No widzisz - regulacje chodu, a nie regulacje synchronizacji :-P
>> Albo daj link do jakiejs encyklopedii czy podrecznika zegarmistrza,
>> gdzie bedzie napisane to co twierdzisz.
>>> Budzik mający T niezgodny z UTC nie zadzwoni o nastawionej godzinie
>>> zgodnej z tym standardem - zawsze t dzwonka będzie < lub > od t standardu,
>>> nawet jeśli w chwili nastawy t było zgodne ze standardem.
>> Dobrze piszesz, ale ... to bedzie sie zmienial chód zegara tak jak
>> Einsten opisał, czy nie bedzie, bo Einstein jest głupi ?
>
> Był takim samym matołem jak ty - mylił nastawę z synchronizacją.
To ci sie tylko tak wydaje, bo utknąles na pierwszej stronie.
>>> Synchronizację za pomocą nastawy może przeprowadzać tylko debil,
>>> nie mający pojęcia o czasie cyklu T, zwanego okresem - takiemu matołowi
>>> wydaje się, że nastawą i korektami zmieni T.
>> W zasadzie dobrze piszesz.
>>> I najlepszym zwidem matołów jest zmiana T obiegu lub obrotu Ziemi.
>>> Kosmiczni "inżynierowie" w pieluchach.
>> Nie rozumiem. Uwazasz, ze są stałe?
>
> Jakie to ma znaczenie przy czasie absolutnym - wahania sekundowe
> dotyczą n - T w dobach lub latach można uznać za stały.
> To jest kwestia rachuby, a nie pomiaru.
Ale nadal nie odpowiedziales.
Okres jednego obrotu Ziemi jest staly, czy waha sie troche?
A jesli waha, to o co chodzi z tymi zwidami?
>>> A czas absolutny, matematyczny, upływa jednostajnie, niezależnie
>>> od dowolnego, jednakowego T, wysiłków, zwidów i jego rachuby
>>> przez matołów negujących fakt jego istnienia.
>>>
>>> A wszystko zaczęło się od tautologii:
>>> t_B - t_A = t`_A - t_B
>>> 1/2 T = 1/2 T
>>> i "odkrycia", że:
>>> t`_A - t_A = 1/2 T
>> Debil.
>> Jesli uwazasz zarzut za nieprawdziwy, to przeczytaj jeszcze raz
>> co napisales, ze zrozumieniem, i jesli dalej tak uważasz ... tos debil
>> :-)
> Przecież matołku to napisał twój guru.
Ja wiem.
> t_B - t_A = t`_A - t_B
> Jeśli ruch
Jaki ruch?
> zaczął się w A o czasie 00 s, a w B wskazanie zegara było 1 s,
> to jakie wskazanie było w A - przecież nie powiesz, że zegar w A stał w
> czasie przelotu impulsu.
> 1s - 0s = 2s - 1s
> 1s = 1s
> To tyle, jeśli chodzi o nastawę i wskazania zegarów.
Nie zauwazyles tylko, ze to jest warunkowe, tzn napisal,
ze tak powinno byc.
> Ruch wahadłowy A-B-A` jest ruchem cyklicznym z okresem T.
Polemizowalbym z tym cyklicznym. Jest przebieg swiatla A-B-A', i nic
niewiadomo o nastepnych.
> W tym przykładzie T=2s, czyli wskazanie zegara, a raczej stopera,
> t`A po zakończeniu ruchu = 2s
No wlasnie
T=2s
t'A-tA = 2s.
A ty co napisales?
> W synchronizacji ma być zgodność okresów T1 i T2,
> więc pytanie zasadnicze:
> gdzie jest ten drugi okres?
No wlasnie, jaki drugi okres masz na mysli?
> W A jest cały t`A = T = 2s, ale w B była połowa = 1s,
> więc co głęboki myśliciel synchronizował?
Pisalem ci przeciez juz pare razy, ze u Einsteina
chodzi o synchronizacje nastaw.
Chód obu zegarów jest taki sam, przynajmniej we wstepie artykulu.
Rozjezdza sie dopiero na dalszych stronach, ktorych nie przeczytales.
Nie zrozumiales wstepu i wyjasnien, bos debil :-P
> Dalsze rozważania nt. synchronizacji ze standardem w C
> są masłem maślanym; C w czasie bezwzględnym może
jakie znow C ?
> być w A`, co ilustruje truizm:
> można być w tym samym miejscu o różnym czasie, ale nie
w sensie, ze byc w danym miejscu dwa razy, w róznych czasach?
> można być w różnych miejscach o tym samym czasie;
> dotyczy to także pojedynczego impulsu.
No, w STW to juz nie jest takie pewne :-)
> Ergo:
> Nastawić dwa zegary z odległości można, ale nie zsynchronizować.
> Synchronizacja wymaga korekty T jednego z nich, ale i tak mogą
> chodzić synchronicznie, lecz niezgodnie ze standardem, chyba że
> wiemy, który z nich pokazuje czas standardowy i korygujemy T drugiego.
I ktory raz mam ci wyjasniac, a ty znow nie zapamietasz, debilu?
> To dotyczy ogólnie pomiaru i rachuby czasu; przy stoperze rachuba jest
> niepotrzebna - mierzymy deltę t i kropka.
Ale tu mowa o dwoch zegarach.
Odleglych. Np jeden na dworcu w Warszawie, a drugi na dworcu w
Poznaniu.
Są tak samo nastawione, czy nie?
Stoper ci zegara nie zastąpi, przynajmniej nie we wszystkim.
J.