Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Ciekawe skutki zmian programowych w szkołach

24 views
Skip to first unread message

Jan45

unread,
Sep 4, 2012, 3:53:10 AM9/4/12
to
Nowe doniesienia z wyższej uczelni technicznej:
Studenci mają trudności z używaniem kalkulatorów(!)
Nie rozumieją niektórych funkcji i jednostek.
Nie wiedzą na przykład, że kąty można mierzyć
w różny sposób. Nie tylko stopniami, ale też
radianami i gradami vel gradusami.
No i biedaki nie wiedzą, że trzeba sobie takie
jednostki wybrać w kalkulatorze, zanim poleci
się temu przyrządowi obliczenie wartości funkcji
trygonometrycznej.

To tylko malutki fragment wielkiej całości
zaniedbań. A kto zaniedbał? Jest o tym spory
wywiad w najnowszym numerze "Uważam Rze".
Wypowiada się tam profesor, co niestety owocuje
pojęciami z wysokiej półki, że tak to ironicznie
ujmę. Mówi profesor na przykład, że ludzie, którzy
wprowadzili zmiany wiodące do tego, co mamy teraz,
nie mają czegoś, co on nazywa świadomością osi
czasu. Warto to przetłumaczyć na język prostszy.
Tak wymyślne pojęcie da się przecież ująć prościej.
To jest brak metodyczny, który u zarządcy oświaty,
czyli ministra lub jego urzędnika, jest brakiem
wysoce nagannym: Brak analizy skutków wprowadzanych
zmian.

Dlaczego minister nie analizuje skutków swoich
poczynań? Czy to tylko brak wyobraźni lub kwalifikacji?
Niestety nie, proszę Państwa. Otóż on jednak analizuje,
ale nie te skutki, o które NAM wszystkim chodzi. Nie
dba on o to, co pozostanie w głowach uczniów. Jest
mu obojętne, czy uczeń - absolwent będzie coś umiał
lub wiedział. Swoją rolę taki minister widzi
w doraźnym kształtowaniu wizerunku uczniów jako
stada bezwolnych owieczek, podatnych na wszelkie
bodźce podawane z góry. Celem jest utworzenie
w społeczeństwie podatności na reakcję typu
owczego pędu. A do tego potrzeba tylko jednego:
Szkoła ma być fajna, a uczniowie zadowoleni
i uśmiechnięci. To dlatego poprzedniej minister
edukacji premier dał pieniądze na przyszkolne
place zabaw. W ramach programu rządowego pn.
Radosna Szkoła. I to dał mimo napiętego budżetu.

To jeden cel. Drugim celem jest obniżenie wydatków
z budżetu państwa na kształcenie. A to już sprawa
prosta. Trzeba zmniejszyć ilość godzin nauczania
tych przedmiotów, których uczniowie nie lubią
najbardziej. Czyli tych, gdzie się ich nakłania
do pracy, czyli do myślenia. Tak jest proszę kolegów.
Myślenie to też praca. A że u nas nisko płatna,
to i lekceważona przez niemyślących... I nielubiana.
By taki cel osiągnąć wystarczy zwolnić nauczycieli
bardziej wymagających i przez to mniej lubianych.
Pozostałych zmotywować podwyżkami. A młodzi mają
kredyty do spłacania, więc pójdą na kompromis
i się dostosują do wymagania. Czyli do obniżenia
poziomu kształcenia.

Czy można jakoś się takim działaniom przeciwstawić?
Oto jest pytanie.

Jan

Kaczysta

unread,
Sep 6, 2012, 6:40:38 PM9/6/12
to
Początek upadku polskiej oświaty - to rok 1999 i słynna reforma rządu Buzka
(obecnie - celebryta brukselski z PO) i sformułowanie przez min. Handke
pojęcia "tanie usługi edukacyjne".
AZ

Jan45

unread,
Sep 7, 2012, 3:27:21 AM9/7/12
to
W dniu 2012-09-07 00:40, Kaczysta pisze:
> Początek upadku polskiej oświaty - to rok 1999 i słynna reforma rządu
> Buzka (obecnie - celebryta brukselski z PO) i sformułowanie przez min.
> Handke pojęcia "tanie usługi edukacyjne".

Czyli mamy okres, który zapewne historia nazwie
"Od Buzka do Tuska". Bo ja mam nadzieję, że na
Tusku to się skończy, to obniżanie poziomu kształcenia.
Może po części dlatego, że już niżej zejść nie można.
Oby tylko nie znalazł się ktoś, kto takiej tezie
zechce zaprzeczyć i spróbuje udowodnić, że jednak
da się jeszcze głupsze rezultaty uzyskać.

Swoją drogą coś mi to przypomina. Niemcy kiedyś
wdrażali podobny plan co do nas. Mieliśmy umieć
liczyć do stu i się podpisać. Obecna podstawa
programowa ograniczyła to jeszcze bardziej.
Dzisiaj wystarczy umieć tabliczkę mnożenia
do 50, żeby uzyskać ocenę bardzo dobrą. A biorąc
po uwagę inne kryterium oceniania uczniów, czyli
sławetne 30% poprawnych odpowiedzi wystarczające
do uzyskania oceny pozytywnej, możemy łatwo
przewidzieć skutki, w tym ciąg dalszy działań
ministerstwa. Edukacji, psiakość, jak to kiedyś
się klęło.

Jan

Jan45

unread,
Sep 7, 2012, 3:34:49 AM9/7/12
to
W dniu 2012-09-07 09:27, Jan45 pisze:
> (...) Edukacji, psiakość, jak to kiedyś
> się klęło.

Może zaproponujmy zmianę nazwy. Na przykład
Ministerstwo Dukacji. Czyli nauka czytania
dukając. Oraz liczenia do dziesięciu.

Młodszym przytoczę słownikowe znaczenie
czasownika "dukać". Doroszewski podaje taką
definicję:
> dukać pot. «czytać lub mówić niewyraźnie, jąkając się»

A tak mówi coraz większa grupa osób występujących
publicznie. W tym polityków. Nawet na wysokich
stanowiskach. To może stanowić uzasadnienie
ww. zmiany nazwy.

Jan

Tomcio W

unread,
Sep 9, 2012, 3:13:28 AM9/9/12
to
> Czyli mamy okres, który zapewne historia nazwie
> "Od Buzka do Tuska". Bo ja mam nadzieję, że na
> Tusku to się skończy, to obniżanie poziomu kształcenia.
> Może po części dlatego, że już niżej zejść nie można.
Można, można. W tej chwili nieoficjalnie oczywiście niektóre szkoły
ponadgimnazjalne schodzą całkowicie poniżej krytyki, żeby tylko otrzymać
się na tzw. "rynku edukacyjnym".
Tak jakby edukacja podlegała prawom ekonomii.
Takie szkoły pozwalają ukończyć licea i technika nawet osobom z lekkim
upośledzeniem umysłowym. Znam takie przypadki. Osoby te nie potrafią
płynnie czytać, nie znają NAWET tabliczki mnożenia a mają średnie
wykształcenie. To jest efekt tego, że nie ma progu minimum po egzaminie
gimnazjalnym.
Nawet te żenujące 30%, jak w przypadku matury poprawiłoby odrobinę
sytuację.
Obecnie szkoły ponadgimnazjalne konkurują między sobą łatwością
zaliczania poszczególnych klas i coraz niższymi wymaganiami podczas
rekrutacji.
Tom

Jan45

unread,
Sep 9, 2012, 7:45:36 AM9/9/12
to
W dniu 2012-09-09 09:13, Tomcio W pisze:
> > (...) Może po części dlatego, że już niżej zejść nie można.
> Można, można. W tej chwili nieoficjalnie oczywiście niektóre szkoły
> ponadgimnazjalne schodzą całkowicie poniżej krytyki, żeby tylko otrzymać
> się na tzw. "rynku edukacyjnym".
> (...)
> Obecnie szkoły ponadgimnazjalne konkurują między sobą łatwością
> zaliczania poszczególnych klas i coraz niższymi wymaganiami podczas
> rekrutacji.

A jednak ja postulowałbym wprowadzenie i utrzymanie minimum.
Choćby tego, które u nas wdrożyli Niemcy 70 lat temu, czyli
liczenie do stu i umiejętność podpisania się. A może nawet,
dla ambitnych, napisanie czegoś więcej, na przykład kilku
zdań prostych na zadany temat. Oczywiście temat brany z życia
codziennego, broń Boże z literatury czy z własnego zdania.
No i bez żadnych restrykcji co do ortografii.

Jan

Kaczysta

unread,
Sep 12, 2012, 6:44:06 PM9/12/12
to
Optymista mówi: "no, gorzej to już nie będzie!" A pesymista odpowiada: "Oj,
będzie, będzie..."
Nawiasem mówiąc - to, że Niemcy w latach okupacji pozamykali gimnazja i
licea - to fakt bezsporny. Ale jednak utrzymali kształcenie zawodowe, i to
nawet na poziomie będącym odpowiednikiem obecnego średniego. Niewykluczone,
ze wynikała to z chłodnej kalkulacji: Polacy mają pracować dla Wielkich
Niemiec - a więc muszą mieć odpowiednie kwalifikacje zawodowe, a takich nie
dają szkoły ogólnokształcące.
AZ

Użytkownik "Jan45" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:k2c7kd$69o$1...@news.task.gda.pl...

Kaczysta

unread,
Sep 12, 2012, 6:53:49 PM9/12/12
to
Niestety - masz pełną rację. Administracja ocenia szkoły według kryterium
tzw. "zdawalności". Szkoły zamieniono w fabryki, których zadaniem jest
produkcja absolwentów na rynek pracy. Wymyślono nawet pojęcie "edukacyjna
wartość dodana"! Profesor Niemierko od lat dwoi się i troi, wymyślając
rozmaite algorytmy obliczeniowe efektów "ekonomicznych" edukacji.
Uczniowie i i ich rodzice zdają sobie doskonale sprawę z tego, że te tzw.
"mechanizmy rynkowe" edukacji pozwalają im działać w myśl rynkowej zasad:
płacę i wymagam. Uczelnie pedagogiczne lansują bardzo dziwaczne metody
nauczania - np. absolutnie nie wymagać od uczniów prowadzenia notatek i nie
zadawać prac domowych (autentyczne!).
Banda niedouków wyobraża sobie, że tzw. "cyfrowa szkoła" to cudowne
lekarstwo! Nic bardziej mylnego! Kolejny krok ku debilizacji młodzieży.
"Takie będą Rzeczypospolite jakie młodzieży chowanie." No to już mamy III RP
2.0!
AZ

Użytkownik "Tomcio W" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:504c4198$0$26708$6578...@news.neostrada.pl...

Jan45

unread,
Sep 13, 2012, 3:36:51 AM9/13/12
to
W dniu 2012-09-13 00:44, Kaczysta pisze:
> (...)
> Nawiasem mówiąc - to, że Niemcy w latach okupacji pozamykali gimnazja i
> licea - to fakt bezsporny. Ale jednak utrzymali kształcenie zawodowe, i
> to nawet na poziomie będącym odpowiednikiem obecnego średniego.
> Niewykluczone, ze wynikała to z chłodnej kalkulacji: Polacy mają
> pracować dla Wielkich Niemiec - a więc muszą mieć odpowiednie
> kwalifikacje zawodowe, a takich nie dają szkoły ogólnokształcące.
>

Tak jest, to jest postawa realistów - realizatorów.
Owszem, nie zamierzali "produkować" myślicieli i mędrców,
ale na pewno chcieli mieć dobrych pracowników na swoich
usługach. Niewolnik musi coś umieć, żeby być przydatnym.
Jasne jest, że nie zamierzali dopuścić "niższej rasy
słowiańskiej" do władzy, ale też potrzebowali siły roboczej.
Niewolnictwo było, jest i pewnie jeszcze długo będzie
obecne na świecie. A w tamtych latach obaj nasi wielcy
sąsiedzi potrzebowali taniej siły roboczej - więc ją
sobie "organizowali". W ramach takiej organizacji
czegoś tam ich uczyli. Chyba że byli niepotrzebni -
- wtedy do piachu. Dzisiaj widać inne podejście do
zapotrzebowania na tanią siłę roboczą. Mniej krwawe,
ale podobnie bezwzględne. Dzisiaj niewolnik musi być
głupszy od Pana swego. Ale może się wyzwolić, o ile
sam bardzo zechce. Władza go do tego nie będzie popychać
ani mu tego ułatwiać. A buntowników będzie odstraszać,
wszelkimi sposobami. Spokojni niewolnicy mogą żyć
długo, o ile nie zagrożą Panu swemu.

Jan

Jan45

unread,
Sep 14, 2012, 4:48:37 AM9/14/12
to
W dniu 2012-09-13 00:44, Kaczysta pisze:
> (...)
> Nawiasem mówiąc - to, że Niemcy w latach okupacji pozamykali gimnazja i
> licea - to fakt bezsporny. Ale jednak utrzymali kształcenie zawodowe, i
> to nawet na poziomie będącym odpowiednikiem obecnego średniego.
> (...)

Ano właśnie, chciałoby się zawołać. Najwyraźniej wyciągnięto
nauczkę z tamtego okresu, bo dziś nie może być mowy o zamykaniu
gimnazjów i liceów. Zamknięto natomiast dużo szkół zawodowych...

Aby dziś obniżyć poziom kształcenia nie można ślepo naśladować
Niemców z lat okupacji. Stosowany dzisiaj sposób jest pozornie
nieco droższy, bo trzeba utrzymywać szkoły i nauczycieli.
Ale dzięki temu uczniowie nie będą się organizowali w żadne
tajne nauczanie. I skutek będzie pewniejszy. Co widać i słychać.

Jan

Sceptyk

unread,
Jan 31, 2015, 7:21:22 PM1/31/15
to
Minęło kilka lat od poniższego wpisu - i obsuwamy się coraz szybciej.
AZ

Użytkownik "Jan45" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:k2c7kd$69o$1...@news.task.gda.pl...

Sceptyk

unread,
Feb 8, 2016, 6:20:02 PM2/8/16
to
Sporo czasu już minęło od tekstu użytkownika "Jan45". Problemy zaś znacznie
się pogłębiły.
AZ

Użytkownik "Jan45" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:k24c13$k9g$1...@news.task.gda.pl...

Stokrotka

unread,
Feb 10, 2016, 7:22:52 AM2/10/16
to
>... minister .......minister widzi
> w doraźnym kształtowaniu wizerunku uczniów jako
> stada bezwolnych owieczek, podatnych na wszelkie
> bodźce podawane z góry. Celem jest utworzenie
> w społeczeństwie podatności na reakcję typu
> owczego pędu. A do tego potrzeba tylko jednego:

> Szkoła ma być fajna, a uczniowie zadowoleni
> i uśmiechnięci. To dlatego poprzedniej minister
> edukacji premier dał pieniądze na przyszkolne
> place zabaw. W ramach programu rządowego pn.
> Radosna Szkoła. I to dał mimo napiętego budżetu.

I słusznie, i minister ma ację, mimo,
że z pogladem wyrażonym w całym tekści eise zgadzam.

Szkoła na prawdę ma być fajna.
Inczej postęp cywilizacyjny nie byłby postępem,
a cofaniem się ludzkości w rozwoju.
Dzieciństwo i młodość mają być szczęśliwe,
tak zaprogramowano nas pszed urodzeniem.

I to sie da pogodzić z dobrym kształceniem.
Większośc wie, że człowiek zdrowy ,jest w dobrym nastroju ,
i taki łatwiej pszyswaja wiedzę , niż ten w stresie.




>....jest obniżenie wydatków
> z budżetu państwa na kształcenie.
>... Trzeba zmniejszyć ilość godzin nauczania
> tych przedmiotów, których uczniowie nie lubią
> najbardziej.

I to już jest błąd. Należy kształcić metodycznie,
tzn tak by wiedza wyniesiona ze szkoły była użyteczna,
a jednocześnie w trakcie nauki nie była zbyt trudna.
To już trudne do dopracowania, ale niezwykle ważne szczeguły:
zakres nauczania pszedmiotu, metody, kolejność nauczania itp itd.
Czyli metodyka.


>....wystarczy zwolnić nauczycieli
> bardziej wymagających i przez to mniej lubianych.

Jak wyżej nauczanie ma mały albo żadez związek z wymaganiami.
Co innego nauczać co inego testować i wymagać. To nie powinno mieć związku.


--
(tekst bez: ó, ch, rz i -ii)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.

0 new messages