właśnie oglądam w TV Republika, że pan Jurek wraca do Bolanda:)
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/473361,co-u-pana-slychac-panie-grunwald,id,t.html
Wyjechał do Stanów, potem do Szwecji. Kilkadziesiąt lat czekał na
sukces. Gdy się udało, zawojował... Singapur. Kto? Katowiczanin z
Raciborskiej - pisze Justyna Przybytek
Cztery lata temu wieszczono mu sukces w Azji. Dziś, jeśli zapytać o
Jerzego Grunwalda, większa szansa, że usłyszymy historię, jak to Polak
bił Niemca niż jak to Polak zawojował Stany, Szwecję, Japonię, ale jakoś
nigdy Katowic. A pamiętacie Jerzego Grunwalda? Gitarzystę, wokalistę i
kompozytora. Katowiczanina, który na świat przyszedł w 1950 r. właśnie w
mieście nad Rawą, a wychował się przy ulicy Raciborskiej.
Popularny w latach 70., jako gitarzysta zespołu "No To Co", później
lider własnej kapeli "En Face". Potem popadł w niepamięć. Kilka tygodni
temu był w Katowicach: bez fanfar, kwiatów i koncertów. Był i wyjechał.
Ten sam, któremu Dawid Foster - muzyk i producent, którego piosenki
otwierały dwie olimpiady - zaproponował przed laty współpracę, a który
legendzie odpowiedział: niestety, mam samolot. Do dziś Grunwald
wspomina, co wówczas usłyszał: "W Los Angeles jest 150 tysięcy psów i
jedna kość. Masz szansę, a wyjeżdżasz".
- Nie miałem wyboru, siedziałem już na walizkach z moją szwedzką żoną,
wybieraliśmy się na lotnisko - wspomina. Grunwald wraz żoną - Britt
Anderson, pracującą w liniach lotniczych - postanowili przeprowadzić się
ze Stanów do Szwecji.
- Odmowa współpracy z takim człowiekiem i producentem kwalifikowana jest
w kategorii choroby psychicznej. Bo wiadomo, żadna z gwiazd, które
wylansował, nie odważyła się na odmowę. Hm, ale - zastanawia się.
Od tamtego telefonu minęło 21 lat. Foster już nigdy więcej nie
zadzwonił, a Grunwald na sukces musiał czekać kolejne 16 lat.
W 2007 r. w Singapurze swoją premierę miał jego anglojęzyczny album
wydany z muzykami z Los Angeles - "So Much to Say". Projekt celował w
rynki azjatyckie i na nich osiągnął największy sukces.
- To płyta mojego życia, która sprzedała się w nakładzie 200 tys.
egzemplarzy. Po premierze w Singapurze, ukazała się także w Europie -
wspomina dziś Grunwald. Po "So Much to Say" kolejne mniej znane
projekty. Przed? Bardzo długa droga chłopaka ze Śląska - jak sam
Grunwald mówi o sobie - na szczyty list przebojów.
Czytaj więcej:
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/473361,co-u-pana-slychac-panie-grunwald,id,t.html
\
--
General Skalski o zydach w UB :
"Rozanski, Zyd, kanalia najgorszego gatunku, razem z Brystigerowa,
Fejginami, to wszystko (...) nie byli ludzie."
prof. PAN Krzysztof Jasiewicz o zydach :
"Zydow gubi brak umiaru we wszystkim i przekonanie, ze sa narodem
wybranym. Czuja sie oni upowaznieni do interpretowania wszystkiego,
takze doktryny katolickiej. Cokolwiek bysmy zrobili, i tak bedzie
poddane ich krytyce - za malo, ze zle, ze zbyt malo ofiarnie. W moim
najglebszym przekonaniu szkoda czasu na dialog z Zydami, bo on do
niczego nie prowadzi... Ludzi, ktorzy uzywają slow 'antysemita',
'antysemicki', nalezy traktowac jak ludzi niegodnych debaty, ktorzy
usiluja niszczyc innych, gdy brakuje argumentow merytorycznych. To oni
tworza mowe nienawisci".