Jivanmukta
unread,Jul 31, 2017, 1:58:56 PM7/31/17You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
to
"Reprezentowany przeze mnie Boski porządek głosi: miej w swoim życiu jednego
partnera i bądź mu wierny na wszystkich trzech płaszczyznach: umysłowej,
duchowej i cielesnej.
Oto jedyna droga do szczęścia w małżeństwie.
Nie oznacza to jednak, że po stracie partnera ludzie nie mogą się ponownie
żenić, jeśli sobie tego życzą. Całkiem przeciwnie, niektórych sam do tego
zachęcam, gdyż bycie samemu jest dla wielu trudne do zniesienia i może nawet
szkodzić. Uważam jednak, że pierwszy związek posiada wszystkie możliwości,
które późniejszy musi sobie dopiero z trudem wypracować.
Wierność partnerowi
Większość ludzi wybiera sobie partnera życiowego w okresie między 20. a 30
rokiem życia. W tym wieku dusza [jest] jeszcze plastyczna i podatna na
przyjmowanie nowego.
Doświadczenia robione wtedy zapadają bardzo głęboko, mogą utrwalić się na
całe życie i warunkować zachowanie człowieka. Każdy późniejszy związek
będzie musiał żyć z tymi wspomnieniami i obrazami. Może to być bardzo owocne
dla przyspieszonego dojrzewania obojga partnerów. Innym efektem bywa jednak
pewien dystans odczuwany jako obcość. Za jego przyczyną stare obrazy,
opromienione nowym blaskiem dzięki dystansowi czasowemu, mogą uzyskać
jeszcze większe znaczenie.
W miejscy wyłania się naturalna kwestia wierności. Na przykład, jak bardzo i
jak długo wolno jednemu z partnerów w nowym związku opłakiwać poprzednie
małżeństwo? Jak dalece jest to pomocne, a od jakiego momentu służy mu do
niepełnego angażowania się w nową sytuację?
Dzisiejsza otwartość zdziałała to wiele pozytywnego. Partnerzy rozmawiają
obecnie szczerzej o swoich odczuciach, problemach i słabościach. Jest to
bardzo ważne, gdyż stwarza bliskość, która powstaje zawsze dzięki
intensywnej, osobistej wymianie.
Owa otwartość dociera jednak do swojej granicy, gdy ten kto się zwierza
czyni to na koszt słuchacza. Zilustruję to przykładem. Pewien mężczyzna
ożenił się z kobietą, która straciła męża w wypadku samochodowym. jej obecny
partner kochał ją już od dawna. Dla niej stał się jednak dopiero wtedy
interesujący, gdy pogrążona w smutku po stracie męża poszukiwała w kimś
oparcia.
Już sama jej postawa była błędna. Kobieta owa wewnętrznie w ogóle nie
rozstała się jeszcze z pierwszym mężem, kiedy już zaczęła się orientować na
następnego. W ten sposób złamał wierność w stosunku do obydwu. Odnośnie
pierwszego, bo zwróciła się ku drugiemu, gdy go jeszcze opłakiwała. Odnośnie
drugiego, bo zaangażowała się w nowy związek, chociaż wewnętrznie była
jeszcze przywiązana do pierwszego. Innymi słowy: wykorzystała drugiego, aby
zapomnieć o pierwszym. Popełniła zatem duży błąd, ponieważ drugi partner nie
został wybrany ze względy na niego samego, lecz jako środek do celu.
Pierwszy mąż był niemal stale obecny w nowym związku. nie było to jednak
jego miejsce, gdyż nie jest celem małżeństwa być jednocześnie z dwoma
mężczyznami.
Zamiast wchodzić w nowy związek, kobieta owa powinna poszukać pocieszenia
gdzie
indziej: u przyjaciół, rodziny, terapeuty czy kapłana. Jej obowiązkiem było
definitywne zakończenie pierwszego związku i dopiero wtedy rozpoczynanie
nowego.
Ponieważ tego nie zrobiła, naraziła się na kolejny błąd; ciągle od nowa, w
sposób otwarty bądź zakamuflowany, opowiadała jak długo jej przychodzi
zapomnienie pierwszego męża. Ponieważ obecny mąż ją kochał, a pod pojęcie
miłości rozumiał konieczność znoszenia wszystkiego, dlatego cierpliwie jej
słuchał. Trwało to jakiś czas, potem znalazł sobie przyjaciółkę i odszedł od
swojej żony.
Co chciał przez to powiedzieć? ¯e niewiele się od niej różni. Ożenił się z
nią, chociaż wewnętrznie nie była jeszcze w ogóle wolna a zatem gotowa do
nowego
małżeństwa. Wysłuchiwał jej skarg, zamiast dać do zrozumienia, że na dłuższą
metę jest z pewnością fałszywym adresatem, a w końcu postąpił podobnie jak
ona i rozpoczął nowy związek, zamiast wyjaśnić do końca pierwszy. W ten
sposób wszystkie swoje problemy zabrał ze sobą do nowego związku. Odszedł od
jednej kobiety do innej, nie uświadamiając sobie czego się miał nauczyć, co
powinien był dać żonie, żeby mogła ona uwolnić się od pierwszego małżeństwa.
Zamiast tego opuścił ją dla innej, czyli zostawił ją z pustymi rękami.
kobieta owa straciła więc w tragiczny sposób dwóch mężów. Pierwszego przez
wypadek samochodowy, drugiego przez wypadek "komunikacyjny".
po takim urazie pozostała sama i dała sobie czas na zagojenie ran. Potem
wyszła po raz trzecie za mąż i była w tym związku szczęśliwa. Kobieta ta
potwierdza swoim losem kosmiczne prawo głoszące, że człowiekowi nie uda się
uniknąć odrobienia "zadań domowych:. Jeśli musisz się czegoś nauczyć, nie da
ci się tego obejść. Prędzej czy póŸniej okoliczności ułożą się w taki
sposób, że zostaniesz zmuszony do zajęcie się tym, czego masz się nauczyć."
("Sai Baba mówi o związkach", wydawn. Limbus)