Rdz 2:7 BT "wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego
nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą."
W sumie nawet katoliccy duchowni, zwolennicy ID-Inteligentnego Projektu W
Przyrodzie, sa teistami ewolucyjnymi. Natomiast biblijny przekaz o kreacji
Adama z prochu ziemi-na ktory notabene powolal sie sam Jezus-Ewy z jego
zebra ,traktuja jako metafory synonimy, np. biskup Christoph Schonborn.
Powolujac sie na slowa papieza Jana Pawla II wyraza to tak:
creationism.org.pl/
Wszystkie obserwacje dotyczące rozwoju życia prowadzą do podobnych konkluzji.
Ewolucja form żywych, której etapy i mechanizmy bada przyrodoznawstwo,
ujawnia zachwycającą wewnętrzną celowość. Ta celowość, która kieruje tymi
bytami bez ich udziału i bez ich wpływu, skłania człowieka do przypuszczeń o
istnieniu umysłu, która jest ich wynalazcą, ich Stwórcą.
Skoro wiadomo juz ,iz ewolucja biologiczna zaszla, a my znamy jej mechanizmy-
niejednokrotnie potwierdzone w labolatorium-to po co tu mieszac Boga Kreatora
do tego wszystkiego? Ewolucja daje sobie rade bez Kreatora i to mieszanie
religii do nauki o ewolucji jest zwyklym dodawaniem do niej lyzeczki
folkloru! Tylko w jakim celu? Czyzby Kosciol Katolicki chcial w ten sposob
sprawic pozor naukowosci swojej religii i zwabic co bardziej wyksztalcone
owieczki?
No coz jakos trzeba ratowac zanikajaca wiare religijna....
Inni duchowni katoliccy sa juz bardziej zneodarwinizowani np. ks. Michal
Heller, czy acb. Jozef Zycinski-Zycinski jest czlonkiem Komitetu Biologii
Ewolucyjnej PAN.
No dobrze tylko niech ewolucjonisci teistyczni najpierw zaproponuja w jaki
sposob Bog Kreator mogl kierowac ewolucja. Czy ingerowal w powszechne prawa
doboru naturalnego, ktory jest procesem bezrozumnym i automatycznym,
wskazujac gdzie ma sie pojawic wlasciwa mutacja? Tylko co wowczas z mutacjami
letalnymi, prowadzacymi do dziedzicznych wad genetycznych, czy nowotworow?
Czy te mutacje tez sa autorstwa Boga Kreatora? A moze zlosliwego Szatana?
Dzisiaj wiemy ,ze za powstawanie mutacji, ktore stanowia jeden z mechanizmow
ewolucji, sa odpowiedzialne naturalistyczne procesy i mieszanie do tego
wszystkiego bytow nadmiarowych jest po prostu zbedne! Kiedys uwazano, ze
fermentacja, powodujaca kwasnienie mleka, jest skutkiem nocnego siusiania do
mleka przez krasnoludki. Dzisiaj wiadomo ,ze odpowiadaja za te procesy
bakterie. Czy mieszanie Boga Kreatora do ewolucji nie przypomina upartego
twierdzenia, ze to krasnoludki jednak siusiaja do tego mleka?
Zdaje sobie sprawe, ze takie interpretacje skutecznie lamia blokade na
pozenienie ewolucjonizmu z prawdami wiary zwlaszcza u ludzi, ktorzy nie
zastanawiaja sie glebiej nad tymi sprawami,ale czy jest to sluszne
postepowanie? Czy jest moralnie godne?
pzdr.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Powiem trochę jako adwokat diabła, bo sam jestem z innej stajni.
Przypuszczam, że /mądrzy/ ewolucjoniści teistyczni powiedzą, że Bóg
ustalił prawa natury i przewidział, co się stanie ze światem
działającym wg tych praw. Resztę pozostawią naukowcom. Pewnie zgodzą
się z Tobą, że Bóg jest bytem niepotrzebnym dla naukowych wyjaśnień
przebiegu ewolucji, ale jest potrzebny filozoficznie do domknięcia
całościowego obrazu świata.
Cokolwiek miałoby to znaczyć.
- Stefan
--
Stefan Sokolowski, IPI PAN Gdansk
http://www.ipipan.gda.pl/~stefan/Irak
Osobiście nie widzę w Biblii żadnych istotnych rozbieżności z
ustaleniami nauki, widzę je tylko w oficjalnej wykładni. Sporo więcej
prawdziwych rozbieżności jest w Qur'anie, którego autora poniosła
fantazja, a że chciał być bardzo szczegółowy to mu nie wyszło.
--
Saiko Kila - UIN 223788653
"Ezechiasz rzekł: To łatwe dla cienia postąpić o dziesięć stopni. Nie -
niech cień się cofnie o dziesięć stopni! Wtedy prorok Izajasz wołał do
Pana, a Ten przesunął cień na stopniach zegara Achaza" (2 Krl 20,10-11)
Osobiście nie widzę w Biblii żadnych istotnych rozbieżności z
ustaleniami nauki, widzę je tylko w oficjalnej wykładni. Sporo więcej
prawdziwych rozbieżności jest w Kur'anie, którego autora poniosła
(to nie jest personalnie do Ciebie tylko ogolnie do tematu wiazania biologii
z religiami)
skoro nie trzeba szukac uzassadznienia dla fizyki czy chemii w biblii zeby
moc uznac te nauki za prawdziwe...... to po co szukac w przekazach
religijnych potwierdzenia biologii.. (wzglednie na odwrot)
To zależy w której religii, w katolicyzmie faktycznie jest to ździebko
dziwne, ale w niektórych wierzeniach trzeba wszystko co się da
uzasadnić, a że biologię da się pozornie łatwo, to się za to biorą
ludkowie.
--
Saiko Kila - UIN 223788653
"Chwałą Bożą - rzecz taić, chwałą królów - rzecz badać" (Prz 25,2)
> maynard:
> > No dobrze tylko niech ewolucjonisci teistyczni najpierw zaproponuja
> > w jaki sposob Bog Kreator mogl kierowac ewolucja. Czy ingerowal w
> > powszechne prawa doboru naturalnego, ktory jest procesem bezrozumnym
> > i automatycznym, wskazujac gdzie ma sie pojawic wlasciwa mutacja?
>
> Powiem trochę jako adwokat diabła, bo sam jestem z innej stajni.
>
> Przypuszczam, że /mądrzy/ ewolucjoniści teistyczni powiedzą, że Bóg
> ustalił prawa natury i przewidział, co się stanie ze światem
> działającym wg tych praw. Resztę pozostawią naukowcom. Pewnie zgodzą
> się z Tobą, że Bóg jest bytem niepotrzebnym dla naukowych wyjaśnień
> przebiegu ewolucji, ale jest potrzebny filozoficznie do domknięcia
> całościowego obrazu świata.
W sumie takie stanowisko nie wchodzi w konflikt z naukami przyrodniczymi,
implikuje jednak wiele problemow w obrebie chrzescijanstwa. Po pierwsze: komu
przypisac grzech pierworodny, Adamowi, czy ewolucji? Jak ewolucji to dlaczego
za te grzechy Bog nas kara? Po drugie: jest to wprawny wybieg uwalniajacy
Boga od odpowiedzialnosci za cierpienia, no przeciez wszystko mozna zwalic na
ewolucje. Tylko znowu wraca problem: dlaczego Bog nas kara za grzechy? Za
grzechy, ktore sam przewidzial obmyslajac boski plan? Dlaczego tak wszystko
zaplanowal ,ze istnieja patogeny i pasozyty, a pozniej kaze wierzyc, ze sa
one powodem grzechu pierworodnego? No i po trzecie: teza taka swiadczy o
tym ,iz Bog Kreator jest wybitnym matematykiem, ale napewno nie za tym ,ze
jest yntelygentny. No ale te rozwazania NTG, niech sie nad tymi implikacjami
glowia fachowcy od przerabiania mitow na prawde objawiona. Najwazniejsze w
tym wszystkim to, ze takie stanowisko nie koliduje z naukami przyrodniczymi i
dopoki ograniczy sie jego wykladanie do salek do nauki tatechezy to OK.
Jak to powiedzial Nitszche: "Skoro motloch uwierzyl bez dowodow, jakze my
mozemy te wierzenia dowodami podwazyc?"
maynard:
Przypomniala mi sie, jakze prawdziwa, wypowiedz Karola Sabatha na Forum Dla
Milosnikow Paleontologii. Napisal ,ze niektorzy ludzie probuja dopasowac
fakty naukowe do Biblii i niektorym sie to nawet udaje. Zaznaczyl jednak, iz
odbywa sie to przy zastosowaniu skomplikowanych zawijasow myslowych.
Jak już sobie offtopujemy - zgodnie z charakterem tego wątku, który jest
równie offtopiczny, jak wjazdy kreacjonistów - to pociągnę kwestię
oficjalnej wykładni. Otóż na szybko mogę powiedzieć, że oficjalnych
wykładni Biblii jest tyle, ile jest sformalizowanych wspólnot
religijnych się na niej opierających. A więc - katolicka, prawosławna
wszechruska, prawosławna konstantynopolitańska, koptyjska, chaldejska,
ewangelicko-augsburska, ewangelicko-reformowana, anglikańska,
prezbiteriańska, metodystyczna, baptystyczna, jehowicka, judaistyczna,
karaimska i wiele innych. Niektóre mogą być zbliżone (np. grupa
ewangelicka, grupa anglikańska z metodystyczną i prezbiteriańską, a te
grupy z kolei zbliżone do siebie, grupy prawosławne), co zmniejsza
liczbę tych wykładni. Z drugiej jednak strony, większe denominacje
(katolicyzm, judaizm) są tak wewnętrznie zróżnicowane, że mogą w nich
funkcjonować różne wykładnie (inną wykładnię ma Maciej Giertych, a inną
Józef Życiński, mimo że obaj są rzymskimi katolikami).
Jedno jest pewne - dosłowne odczytywanie Biblii tak, jakby była zbiorem
faktów, jest sprzeczne z nauką. Zwykle jednak żadna poważna (cokolwiek
by to miało znaczyć) denominacja nie zmusza do takiego odczytywania i
takie zjawisko jest ograniczone do pomniejszych odpączkowań
protestanckich (jako radykalna realizacja zasady "Sola scriptura" w
oderwaniu od symbolizmu kultury bliskowschodniej, w której tekst Biblii
powstawał).
> Sporo więcej
> prawdziwych rozbieżności jest w Kur'anie, którego autora poniosła
> fantazja, a że chciał być bardzo szczegółowy to mu nie wyszło.
Jakoś nigdy Koranu (skąd ta moda na zmianę od kilku wieków ustalonego
spolszczenia "Koran" i "Mahomet" na rzecz "Qur'an", "Muhhamad" itp.?)
nie przeczytałem, więc się nie wypowiem. Sądzę jednak, że da się do
niego podejść tak, jak i do Biblii. Zwłaszcza jeśli się przyjmie, że
twórcy bliskowschodni nie stosowali się do metodologii Tukidykesa.
pzdr
piotrek
--
Trol to też stworzenie boże
że inaczej żyć nie może,
że cię czasem w zadek utnie -
nie postępuj z nim okrutnie
>> Osobiście nie widzę w Biblii żadnych istotnych rozbieżności z
>> ustaleniami nauki, widzę je tylko w oficjalnej wykładni.
> Jak już sobie offtopujemy - zgodnie z charakterem tego wątku, który jest
> równie offtopiczny, jak wjazdy kreacjonistów - to pociągnę kwestię
Ten wątek to w ogóle NTG, nie wiem po co się odzywałem :P
> oficjalnej wykładni. Otóż na szybko mogę powiedzieć, że oficjalnych
> wykładni Biblii jest tyle, ile jest sformalizowanych wspólnot
> religijnych się na niej opierających. A więc - katolicka, prawosławna
> wszechruska, prawosławna konstantynopolitańska, koptyjska, chaldejska,
> ewangelicko-augsburska, ewangelicko-reformowana, anglikańska,
> prezbiteriańska, metodystyczna, baptystyczna, jehowicka, judaistyczna,
> karaimska i wiele innych. Niektóre mogą być zbliżone (np. grupa
> ewangelicka, grupa anglikańska z metodystyczną i prezbiteriańską, a te
> grupy z kolei zbliżone do siebie, grupy prawosławne), co zmniejsza
> liczbę tych wykładni. Z drugiej jednak strony, większe denominacje
> (katolicyzm, judaizm) są tak wewnętrznie zróżnicowane, że mogą w nich
> funkcjonować różne wykładnie (inną wykładnię ma Maciej Giertych, a inną
> Józef Życiński, mimo że obaj są rzymskimi katolikami).
Prawda, a ja odnosiłem się do dominujących. Żadna z nich AFAIK nie
odczytuje Biblii dosłownie, chyba że to jej wygodnie w którymś momencie.
> Jedno jest pewne - dosłowne odczytywanie Biblii tak, jakby była zbiorem
> faktów, jest sprzeczne z nauką. Zwykle jednak żadna poważna (cokolwiek
> by to miało znaczyć) denominacja nie zmusza do takiego odczytywania i
> takie zjawisko jest ograniczone do pomniejszych odpączkowań
> protestanckich (jako radykalna realizacja zasady "Sola scriptura" w
> oderwaniu od symbolizmu kultury bliskowschodniej, w której tekst Biblii
> powstawał).
Jasne. Tym bardziej, że wiele z tych ksiąg, zwłaszcza starszych, to
tylko wersje podań i opowieści znanych z innych wyznań i pism i kultur,
od eposu o Gilgameszu poczynając :) czyli trudno uzasadnić odczytywanie
dosłowne akurat jednej z nich przy jednoczesnym zaliczaniu niemal
identycznej wariacji do legend. No i są jeszcze apokryfy, które
przestają nimi być raz na paręset lat zależnie od sytuacji politycznej
;)
>> Sporo więcej
>> prawdziwych rozbieżności jest w Kur'anie, którego autora poniosła
>> fantazja, a że chciał być bardzo szczegółowy to mu nie wyszło.
> Jakoś nigdy Koranu (skąd ta moda na zmianę od kilku wieków ustalonego
> spolszczenia "Koran" i "Mahomet" na rzecz "Qur'an", "Muhhamad" itp.?)
Wynik spotkania z młodzieżą ze Stowarzyszenia Studentów Muzułmańskich w
Polsce, oni używają tego w oficjalnych spolszczeniach (Muhammad,
Kur'an, często Posłaniec zamiast Prorok itp.) W sumie stosuję to tylko
po to, żeby się nie obrażali :)
> nie przeczytałem, więc się nie wypowiem. Sądzę jednak, że da się do
> niego podejść tak, jak i do Biblii. Zwłaszcza jeśli się przyjmie, że
> twórcy bliskowschodni nie stosowali się do metodologii Tukidykesa.
Różnica jest taka, że o ile Bibilia to dzieło natchnione (i każda księga
oddaje też wiedzę, umiejętności i poglądy autora/autorów) a nie
dyktowane to Kur'an ma być zapisem myśli Boga praktycznie (Allah
dyktował Muhammadowi a Muhammad skrybom), a przy tym bardziej
szczegółowo opisuje niektóre rzeczy, typu rozwój płodu i takie tam.
Można podejść tak samo jak do Biblii, tylko że większość religii dla
których Biblia jest pismem świętym nie podchodzi tak dosłownie - a w ten
sam sposób nie podejdą do sprawy wyznawcy islamu. W religiach
chrześcijańskich nie ma z tym na ogół problemu, i napięcia będące
wynikiem pojmowania słów bardziej alegorycznie nie są wielkie (choć jak
widać po przykładzie kreacjonizmu - problem jest).
--
Saiko Kila - UIN 223788653
"Juda oraz Izrael byli liczni jak piasek nadmorski. Jedli, pili i
weselili się" (1 Krl 4,20)
Hm, to dziwna wypowiedź jak dla mnie, myślę że coś przekręciłeś albo
autor miał zły dzień. Bo przypisać fakty naukowe do Biblii jest
bajecznie prosto. Przecież tam są księgi historyczne, łatwo dopasować
znane z innych źródeł imiona, daty, wydarzenia itp. fakty historyczne.
--
Saiko Kila - UIN 223788653
"Następnie wyrzucili aszerę świątyni Baala i spalili ją. Potłukli też
stele Baala. Wreszcie zburzyli świątynię Baala i zamienili ją na kloaki
- aż do dnia dzisiejszego" (2 Krl 10,26-27)
piotrpanek:
Jak już sobie offtopujemy - zgodnie z charakterem tego wątku, który jest
równie offtopiczny, jak wjazdy kreacjonistów - to pociągnę kwestię
oficjalnej wykładni.
maynard:
Watek ma akurat na celu wskazanie chytrych podstepow majacych na celu
przemycanie folkloru do nauki, a nie szerzenie paranaukowej propagandy, wiec
cos koledze sie pomieszalo. No ale coz :uderz w stol a nozyce sie odezwa!
piotrpanek:
Otóż na szybko mogę powiedzieć, że oficjalnych
wykładni Biblii jest tyle, ile jest sformalizowanych wspólnot
religijnych się na niej opierających. A więc - katolicka, prawosławna
wszechruska, prawosławna konstantynopolitańska, koptyjska, chaldejska,
ewangelicko-augsburska, ewangelicko-reformowana, anglikańska,
prezbiteriańska, metodystyczna, baptystyczna, jehowicka, judaistyczna,
karaimska i wiele innych. Niektóre mogą być zbliżone (np. grupa
ewangelicka, grupa anglikańska z metodystyczną i prezbiteriańską, a te
grupy z kolei zbliżone do siebie, grupy prawosławne), co zmniejsza
liczbę tych wykładni. Z drugiej jednak strony, większe denominacje
(katolicyzm, judaizm) są tak wewnętrznie zróżnicowane, że mogą w nich
funkcjonować różne wykładnie (inną wykładnię ma Maciej Giertych, a inną
Józef Życiński, mimo że obaj są rzymskimi katolikami).
Jedno jest pewne - dosłowne odczytywanie Biblii tak, jakby była zbiorem
faktów, jest sprzeczne z nauką. Zwykle jednak żadna poważna (cokolwiek
by to miało znaczyć) denominacja nie zmusza do takiego odczytywania i
takie zjawisko jest ograniczone do pomniejszych odpączkowań
protestanckich (jako radykalna realizacja zasady "Sola scriptura" w
oderwaniu od symbolizmu kultury bliskowschodniej, w której tekst Biblii
powstawał).
maynard:
Typowy teologiczny wywod dopasowywacza mitow do prady naukowej. Nic wiecej
jak tylko naciagane uogolnienia i zapewnienia ,ze denominacja katolicka jest
badziej naukowa denominacja niz inne denominacje. A guzik prawda denominacja
katolicka jest taka sama mitomanska denominacja jak kazda inna! A to,ze
denominacja katolicka probuje nadac sobie pozor naukowosci swiadczy tylko o
glebokiej hipokryzji tej denominacji. Szczerze mowiac mam wiecej szacunku to
bardziej prymitywnych kreacjonizmow, przynajmniej wiadomo z kim walczyc.
Jesli wogole kreacjonizmy mozna podzielic na mniej i badziej prymitywne???
Panie Panek mozna ,czy nie mozna?
Saiko Kila:
Hm, to dziwna wypowiedź jak dla mnie, myślę że coś przekręciłeś albo
autor miał zły dzień. Bo przypisać fakty naukowe do Biblii jest
bajecznie prosto. Przecież tam są księgi historyczne, łatwo dopasować
znane z innych źródeł imiona, daty, wydarzenia itp. fakty historyczne.
maynard:
Saiko ja jestem bardzo ambitny i poszukalem tej wypowiedzi Karola Sabatha.
Dalej podtrzymuje ,ze jest prawdziwa i dobitna! Jesli idzie o zgodnosc Biblii
z pewnymi faktami historycznymi to nie jest to zaden argument za jej
naukowoscia w sensie, jaki wy byscie chcieli widziec. Tzn. NIE DOWODZI TO JEJ
BOSKIEJ INSPIRACJI. W kazdej bajce jest troche prawdy, nawet tej o smoku
wawelskim. Wawel stoi po dzis dzien ,a nawet jaskinia pod nim.
Widze, ze i na grupach sci przywiazanie do religii bierze gore nad
zdrowym/obiektywnym naukowym podejsciem.
http://paleontologia.pl.ewolucja.org/forum/printview.php?
t=150&start=75&sid=4c402212ef50b147ba62f41b4e45a0d8
Adwersarz K.S-
Moim zdaniem ewolucja wcale nie wyklucza istnienia Boga. Biblia, a
przynajmniej Stary Testament to przenośnia, bo to, że Adam i Ewa nie istnieli
jest oczywiste. Pismo Świete ma uczyć pewnych zachowań a nie tłumaczyć
powstane człowieka. Słowa zawarte w tej księdze nie są niczym innym jak
metaforą. A czy skierowana do nas rzeczywiście przez jakąś wyższą istitę
(Boga) to już inna sprawa.
K.S-
Nauka z założenia nie może "wykluczyć istnienia" Boga czy innych bytów tego
typu (nie poddających się empirycznemu testowaniu - np. krasnoludków
obdarzonych telepatyczną umiejętnościa przeczuwania prób ich wykrycia). Ale
jeżeli "Biblia, a przynajmniej Stary Testament to przenośnia, bo to, że Adam
i Ewa nie istnieli jest oczywiste", to jednak takie stwierdzenie "wyklucza
istnienie Boga Abrahama i Mojżesza" (a dopuszcza istnienie jakiegoś innego,
abstrakcyjnego Boga deistów, który np. posługuje się ewolucją do swoich
tajemniczych celów). Teologia chrześcijańska jednak wyprowadzana jest z
założenia, że Biblia jest prawdziwa i wykazanie nieprawdziwości Biblii -
choćby w zakresie opowieści o stworzeniu człowieka, grzechu pierworodnym,
potopie, przymierzu z Abrahamem, cudach Mojżesza, imperium Salomona itp. -
podważa tym samym a) nieomylność Biblii jako objawionego integralnego Słowa
Bożego i b) logikę zbawienia przez Chrystusa (odwołująca się do odkupienia
win ludzi wobec starotestamentowego Boga, wypełnienia proroctw o Mesjaszu,
itp.).
Teza, że Biblia to tylko zbiór porad etycznych nie usatysfakcjonuje
wierzących, którzy twierdzą, że te nakazy i zakazy dlatego mają moc wiążącą,
bo wydał je ten sam Bóg, który stworzył świat, Adama i Ewę, który mógł zesłać
potop powszechny na grzeszników, itd. Poradników, uczących "jak żyć" jest
wiele, i twierdzenie, że Biblia jest jednym z nich (okraszonym antologią
poezji i legend starożytnego Bliskiego Wschodu) to naprawdę nie "pogodzenie
nauki z istnieniem Boga". Nie tylko Kościoły "ewangeliczne", ale i Katechizm
Kościoła katolickiego wykluczają czysto alegoryczne traktowanie Biblii.
Niestety, żeby równocześnie traktować serio Biblię z jej Bogiem Abrahama i
Mojżesza, i naukę trzeba się nieźle nagimnastykować (choć są tacy, którym się
to jakoś udaje, ale kosztem bardzo pokrętnych zawijasów myślowych, zwykle
wymagających tolerowania sprzeczności albo udawania, że się ich nie widzi)...
Saiko Kila:
Hm, to dziwna wypowiedź jak dla mnie, myślę że coś przekręciłeś albo
autor miał zły dzień. Bo przypisać fakty naukowe do Biblii jest
bajecznie prosto. Przecież tam są księgi historyczne, łatwo dopasować
znane z innych źródeł imiona, daty, wydarzenia itp. fakty historyczne.
maynard:
pzdr.
Saiko Kila:
Hm, to dziwna wypowiedź jak dla mnie, myślę że coś przekręciłeś albo
autor miał zły dzień. Bo przypisać fakty naukowe do Biblii jest
bajecznie prosto. Przecież tam są księgi historyczne, łatwo dopasować
znane z innych źródeł imiona, daty, wydarzenia itp. fakty historyczne.
maynard:
pzdr.
> Saiko Kila:
> Hm, to dziwna wypowiedź jak dla mnie, myślę że coś przekręciłeś albo
> autor miał zły dzień. Bo przypisać fakty naukowe do Biblii jest
> bajecznie prosto. Przecież tam są księgi historyczne, łatwo dopasować
> znane z innych źródeł imiona, daty, wydarzenia itp. fakty historyczne.
> maynard:
> Saiko ja jestem bardzo ambitny i poszukalem tej wypowiedzi Karola Sabatha.
> Dalej podtrzymuje ,ze jest prawdziwa i dobitna!
Tylko to co zacytowałeś wcześniej to tylko kawałek, który nie oddaje
całej wypowiedzi. Fakty naukowe _można_ dopasować, nikt nie mówi, że
wszystkie. Ale z tą wypowiedzią (cytowaną gdzieś niżej) nie mogę się
zgodzić do końca.
> Jesli idzie o zgodnosc Biblii z pewnymi faktami historycznymi to nie
> jest to zaden argument za jej naukowoscia w sensie, jaki wy byscie
> chcieli widziec.
Maynard, przepraszam ale coś bzdurzysz teraz. /Zresztą już po co ten
wątek zakładałeś na tej grupie to nie wiem/ Jacy "wy"? O co Ci w ogóle
chodzi? Myślisz, że jak odpisałem na Twojego posta to jestem jakimś
kreacjonistą czy coś? Ja jestem jeden, i napisałem tylko że nie widzę
"żadnych istotnych rozbieżności z ustaleniami nauki". Znajdź mi poza
Księgą Rodzaju (Genesis) jakieś istotne rozbieżności, a nawet w niej
ciężko i można je bez ekwilibrystyki umysłowej sobie uporządkować (KK
idzie na łatwiznę i uważa to za alegorię, chyba słusznie). Przecież
Biblia się tym nie zajmuje. Nawet w Genesis rozbieżności nie będzie,
jeśli się jeszcze raz przetłumaczy z oryginałów (o ile tu można mówić o
oryginałach, he he), ale z innym nastawieniem. Samo tłumaczenie już jest
sporą interpretacją, co można wyczytać m.in. w komentarzach tłumaczy
różnych wydań.
> Tzn. NIE DOWODZI TO JEJ BOSKIEJ INSPIRACJI. W kazdej bajce jest troche
> prawdy, nawet tej o smoku wawelskim. Wawel stoi po dzis dzien ,a
> nawet jaskinia pod nim. Widze, ze i na grupach sci przywiazanie do
> religii bierze gore nad zdrowym/obiektywnym naukowym podejsciem.
No i? Ja nie wiem czy Biblia miała jakąś boską inspirację, osobiście
uważam coś na ten temat, ale nie mam ani dowodów ani przekonania co do
słuszności swoich poglądów (których tu nie opisałem), więc nie wiem po
co to piszesz.
Na marginesie: Katechizm nie jest dziełem doskonałym, i jak ktoś bardzo
będzie się starał to znajdzie tam sporo rzeczy które niekoniecznie
wynikają z ksiąg natchnionych. To jest właśnie zbiór, przepisów i praw
które są wynikiem ładnych paru setek lat tradycji, zwalczających się
nurtów politycznych i tylko trochę podstaw mających w Biblii. To jest
wykładnia. Alegoryczne traktowanie jest niezbędne w czytaniu Biblii i
właśnie z tym zdaniem mam problemy - co to znaczy, że Katechizm
wyklucza? Czytałem go i nie przypominam sobie takiego zdania, za to
pamiętam trochę alegorii. Zresztą, w Kościele katolickim akurat Biblia
nie ma tak wielkiego znaczenia jak się jej przypisuje, najważniejsze są
nauki Chrystusa. A on, jak ktoś czytał, często musiał wyjaśniać uczniom
"co autor miał na myśli" w odniesieniu do Starego Testamentu. Coś mi
kręci osoba wyżej cytowana na temat teologii chrześcijańskiej. Mam
wrażenie, że widzę coś podobnego do antykreacjonisty - ateistę, dla mnie
to "jeden pies". Znacznie lepiej czułbym się nawiązując do wypowiedzi
osoby np. agnostycznej.
> Niestety, żeby równocześnie traktować serio Biblię z jej Bogiem Abrahama i
> Mojżesza, i naukę trzeba się nieźle nagimnastykować (choć są tacy, którym się
> to jakoś udaje, ale kosztem bardzo pokrętnych zawijasów myślowych, zwykle
> wymagających tolerowania sprzeczności albo udawania, że się ich nie widzi)...
Ktoś tu za bardzo utożsamia Genesis i Exodus z Biblią, to raz. Dwa, że
można odczytywać dosłownie i Boga tam nie znaleźć - znaleźć można ufoków
albo przedstawicieli wyżej rozwiniętej cywilizacji i opis stworzenia
robotnika, który stał się człowiekiem, oraz opis konkurencji między tymi
mitycznymi ufokami (lepiej to oddają apokryfy, ale w katolickim
St.Testamencie też jest parę wersów, nie znalazłem też w Biblii nic o
tym, że człowiek był pierwszą inteligentnym gatunkiem na świecie, wręcz
przeciwnie). Wtedy likwidujesz większość sprzeczności i zostaje tylko
jeden problem - skąd wytrzasnąć tego ufoka. Zajmuje się tym
pseudoarcheologia między innymi, oni mają wszystko ładnie poukładane i
bez sprzeczności. Ale katolicy i inni spokojnie mogą traktować te pisma
alegorycznie, nic im od tego nie ubędzie.
PS. I dlaczego trzy razy, raz wystarczy.
--
Saiko Kila - UIN 223788653
"Jednak Salomon z miłości złączył się z nimi, tak że miał siedemset
żon-księżniczek i trzysta żon drugorzędnych" (1 Krl 11,2)
> > Niestety, żeby równocześnie traktować serio Biblię z jej Bogiem Abrahama
i
> > Mojżesza, i naukę trzeba się nieźle nagimnastykować (choć są tacy, którym
się
>
> > to jakoś udaje, ale kosztem bardzo pokrętnych zawijasów myślowych, zwykle
> > wymagających tolerowania sprzeczności albo udawania, że się ich nie
widzi)...
>
> Ktoś tu za bardzo utożsamia Genesis i Exodus z Biblią, to raz.
Cwila,chwila nie rozumiem na jakiej niebiblijnej podstawie Ty sobie ustaliles
ta linie demarkacyjna? Czy mam ten fakt traktowac jako przyklad zawijasu
myslowego,fachowej przerobki, czy niewiedzy kolegi? A jesli idzie o Jezusa to
czytalem ,iz na motyw z kreacja Adama, czy potopu powolywal sie jako na fakt
historyczny, a nie alegorie.
A ze jestem ambitny znowu sprawdzilem:
2Tm 3:16 Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, do
upominania, do prostowania, do karcenia w prawości.
No wiec cale pismo powstalo pod inspiracja boza, czy tylko NT?
Widze ,ze w obronie Biblii zaczynasz zaprzeczac jej samej.
>Dwa, że
> można odczytywać dosłownie i Boga tam nie znaleźć - znaleźć można ufoków
> albo przedstawicieli wyżej rozwiniętej cywilizacji i opis stworzenia
> robotnika, który stał się człowiekiem, oraz opis konkurencji między tymi
> mitycznymi ufokami (lepiej to oddają apokryfy, ale w katolickim
> St.Testamencie też jest parę wersów, nie znalazłem też w Biblii nic o
Jak w kazdej zagmatwanej bajeczce, ktora jest wytworem kilku pokolen
semickich pasterzy, rybakow, krolow, kaplanow i wrozbitow zwanych prorokami.
> tym, że człowiek był pierwszą inteligentnym gatunkiem na świecie, wręcz
> przeciwnie). Wtedy likwidujesz większość sprzeczności i zostaje tylko
Bajka o kopciuszku tez nie pisze ,ze czlowiek byl pierwszym inteligentnym
gatuniem na swiecie. I co jak mam wogole rozumiec ten wywod? Mam rozumiec, ze
australopiteki i H.erectusa stworzyla ewolucja, a przodka H.sapiens mogl
stworzyc Bog Kreator? Taka bramke teologia otwiera wierzacym katolikom?
Ciasna to brama i waska droga, a w dodatku sliska.
> jeden problem - skąd wytrzasnąć tego ufoka. Zajmuje się tym
> pseudoarcheologia między innymi, oni mają wszystko ładnie poukładane i
> bez sprzeczności. Ale katolicy i inni spokojnie mogą traktować te pisma
> alegorycznie, nic im od tego nie ubędzie.
Znowu jakas chora linia demarkacyjna miedzy mitem ,a mitem.
Dzielisz kolego wlosa na czworo.
Aha moja intencja nie bylo wdawac sie w dysputy teologiczne na grupie sci,
tylko taka o jakiej pisalem Piotrowi. A ze cholera znalazlo sie dwoch
wierzacych i w jakis sposob urazilem wasze uczucia religijne to jakos tak
poszlo nie tedy co mialo isc.
> PS. I dlaczego trzy razy, raz wystarczy.
Bo sie nie nauczylem jeszcze obslugiwac tego tandetnego czytnika na
gazecie.pl. A wlasciwie sie nauczylem tylko robi sfolocz dziwne niespodzianki.
> piotrpanek:
> Jak już sobie offtopujemy - zgodnie z charakterem tego wątku, który jest
> równie offtopiczny, jak wjazdy kreacjonistów - to pociągnę kwestię
> oficjalnej wykładni.
>
> maynard:
> Watek ma akurat na celu wskazanie chytrych podstepow majacych na celu
> przemycanie folkloru do nauki,
No cóż. Skoro uważasz wplatanie elementów filozofii przyrody do dyskusji
biologicznych za przemycanie folkloru (z czym się do pewnego stopnia
zgodzę), to czemu się dziwisz, że dyskusja idzie w kierunku roztrząsania
różnych przejawów tego folkloru? A i owszem, uważam, że filozofia
przyrody dająca się streścić jako "racjonalizm wyczerpuje cały opis
świata" jest równie "folklorystyczna", jak filozofia dająca się streścić
jako "racjonalizm wyczerpuje tylko fragment opisu świata". Chodzi mi o
to, że podnoszenie metodologii do rangi absolutu jest zachowaniem
analogicznym do zachowań kreacjonistów.
> a nie szerzenie paranaukowej propagandy, wiec
> cos koledze sie pomieszalo. No ale coz :uderz w stol a nozyce sie odezwa!
Że ja niby zwykle przemycam folklor do dyskusji? Może i tak. Dosyć
często tu sobie off-topuję, ale czy kiedykolwiek twierdziłem, że moje
wpisy robione z perspektywy "kreacjonizmu neodarwinistycznego" mają
ambicję być opisem świata zgodnym z obowiązującą w naukach
przyrodniczych metodologią? Przyznaję, że na grupie z hierarchii sci
jest to co najmniej na pograniczu off-topu. Kiedy jednak czytam teksty
kreacjonistów "naukowych", dyskutuję z nimi, wchodząc na płaszczyznę, na
której jest jakakolwiek szansa znalezienia wspólnego języka. (To że
zwykle i tak nic to nie daje, to inna sprawa.)
>
> maynard:
> Typowy teologiczny wywod dopasowywacza mitow do prady naukowej. Nic wiecej
> jak tylko naciagane uogolnienia i zapewnienia ,ze denominacja katolicka jest
> badziej naukowa denominacja niz inne denominacje.
Nie. Piszę głównie o stanowisku katolicyzmu, bo z nim się utożsamiam.
Pewnie dałoby się znaleźć jakąś denominację bardziej spójną z nauką, ale
to nie moje zmartwienie. Mnie wystarcza, że moja denominacja (i akurat
statystycznie najczęściej spotykana wśród czytelników juznetu w
hierarchii pl*) nie nakazuje mi negowania faktów.
> Szczerze mowiac mam wiecej szacunku to
> bardziej prymitywnych kreacjonizmow, przynajmniej wiadomo z kim walczyc.
Więc chodzi ci propagowanie neodarwinistycznej wersji teorii ewolucji,
czy o zwalczanie poglądów, które nie odpowiadają ci z filozoficznego
punktu widzenia?
A w dodatku, co to za satysfakcja z bicia słabszego? Prymitywne
kreacjonizmy nie sztuka ośmieszać. ;-)
> Jesli wogole kreacjonizmy mozna podzielic na mniej i badziej prymitywne???
> Panie Panek mozna ,czy nie mozna?
[Widzę, że juznetowy zwyczaj szyderczego stosowania "pan" (odmienny od
wyrazu szacunku w ten sam sposób w realu) nadal żyje. Zatem nadal
pozostanę przy "tykaniu".]
Owszem. Chyba widzisz różnicę między poglądem polegającym na wierze w
lepienie świata i jego elementów na kole garncarskim przez jakąś
materialną istotę itd. a poglądem zakładającym dosyć abstrakcyjne
stwarzanie na obszarze całej czasoprzestrzeni. Może to być dla ciebie
tylko różnica ilościowa, a nie jakościowa, ale chyba jakaś jest. Tak jak
bardziej prymitywny jest napis w latrynie "Laura ma fajne cycki a
Petrarca by ją chętnie wydymał" od sonetu. Przy czym tu nie chodzi tyle
o różnicę estetyczną, ile o zdolność do myślenia abstrakcyjnego, która
rozwija się od paru tysięcy lat i można uznać, że w okolicach 1000 r.
p.n.e. była na dużo bardziej prymitywnym poziomie niż w okolicach 2000
r. n.e.
Swoją drogą, mam wrażenie, że szukasz wrogów po niewłaściwej stronie.
Ani ja, ani jak sądzę Saiko, w żadnym punkcie nie podważamy TE. Także w
punkcie przejścia ewolucji chemicznej w ewolucję biologiczną (na tyle,
na ile ten etap można nazywać punktem).
Chyba że uznamy, że antymakroewolucjonizm zostawiamy w miejscu mu
należnym i już w gronie neodarwinistów dyskutujemy o szczegółach naszej
teorii. Tyle że rozbieżności pojawiają się nam w miejscu, które ty
uważasz za nierealne, a ja za nieistotne z punktu widzenia
metodologicznego, więc nadal powstaje pytanie - po co w ogóle wchodzić w
tamtą sferę? Wchodzenie w nią nic nie wyjaśni drugiej stronie.(Odpowiedź
po co ja czasem w nią wchodzę, jest w drugim moim akapicie.)
>
>
> pzdr.
> [...]Tylko znowu wraca problem: dlaczego Bog nas kara za grzechy?
"Niezbadane są wyroki Boskie"
To zawsze może posłużyć za odpowiedź i zawsze mnie najbardziej wkurzało.
--
_ _ _ _
|_| |_| \ / |_ | \ / | |
| | | \/\/ |_ |_ \/\/ |_| @ klub.chip.pl
a czy przeszła Wam przez głowę myśl, że łączenie wiary z nauką jest
realistyczną abstrakcją, próbą połączenia substancji o różnym stanie
skupienia. Wiara ma swoje prawdy które pomagają żyć w społeczeństwie, nauka
tłumaczy, rozbija na atomy i składa. Jak ktoś ma wątpliwości to niech przyjrzy
się innemu równie nienormalnemu połączeniu religii i polityki - jedno wielkie
bagno.
Jednym z dość przykrych efektów tłumaczenia ewolucji ze współudziałem religii
jest odrzucanie, przez znakomitą wiekszość ludzi wykształconych, możliwości
wyewoluowania człowieka z małp człekokształtnych i ucieczka w kierunku
kreacjonizmu.
Zresztą o czym tu dyskutować, religia opiera się na wierze, nauka na
doświadczeniu.
pozdrawiam
[ciach]
> Zresztą o czym tu dyskutować, religia opiera się na wierze, nauka na
> doświadczeniu.
Pozostaje wierzyć w doświadczenia :)
--
Pozdrawiam Andrzej S.
> a falsyfikowalność doświadczenia, nie wierzysz musisz wiedzieć na pewno
> inaczej to nie jest nauka
Asiu,
popatrz na dwa ostatnie znaki w mojej wypowiedzi.
Sprawdź czas na komputerze bo odpowiadasz mi zanim cokolwiek napiszę :)
--
Pozdrawiam Andrzej S.
a na poważnie to bardzo mnie irytuje jak ktoś wplątuje Boga w Naukę i muszę
sobie pogadać...
pozdrawiam
> heja,
>
> a czy przeszła Wam przez głowę myśl, że łączenie wiary z nauką jest
> realistyczną abstrakcją, próbą połączenia substancji o różnym stanie
> skupienia. Wiara ma swoje prawdy które pomagają żyć w społeczeństwie, nauka
> tłumaczy, rozbija na atomy i składa. Jak ktoś ma wątpliwości to niech
przyjrzy
> się innemu równie nienormalnemu połączeniu religii i polityki - jedno
wielkie
> bagno.
> Jednym z dość przykrych efektów tłumaczenia ewolucji ze współudziałem
religii
> jest odrzucanie, przez znakomitą wiekszość ludzi wykształconych, możliwości
> wyewoluowania człowieka z małp człekokształtnych i ucieczka w kierunku
> kreacjonizmu.
> Zresztą o czym tu dyskutować, religia opiera się na wierze, nauka na
> doświadczeniu.
>
Nic dodac nic ujac. Mialem sie cholera nie odzywac, ale nie bylem w stanie
sie powstrzymac. Jesli ktos uzywa, samych w sobie sprzecznych, terminow
jak :"KREACJONIZM NEODARWINOWSKI" to ja naprawde nie widze plaszczyzny do
dyskusji.
pzdr.
Jesli ktos uzywa, samych w sobie sprzecznych, terminow
> jak :"KREACJONIZM NEODARWINOWSKI"
to ja naprawde nie widze plaszczyzny do
> dyskusji.
Dlaczego uważasz że to sprzeczny termin? I dlaczego nie chcesz
dyskutować? Możesz zawsze zabrać glos w kwestii formalnej chyba...
>
> pzdr.
>
>
pozdr
A.
No pewnie
próbą połączenia substancji o różnym stanie
> skupienia.
Jak woda gazowana?
Wiara ma swoje prawdy które pomagają żyć w społeczeństwie,
Niektorym przeszkadzają
nauka
> tłumaczy, rozbija na atomy i składa.
To pół biedy. Gorzej jeśli nauką ktoś rozbija i nie umie złożyc.
Jak ktoś ma wątpliwości to niech przyjrzy
> się innemu równie nienormalnemu połączeniu religii i polityki - jedno wielkie
> bagno.
?Chodzi Tobie o dwór brytyjski z ksieciem Karolem etc?
> Jednym z dość przykrych efektów tłumaczenia ewolucji ze współudziałem religii
> jest odrzucanie, przez znakomitą wiekszość ludzi wykształconych, możliwości
> wyewoluowania człowieka z małp człekokształtnych i ucieczka w kierunku
> kreacjonizmu.
Istotnie? A jak policzyła pani te wiekszość łaskawa pani Asiu?
> Zresztą o czym tu dyskutować, religia opiera się na wierze, nauka na
> doświadczeniu.
Religia na doswiadczeniu wiary, a nauka na wierze w doświadczenia.
>
> pozdrawiam
>
pozdrawiam
Andrzejek
próbą połączenia substancji o różnym stanie
skupienia.
Jak woda gazowana? bardzo dobry przykład - jak otwierasz butelkę to masz psyt
i po bombelkach, po kilku dniach masz śladowe ilości CO2
a to z ucieczką do kreacjonizmu to ma swoje podsatwy w akceptacji lub negacji
przodka australopiteka, mi to pasuje; jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości
uciekasz do Biblii; któż nie chcaiałby mieć boskiego pochodzenia ;o)
więc jeżeli ty pochodzisz od Boga a ja od małpy to nie będziemmy nadawać na
tej samej fali i nie osiągniemy porozumienia
Niech Pani raczej skupi uwagę na owocnosci tego połaczenia. Może szampana?
>
> a to z ucieczką do kreacjonizmu to ma swoje podsatwy w akceptacji lub negacji
> przodka australopiteka, mi to pasuje;
Ja się nie wypieram swoich przodków żadnych, ani brzydkich, ani ładnych.
jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości
> uciekasz do Biblii;
?Raczej kiedy wydaje mi się, że zjadłem wszystkie rozumy?
któż nie chcaiałby mieć boskiego pochodzenia ;o)
Ktoś, kto narobił żle i wstydzi się przyznać. Będzie wolał spychać
odpowiedzialność na jakieś "byty trzecie"
> więc jeżeli ty pochodzisz od Boga a ja od małpy to nie będziemmy nadawać na
> tej samej fali i nie osiągniemy porozumienia
>
Hmmm... Ale moglibyśmy mieć przecież dzidziusia?
> pozdrawiam
>
pozdrawiam
Andrzej
z punktu widzenia biologii nie ma zastrzeżeń, z psychologicznego są dlaczego
według Ciebie mam łączyć te dwa niezależne spojrzenia
oboje jesteśmy uparci i stwierdzam że nie dojdziemy do porozumienia
ps. szampan się niektórym odbija ;o)