnikowych demonów dobrze są znane z wielu mitologii
jako astralne byty pasożyty, reptilce. Antrovis ogłosił koniec świata w
1994/1995 roku osiągając efekt totalnie ogłupiającej kompromitacji,
potem przełożył na 1999 rok i na lata kolejne. Opóźniał rozwój wielu
słowiańskich świadomości, które powinny były trafić do dobrych ruchów
duchowych takich jak Święte Bractwo H. Udało się antrovisowcom
mielnikowcom zebrać całą duchową energię przeznaczoną na realizację
nowego zamysłu i w ten sposób odwlec w czasie proces przemian
społecznych i duchowych Narodu Polskiego na ponad 20 lat. Antrovis to
niebezpieczna i społecznie szkodliwa sekta lucyferyczna, rodzaj
szkaradnego satanizmu.
Istoty gadzie stworzyły Antrovis
Gady, istoty gadzie, reptilianie, rakszasy, widzą ludzi jako zasoby,
żywność, niewolników, stado hodowlane i ich własność. Są tutaj, aby
ostatecznie przejąć pełną kontrolę nad Ziemią po wielu zainicjowanych
przez nich katastrofach naturalnych (np. nowych chorób i zmian
pogodowych) i innych katastrof, które wydają się być wywołane przez
człowieka (np. wojny). Następnie planują przekształcić ocalałych
mieszkańców w umysłowo kontrolowanych niewolników, którzy mają być
wykorzystywani do różnych celów, w tym takich jak tworzenie ruchów
zniewalających i zidiocających umysł. Równie ważną kwestią - jeśli nie
bardziej - jest to, że starają się upośledzać ludzkość i zapobiec jej
duchowej ewolucji, powstrzymywać oraz uniemożliwiać rozwój duchowy
człowieka, doprowadzać ludzi do upadku w ciemność i rozmaite obłędy
ideologiczne. W rzeczywistości chcą by ludzkość zdegradowała się duchowo
do takiego stanu z którego nie będzie w stanie uwolnić się od gadów
zwanych reptilcami lub rakszasami czy asurami.
Ryc. Przykłady demonów gadzich, reptilców Antrovisu (demony opętujące)
Istoty gadzie używają swych bardzo zaawansowanych zdolności
telepatycznych i technologii do tworzenia zmanipulowanych sztucznych
sennych rzeczywistości w umyśle śpiącego uprowadzonego czy omotanego.
Używają także astralnych uprowadzeń gdzie uprowadzony jest umieszczany w
wirtualnych scenariuszach rzeczywistości. Niektóre z tych scenariuszy są
używane w połączeniu z ich zdolnościami telepatycznymi i technologią
kontroli umysłu, aby uprowadzany przejawiał zachowania autodestrukcyjne,
takie jak nadużywanie narkotyków lub rozwiązłość seksualną, wiarę w
absurdalne i fałszywe ideologie (płaska ziemia, ewakuacja ludzkości,
nienawiść do Boga JHWH). Mogą nawet zmienić kogoś w seryjnego mordercę,
zboczka lub gwałciciela, wspierają erotomanię i wszelkie kurewstwo.
Używają także astralnych oraz eterycznych implantów, które są
przeznaczone wyłącznie do celów kontroli umysłu (myśli i emocji).
Używają swych zdolności telepatycznych by wpływać na i kontrolować umysł
uprowadzonego. Mają również technologię zdalnej kontroli umysłu
uprowadzonego czy omotanego. Mogą również sprawić by uprowadzany
doświadczał wielki ból czy udrękę psychiczną. Na przykład silnych bólów
głowy i brzucha albo kończyn. Bóle głowy i bóle brzucha mogą być na tyle
poważne, że mogą obezwładnić uprowadzonego. Mogą sprawić by uprowadzany
był przewlekle chory. Używają zarówno fizycznych i psychicznych tortur.
Wykorzystują deprywację snu, posuwają się także do astralnego gwałtu.
Choć w wyniku laicyzacji sekty zatracają swój religijny charakter i
transformują się w organizacje polityczne i społeczne (fenomen
sekciarstwa na niwie politycznej widać w wyobcowaniu groteskowej
opozycji z realiów życia w Polsce), choć ufologia przestała być
popularna, to nie można wykluczyć (zważywszy na popularność na You Tube
różnych osobników zgłaszających roszczenia do bycia prezydentami,
generałami czy członkami nieistniejących organizacji, bądź głoszących
turbo-słowiańskie bzdury), że klimaty fascynacji kosmitami zostaną przez
kogoś uruchomiane, by odwracać uwagę Polaków od spraw istotnych. Zdaniem
wyznawców ufologicznych religii kosmici mają przemienić nasz świat w raj
oraz odpowiadają za ewolucje ludzi. Nowe ufologiczne dogmaty mają na
celu przekonanie ludzi, że chrześcijaństwo to tylko kostium pod którym
ukrywa się prawda o kosmitach. Celem ufologii jest zastąpienie wiary w
Boga wiarą w kosmitów. Dla ufologów chrześcijańskie fenomeny mistyczne
mają być przejawem działalności kosmitów (szczególną uwagę przyciąga tu
Medjugorie). Są nawet wśród ufologów stygmatycy głoszący, że kosmici są
posłańcami Boga. W istnienie kosmitów mają wierzyć też mormoni,
adwentyści, czarni muzułmanie w USA.
Aktywność ufologów na polu religijnym nie jest niczym niezwykłym, już
kabaliści, alchemicy i hermetyści głosili, że w przestworzach żyją byty
stojące w hierarchii bytów między aniołami a ludźmi, jednak uczyli je
rozpoznawać i wypędzać z pomocą egzorcyzmów. Jednym z najbardziej
znanych nowych ruchów religijnych związanych z ufologią są scjentolodzy
– którzy twierdzą, że dusze ofiar galaktycznego mordu sprzed miliardów
lat, które wcielają się w ludzi, są przyczyną problemów psychicznych i
fizycznych ludzi. Założyciel scjentologów Ron Hubbard znał się na
czarnej magii i okultyzmie, był przyjacielem i wspólnikiem założyciela
OTO Ordo Templi Orientis (członkiem tej sekty był Crowley „czołowy
satanista XX wieku”). Kolejną znaną sektą ufologiczną są realianie. Ruch
ten popiera likwidacje rodziny, klonowanie ludzi, GMO, antykoncepcje i
masturbacje. Realianie głoszą, ze klonowi można przekazać swój umysł i
osobowość. Celem realian są rządy geniuszy, demokracja selektywna
polegająca na przyznaniu biernego i czynnego prawa wyborczego zależnie
od ilorazu inteligencji.
Różne koncepcje ufologiczne głoszą, że UFO to przybysze z obcej planety,
lub z innego wymiaru, albo nawet z czasu (np. z Atlantydy). Niektórzy
dopatrują się w UFO przejawów zaburzeń pola elektromagnetycznego ziemi.
Wielu twierdzi, ze UFO to tylko wytwór wyobraźni obserwatorów.
Ufologiczna trzy stopniowa skala spotkań, zakłada, że spotkania
pierwszego stopnia to obserwacje pojazdów, drugiego stopnia obserwacje
po których zostają materialne ślady (zniszczona roślinność i urządzenia,
zaburzenia zdrowia ludzi i zwierza) i trzeciego stopnia będące
kontaktami z przybyszami. Naukowcom nie udało się uzyskać zbyt wielu
dowodów na to, że UFO to obiekty techniczne, choć nie zanegowano
prawdziwości obserwacji. „Początkowo nikt nie kojarzył UFO z kosmitami”.
Pierwotnie podejrzewano, że UFO jest dziełem sowietów albo amerykańskiej
armii lub inwazją demonów ze świata astralnego. Pewne jest jednak, że
kosmici musieli by podróżować z szybkością światła, co jest fizycznie
nie możliwe, chociaż ludzkość może wielu rzeczy nie wiedzieć, bo jeszcze
nie odkryła (chociażby nadprzestrzeni).
Ważniejsze lepiej znane na świecie sekty religijne z UFO, objawieniami i
bytami kosmicznymi to: Aetherius Society, Tyfoniczne O.T.O., Heaven`s
Gate (Niebiańska Brama), raelianizm, księga Urantia, Zakon Świątyni
Słońca, Gałąź Dawidowa, Oumu Najwyższa Prawda, Orion 2012 i Patryck
Geryl, Lightworkersi (Lucyferianie), a na gruncie polskim Antrovis,
Projekt Cheops, Andrzej Struski, Leszek Żądło i regresing, Nowe Energie
etc. Rzekome doświadczenia kontaktów z kosmitami są podobne do
doświadczeń z demonami astralnej ósmej sfery, kosmici jak demony rzekomo
mają oświecać ludzi i dawać im moce, gdy w rzeczywistości
psychosadystycznie krzywdzą ludzi. Opisy kosmitów niepokojąca
przypominają opisy demonów i diabłów, a opisy spotkań z kosmitami opisy
demonicznych opętań. Osoby mające bliskie spotkania z rzekomymi
kosmitami wielokrotnie wcześniej parały się praktykami satanistycznymi
lub lucyferycznymi. Po uprowadzeniu przez kosmitów porwani zaczynają
darzyć obcych religijnym kultem. Nie należy więc wykluczyć, ze
domniemani kosmici to demony lub same diabły. Ufologia to namiastka
religii w zlaicyzowanym świecie, realizując pierwotną potrzebę przeżyć
religijnych, by odwrócić uwagę ludzi od chrześcijaństwa, buddyzmu,
hinduizmu, a nade wszystko od mistyki i duchowości, od ezoterycznego
życia wewnętrznego.
Główne adresy Antrovisu z 1994 roku
P.O.Box 2023
Krasińskiego 15/5
50-954 Wrocław
Oddziały lokalne Antrovisu
Długa 29, 00-238 Warszawa, tel. 312163;
Poselska 9/5, Kraków, tel. 221089.
Ryc.: Bafomet - Król Istot Gadzich - Demoniczny Władca Reptilian -
Czarny Pan
Prawdziwa ezoteryka i rozwój duchowy
Ezoteryka, okultyzm, nauki hermetyczne, prawdziwy rozwój duchowy - od
zawsze opiera się na osobistym oczyszczeniu jaźni zwanej duszą,
wysubtelnieniu ego, a nade wszystko na Poznaniu Boga Absolutu i świata
czystych boskich istot, aniołów (dewów), bóstw nieba, bogów i bogiń. Bez
poznania Boga, stwierdzenia istnienia Boga poprzez autopsję, osobiste
doświadczenie, bez takiego doświadczalnego poznania Boga Absolutu - nie
ma mowy o ezoteryce, okultyzmie, hermetyzmie czy ogólnie o rozwoju
duchowym. Brednie lucyferycznych i satanistycznych sekt, że niby Boga
nie ma, a wszystkim rządzą kosmici z innych materialnych planet są dla
ezoteryków absurdalnymi bredniami i pomyleniem umysłowym. Takie to
pomylenie umysłowe Antrovisu jest ordynarne, że nie wie co to jest
częstotliwość fal świetlnych ani długość fali, nie wie co to aura
ludzka, nie wie, że rozwój duchowy to oczyszczanie umysłu i duszy z
błędnych poglądów, uwalnianie od kultu demona Lucyfera i jego astralnych
sługusów w jakich na spotkaniach Antrovisu muszą się wpatrywać ogłupieni
ludzie. Rozwój duchowy to świadomość Boga zwanego przez różne ludy jako
Jahwe, Jupiter czy Jowisz, Zeus, Odyn, Indra, Jasz - Jaszer, Perun - tak
słowiański i bałtyjski Perun - Perkunas to właśnie JHWH - Bóg
Gromowładny, Jahwe.
Sekty lucyferycznych zbrodniarzy takie jak Antrovis są jednak zbyt
ogłupione aby moc zrozumieć i doświadczyć Boga Absolut i jego
niebiańskie manifestacje jako najwyższe Dobro, Światło i Prawdę, i
dlatego trwają w ogłupieniu i zniewoleniu przez wysłanników chaosu i
ciemności wieszczących rychły koniec świata i zagładę ludzkości. Wszak
to sataniczne i lucyferyczne demony nienawidzą ludzkości od początku i
dążą do jej zniszczenia. Świadomość Obecności Żywego Boga, niczym w
rajskim ogrodzie Eden, przed upadkiem praczłowieka - to jest prawdziwy
cel rozwoju duchowego człowieka. A przy okazji, ani w Krakowie, ani we
Wrocławiu nie ma znaczniejszych czakr Ziemi, gdyż prawdziwe czakry
Ziemi, których jest 12-cie mają po około 1 tysiąc kilometrów średnicy, a
ich rozmieszczenie jest stałe i dobrze znane od tysięcy lat - i żaden
nawiedzony satanizmem lucyferycznym Mielnik ani nawet ogłupione stado
dymanych przez samego Lucyfera mielniczanek tego nie zmieni. Portale
internetowe od Cheopsa, Merkaby, Daru Światowida, Ezoter, Struski, Misja
Faraon, Projekt Ratowania Ziemi, Nowe Energie oraz podobne klony
mielnikowych mielniczanek jedynie na manowce prowadzą i do pomylenia
umysłowego ostatecznie wiodą, do pomylenia i ogłupienia wywoływanego
przez dobrze znane w okultyzmie sataniczne demony z Oriona i Algola
(Meduzy).
(Artykuł poprawiony i trochę uzupełniony oraz ujednolicony w stosunku
do oryginalnej publikacji ze stycznia 2011 roku i wydań wcześniejszych -
fragmentarycznych).
Zobacz także
strzyga-demon.jpg
Strzygi - Strzyga i Strzygoń - Demonologia Słowian
Ilość wizyt: 25344, ocena 4.1
Data utworzenia: 07.11.2013
AniolSmierci.jpg
064. Sen Śmierci
Ilość wizyt: 5771, ocena 5.0
Data utworzenia: 18.03.2011
hypnosis-mandala-logo.jpg
Terapie regresywne hipnotyczne i nie hipnotyczne
Ilość wizyt: 11007, ocena 4.3
Data utworzenia: 22.08.2012
Polub nas na Facebooku
Artykuły w tej kategorii
Budda, buddyzm, ateizm, demony, ćpanie, czyli coś tu nie gra z tym
buddyzmem
Dlaczego szkodliwa ashtanga nie jest jogą w świetle wywodów
Radosława Rychlika
Krytyka bhaktyzmu Prabhupada w oparciu o fałszywe tłumaczenia nauk
wedyjskich
Regresing - Dlaczego Leszek Żądło i regreserzy oczerniają Mohandżi
i Bractwo Himawanti
Świadectwo uwolnienia z demonicznego opętania katolickiego
Najpopularniejsze w tym dziale
w tygodniu|
w miesiącu|
w całym okresie
Zobacz ranking najpopularniejszych artykułów
Najpopularniejsze tagi
najścia himawanti zjawiska psi głodówka jasna góra chakra klećari
niewierność zagrożenia dla zdrowia agnisztoma zbawienie koło życia woda
życia centralne biuro Śledcze podatek bhrygu psychoanaliza alice a.
bailey 2011 plejady zboczeniec maya śląska policja paramahansa
jogananada apana życiorys śirdi sai mędrzec rozpuszczenie andzrzej w.
angora mana satanizm poezje mistyczne bracia pandawów om mahadevi
rozmowy tithi czarnoskęstwo poemat mistyczny błędy na ścieżce terapie
duchowe energii lingam tygodnik powszechny katol zjawiska niewyjaśnione
grupy katolickie rasi tirthankara
© Bractwa Zakonne Himawanti. Administrator: Raju Khan, Mumbai, Indie.
Wszystkie Prawa Zastrzeżone
Himawanti
Home
Aktualności
Pliki
Multimedia
Warsztaty
Forum
Księga Gości
Linki
Kontakt z nami
Artykuły
Himavanti
Ezoteryka
Mistrzowie
StopPedofilom
PSI
Uzdrawianie
Artykularnia
Ezoteryka
Pisma Święte
Ezoteryka Serca
Nauki Mistrzów
Laja Joga i Kundalini Tantra
Astrologia i Gematria
Hatha Joga
Pieśni i Wiersze
Mantry i Rytuały
Follow us
Facebook
RSS
Youtube
Picassa
Polecamy
Ściągnij Firefoxa!
Polska Strona Linuxa
Zapisz się na listę dyskusyjną himawanti-om
Ilość odwiedzin: 12,671,426 Ostatnia aktualizacja: 16/08/2018