znalazłem kota po wypadku, leży teraz w szpitalu na Gagarina w DC (historia
leczenia jest tutaj: http://www.mr2.pl/KSR/). problem w tym, że za dzień-dwa
będę musiał podjać decyzję o dalszym leczeniu lub - niestety - uśpieniu. czy
ktoś miał przypadek podobnego urazu? jakiś kot wyszedł z tego? bardzo proszę
o fachowe porady i hmmm... raczej powstrzymanie się od ocen moralnych - już
się nasłuchałem na pl.pregierz :-( - yespleasethankyou
--
dink.
Toyota MR2 Club Poland
www.mr2.pl
Super polepszenia w tak krótkim czasie i przy takim ciężkim urazie
raczej nie można było oczekiwać. Dlaczego bierzesz pod uwagę usypianie
zwierzęcia, któremu dałeś szansę na przeżycie?
--
Krycha&Co(ty) Wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
http://krycha.kofeina.net choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem
jest mruczenie szczęśliwego kota. (F.Klimek)
> Super polepszenia w tak krótkim czasie i przy takim ciężkim urazie
> raczej nie można było oczekiwać. Dlaczego bierzesz pod uwagę usypianie
> zwierzęcia, któremu dałeś szansę na przeżycie?
chcę go za wszelką cenę uratować, ale polegam na tym co mówią weterynarze,
którzy się nim opiekują - nie posądzam ich o chęć uśpienia kota za wszelką
cenę, w końcu, choć to brutalne - zarabiają na każdym dniu pobytu w szpitalu
> chcę go za wszelką cenę uratować, ale polegam na tym co mówią weterynarze,
> którzy się nim opiekują - nie posądzam ich o chęć uśpienia kota za wszelką
> cenę, w końcu, choć to brutalne - zarabiają na każdym dniu pobytu w szpitalu
Nikt z nas nie wie, co naprawdę czuje zwierzę, a z moich obserwacji
wielokrotnie usypiane są zwierzęta, które najprawdopodobniej można było
uratować. Nie wiem, czy sugestie wetów były z powodu troski o kieszeń
klienta (często weci unikają badań krwi i leczą na zgadywanego, żeby
nie spłoszyć klienta), czy żeby zwierzę już się nie męczyło. Oczywiście
są wypadki, kiedy eutanazja jest najlepszym co można zrobić...
nie oszczędzam na tym kocie (ani na żadnym innym z "kolekcji"), prosiłem o
ratowanie za wszelką cenę, zostałem uprzedzony o wstępnych kosztach i
zgodziłem się na nie. będziesz miała okazję wykazać się intuicją co do
dalszych jego losów, gdy okaże się, że koszty leczenia są na tyle wysokie,
że będę musiał prosić kogoś o pomoc
Trzymam kciuki, z całych sił.
Jesteś wielki
--
pozdrawiam
Bakino
http://kuchniabakino.blox.pl/html
http://tinyurl.com/dtno7
Trzymam kciuki za kocisko!
Mial jednak szczescie w nieszczesciu...
Pzdr
D.
Przede wszystkim moje najszczersze wyrazy uznania - masz złote serce!
A teraz do rzeczy. Osobiście nie mam żadnych podobnych doświadczeń z
kotami. Ale miałam świetnego weta - może on by coś doradził. Podeślę Ci
jego adres e-mail na priva.
Kciuki z koteczka!
Ash
--
Mein kleines Lebenslicht - eine Flamme im Wind
Czyli, że będą dalsze losy... Cieszę się i w razie awarii chętnie wykażę
się w miarę możliwości nie tylko intuicją, ale to już na priv poproszę,
żebym nie przegapiła.