W dniu 2021-03-12 o 18:19, PeJot pisze:
To ja wam opowiem, jak sam się doktoryzowałem.
Moja własna pralka Bosch serii Logixx 8 czy jakoś tak. Kupiona jako używana.
Przez kilka miesięcy chodziła dobrze, później zgłasza błąd pompy.
Zgłasza, ponieważ wylewa wodę z prędkością sikającego kociego noworodka
i łapie się na timeout. Pompa kręci.
Spuszczam wodę w trybie awaryjnym, sprawdzam pompę, sprawdzam węża -
wszystko OK.
Puszczam na pusto na płukanie, jak tylko trochę wody widać, puszczam
wypompowanie. Idzie prawidłowo. Samo się naprawiło.
Za kilka miesięcy to samo.
Wkurzyłem się, w aswo zamówiłem silnik pompy - jakiś włoski zamiennik za
ok. 30 zł. netto.
Wymieniłem silnik, pompuje dobrze.
Po kilku miesiącach znów to samo - nie wypompowuje wody.
Wkurzyłem się ponownie, wymieniam silnik na stary - znów dobrze pompuje.
W kolejnych cyklach ponownie wymieniałem na zmianę oba silniki, co
powodowało przywrócenie pompowania.
Już normalnie zgłupiałem, bo oba silniki tak samo kręcą, przed jak i po
montażu. Napięcie dochodzi, pompa kręci.
Niedawno znów awaria wróciła. Podmiana silników nic nie dała.
Wąż wygląda na drożny, prąd jest, pompa kręci.
Tym razem w aswo zamówiłem nie silnik, lecz kompletną pompę i to
oryginał. Zamówiłem z pełną świadomością, że to jest działanie co
najmniej bezsensowne, ale już nie miałem innej koncepcji, bo wymiany
silników tym razem nie poskutkowały.
Ale po wymianie kompletnej pompy nadal nie pompuje, a silnik kręci.
Wlewanie wody do końcówki węża powoduje jej wypływ przy pompie.
W akcie desperacji chcę sprawdzić, jaki opór daje wąż. Mocno dmuchnąłem
do końcówki i czuję najpierw lekki opór, a później luz. Słyszę dziwny
dźwięk przy pompie. Patrzę, a z kanału wyskoczył guzik z kawałkiem
szmatki. Wyglądał na taki z poszwy. Średnica taka, że wchodził w
pierwszą część węża. Wąż po kilkunastu centymetrach za pompą ma nieco
mniejszą średnicę i tam guzik robił już za zawór.
Czyli wcześniej, gdy wymieniałem silnik i sprawdzałem wąż, to guzik
opadał i przez pewien czas pozwalał pompować. Później się obrażał i
udawał droselklapę, co ryksztosuje, aż zaryksztosował na amen.
Szkoda mi było tylko kobity, bo pralka dwa razy się zbuntowała, jak
byłem na wyjeździe i bidulka musiała wodę wężykiem awaryjnym spuszczać,
a pranie kończyć w balii.
--
Pozdrawiam.
Adam