W dniu 27.01.2024 o 23:28, XL pisze:
Tak twierdzi Twoja religia i jako twierdzenia religii tego nie neguję i 
nie mam najmniejszego powodu by z nim polemizować, choć nie zgadzam się 
z żadnym słowem tego twierdzenia ;) Twierdzić można wszystko i nic mi do 
tego. Natomiast Ty przedstawiasz dowód na to twierdzenie, tu rodzi się 
już przestrzeń do polemiki.
> Jest jedna AN, jako suma Boga i Jego dzieła:
> Prosty rachunek zbiorów to pokazuje:
> AN∪AN=AN
> 👇🏻👇🏻👇🏻
Nie Iks. Wg. Cantora AN to nie jest żadna suma. AN=Bóg=dzieło. Ten sam 
zbiór pod trzema nazwami.
I dzięki temu możesz napisać "Boga nikt nie stworzył, w tym On sam. Bóg 
jest wieczny - nie ma początku ani końca." i to jest prawda, w 
kontekście AN Cantora oczywiście. Tylko ma to też inną konsekwencję. 
Taką, że tak zdefiniowany Bóg czy tam AN nigdy niczego nie stworzył. 
Zatem nie może być stwórcą.
> AN rozszerzona o swoje absolutnie nieskończone dzieło nadal jest (co do
> mocy) AN. Nie rozumiesz? CO DO MOCY. Są jednym. Przy czym Bóg nie ma
Zakładam, że Cantor sam sobie nie będzie zaprzeczał. Zatem zerknijmy do 
jego innego twierdzenia, tym razem matematycznego nie filozoficznego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Twierdzenie_Cantora
Stoi tam "każdy zbiór ma moc mniejszą niż rodzina jego wszystkich 
podzbiorów". I akurat to twierdzenie zostało udowodnione na gruncie 
czystej matematyki.
> istoty, jest czystym istnieniem. Dlatego nie został i nie mógł być
> stworzony. Jego dzieło natomiast ma istotę.
I nie mógł tworzyć, ponieważ jest AN. To co ewentualnie by stworzył 
wchodziło by w skład AN, a ponieważ AN to Bóg, każdy akt stworzenia 
byłby tworzeniem (części) AN czyli Boga. A jak sama napisałaś nie został 
i nie mógł być stworzony.
>> Panie Boże mamy dla Ciebie przykrą wiadomość, jesteś wytworem
>> bytu niedoskonałego - sam bym się na stosie podpalił za taką herezję ;)
>>
> 
> Boga nikt nie stworzył, w tym On sam. Bóg jest wieczny - nie ma początku
> ani końca.
> I chyba niebałdzo możesz to zrozumieć, więc może nie powinieneś się w to
> zbytnio zagłębiać, bo to może Ci zaburzyć sporo rzeczy, które sobie już
> starannie przez lata poukładałeś.
No nie do końca. W żadnego Boga nie wierzę i jest to czysta niewiara, 
nie potrzebująca dowodu na jego nieistnienie. Takie przeciwieństwo 
czystej wiary niepotrzebującej dowodu na istnienie. Tu nie ma czego 
układać ani burzyć ani rozumieć.
PD