W starych projektorach filmowych (kinowych 35mm) gdzie były węglowe
elektrody w powietrzu, to było słychać dość ciche uuuuuu.
Po tym dźwięku na słuch (oczywiście po nabyciu wprawy) regulowało się
odległość elektrod. Regulowało się stosunkowo często, bo się wypalały.
Nowsze rozwiązanie to kolby ksenonowe, które teoretycznie wytrzymywały ok.
2 tys. godzin.
Kolby są praktycznie bezgłośne, oczywiście poza zapłonem, gdzie słychać
trzask lub trzaski (gdy pierwsza iskra nie zajarzy łuku).
Wydaje mi się (ale już nie pamiętam), że większe kolby typu 5 czy 8kW już
było słychać. Były taki np. a Gigancie we Wrocławiu.
W mniejszych kinach stosowało się najczęściej od 2 do 3 kW.
--
Pozdrawiam.
Adam