Równie dobrze z mojego punktu widzenia mógłbym to zarzucić Tobie.
Zbliżam się do doświadczenia rzeczywistości monistycznej, a Ty nagle wyskakujesz z pytaniem, czy aby to, co doświadczam, to jest cała rzeczywistość.
Może to co postrzegam jako przestrzeń umysłu jest to tylko rozmaitość w większej przestrzeni, ale warunkiem sine qua non dla moich ewentualnych dalszych kroków jest objęcie tej rozmaitości.
Poza tym kwestie historyczne wchodzą w grę - po pierwsze częściowo turańskie podłoże, z którego się wywodzę, po drugie - zasób informacji jaki mam na temat historii świata i historii cywilizacji. Moje utożsamienie się z początkami tego, co stało się cywilizacją naukowo-techniczną - cztery wielkie chińskie wynalazki, rewolucja przemysłowa Sungów, podróże geograficzne Zheng He. Podziw dla kultury fizycznej opartej na systemie czakramów, punktów i meridianów czyli dla hatha-yogi, akupunktury, sztuk walki. Psychologia jogi królewskiej - czyli poprzez obserwację swojego ciała, leczenie się własnymi hormonami i trankwilizatorami do poszerzonego pola zmysłów (jasnowidzenie, jasnosłyszenie, telepatia). Przecież te "zapasowe" zasoby ludzkiego ciała i mózgu też zostały dane z urodzeniem od rodziców i natury. Gdybym miał stosować Twoją nomenklaturę, to powiedziałbym, że od Boga - i mamy zresztą potwierdzone fakty, że nie-jogini stosują spontanicznie takie rezerwy w skrajnych zagrażających im okolicznościach. Dlaczego Twoja sekta utrzymuje, że nie wolno się systematycznie uczyć stosować ich na co dzień? Przecież nie mówię tutaj o znanych wypaczeniach jogi przez braminizm, ale o zenie i jodze buddyjskiej i taoistycznej.
Z jogą i magią jest tak, że to co się nimi dziś nazywa w wielu sektach religijnych, nie ma nic wspólnego z ich pierwotnym znaczeniem. Mag, taki prawdziwy kapłan zoroastryjski, z gatunku tych, co złożyli według Biblii hołd Jezusowi - nie naginał rzeczywistości do swojej woli, ale wypełniał wolę Ahuramazdy - Pana Mądrości. Rozmaite manthry tj. modlitwy do Ahuramazdy, do ameszaspendów (archaniołow) i yazatów (aniołów) oraz odczytywanie woli Bożej z cyklów gwiazd należą do tej prawdziwej, Białej Magii i mają diametralnie inny cel niż Czarna Sztuka. Kraje taoistycznej i buddyjskiej Sinosfery posły tym tropem (zgodności z Drogą), podczas gdy zachodek nazwę magii nadał paktowaniu z asurami i głodnymi duchami.
Czytając kazania Bodhidharmy można dostrzec, iż ostatni patriarcha powszechny indyjskiego buddyzmu i pierwszy patriarcha Zen rozgranicza aktualną kultywację Jednego Umysłu od podszywających się pod nią praktyk zabobonnych i bałwochwalczych, które demaskuje, potępia i ośmiesza, to jest właśnie spuścizna jego perskiego, aryjskiego pochodzenia, podobnie jak dynastia Siddharthy Gautamy miała pochodzenie od indoirańskich Śakyów. Początkiem wiary w Jednego był umysł aryjski, umysł Pustki i ten Śhaka odkrył na nowo a Bodhidharma przekazał dalej ten umysł. Wszystko co ponadto: Trzech Czystych, Trikaya, Triratna, Trójca etc. mają tylko rangę ozdobników na Jednym, atrybutów Bytu. Pomimo, że stoją one od nas o cały Alef matematyczny wyżej, nie są samodzielnymi bytami tak jak my nimi nie jesteśmy, a ich kult należy do prawdy konwencjonalnej, a nie samej Prawdy Absolutnej.