Nie wypada wypowiadać się o dalszym kosmicznym otoczeniu a zwłaszcza o
powstaniu Wszechświata jeżeli nie wiadomo skąd wziął się Księżyc, czyż
nie?
Bzdury.
Tu jest prawda.
Cytat:
Najbardziej prawdopodobną wersją zdarzenia, które omawiamy, jest to, że
nasz Księżyc przed holocenem był satelitą Wenus. Co zatem się wtedy
wydarzyło? Otóż, kiedy Księżyc, przez tysiąclecia, nieustannie oddalał
się od Wenus i ciągle słabło przyciąganie grawitacyjne pomiędzy tymi
ciałami, wówczas, gdy stało się ono już bardzo słabe, Księżyc (jakimś
zdarzeniem wytrącony ze swojej orbity) został przechwycony przez pole
grawitacyjne Ziemi i uplasował się na jej orbicie. Przed holocenem
Ziemia była bliżej Słońca, ponieważ nie posiadała na swej orbicie
Księżyca. Natomiast Wenus przed holocenem mogła być dalej od Słońca,
ponieważ posiadała na swej orbicie „nasz” Księżyc. A więc orbita Wenus i
orbita Ziemi były przed holocenem znacznie bliżej siebie. Właśnie w
takim układzie tych trzech ciał niebieskich (Wenus z Księżycem i Ziemia)
mogło dojść do przechwycenia księżyca Wenus przez pole grawitacyjne
Ziemi 13 500 lat temu. Wówczas Wenus przybliżyła się do Słońca, plasując
się na swojej obecnej orbicie, natomiast Ziemia oddaliła się od swojej
gwiazdy, wraz ze swoim nowym satelitą, plasując się na swojej obecnej
orbicie. Można także przypuścić, że przed holocenem, tak jak Ziemia,
także Mars mógł być bliżej Słońca, być może w okolicach obecnej orbity
Ziemi. Wówczas to na Marsie mogło być znacznie cieplej i mogły znajdować
się tam pewne ilości wody, po których zostały tylko głębokie kaniony i
doliny rzeczne, które obecnie widoczne są na zdjęciach.
--
wer <",,)~~
http://szumofob.eu
Księżycem Wenus był Merkury, ten układ poruszał się wokół Słońca w
odległości ok. 104 mln km . Skutkiem urwania się Merkurego jest spin
Wenus przeciwny do innych planet.
>> Zapraszam:
>> http://forum.gazeta.pl/forum/w,32,114503653,114503653,Hipoteza_powstania_Ksiezyca_i_Ziemi_obazki_.html
>
> Bzdury.
>
> http://www.jerzykijewski.com/
>
> Tu jest prawda.
>
Też bzdura, oparta na ssaniu lewego
palca u prawej nogi.
--
The only difference between a tax man and a taxidermist
is that the taxidermist leaves the skin. [Mark Twain]
Pan Marek niestety też nie może tu być autorytetem, ponieważ miał
kilka wpadek, do których uparcie nie chciał się przyznać. W
szczególności będę się liczył z opinią Pana Sidora.
'Prawda lezy daleko'. Zlosliwi mowia, ze 'na zewnatrz' :)
> Też bzdura, oparta na ssaniu lewego
> palca u prawej nogi.
Przeciez to jaja. Skały miekły bo Ksiezyc byl na geostacjonarnej;)
BTW, po co utrzymujecie crosspost fizyka-kosmos-filozofia?
pozdrawiam
bartekltg
Zobacz sobie tu: http://www.aanda.org/articles/aa/pdf/2004/16/aa0034.pdf
, str. 329. Zanim zdąży się zrobić orbita, masa zostaje "roztarta" przez
rotację różniczkową. Obstawiam, że nie doszłoby w ogóle do punktu 2 tej
historyjki obrazkowej. Natomiast sama ogólna idea, że "efektywnie
punktowe" ciało masywne zaburza rozkład masy w samograwitującym dysku na
tyle, że zaczyna się kolaps, jest poważnie rozważana.
Widziałeś: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Daphnis_edge_wave_shadows.jpg ?
Pozdrawiam,
Lamesz
> Natomiast sama ogólna idea, że "efektywnie punktowe" ciało masywne
> zaburza rozkład masy w samograwitującym dysku na
> tyle, że zaczyna się kolaps, jest poważnie rozważana.
>
> Widziałeś:http://en.wikipedia.org/wiki/File:Daphnis_edge_wave_shadows.jpg?
>
> Pozdrawiam,
> Lamesz
>
Zdaje się, zaobserwowano jakieś zagęszczenia w innych formujących się
układach planetarnych. Całkiem realne może stać się w najbliższych
latach zaobserwowanie takiego zagęszczenia planetarnego obieganego
przez księżyc, który je spowodował. To będzie b. ważna weryfikacja
przedstawionej hipotezy
Tak swoja droga - on[a] sie przypadkiem znalazla w tej szczelinie, czy
szczelina jest, bo jest przez nia regularnie czyszczona.
Czy wrecz Dafne jest powstala przez zebranie materialu orbitujacego
dawniej w tym pasku ?
J.
To była po prostu pierwsza reakcja, na podstawie tych symulacji dysków,
które dotychczas widziałem. Masz rację - żeby któryś z nas upierał się
przy którejś wersji, trzeba by to policzyć. Hm, bierzesz pod uwagę
późniejszą migrację? Coś mi się to bardziej sensowne wydaje w
zewnętrznych partiach dysku - dalej od j.a., ale jeszcze przed linią
śniegu. I słabsza rotacja różniczkowa, i więcej masy do zgarnięcia.
Druga sprawa, że chronologia wczesnego Układu Słonecznego jest dosyć
ciasna. Przedstawiony scenariusz musiałby wstrzelić się w stosunkowo
krótki okres, kiedy powstały już pierwsze ciała o masie rzędu Księżyca,
ale wokół znajdowała się kupa luźnego materiału skalnego, który nie
zdążył skoagulować i w pierwszym przybliżeniu zachowuje się jak lepki płyn.
Pozdrawiam,
Lamesz
Raczej nieprzypadkowo. Sporą część przerw w pierścieniach Saturna
przypisano już do wpływu konkretnego satelity, tj. do poszczególnych
rezonansów. Przerwa Hyugensa jest generowana przez Mimasa, przerwa
Enckego - przez Pana, przerwa Keelera - przez Daphnis itd.
Ten wpływ bardzo ładnie widać na zbliżeniach, gdzie oddziaływanie
pojedynczego satelity przejawia się w rytmicznych zagęszczeniach i
rozrzedzeniach pierścienia:
http://en.wikipedia.org/wiki/File:PIA06099_Enke_Gap.jpg . Trudniej to
dostrzec, kiedy kumulują się wpływy paru obiektów.
Natomiast same satelity raczej biorą się skądinąd i dopiero potem
czyszczą sobie otoczenie. Zwróć uwagę, że powierzchnia pierścieni jest
bardzo "gładka", a wszelkie odchylenia od symetrii osiowej są drobne.
Rozkład wielkości obiektów w pierścieniu jest dosyć stabilny, wynika z
równowagi między sklejaniem się a kolizjami powodującymi rozpad. Im
większy obiekt, tym łatwiej go rozbić, więc dosyć trudno jest uzyskać
"ucieczkowy" samowzmacniający się wzrost - to zresztą jest bolączka
ludzi modelujących powstawanie planet.
Pozdrawiam,
Lamesz
W szczególności:
- wyniki badań wskazujące na to, iż Księżyc może być wyraźnie starszy
od Ziemi,
- skąd się wzięły maskony, w szczególności bliżej wschodniej
ziemskiej strony?
- znaczne różnice gęstości K i Z, a mimo to jakby taki sam skład
powierzchniowego budulca,
- przesunięcie środka masy K. od strony Z. powodujące anomalie
grawitacyjne i ruchu sond orbitujących (brak korekt prowadzi do
twardego lądowania),
> Druga sprawa, że chronologia wczesnego Układu Słonecznego jest dosyć
> ciasna. Przedstawiony scenariusz musiałby wstrzelić się w stosunkowo
> krótki okres, kiedy powstały już pierwsze ciała o masie rzędu Księżyca,
> ale wokół znajdowała się kupa luźnego materiału skalnego, który nie
> zdążył skoagulować i w pierwszym przybliżeniu zachowuje się jak lepki płyn.
>
> Pozdrawiam,
> Lamesz
>
Dokładnie, pierwszy powstał Merkury (później zagęścił Wenus i był jej
księżycem), stąd nieco większa gęstość niż Księżyca. Materiał skalny w
dysku, który wyrzuciło praSłońce powstał wcześniej niż Księżyc ale
później został stopiony w Ziemię.
Co do migracji, czy ja wiem? Większy sen fizyczny miało chyba
oddalanie najdalszych składników US, co pozwoliło na zagęszczenie
Słońca. Nie wszyscy znają ten pozorny paradoks: Słońce ma chyba ok.
99% masy US ale tylko 1 % momentu pędu. Co do zasadny podobnie jest z
układem K-Z. Księżyc mimo małej masy ma zdecydowanie większy moment
pędu układu. Odsunięcie orbitalne Księżyca umożliwiło zagęszczenie
Ziemi.
> Zdaje się, że jest to zgodne z prawami i zasadami, co nie znaczy, że
> musiało nastąpić w rzeczywistości. Ten model ma jednak zalety,
> pozwalające wytłumaczyć fakty, do których nie pasują inne modele np.
> zderzeniowy.
>
> W szczególności:
> - wyniki badań wskazujące na to, iż Księżyc może być wyraźnie starszy
> od Ziemi,
Jakie to badania? Referencje prosze.
> - przesunięcie środka masy K. od strony Z. powodujące anomalie
> grawitacyjne i ruchu sond orbitujących (brak korekt prowadzi do
> twardego lądowania),
Pomyliles z wplywem maskonow.
--
(STS)
Matematyka nie posiada symboli na mętne myśli. [Henri Poincaré]
> > - przesunięcie środka masy K. od strony Z. powodujące anomalie
> > grawitacyjne i ruchu sond orbitujących (brak korekt prowadzi do
> > twardego lądowania),
>
> Pomyliles z wplywem maskonow.
>
> --
> (STS)
> Matematyka nie posiada symboli na mętne myśli. [Henri Poincaré]
>
Nie pomyliłem, mam to oblatane :)
Przy swobodnym orbitowaniu zmniejsza się odległość od powierzchni
globu ale od niewidocznej z Ziemi strony, od widocznej ulega
zwiększeniu. Większość maskon jest od widocznej strony, to dlaczego
ich wpływ miałby być większy od strony niewidocznej z Ziem?
Oczywiście te koncentracje dużo gęstszej niż reszta masy blisko
powierzchni widocznej z Ziemi - powodują przysunięcie środka masy (w
odniesieniu do geometrycznego) a orbitowanie jest wokół śr. masy a nie
geometrycznego. No co, może nie ?
Ale GDZIE tu sprzecznosc? Gdzie wynik, ze skaly ksiezycowe sa "wyraznie
starsze od Ziemi"!
Oby nie produkujesz faktow? :)
>
>>> - przesunięcie środka masy K. od strony Z. powodujące anomalie
>>> grawitacyjne i ruchu sond orbitujących (brak korekt prowadzi do
>>> twardego lądowania),
> >
>> Pomyliles z wplywem maskonow.
> >
> Nie pomyliłem, mam to oblatane :)
> Przy swobodnym orbitowaniu zmniejsza się odległość od powierzchni
> globu ale od niewidocznej z Ziemi strony, od widocznej ulega
> zwiększeniu.
No i jak to zaburza orbite?
> Większość maskon jest od widocznej strony, to dlaczego
> ich wpływ miałby być większy od strony niewidocznej z Ziem?
>
> Oczywiście te koncentracje dużo gęstszej niż reszta masy blisko
> powierzchni widocznej z Ziemi - powodują przysunięcie środka masy (w
> odniesieniu do geometrycznego) a orbitowanie jest wokół śr. masy a nie
> geometrycznego. No co, może nie ?
Pomyliles, bo zaburzenia orbit satelitow Ksiezyca to wlasnie problem
maskonow, a nie przesuniecia srodka masy.
Orbity sa zaburzane w dosc losowy sposob i dlatego zmieniaja swe poczatkowe
parametry az wzbudzone zaklocenia tak znieksztalcaja orbite, ze staje sie
gdzies styczna do powierzchni i buuum!
Ale czy w takim przypadku i taki duzy kamol nie powinien tez zostac
"wyczyszczony" z tej przestrzeni ?
J.
Tzn. sam siebie?
W punktach czyszczonych przez rezonansowe oddziaływanie kamoli nie ma
kamoli, a w przerwach, które czyszczą kamole na swojej orbicie są tylko
one same (ew. czasem coś się pałęta w punktach Lagrange'a 4 i 5).
Pozdrawiam,
Lamesz
A ja jestem jak najbardziej za. W ogóle b. podobają mi się modele
powstawania planet, które wychodzą od efektów płynowo-mechanicznych.
Gorąco polecam książkę Numerical models of the early stages of planet
formation : a new perspective on the role of turbulence / Anders
Johansen. - Saarbrücken : VDM Verlag Dr. Müller, 2008 . Facet jest
młodym doktorem w Max-Plancku w Heidelbergu i ma "swój świat". Gdyby Ci
się nie udało znaleźć tego tekstu (to jego doktorat, części powinien
mieć na swojej stronie WWW, są tam też megaciekawe symulacje komputerowe
do pooglądania), spróbuj rozdział z książki Planet formation : theory,
observations, and experiments / ed. by Hubert Klahr, Wolfgang Brandner.
- Cambridge : Cambridge University Press, 2006 zatytułowany "Turbulence
in protoplanetary accretion disks: driving mechanisms and role in planet
formation", str. 42-63. Współautorem jest Johansen, ale też "nasz
własny" Prof. M. Różyczka. W tej samej książce jest też art. Olenki
Hubickyj "The core accretion-gas capture model for gas-giant planet
formation", gdzie jest sporo na temat efektu, jaki wywiera masywne ciało
na dysk protoplanetarny.
> Zdaje się, że jest to zgodne z prawami i zasadami, co nie znaczy, że
> musiało nastąpić w rzeczywistości. Ten model ma jednak zalety,
> pozwalające wytłumaczyć fakty, do których nie pasują inne modele np.
> zderzeniowy.
>
> W szczególności:
> - wyniki badań wskazujące na to, iż Księżyc może być wyraźnie starszy
> od Ziemi,
To, co wysłałeś S. Sidorowi nie przekonuje mnie ;) Poza tym bardzo
trudno jest porównywać Ziemię i Księżyc, bo tektonika płyt praktycznie
uniemożliwia wiarygodnie próbkowanie wieku planety, a księżycowe
'wyżyny' (highland crust) są praktycznie nietknięte od początku.
Analogicznie można by twierdzić, że Wenus ma max. 1 mld lat, bo tyle też
liczą sobie najstarsze skały na jej powierzchni... ;)
> - skąd się wzięły maskony, w szczególności bliżej wschodniej
> ziemskiej strony?
A w jaki sposób tłumaczy maskony Twój model?
I czemu nie satysfakcjonują Cię wszelkie hipotezy geologiczne vel
geodynamiczne - pogrzebane warstwy lawy bazaltowej, czyli tzw.
cryptomaria, ew. warstwy zmetamorfizowanej skały pod
wielopierścieniowymi basenami uderzeniowymi, ew. sygnatury odmiennych
chemicznie warstw płaszcza a la KREEP?
> - znaczne różnice gęstości K i Z, a mimo to jakby taki sam skład
> powierzchniowego budulca,
Znaczne różnice gęstości ładnie tłumaczy właśnie hipoteza zderzeniowa,
natomiast nie widzę, dlaczego Twoja "wirowa" miałaby generować takie
przewidywanie?
A powierzchnie Ziemi i Księżyca BARDZO się różnią, tylko że głównie za
sprawą tektoniki płyt. Zwróć uwagę, że na Księżycu w ogóle nie ma
kwaśnych skał magmowych.
> - przesunięcie środka masy K. od strony Z. powodujące anomalie
> grawitacyjne i ruchu sond orbitujących (brak korekt prowadzi do
> twardego lądowania),
Tu masz rację, że przesunięcie środka masy faktycznie mogłoby być
generycznym przewidywaniem 'hipotezy wirowej'. Ale z drugiej strony - są
przypadki, kiedy występuje takie przesunięcie, ale nie ma księżyca, np.
w przypadku Marsa.
Pozdrawiam,
Lamesz
"Średnia gęstość materii ziemskiej wynosi 5,52 g/cm3 i jest największa wśród
wszystkich planet Układu Słonecznego"
"Średnia gęstość materii, z której składa się Księżyc, wynosi zaledwie 3,34
g/cm3. "
Ta największa gęstość pochodzi od Cavendisha.
Ciekawe ile by mu wyszła gęstość Księżyca jak by badał przyciąganie dwu
lewitujących pyłków.
Ziemia ma nadmiar elektronów i Cavendish nie miał sposobu na uwzględnienie
tego wpływu.
S*
>
Merkury będzie gęstszy (a różnica między Z i K mniejsza), jeżeli się
uwzględni efekt kompresji Ziemi pod własnym - większym - ciężarem. W
dobrym guście w kontekście planetologii jest podawanie
'nieskompresowanej gęstości'.
> "Średnia gęstość materii, z której składa się Księżyc, wynosi zaledwie 3,34
> g/cm3. "
>
> Ta największa gęstość pochodzi od Cavendisha.
> Ciekawe ile by mu wyszła gęstość Księżyca jak by badał przyciąganie dwu
> lewitujących pyłków.
>
> Ziemia ma nadmiar elektronów
A które ciała Układu Słonecznego mają nadmiar ładunków dodatnich? Czy
sondy kosmiczne, które są budowane z materiałów ziemskich, też mają
nadmiar elektronów?
Pozdrawiam,
Lamesz
Mocarstwa nie dzielą się wiedzą z maluczkimi.
Nie wiemy nawet jaki jest abolutny potencjał Ziemi.
Trzeba go znać aby zmierzyć stałą grawitacyjną (trzeba odpompować nadmiar
elektronów z kul).
Na razie radzę nie tracić czasu na "wyjaśnianie" znacznych różnic gęstości i
pamiętać że:
" the value of the product GM is known more accurately than each factor
independently. Indeed, the limited accuracy available for G often limits the
accuracy of scientific determination of such masses in the first place."
S*
Jak juz tak napisales to spodziewalem sie ze ta przerwa jest
wyczyszczona przez jakis jeszcze wieksze cialo, na calkiem innej
orbicie.
A takowe powinno i Dafne wyrzucic z tej przestrzeni ?
No chyba ze przy tych rezonansach powstaje jakis szczegolny punkt,
do ktorego jest kierowany pyl ze szczeliny - i w tym punkcie jest
teraz Dafne :-)
J.
hm... a tak się zastanawiam w jaki sposób potrafimy określać wiek skał?:O)
to tak odnoście tego skąd wiadomo ile lat ma ziemia czy księżyc:O)
p.s. wybacz, ale nie uważasz że teorie podawane na tych stronkach, typu:
"era mientkich kamieni" to jakaś fikcja literacka?:O)
Trzeba przyjąć jakiś jednoznaczny stan w odniesieniu do bezspornych
faktów, a potem można drążyć dalej.
Dla mnie przekonujący jest wiek Księżyca lub Ziemi dla stanu
fizycznego, kiedy zaczynała zastygać powierzchnia. Trzeba zacząć od:
1) Jaką prędkość kątową miała Ziemia, ze jej stopiona masa przyjęła
mniej więcej (promień równikowy, promień biegunowy) obecny kształt.
2) To samo stosuje się do Księżyca.
3) Porównujemy z tym co jest względem Słońca :)
> p.s. wybacz, ale nie uważasz że teorie podawane na tych stronkach, typu:
> "era mientkich kamieni" to jakaś fikcja literacka?:O)
>
Ooooo.... jakoś to nie doczytałem :D,
poproszę o źródło.
Jesli podejrzewasz, ze wplyw elektrostatyki jest duzy
wykonaj prosty eksperyment:
Dokladna waga i metalowy ciezarek (najlepiej polaczyc
drutem z ziemia albo wrecz matalowa podloga aby mial taki
sam potencjal jak powierzchnia Ziemi) zwaz raz bez niczego,
a raz w metalowej skrzyni (wewnatrz skrzyni bedzie staly
potencjal, zadnego pola elektrostatycznego, wszelkie ladunki
rozloza sie na skrzyni tak aby niwelowac pole od ZIemii).
Ale wykryjesz w ten sposob potencjal jedynie jesli bylby on potezny
i mial rzeczywisty wplyw na grawitacje (co zdaje sie sugerujesz).
Jesli bedzie niewielki, a co gorsza byle burza daje wieksze
wahania niz tlo, w obu przypadkach wskazania wagi bda identyczne
>
> Na razie radzę nie tracić czasu na "wyjaśnianie" znacznych różnic gęstości i
> pamiętać że:
> " the value of the product GM is known more accurately than each factor
> independently. Indeed, the limited accuracy available for G often limits the
> accuracy of scientific determination of such masses in the first place."
Ale to G jest takie samo dla wszytkich planet ukladu slonecznego,
Stosunek mas planet wyznaczamy ze stosunku GM (a ten np z okresu
orbity satelit) dosc dokladnie - blad tego stosunku bedzie wynikal
jedynie z bledu wyznaczenia wartosci (GM), nie bedzie w niego wchodzil
blad G [dokladniej, blad wzgledny bedzie suma bledow wzglednych obu
pomiarow].
W skrocie, skoro mamy dokladne GM i niedokladne G, to M tez
znamy niedokladnie. Ale stosunki mas juz tak, to wszedzie jest to samo
G.
pozdrawiam
bartekltg
Ważny jest też kierunek. Nadmiar elektronó odpycha kule. Grawitacja
przyciąga.
Zmierzone G jest mniejsze do rzeczywistego.
Ziemia nie ma znacznie wiekszej gęstości.
>
>> Na razie radzę nie tracić czasu na "wyjaśnianie" znacznych różnic
>> gęstości i
> pamiętać że:
>> " the value of the product GM is known more accurately than each factor
> independently. Indeed, the limited accuracy available for G often limits
> the
> accuracy of scientific determination of such masses in the first place."
>
>W skrocie, skoro mamy dokladne GM i niedokladne G, to M tez
znamy niedokladnie. Ale stosunki mas juz tak, to wszedzie jest to samo.
Chodzi o M Ziemi. To jest zawyżone.
S*
czyli wychodzi że nie istnieje metoda określenia wieku ziemi czy księżyca:O)
a porównywanie ze słońcem tesz żadnego sensu nie ma, bo pszecioesz ziemia i
reszta planet mają drastycznie inny (bardziej złożony) skład chemiczny niż
słońce, tak więc słońce i planety pochodzą z pszynajmniej dwuch różnych
swiatów:O)
>> p.s. wybacz, ale nie uważasz że teorie podawane na tych stronkach, typu:
>> "era mientkich kamieni" to jakaś fikcja literacka?:O)
>
> Ooooo.... jakoś to nie doczytałem :D,
> poproszę o źródło.
żródła te kture sam zapodałeś!:O)
>> To, co wysłałeś S. Sidorowi nie przekonuje mnie ;) Poza tym bardzo
>> trudno jest porównywać Ziemię i Księżyc, bo tektonika płyt praktycznie
>> uniemożliwia wiarygodnie próbkowanie wieku planety, a księżycowe
>> 'wyżyny' (highland crust) są praktycznie nietknięte od początku.
>> Analogicznie można by twierdzić, że Wenus ma max. 1 mld lat, bo tyle też
>> liczą sobie najstarsze skały na jej powierzchni... ;)
>>
> No właśnie, trzeba by określić jakiś stan fizyczny, który uznaje się
> za rozpoczęcie liczenia wieku. Wydaje mi się, że dla K. i Z. mógłby to
> być stan stygnięcia skorupy, tylko jak do niego dojść w miarę
> jednoznacznie?
No można to robić na parę sposobów. Po pierwsze, możesz badać izotopowo
najstarsze skały odsłonięte na powierzchni, ew. jakieś mikrometrowe
ziarnka mineralne wykopane z kanadyjskich czy australijskich kratonów i
modlić się, żeby nie były zanieczyszczone. Tą metodą dochodzisz gdzieś
do ~4,4 mld lat temu, ale nie wiesz o tych skałach praktycznie nic. Ze
skał z pierwszego mld lat istnienia Ziemi nie zostało praktycznie nic, a
to, co zostało, przeszło przez taki młyn, że trzeba sporo wiary, żeby
coś z tego wyczytać.
Z drugiej strony możesz ryć "od tyłu", tzn. szukać najstarszych ciał
stałych w meteorytach. Tą metodą znajdziesz malutkie wapniowo-glinowe
inkluzje (CAI), których kondensację szacuje się na łatwą do zapamiętania
liczbę 4,567 mld lat temu.
Już same te "dwa ognie" dają ci dosyć wąski przedział. Obserwacje
młodych gwiazd dają też mniej więcej 10-20 mln lat na kondensację ciał
stałych z fazy gazowej, potem to już zostają tylko impakty między coraz
większymi ciałami. To jest właśnie przedział, w którym Ty się musisz
zmieścić ze swoją teorią.
Szacowanie wieku skorupy możesz też uzupełniać symulacjami
termodynamicznymi opartymi na tempie stygnięcia Ziemi itd. itd.
>>
>>> - skąd się wzięły maskony, w szczególności bliżej wschodniej
>>> ziemskiej strony?
>>
>> A w jaki sposób tłumaczy maskony Twój model?
>>
> Powstały w trakcie przechodzenia Księżyca przez pozostałości
> zawirowania p.planetarnego, rys. 4:
> http://fotoforum.gazeta.pl/photo/4/wf/wj/vsfc/bDTFWioxKaQq2y0kMX.jpg
> Księżyc był już wtedy powierzchniowo zastygłym ciałem ale o cienkiej
> skorupie, przyciągał poruszające się przed nimi asteroidy (o znacznie
> większej od własnej gęstości), które przebijały cienką skorupę spod
> której wypływała lawa (morza księżycowe) a środek masy K. przesuwał
> się w stronę maskon, ostatecznie ustawiając się ~na linii środków mas
> Z. i K. Widać wyraźnie, że większość maskon znajduje się na K. od
> wschodniej strony Ziemi. W tym czasie ukształtowana została grubość
> skorupy wyraźnie różniąca się z óznych stron K.
Jedna sprawa z chronologią mi nie pasuje: Morza są znacznie młodsze od
samego Księżyca, ale przede wszystkim są młodsze od Ziemi! Większość
mórz powstawała w okresie 3,8-3,1 mld. lat temu. Jest jeszcze taki jeden
bardziej subtelny efekt, który pokazuje, że powstały po zastygnięciu
Księżyca: lawy z poszczególnych mórz różnią się od siebie sygnaturami
izotopowymi, więc przypuszcza się, że powstawały z płaszcza, który już
zdążył zastygnąć i się zróżnicować. Inaczej mówiąc, gdyby morza
powstawały z wciąż płynnego płaszcza, to magma źródłowa zdążyłaby się
wymieszać pomiędzy kolejnymi erupcjami generującymi morza. Wygląda na
to, że tak jednak nie było.
Innymi słowy Ty przewidujesz kolejność:
Księżyc -> morza ---> Ziemia
A wygląda na to, że było raczej:
Ziemia ---> Księżyc ------> morza
(długość strzałek znacząca)
>> I czemu nie satysfakcjonują Cię wszelkie hipotezy geologiczne vel
>> geodynamiczne - pogrzebane warstwy lawy bazaltowej, czyli tzw.
>> cryptomaria, ew. warstwy zmetamorfizowanej skały pod
>> wielopierścieniowymi basenami uderzeniowymi, ew. sygnatury odmiennych
>> chemicznie warstw płaszcza a la KREEP?
>>
> Nie wskazują dlaczego większość maskon jest od strony Ziemi a
> zwłaszcza od wschodniej jej strony (od strony zwrotu ruchu).
Hm, a dałoby się zrobić rotację synchroniczną Księżyca i rozciągłej kupy
gruzu? Wczuj się - Księżyc trafia na obecną orbitę Ziemi z własną
rotacją, zaczyna - przypuśćmy, że faktycznie - zbierać własną grupę
satelicką, i tak od razu robi im się rotacja synchroniczna?
Inne pytanie jest takie - jeśli maskony pochodzą z tak wczesnej fazy
ewolucji Księżyca, to czemu jeszcze istnieją? Dopóki płaszcz jest choć
trochę płynny, izostazja powinna wyrównać wszelkie anizotropie.
Natomiast powiązanie maskonów z cieńszą stroną skorupy jest akurat dosyć
proste do wytłumaczenia, jeżeli przyjmie się hipotezę, że powstały razem
z morzami w wyniku częściowego topnienia skał płaszcza i związanego z
tym wydźwignięcia górnego płaszcza. Po prostu - tam, gdzie skorupa była
cieńsza, tam się zrobiły morza (bo łatwiej intrudować przez cienką
skorupę), tam też są obecnie grawitacyjne 'anomalie'.
>>> - znaczne różnice gęstości K i Z, a mimo to jakby taki sam skład
>>> powierzchniowego budulca,
>>
>> Znaczne różnice gęstości ładnie tłumaczy właśnie hipoteza zderzeniowa,
>> natomiast nie widzę, dlaczego Twoja "wirowa" miałaby generować takie
>> przewidywanie?
>> A powierzchnie Ziemi i Księżyca BARDZO się różnią, tylko że głównie za
>> sprawą tektoniki płyt. Zwróć uwagę, że na Księżycu w ogóle nie ma
>> kwaśnych skał magmowych.
>>
> Dlatego, że Księżyc w większości powstał zupełnie gdzie indziej niż
> Ziemia.
A tu jest jeszcze inna sprawa:)
Jak się przyjrzeć składowi Księżyca, to bardzo trudno jest go ulepić z
mgławicy protoplanetarnej za jednym razem. Przykładowo, ma skrajnie mało
żelaza metalicznego, ale żelaza w krzemianach nawet więcej niż Ziemia.
Dalej - jest wzbogacony w pierwiastki o wysokiej temperaturze
krzepnięcia ('refractory elements') względem przypuszczalnego składu
pierwotnej mgławicy, ale pierwiastków lotnych ma równie mało, co Ziemia,
a nawet mniej. Najprościej jest to wytłumaczyć powstaniem Księżyca z
płaszcza jakiegoś inne ciała, które już zdążyło wcześniej
przefrakcjonować. To by niby można włączyć w Twój model, ale wtedy
zrobiłby się bardzo zatłoczony i coraz trudniej by go było włączyć w
standardowy scenariusz powstania naszego układu planetarnego:
1. Księżyc powstaje standardowo przez akrecję i oczyszcza swoją orbitę.
2. Zderza się z innym ciałem, które już zdążyło się zlepić.
3. Migruje na obecną orbitę Ziemi.
4. Natrafia tam na chmurę gruzu, która jeszcze NIE zdążyła się zlepić.
Zaczyna powoli brakować czasu.
Pozdrawiam,
Lamesz
> Jesli podejrzewasz, ze wplyw elektrostatyki jest duzy
> wykonaj prosty eksperyment:
> Dokladna waga i metalowy ciezarek (najlepiej polaczyc
> drutem z ziemia albo wrecz matalowa podloga aby mial taki
> sam potencjal jak powierzchnia Ziemi) zwaz raz bez niczego,
> a raz w metalowej skrzyni (wewnatrz skrzyni bedzie staly
> potencjal, zadnego pola elektrostatycznego, wszelkie ladunki
> rozloza sie na skrzyni tak aby niwelowac pole od ZIemii).
>
> Ale wykryjesz w ten sposob potencjal jedynie jesli bylby on potezny
> i mial rzeczywisty wplyw na grawitacje (co zdaje sie sugerujesz).
> Jesli bedzie niewielki, a co gorsza byle burza daje wieksze
> wahania niz tlo, w obu przypadkach wskazania wagi bda identyczne
Przewodnik jedzie w polu magnetycznym, np. obok magnesu.
Wsiądź na ten przewodnik razem z woltomierzem
i zmierz napięcie pomiędzy końcówkami.
Grawitację zgubili w 1915r - wprowadzając dylatację czasu.
> Ale to G jest takie samo dla wszytkich planet ukladu slonecznego,
> Stosunek mas planet wyznaczamy ze stosunku GM (a ten np z okresu
> orbity satelit) dosc dokladnie - blad tego stosunku bedzie wynikal
> jedynie z bledu wyznaczenia wartosci (GM), nie bedzie w niego wchodzil
> blad G [dokladniej, blad wzgledny bedzie suma bledow wzglednych obu
> pomiarow].
>
> W skrocie, skoro mamy dokladne GM i niedokladne G, to M tez
> znamy niedokladnie. Ale stosunki mas juz tak, to wszedzie jest to samo
> G.
Pomijając setki korekt relatywistycznych,
czyli błędów w obliczeniach.
Uwzględniono w G ciśnienie promieniowania oraz wiatr słoneczny?
>Uwzględniono w G ciśnienie promieniowania oraz wiatr słoneczny?
Podręcznikowe G jest takie jak zmierzył Cavendish.
Niedawno ludzie latali na Księżyc i mają dane dla trzech ciał: Ziemia,
Appolo i Księżyc.
Czy są przecieki tych danych?
Np. w jakiej odleglości kończy się grawitacja Ziemi a zaczyna Księżyca?
S*
P.S
Promieniowanie to falowanie. A falowanie przyciąga (ciśnienie ujemne).
Właśnie o to mi chodziło. CAI dają ci górną granicę wieku.
Poza tym nie wiadomo skąd się wziął, niekoniecznie z
> dysku p.p.
Wiadomo, wiadomo. Da się odróżnić wcześniejsze nabytki z materii
międzygwiazdowej od tego, co już kondensowało w dysku. Trochę na ten
temat jest w książce B. Hurnik, H. Hurnik: Materia kosmiczna na Ziemi,
jej źródła i ewolucja, Poznań 2005, s. 55-64. Zob. też tego stronkę
Nittlera:
http://www.dtm.ciw.edu/users/nittler/psg_main.html
a gdybyś planował doktorat:), to aktualną listę art. naukowych na temat
'presolar grains', nielegalnie publikowanych na jednym serwerze i
dostępnych otwarcie dla wszystkich, masz tu:
http://presolar.wustl.edu/publications.html
>> Już same te "dwa ognie" dają ci dosyć wąski przedział. Obserwacje
>> młodych gwiazd dają też mniej więcej 10-20 mln lat na kondensację ciał
>> stałych z fazy gazowej, potem to już zostają tylko impakty między coraz
>> większymi ciałami. To jest właśnie przedział, w którym Ty się musisz
>> zmieścić ze swoją teorią.
>>
> Co do zagęszczenia Ziemi, ale nie Księżyca. Zgoda?
Jak najbardziej. O to mi chodziło.
Najczęściej podawany czas na powstanie Księżyca to 30-50 mln lat po CAI.
To wszystko nie styka. Przypuśćmy nawet, że czas powstania Ziemi
wyłączamy z naszych rozważań jako Wielki Pytajnik - wciąż nie widzę
sposobu, w jaki Księżyc miałby zdążyć na mieszanie w dysku
protoplanetarnym w okresie, kiedy dysk już praktycznie nie istniał.
W książce "Planet Formation", którą już Ci polecałem, jest art. "The
Formation and Evolution of Planetary Systems: placing our Solar System
in context" J. Bouwman et al., pp. 14-30 - są tam omówione dosyć
szczegółowo obserwacje dysków protoplanetarnych i limity czasowe z tej
strony. Wygląda na to, że 20 mln lat po zapaleniu się gwiazdy centralnej
nie ma za bardzo szans na powstawanie nowych planet "od zera" z pyłu,
pozostają zderzenia między ciałami na tyle dużymi, że mają
niezaniedbywalne własne pole grawitacyjne.
>>>> I czemu nie satysfakcjonują Cię wszelkie hipotezy geologiczne vel
>>>> geodynamiczne - pogrzebane warstwy lawy bazaltowej, czyli tzw.
>>>> cryptomaria, ew. warstwy zmetamorfizowanej skały pod
>>>> wielopierścieniowymi basenami uderzeniowymi, ew. sygnatury odmiennych
>>>> chemicznie warstw płaszcza a la KREEP?
>>
>>> Nie wskazują dlaczego większość maskon jest od strony Ziemi a
>>> zwłaszcza od wschodniej jej strony (od strony zwrotu ruchu).
>>
>> Hm, a dałoby się zrobić rotację synchroniczną Księżyca i rozciągłej kupy
>> gruzu? Wczuj się - Księżyc trafia na obecną orbitę Ziemi z własną
>> rotacją, zaczyna - przypuśćmy, że faktycznie - zbierać własną grupę
>> satelicką, i tak od razu robi im się rotacja synchroniczna?
>>
> Zauważ, że jak na warunki kosmiczne jest prawie idealną kulą, czyli
> zastygł prawie bez rotacji własnej...
A skąd niby taki wniosek? W warunkach kosmicznych mamy mnóstwo prawie
idealnych kul, a momentu pędu nie brakuje. Planety wirujo a wirujo.
>> Inne pytanie jest takie - jeśli maskony pochodzą z tak wczesnej fazy
>> ewolucji Księżyca, to czemu jeszcze istnieją? Dopóki płaszcz jest choć
>> trochę płynny, izostazja powinna wyrównać wszelkie anizotropie.
>>
> No więc mogą pochodzić z niekoniecznie b. wczesnej fazy ewolucji K.
> jw.
Powtórzę - nie masz zbyt wiele pola do manewru. Cała Twoja historia musi
zmieścić się w okresie kilkunastu milionów lat, bo potem dyski są
zdmuchiwane przez wiatr słoneczny, fotoewaporowane itd. Z drugiej strony
nie możesz też odwlekać w nieskończoność powstania Ziemi ze względu na
datowane skały.
Możesz ew. oddzielić powstawanie maskonów od reszty historii, ale wtedy
teoria traci na atrakcyjności.
>> Natomiast powiązanie maskonów z cieńszą stroną skorupy jest akurat dosyć
>> proste do wytłumaczenia, jeżeli przyjmie się hipotezę, że powstały razem
>> z morzami w wyniku częściowego topnienia skał płaszcza i związanego z
>> tym wydźwignięcia górnego płaszcza. Po prostu - tam, gdzie skorupa była
>> cieńsza, tam się zrobiły morza (bo łatwiej intrudować przez cienką
>> skorupę), tam też są obecnie grawitacyjne 'anomalie'.
>>
> No, raczej nie. To chyba pływy miały większy wpływ na gęstsze niż
> rzadsze frakcje Księżyca od strony Ziemi. Poza tym dla tych wielkości
> asteroid i powstałych z nich maskon - najcieńsza i najgrubsza warstwa
> skorupy nie była znacząca przeszkodą, chyba.
To teraz musisz chyba opisać bardziej szczegółowo, czym są w Twojej
teorii te maskony i jak powstają. Piszesz, że "z asteroid". Co masz na
myśli?
>>>>> - znaczne różnice gęstości K i Z, a mimo to jakby taki sam skład
>>>>> powierzchniowego budulca,
>>
>>>> Znaczne różnice gęstości ładnie tłumaczy właśnie hipoteza zderzeniowa,
>>>> natomiast nie widzę, dlaczego Twoja "wirowa" miałaby generować takie
>>>> przewidywanie?
>>>> A powierzchnie Ziemi i Księżyca BARDZO się różnią, tylko że głównie za
>>>> sprawą tektoniki płyt. Zwróć uwagę, że na Księżycu w ogóle nie ma
>>>> kwaśnych skał magmowych.
>>
>>> Dlatego, że Księżyc w większości powstał zupełnie gdzie indziej niż
>>> Ziemia.
>>
>> A tu jest jeszcze inna sprawa:)
>>
>> Jak się przyjrzeć składowi Księżyca, to bardzo trudno jest go ulepić z
>> mgławicy protoplanetarnej za jednym razem. Przykładowo, ma skrajnie mało
>> żelaza metalicznego, ale żelaza w krzemianach nawet więcej niż Ziemia.
>> Dalej - jest wzbogacony w pierwiastki o wysokiej temperaturze
>> krzepnięcia ('refractory elements') względem przypuszczalnego składu
>> pierwotnej mgławicy, ale pierwiastków lotnych ma równie mało, co Ziemia,
>> a nawet mniej. Najprościej jest to wytłumaczyć powstaniem Księżyca z
>> płaszcza jakiegoś inne ciała, które już zdążyło wcześniej
>> przefrakcjonować. To by niby można włączyć w Twój model, ale wtedy
>> zrobiłby się bardzo zatłoczony i coraz trudniej by go było włączyć w
>> standardowy scenariusz powstania naszego układu planetarnego:
>>
> Też raczej nie. Po usunięciu ciężkich składników w dysk p.p. i
> ulepieniu gęstego Merkurego, pozostałość mogła być już dużo rzadsza.
To nie działa w ten sposób z b. wielu powodów. Nie starczy samego
Merkurego, żeby odessać wszystkie pierwiastki ciężkie. Zresztą, nawet
gdyby tak było, nie tłumaczyłoby to tak dużej ilości żelaza w minerałach
skałotwórczych Księżyca. To raczej wygląda tak, jakby z typowej
mieszaniny dla naszej odległości orbitalnej powstały spore obiekty,
zdążyły przefrakcjonować (!) - tzn. oddzielić metaliczne jądro od
płaszcza i skorupy - i dopiero z tego typu nowych, wtórnych rezerwuarów
można lepić coś, co ma skład Księżyca. Teraz w modzie jest propozycja,
że Księżyc składa się w 80% z płaszcza jednego ciała i w 20% z innego.
To nie jest tylko kwestia proporcji żelaza i krzemu - frakcjonowanie
pozostawia bardzo wyraźne sygnatury, które trudno jest odtworzyć w inny
sposób. Przykładowo, siarka i parę innych pierwiastków są "ściągane"
razem ze stopem Fe-Ni do jądra.
Zmierzam do tego, że chociaż hipoteza impaktowa ładnie tłumaczy
specyficzną sygnaturę chemiczną Księżyca, mogą być liczne inne sposoby
na otrzymanie takiej samej sygnatury. Przykładowo, Księżyc mógłby
wcześniej powstać w wyniku zderzeń między już uformowanymi ciałami, a
dopiero potem Twoją metodą spowodować powstanie Ziemi. Problem polega na
tym, że zaczyna brakować czasu - bo jeżeli już zdążyły powstać
przynajmniej dwa ciała wielkości rzędu Księżyca, to jest też coraz mniej
luźnego gruzu, który Ci jest potrzebny.
W temacie polecam pierwszy tom "Treatise on Geochemistry" pt.
"Meteorites, Comets and Planets", ed.A.M.Davis, Elsevier 2003. Tam
sprawa jest fajnie pokazana od strony chemicznej i fizykochemicznej,
jest też jako rozdział 16 dobra przeglądówka "Early Solar System
Chronology" (K.D.McKeegan, A.M.Davis, pp. 431-60) na temat ram czasowych
tego wszystkiego. Co do geochemii porównawczej planet i Księżyca
niezastąpiona jest książka "Planetary Crusts" S.R.Taylor, S.M.McLennan
Cambridge 2009. Autorzy są geochemikami i nie rozwodzą się za wiele np.
na temat tektoniki albo geologii regionalnej, tylko podchodzą do sprawy
geodynamicznie-geochemicznie. Język jest b. przystępny i fenomenalnie
zrobione są przypisy, które stanowią czasem minieseje na temat
bibliografii tematu. Jedna z lepszych książek planetologicznych, jakie w
życiu widziałem.
> Jeszcze rzadziej (M-K-C liniowo!) wygląda następna kandydatka na
> ulepiony w pra-śłońcu księżyc -Ceres (no bo co miałoby zagęścić
> Marsa?)
>>
>> 1. Księżyc powstaje standardowo przez akrecję i oczyszcza swoją orbitę.
> Nie.
Tzn?
>> 2. Zderza się z innym ciałem, które już zdążyło się zlepić.
> Drobne odłamki nie zwiększające istotnie masy i rozmiarów.
Tutaj nawiązywałem do tego, że frakcjonowanie i zderzenie wydają się być
potrzebne, żeby uzyskać skład chemiczny Księżyca.
>> 3. Migruje na obecną orbitę Ziemi.
> Tak, z powstającego Słońca.
>> 4. Natrafia tam na chmurę gruzu, która jeszcze NIE zdążyła się zlepić.
>>
> Tak
>> Zaczyna powoli brakować czasu.
>>
> Ale dopiero w pasie asteroid.
Nie rozumiem. Co "dopiero w pasie asteroid"?
Przypomniał mi się jeszcze jeden art, który powinien Cię zainteresować,
tym razem już ściśle na temat. A.N.Halliday, B.J.Wood: 'The Composition
and Major Reservoirs of the Earth Around the Time of the Moon-Forming
Giant Impact', w: Treatise on Geophysics. Volume 9 Evolution of the
Earth, D. Stevenson (ed) Elsevier 2007, pp. 13-50. Autorzy zbierają w
jednym miejscu sporo obserwacji, całą istotną chronologię, chemię itd.
pod kątem hipotez powstania Ziemi i Księżyca, znowu z lekkim spaczeniem
w kierunku chemii, izotopów itp.
Pozdrawiam,
Lamesz
słońce skłąda się prawie wyłacznie z wodoru i helu, plus parę pierwiastków
śladowych (prawdopodobnie pochodzienia z komet i meteorytuf), natomiast
ziemia, księżyc i pozostałe planety to cała tablica mendelejewa, więc
oczywiste jest że pochodzienie tej materi jest zupełnie inne (ta historyjka
jakiej ucza w szkole że układ słoneczny powstał z jednej mgławicy to tylko
bajeczka dla dzieci, niestety w szkołach ucza głównie bajeczek:O), tak więc
określanie wieku planet na podsatwie wieku słońca jest jakims
nieporozumieniem, co i tak nie zmienia faktu że nie potrafimy określić wieku
zimi i księżyca, bo nie wiemy jak:O)
...
cdn
Nie powstaje przez akrecję w dysku akrecyjnym raczej jakby na styku
kolumn akrecyjnych, w centrum US.
> >> 2. Zderza się z innym ciałem, które już zdążyło się zlepić.
> > Drobne odłamki nie zwiększające istotnie masy i rozmiarów.
>
> Tutaj nawiązywałem do tego, że frakcjonowanie i zderzenie wydają się być
> potrzebne, żeby uzyskać skład chemiczny Księżyca.
>
> >> 3. Migruje na obecną orbitę Ziemi.
> > Tak, z powstającego Słońca.
> >> 4. Natrafia tam na chmurę gruzu, która jeszcze NIE zdążyła się zlepić.
>
> > Tak
> >> Zaczyna powoli brakować czasu.
>
> > Ale dopiero w pasie asteroid.
>
> Nie rozumiem. Co "dopiero w pasie asteroid"?
>
No tak mniej więcej wyglądał dysk p.planetarny również bliżej Słońca,
zapewne więcej było drobniejszych obiektów i pyłu i większa była jakby
gęstość powierzchniowa im bliżej Słońca. To nie prawda, że Jowisz
przeszkodził w uformowaniu się tam planety, po prostu zabrakło czasu w
zapalającym się już Słońcu na usunięcie jeszcze jednego odpowiedniej
wielkości księżyca, który zawirowałby tą skalistą końcówkę dysku.
> > Masz drastycznie inny skład niż np. kamień. Czy pochodzicie
> > przynajmniej z dwóch różnych światów ;D ?
>
> słońce skłąda się prawie wyłacznie z wodoru i helu, plus parę pierwiastków
> śladowych (prawdopodobnie pochodzienia z komet i meteorytuf), natomiast
> ziemia, księżyc i pozostałe planety to cała tablica mendelejewa, więc
> oczywiste jest że pochodzienie tej materi jest zupełnie inne (ta historyjka
> jakiej ucza w szkole że układ słoneczny powstał z jednej mgławicy to tylko
> bajeczka dla dzieci, niestety w szkołach ucza głównie bajeczek:O), tak więc
> określanie wieku planet na podsatwie wieku słońca jest jakims
> nieporozumieniem, co i tak nie zmienia faktu że nie potrafimy określić wieku
> zimi i księżyca, bo nie wiemy jak:O)
> ...
A może w Słońcu jest odwrotny proces - destrukcja,
a nie tworzenie - konstrukcja nowych elementów.
No i dlatego tam jest tylko wodoru - protonów i elektronów;
one nie mają już na co się rozdrabniać.
Procesy konstruktywne wolą raczej
spokojne warunki - właśnie takie jak w planetach;
słyszał ktoś o krystalizacji materii w rozpalonym kotle?
W Słońce walą meteoryty a wylatuje plazma. Wygląda to na destrukcję.
>Procesy konstruktywne wolą raczej
spokojne warunki - właśnie takie jak w planetach;
W spokojnych warunkach następuje rekombinacja plazmy. Potem pyły a dopiero
potem planety. Kolizje (katastrofy kosmiczne) też sprzyjają "rekombinaciom"
>słyszał ktoś o krystalizacji materii w rozpalonym kotle?
Jeżeli brak takiej publikacji to tylko sprawa czasu.
S*
Dla kogoś kto wie jak wytwarza się sztuczne diamenty - nie jest
dziwna krystalizacja w wysokich temperaturach pod wysokimi
ciśnieniami gazów. Nie jest też dziwne powstawanie odmian
alotropowych i kondensatów makrocząstek posiadających
cechy płynnych kryształów. Korona Słoneczna i wiatr słoneczny
zawierają jony wodoro-helowe, ale to wcale nie znaczy, że Słońce
w swym wnętrzu jest skroplonym gazem. To co się dzieje w jego
wnętrzu pod olbrzymim ciśnieniem górnych warstw - jest jak
na razie Tajemnicą, której nie da się zbadać ale można się
DOMYŚLIĆ znając model śliwki (pestka-miąższ). :-)
Edward Robak* z Nowej Huty
~>°<~
miłośnik mądrości i nie tylko :)
Jest teoria bąblowania. Planeta wyskakuje ze Słońca.
Ale czy korona nie zdąży jej przerobić na plazmę?
S*
Twoim zdaniem planeta Ziemia na której żyjemy - jest przerobiona
na plazmę? :)
Robakks
*°"˝'´¨˘`˙.^:;~>¤<×÷-.,˛¸
niby co na to wskazuje że cały US powstał z jednego obłoku?:O)
nie licząc różnic w składzie chemicznym, to pszecież podczas zapłonu
gwiazdy, resztki zostają wywiane w kosmos:O)
> Jakieś kryteria można jednak określać licząc na to, że tzw. czas
> upływał podobnie jak teraz. Jakieś stany fizyczne można jednak
> wskazywać i względem nich chronologię innych zdarzeń np.
> - stygnięcie skorupy Merkurego w prasłońcu,
> - stygnięcie skorupy Księżyca w prasłońcu,
- ...
- powstanie układu K-Z
- "zapalenie" Słońca
- powstanie maskonów na Księżycu.
no więc słócham, określ ten wiek i pochwal się jak to zrobiłeś:O)
jaka niby destrukcja, czego w co i na jakiej podstawie?:O)
pszeciesz gwiazdy i może czarne dziury to inkubatory nowej materii, jak taka
piep***e to masz nowe i coraz cięzsze pierwiastki, wybacz, ale an żadnej
palnecie nie jest w stanie powstać praktycznie zaden pierwiastek, bo niby
jak?:O)
> Procesy konstruktywne wolą raczej
> spokojne warunki - właśnie takie jak w planetach;
> słyszał ktoś o krystalizacji materii w rozpalonym kotle?
tak, fszyscy to tym słyszeli:O)
natomiast spokojne warunki są dobre do rozwoju życia a nie materii:O)
Przy zapłonie gwiazdy większość planet jest już chyba z grubsza
ukształtowana.
>
> > Jakieś kryteria można jednak określać licząc na to, że tzw. czas
> > upływał podobnie jak teraz. Jakieś stany fizyczne można jednak
> > wskazywać i względem nich chronologię innych zdarzeń np.
> > - stygnięcie skorupy Merkurego w prasłońcu,
> > - stygnięcie skorupy Księżyca w prasłońcu,
>
> - ...
> - powstanie układu K-Z
> - "zapalenie" Słońca
> - powstanie maskonów na Księżycu.
>
> no więc słócham, określ ten wiek i pochwal się jak to zrobiłeś:O)
>
Śledź z "Ówagą" naszą dyskusję z Lameszem, przedstawiona w ogólnym
zarysie hipoteza może będzie uszczegółowiona/skorygowana i wtedy
pojawią się konkrety w postaci wieku, rozmiarów, momentów pędu
gęstości zagęszczonego dysku oraz inne dane. Sam też możesz się
włączyć i będziesz wymieniany w gronie współtwórców. Co Ty na to?
> jaka niby destrukcja, czego w co i na jakiej podstawie?:O)
Z konieczności: co powstaje, musi się też rozpierdzielać z powrotem.
> pszeciesz gwiazdy i może czarne dziury to inkubatory nowej materii, jak taka
> piep***e to masz nowe i coraz cięzsze pierwiastki, wybacz, ale an żadnej
> palnecie nie jest w stanie powstać praktycznie zaden pierwiastek, bo niby
> jak?:O)
Może nie mogły powstać, ale musiały, bo
przecież widzisz tu pełno przeróżnych,
a w Słońcu tylko wodór, i trochę śmiecia z komet...
Myślisz że natura głupsza od ludzi -
my recykling stworzyliśmy?!
Sztuczne diamenty robimy na planecie.
Jak planeta zderzy się z inną to nawet jądra się zlepią.
Górnicy widzą dowody niezliczonych kolizji jakich doznała Ziemia.
Ponoć my pierwsi mamy przewę czasową na ewolucję.
Przedtem szła produkcja cięższych pierwiastków.
S*
>
(Sory, że odpowiadam tak późno, mam teraz sporo roboty.)
O kurczę, czyli Księżyc powstał W SŁOŃCU? Czemu? Po co? :)
Hmhm, a jak miałby ten spin być nabyty?
>>>> Natomiast powiązanie maskonów z cieńszą stroną skorupy jest akurat dosyć
>>>> proste do wytłumaczenia, jeżeli przyjmie się hipotezę, że powstały razem
>>>> z morzami w wyniku częściowego topnienia skał płaszcza i związanego z
>>>> tym wydźwignięcia górnego płaszcza. Po prostu - tam, gdzie skorupa była
>>>> cieńsza, tam się zrobiły morza (bo łatwiej intrudować przez cienką
>>>> skorupę), tam też są obecnie grawitacyjne 'anomalie'.
>>
>>> No, raczej nie. To chyba pływy miały większy wpływ na gęstsze niż
>>> rzadsze frakcje Księżyca od strony Ziemi. Poza tym dla tych wielkości
>>> asteroid i powstałych z nich maskon - najcieńsza i najgrubsza warstwa
>>> skorupy nie była znacząca przeszkodą, chyba.
>>
>> To teraz musisz chyba opisać bardziej szczegółowo, czym są w Twojej
>> teorii te maskony i jak powstają. Piszesz, że "z asteroid". Co masz na
>> myśli?
>>
> Nie wszystkie zawirowane składnik dysku zagęściły się w Ziemię, te na
> dalszych orbitach długo jeszcze okrążały środek masy K-Z. W końcu
> dosięgnął je Księżyc wciąż zwiększający orbitę (podobnie jak
> współcześnie).
To rozumiem (chociaż z innych powodów myślę, że orbitalno-mechanicznie
to by mogło też powodować problem), ale pytałem raczej o to, jak chcesz
zrobić maskon z impaktu asteroidy.
Pozdrawiam,
Lamesz
> O kurczę, czyli Księżyc powstał W SŁOŃCU? Czemu? Po co? :)
Doczytałem w odpowiedzi poniżej, przenoszę dyskusję w tym temacie tam.
A podaj proszę jakiś namiar bibliograficzny na to ostatnie.
Bo jeżeli Cię dobrze rozumiem, to masz na myśli obszary "nad" i "pod"
powstającym Słońcem? To jest dosyć specyficzny obszar o "agresywnej
fizyce", zdominowamy przez "dżeto-podobne" wypływy i działanie pola
magnetycznego. Przyznam się, że nigdy nie zastanawiałem się nad tym, czy
coś tam się może pozlepiać...
A dałoby się jakoś poznać, czy Księżyc powstał w dysku, czy w tym regionie?
Pozdrawiam,
Lamesz
Dość pokrętnie tłumaczy się to promieniowaniem kosmicznym, że to niby
z promieniowania alfa. Gdyby tak było, to powinny pasować odpowiednie
dane również z Merkurego i Marsa (przy uwzględnieniu odległości od
Słońca). Jeżeli Merkury i Księżyc mają słoneczne pochodzenie to Mars
nie powinien pasować w tej zależności.
Tu jest jeden z wielu przykładów obserwacji potwierdzających hipotezę
powstania Księżyca jako epizodu przy powstaniu Układu Słonecznego.
http://pl.wikipedia.org/wiki/NGC_6302
Tak rodzi się gwiazda, przykro mi, że oficjalna interpretacja jest
opaczna jako umieranie gwiazdy. Nie ma się czym przejmować, do
niedawna prawie wszyscy byli przekonani, że to Słońce kręci się wokół
Ziemi....a i dziś pogrobowców geocentryzmu nie brakuje.
Przywołaj.
>> Bo jeżeli Cię dobrze rozumiem, to masz na myśli obszary "nad" i "pod"
>> powstającym Słońcem? To jest dosyć specyficzny obszar o "agresywnej
>> fizyce", zdominowamy przez "dżeto-podobne" wypływy i działanie pola
>> magnetycznego. Przyznam się, że nigdy nie zastanawiałem się nad tym, czy
>> coś tam się może pozlepiać...
>>
> Ano właśnie jakoś to te obszary zostały niedowartościowane a
> obserwacje na opak zinterpretowane.
> Przeprowadźmy taki oto myślny experyment. Niech ta chmura gazu i pyłu
> odrzucona po wybuchy supernowej w kierunku ruchu ma kształt kuli,
> niech ma jednorodną gęstość i zachowuje się jak bryła sztywna z
> momentem pędu/spinem wokół jakiejś osi. Weźmy nawet tylko momenty
> pędów i grawitację, najtrudniej zagęszczać się będą do środka
> składniki przy płaszczyźnie równikowej i o największej odległości od
> środka kuli.
Chyba nie nadążam.
1. Wybuch supernowej i powstawanie układu planetarnego to zupełnie różne
scenariusze i nie da się przedstawić jednego jako "odwróconej w czasie"
wersji drugiego. Najważniejsza różnica będzie taka, że powstawanie
gwiazd i akrecja dysku są zwykle modelowane jako procesy
quasi-równowagowe, a otoczka supernowej nie ma czasu uzyskać choćby
tymczasowej równowagi. Nie możesz modelować jej w ten sposób.
2. Nie łapię drugiej części. Jeżeli zakładasz, że otoczka ma kształt
sztywnej kuli, to dlaczego niby składniki znajdujące się w "płaszczyźnie
równikowej" mają się najwolniej zagęszczać? Jak silne jest to założenie
symetrii sferycznej?
> Najłatwiej zagęszczą się najcięższe składniki przy osi
> obrotu, te położone najdalej przyciągane są do środka i uzyskują
> extermalne prędkości zderzając się w środku kuli. Nie wchodząc w
> dalsze szczegóły większość gazu wraz z proporcjonalną ilością pyłu z
> tej kuli zostaje zagęszczona w środku z tym, że pył w postaci
> stopionych odłamków lub księżyców zostaje usunięty do dysku p.p.
To chyba jednak musisz mi narysować.
Weź też pod uwagę nieco bardziej realną fizykę - jeśli mówisz już o
etapie, w którym istnieje dysk, to składniki znajdujące się przy osi
obrotu znajdują się w sferze dżetów Herbiga-Haro. Jest bardzo prosty
test, czy masz rację - gdyby rzeczywiście w tym obszarze powstawał pył,
dałoby się też zaobserwować odpowiednią sygnaturę w podczerwieni. Z
tego, co wiem, nikt takiej sygnatury nie zaobserwował, a dżety
promieniują tylko w liniach, w dodatku sugerujących temperatury rzędy
10^3-4 K.
>> A dałoby się jakoś poznać, czy Księżyc powstał w dysku, czy w tym regionie?
>>
>> Pozdrawiam,
>> Lamesz
>>
> Jeżeli Księżyc zastygał w środku formującego się Słońca, to musiał
> przebywać w gęstym środowisku gazowym i pod dużym ciśnieniem, powinny
> być ślady tego w księżycowym gruncie. Takie ślady są w postaci
> niespotykanej ilości Helu3 podobno do 2 m zbadanej głębokości.
>
> Dość pokrętnie tłumaczy się to promieniowaniem kosmicznym, że to niby
> z promieniowania alfa. Gdyby tak było, to powinny pasować odpowiednie
> dane również z Merkurego i Marsa (przy uwzględnieniu odległości od
> Słońca). Jeżeli Merkury i Księżyc mają słoneczne pochodzenie to Mars
> nie powinien pasować w tej zależności.
Czyli jednak nie rozumiem. Piszesz o gęstym środowisku gazowym i dużym
ciśnieniu - czyli jednak o powstaniu Księżyca (i Merkurego?) W SŁOŃCU?
Jak ty to sobie wyobrażasz?
Pozdrawiam,
Lamesz
To można sprawdzić na parę sposobów, ale najprostszy jest taki: weź 2
dobrej jakości zdjęcia NGC-6302 zrobione w odstępie przynajmniej 10 lat,
przyłóż przy użyciu gwiazd jako punktów charakterystycznych i zastosuj
filtr różnicowy. Wyjdzie Ci szybko, czy to zbiega czy rozbiega. :) Bo
przypuszczam, że redshift i blueshift do Ciebie nie przemawiają?
Pozdrawiam,
Lamesz
Ano właśnie, może ktoś policzy jaka nastąpi zmiana położenia jakiegoś
wybranego fragmentu przy założeniu jego ruchu z prędkością np. 30 km/s
przez 10 lat i czy to uda się wychwycić przy porównaniu odpowiednich
zdjęć ?
> Bo przypuszczam, że redshift i blueshift do Ciebie nie przemawiają?
>
> Pozdrawiam,
> Lamesz
>
Dobrze przypuszczasz, w tym przypadku nie przemawiają. Jeżeli te leje
się kręcą, to może to mieć miejsce zarówno przy wyrzucie masy z
gwiazdy jak i przy jej ruchu do środka układu. W jednym i drugim
przypadku część masy w wirowaniu będzie się przybliżać a część oddalać
od obserwatora.
W każdym razie, nawet gdy się okaże, że ruch następuje do centrum, to
w celu obrony oficjalnego modelu nastąpi interpretacja, że najpierw
był wybuch a potem powrót wyrzuconej masy ;D)
Skoro twierdzą, że mgławica ma 2000 lat, to 10 lat = 1/200, więc na
obrazie o rozdzielczości 1000 pikseli powinno być 5 pikseli przesunięcia
przy upraszczającym obliczenia założeniu liniowego tempa ekspansji.
Zresztą, zobacz sam. Odstęp 5 lat w zupełności wystarczy:
http://onaturze.republika.pl/pic/film2.gif
Źródła zdjęć:
http://commons.wikimedia.org/wiki/Category:NGC_6302
Cztery najjaśniejsze gwiazdy są nałożone co do piksela, a jak zerkniesz
na prawy górny róg, to ekspansja gazu jest widoczna gołym okiem.
> W każdym razie, nawet gdy się okaże, że ruch następuje do centrum, to
> w celu obrony oficjalnego modelu nastąpi interpretacja, że najpierw
> był wybuch a potem powrót wyrzuconej masy ;D)
Niepokoi mnie sformułowanie "oficjalny model". Od myślenia tymi
kategoriami jest już tylko krok do myślenia w kategoriach "blokowania
modeli konkurencyjnych", skąd kolejny krok prowadzi do myślenia
paranoidalnego.
Pozdrawiam,
Lamesz
Wygląda na to, że faktycznie był jakiś wybuch i ta mgławica raczej nie
jest przykładem na zagęszczanie gwiazdy. Piszę "raczej" bo dość dawno
czytałem gdzieś, że "zapalanie się" Słońca mogło nie być jednorazowe
ale wielokrotne (seria wybuchów i zagęszczeń oraz rozbłysków). Może
faktycznie nie jest tak prosto jak przewiduję szukając przykładu
podobnego z tym, że te leje mają kręcić się wokół osi obrotu i
zagęszczać do środka układu.
>
> > W każdym razie, nawet gdy się okaże, że ruch następuje do centrum, to
> > w celu obrony oficjalnego modelu nastąpi interpretacja, że najpierw
> > był wybuch a potem powrót wyrzuconej masy ;D)
>
> Niepokoi mnie sformułowanie "oficjalny model". Od myślenia tymi
> kategoriami jest już tylko krok do myślenia w kategoriach "blokowania
> modeli konkurencyjnych", skąd kolejny krok prowadzi do myślenia
> paranoidalnego.
>
> Pozdrawiam,
> Lamesz
>
Nie ma się czym przejmować, to tak pół żartem, pół serio (czasami też
ironicznie i sarkastycznie bywa też, że wulgarnie).
Zdaję sobie sprawę, że prezentuję szalone pomysły, szkopuł w tym czy
wystarczająco szalone (warunek Feynmana;). Przecież to nauce
zaszkodzić nie może, jeżeli oficjalne/urzędowe modele są poprawne, to
się obronią. Jeżeli nie, to po co nam takie modele No nie?
Wszystko zajęło raptem 45 minut. Trzeba docenić to, że żyjemy w czasach,
kiedy każdy może w domu przetestować teorię dotyczącą mechanizmu
powstawania mgławic planetarnych.
> Wygląda na to, że faktycznie był jakiś wybuch i ta mgławica raczej nie
> jest przykładem na zagęszczanie gwiazdy. Piszę "raczej" bo dość dawno
> czytałem gdzieś, że "zapalanie się" Słońca mogło nie być jednorazowe
> ale wielokrotne (seria wybuchów i zagęszczeń oraz rozbłysków). Może
> faktycznie nie jest tak prosto jak przewiduję szukając przykładu
> podobnego z tym, że te leje mają kręcić się wokół osi obrotu i
> zagęszczać do środka układu.
Oj tak. Jeżeli ktoś opisuje jakąkolwiek przemianę fizyczną jako prosty
jednorazowy, przełącznikopodobny proces, to znaczy, że posługuje się
kiepskim modelem.
>>
>>> W każdym razie, nawet gdy się okaże, że ruch następuje do centrum, to
>>> w celu obrony oficjalnego modelu nastąpi interpretacja, że najpierw
>>> był wybuch a potem powrót wyrzuconej masy ;D)
>>
>> Niepokoi mnie sformułowanie "oficjalny model". Od myślenia tymi
>> kategoriami jest już tylko krok do myślenia w kategoriach "blokowania
>> modeli konkurencyjnych", skąd kolejny krok prowadzi do myślenia
>> paranoidalnego.
>>
>> Pozdrawiam,
>> Lamesz
>>
> Nie ma się czym przejmować, to tak pół żartem, pół serio (czasami też
> ironicznie i sarkastycznie bywa też, że wulgarnie).
>
> Zdaję sobie sprawę, że prezentuję szalone pomysły, szkopuł w tym czy
> wystarczająco szalone (warunek Feynmana;). Przecież to nauce
> zaszkodzić nie może, jeżeli oficjalne/urzędowe modele są poprawne, to
> się obronią. Jeżeli nie, to po co nam takie modele No nie?
Absolutnie tak. Myślę, że hipotezę można złagodzić i uogólnić. W
najogólniejszym przypadku można zadać pytanie, jaki wpływ na mechanikę
dysku protoplanetarnego mają duże masywne obiekty utworzone przed
powstaniem dysku. Ja przy tym obstawiam raczej opadającą na dysk chmurę
niż sferę nad protosłońcem.
Zwykle przyjmuje się, że wzrost ciał następuje w dysku - nie widzę
jednak powodów, żeby np. ciała lodowe mogły zacząć się wykształcać już w
chmurze molekularnej. Wtedy obiekty wielkości i morfologii a la Rea -
czyli "brudne śnieżki" - mogłyby mieć duży udział w "rzeźbieniu" dysku,
np. poprzez inicjowanie niestabilności hydrodynamicznych albo zaburzeń
tego typu, jakie opisywane są w artykule O. Hubickyj, o którym mówiłem
wcześniej. Nie wiem natomiast, czy to by mogło zadziałać z ciałami
skalistymi. Poszukaj artykułów faceta, który się nazywa Blum - robił
eksperymenty dotyczące zlepiania się różnych mikrocząstek w warunkach
próżni i mikrograwitacji. Ogólnie - łatwiej uzyskać śnieżkę niż kamień.
Pozdrawiam,
Lamesz
no i ciekawe dlaczego to słońce w takim razie nie jest skaliste?:O)
to że planety a nawet słońce krąży w jednej płaszczyżnie swiadczy jedynie o
jednej dominującej sile wprawjakącej układ w ruch wirowy:O)
natomiast co do ukształtowania planet przed ukształtowaniem centralnej
gwiazdy to chyba przesada?O)
:
>>o więc słócham, określ ten wiek i pochwal się jak to zrobiłeś:O)
>
> Śledź z "Ówagą" naszą dyskusję z Lameszem, przedstawiona w ogólnym
> zarysie hipoteza może będzie uszczegółowiona/skorygowana i wtedy
> pojawią się konkrety w postaci wieku, rozmiarów, momentów pędu
> gęstości zagęszczonego dysku oraz inne dane. Sam też możesz się
> włączyć i będziesz wymieniany w gronie współtwórców. Co Ty na to?
wiesz, są ludzie bieglejsi ode mnie w temacie, z większą pasją i dostępem do
specjalistycznego spszentu, wiec ja jedynie opieram się na ich teoriach, w
każdym razie nie dam sobie wciskać bajeczek całkowicie spszecznych w obecną
wiedzą, faktami i zdrowym rozsądkiem:O)
natomiast to co ty lansujesz to zakrawa na alchemię, wiadomo że na żadnej
planecie nie da się zamienić helu w stal, ani ołowiu w złoto, takie
przemiany zachodzą raczej wyłącznie wewnątrz eksplodujących gwiazd, wiec
logiczne jest chyba że palnety pochodzą z odległych gwiazd, oraz że ich
materia jest napewno starsza od słońca, a kiedy te planety się ukształtowały
i pojawiły w układzie słonecznym tego nikt nie wie i raczej się nie dowie,
bo niby skąd i jak?:O)
jakie reakcje muszą zajść żeby skały zamienić w wodór, jesteś pewien że to
możliwe na słońcu?:O)
>> pszeciesz gwiazdy i może czarne dziury to inkubatory nowej materii, jak
>> taka
>> piep***e to masz nowe i coraz cięzsze pierwiastki, wybacz, ale an żadnej
>> palnecie nie jest w stanie powstać praktycznie zaden pierwiastek, bo niby
>> jak?:O)
>
> Może nie mogły powstać, ale musiały, bo
> przecież widzisz tu pełno przeróżnych,
> a w Słońcu tylko wodór, i trochę śmiecia z komet...
> Myślisz że natura głupsza od ludzi -
> my recykling stworzyliśmy?!
alchemią zalatujesz, jakie znasz sposoby przemiany lekkich pierwiastków w
cięższe a cięższych w lżejsze?:O)
na ziemi takie reakcje nie zachodzą i jak narazie zdaje się na słońcu
tesz:O)
diament to wengiel, to nie żaden cięższy pierwiastek, a od udeżeń meteoruf i
planet nic poza ciepłem nie powstaje:O)
no i ciekawe dlaczego to słońce w takim razie nie jest skaliste?:O)
to że planety a nawet słońce krąży w jednej płaszczyżnie swiadczy jedynie o
jednej dominującej sile wprawjakącej układ w ruch wirowy:O)
natomiast co do ukształtowania planet przed ukształtowaniem centralnej
gwiazdy to chyba przesada?O)
:
>>o więc słócham, określ ten wiek i pochwal się jak to zrobiłeś:O)
>
> Śledź z "Ówagą" naszą dyskusję z Lameszem, przedstawiona w ogólnym
> zarysie hipoteza może będzie uszczegółowiona/skorygowana i wtedy
> pojawią się konkrety w postaci wieku, rozmiarów, momentów pędu
> gęstości zagęszczonego dysku oraz inne dane. Sam też możesz się
> włączyć i będziesz wymieniany w gronie współtwórców. Co Ty na to?
wiesz, są ludzie bieglejsi ode mnie w temacie, z większą pasją i dostępem do
>>>>>>> http://pl.wikipedia.org/wiki/NGC_6302
>>
>>>>>>> Tak rodzi się gwiazda, przykro mi, że oficjalna interpretacja jest
>>>>>>> opaczna jako umieranie gwiazdy.
>>
>>>>>> To można sprawdzić na parę sposobów, ale najprostszy jest taki: weź 2
>>>>>> dobrej jakości zdjęcia NGC-6302 zrobione w odstępie przynajmniej 10 lat,
>>>>>> przyłóż przy użyciu gwiazd jako punktów charakterystycznych i zastosuj
>>>>>> filtr różnicowy. Wyjdzie Ci szybko, czy to zbiega czy rozbiega. :)
>>
>>>>> Jeżeli masz takie dane, to bardzo proszę o źródło :)
>>>>> Obawiam się jednak, że odstęp 10 lat to za mało, rozmiar tej mgławicy
>>>>> to ok. 1,5 roku świetlnego a prędkości składników nie będą zbyt
>>>>> wielkie, pewnie rzędu dziesiątek km/s a nie setek tysięcy, no nie?
>>
>>>> Skoro twierdzą, że mgławica ma 2000 lat, to 10 lat = 1/200, więc na
>>>> obrazie o rozdzielczości 1000 pikseli powinno być 5 pikseli przesunięcia
>>>> przy upraszczającym obliczenia założeniu liniowego tempa ekspansji.
>>
>>>> Zresztą, zobacz sam. Odstęp 5 lat w zupełności wystarczy:http://onaturze.republika.pl/pic/film2.gif
>>
>>>> Źródła zdjęć:http://commons.wikimedia.org/wiki/Category:NGC_6302
>>
>>>> Cztery najjaśniejsze gwiazdy są nałożone co do piksela, a jak zerkniesz
>>>> na prawy górny róg, to ekspansja gazu jest widoczna gołym okiem.
>>
>>> Bardzo ładny i mocny dowód, jeżeli sam zrobiłeś, to gratuluję :)
>>
>> Wszystko zajęło raptem 45 minut. Trzeba docenić to, że żyjemy w czasach,
>> kiedy każdy może w domu przetestować teorię dotyczącą mechanizmu
>> powstawania mgławic planetarnych.
>>
> Miejmy nadzieję, że dożyjemy też czasów kiedy uda się przetestować
> moją hipotezę dotycząca mechanizmu powstania układu Księżyc-Ziemia...
Na nic nie trzeba czekać. Wystarczy się zaopatrzyć w jakieś środowisko
odpowiednie do robienia symulacji hydrodynamicznych i voila.
>>> Zdaję sobie sprawę, że prezentuję szalone pomysły, szkopuł w tym czy
>>> wystarczająco szalone (warunek Feynmana;). Przecież to nauce
>>> zaszkodzić nie może, jeżeli oficjalne/urzędowe modele są poprawne, to
>>> się obronią. Jeżeli nie, to po co nam takie modele No nie?
>>
>> Absolutnie tak. Myślę, że hipotezę można złagodzić i uogólnić. W
>> najogólniejszym przypadku można zadać pytanie, jaki wpływ na mechanikę
>> dysku protoplanetarnego mają duże masywne obiekty utworzone przed
>> powstaniem dysku. Ja przy tym obstawiam raczej opadającą na dysk chmurę
>> niż sferę nad protosłońcem.
>>
> Czyli obstawiasz powstanie planet gazowych z układami ciał, ja zaś
> zajmuję się powstawaniem planet skalistych a w szczególności układu K-
> Z. :)
Gazowe to jeszcze inna historia. Pierwsze etapy powstawania planet
gazowych są w zasadzie takie same, jak powstawania planet skalistych (wg
modelu 'core-accretion'). No chyba że ktoś dowiedzie teorii, która
powinna się Tobie spodobać, tj. powstawania "od góry" poprzez
segmentację dysku ('disk instability').
Ja raczej zaproponowałem najogólniejszy problem badawczy - wpływ dużych
skondensowanych ciał stałych na dynamikę dysku od pierwszych chwil jego
istnienia. Z tego, co kojarzę, zwykle patrzy się na sprawę nieco
inaczej: najpierw dysk, w dysku kondensacja, dopiero potem ew. efekty
hydrodynamiczne wynikające z obecności tych ciał. Nie wiem, czy ktoś
badał, ile dużych obiektów (czyli >~ 1 km średnicy) może powstać w
bardzo wczesnym etapie zagęszczania się chmury i jaki ma to wpływ na
późniejsze powstawanie planet. Jest też pytanie, co z 'rogue planets',
czyli obiektami dryfującymi sobie po Galaktyce, wyrzuconych z układów
planetarnych.
> Czy zastanawiałeś się może dlaczego Jowisz jest największy a dalsze
> stopniowo mniejsze ?
Pierwotna kolejność mogła być inna. Ale co masz na myśli?
> Nie wiem natomiast, czy to by mogło zadziałać z ciałami
>> skalistymi. Poszukaj artykułów faceta, który się nazywa Blum - robił
>> eksperymenty dotyczące zlepiania się różnych mikrocząstek w warunkach
>> próżni i mikrograwitacji. Ogólnie - łatwiej uzyskać śnieżkę niż kamień.
>>
>> Pozdrawiam,
>> Lamesz
>>
> No i tak jest faktycznie, wystarczy porównać masy ciał skalistych i
> gazowych (nie licząc nawet Słońca).
Miałem raczej na myśli skały vs lód i to na razie w skali centymetrów.
Porównywanie mas pokaże ci raczej po prostu skład mgławicy słonecznej
niż ewentualny 'poziom trudności' z tworzeniem planet.
Tak czy inaczej w ogólnym przypadku jeżeli interesuje cię model, w
którym powstawanie planet skalistych jest inicjowane przez zaburzenie
rozkładu masy w dysku przez inne ciało skondensowane, to ja obstawiam
raczej wpływ ciał lodowych niż skalistych czy gazowych. 1) bo lodu masz
ogólnie więcej (w mgławicy słonecznej z grubsza H>He>O>C>N>Si>...), 2)
bo lód ma większą szansę na zlepienie się w warunkach przed-dyskowych: i
to by było ciekawie zbadać.
Pozdrawiam,
Lamesz
Popatrz na fragment (układ obrazka 1x1) o współrzędnych : ( 0,575 ,
0,455 ) jest tam jakby jasny paznokieć na palcu, względem którego
wyraźnie przesuwa się ekspandujący gaz a ten palec jakby stoi. Kto wie
może nawet przesuwa się w stronę gwiazdy (jeżeli już, to zapewne ze
znacznie mniejszą prędkością) ?
Sprawdź to, proszę, na pikselach jeśli możesz i napisz czy widzisz to
samo co ja.
Gdyby takich obiektów było więcej, to hipoteza biegunowego zapadania
zostałaby potwierdzona. Po prostu budulec spadałby na gwiazdę
~biegunowo, co jakiś czas rozświetlany i opóźniany przez zapalającą
się gwiazdę. Po obróbce w centrum części masywniejsze od gazu byłyby
usuwane w dysk p.p.
Czyli mielibyśmy rozwiązane tajemnice o których tu mowa:
http://pl.wikipedia.org/wiki/NGC_6302
:))
Nie widzę paznokcia, musiałbyś to jakoś zaznaczyć.
> Gdyby takich obiektów było więcej, to hipoteza biegunowego zapadania
> zostałaby potwierdzona. Po prostu budulec spadałby na gwiazdę
> ~biegunowo, co jakiś czas rozświetlany i opóźniany przez zapalającą
> się gwiazdę. Po obróbce w centrum części masywniejsze od gazu byłyby
> usuwane w dysk p.p.
Z tym opadaniem i zapalaniem się tak właśnie z grubsza jest, ale
sposobem Natury na rozwiązanie tego problemu logistycznego jest dysk
akrecyjny, a nie opad biegunowy. Materiał jest rozpędzany i rozgrzewany
na wewnętrznym brzegu dysku i część faktycznie wpada potem na dysk.
Porównaj sobie zdjęcie dowolnie wybranej mgławicy planetarnej z tym:
http://hubblesite.org/newscenter/archive/releases/1995/24/image/e/
Aha, no i z tego wszystkiego nie poleciłem pozycji w temacie
podstawowej, bo polskiej: P. Artymowicz: Astrofizyka układów
planetarnych. Tekst się powoli starzeje, ale lepszego po polsku nie
znajdziesz. Warto go mieć na półce.
Pozdrawiam,
Lamesz
Wydaje mi się, że jednak powinniśmy przyznać z pokorą, że cała ta
literatura astrofizyczna w tym konkretnym przypadku NGC 6302 - nie
pozwala wyjaśnić tajemnic tej mgławicy. Nieprawdaż ?
Jak powstał pierścień masy odrzucony od gwiazdy ?
Skąd węglowodany, węglowodory i inne nieoczekiwane składniki w gazie
ekspandującym po wybuchu gwiazdy ?
Policz, poszukaj. Wszystkie liczby masz dane.
Ja wciąż nie widzę paznokcia. ;)
Natomiast nie sądzę, żeby na podstawie dowolnych drobnych przesunięć
można było cokolwiek pewnego sądzić. To jest bądź co bądź mechanika
płynów w działaniu.
Prawda jest taka, że istnieje poważny rozdźwięk między zdolnością nauki
do generowania praw ogólnych a zdolnością do wyjaśniania zjawisk
jednostkowych. W filozofii nauki określa się to tradycyjnie jako
nomotetyczny i idiograficzny aspekt wyjaśnienia naukowego, ale można
sprawę wyjaśnić po ludzku - po prostu ilość teorii wymagana do
zrozumienia jednego zjawiska na takim poziomie, żeby żaden teoretyk cię
nie wyśmiał, jest powalająca.
Astrochemicy nie biorą pod uwagę hydrodynamiki mgławic planetarnych, a
ludzie od hydrodynamiki nie interesują się sieciami chemicznymi. Ci
pierwsi zwykle zakładają, że środowisko jest efektywnie jednorodne i w
chwilowej równowadze chemicznej, a ci drudzy, że materia daje się
opisywać jako gaz idealny - bo gdyby jedni lub drudzy postanowili pójść
w detale, to rozwiązania analityczne by szlag trafił, a policzenie
jednej iteracji wyczerpującego modelu numerycznego zajęłoby parę miesięcy.
I spróbuj teraz znaleźć papier na temat mgławic, w którym ktoś bierze
pod uwagę realistyczną mechanikę płynów, realistyczną fizykę plazmy,
realistyczny skład izotopowy gazu (a więc np. grzanie przez krótkożyjące
izotopy), realistyczną chemię i realistyczną fizykę ziaren (a więc np.
efekty termodynamiczne związane z wytrącaniem się mikrodiamentów itp.)
itd. itd. Wydaje się, że mamy dosyć teorii, żeby opakować nimi dowolny
jednostkowy obiekt, ale tak naprawdę brakuje ludzi, którzy byliby w
stanie to faktycznie zrobić i narzędzi teoretycznych, żeby to w praktyce
przeprowadzić.
Pozostaje otwartym pytanie, co w związku z tym - ale nie chcę cię
wkręcać za głęboko w filozofię. Z grubsza: to wszystko NIE oznacza, że
amatorzy zaczynają być cenni na rynku idei. Raczej, że profesjonaliści
robią się coraz bardziej nerwowi.
Pozdrawiam,
Lamesz
Nie widzę akurat przy tym przybliżeniu, ale obydwa zdjęcia dostępne są w
znacznie lepszej jakości, możesz poszukać. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby
jakieś włókno się cofało. To właśnie miałem na myśli, mówiąc, że to
mechanika płynów w działaniu - jest naturalne, że jakiś fragment się
zakręci do tyłu. Chodziło raczej o to, czy jako całość gaz ekspanduje
czy opada.
Co masz na myśli, pisząc "od ogółu do szczegółu"? Mógłbyś pokazać na
przykładzie mgławic planetarnych, w jaki sposób wyglądałoby badanie "od
ogółu do szczegółu"?
>> Pozostaje otwartym pytanie, co w związku z tym - ale nie chcę cię
>> wkręcać za głęboko w filozofię. Z grubsza: to wszystko NIE oznacza, że
>> amatorzy zaczynają być cenni na rynku idei. Raczej, że profesjonaliści
>> robią się coraz bardziej nerwowi.
>>
>> Pozdrawiam,
>> Lamesz
>>
> No tak, na profesjonalistów nie ma co liczyć, za bardzo umoczeni.
"Umoczeni":))
> Amatorzy raczej nie zgadną, pozostają chyba już tylko objawienia albo
> SETI ...
Żeby "amator" zgadł, musiałby stać się choć trochę "profesjonalistą", w
tym cała rzecz.
Pozdrawiam,
Lamesz
Nie mam wątpliwości, gaz z wybuchu ekspanduje. Natomiast
prawdopodobnie opada reszta mgławicy tj. zagęszczająca się pozostałość
po wybuchu sn. To jest predykcja hipotezy powstawania układów
planetarnych, której weryfikacja w tym zakresie jest całkiem realna w
przeciwieństwie do różnych fantasmagorii głoszonych przez zawodowe
autorytety z Hawkingiem na czele.
Proszę bardzo :)
Z grubsza wiadomo jak powstają protogalaktyki i masa. Pierwsze gwiazdy
nie powstają przez grawitacyjne zapadanie się obłoków wodoru, tylko
przez zawirowania prostej masy pod ciśnieniem, w centrum i
prawdopodobnie też na peryferiach. Gwiazdy powstałe w centrum powinny
mieć osie obrotu prawie prostopadłe do pł. równików galaktycznych, zaś
gwiazdy powstałe z nich po wybuchy mają mieć osie prawie równoległe do
pł. r. g. Mgławice planetarne zostają odrzucone w kierunku ruchu (w
tył lub przód) inne mgławice nie dadzą gwiazd z układami p. tylko
powrócą do środka wybuchu i powiększą czarną dziurę. Od kształtu i
spinu m. planetarnych zależy jaki układ powstanie, z jedną czy wieloma
gwiazdami. W przypadku kształtu zbliżonego do kuli, bez nadmiernych
zawirowań - powstaje układ pojedynczy z planetami, podobny do Układu
Słonecznego, zagęszczany głównie biegunowo przez centrum układu
(powstaja planety skaliste i gwiazda) ale również przez opad wprost na
dysk p. planetarny (powstają duże planety gazowe) i trudne do takiego
zagęszczenia resztki. Te przewidywania pozwalają na ukierunkowanie
obserwacji i szukanie konkretnych przypadków w naturze a nie na ślepo
przypadkowych i zaskakujących obiektów, wymagających łatania lub
kamuflowania braków oficjalnych modeli.
>
> >> Pozostaje otwartym pytanie, co w związku z tym - ale nie chcę cię
> >> wkręcać za głęboko w filozofię. Z grubsza: to wszystko NIE oznacza, że
> >> amatorzy zaczynają być cenni na rynku idei. Raczej, że profesjonaliści
> >> robią się coraz bardziej nerwowi.
>
> >> Pozdrawiam,
> >> Lamesz
>
> > No tak, na profesjonalistów nie ma co liczyć, za bardzo umoczeni.
>
> "Umoczeni":))
>
To tak delikatnie choć aluzyjnie, wąchać przecież nie będziemy, no
nie :)
>
> > Amatorzy raczej nie zgadną, pozostają chyba już tylko objawienia albo
> > SETI ...
>
> Żeby "amator" zgadł, musiałby stać się choć trochę "profesjonalistą", w
> tym cała rzecz.
>
> Pozdrawiam,
> Lamesz
>
Profesjonalizm to jak dla mnie głównie metodyka działania. Nie widzę
profesjonalistów z zakresie fizyki fundamentalnej, niestety. To w
najlepszym przypadku tylko bajkopisarze :)
To wciąż mi wygląda z grubsza na standardową metodę naukową.
Konstruujesz sobie teorię - teraz by trzeba wyrazić ją precyzyjniej - i
szukasz potwierdzenia w obserwacjach. Cały czas nie do końca łapię, co
znaczy "od ogółu do szczegółu". No ale to chyba drugorzędna sprawa.
Pozdrawiam,
Lamesz
BTW,
w podobny sposób jak Księżyc z Ziemią powstał najprawdopodobniej pierwotny układ
Merkury-Wenus.
Tu są obliczenia orbity i okresy dla tamtego układu:
http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/2460687,2,1,MerkuryWenus-104-mln-km-od-Slonca.html
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Enes wrote:
> w podobny sposób jak Księżyc z Ziemią powstał najprawdopodobniej pierwotny układ
> Merkury-Wenus.
>
> Tu są obliczenia orbity i okresy dla tamtego układu:
> http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/2460687,2,1,MerkuryWenus-104-mln-km-od-Slonca.html
Pokaż obliczenia, a nie brudnopis.
Pozdrawiam,
Jakub Wróblewski
Nie ma chyba większego sensu w cyzelowaniu i dopieszczaniu tego co
zostało zrobione, co prawda niezbyt starannie ale chodziło przecież
tylko o wynik, no nie?
Powiedz, Jakub, czy powinniśmy marnować siły i środki na bicie piany,
zamiast zająć się nowymi wyzwaniami ? Jak ktoś chce to może sobie
przecież zrobić z tego pełną gębą obliczenia przy zachowaniu całej tej
naukowej celebry i mitręgi, no nie ? Od czego mamy dżdżownice naukowe ?
Co to za kretyńska moda na stawianie spacji przed
znakiem interpunkcyjnym?
> Nie ma chyba większego sensu w cyzelowaniu i dopieszczaniu tego co
> zostało zrobione, co prawda niezbyt starannie ale chodziło przecież
> tylko o wynik, no nie?
Nie chodzi tylko o wynik, ale i o zainteresowaniu tym wybikiem
innych. Dopóki pare osob tego nie przeczyta i nie potwierdzi,
to nie ma statusu 'enes policzyl' a jedynie 'enes twierdzi, ze
policzyl'.
Abstrahując w ogłle od tego, ze wg mnie nc nie policzyls,
bo to tylko gdybanie.
> Powiedz, Jakub, czy powinniśmy marnować siły i środki na bicie piany,
> zamiast zająć się nowymi wyzwaniami ? Jak ktoś chce to może sobie
Najpierw rozwiąz to jedno.
> przecież zrobić z tego pełną gębą obliczenia przy zachowaniu całej tej
> naukowej celebry i mitręgi, no nie ? Od czego mamy dżdżownice naukowe ?
A, znaczy nie umiesz tego policzyc;-) Za to jak ktoś na cos choć
trocheę
podobnego wpadnie i to policzy, bedziesz wysylal wszedzie posty,
ze byles pierwszy. Nie ma tak dobrze, musisz sam policzyc, albo
wszelkie zaslugi pojdą dla 'dżdżownicy':)
pzdr
bartekltg
> > Nie ma chyba większego sensu w cyzelowaniu i dopieszczaniu tego co
> > zostało zrobione, co prawda niezbyt starannie ale chodziło przecież
> > tylko o wynik, no nie?
>
> Nie chodzi tylko o wynik, ale i o zainteresowaniu tym wybikiem
> innych. Dopóki pare osob tego nie przeczyta i nie potwierdzi,
> to nie ma statusu 'enes policzyl' a jedynie 'enes twierdzi, ze
> policzyl'.
>
> Abstrahując w ogłle od tego, ze wg mnie nc nie policzyls,
> bo to tylko gdybanie.
>
Nie kompromituj się Bartek, każdy widzi, że są dane i szukane oraz
obliczenia, czyli wręcz szkolne klasyczne zadanie i rozwiązanie. Nie
zauważyłeś ?
> > Powiedz, Jakub, czy powinniśmy marnować siły i środki na bicie piany,
> > zamiast zająć się nowymi wyzwaniami ? Jak ktoś chce to może sobie
>
> Najpierw rozwiąz to jedno.
>
> > przecież zrobić z tego pełną gębą obliczenia przy zachowaniu całej tej
> > naukowej celebry i mitręgi, no nie ? Od czego mamy dżdżownice naukowe ?
>
> A, znaczy nie umiesz tego policzyc;-) Za to jak ktoś na cos choć
> trocheę
> podobnego wpadnie i to policzy, bedziesz wysylal wszedzie posty,
> ze byles pierwszy. Nie ma tak dobrze, musisz sam policzyc, albo
> wszelkie zaslugi pojdą dla 'dżdżownicy':)
>
> pzdr
> bartekltg
>
A niech tam, ależ owszem, czemu nie ? Glizdom też należy się :)