Martwie sie czy jej to nie zaszkodzilo. Mieliscie podobne doswiadczenia ?
Malagorzata Posiewala
Nie wiadomo, jak duze byly dawki i jak odporna jest kicia. Ale z
wlasnych doswiadczen wiem, ze potrafi to trwac nawet kilkanascie godzin.
Wtedy dom jest ustawiony tak, aby kot w pijanym widzie nie spadl na
twarde, nie mowiac juz o tym, ze caly czas ma sie stworzaka na oku.
--
Pawel Wimmer
Redaktor - PCkurier
WWW: http://www.pckurier.pl
E-mail: pawel....@pckurier.pl
nasz pusiar tez mial narkoze (no - zastrzyki); tez wybudzal sie dlugo,
chcial biegac i sie przewracal, etc.
narkoza jest szkodliwa, ale to chyba czesto wyglada tak jak opisujesz
robert
--
rob...@mimuw.edu.pl http://zls.mimuw.edu.pl/~robmar/
Jakies 13 lat temu jak bylem na kastracji
z pierwszym kotem wybudzanie nastapilo juz
w drodze do domu. Jako dzieciak oczywiscie
nie wracalm samochodem :)) tylko na piechotke
i co wtedy juz przezylem to moje :) W polowie
drogi kot dostal szalu tak sie wyprezal, ze
rozwalil bez klopotu suwak w torbie (niestety
tachalem go w torbie podroznej) Goscie
z mijanej zawodowki chcieli mi przykopac niemal,
dobrze, ze sie chociaz najpierw zapytali
co ja temu kotu robie i po wyjasnieniach
mi pomogli go spakowac i spiac ponownie.
W domu bylo niesamowicie... kot odbijal sie
z miejsca na wysokosc 0.5m i wiecej po
czym opadal i w szalenczymm pendzie gnal
przed siebie alac glowa w co popadnie.
Dopiero okrecenie go w gruby koc i polozenie
sie na nim na ponad 2 godziny poskutkowalo.
Tzn. kot doszedl do siebie i przestal szalec,
zataczal seio jescze ale bylo juz OK. Przezyl
12 lat, z tym, ze byla to jedyna narkoza w
jego zyciu.
Obecny kot mial juz chyba ze 4 narkozy :(
pierwsze 3 jak mial zlamana lapke pakowanie
w gips, przeswietlenia - inaczej by sie nie dal.
4 przy kastracji. Jednak te przy gipsowaniu/zdejmowaniu
i przeswietleniach byly bardzo slabe i kot sie
budzil zazwyczaj pod koniec wizyty - 0 klopotow.
Po kastracji wybudzal sie od spal od 15 (koniec
zabiegu) do 22 potem zaczal sie wybudzac, ale
bez klopotow okolo 1 czlapal juz przyzwoicie
bez zawrotow. Pytalem sie lekarza jak to jest
z ta narkoza, odpowiedzial, ze jest oczywiscie
szkodliwa, choc dawki jakie dostawal przy
zakladaniu gipsu i zdejmowaniu byly niewielkie.
Pozdrawiam i duzo zdrowia dla kici :)
Marek
Gunia napisał(a):
>
> Wybudzala sie od 16-tej do 22-giej, prawie chodzila po scianach, przewracala
> sie. Najgorsze byly drgawki jak w padaczce.
Moja Dziuba miala tray razy narkoze w ciagu dwoch miesiecy.
Nie widzielismy ze zwierzak moze sie tak budzic. Za pierwszym razem
to bylo straszne - prezenie sie, rzucanie, wycie, proby wstania na
nogi itd. Probowala wskoczyc na kaloryfer, zblizala sie do schodow
(ktorych duzo w domu). Najlepszym rozwiazaniem okazalo sie
zamkniecie jej w koszyku. Nawet jak sie prezyla, a wlasciwie
rzucala, to nie mogla sobie zrobic krzywdy, nie lazila, a to bylo
wazne,bo w obu przypadkach byla operowana i pociety miala mocno
brzuch. Koszyk z nia zawsze byl w ktoryms pokoju razem z nami, albo
w "jej" pokoju - czyli przez nia ulubionym. Po operacjach zostawala
w tym koszyku jeszcze przez dwa dni. Wyjmowalismy ja tylko na siusiu
i papu. Wet mowil, ze dobrze robilismy, bo szybciej sie goilo. Miala
po prostu swoja izolatke. Po drugiej narkozie i bardzo powaznej
operacji wracala dluzej do zdrowia. Trzecia byla slabsza - na
ciagniecie szwow - miala ich tyle, ze tym razem nie bylo mowy o tym
zabiegu "na zywca". Tym razem wybudzala sie znacznie najlagodniej.
Mysle,ze podstawowym problemem bylo to, ze po operacjach byla
obwiazana od pachwin po przednie lapki kokonem z bandaza i przede
wszystkim podswiadomie przeciw temu sie buntowala. Po zdjeciu szwow
nie miala juz niczego na sobie i byla spokojniejsza.
Nie martw sie o swojego kociaka. Wszystko bedzie O.K. Narkoza
obciaza organizm i kazde stworzenie po niej musi dojsc do siebie .
Po jednej nie masz sie czego obawiac. Moja po trzech "pod rzad"
wyzdrowiala i gania dzis jak glupia za wroblami, jest radosna i
szczesliwa.
Pozdrawiam:)
Agata
--
Jestesmy z wami juz ponad TRZY lata - http://rubikon.pl
Agata napisał(a):
>
> Gunia napisał(a):
> >
>
> > Wybudzala sie od 16-tej do 22-giej, prawie chodzila po scianach, przewracala
> > sie. Najgorsze byly drgawki jak w padaczce.
> Moja Dziuba miala tray razy narkoze w ciagu dwoch miesiecy.
> Nie widzielismy ze zwierzak moze sie tak budzic. Za pierwszym razem
> to bylo straszne - prezenie sie, rzucanie, wycie, proby wstania na
> nogi itd. Probowala wskoczyc na kaloryfer, zblizala sie do schodow
> (ktorych duzo w domu). Najlepszym rozwiazaniem okazalo sie
> zamkniecie jej w koszyku. Nawet jak sie prezyla, a wlasciwie
[...]
Behemot przy kastracji dostał, jak się okazało, troche zbyt dużą dawkę,
bo nie wiedzieliśmy (ani ja, ani pani weterynarz), że ma słabą przemianę
materii. Miał się budzić dwie godziny, przyniosłam go do domu koło ósmej
wieczorem, następnego dnia o ósmej rano dzwoniłam do pracy po urlop, bo
kot jeszcze spał. Ile razy w międzyczasie dzwoniłam do anielsko
cierpliwej pani weterynarz, można się domyślić. Przy okazji serdecznie
pozdrawiam moją Mamę, która ocierała mi łzy (ręce miałam zajęte kotem:))
i pożyczyła od sąsiadki poduszkę elektryczną. Nockę zresztą kotek
spędził na mojej podusi, bo pod dwoma kocykami trząsł się z zimna. Potem
zaczął się zbierać do kupy. Na początku łaził trochę zygzakiem, obijając
się o ściany. Sama z siebie miałam ubaw, chodząc za nim jak za
niemowlakiem na nauce dreptania. Potem chciał wskoczyć na taboret, ale
doleciała tylko morda :(. Po paru godzinach było już na tyle dobrze, że
odważyłam się wyjść do sklepu. Po powrocie zastałam Behemotka
wrzeszczącego radośnie z najwyższej szafy w przedpokoju. Ogólnie nie
było źle.
A co do kocich krzyków i "przerażonych" zachowań, kiedyś
ciotka-pielęgniarka opowiadała o "urokach" swojej pracy i stwierdziła,
że najbardziej to nie znosiła asystować pacjentom przy budzeniu się z
narkozy. Podawany środek (niestety nie pamiętam nazwy) powodował przy
budzeniu się okropne, długotrwałe i bardzo realistyczne koszmary. Ludzie
wrzeszczeli i chcieli uciekać. Ciotka twierdzi, że teraz się ten
specyfik stosuje już tylko u zwierząt...
--
Hanka Skwarczyńska
własność Kotka Behemotka
han...@zeus.polsl.gliwice.pl
an...@wasko.pl
Z kilkoma juz kotkami odwiedzilam weta w celu sterylizacji tychze, a takze
slyszalam opinie innych wlascicieli zwierzat. Jak czytam Wasze opisy reakcji
po narkozie to jestem zdziwiona. Kotki sterylizowane przez mojego weta
spokojnie spaly do przyniesienia do domu. A i tam tez sie zbytnio nie
budzily, ale odpoczywaly jeszcze do poznej nocy. Nie byl to sen bardzo
silny, reagowaly na wolanie, jednak po minucie znowu zasypialy. Po
kilkunastu godzinach od zabiegu kotka budzila sie ostatecznie, i co prawda
nieco chwiejnie (na poczatku dosyc bardzo) ale spokojnie poruszala sie po
calym pokoju. Po malej wycieczce zazwyczaj przychodzila do mnie i po wzieciu
na kolana spokojnie znowu usypiala do rana. Przez nastepny dzien byla dosyc
senna, ale nie bylo mowy o rzucaniu sie czy nie poznawaniu domownikow. Te
kotki po prostu przesypialy najgorszy okres po operacji a pod koniec
drugiego dnia juz zachowywaly sie calkiem normalnie.
I zachowanie to nie dotyczy tylko kotow. Suczka mojej mamy (16 lat) miala
operacje usuniecia bardzo rozleglego nowotworu. Operacja byla dluga i
ciezka. Suczka tez przespala caly dzien i noc, a po obudzeniu nad ranem
poczlapala prosto do miski z jedzeniem :-). I ona tez nie miala zadnych
drgawek czy wiekszych problemow z poruszaniem. Oczywiscie nie biegala jak
jelonek ale nie widac bylo po niej zadnych cierpien. Po najedzeniu sie
przy mojej malej pomocy) poszla znowu spac i spala do poludnia. A zyje do
dzis :-).
Moze to sprawa zastosowanej narkozy? Moze te drozsze srodki wlasnie tak
dzialaja? Chociaz nie wiem, sterylizacja kotki u mojego weta (bardzo dobry)
kosztuje 40 zl.
Pozdrawiam
Agnieszka
[ http://www.zwierzeta.w.pl - a...@zwierzeta.w.pl ] --
Dziękuje wszystkim za wspacie.
Małgorzata Posiewała
Eter pasuje jak ulał.
Wszystkiego dobrego,
-- Grześ
"Nie wiesz, póki nie spróbujesz"
(przysłowie ludowe)
>Moze to sprawa zastosowanej narkozy? Moze te drozsze srodki wlasnie tak
>dzialaja? Chociaz nie wiem, sterylizacja kotki u mojego weta (bardzo dobry)
>kosztuje 40 zl.
Mozliwe, choc odwiedzalem dwie nowoczesne
lecznice i raczej mam wrazenie ze to zalezy
od zwierzaka (choc czasami jak wet ocenia
wage kota na oko a jest niedowidzacy to
wowczas zazwyczaj daje za duzo) Poprzedni
moj kot po kastracji, podczas wybudzania
dostal malpiego rozumu, a obecny 4 narkozy
i po kazdej powrot do rzeczywistosci jak
najbardziej lagodny (kastracja u tego samego
lekarza, ktory operowal 12 lat temu poprzedniego
kota :) Inna sprawa, ze i faramaceutyka poszla
do przodu wiec moze faktycznie i od narkozy
zalezy... Ja polecam jeszcze podczas pierwszych
wizyt w nieznanych lecznicach (podczas powazniejszych
zabiegow - kastracja, iniekcje-szczepienia itp)
o poproszenie weta coby nam pokazal butle
z ktorej zasysa do strzykawy - warto sprawdzic
chociaz date waznosci - w hurtowniach leki
przeterminowane sa za darmo jesli ma sie
znajomosci a nie dla wszystkich wetow zdrowie
naszych futrzakow/psiakow jest najwazniejsze....
Na powyzsze warto zwracac uwage szczwegolnie
w malych lecznicach.
M.
Fjola
Bez przesady nie generalizujmy, bo czesc
jest naprawde oddana temu co robi, mniejsza
bo mniejsza ale sa tacy ludzie i nie mozna
ich w ten sposob krzywdzic. W Twoim przypadku
jesli to byla zle dobrana narkoza czyli blad
wszczal bym postepowanie cywilne i zarzadal
odszkodowania. Ostatnio adwokaci maja coraz
wiecej wiedzy jak prowadzic i wygrywac
takie dziwne jak na nasze polskie warunki procesy.
Pozdrawiam,
Marek Oberman
/------------ P L A N E T M E D I A -------------\
|---- E-mail: pla...@planetmedia.com.pl ----------|
|------- WWW: http://www.planetmedia.com.pl ------|
\- reklama -- prepress -- internet -- multimedia -/