Google Groupes n'accepte plus les nouveaux posts ni abonnements Usenet. Les contenus de l'historique resteront visibles.

Przyjażń między kobietą a mężczyzną

1 vue
Accéder directement au premier message non lu

zauro...@poczta.onet.pl

non lue,
1 févr. 2001, 06:45:3401/02/2001
à
Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do wniosku,
że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy pożniej
powstaje sprawa seksu.

Jak sądzicie czy mam racje?
Pozdrawiam Ludmiła

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Astec SA

non lue,
1 févr. 2001, 07:02:5201/02/2001
à
zauro...@poczta.onet.pl wrote:
> Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do wniosku,
> że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy pożniej
> powstaje sprawa seksu. Jak sądzicie czy mam racje?

Na szczęście nie masz racji!
Owszem często zdarza się, że między przyjaciółmi różnej płci pojawia się
kontekst erotyczny, ale po pierwsze nie zawsze się tak dzieje, a po drugie
i najważniejsze nie ma to nic do rzeczy: przyjaźń to przyjaźń a seks to seks.
Oczywiście - seks wpływa na relacje między ludźmi i czasem wzbogaca przyjaźń,
a czasem może ją zniszczyć. Wszystko zależy od ludzi, którzy tworzą dany związek.

pozdrawiam
Arek

--
100 złotych nagrody na http://www.eteria.net
Wpisz szukane słowo i popatrz na liczbę znalezionych stron -jeśli
zawiera w sobie ciąg __7777__ to... wygrałeś. Już są nagrodzeni.

use...@poczta.onet.pl

non lue,
1 févr. 2001, 07:04:5401/02/2001
à
> Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do wniosku,
> że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy pożniej
> powstaje sprawa seksu.
> Jak sądzicie czy mam racje?

To zalezy czy widzisz i umiesz postawic granice miedzy
przyjaznia a miloscia. Miedzy seksem a miloscia.
Jest to sfera ladnie skomplikowana.

Zakladajac, ze seks nie jest rownoznaczny z miloscia nie widze
powodow dla ktorych niemozliwe byloby istnienie przyjazni miedzy
kobieta a mezczyzna, ktora ograniczala by sie tylko na bliskosci dusz...
Mozna miec z kims tysiace tematow do rozmowy, mozna byc czyims
przyjacielem, mozna czuc sie z kims wspaniale w lozku ale ....
wiedziec, ze to nie milosc.
Mysle, ze wiekszym problemem jest tu fakt aby obydwoje ludzi zdawalo sobie
z tego sprawe. Aby nikt nie cierpial...


Mysle, ze nie masz racji.

pozdrowienia,
Maciek

zauro...@poczta.onet.pl

non lue,
1 févr. 2001, 07:09:2301/02/2001
à

uważam gdy pojawia się wątek erotyczny to ma znaczenie, i to duze.

Astec SA

non lue,
1 févr. 2001, 07:18:3401/02/2001
à
zauro...@poczta.onet.pl wrote:
> uważam gdy pojawia się wątek erotyczny to ma znaczenie, i to duze.

Oczywiście - ma to znaczenie gdy się pojawi.
Chodzi mo to, że seks i przyjaźń to dwie osobne sprawy, które mogą
istnieć osobno lub też wspólnie.

pozdrawiam.

zauro...@poczta.onet.pl

non lue,
1 févr. 2001, 07:15:3201/02/2001
à

A powiedz prosze, jak to jest, kiedy uważasz że facet jest twoim przyjacielem,
w pewnym momencie pojawia się watek erotyczny. Dziewczyna mowi nie. Znajomość
sie konczy. Teoretycznie nic sie nie powinno zmienic, ale w rzeczywistosci jest
inaczej.

catal...@poczta.onet.pl

non lue,
1 févr. 2001, 07:19:0301/02/2001
à

> Oczywiście - seks wpływa na relacje między ludźmi i czasem wzbogaca przyjaźń,
> a czasem może ją zniszczyć. Wszystko zależy od ludzi, którzy tworzą dany
związek.
>

Niestety tylko często się zdarza tak, że seks niszczy przyjaźń. Coś sie zaczyna
psuć w związku a potem bardzo trudno wrócić do czystej przyjaźni. Zawsze mnie to
zastanawia czemu tak się dzieje.
Na szczęście są wyjątki

Astec SA

non lue,
1 févr. 2001, 07:21:4701/02/2001
à
zauro...@poczta.onet.pl wrote:
> A powiedz prosze, jak to jest, kiedy uważasz że facet jest twoim przyjacielem,
> w pewnym momencie pojawia się watek erotyczny. Dziewczyna mowi nie. Znajomość
> sie konczy. Teoretycznie nic sie nie powinno zmienic, ale w rzeczywistosci jest
> inaczej.

Heh :( Bo jak pojawi się wątek erotyczny to już to wpływa na relacje między
ludźmi - obojętne jakiego są rodzaju. I niektórzy sobie z tym nie radzą.

pozdrawiam

Astec SA

non lue,
1 févr. 2001, 07:25:0501/02/2001
à
catal...@poczta.onet.pl wrote:
> Niestety tylko często się zdarza tak, że seks niszczy przyjaźń. Coś sie zaczyna
> psuć w związku a potem bardzo trudno wrócić do czystej przyjaźni. Zawsze mnie to
> zastanawia czemu tak się dzieje. Na szczęście są wyjątki

Ja przypuszczam, że wiem dlaczego tak się dzieje - z powodu złej "umowy" między
przyjaciółmi co rodzi frustracje.
Ja mam prostą zasadę przyjacielską: można okazywać swoje pragnienia, wszystkie
jakie
by nie były, a druga strona jest zobowiązana jedynie do "przyjęcia ich do
wiadomości",
absolutnie nie może czuć się zobowiązana do jakiejkolwiek ich realizacji.
To bardzo oczyszcza atmosferę i wtedy dopiero jest jazda - można konsumować
jestestwo
drugiej osoby i dzielić się swoim - na maksa! :))

Art

non lue,
1 févr. 2001, 07:13:5401/02/2001
à
> Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do
wniosku,
> że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy
pożniej
> powstaje sprawa seksu.
>
> Jak sądzicie czy mam racje?
> Pozdrawiam Ludmiła


Masz racje moim zdaniem

Art


Dzidka

non lue,
1 févr. 2001, 07:35:4201/02/2001
à
A własnie że nie. Wcale nie musi się skończyć. Koniec znajomości w takim
momencie poddawałby w wątpliwość, czy w istocie była to przyjaźń przez duże
P (która tak czy siak jest rzadkością). Zgodzę się tu z Astecem, że
istnienie pożądania po jednej ze stron nie obliguje drugiej strony do
niczego poza przyjęciem tego do wiadomości. Ja nie muszę czuć się w
obowiązku zrobić przyjemność przyjacielowi, bo jest moim przyjacielem. Ale
mogę - jeśli chęć jest obustronna. :-))
Poza tym zawsze któras ze stron moze zmienić zdanie!!! ;-)))

--
Dzidka

GG# 426185

>>Życie jest piekne, ale drogie.
Można żyć taniej, ale co to za życie.<<

Użytkownik <zauro...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:252d.000000...@newsgate.onet.pl...

use...@poczta.onet.pl

non lue,
1 févr. 2001, 07:49:2901/02/2001
à
> A powiedz prosze, jak to jest, kiedy uważasz że facet jest twoim przyjacielem,
> w pewnym momencie pojawia się watek erotyczny. Dziewczyna mowi nie. Znajomość
> sie konczy. Teoretycznie nic sie nie powinno zmienic,ale w rzeczywistosci jest
> inaczej.

Mowilem, ze temat nielatwy ?
Jezeli pojawi sie watek erotyczny - sa 2 mozliwosci :
- obydwoje robia swiadomy krok w tym kierunku
- lub nie robia
Jezeli wyjcie drugie prowadzi do konca znajomosci to mysle, ze
tych dwoje ludzi mylilo sie co do laczacej ich przyjazni.
Co to za przyjaciel, co ...

Pozatym nie mozesz powiedziec "w pewnym momencie pojawi sie watek erotyczny".
On istnieje od poczatku. Cale nasze cialo, wszystkie jego zmysly odbieraja i
wysalaja bodzce erotyczne. Dlonie, wlosy, sposob w jaki sie poruszamy, "oczka"
sposob mowienia,jedzenia,siedzenia ... pisania. Ale to inny temat.

No nie ?

zauro...@poczta.onet.pl

non lue,
1 févr. 2001, 07:55:4901/02/2001
à

Dzięki Maciek za radę.
Masz rację, to nie warto sobie zawracać głowę takimi "przyjaciólmi"
L.

Eponina

non lue,
1 févr. 2001, 08:06:2901/02/2001
à

Użytkownik <zauro...@poczta.onet.pl> napisał

> Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek
dochodzę do wniosku,
> że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć.
Wczesniej czy pożniej
> powstaje sprawa seksu.
>
> Jak sądzicie czy mam racje?

Jakis czas temu poruszalismy ten temat i podzieliłam się moja
opinią. Jest dokładnie taka jak Twoja. Zawsze (no.. prawie)
gdzies tam czai się erotyzm, z jednej albo drugiej strony. Jedyny
przykład całkowicie pozbawionej zabarwienia erotycznego przyjaźni
kobiety z mężczyzną to układ, w którym co najmniej jedno jest
homoseksualne a drugie wie o tym :-) ( chociaż i wtedy może sie
zdarzyć, że heterykowi cos tam sie w głowie majaczy) Nie dalej
jak wczoraj był o tym film na jedynce. Świetny zresztą. No i ten
Affleck ;-))))
Jest jeszcze ytaka możliwość : para rozstaje się i po jakims
czasie [pozostaje w przyjacielskich stosunkach, każde w nowym,
satysfakcjonującym związku. Wtedy mogą sie przyjaźnić :-)
Jeszcze raz zaznaczam : opinia jest moja i całkowicie
subiektywna :-)

pozdrawiam
Monika

Dzidka

non lue,
1 févr. 2001, 08:09:3701/02/2001
à
> Dzięki Maciek za radę.
> Masz rację, to nie warto sobie zawracać głowę takimi "przyjaciólmi"
> L.


Ale dobrze mieć takich prawdziwych, prawda? :-))
Dzidka


catal...@poczta.onet.pl

non lue,
1 févr. 2001, 08:16:5501/02/2001
à

Zgadza sie wątek erotyczny istnieje cały czas jest tylko kwestia jak jest silny.
Nawet jeśli sie nie chce to i tak ocenia się drugą osobę pod względem jej
atrakcyjności erotycznej. Taka jest nasza natura.

I fakt jeśli taka przyjaźń ginie pod wpływem silniejszego bodźca erotycznego to
nie mogła to być prawdziwa przyjaźń .
Pozdrawiam

use...@poczta.onet.pl

non lue,
1 févr. 2001, 08:39:3301/02/2001
à
> Dzięki Maciek za radę.
> Masz rację, to nie warto sobie zawracać głowę takimi "przyjaciólmi"
> L.

Widzisz! Pogadasz i problem z glowy.

[Nie ma za co dziekowac. Przyjemnosc po mojej stronie.
Podziekuj Mega Bitowi, ze Niusy istnieja ;) ]

MGB

non lue,
1 févr. 2001, 08:47:0901/02/2001
à
Hi!

<zauro...@poczta.onet.pl> napisales(as):

>Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do wniosku,
>że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy pożniej
>powstaje sprawa seksu.
>Jak sądzicie czy mam racje?

IMHO nie. Mam kobiete, przyjaciolke... Znamy sie dsc dlugo juz. I
zadnemu znas nie przychodzi cos takiego na mysl. Przyjazn to przyjazn.

--
Pozdrawiam !!!
MGB
----------
m...@poczta.onet.pl
ICQ #49474044

MGB

non lue,
1 févr. 2001, 08:47:5701/02/2001
à
Hi!

<zauro...@poczta.onet.pl> napisales(as):

>uważam gdy pojawia się wątek erotyczny to ma znaczenie, i to duze.

Czy mozesz ciac cytaty odrobine dokladniej ? I wycinac stopki...

GAWOR

non lue,
1 févr. 2001, 09:41:0701/02/2001
à

Użytkownik "Astec SA" <bi...@astec.pl> napisał w wiadomości
news:3A79506C...@astec.pl...

> zauro...@poczta.onet.pl wrote:
> > Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do
wniosku,
> > że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy
pożniej
> > powstaje sprawa seksu. Jak sądzicie czy mam racje?
>
> Na szczęście nie masz racji!

Hmmm. Arni tym razem ma rację......
GAWOR


AP

non lue,
1 févr. 2001, 11:39:4201/02/2001
à

"Astec SA" <bi...@astec.pl> wrote

> Na szczęście nie masz racji!
> Owszem często zdarza się, że między przyjaciółmi różnej płci pojawia
się
> kontekst erotyczny, ale po pierwsze nie zawsze się tak dzieje, a po
drugie
> i najważniejsze nie ma to nic do rzeczy: przyjaźń to przyjaźń a seks
to seks.
> Oczywiście - seks wpływa na relacje między ludźmi i czasem wzbogaca
przyjaźń,
> a czasem może ją zniszczyć. Wszystko zależy od ludzi, którzy tworzą
dany związek.

No jeżeli kontekst erotyczny nie ma dla Ciebie znaczenia to przestaje
sie dziwic wielu rzeczom.
Moim zdaniem ma kolosalne znaczenie a tam gdzie wkracza erotyka
zaczyna się coś co nazywa się związkiem. No chyba, że w sytuacji
uczestnicza osoby, dla których seks nie ma znaczenia, tylko skoro tak
to po co im seks?
Przyjaciele raczej nie chodzą do łóżka dla sportu ze soba wzajemnie
gdyż moim zdaniem przeradza się to w coś więcej a jesli nie, to czy
możemy tu mówic o przyjaźni czy tylko o znajomości?
Nie wierzę, że dobrzy przyjaciele moga ze soba iść do łóżka
bezuczuciowo.

--
|| AP ||

Nigdy nie jest tak źle,
żeby nie mogło być jeszcze gorzej.

ICQ# 24139983
GG# 596396


AP

non lue,
1 févr. 2001, 11:51:5701/02/2001
à

<catal...@poczta.onet.pl> wrote in message
news:640a.000000...@newsgate.onet.pl...

>
> Zgadza sie wątek erotyczny istnieje cały czas jest tylko kwestia jak
jest silny.
> Nawet jeśli sie nie chce to i tak ocenia się drugą osobę pod
względem jej
> atrakcyjności erotycznej. Taka jest nasza natura.

A jeżeli obydwoje przyjaciół ocenia wzajemnie swoją atrakcyjność
erotyczną jako zerową to chyba z watkiem erotycznym mamy spokój?

Astec SA

non lue,
1 févr. 2001, 14:25:2201/02/2001
à
AP wrote:
> No jeżeli kontekst erotyczny nie ma dla Ciebie znaczenia to przestaje
> sie dziwic wielu rzeczom.

Nigdzie nie powiedziałem, że kontekst erotyczny nie ma dla mnie znaczenia!
Przecież wyjaśniłem to w kolejnym liście.
Powiedziałem, i powtórzę się, że seks to jedna sprawa, a przyjaźń to zupełnie
inna.

> Moim zdaniem ma kolosalne znaczenie a tam gdzie wkracza erotyka
> zaczyna się coś co nazywa się związkiem. No chyba, że w sytuacji

Przyjaźń to już jest związek.

> Przyjaciele raczej nie chodzą do łóżka dla sportu ze soba wzajemnie
> gdyż moim zdaniem przeradza się to w coś więcej a jesli nie, to czy
> możemy tu mówic o przyjaźni czy tylko o znajomości?

Też uważam, że nie chodzą ze sobą do łóżka dla sportu lecz z wbudowanego
w człowieka pragnienia jak najbliższego zespolenia się z uwielbianą osobą.

> Nie wierzę, że dobrzy przyjaciele moga ze soba iść do łóżka bezuczuciowo.

Też nie sądzę, ale przecież w przyjaźni jak najbardziej występują uczucia!

Antal

non lue,
1 févr. 2001, 17:12:3101/02/2001
à
in article 526020446DB6D4119BB...@jplwant003.jasien.gda.pl,
GAWOR at ga...@plsocseks.net wrote on 1-02-01 15:41:

zgadzam się... ma...

______________________________________________________________________
/|| || /||Jakze dawno juz opustoszal raj. Zostaly wymarle przestrzenie
/-||\||/-||________________________________________________________________
asmi...@poczta.wp.pl, asmi...@hotmail.com, UIN:

AP

non lue,
1 févr. 2001, 17:13:2201/02/2001
à

"Astec SA" <bi...@astec.pl> wrote in message
news:3A79B822...@astec.pl...


> Nigdzie nie powiedziałem, że kontekst erotyczny nie ma dla mnie
znaczenia!
> Przecież wyjaśniłem to w kolejnym liście.
> Powiedziałem, i powtórzę się, że seks to jedna sprawa, a przyjaźń to
zupełnie
> inna.

No zgoda.

> Przyjaźń to już jest związek.

Mam przyjaciela - nie nazwalbym tego związkiem. Przyjaźń to po prostu
przyjaźń.

> Też uważam, że nie chodzą ze sobą do łóżka dla sportu lecz z
wbudowanego
> w człowieka pragnienia jak najbliższego zespolenia się z uwielbianą
osobą.

Nonsens. Jeżeli dwoje ludzi uwielbiających się ludzi pragnie sie
zespolić to wykracza to już poza ramy przyjaźni - jest czyms wiecej,
przeradza się właśnie w związek. Kierujesz się jakimś dziwnym tokiem
rozumowania. Sam fakt uwielbiania innej osoby moim zdaniem nie idzie w
parze z chęcią pójścia z tym kims do łóżka. Wydaje mi się, że trzeba
jeszcze odczuwac pociąg seksualnym - zgodzisz się chyba ze mną, że
można kogoś uwielbiać, nie odczuwając do niego pociągu.

> Też nie sądzę, ale przecież w przyjaźni jak najbardziej występują
uczucia!

Pewnie, że wystepują, powiem jednak raz jeszcze - jeżeli dwoje ludzi
sypia ze sobą i towarzyszą temu uczucia to mamy do czynienia z czymś
co wg mnie nazywamy związkiem, a co jest zasadniczo juz różne od tylko
przyjaźni.


Astec SA

non lue,
1 févr. 2001, 17:25:4101/02/2001
à
AP wrote:
> Mam przyjaciela - nie nazwalbym tego związkiem. Przyjaźń to po prostu
> przyjaźń.

Nie wiem w takim razie co rozumiesz przez pojęcie "związek" bo dla mnie
jest to związek.

> Nonsens. Jeżeli dwoje ludzi uwielbiających się ludzi pragnie sie
> zespolić to wykracza to już poza ramy przyjaźni - jest czyms wiecej,
> przeradza się właśnie w związek. Kierujesz się jakimś dziwnym tokiem
> rozumowania. Sam fakt uwielbiania innej osoby moim zdaniem nie idzie w
> parze z chęcią pójścia z tym kims do łóżka. Wydaje mi się, że trzeba
> jeszcze odczuwac pociąg seksualnym - zgodzisz się chyba ze mną, że
> można kogoś uwielbiać, nie odczuwając do niego pociągu.

Można kogoś uwielbiać i nie poczuwać do niego pociągu seksualnego, ale
to nie przeczy temu, że może byc i tak i tak.

> Pewnie, że wystepują, powiem jednak raz jeszcze - jeżeli dwoje ludzi
> sypia ze sobą i towarzyszą temu uczucia to mamy do czynienia z czymś
> co wg mnie nazywamy związkiem, a co jest zasadniczo juz różne od tylko
> przyjaźni.

Nie rozumiem Waszych pojęć "tylko przyjaźń" i Twojego "związek".
Co to jest "tylko przyjaźń"??? Jakaś abstrakcja? Przyjaźń to związek
dwóch ludzi, a to co oni ze sobą robią to już sprawa drugorzędna.

daffy

non lue,
1 févr. 2001, 16:22:5901/02/2001
à


> [...]Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do


> wniosku, że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy
> pożniej powstaje sprawa seksu.
>

W zasadzie to ciezko powiedziec ja mialem przyjaciolke przez 7 lat (to dlugo) i
nie bylo zadnych napomknien o seksie wszysko bylo super. Jednak po tych siedmiu
latach seks pojawil sie skutkiem czego jest nasz 2-miesieczny synek Kuba, ale to
nie znaczy ze przyjazn sie skonczyla.

daffy

daffy

non lue,
1 févr. 2001, 16:39:0001/02/2001
à
>
> [...]Mozna miec z kims tysiace tematow do rozmowy, mozna byc czyims

> przyjacielem, mozna czuc sie z kims wspaniale w lozku ale ....
> wiedziec, ze to nie milosc.

to takie teoretyczne rozwazania, bo nie sadze aby cos takiego sprawdzilo sie na
dluzsza mete. Co sie dzieje gdy jeden z "przyjacol" zakocha sie wg mnie bedzie
oznaczalo to koniec tej przyjazni pojawi sie konflikt pomiedzy np toba i chlopakiem
w ktorym zakocha sie twoja przyjaciolka, a gdy on dowie sie jeszcze ze bylo wam
dobrz w lozko to z pewnosci bedzie dazyl do zakonczenia waszej przyjazni.

daffy

daffy

non lue,
1 févr. 2001, 16:48:2401/02/2001
à
> Masz racje moim zdaniem

bardzo zwiezla odpowiedz

daffy

daffy

non lue,
1 févr. 2001, 16:52:3501/02/2001
à
> Na szczęście są wyjątki

o tak sa, ale zmienia sie tez troche forma przyjazni :-)

daffy


daffy

non lue,
1 févr. 2001, 17:25:5101/02/2001
à

>
> Przyjaciele raczej nie chodzą do łóżka dla sportu ze soba wzajemnie
> gdyż moim zdaniem przeradza się to w coś więcej a jesli nie, to czy
> możemy tu mówic o przyjaźni czy tylko o znajomości?
> Nie wierzę, że dobrzy przyjaciele moga ze soba iść do łóżka
> bezuczuciowo.

zgadzam sie z tym w 100%

daffy


AP

non lue,
1 févr. 2001, 17:41:3001/02/2001
à

"Astec SA" <bi...@astec.pl> wrote in message
news:3A79E265...@astec.pl...

> Nie wiem w takim razie co rozumiesz przez pojęcie "związek" bo dla
mnie
> jest to związek.

Aha, bedziemy sie spierac o znaczenie słów, dobrze. Przez związek
rozumiem relacje między kobietą a mężczyzną oparte na więziach
emocjonalnych, erotycznych i fizycznych (seks), przez przyjaźń -
realcje między dwojgiem ludzi (płeć nieistotna) oparte na więziach
emocjonalnych.

> Można kogoś uwielbiać i nie poczuwać do niego pociągu seksualnego,
ale
> to nie przeczy temu, że może byc i tak i tak.

Nie tylko może, ale i jest. Pociąg seksualny mozna również odczuwac do
całkowicie obcej osoby, a poniewaz nie chce mi sie wałkować po raz
dwudziesty piąty mojego poglądu - patrz nieco powyżej - na moją wizję
różnicy miedzy zwiazkiem a przyjaźnią.


> Nie rozumiem Waszych pojęć "tylko przyjaźń" i Twojego "związek".

A to akurat nie jest powód do dumy.

> Co to jest "tylko przyjaźń"??? Jakaś abstrakcja? Przyjaźń to
związek
> dwóch ludzi, a to co oni ze sobą robią to już sprawa drugorzędna.

Patrz wyżej.

Z poważaniem.

Astec SA

non lue,
1 févr. 2001, 20:22:2801/02/2001
à
AP wrote:
> Aha, bedziemy sie spierac o znaczenie słów, dobrze. Przez związek

Raczej chodzi o ustalenie terminologii. Mnie uczono, że związek to
coś co łączy co najmniej dwoje ludzi. Dlatego dziwi mnie Twoje
zawężanie tego pojęcia do więzów emocjonalnych, erotycznych i fizycznych.
A jak są tylko erotyczne i fizyczne to nie jest to związek???

Także Twoje określenie przyjaźni jako "relacji opartej na więzach emocjonalnych"
bardzo mi się nie podoba. :(((
Emocje to stany chwilowe, brak w tej Twojej definicji najbardziej istotnej
sprawy czyli uczuć. A to one właśnie określają czy mamy do czynienia z przyjaźnią,
czy nie. Wobec swoich przyjaciółek odczuwam różnorakie emocje - także gniew i
złość,
ale nieustannie darzę je głębokim uczuciem, może nawet można by to nazwać
miłością - czy wg Ciebie nie jest to przyjaźń tylko... no właśnie co ??

> A to akurat nie jest powód do dumy.

A dlaczego podchodzisz do tego w aspektach ambicjonalnych??? Nie rozumiem
Waszego rozgraniczania i to komunikuję. Co tu do rzeczy ma czyjakolwiek duma ?

> Patrz wyżej.

Patrzę wyżej i patrzę i widzę tylko Twoją definicję przyjaźni i związku.
Nie widzę uzasadnienia, albo chociaż powodów, dla których takie kryteria
sobie ustaliłeś.

AP

non lue,
1 févr. 2001, 20:58:5801/02/2001
à

"Astec SA" <bi...@astec.pl> wrote

> Raczej chodzi o ustalenie terminologii. Mnie uczono, że związek to
> coś co łączy co najmniej dwoje ludzi.

Mnie uczono rachunku prawdopodobieństwa - niewiele z tego wyniosłem.

>Dlatego dziwi mnie Twoje
> zawężanie tego pojęcia do więzów emocjonalnych, erotycznych i
fizycznych.
> A jak są tylko erotyczne i fizyczne to nie jest to związek???

Tia jest, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazic istnienie więzi
erotycznych i fizycznych bez emocjonalnych (w związku).
Jeżeli chodzi o okazjonalny seks to i owszem.

> Także Twoje określenie przyjaźni jako "relacji opartej na więzach
emocjonalnych"
> bardzo mi się nie podoba. :(((
> Emocje to stany chwilowe, brak w tej Twojej definicji najbardziej
istotnej
> sprawy czyli uczuć. A to one właśnie określają czy mamy do czynienia
z przyjaźnią,
> czy nie. Wobec swoich przyjaciółek odczuwam różnorakie emocje -
także gniew i
> złość,

A czy ja powiedziałem, że chodzi tylko o pozytywne emocje?
Poza tym pod pojęciem więzi emocjonalnych rozumiem właśnie uczucia.

> ale nieustannie darzę je głębokim uczuciem, może nawet można by to
nazwać
> miłością - czy wg Ciebie nie jest to przyjaźń tylko... no właśnie co
??

Wydaje mi się, że pomiedzy miłościa a przyjaźnią jest jednak pewna
subtelna, może dla niektórych niedostrzegalna różnica (do dzisiaj
myslałem, że jest dostrzegalna dla wszystkich).

> A dlaczego podchodzisz do tego w aspektach ambicjonalnych??? Nie
rozumiem
> Waszego rozgraniczania i to komunikuję. Co tu do rzeczy ma
czyjakolwiek duma ?

Podchodze do tego w aspektach czysto racjonalnych. Skoro _Wy_ nie
rozumiecie mojego, zaznaczam _mojego_, punktu widzenia (to tak a
propos "Waszego" - o ile mi wiadomo wystepuję jako pojedyncza (nie
uwzględniając okresowego rozdwojenia jazni) osoba) to uważam, że
akurat w tym konkretnym przypadku nie ma sie czym chwalić i tylko to
chciałem powiedzieć.

> Patrzę wyżej i patrzę i widzę tylko Twoją definicję przyjaźni i
związku.

I właśnie to miałeś zobaczyć - brawo.

> Nie widzę uzasadnienia, albo chociaż powodów, dla których takie
kryteria
> sobie ustaliłeś.

Za wnioski wyciągniete przez Ciebie oczywiście nie odpowiadam. Wydaje
mi się, że nie rozrózniasz przyjaźni od związku, związku od miłości,
przyjaźni od miłości. Dopóki nie rozgraniczymy tych form relacji
miedzyludzkich dopóty w zasadzie nie będziemy w stanie siegnąc sedna
tematu.

Z poważaniem

Astec SA

non lue,
1 févr. 2001, 21:17:1101/02/2001
à
AP wrote:
> Mnie uczono rachunku prawdopodobieństwa - niewiele z tego wyniosłem.

I dlaczego to miałby być mój problem????

> A czy ja powiedziałem, że chodzi tylko o pozytywne emocje?
> Poza tym pod pojęciem więzi emocjonalnych rozumiem właśnie uczucia.

To powienieneś pisać "więzi uczuciowe" a nie "więzi emocjonalne".
Bo emocje i uczucia to zupełnie inne rzeczy.

> Wydaje mi się, że pomiedzy miłościa a przyjaźnią jest jednak pewna
> subtelna, może dla niektórych niedostrzegalna różnica (do dzisiaj
> myslałem, że jest dostrzegalna dla wszystkich).

Czyli Ty swoją przyjaciółkę nie darzysz miłością tylko.. no właśnie
czym? Samymi emocjami?????


> Podchodze do tego w aspektach czysto racjonalnych. Skoro _Wy_ nie

[..]


> akurat w tym konkretnym przypadku nie ma sie czym chwalić i tylko to
> chciałem powiedzieć.

A i ja się nie chwaliłem tylko stwierdzałem fakt - że nie rozumiem
Waszej terminologii. Napisałem "Waszej" bo chodziło o Twoje pojęcie
związku oraz pojęcie "czystej przyjaźni" , "tylko przyjaźni" innej osoby.

> I właśnie to miałeś zobaczyć - brawo.

Ale dlaczego klaskasz sam sobie??? Czyżby tak rzadko Ci się zdarzało,
że ktoś widzi to co Ty chcesz przekazać??

> Za wnioski wyciągniete przez Ciebie oczywiście nie odpowiadam. Wydaje
> mi się, że nie rozrózniasz przyjaźni od związku, związku od miłości,
> przyjaźni od miłości. Dopóki nie rozgraniczymy tych form relacji
> miedzyludzkich dopóty w zasadzie nie będziemy w stanie siegnąc sedna
> tematu.

Ależ ja doskonale odróżniam te rzeczy! Poważnym problemem jest niepoprawne
używanie przez Ciebie określeń oraz to, że nie chcesz wytłumaczyć dlaczego
tak robisz. No znana jest już TWOJA definicja związku oraz przyjaźni, ale
dlaczego jest ona tak różna od przyjętej to już cicho sza :(

AP

non lue,
1 févr. 2001, 21:46:4101/02/2001
à

"Astec SA" <bi...@astec.pl> wrote

> > Mnie uczono rachunku prawdopodobieństwa - niewiele z tego
wyniosłem.
>
> I dlaczego to miałby być mój problem????

OK na przyszłość będę używał mniej subtelnych aluzji.

> To powienieneś pisać "więzi uczuciowe" a nie "więzi emocjonalne".
> Bo emocje i uczucia to zupełnie inne rzeczy.

Nie będę sie rozdrabniał na tłumaczenie, że emocje i uczucia to w
zasadzie to samo (idac za Słownikiem poprawnej polszczyzny cytuje:
"uczucie - przeżycie psychiczne będące emocją, a nie refleksją) a
zastosuje sie do Twojej terminologii. Rozumiem, że gdybym napisał
"więzi uczuciowe, erotyczne i fizyczne" zgodziłbys się ze mna?

> Czyli Ty swoją przyjaciółkę nie darzysz miłością tylko.. no właśnie
> czym? Samymi emocjami?????

Darzę ją przyjaźnią. Miłością darzę moją życiową partnerkę.

> A i ja się nie chwaliłem tylko stwierdzałem fakt - że nie rozumiem
> Waszej terminologii. Napisałem "Waszej" bo chodziło o Twoje pojęcie
> związku oraz pojęcie "czystej przyjaźni" , "tylko przyjaźni" innej
osoby.

Skoro chodziło Ci o moje pojęcie to czemu pisałeś "Wasze"?

> > I właśnie to miałeś zobaczyć - brawo.
>
> Ale dlaczego klaskasz sam sobie???

Klaskam Tobie, bądź łaskaw zauważyć a konkretniej, oklaskuję Twoją
spostrzegawczość.

>Czyżby tak rzadko Ci się zdarzało,
> że ktoś widzi to co Ty chcesz przekazać??

Nie wiem, nie prowadzę statystyki oglądalności moich wypowiedzi.

> Ależ ja doskonale odróżniam te rzeczy! Poważnym problemem jest
niepoprawne
> używanie przez Ciebie określeń

Twoim zdaniem

> oraz to, że nie chcesz wytłumaczyć dlaczego
> tak robisz. No znana jest już TWOJA definicja związku oraz
przyjaźni, ale
> dlaczego jest ona tak różna od przyjętej to już cicho sza :(

Wytłumacz mi tylko na jakiej podstawie twierdzisz, że moja definicja
jest różna od przyjetej, no i gdzie przyjętej i przez kogo?
Czyżbys wypowiadał sie w imieniu jakiegos ogółu? Przypominam, że swoja
wypowiedź autoryzowałem wyłącznie swoja własną osobą nie mając
fałszywego przekonania, iz wypowiadam sie w imieniu jakiejś grupy
ludzi. Bo widze, że Ty własne poglądy przyjmujesz od razu za "ogólnie
przyjete".

Astec SA

non lue,
2 févr. 2001, 03:24:5902/02/2001
à
AP wrote:
> OK na przyszłość będę używał mniej subtelnych aluzji.

Będzie OK jeśli w przyszłości w ogóle sobie darujesz tego typu aluzje.



> Nie będę sie rozdrabniał na tłumaczenie, że emocje i uczucia to w
> zasadzie to samo (idac za Słownikiem poprawnej polszczyzny cytuje:

Uczucia i emocje to różne rzeczy!

> "uczucie - przeżycie psychiczne będące emocją, a nie refleksją) a

Oj - coś nie zrozumiałeś tego zdania jeśli uznałeś na jego podstawie,
że uczucia i emocje to w zasadzie to samo.

> zastosuje sie do Twojej terminologii. Rozumiem, że gdybym napisał
> "więzi uczuciowe, erotyczne i fizyczne" zgodziłbys się ze mna?

Zależy w jakim aspekcie.

> Darzę ją przyjaźnią. Miłością darzę moją życiową partnerkę.

Czyli czym jest czym darzysz przyjaciółkę? Emocją czy uczuciem ?



> Skoro chodziło Ci o moje pojęcie to czemu pisałeś "Wasze"?

Ojej - bo rozmawiamy w grupie na ten temat.

> Klaskam Tobie, bądź łaskaw zauważyć a konkretniej, oklaskuję Twoją
> spostrzegawczość.

Obeszłoby się, choć nadal zdumiewa mnie Twoja teatralność.

> Twoim zdaniem


> Wytłumacz mi tylko na jakiej podstawie twierdzisz, że moja definicja
> jest różna od przyjetej, no i gdzie przyjętej i przez kogo?

Chociażby przez ogół ludzi, z którymi miałem do tej pory styczność
i z którymi przy różnych okazjach wymieniało się opinie na ten temat.

> Czyżbys wypowiadał sie w imieniu jakiegos ogółu? Przypominam, że swoja

Na to wychodzi.

> wypowiedź autoryzowałem wyłącznie swoja własną osobą nie mając
> fałszywego przekonania, iz wypowiadam sie w imieniu jakiejś grupy

A i ja nie mówiłem, że wypowiadasz się za ogół, lecz za siebie i pytałem
się czy uzasadnisz lub wyjaśnisz dlaczego tak a nie inaczej definiujesz
związek i przyjaźń czy nie?

> ludzi. Bo widze, że Ty własne poglądy przyjmujesz od razu za "ogólnie
> przyjete".

Ależ bynajmniej! W wielu sprawach mam poglądy odbiegające od "ogólnie przyjętych".
Natomiast w tym wypadku mogę spokojnie wypowiadać się jako o ogólnie przyjętej
terminologii.

pozdrawiam
Arek

Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 04:38:3702/02/2001
à

Użytkownik Eponina <epo...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:95bn2c$q54$1...@news.internetia.pl...

>
> Użytkownik <zauro...@poczta.onet.pl> napisał
>
> > Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek
> dochodzę do wniosku,
> > że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć.
> Wczesniej czy pożniej
> > powstaje sprawa seksu.
> >
> > Jak sądzicie czy mam racje?
>
> Jakis czas temu poruszalismy ten temat i podzieliłam się moja
> opinią. Jest dokładnie taka jak Twoja. Zawsze (no.. prawie)
> gdzies tam czai się erotyzm, z jednej albo drugiej strony.
>Jedyny
> przykład całkowicie pozbawionej zabarwienia erotycznego przyjaźni
> kobiety z mężczyzną to układ, w którym co najmniej jedno jest
> homoseksualne a drugie wie o tym :-) ( chociaż i wtedy może sie
> zdarzyć, że heterykowi cos tam sie w głowie majaczy) Nie dalej
> jak wczoraj był o tym film na jedynce. Świetny zresztą. No i ten
> Affleck ;-))))

Tutaj całkowicie sie z toba nie zgodzę, mam przyjaciółkę i to od wielu lat,
znamy sie juz 16 lat,
przez cały ten czas bylismy przyjaciółmi i jeśteśmy nimi dalej. Nigdy nie
było miedzy nami żadnych podtekstów erotycznych lub seksu. I jest to
przyjaźń prawdziwa, a nie lubie nadużywać tego słowa, to nie jest koleżanka,
znajoma czy kumpela. Wiem że zawsze moge sie do niej zwróćić z każdym
problemem, zawsze mi pomoże, zawsze usłysze od niej prawdę i absolutnie jej
ufam. A więc układ który opisałaś nie jest wcale jedynym.

> Jest jeszcze ytaka możliwość : para rozstaje się i po jakims
> czasie [pozostaje w przyjacielskich stosunkach, każde w nowym,
> satysfakcjonującym związku. Wtedy mogą sie przyjaźnić :-)

Tutaj sie zgadzam. To jest możliwe i nawet całkiem dobrze może funkcjonować.

> Jeszcze raz zaznaczam : opinia jest moja i całkowicie
> subiektywna :-)
>

No cóż moja też, i wynika z moich doświadczeń oczywiście.

G.


Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 04:39:0502/02/2001
à

Użytkownik Art <a...@pf.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:526020446DB6D4119BB...@jplwant003.jasien.gda.pl...

> > Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do
> wniosku,
> > że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy
> pożniej
> > powstaje sprawa seksu.
> >
> > Jak sądzicie czy mam racje?
> > Pozdrawiam Ludmiła
>
>
> Masz racje moim zdaniem
>

A moim nie ma :))

G.


Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 04:40:3102/02/2001
à

Użytkownik daffy <cze...@poland.com> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3A79D3B3...@poland.com...

Fakt, osobiście uważam że jeśli dwoje ludzi mówi że łączy ich miłość ale nie
potrafią powiedzieć że są również przyjaciółmi to nie jest to pełny związek.
A przynajmniej ja bym takiego nie szukał.

G.


Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 04:43:0902/02/2001
à

Użytkownik <zauro...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:252d.000000...@newsgate.onet.pl...

> Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do
wniosku,
> że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy
pożniej
> powstaje sprawa seksu.
>
> Jak sądzicie czy mam racje?
> Pozdrawiam Ludmiła
>

Ja uważam że nie masz. Z własnego doświadczenia wiem że taka przyjaźń jest
jak najbardziej możliwa, ona istnieje.
Zgodzę się z tobą że pojawienie się seksu może zniszczyć przyjaźń ale nie
jest to żadna reguła.
Może być tak że to zdarzenie otworzy obojgu oczy na fakt który mógł im
wcześniej umykać, ale to tez nie jest regułą.
Generalnie przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest jak najbardziej możliwa.

G.


Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 04:45:1802/02/2001
à

Użytkownik <zauro...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:252d.000000...@newsgate.onet.pl...
> A powiedz prosze, jak to jest, kiedy uważasz że facet jest twoim
przyjacielem,
> w pewnym momencie pojawia się watek erotyczny. Dziewczyna mowi nie.
Znajomość
> sie konczy. Teoretycznie nic sie nie powinno zmienic, ale w rzeczywistosci
jest
> inaczej.
>
Opisujesz tu raczej pewien konkretny przypadek. Czy to znaczy że tak jest
zawsze?
Chyba nie. W tej konkretnej sytuacji okazało sie że ten facet nie jest
prawdziwym przyjacielem lub co też jest możliwe, nie potrafił sprostać temu
największemu sprawdzianowi. Ale jak to sie mówi "przyjacił poznajesz w
potrzebie"

G.


Art

non lue,
2 févr. 2001, 05:28:1502/02/2001
à
> > Masz racje moim zdaniem


> A moim nie ma :))


Widocznie masz malo atrakcyjne przyjaciolki :)

Art


Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 05:58:0802/02/2001
à

Użytkownik Art <a...@pf.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:526020446DB6D4119BB...@jplwant003.jasien.gda.pl...
> > > Masz racje moim zdaniem
>
>
> > A moim nie ma :))
>
>
> Widocznie masz malo atrakcyjne przyjaciolki :)
>

Przeciwnie, z tym że wyjaśnijmy jedna rzecz, tylko dwie dziewczyny moge
nazwać przyjaciółkami (reszta to znajome, kumpele itp), i obie są bardzo
atrakcyjne :))
To po prostu nie ma nic do rzeczy, nie próbuje doszukiwac sie przyczyn ale
przedstawiam fakt: to sa moje przyjaciółki,
nigdy nie zaistniał między nami żaden problem związany z seksem, po prostu
tak jest.
A są przyjaciółkami bo zawsze moge na nie liczyć, moge im ufać, wiem że
zawsze mi pomogę.
I w tych dwóch przypadkach wszystko jest proste i jasne, jest niestety
jeszcze inna, która chciałaby żebyśmy byli przyjacółmi, a ja nie wiem czy
dam radę, i tak, w grę wchodzi tu seks oraz uczucie. Ale problem zaistniał z
innej strony, najpierw był seks, potem uczucie, wspaniałe, pełne i na
dodatek pojawiła sie przyjaźń. Tyle że teraz ona chce tylko przyjaźni a
ja...
nie wiem czy potrafie temu sprostać. Ale jest to zupełnie inna sytuacja :((

G

Art

non lue,
2 févr. 2001, 06:38:3402/02/2001
à
[...]

> nigdy nie zaistniał między nami żaden problem związany z seksem, po prostu
> tak jest.
> A są przyjaciółkami bo zawsze moge na nie liczyć, moge im ufać, wiem że
> zawsze mi pomogę.
[...]
> G


A nie pomyslałeś że potrzeby przyjaciółki moga iść dalej... ?

Art


Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 07:28:3902/02/2001
à

Użytkownik Art <a...@pf.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:526020446DB6D4119BB...@jplwant003.jasien.gda.pl...
Ich nie idą.
No dobra może inaczej, nie wiem jak będzie w przyszłości, to oczywiste nie
jestem jasnowidzem.
Pierwsze stwierdzenie wątku brzmiało że nie może istnieć przyjaźń między
kobieta a mężczyzną.
Ty się z tym zgodziłeś a ja nie. Jako przykład na poparcie mojej opini
podałem fakt posiadania dwóch przyjacółek.
To jest stan obecny. Co do przyszłości to jak powiedziałem nie wiem ale nie
sądzę, to jest już oczywiście tylko moja opinia ale wynika z 16 lat
znajomości i przyjaźni. Na tym sie opieram

G.


Art

non lue,
2 févr. 2001, 08:14:2402/02/2001
à
> > A nie pomyslałeś że potrzeby przyjaciółki moga iść dalej... ?
> >
> Ich nie idą.
> No dobra może inaczej, nie wiem jak będzie w przyszłości, to oczywiste nie
> jestem jasnowidzem.
> Pierwsze stwierdzenie wątku brzmiało że nie może istnieć przyjaźń między
> kobieta a mężczyzną.
> Ty się z tym zgodziłeś a ja nie. Jako przykład na poparcie mojej opini
> podałem fakt posiadania dwóch przyjacółek.
> To jest stan obecny. Co do przyszłości to jak powiedziałem nie wiem ale
nie
> sądzę, to jest już oczywiście tylko moja opinia ale wynika z 16 lat
> znajomości i przyjaźni. Na tym sie opieram
> G.


Chyba patrze na to z innej perspektywy :)
Problem jest na tyle złożony że musze zapytać -
- jestes juz żonaty ?
Czym innym jest przyjazn w wieku lat 10 , 20 , 30 , 40 i wyżej
Określenie jest to samo a relacje miedzy ludzmi nieco inne.
Nie sadze abys wykazywał zadowolenie z faktu posiadania
przez żone przyjaciół płci męskiej :)))
Wyobraz sobie ze przychodzisz z pracy a tu siedzi przyjaciel żony.
Żona wychodzi z domu... do przyjaciela , tylko poplotkować.
Albo odbierasz telefon od przyjaciela który akurat ma ochote podzielić sie
z Twoja żoną bardzo ważną informacją nt. bylejaki...
Dokładnie podobne uczucia bedą targać Twoja żone jeśli Ty bedziesz
wykazywał zainteresowanie przyjaciółkami... :))
Sorry Gonzo... znam życie i kobiety , 16 lat temu myślałem podobnie
jak Ty.

Art

Dzidka

non lue,
2 févr. 2001, 08:28:0602/02/2001
à
Ale to już nie jest odpowiedY na pytanie, czy taka przyjaYń może istnieć
sama w sobie, ale jak zareaguja na nia inni!
Pewnie, ze jedno z drugim ma oecisły związek - ale nie jest tym samym.
Dzidka


AP

non lue,
2 févr. 2001, 09:05:5802/02/2001
à

"Astec SA" <bi...@astec.pl> wrote

> Będzie OK jeśli w przyszłości w ogóle sobie darujesz tego typu
aluzje.

Jeżeli tylko sie da.

> Uczucia i emocje to różne rzeczy!

Moim zdanie nie ( i nie tylko moim biorąc pod uwage w/w Słownik).

> > "uczucie - przeżycie psychiczne będące emocją, a nie refleksją) a
>
> Oj - coś nie zrozumiałeś tego zdania

Widocznie żeby zrozumieć definicje ze "Słownika poprawnej polszczyzny"
trzeba dysponować jakimś kluczem, wedle którego trzeba je
rozszyfrowywać - ja nim nie dysponuję, ale może Ty mnie poratujesz.

>jeśli uznałeś na jego podstawie,
> że uczucia i emocje to w zasadzie to samo.

Uznałem, że określeń tych mozna używac zamiennie (mam podstawy do
tego, o których wspomniałem). Chętnie zmienie zdanie, jeżeli tylko
podasz jakieś logiczne podstawy własnych twierdzeń. Napisanie, że
uczucia i emocje to nie to samo bo nie, dla mnie majacego inny pogląd
na tą sprawę niewiele znaczy. Przypominam również, iż spór o termin
uczucia i emocje powstał jako dygresja do tematu rozmowy i w rzeczy
samej nie zmienia nic w kwestii tego, o czym pisałem we wcześniejszych
postach (podane moje rozumienie przyjaźni i związku).

> > zastosuje sie do Twojej terminologii. Rozumiem, że gdybym napisał
> > "więzi uczuciowe, erotyczne i fizyczne" zgodziłbys się ze mna?
>
> Zależy w jakim aspekcie.

Rozmawiamy chyba o czyms konkretnym wydawało mi się? Wróć do
wczesniejszych postów i zauważysz gdzie wspomniałem o "wieziach
emocjonalnych, erotycznych i fizycznych).

> > Darzę ją przyjaźnią. Miłością darzę moją życiową partnerkę.

> Czyli czym jest czym darzysz przyjaciółkę? Emocją czy uczuciem ?

_Przyjaźnią_ - łączą nas więzi emocjonalne, lub jak wolisz więzi
uczuciowe, bo jak juz wspomniałęm dla mnie to tożsame określenia.

> > Twoim zdaniem
> > Wytłumacz mi tylko na jakiej podstawie twierdzisz, że moja
definicja
> > jest różna od przyjetej, no i gdzie przyjętej i przez kogo?
>
> Chociażby przez ogół ludzi, z którymi miałem do tej pory styczność
> i z którymi przy różnych okazjach wymieniało się opinie na ten
temat.

_Aha!!_ A jakiz to ogół ludzi? 5, 10, 20, 50 osób??? Od kiedy to
pogląd wyrażany przez 50 (czy ile tam dokładnie) osób staje się
powszechną normą (nawet przy optymistycznym założeniu, że wszyscy są
tego samego zdania, w co rzecz jasna wątpie a Ty niestety nie mozesz
tego udowodnić)? Ja również wymieniałem opinie na ten temat z ludźmi,
niektórzy sie ze mną zgadzali, niektórzy nie, nie mam jednak w sobie
aż tyle bezczelności by twierdzić, że wypowiadam się za ogół.

> > Czyżbys wypowiadał sie w imieniu jakiegos ogółu? Przypominam, że
swoja
>
> Na to wychodzi.

No to pogratulować dobrego samopoczucia i hmmm... wysokiego mniemania
o własnej nieomylności.

> A i ja nie mówiłem, że wypowiadasz się za ogół, lecz za siebie i
pytałem
> się czy uzasadnisz lub wyjaśnisz dlaczego tak a nie inaczej
definiujesz
> związek i przyjaźń czy nie?

Na podstawie tego, że mam taki pogląd na te sprawy. Zauważ, że
przedstawiłem swoją wizję, _swoje_ zdanie na ten temat. Mogę
zrewanżowac się tym samym pytaniem: Dlaczego Ty twierdzisz to co
twierdzisz? - uzasadnij to.

> Ależ bynajmniej! W wielu sprawach mam poglądy odbiegające od
"ogólnie przyjętych".
> Natomiast w tym wypadku mogę spokojnie wypowiadać się jako o ogólnie
przyjętej
> terminologii.

W których i na jakiej podstawie? Czy możesz podać jakieś źródła swoich
terminologii? Rozumiem bowiem, że jeżeli są one ogólnie przyjete (w
odróznieniu od moich, które są tylko moimi) to występuja chociażby w
jakiejś literaturze.
Bardzo mnie ciekawi jakie kryterium stosujesz uznając pewne poglądy
jako ogólnie przyjęte.

Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 09:05:5102/02/2001
à

Użytkownik Art <a...@pf.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:526020446DB6D4119BB...@jplwant003.jasien.gda.pl...
> > > A nie pomyslałeś że potrzeby przyjaciółki moga iść dalej... ?
>
> Chyba patrze na to z innej perspektywy :)

Chyba tak

> Problem jest na tyle złożony że musze zapytać -
> - jestes juz żonaty ?
> Czym innym jest przyjazn w wieku lat 10 , 20 , 30 , 40 i wyżej

Nie nie jestem, mam 31 lat

> Określenie jest to samo a relacje miedzy ludzmi nieco inne.
> Nie sadze abys wykazywał zadowolenie z faktu posiadania
> przez żone przyjaciół płci męskiej :)))

Pisałem o dwóch przyjacółkach, jedna z nich jest mężatką.
Nie stanowi to żadnego problemu dla mnie, dla niej i dla niego.

> Wyobraz sobie ze przychodzisz z pracy a tu siedzi przyjaciel żony.
> Żona wychodzi z domu... do przyjaciela , tylko poplotkować.
> Albo odbierasz telefon od przyjaciela który akurat ma ochote podzielić sie
> z Twoja żoną bardzo ważną informacją nt. bylejaki...

Wyobrażąm. Ok nie byłem żonaty ale byłem kiedyś w związku trwającym 6 lat.
Ona miała przyjaciół.
Nigdy nie stanowiło to dla mnie problemu. Nie w odniesieniu do konkretnej
osoby o której wiedziałem że jest przyjacielem.

> Dokładnie podobne uczucia bedą targać Twoja żone jeśli Ty bedziesz
> wykazywał zainteresowanie przyjaciółkami... :))

Jak powyżej. Ta sama sytuacja. To kwestia zaufania i lojalności.
Jeśli ja komus ufam i ten ktos ufa mi to nie ma problemu. Pod warunkeim że
to prawdziwe, taka lojalność i takie zaufanie mozna zbudować, jeśli sie
chce.

> Sorry Gonzo... znam życie i kobiety , 16 lat temu myślałem podobnie
> jak Ty.

Wydaje Ci sie że znasz. Twoje własne przeżycia każą Ci przyjmować taka a nie
inna opinie. Ok, rozumiem to, każdy znas jest sumą swoich doświadczeń, na
ich podstawie kształtuje ocene innych.
Na podstawie Twoich słów wnioskuje że jakaś z Twoich przyjaźni nie prztrwała
pewnej próby,
mogę tylko powiedzieć że mi przykro.

G


Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 09:08:4802/02/2001
à

Użytkownik Dzidka <dzi...@jasien.net> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:526020446DB6D4119BB...@jplwant003.jasien.gda.pl...

> Ale to już nie jest odpowiedY na pytanie, czy taka przyjaYń może istnieć
> sama w sobie, ale jak zareaguja na nia inni!
> Pewnie, ze jedno z drugim ma oecisły zwišzek - ale nie jest tym samym.
> Dzidka
>

Tak, to juz inna dyskusja.
Powracając do sedna: z doświadczeń Art'a wynika że taka przyjaźń nie może
istnieć, z moich że tak.
Nie sądzę abym ja przekonał jego ani aby on przekonał mnie.
Jest jak jest.

G.


Dzidka

non lue,
2 févr. 2001, 09:25:4902/02/2001
à
No czyli wszystko jest kwestia doświadczeń... z moich tez wynika, ze tak.
A propos, mam przyjaciela jeszcze z dzieciństwa, którego żona nie ma nic
przeciwko, że się przyjaźnimy.

--
Dzidka

GG# 426185


>>Życie jest piekne, ale drogie.
Można żyć taniej, ale co to za życie.<<

Użytkownik "Gonzo" <gon...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:95ef83$ivv$1...@news.tpi.pl...

Art

non lue,
2 févr. 2001, 10:39:1502/02/2001
à
[...]

> Wydaje Ci sie że znasz. Twoje własne przeżycia każą Ci przyjmować taka a
nie
> inna opinie. Ok, rozumiem to, każdy znas jest sumą swoich doświadczeń, na
> ich podstawie kształtuje ocene innych.
> Na podstawie Twoich słów wnioskuje że jakaś z Twoich przyjaźni nie
prztrwała
> pewnej próby,
> mogę tylko powiedzieć że mi przykro.
>
> G


Ależ nie , nie zawiodłem sie w jakiś szczególny sposób
na znajomych mi osobach.Nie stwarzam sytuacji abym
musiał "wymagać" czegokolwiek od znajomych , i na to samo
licze względem mojej osoby :)
Mam inne priorytety w życiu.

Art


Art

non lue,
2 févr. 2001, 10:39:1602/02/2001
à
> > Ale to już nie jest odpowiedY na pytanie, czy taka przyjaYń może istnieć
> > sama w sobie, ale jak zareaguja na nia inni!
> > Pewnie, ze jedno z drugim ma oecisły zwišzek - ale nie jest tym samym.
> > Dzidka

> Tak, to juz inna dyskusja.
> Powracając do sedna: z doświadczeń Art'a wynika że taka przyjaźń nie może
> istnieć, z moich że tak.
> Nie sądzę abym ja przekonał jego ani aby on przekonał mnie.
> Jest jak jest.
> G.


A wiec odpowiem Wam tak :
Wszystko jest możliwe ! I ja w to wierze :))
Ale w 9 na 10 przypadków jest inaczej , każdy z nas jest
tylko człowiekiem , a ten 1 przypadek to choroba... :)

Art


Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 10:53:4602/02/2001
à

Użytkownik Art <akr...@uznam.top.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:526020446DB6D4119BB...@jplwant003.jasien.gda.pl...

> A wiec odpowiem Wam tak :
> Wszystko jest możliwe ! I ja w to wierze :))
> Ale w 9 na 10 przypadków jest inaczej , każdy z nas jest
> tylko człowiekiem , a ten 1 przypadek to choroba... :)
>

To znaczy że ja ... umrę?!?!?!?!

:))

G.


Gonzo

non lue,
2 févr. 2001, 10:54:4102/02/2001
à

Użytkownik Art <akr...@uznam.top.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:526020446DB6D4119BB...@jplwant003.jasien.gda.pl...
> [...]

> Ależ nie , nie zawiodłem sie w jakiś szczególny sposób
> na znajomych mi osobach.Nie stwarzam sytuacji abym
> musiał "wymagać" czegokolwiek od znajomych , i na to samo
> licze względem mojej osoby :)
> Mam inne priorytety w życiu.
>

No i bardzo dobrze :))

G.


Astec SA

non lue,
2 févr. 2001, 11:08:3402/02/2001
à
AP wrote:
> Jeżeli tylko sie da.

A to już zależy tylko od Ciebie przecież.

> Moim zdanie nie ( i nie tylko moim biorąc pod uwage w/w Słownik).

Mylisz się! Dam Ci przykład, uczucia to: miłość, sympatia, nienawiść
a emocje to : gniew, złość, radość, rozczarowanie, zachwyt, zdumienie.


> Widocznie żeby zrozumieć definicje ze "Słownika poprawnej polszczyzny"
> trzeba dysponować jakimś kluczem, wedle którego trzeba je
> rozszyfrowywać - ja nim nie dysponuję, ale może Ty mnie poratujesz.

Dysponujesz nim. Zaglądnij sobie co wg tego słownika znaczy emocja
a co refleksja i wszystko już będziesz wiedział.

> Uznałem, że określeń tych mozna używac zamiennie (mam podstawy do

[..]


> postach (podane moje rozumienie przyjaźni i związku).

Oczywiście, że powstał przy okazji, ale stał się ciekawym problemem.
Jest dla mnie dużym zaskoczeniem, że ktoś może mieszać te pojęcia.
Specjalnie zrobiłem sondę w firmie - nikt nie uznał tych rzeczy za
zamiennych, lecz za rozdzielne.


> _Przyjaźnią_ - łączą nas więzi emocjonalne, lub jak wolisz więzi
> uczuciowe, bo jak juz wspomniałęm dla mnie to tożsame określenia.

Wolę uczuciowe. Emocje z zasady są chwilowe a Ty mówisz o czymś
trwałym.

> _Aha!!_ A jakiz to ogół ludzi? 5, 10, 20, 50 osób??? Od kiedy to

Spokojnie można to liczyć w setkach lub nawet tysiącach.

> powszechną normą (nawet przy optymistycznym założeniu, że wszyscy są

[..]


> niektórzy sie ze mną zgadzali, niektórzy nie, nie mam jednak w sobie
> aż tyle bezczelności by twierdzić, że wypowiadam się za ogół.

Wybacz, ale jest to kwestia rozumienia pełni zjawisk i nazewnictwa - nie
można tu nie być ścisłym bo się nie daje porozumieć.
To tak jakbyś na Śląsku zapytał się gdzie jest kibel, a gościu przyniósłby
Ci wiadro.


> Na podstawie tego, że mam taki pogląd na te sprawy. Zauważ, że
> przedstawiłem swoją wizję, _swoje_ zdanie na ten temat. Mogę
> zrewanżowac się tym samym pytaniem: Dlaczego Ty twierdzisz to co
> twierdzisz? - uzasadnij to.

Dlatego, że Ty potwornie zawężasz pojęcie związku - jak w takim
razie nazywać całą rzeszę innych relacji między ludźmi ???



> W których i na jakiej podstawie? Czy możesz podać jakieś źródła swoich
> terminologii? Rozumiem bowiem, że jeżeli są one ogólnie przyjete (w
> odróznieniu od moich, które są tylko moimi) to występuja chociażby w
> jakiejś literaturze.

> Bardzo mnie ciekawi jakie kryterium stosujesz uznając pewne poglądy
> jako ogólnie przyjęte.

W tym przypadku stosuję kryterium zrozumienia - jeśli rozmawiam z ludźmi,
a oni ze mną i używamy tożsamych pojęć to znaczy, że takie jest przyjęte
kryterium

pozdrawiam
Arek


--
Pierwsze w Polsce bezpłatne tłumaczenia na portalu!
http://www.eteria.net

Art

non lue,
2 févr. 2001, 11:17:0702/02/2001
à
> To znaczy że ja ... umrę?!?!?!?!
>
> :))
>
> G.


Każdy umrze.
Ale w Twoim przypadku przyczyną nie bedzie choroba
przenoszona droga płciową ;))))))

Art


Astec SA

non lue,
2 févr. 2001, 11:22:4502/02/2001
à
Gonzo wrote:
> To znaczy że ja ... umrę?!?!?!?!

Kiedyś pewnie tak, ale chyba nie z powodu tej "choroby" ;))

AP

non lue,
2 févr. 2001, 13:31:3702/02/2001
à

"Astec SA" <bi...@astec.pl> wrote

> Mylisz się! Dam Ci przykład, uczucia to: miłość, sympatia, nienawiść
> a emocje to : gniew, złość, radość, rozczarowanie, zachwyt,
zdumienie.

>Zaglądnij sobie co wg tego słownika znaczy emocja
> a co refleksja i wszystko już będziesz wiedział.

Słownik wyrazów obcych - cytaty:
emocja - silne przeżycie _uczuciowe_
emocjonalizm - uznawanie _uczuć_ za motywy wszelkich działań,
kierowanie sie emocjami, uleganie emocjom, __uczuciowość__
emocjonalny - skłonny do wzruszeń, silnych przeżyć psychicznych;
__uczuciowy__ (podkreslenia są moje - tak dla jasności)
Co do refleksji to podana przeze mnie definicja we wcześniejszym
poście podawała ja za przeciwieństwo emocji, ale jak widzę nie zadałes
sobie trudu uważnego przeczytania.

W świetle powyższych definicji jednak z uporem maniaka nie będę
oddzielał uczuć od emocji.

> Oczywiście, że powstał przy okazji, ale stał się ciekawym problemem.
> Jest dla mnie dużym zaskoczeniem, że ktoś może mieszać te pojęcia.
> Specjalnie zrobiłem sondę w firmie - nikt nie uznał tych rzeczy za
> zamiennych, lecz za rozdzielne.

Tylko jedno nasuwa mi sie na myśl - to przykre.

> Wolę uczuciowe. Emocje z zasady są chwilowe a Ty mówisz o czymś
> trwałym.

Aha!! Traktujesz więzi emocjonalne jako chwilowe? I kto tu miesza i
nie rozumie?

> Spokojnie można to liczyć w setkach lub nawet tysiącach.

Wow! No moje szczere gratualcje! Tak naprawdę to jednak nieszczere bo
po pierwsze śmiem powatpiewać w Twoją znajomość tysięcy ludzi, po
drugie nie wierzę, że z kazdym poznanym człowiekiem dyskutowałeś na
ten temat, no i co najważniejsze....... nie wierzę, że wszyscy sie z
Tobą zgodzili (aż tak źle nie myslę o naszym społeczeństwie).

> Wybacz, ale jest to kwestia rozumienia pełni zjawisk i nazewnictwa -
nie
> można tu nie być ścisłym bo się nie daje porozumieć.
> To tak jakbyś na Śląsku zapytał się gdzie jest kibel, a gościu
przyniósłby
> Ci wiadro.

O ile mi się wydaje to z nas dwóch ja się wyrażam w miare ściśle
(podpierając się tu i ówdzie danymi źródłowymi).
No chyba, że postawimy kwestię, iz twórcy tego czy owego słownika w
jakimś pomrocznym szale zaczęli tworzyc definicje na przekór ogólnie
przyjętym normom.

> Dlatego, że Ty potwornie zawężasz pojęcie związku - jak w takim
> razie nazywać całą rzeszę innych relacji między ludźmi ???

Zawężam? To znaczy dla Ciebie wszystkie miedzyludzkie relacje są
związkami? Wydaje mi się, że język polski po to zawiera okreslenia
takie jak przyjaźń, koleżeństwo, znajomość itp. aby każde z tych
określeń stosować do różnego typu relacji międzyludzkich. To dlatego
przyjaźni nie będę nazywał związkiem, bo istnieje słowo przyjaźń,
natomiast określenie związek jest zarezerwowane dla zupełnie innej
relacji. To nie ja zawężam pojęcia, to Ty uogólniasz. Owszem można
powiedzieć, że w lesie rosną drzewa, ale ja idę dalej - mowię, że
rosną tam sosny, świerki, dęby itd. - to chyba daje pełniejszy i
bardziej szczegółowy obraz sytuacji (przepraszam z góry za to
porównanie, jeżeli zmusi Cię do zbyt wielkiego wysiłku).

> W tym przypadku stosuję kryterium zrozumienia - jeśli rozmawiam z
ludźmi,
> a oni ze mną i używamy tożsamych pojęć to znaczy, że takie jest
przyjęte
> kryterium

Chciałeś chyba powiedzieć, że takie odnosisz wrażenie, że jest to
tylko i wyłącznie Twoje subiektywne odczucie i tylko Twoje uznanie
czegoś za kryterium. Nadal nie daje to podstaw do wypowiadania się w
imieniu rzesz (pominę tu już ilościową stronę Twoich kontaktów). Poza
tym, jeżeli będę rozmawiał z kilkoma osobami, i każda z nich bedzie
twierdzić, że 2+2=5, to trudno to od razu przyjąć za obowiązującą
normę.
Najgorszą rzecza jest gdy ktoś swoje własne poglądy sprzedaje pod
płaszczykiem zdania ogółu, dlatego ja nadal będe wypowiadał sie tylko
za siebie i na własną odpowiedzialność.

Astec SA

non lue,
2 févr. 2001, 13:55:1902/02/2001
à
AP wrote:
> Słownik wyrazów obcych - cytaty:
[..]

> Co do refleksji to podana przeze mnie definicja we wcześniejszym
> poście podawała ja za przeciwieństwo emocji, ale jak widzę nie zadałes
> sobie trudu uważnego przeczytania.

Ależ ja doskonale zrozumiałem tamtą definicję! Chodzi o Ciebie.
Masz tu wspaniały przykład czym są emocje - są one związane z uczuciami,
ale jest to COŚ INNEGO.
Ty zaś upierasz się, że można to używać zamiennie. Nie można.


> W świetle powyższych definicji jednak z uporem maniaka nie będę
> oddzielał uczuć od emocji.

Jak chcesz.


> Aha!! Traktujesz więzi emocjonalne jako chwilowe? I kto tu miesza i
> nie rozumie?

Jeśli w ogóle istnieje coś takiego jak więzy emocjonalne to jest to właśnie
efekt chwili, gdy w danym momencie jakieś osoby targane są tymi samymi
emocjami np. wzruszeniem itp.

> [..] Tobą zgodzili (aż tak źle nie myslę o naszym społeczeństwie).

Miałeś sobie darować takie wstawki.
Oczywiście, że nie z każdym gadałem na ten temat. Dorzuć jednak literaturę,
film i telewizję a zbierze się cała armia ludzi, którzy doskonale odróżniają
emocje od uczuć używając je adekwatnie do okoliczności.


> O ile mi się wydaje to z nas dwóch ja się wyrażam w miare ściśle
> (podpierając się tu i ówdzie danymi źródłowymi).
> No chyba, że postawimy kwestię, iz twórcy tego czy owego słownika w
> jakimś pomrocznym szale zaczęli tworzyc definicje na przekór ogólnie
> przyjętym normom.

Ależ ta definicja jest poprawna! Tylko Ty się usztywniłeś, czy też
ukierunkowałeś i masz przez to kłopot.


> Zawężam? To znaczy dla Ciebie wszystkie miedzyludzkie relacje są
> związkami? Wydaje mi się, że język polski po to zawiera okreslenia
> takie jak przyjaźń, koleżeństwo, znajomość itp. aby każde z tych
> określeń stosować do różnego typu relacji międzyludzkich. To dlatego

A wszystkie te rzeczy - koleżeństwo, znajomoć, przyjaźń - to
właśnie... związek. Związek łączący co najmniej dwójkę osób i określający
ich wzajemne układy.

> przyjaźni nie będę nazywał związkiem, bo istnieje słowo przyjaźń,

Równie dobrze możesz powiedzieć, że nie będziesz używał słowa "owoce"
bo istnieją jabłka, czereśnie itp.

> natomiast określenie związek jest zarezerwowane dla zupełnie innej
> relacji. To nie ja zawężam pojęcia, to Ty uogólniasz. Owszem można

To Twoja wersja, że związek jest zarezerwowany do konkretnej relacji
i jest błędna.

> powiedzieć, że w lesie rosną drzewa, ale ja idę dalej - mowię, że
> rosną tam sosny, świerki, dęby itd. - to chyba daje pełniejszy i
> bardziej szczegółowy obraz sytuacji (przepraszam z góry za to
> porównanie, jeżeli zmusi Cię do zbyt wielkiego wysiłku).

Ale wszystko to objęte jest nadzbiorem,czyli lasem.
Tak samo jest ze związkiem - jest to określenie oznaczające, że
dwójkę lub więcej osób łączy coś wspólnego.
Zgadzam się, że nie jest to precyzyjne, ale też nie możesz nazywać
lasem jednego gatunku drzewa, skoro chcesz tego przykładu .



> twierdzić, że 2+2=5, to trudno to od razu przyjąć za obowiązującą

Oczywiście to jest co innego. Ale nie dogadasz się w ogóle jeśli
ktoś będzie z uporem mówił 2-2=4 bo on uważa, że znak "minus" oznacza
dodawanie.

> Najgorszą rzecza jest gdy ktoś swoje własne poglądy sprzedaje pod
> płaszczykiem zdania ogółu, dlatego ja nadal będe wypowiadał sie tylko
> za siebie i na własną odpowiedzialność.

To nie są MOJE poglądy! Kurcze - popytaj wśród znajomych! Nie mówię
tego złośliwie, nie czepiam się Ciebie, chodzi mi tylko o to by
uświadomić Ci stan faktyczny.

AP

non lue,
2 févr. 2001, 14:46:2502/02/2001
à

"Astec SA" <bi...@astec.pl> wrote

> Ależ ja doskonale zrozumiałem tamtą definicję!

Proszę to jest własnie popis samokrytycyzmu. Ty doskonale
"zrozumiałes" tamta definicję choc twierdzisz zupełnie co innego niz
ona głosi.

>Chodzi o Ciebie.
> Masz tu wspaniały przykład czym są emocje - są one związane z
uczuciami,
> ale jest to COŚ INNEGO.
> Ty zaś upierasz się, że można to używać zamiennie. Nie można.

_Twoim_ zdaniem.

> > W świetle powyższych definicji jednak z uporem maniaka nie będę
> > oddzielał uczuć od emocji.
>
> Jak chcesz.

Jakbym nie chiał, tobym tego nie mówił.

> Jeśli w ogóle istnieje coś takiego jak więzy emocjonalne to jest to
właśnie
> efekt chwili, gdy w danym momencie jakieś osoby targane są tymi
samymi
> emocjami np. wzruszeniem itp.

Zadziwiająca wizja. Więzy emocjonalne nie ograniczją się do chwili, na
co wskazuje nawet samo określenie. Coś co odnosi się do chwili trudno
nazwać więzami.

> > [..] Tobą zgodzili (aż tak źle nie myslę o naszym społeczeństwie).
>
> Miałeś sobie darować takie wstawki.

Jak zaznaczyłem tylko wtedy kiedy sytuacja nie będzie się o to prosić.

> Oczywiście, że nie z każdym gadałem na ten temat. Dorzuć jednak
literaturę,
> film i telewizję a zbierze się cała armia ludzi, którzy doskonale
odróżniają
> emocje od uczuć używając je adekwatnie do okoliczności.

Wiec jednak mamy tu do czynienia z jakąs lekturą. Czy mogę się
dowiedzieć w takim razie gdzie moge przeczytać o tym, że emocje są
czyms zupełnie innym niż uczucia? Jak już powiedziałem wobec
konkretnych argumentów jestem skłonny zmienic swoje zdanie (o ile
oczywiście nie bedzie to pozycja spod znaku Harlequina).

> Ależ ta definicja jest poprawna! Tylko Ty się usztywniłeś, czy też
> ukierunkowałeś i masz przez to kłopot.

To zastanów się teraz nad swoimi wypowiedziami, albowiem w definicji
jak byk stoi emocjonalność = uczuciowość (to tylko jeden z przykładów,
nie będę od nowa pisał wszystkiego)

> A wszystkie te rzeczy - koleżeństwo, znajomoć, przyjaźń - to
> właśnie... związek. Związek łączący co najmniej dwójkę osób i
określający
> ich wzajemne układy.

Zapomniałeś o Związku Radzieckim (nieistniejacym zresztą).
Chodzi mi o to, że Twój punkt widzenia to straszne uogólnienie.

> Równie dobrze możesz powiedzieć, że nie będziesz używał słowa
"owoce"
> bo istnieją jabłka, czereśnie itp.

Tak i mamy do czynienia z sytuacją:
Mówię ja -"patrz Jasiu to są czereśnie a tam na sąsiedniej półce to są
jabłka"
Mówisz Ty - "patrz Jasiu to są owoce a tam na sasiedniej półce to są
owoce"
Niby wszystko jest zgodne z prawdą a jednak......

> To Twoja wersja, że związek jest zarezerwowany do konkretnej relacji
> i jest błędna.

Pewnie, że moja, a wynika stąd, że staram sie nie uogólniać
(powiedziane po raz 100-ny)

> Ale wszystko to objęte jest nadzbiorem,czyli lasem.
> Tak samo jest ze związkiem - jest to określenie oznaczające, że
> dwójkę lub więcej osób łączy coś wspólnego.
> Zgadzam się, że nie jest to precyzyjne, ale też nie możesz nazywać
> lasem jednego gatunku drzewa, skoro chcesz tego przykładu .

Tylko, że moja wersja zakłada, że istnieje wiele gatunków drzew.

> Oczywiście to jest co innego. Ale nie dogadasz się w ogóle jeśli
> ktoś będzie z uporem mówił 2-2=4 bo on uważa, że znak "minus"
oznacza
> dodawanie.

Więc wyzbądx sie uporu.

> To nie są MOJE poglądy! Kurcze - popytaj wśród znajomych! Nie mówię
> tego złośliwie, nie czepiam się Ciebie, chodzi mi tylko o to by
> uświadomić Ci stan faktyczny.

Wspominałem już - rozmawiałem ze znajomymi i zdania wśród nich były
podzielone. Oczywiście mógłbym powiedzieć, że wiekszość z nich
zgodziła sie ze mną, ale to _nie daje_ mi zadnych podstaw do
wypowiadania się w imieniu ogółu, gdyz w innej grupie proporcje
mogłyby być odwrotne. Zaskakuje mnie natomiast niezwykła jednomyslność
Twoich znajomych, ale to jest nieistotne, gdyz nawet w przypadku gdyby
wszyscy oni staneli za Toba murem, to i tak poglądów tej grupy nie
można przyjmować za ogólnie przyjęte. Pozwolisz więc, że Twoje
wypowiedzi i poglądy będę traktował jako wyłącznie Twoje.

swecol

non lue,
2 févr. 2001, 14:54:2402/02/2001
à
Wg mnie masz racje na 1000%
mIrO

Gonzo

non lue,
3 févr. 2001, 06:46:0103/02/2001
à

Użytkownik Art <akr...@uznam.top.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych napis
ał:526020446DB6D4119BB...@jplwant003.jasien.gda.pl...

Uff, ulżyło mi (tutaj drżącą ręką ocieram pot z czoła)

G.


Jerzy Ochman

non lue,
1 févr. 2001, 07:56:2001/02/2001
à
<zauro...@poczta.onet.pl> napisał / wrote:

> Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do wniosku,

> że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy pożniej

> powstaje sprawa seksu.
>
> Jak sądzicie czy mam racje?

Sadze, ze nie masz racji. Do takiego wniosku dochodze z doswiadczen wlasnych oraz moich znajomych.
Zgadzam sie, ze wczesniej czy pozniej _moze_ powstac sprawa seksu, ale dlaczego mialoby to zabic
przyjazn?
Pozdrawiam
Jurek

[ tHe fOUNDEr ]

non lue,
4 févr. 2001, 05:31:5504/02/2001
à

Użytkownik <zauro...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup
> (...)

> Jak sądzicie czy mam racje?
> Pozdrawiam Ludmiła


Ja uwazam, ze nie masz racji. :)

--

- t H e f O U N D E r -
4 pl.soc.seks FAQ, photos and more, try here
- URL: www.founder.z.pl - ICQ: 15744152 -
. . . s i m p l y a d d i c t i v e . . .


f10wh3r

non lue,
5 févr. 2001, 13:26:1605/02/2001
à
to znaczy ze nie poznalas jeszcze odpowiedniego faceta

--
Krzysiek_Kwiatkowski;mail:flow...@poczta.onet.pl;www:www.linuxbox.of.pl;

use...@poczta.onet.pl

non lue,
6 févr. 2001, 03:12:3206/02/2001
à
> to takie teoretyczne rozwazania,bo nie sadze aby cos takiego sprawdzilo sie na
> dluzsza mete. Co sie dzieje gdy jeden z "przyjacol" zakocha sie wg mnie bedzie
> oznaczalo koniec tej przyjazni pojawi sie konflikt pomiedzy toba i chlopakiem
> w ktorym zakocha sie twoja przyjaciolka,a gdy on dowie sie jeszcze ze bylo wam
> dobrz w lozko to z pewnosci bedzie dazyl do zakonczenia waszej przyjazni.

Masz racje.Takie niebezpieczenstwo istnieje. Seks zmienia przyjazn.
Czy oznacza to koniec przyjazni ?
Mam nadzieje,ze nie.
Bylbym gotowy zrezygnowac w takim wypadku z seksu.
Pytanie czy nie jest za pozno...

pozdro,
Maciek


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

mart...@poczta.onet.pl

non lue,
6 févr. 2001, 06:27:1406/02/2001
à
> Myślisz, że jest to możliwe? A jeśli czujesz, że to właśnie ta osoba. Był
przyjacielem, a stał się tym jedynym. Niech mi ktoś powie, bo nie wiem co
myśleć...

glab...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 04:28:1307/02/2001
à
> >   Seks zmienia przyjazn.
> >   Tak myslisz,ze zmienia przyjazn?
> >   W takim razie w CO ja zmienia???
>
> Seks zmienia przyjazn dusz w przyjazn dusz i cial.
> Moze troche niedokladnie sie wyrazilem.
> Seks moze zmienic przyjazn.
> To o czym pisza grupowicze powyzej - moze pojawic sie milosc.
> Jezeli nie pojawi sie po obydwu stronach Nilu moze (ale nie musi)
> byc to poczatkiem konca.

>
> > > Bylbym gotowy zrezygnowac w takim wypadku z seksu.
> > W to juz i tak nie uwierze!
>
> To sprawa priorytetow. Tez dla "normalnego" faceta.

>
> > Pytanie czy nie jest za pozno...
> > Jestem bardzo ciekawa na co moze byc juz za pozno....?
>
> Tak. Czy mozna od osoby kochajacej wymagac zeby nie kochala ?

>
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Mozna.
Kochala-to za duze slowo-tlumaczylam Ci to wielokrotnie-Macku!
Kiedys przestanie.
Jak jej nie otworza,gdy bedzie pukala w drzwi...
Bedzie pukala coraz ciszej i slabiej...
Kiedys przestanie ...
Takie brutalne jest nasze zycie...
Aga

mart...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 05:08:2207/02/2001
à
> >   Seks zmienia przyjazn.
> >   Tak myslisz,ze zmienia przyjazn?
> >   W takim razie w CO ja zmienia???
>
> Seks zmienia przyjazn dusz w przyjazn dusz i cial.
> Moze troche niedokladnie sie wyrazilem.
> Seks moze zmienic przyjazn.
> To o czym pisza grupowicze powyzej - moze pojawic sie milosc.
> Jezeli nie pojawi sie po obydwu stronach Nilu moze (ale nie musi)
> byc to poczatkiem konca.
>
> > > Bylbym gotowy zrezygnowac w takim wypadku z seksu.
> > W to juz i tak nie uwierze!
>
> To sprawa priorytetow. Tez dla "normalnego" faceta.
>
> > Pytanie czy nie jest za pozno...
> > Jestem bardzo ciekawa na co moze byc juz za pozno....?
>
> Tak. Czy mozna od osoby kochajacej wymagac zeby nie kochala ?
>
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Chodzi o to, że mam kochajacego męża i spotkałam niezwykłego faceta. Wiemy, ze
to "jest właśnie to" - postanowiliśmy pozostać w przyjaźni. Seks na pewno coś
zmienił - jedno cialo i jeden umysł. On coś pogłębił. Czy ktoś to rozumie???

eLKa

non lue,
7 févr. 2001, 05:45:5207/02/2001
à

Użytkownik <mart...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:12fd.000000...@newsgate.onet.pl...

>
> Chodzi o to, że mam kochajacego męża i spotkałam niezwykłego faceta.
Wiemy, ze
> to "jest właśnie to" - postanowiliśmy pozostać w przyjaźni. Seks na
pewno coś
> zmienił - jedno cialo i jeden umysł. On coś pogłębił. Czy ktoś to
rozumie???
>
Rozumiem.
Coz poradze ze tak Ci wyszlo. Zyjesz tylko jeden raz, ja staram sie zyc
codziennie tak jak by to byl moj ostatni dzien, niczego nie chce odkladac
na potem.
Jak Ci tak dobrze z tym facetem to go bierz, maz jakos to przezyje :((
Ja kiedys tez zostalem na lodzie, nie bylo mi milo , ale dzis po wielu
latach gdy ja spotykam i porownam z ta ktora mam przy sobie to Bogu
dziekuje :))))) za tamten szczesliwy wypadek :))))

leszek


use...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 05:49:3507/02/2001
à
> > Tak. Czy mozna od osoby kochajacej wymagac zeby nie kochala ?

> Mozna.
> Kochala-to za duze slowo-tlumaczylam Ci to wielokrotnie-Macku!
> Kiedys przestanie.
> Jak jej nie otworza,gdy bedzie pukala w drzwi...
> Bedzie pukala coraz ciszej i slabiej...
> Kiedys przestanie ...
> Takie brutalne jest nasze zycie...


AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !!!!!!!!

use...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 05:45:0707/02/2001
à
> Chodzi o to, że mam kochajacego męża i spotkałam niezwykłego faceta.Wiemy,ze
> to "jest właśnie to" - postanowiliśmy pozostać w przyjaźni.Seks na pewno coś
> zmienił-jedno cialo i jeden umysł. On coś pogłębił. Czy ktoś to rozumie???

Mysle ze tak.
No to masz dylemat. Czy nie ?
Chyba jednak tak, bo piszesz "jest właśnie to" o nim a nie o mezu.
Nie chce Cie straszyc ale mysle ze ...

Na szczescie(?) tego nie przezylem. Nie wiem czy umialbym skrzywdzic partnera.
Ale jezeli uznalbym ze "TO JEST TO" to musialbym!

pozdro,
Maciek

___________________________________________________________________
"Be liberal in what you accept, and conservative in what you send."
-- Jon Postel (August 6, 1943 - October 16, 1998) / RFC1122

Gonzo

non lue,
7 févr. 2001, 06:03:2507/02/2001
à

Użytkownik <mart...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:12fd.000000...@newsgate.onet.pl...

> >
> > --
> > Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
>
> Chodzi o to, że mam kochajacego męża i spotkałam niezwykłego faceta.
Wiemy, ze
> to "jest właśnie to" - postanowiliśmy pozostać w przyjaźni. Seks na pewno
coś
> zmienił - jedno cialo i jeden umysł. On coś pogłębił. Czy ktoś to
rozumie???
>

Sadze ze tak, rozumiem...
Szczegolenie to ze cos poglebil.

G.

mart...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 06:09:2907/02/2001
à
> A ja tak nie potrafię. To nie jest tak, ż e ktoś się znudził i szukam nowego.
Ważni są dla mnie obaj. Zaden nie ząda wyboru, nie stawia ultimatum. Ja
poprostu czuję sie bezradna...

marta

eLKa

non lue,
7 févr. 2001, 06:33:5807/02/2001
à

Użytkownik <mart...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:12fd.000000...@newsgate.onet.pl...
> >
> Ważni są dla mnie obaj. Zaden nie ząda wyboru, nie stawia ultimatum. Ja
> poprostu czuję sie bezradna...
>
Acha :))))) najlepiej odpowiedzialnosc za decyzje zrzucic na kogos ???
Bierz swoje zycie w swoje lapki.
Jesli jestes pewna ze ten ktorego chcesz naprawde tak samo chce Ciebie, to
przyj przez przeszkody jak czolg :)))

leszek


glab...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 06:45:4707/02/2001
à

Jak mam rozumiec Twoje AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !!!!!!! ???????
Cos zle ujelam?
Moze za duzo,za odwaznie...taka juz jestem,Maciusiu : *
Jak po przeczytaniu moich nocnych mysli????
A.

Gonzo

non lue,
7 févr. 2001, 06:46:2207/02/2001
à

Użytkownik eLKa <cpt....@pf.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:95rcd6$gur$1...@news.tpi.pl...

Mysle ze niezrozumiales. Ona wclae nie probuje zrzucic decyzji na ktoregos z
nich.
Po prostu jeszcze nie wie, a fakt ten tylko poglebia frustracje...
Samo podjecie decyzji jest dosc proste, trudniej wybrac ta najlepsza.
Nie jest pewna "ktorego chce tak naprawde", i tu tkwi problem,
I tak naprawde nie mozna nic doradzic :((

G.

use...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 07:48:3107/02/2001
à
> Jak mam rozumiec Twoje AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !!!!!!! ???????
> Cos zle ujelam?

Nie. Ujelas dobrze. Bardzo dobrze.

> Moze za duzo,za odwaznie...taka juz jestem,Maciusiu : *

Nie. Nigdy nie jest za duzo, za szczerze.
Nie, to okrzyk bolu czlowieka, ktore musi zadac bol aby nie oszukac siebie.
Aby nie oszukac swiata.


"Takie brutalne jest nasze zycie..."

> Jak po przeczytaniu moich nocnych mysli????

To, ze "nie dajesz mi spokoju", nie pozwalasz mi sie zamknac w sobie
jak mi zle znaczy, ze jestes moim Przyjacielem.
Dziekuje...

glab...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 08:03:1707/02/2001
à

Jak praca?
Przegladam niusy i zastanawiam sie czy pracujesz....
Ja juz koncze.
Mam dosc...
Znowu zle...
A.

mart...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 09:22:5707/02/2001
à
> No właśnie. Nie mozna budować wspólnego życia na nieszczęściu skrzywdzonej
osoby. Ja zwyczajnie nie wiem jak sobie z takim problemem poradzić. Ja chcę obu
i obaj chcą mnie.... To takie rozdarcie między dwie osoby. Nie wiem czy dobrze
się wyraziłam.... Chciałabym wybrać takie rozwiązanie, zeby nikogo nie
skrzywdzić. Są dla mnie tak samo ważni. Nic dawnego nie minęło po poznaniu tego
drugiego.

marta

matr...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 12:01:0307/02/2001
à
> > Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do
wniosku,
> > że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy
pożniej
> > powstaje sprawa seksu.
> > Jak sądzicie czy mam racje?
>
> To zalezy czy widzisz i umiesz postawic granice miedzy
> przyjaznia a miloscia. Miedzy seksem a miloscia.
> Jest to sfera ladnie skomplikowana.
>
> Zakladajac, ze seks nie jest rownoznaczny z miloscia nie widze
> powodow dla ktorych niemozliwe byloby istnienie przyjazni miedzy
> kobieta a mezczyzna, ktora ograniczala by sie tylko na bliskosci dusz...
> Mozna miec z kims tysiace tematow do rozmowy, mozna byc czyims
> przyjacielem, mozna czuc sie z kims wspaniale w lozku ale ....
> wiedziec, ze to nie milosc.
> Mysle, ze wiekszym problemem jest tu fakt aby obydwoje ludzi zdawalo sobie
> z tego sprawe. Aby nikt nie cierpial...
>
>
> Mysle, ze nie masz racji.
>
> pozdrowienia,
> Maciek

>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Jestes klasycznym przykladem mylenia takich pojec jak"przyjazn"
"milosc".Nie wrozy Ci to nic dobrego w zyciu. Latwo sie zgubic!
Pozdrowienia
Malgoska

matr...@poczta.onet.pl

non lue,
7 févr. 2001, 12:02:5107/02/2001
à
> Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do
wniosku,
> że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy
pożniej
> powstaje sprawa seksu.
>
> Jak sądzicie czy mam racje?
> Pozdrawiam Ludmiła

>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Masz racje.
Jestesmy kobietami i zawsze patrzymy na chlopakow jak na "smaczny"kasek.

Pilarw

non lue,
7 févr. 2001, 12:47:5307/02/2001
à

Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do
wniosku,
że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy
pożniej
powstaje sprawa seksu.


z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że jest dokładnie tak jak
mówisz. Podkreślam jednak, że chodzi o prawdziwą przyjażń, nie znajomość,
czy koleżeństwo- takich można mieć wiele.
Dlaczego tak uważam? Przyjaźń to bardzo bliska więź dwojga ludzi, którzy
sobie ufają, pomagają, wspierają się, są blisko na dobre i złe. Jeśli to
więź obojga płci to w tym wzajemnym wspieraniu się...wcześniej czy później
wchodzi w grę podtekst erotyczny. Może z takiej przyjaźni wykluć się
prawdziwy wspaniały związek, jeśli obydwaj przyjaciele tego pragną, jeśli
nie to rzadko się zdarza, ale pewnie bywa żeby później dotychczasowe
stosunki przyjacielskie nie uległy zmianie, a raczej pogorszeniu.

Pil
-------------------------
Bądźmy przygotowani na najgorsze, a nie spotkają nas żadne przykre
niespodzianki.
ICQ 103863426

Ricardo

non lue,
7 févr. 2001, 14:35:2307/02/2001
à

> Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do
> wniosku,
> że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy
> pożniej
> powstaje sprawa seksu.

> z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że jest dokładnie tak jak
> mówisz. Podkreślam jednak, że chodzi o prawdziwą przyjażń, nie znajomość,
> czy koleżeństwo- takich można mieć wiele.

Ja osobiście nie mogę się z tobą zgodzić, a mam coś niecoś do powiedzenia.

> Dlaczego tak uważam? Przyjaźń to bardzo bliska więź dwojga ludzi, którzy
> sobie ufają, pomagają, wspierają się, są blisko na dobre i złe. Jeśli to
> więź obojga płci to w tym wzajemnym wspieraniu się...wcześniej czy później
> wchodzi w grę podtekst erotyczny. Może z takiej przyjaźni wykluć się
> prawdziwy wspaniały związek, jeśli obydwaj przyjaciele tego pragną

A co powiesz na to, że nasza przyjaźń rozwija się(nie ulega pogorszeniu) i
trwa nadal, pomimo że ja i moja przyjaciółka jesteśmy w związkach
małżeńskich od wielu lat, a nasza znajomość zaczęła się dużo,dużo wcześniej.


eLKa

non lue,
7 févr. 2001, 19:43:3307/02/2001
à

Użytkownik <mart...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:3334.000000...@newsgate.onet.pl...

> >
> >
> >
> > No właśnie. Nie mozna budować wspólnego życia na nieszczęściu
skrzywdzonej
> osoby. Ja zwyczajnie nie wiem jak sobie z takim problemem poradzić. Ja
chcę obu
> i obaj chcą mnie.... To takie rozdarcie między dwie osoby. Nie wiem czy
dobrze
> się wyraziłam.... Chciałabym wybrać takie rozwiązanie, zeby nikogo nie
> skrzywdzić. Są dla mnie tak samo ważni. Nic dawnego nie minęło po
poznaniu tego
> drugiego.
>

Tak sie nie da Marto, tak mysla wszystkie kobiety i rania niechcacy
wszystkich naokolo
Jeszcze sie taki nie urodzil co by wszystkim dogodzil :)) to jest madrosc
narodow, skorzystaj z niej i skalecz tylko jednego.
Wiem jak to odczuwa kobieta, ale ja Ci nic nie poradze, sa wiezy ktorych
sie nie da rozwiazac mozna je tylko przeciac :((

leszek


use...@poczta.onet.pl

non lue,
8 févr. 2001, 02:40:4608/02/2001
à
> > Mozna miec z kims tysiace tematow do rozmowy, mozna byc czyims
> > przyjacielem, mozna czuc sie z kims wspaniale w lozku ale ....
> > wiedziec, ze to nie milosc.
> > Mysle, ze wiekszym problemem jest tu fakt aby obydwoje ludzi zdawalo sobie
> > z tego sprawe. Aby nikt nie cierpial...
> >
> > Mysle, ze nie masz racji.
> > pozdrowienia,
> > Maciek
> >

> Jestes klasycznym przykladem mylenia takich pojec jak"przyjazn"


> "milosc".Nie wrozy Ci to nic dobrego w zyciu. Latwo sie zgubic!
> Pozdrowienia
> Malgoska

Czy to do mnie ?
Skad ta pewnosc ?
Znasz mnie ?
Nie rzuca sie takich slow bez poparcia !
Prosze o analize.

pozdrowienia,
Maciek

___________________________________________________________________
"Be liberal in what you accept, and conservative in what you send."
-- Jon Postel (August 6, 1943 - October 16, 1998) / RFC1122

--

Gonzo

non lue,
8 févr. 2001, 03:41:0108/02/2001
à

Użytkownik Pilarw <pil...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:95s1rv$851$2...@news.onet.pl...

>
> Z doświadczeń własnych oraz z doświadczeń moich koleżanek dochodzę do
> wniosku,
> że przyjazń miedzy kobietą a mężczyzną nie może istnieć. Wczesniej czy
> pożniej
> powstaje sprawa seksu.
>
>
> z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że jest dokładnie tak jak
> mówisz. Podkreślam jednak, że chodzi o prawdziwą przyjażń, nie znajomość,
> czy koleżeństwo- takich można mieć wiele.
> Dlaczego tak uważam? Przyjaźń to bardzo bliska więź dwojga ludzi, którzy
> sobie ufają, pomagają, wspierają się, są blisko na dobre i złe. Jeśli to
> więź obojga płci to w tym wzajemnym wspieraniu się...wcześniej czy później
> wchodzi w grę podtekst erotyczny. Może z takiej przyjaźni wykluć się
> prawdziwy wspaniały związek, jeśli obydwaj przyjaciele tego pragną, jeśli
> nie to rzadko się zdarza, ale pewnie bywa żeby później dotychczasowe
> stosunki przyjacielskie nie uległy zmianie, a raczej pogorszeniu.
>


To mało wiesz. Trzeba bylo napisac ze TY nie jestes zdolny do takiej
przyjazni.

G.

Art

non lue,
8 févr. 2001, 04:02:1408/02/2001
à
> > z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że jest dokładnie tak jak
> > mówisz. Podkreślam jednak, że chodzi o prawdziwą przyjażń, nie
znajomość,
> > czy koleżeństwo- takich można mieć wiele.
> > Dlaczego tak uważam? Przyjaźń to bardzo bliska więź dwojga ludzi, którzy
> > sobie ufają, pomagają, wspierają się, są blisko na dobre i złe. Jeśli
to
> > więź obojga płci to w tym wzajemnym wspieraniu się...wcześniej czy
później
> > wchodzi w grę podtekst erotyczny. Może z takiej przyjaźni wykluć się
> > prawdziwy wspaniały związek, jeśli obydwaj przyjaciele tego pragną,
jeśli
> > nie to rzadko się zdarza, ale pewnie bywa żeby później dotychczasowe
> > stosunki przyjacielskie nie uległy zmianie, a raczej pogorszeniu.
> >
>
>
> To mało wiesz. Trzeba bylo napisac ze TY nie jestes zdolny do takiej
> przyjazni.
>
> G.


Ja nigdy bym nie podejrzewał że Pi ukrywa swoja prawdziwą płeć.. :)))))))

Art


use...@poczta.onet.pl

non lue,
8 févr. 2001, 04:36:1108/02/2001
à
> z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, że jest dokładnie tak jak
> mówisz. Podkreślam jednak, że chodzi o prawdziwą przyjażń, nie znajomość,
> czy koleżeństwo- takich można mieć wiele.
> Dlaczego tak uważam? Przyjaźń to bardzo bliska więź dwojga ludzi, którzy
> sobie ufają, pomagają, wspierają się, są  blisko na dobre i złe. Jeśli to
> więź obojga płci to w tym wzajemnym wspieraniu się...wcześniej czy później
> wchodzi w grę podtekst erotyczny. Może z takiej przyjaźni wykluć się
> prawdziwy wspaniały związek, jeśli obydwaj przyjaciele tego pragną, jeśli
> nie to rzadko się zdarza, ale pewnie bywa żeby później dotychczasowe
> stosunki przyjacielskie nie uległy zmianie, a raczej pogorszeniu.
>
> Pil

Pil, nie czytasz moich mysli ?
Pisalem:
"wcześniej czy później wchodzi w grę podtekst erotyczny" jest bledne.
On istnieje caly czas. Od samego poczatku.
Jak sie tym pokieruje to sprawa priorytetow i samoopanowania.
To ze jednym nie wychodzi nie znaczy ze innym wyjsc nie moze.

pozdro,

matr...@poczta.onet.pl

non lue,
8 févr. 2001, 06:56:0908/02/2001
à


Nie znam Ciebie,ale lubisz filozofowac na grupie.
Czytam listy grupowiczow juz od jakiegos czasu i wkurzaja mnie Twoje listy.
Malgos

use...@poczta.onet.pl

non lue,
8 févr. 2001, 08:31:3608/02/2001
à
> Nie znam Ciebie,ale lubisz filozofowac na grupie.
> Czytam listy grupowiczow juz od jakiegos czasu i wkurzaja mnie Twoje listy.
> Malgos

Mozliwe ze filozofuje. Po prostu nie "doswiadczylem" wszystkiego.
Moze to lubie. Dlaczego nie robic tego na co sie ma ochote.
Po prostu chce sie odezwac tam gdzie uwazam, ze mam cos do powiedzenia.
Jestem swiadomy, ze moja wolnosc slowa konczy sie tam gdzie
zaczyna sie wolnosc i sfera prywatna drugiego czlowieka.
I tej granicy nie przekraczam.

Jak Cie moje listy wkurzaja to ich nie czytaj. Nikt Cie nie zmusza.
Nigdy pozatym nie twierdzilem, ze jestem nieomylny.
Pokaz mi ktoredy droga.

Nadal czekam na Twoje argumenty...

:)

matr...@poczta.onet.pl

non lue,
8 févr. 2001, 08:41:3308/02/2001
à


Zachecam Cie do przeczytania fragm.wypowiedzi psychologow na temat
przyjazni miedzy kobieta a mezczyzna.
Wkurza mnie w Twoich listach wielka pewnosc siebie a nie Twoja osoba!
To ja czekam na Twoje argumenty po lekturze mojego dlugiego listu.
Malgos

use...@poczta.onet.pl

non lue,
8 févr. 2001, 09:12:2608/02/2001
à
> Zachecam Cie do przeczytania fragm.wypowiedzi psychologow na temat
> przyjazni miedzy kobieta a mezczyzna.

Cos czuje, ze lubisz sie ze mna droczyc.
Znowu podajesz za malo informacji.
Czy fragm.wypowiedzi psychologow sa gdzies na sieci ? Gdzie ?

> Wkurza mnie w Twoich listach wielka pewnosc siebie a nie Twoja osoba!

Z ta pewnoscia siebie to u mnie roznie bywa : )
Dlaczego nie kontrujesz ? Nie lituj sie ! Wal az zapiszczy.
Pokaze Ci ze umiem przegrywac.
Chyba jestem czlowiekiem (ostroznym) i albo stawiam tezy ktore moge
poprzec albo ... sie myle !

> To ja czekam na Twoje argumenty po lekturze mojego dlugiego listu.

Przepraszam za niewiedze. Jakiego dlugiego listu (grupa/temat/data) ?
Nie wiem czy sie ustosunkuje. Mowilem, ze robie to jak uwazam, ze moge
dodac trzy grosze.

Mimo to Twoja odpowiedz nie zwalnia Cie z obowiazku poparcia Twych slow.
No to jak bedzie ?

pozdro, ; )
Maciek

matr...@poczta.onet.pl

non lue,
8 févr. 2001, 09:20:5808/02/2001
à

List napisalam na tej grupie"Naukowcy o przyjazni miedzy kobieta a.."
Przeczytaj-to pogadamy!
Malgos

marta

non lue,
8 févr. 2001, 10:04:4608/02/2001
à

Użytkownik eLKa <cpt....@pf.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych napisał
:95spud$adq$1...@news.tpi.pl...
> wiem, ale to nie takie proste...


Gonzo

non lue,
8 févr. 2001, 11:54:5008/02/2001
à

Użytkownik Art <a...@pf.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:526020446DB6D4119BB70050DA83B7D364AE28@JPLWANT003...

> >
> > To mało wiesz. Trzeba bylo napisac ze TY nie jestes zdolny do takiej
> > przyjazni.
> >
> > G.
>
>
> Ja nigdy bym nie podejrzewał że Pi ukrywa swoja prawdziwą płeć.. :)))))))
>

Sorry, tak jakos wyszlo :)))
Ale sensu wypowiedzi to nie zmienia...
ale jeszcze raz sorry jesli kogos urazilem..

G.

Pilarw

non lue,
8 févr. 2001, 12:11:0508/02/2001
à
To mało wiesz. Trzeba bylo napisac ze TY nie jestes zdolny do takiej
przyjazni.


Przede wszystkim nigdy, ani w tym poście nie twierdziłam ( bo jestem
kobietą!), że wiem dużo czy wszystko ( w tym przypadku nie ma akurat takiego
człowieka). Zgodziłam się z moją przemówczynią bo mam podobne zdanie i
doświadczenia. Nie neguję Twojego i nie uważam, że taka sytuacja/e się nie
zdarzają. Owszem być może w moim przypadku to nie jest możliwe, a właśnie
zapodany temat konczy się pytaniem i prośbą o wyrażenie swojej opinii co
niniejszym uczyniłam Amen.

PS. jeśli chcesz dyskutować to podaj przykład i mnie przekonaj, rozwiń temat
a nie próbuj mnie podsumować w jednym zdaniu wcale mnie nie znając.Chętnie
przeczytam co masz do powiedzenia

Pilarw

non lue,
8 févr. 2001, 12:12:4208/02/2001
à
Ja nigdy bym nie podejrzewał że Pi ukrywa swoja prawdziwą płeć.. :)))))))
Art


Ja też nieeee...;-)))

Chargement d'autres messages en cours.
0 nouveau message