W dniu 11.06.2023 o 20:41, jotemon pisze:
>>>
https://drive.google.com/drive/folders/1Jc6VIGOLDUl9LtBJes9ma74myFhXOLko?usp=sharing
> Pod linkiem masz 3 strony z "Historii Biblii" (...)
Było podać te numery stron zamiast linkować. Pomogła druga przeglądarka.
Z tego co zrozumiałem, to, nie przeczytałeś nigdy Biblii, ale czytałeś,
jakieś komentarze, w tym jakieś materiały ateistyczno-agnostyczne,
które nawet cytują jakieś fragmenty Pisma Św., wyrywając z kontekstu,
aby zniechęcić i uprzedzić czytelnika do własnej lektury Biblii.
Pytanie, czy nie widzisz, że tam ktoś chce po prostu zmanipulować
odbiorcę?
Wracając do meritum nt. tych stron z "Historii Biblii". Napisałeś
wcześniej tak: " "Historia Biblii" którą napisali Stephen M. Miller
i Robert V. Huber. Pokazano tam, że to dzieło powstało na podstawie
historyjek przekazywanych "głuchym telefonem" w przypadku ST przez
setki lat". Nigdzie na tych trzech stronach z "Historii Biblii"
nie pada taka teza (str. 39-41). (Za to jest to w tym drugim materiale
o agnostycyzmie - ale jak widać coś ci się pomyliło.)
Natomiast to co pada w tym materiale z "H.B." to próba zakwestionowania
autorstwa Mojżesza co do Pięcioksiągu (Torah). Żeby była jasność:
Kościół Katolicki NIGDY nie orzekł dogmatycznie, jaki konkretnie
człowiek jest autorem konkretnej księgi Biblii. Kościół orzekł
natomiast, które księgi spisane w starożytności są święte
i natchnione przez Boga. Autorstwo człowieka jest kwestią całkowicie
drugorzędną, i może być otwarte na dyskusję naukową wśród teologów.
Czytałem znacznie trudniejsze teologicznie pozycje na temat Biblii,
i ten problem który poruszasz, odsyłając mnie do tych 3 stron
z katolickiej książki, to po prostu mały pikuś, a nie problem,
który byłby w stanie doprowadzić do destrukcji wiary jakiegoś katolika.
W ogóle można zauważyć, że w obecnej debacie teologicznej, pod wpływem
protestantów, panuje moda na kwestionowanie autorstwa. Do niczego
to nie prowadzi w mojej opinii, ale nie ma sensu cenzurować czegoś
co może być czasami przydatne podczas egzegezy biblijnej.
Tutaj jeszcze trzeba powiedzieć o jednym fakcie: na zakwestionowanie
autorstwa Mojżesza, czy kogokolwiek innego tradycyjnego autora
księgi Biblijnej, nie ma ŻADNYCH dowodów archeologiczno-historycznych.
Wszystkie najstarsze rękopisy są dużo późniejsze niż datowany czas
powstania, mówimy nawet o setkach lat! Natomiast podstawą naukową,
którą się przyjmuje do badań jest tzw. krytyka tekstu czy inne
metody historyczno-krytyczne. Polega to na analizie językowej
tekstu i próbie wyselekcjonowania potencjalnych źródeł. W ten
sposób można wykryć np. późniejsze dodatki redakcyjne itd.,
czasami jest to pomocne, a czasami niedorzeczne - dany autor
może czasami zmienić styl swoich wypowiedzi - wtedy wniosek,
że napisał to inny autor, jest całkowicie nieuprawniony.
Na przykład, zgodnie z tradycją Żydzi przepiłowali proroka
Izajasza z góry na dół, na dwie części, a współcześni teologowie
podzielili księgę proroka na trzech Izajaszy. Zero dowodów,
poza próbą analizy tekstu.
Wracając jeszcze do Mojżesza. Otóż, fakt, że Mojżesz pisał
święte księgi Biblii, jest odnotowany np. tu:
Wj 24,4 Spisał więc Mojżesz wszystkie słowa Pana. Nazajutrz wcześnie
rano zbudował ołtarz u stóp góry i postawił dwanaście stel, stosownie
do liczby dwunastu pokoleń Izraela. 5 Potem polecił młodzieńcom
izraelskim złożyć Panu ofiarę całopalną i ofiarę biesiadną z cielców.
6 Mojżesz zaś wziął połowę krwi i wylał ją do czar, a drugą połową
krwi skropił ołtarz. 7 Wtedy wziął Księgę Przymierza i czytał ją głośno
ludowi. I oświadczyli: <<Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy
i będziemy posłuszni>>.
Jak wiadomo Mojżesz z Ludem wędrowali przez 40 lat przez pustynię,
więc Mojżesz miał mnóstwo czasu, żeby zająć się spisywaniem
historii świętej. To co najważniejsze na pewno jest jego autorstwa,
późniejsze dodatki czy uzupełnienia mogły być dziełem innych
autorów, jak pisałem wcześniej ostateczne słowo redakcyjne
należało do Ezdrasza i Nehemiasza. I ta teza też pada w "H.B".
Nie ma więc tu żadnego powodu do zgorszenia.
A tu jest jakiś anonimowy materiał, ktoś ze wstydu nawet sie na nim nie
podpisał. Pokrótce się do niego odniosę.
Str. 1. Trochę wstepnej filozofii, metody poznania. Razi brak
poznania matematycznego i bazujących na nim nauk inżynieryjno-
technicznych. Problem pozostaje niezauważony, pomimo takich
tekstów w Biblii jak z Rdz 1,26-27 i J 1,1-3. Mówiąc krótko
człowiek może mówić i porozumiewać się z Bogiem za pomocą
słów. Ponadto może zrozumieć stwórcze Słowo Boga i dokonywać
wynalazków technicznych.
Str. 2. Padają jakieś tezy sceptyczne. Autor nie ma pojęcia
o poznaniu matematycznym. Tutaj polecałbym lekturę książek
takich jak Lee Strobel "Dochodzenie w sprawie Stwórcy",
lub J. Sosnowski "Fizyk w jaskini światów". Wiele by to
wyjaśniło.
Str. 3-6. Jakaś własna teoria powstania ksiąg świętych.
Same bzdury. Odnieść się można, do tych rzekomych sprzeczności.
"To w końcu do wszystkich narodów, czy tylko do owiec z domu Izraela?"
Odpowiadam - najpierw do Żydów, po Zmartwychwstaniu dopiero
do wszystkich narodów. Widać celową manipulację tekstem.
"Mojżesz nic nie napisał." Oczywiste kłamstwo. Patrz wyżej
cytat Wj 24,4+.
"Skąd wiadomo jak się modlił skoro był sam, w oddaleniu?
Przecież nie krzyczał, bo zdążyli usnąć."
Ale był blisko i mogli słyszeć go nawet przez sen.
Str. 7. Trochę o islamie. Autokrytyka Koranu, który
w wielu miejscach plagiatuje nieudolnie Biblię,
a jednocześnie wprowadza jakieś swoje zwyczaje
i głosi inne prawa. Tutaj pasuje cytat ze św. Pawła:
Ga 1,6 Nadziwić się nie mogę, że od Tego, który was łaską
Chrystusa powołał, tak szybko chcecie przejść do innej Ewangelii.
7 Innej jednak Ewangelii nie ma: są tylko jacyś ludzie, którzy
sieją wśród was zamęt i którzy chcieliby przekręcić Ewangelię
Chrystusową. 8 Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił
wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy - niech będzie
przeklęty! 9 Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze
mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną od tej, którą
[od nas] otrzymaliście - niech będzie przeklęty!
Str. 8-12. Trochę różej wiedzy wskazującej jednak na istnienie
Boga. Więcej takich dowodów jest w książkach poleconych wyżej
->Str.2.<-
Str. 13. "Stworzenie człowieka powinno się rozumieć nie jako
stworzenie jednego egzemplarza, ale jako stworzenie społeczności
świadomych istot bezcielesnych.". To jest nieprawda. Raz, że
Biblia mówi że wszyscy ludzie pochodzą od pierwszych rodziców,
Adama i Ewy, a dwa że genetycy dowiedli, że wszyscy ludzie
są blisko spokrewnieni, pochodzący od jednej wspólnej pramatki
- tzw. mitochondrialnej Ewy. Ewolucję, ze stworzeniem można
pogodzić bardzo łatwo: powiedzmy że kiedyś istniały jakieś
hominidy człekokształtne, ale nie były ludźmi, lecz zwierzętami.
I tutaj w pewnym momencie dochodzi do makroewolucyjnej interwencji
Boga - w łono, w komórkę jajową, którejś z samic tych hominidów
zostaje wszczepiony zastrzyk z genów, który powoduje, że powstaje
nowy gatunek - pierwszy człowiek Adam. Mógł on być normalnie urodzony
i wykarmiony przez swoją hominidlaną matkę, ale różnił się
od tych hominidów, górował intelektem i zdolnościami, otrzymanymi
razem z nieśmiertelną duszą. Po pewnym czasie został wniebowzięty
do Raju, gdzie poznał swoją żonę, a co dalej było to jest w Biblii.
Str. 14. Coś o reinkarnacji. Same bzdury. Nie ma reinkarnacji:
Hbr 9,27 A jak ->postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd,<-
28 tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów
wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla
zbawienia tych, którzy Go oczekują.
Kontekst tych słów Hbr zaprzecza także wielokrotnym wcieleniom JCH.
Str. 15-18. Jakieś pokrętne świadectwa na rzecz "poprzednich wcieleń".
Pominięto w analizie tych przypadków, bardzo ważną okoliczność,
czy ci ludzie opowiadający te historyjki nie mogli być po prostu
chorzy psychicznie czy opętani. Wiadomo, że diabeł może tak działać,
żeby szerzyć zamęt i wiarę w błędne doktryny.
Str. 18-20. "Niestety, od dawna już widać, że nie ma rozwiązań
etycznych ustalonych raz na zawsze." Przecież jest nawet w ST:
"Miłuj bliźniego swego jak siebie samego." Kpł 19,18. Jeżeli
czasy się zmieniają, to należy tak czynić innym, aby i oni
czynili nam to samo. Proste.
Dalej jest jakaś mało interesująca analiza etyczna. Taka uwaga:
każdy człowiek jest tak zbudowany, że PSYCHOLOGICZNIE, bez
powodu nie wyrządzi żadnego zła drugiemu człowiekowi. Jakiś
powód zawsze jest - najczęściej nienawiść, zazdrość itd.
Po to jest właśnie Kościół, żeby uczył ludzi jak żyć, aby
uniknęli niepotrzebnych kłopotów i byli mądrzejsi, i dobrzy,
a nie źli.
Zwalczanie Kościoła pod pozorem wolności czy lepszych wartości,
to po prostu podcinanie gałezi na której się siedzi.
Str. 21. Tu w centrum postawiono fragment z Ewangelii
o nadstawianiu drugiego policzka. To jest Słowo dla
zwykłych chrześcijan, nie dla policji czy wymiaru sprawiedliwości.
Dla mnie nie było to trudne - kiedyś (dawno temu) gdy chodziłem
do szkoły średniej i mieszkałem w internacie, przyszedł do mnie
jakiś, wrogo nastawiony do chrześcijaństwa kolega, i mnie
przeegzaminował z tej Ewangelii. Z 10 razy mu nadstawiałem
na zmianę policzek, a potem nagle coś ruszyło go sumienie
i odszedł. Potem widziałem, że przechodził okres załamania
nerwowego, a na końcu szkoły chyba się nawrócił, chciał
utrzymać ze mną kontakt, ale co się z nim stało później
to nie mam pojęcia. Po wielu latach później dowiedziałem się,
że ludzie którzy znieśli fizyczne prześladowanie za wiarę,
i przeżyli, mają w Kościele status "Wyznawcy". Może to
za dużo powiedziane, ale tak czy inaczej moja historia
dowodzi, że można zło dobrem zwyciężać.
A czego dowodzi ten linkowany materiał? Gra na emocjach,
podburza do niewiary i nieposłuszeństwa wobec Boga
i Chrystusa, i szerzy jakieś błędne filozofie,
za które nawet sam autor tych bzdur głową nie nałoży.
A ilu było męczęnników w chrześcijaństwie to możesz
sobie łatwo sprawdzić - to także dzięki nim Kościół
istnieje aż po dziś dzień i kontynuuje swe dzieło
zbawienia ludzkości. Nawróć się zatem do jedynie-słusznego
Kościoła Katolickiego, albowiem każdy kto chce mieć
Boga za Ojca, musi mieć Kościół za Matkę.