Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Żeglarski fach ...

46 views
Skip to first unread message

Kriss

unread,
Mar 16, 2001, 1:27:30 PM3/16/01
to
Czołem

Przeczytawszy kilka moralizatorskich postów dodam mój, w temacie żeglarskim.
Badać z wykształcenia marynarzem, bardzo często się spotykam z żeglarzami,
są to z reguły bardzo sympatyczni ludzie, ale szczególnie starsi stażem są w
niektórych sytuacjach bardzo dziecinni: płynę sobie statkiem pośród
pływających jachtów, według MPDM jacht ma pierwszeństwo nad statkiem - lecz
trudno mi sobie wyobrazić statek który lawiruje pomiędzy jachtami :-), więc
płynę sobie i jachtersi w dość ryzykancki sposób przepływają przed dziobem
statku. To nic kiedy przepływają młodzi ludzie na omedze, ale krew mnie
zalewa kiedy takie manewry wykonuje tato-sternik z rodzinką na pokładzie -
2-3 małe dzieci. Nic tylko obić mu mordę - za przeproszeniem. Druga ważna
sprawa to znajomość, a raczej jej brak, sygnałów dźwiękowych i świetlnych.
Setki razy widziałem jak ze statku nadawano sygnał "uwaga" a jacht-jego
załoga machała rączkami do statku, myśląc, że ten ich pozdrawia. Takie
przypadki można wymieniać w koło. Najprawdopodobniej przyczyną tej sytuacji
jest bardzo krótki okres szkolenia żeglarz, który ogranicza się jedynie do
nauki praktycznej obsługi jachtu. Bez żadnych informacji o przepisach i
prawach. To dokładnie tak jakby na kursie na prawo jazdy uczyć tylko
prowadzenia auta bez znajomość przepisów.

Co o tym sądzicie ?

Krzysztof Sycz "Kriss"

Jarek Czyszek

unread,
Mar 16, 2001, 2:01:16 PM3/16/01
to

Kriss napisał(a) w wiadomości: <98tm0i$6p8$1...@news.tpi.pl>...

>Czołem
>
>Przeczytawszy kilka moralizatorskich postów dodam mój, w temacie
żeglarskim.
>Badać z wykształcenia marynarzem, bardzo często się spotykam z żeglarzami,
>s? to z reguły bardzo sympatyczni ludzie, ale szczególnie starsi stażem s?
w
>niektórych sytuacjach bardzo dziecinni: płynę sobie statkiem po?ród
>pływaj?cych jachtów, według MPDM jacht ma pierwszeństwo nad statkiem - lecz

>trudno mi sobie wyobrazić statek który lawiruje pomiędzy jachtami :-), więc
>płynę sobie i jachtersi w do?ć ryzykancki sposób przepływaj? przed dziobem
>statku.

Pytanie - plywasz w Bialej Flocie, czy na holowniku?
Ogolnie proponuje wiecej wyobrazni.
Pozdrowienia - Jarek

Meping

unread,
Mar 16, 2001, 2:14:28 PM3/16/01
to
Użytkownik Kriss <sy...@sowatech.com.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:98tm0i$6p8$1...@news.tpi.pl...

>Najprawdopodobniej przyczyną tej sytuacji
> jest bardzo krótki okres szkolenia żeglarz, który ogranicza się
jedynie do
> nauki praktycznej obsługi jachtu. Bez żadnych informacji o
przepisach i
> prawach.

A to ciekawa teoria! Może wysłać Ci zakres wymagań na poszczególne
stopnie żeglarskie (przez przypadek mam dwie sztuki)? Bo mi się
wydaje,
że już sternik jachtowy ma znacznie większą wiedzę od większości
rybaków
naszego wybrzeża o śródlądziu nie wspominając!!!

>To dokładnie tak jakby na kursie na prawo jazdy uczyć tylko
> prowadzenia auta bez znajomość przepisów.
>
> Co o tym sądzicie ?

A jesteś w stanie podejść w tej chwili do egzaminu na prawo jazdy? I
jeszcze jedno: w ilu kolizjach uczestniczyłeś, bo może jednak ci
żeglarze nie są samobójcami, znają przepisy, tylko po prostu znają
prędkość swoich jachtów?

P.S. Na targach WiW widziałem film na którym (między innymi) skiff
wpakował się pod dziób statku i jakoś nikt z tego tragedii nie
robił...... Czesław Marchaj ma w tej sprawie dosyć ciekawe zdanie.....
;-)

--
Pozdrawiam

Krzysztof "Meping" Chajęcki
mep...@poczta.onet.pl
www.meping.republika.pl
GSM 604 183-614
www.citroen.prv.pl - duużo o citroenie......


Kriss

unread,
Mar 16, 2001, 4:01:35 PM3/16/01
to
>>trudno mi sobie wyobrazić statek który lawiruje pomiędzy jachtami :-),
więc
>>płynę sobie i jachtersi w do?ć ryzykancki sposób przepływaj? przed dziobem
>>statku.
>
>Pytanie - plywasz w Bialej Flocie, czy na holowniku?
>Ogolnie proponuje wiecej wyobrazni.
>Pozdrowienia - Jarek


Kiedyś pływałem w Białej Flocie. Co do wyobraźni to nigdy jej nie jest dość.
Nie czuję się "alfą i omegą" ale co powiesz na notoryczne cumowanie do znaku
zakaz cumowania, lub cumowanie do dalb odbojowych - czy to nie jest przykład
braku wyobraźni ? Kiedyś zatrzymaliśmy "Smugę cienia" lub "Biegnącą ..."
nie pamiętam już, wszyscy z załogi byli kompletnie nawaleni (nie podpici,
nawaleni na amen), a większość to były dzieciaki w wieku 14-17 lat - co o
tym powiesz ? Widziałem kilku żeglarzy, którzy z wakacji powrócili z
plastikowych workach ... o rozpieprzonych jachtach nie wspominając.

Pozdrawiam
Kriss


Jarek Czyszek

unread,
Mar 17, 2001, 3:53:42 AM3/17/01
to

Meping napisał(a) w wiadomości: <98ul8e$6gv$1...@news.tpi.pl>...

>
>A to ciekawa teoria! Może wysłać Ci zakres wymagań na poszczególne
>stopnie żeglarskie (przez przypadek mam dwie sztuki)? Bo mi się
>wydaje,
>że już sternik jachtowy ma znacznie większ? wiedzę od większo?ci
>rybaków
>naszego wybrzeża o ?ródl?dziu nie wspominaj?c!!!
>
Nie wiem jak jest na srodladziu, chociaz zdaje sie ze Kriss te akweny
wlasnie opisuje, wiem natomiast jak jest na morzu. Piszesz Mepingu
piramidalna bzdure. 99% kapitanow jachtowych nie ma nawet cwierci wiedzy i
umiejetnosci przecietnego szypra, o sternikach jachtowych juz nie
wspominajac. Jezeli szyper spedza na morzu przecietnie 300 dni w roku, bez
wzgledu na pogode, to bardzo niewielu zeglarzy ma szanse by temu
doswiadczeniu dorownac. Nie mowiac juz o tym ze jednostki, ktore zeglarze
prowadza sa nieporownywalnie mniejsze i nieporownywalnie mniej zlozone.
Byles Meping kiedys na przecietnym polskim kutrze?
Pozdrowienia - Jarek

Kriss

unread,
Mar 17, 2001, 3:42:35 AM3/17/01
to
>>Najprawdopodobniej przyczyną tej sytuacji
>> jest bardzo krótki okres szkolenia żeglarz, który ogranicza się
>jedynie do
>> nauki praktycznej obsługi jachtu. Bez żadnych informacji o
>przepisach i
>> prawach.
>
>A to ciekawa teoria! Może wysłać Ci zakres wymagań na poszczególne
>stopnie żeglarskie (przez przypadek mam dwie sztuki)? Bo mi się
>wydaje,
>że już sternik jachtowy ma znacznie większą wiedzę od większości
>rybaków
>naszego wybrzeża o śródlądziu nie wspominając!!!


To nie teoria, tylko kilkuletnie obserwacje. Co do wiedzy sterników to mam
jednak ogromne wątpliwości (od razu przepraszam tych kumatych), dużo więcej
nie wiedzą niż żeglarze w temacie MPDM. Zaznaczam iż nie podważam ich
kunsztu typowo żeglarskiego. Brałem udział w kilku kursach i widziałem co
jest wymagane na żeglarza czy sternika. Co innego państwowe ustawy, a co
innego kursy. Jeśli chcesz zobaczyć co to jest prawdziwy kurs to zapraszam
do SDKO w WSM w Szczecinie.

>>To dokładnie tak jakby na kursie na prawo jazdy uczyć tylko
>> prowadzenia auta bez znajomość przepisów.
>>
>> Co o tym sądzicie ?
>
>A jesteś w stanie podejść w tej chwili do egzaminu na prawo jazdy? I

Oczywiście, przecież jak się jeździ samochodem to wypada znać znaki i
przepisy - przynajmniej dla własnego bezpieczeństwa

>jeszcze jedno: w ilu kolizjach uczestniczyłeś, bo może jednak ci
>żeglarze nie są samobójcami, znają przepisy, tylko po prostu znają
>prędkość swoich jachtów?


Uczestniczyłem w kilku kolizjach (kolegów), na szczęście żadna nie była
podczas mojego sterowania. A co to ma do rzeczy ? Widywałem często
zniszczone na szczęście jedynie jachty z powodu ignorowania przepisów przez
załogi.

>P.S. Na targach WiW widziałem film na którym (między innymi) skiff
>wpakował się pod dziób statku i jakoś nikt z tego tragedii nie
>robił...... Czesław Marchaj ma w tej sprawie dosyć ciekawe zdanie.....

>Pozdrawiam

Kompletna bzdura, może nikt nie robił tragedii bo nic się nie stało i nikt
nie ucierpiał, widzę, że nigdy nie byłeś w sytuacji awaryjnej bo byś całkiem
inaczej podchodził do tych spraw.

Pozdrawiam
Kriss


Tomasz Pionnier

unread,
Mar 17, 2001, 3:56:21 AM3/17/01
to
On Fri, 16 Mar 2001 20:14:28 +0100, Meping <mep...@poczta.onet.pl> wrote:
>P.S. Na targach WiW widziałem film na którym (między innymi) skiff
>wpakował się pod dziób statku i jakoś nikt z tego tragedii nie
>robił...... Czesław Marchaj ma w tej sprawie dosyć ciekawe zdanie.....
>;-)
>

Jakie?
--
Tomasz Pionnier "Panasonic"

jac...@poczta.onet.pl

unread,
Mar 17, 2001, 4:55:07 AM3/17/01
to
Panowie!
Zupełnie nie rozumiem Waszego zacietrzewienia!
Problem poruszony przez Krissa jest obserwacją zjawiska które istnieje i może
być oceniane przez innych zgodnie z ich poglądami!
Pijaństwo wśród żeglarzy istnieje i co gorsze jest traktowane przez niektórych
jako norma lub element ściśle związany z uprawianiem żeglarstwa.
Co zaś przestrzegania przepisów to głupich nie sieją i żaden egzamin czy
szkolenie nie jest w stanie wpoić roztropności i wyobrażni w kursantów. Można
ich nauczyć przepisów, manewrów czy etykiety, lecz na wodzie każdy odpowiada za
SIEBIE i swoje postępowanie. Jeżeli stwarza zagrożenie to należy gościa ukarać
aby przez kieszeń zrozumiał, że jego postępowanie zagraża innym.
Jacek Woźniak

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Jarek Czyszek

unread,
Mar 17, 2001, 5:15:25 AM3/17/01
to

jac...@poczta.onet.pl napisał(a) w wiadomości:
<6b65.000000...@newsgate.onet.pl>...

>Panowie!
>Zupełnie nie rozumiem Waszego zacietrzewienia!
>Problem poruszony przez Krissa jest obserwacj± zjawiska które istnieje i
może
>być oceniane przez innych zgodnie z ich pogl±dami!

Co do obserwacji Krissa to polecam TRZECH PANOW W LODCE NIE LICZAC PSA.
Bohaterowie powiesci plyna lodka i strasznie narzekaja na parostatki, ktore
robia fale i plyna wcale nie zwracajac uwagi na lodzie wioslowe. Nastepnie
przesiadaja sie na parostatek i strasznie narzekaja na lodzie wioslowe,
ktore placza sie pod dziobem, zmuszaja statek do ostroznego biegu i
opozniaja podroz. To mniej wiecej, sa te obserwacje. Chcialbym zwrocic
uwage, ze na drogach srodladowych nie obowiazuja przepisy MPDM.
Pozdrowienia - Jarek

lusiek

unread,
Mar 17, 2001, 5:09:22 AM3/17/01
to

>A to ciekawa teoria! Mo?e wys?a? Ci zakres wymaga? na poszczególne
>stopnie ?eglarskie (przez przypadek mam dwie sztuki)? Bo mi si?
>wydaje,
>?e ju? sternik jachtowy ma znacznie wi?ksz? wiedz? od wi?kszo?ci
>rybaków
>naszego wybrze?a o ?ródl?dziu nie wspominaj?c!!!

oj Meping nie zaperzaj sie bo ci zylka peknie ;-)
a ja przychyle sie do zdania Kriss
pewnych rzeczy an kursach po prostu nie ucza, samemu trzeba nabyc
doswiadczenia
a jak Jrek slusznie stwierdzil, w tym punkcie gdzie zeglarzom do
rybakow...
i co innego zakres szkolenia a co innego realna wiedza i umiejetnosci
no bo kto sprawdza na egzaminie dzialania w ekstremalnych warunkach -
czas jest na keje, boje i czlowieka...
-
Pozdrawiam

lusiek
============================
lus...@valhalla.com.pl
[zapasowy] lus...@polbox.com
UIN: 8508599
============================

zwie...@wicom.com.pl

unread,
Mar 17, 2001, 5:06:57 AM3/17/01
to
Kriss <sy...@sowatech.com.pl> wrote:

>>A jesteś w stanie podejść w tej chwili do egzaminu na prawo jazdy? I

> Oczywiście, przecież jak się jeździ samochodem to wypada znać znaki i
> przepisy - przynajmniej dla własnego bezpieczeństwa

Znowu będzie że off-topikuję, ale jeśli tak z marszu wylosujesz i rozwiążesz
bezbłędnie chociaż jeden test, to na własnych nogach z knajpy nie wyjdziesz.
;-))))))


Pozdrowienia
Zw.
--
Piotr Wisniewski WICOM / PKFL
zwie...@wicom.com.pl http://www.wicom.com.pl
--------------- Może uderzyć grom z jasnego nieba... -------------------

Kriss

unread,
Mar 17, 2001, 8:49:19 AM3/17/01
to
>Znowu będzie że off-topikuję, ale jeśli tak z marszu wylosujesz i
rozwiążesz
>bezbłędnie chociaż jeden test, to na własnych nogach z knajpy nie
wyjdziesz.
>;-))))))


Pewnie byłoby ciężko ... w knajpie

:-)))
Pzdrw
Kriss


Kriss

unread,
Mar 17, 2001, 8:57:09 AM3/17/01
to
>>P.S. Na targach WiW widziałem film na którym (między innymi) skiff
>>wpakował się pod dziób statku i jakoś nikt z tego tragedii nie
>>robił...... Czesław Marchaj ma w tej sprawie dosyć ciekawe zdanie.....
>>;-)
>>
>
>Jakie?


Też jestem ciekaw, jakie ma zdanie ?

Kriss


Kriss

unread,
Mar 17, 2001, 8:56:22 AM3/17/01
to
>Nie wiem jak jest na srodladziu, chociaz zdaje sie ze Kriss te akweny
>wlasnie opisuje, wiem natomiast jak jest na morzu.

Morze też miałem na mysli, ale głównie śródlądzie.

Pozdrawiam
Kriss


Kriss

unread,
Mar 17, 2001, 9:04:20 AM3/17/01
to
>oj Meping nie zaperzaj sie bo ci zylka peknie ;-)
>a ja przychyle sie do zdania Kriss
>pewnych rzeczy an kursach po prostu nie ucza, samemu trzeba nabyc
>doswiadczenia
>a jak Jrek slusznie stwierdzil, w tym punkcie gdzie zeglarzom do
>rybakow...
>i co innego zakres szkolenia a co innego realna wiedza i umiejetnosci
>no bo kto sprawdza na egzaminie dzialania w ekstremalnych warunkach -
>czas jest na keje, boje i czlowieka...


Dokładnie tak, a na kursach nawet nie wymagają podstawowych przepisów czy
sygnałów. Mówią tylko jacht pod żaglami ma pierwszeństwo i basta. I taki
młody człowiek po takim kursie myśli, że wie coś na temat przepisów (zresztą
to nie jest jego wina) i przysparza niektórym siwych włosów, sam też się
naraża.

Pozdrawiam
Kriss


Kriss

unread,
Mar 17, 2001, 9:13:47 AM3/17/01
to
Przykład z życia: na jeziorze są głazy podpowierzchniowe zagrażające
żegludze. Inspektorat postawił znaki kardynalne. Skutek, jeszcze więcej
żeglarzy wpadała na głazy, szczególnie te które oznaczały znaki kardynalne.
Przyczyna: żeglarze zaobserwowali, że nagle pojawiły się na jeziorze
nieznane im pale ze jakimiś tam znakami szczytowymi - fajnie to wyglądało
wiec płynęli do takiego znaku (np. południowego) (żeby zobaczyć co to
takiego), później widzieli następny (np. północny) i podpływali do niego,
ale w połowie drogi wpieprzali się w skały. Po jakimś czasie znaki usunięto.

Kriss


Kriss

unread,
Mar 17, 2001, 8:53:29 AM3/17/01
to
>Panowie!
>Zupełnie nie rozumiem Waszego zacietrzewienia!
>Problem poruszony przez Krissa jest obserwacją zjawiska które istnieje i
może
>być oceniane przez innych zgodnie z ich poglądami!

Ależ nie mam zamiaru się z Kimś kłócić na śmierć i życie, chciałem jedynie
poruszyć ten temat, bo wydaje mi się że jest on dość rzadko poruszany w
kręgach żeglarskich.

>Pijaństwo wśród żeglarzy istnieje i co gorsze jest traktowane przez
niektórych
>jako norma lub element ściśle związany z uprawianiem żeglarstwa.
>Co zaś przestrzegania przepisów to głupich nie sieją i żaden egzamin czy
>szkolenie nie jest w stanie wpoić roztropności i wyobrażni w kursantów.

Można. Można po prostu podnieść poprzeczkę egzaminacyjną i przestać stosować
metodę: zapłacił za kurs = ma patent. Tak jest na specjalistycznych kursach
morskich i oficerskich - przed egzaminami kapitanowie (kpt.ż.w.) trzęsą
dupami, a 80% ma niewesołe miny. Ja kiedy jeszcze w szkole średniej zdawałem
egzamin na bosmana to siedziałem przed egzaminatorami (inspektorzy żeglugi)
około godziny i przez cały czas byłem zalewany pytaniami. Za pierwszym razem
powiedziałem iż tego się nie da nauczyć (dali mi wymagany zakres wiedzy) i
zrezygnowałem. Za drugim razem zdałem na 4.

>Można
>ich nauczyć przepisów, manewrów czy etykiety, lecz na wodzie każdy
odpowiada za
>SIEBIE i swoje postępowanie. Jeżeli stwarza zagrożenie to należy gościa
ukarać
>aby przez kieszeń zrozumiał, że jego postępowanie zagraża innym.

Racja, na wodzie każdy odpowiada za siebie, ale dlaczego żeglarze mają tylko
umiejętność praktyczne, z jakim nie rozmawiałem o przepisach i prawidłach to
tylko wzruszał ramionami i mówił, że żeglarstwo to przecież zabawa.

Pozdrawiam
Kriss


Kriss

unread,
Mar 17, 2001, 8:34:45 AM3/17/01
to
>Co do obserwacji Krissa to polecam TRZECH PANOW W LODCE NIE LICZAC PSA.
>Bohaterowie powiesci plyna lodka i strasznie narzekaja na parostatki, ktore
>robia fale i plyna wcale nie zwracajac uwagi na lodzie wioslowe. Nastepnie
>przesiadaja sie na parostatek i strasznie narzekaja na lodzie wioslowe,
>ktore placza sie pod dziobem, zmuszaja statek do ostroznego biegu i
>opozniaja podroz. To mniej wiecej, sa te obserwacje.

Owszem jest to pewna racja, ale nijak się ma do nieznajomości podstawowych
przepisów.

>Chcialbym zwrocic
>uwage, ze na drogach srodladowych nie obowiazuja przepisy MPDM.


Może jedynie na wodach niedostępnych dla statków, na wodach śródladowych
obowiązują przepisy MPDM, ale nad nimi są przepisy miejscowe, jeśli takie są
ustanowione. Polecam poczytać podręcznik do MPDM, rozdział o stosowaniu
przepisów.

Pozdrawiam
Kriss

Tomasz Pionnier

unread,
Mar 17, 2001, 9:34:58 AM3/17/01
to
On Sat, 17 Mar 2001 15:13:47 +0100, Kriss <sy...@sowatech.com.pl> wrote:
>wiec płynęli do takiego znaku (np. południowego) (żeby zobaczyć co to
>takiego), póĽniej widzieli następny (np. północny) i podpływali do niego,
>ale w połowie drogi wpieprzali się w skały. Po jakim¶ czasie znaki usunięto.
>

Tylko mi nie mow, ze dlatego usunieto te znaki.
Jesli to prawda, to mnie wlasnie krew zalewa, bo mnie srednio obchodzi to
ze ktos nie zna znakow, ale znacznie bardziej to, ze na akewnie na ktorym
najczesciej plywam (Mazury) znakow kardynalnych nie ma w ogole i trzeba i
plywac "na czuja" albo po torach wodnych.

A jesli prawda jest, ze je zdjeto, bo nie bylo na nie pieniedzy, to wlasciwie
tez mnie krew zalewa. Cos jednak czuje, ze to drugie blizsze prawdy
(ale prosze mnie wyprowadzic z bledu; po prostu do tej pory wiedzialem,
ze to dlatego nie oznacza sie glazow na jeziorach)

Pozdrawiam,
--
Tomasz Pionnier "Panasonic"

Jerzy Makieła

unread,
Mar 17, 2001, 9:58:17 AM3/17/01
to

Użytkownik "Kriss" <sy...@sowatech.com.pl> napisał w wiadomości
news:98vrtq$hds$7...@news.tpi.pl...

> Przykład z życia: na jeziorze są głazy podpowierzchniowe zagrażające
> żegludze. Inspektorat postawił znaki kardynalne. Skutek, jeszcze więcej
> żeglarzy wpadała na głazy, szczególnie te które oznaczały znaki
kardynalne.

Tak czytam posty kolegi Kriss'a (ech ja na prawde obiecuje sie nie
czepiac......... ale.......... ech rece opadaja:-((((((((( i zaczynam sie
zastanawiac czy my zyjemy w tym samym kraju????????? W postach Kriss-a
(dobrze odmieniam?????) przewijaja sie rozbite, zatopione jachty, ofiary w
ludziach - totalny horror polaczony z masakra. Hymmmm ja natomiast jakos nie
slyszalem o czym takim, no ale widocznie malo ludzi znam i jeszcze mniej
widzialem....


--
Pozdrowienia JurekM
http://www.jacht.prv.pl/
GSM 601-938-951
GG # 47347

Jarek Czyszek

unread,
Mar 17, 2001, 4:12:40 PM3/17/01
to

Kriss napisał(a) w wiadomości: <98vrta$hds$1...@news.tpi.pl>...

>
>>Chcialbym zwrocic
>>uwage, ze na drogach srodladowych nie obowiazuja przepisy MPDM.
>
>
>Może jedynie na wodach niedostępnych dla statków, na wodach ?ródladowych
>obowi?zuj? przepisy MPDM, ale nad nimi s? przepisy miejscowe, je?li takie
s?

>ustanowione. Polecam poczytać podręcznik do MPDM, rozdział o stosowaniu
>przepisów.
>
Na srodladowych drogach wodnych obowiazuje ZARZADZENIE MINISTRA TRASPORTU I
GOSPODARKI MORSKIEJ z dnia 19 grudnia 1991r. w sprawie przepisow
zeglugowych na srodladowych drogach wodnych. Monitor Polski 1992 Nr 4 poz.
20

Ogolnie to radzilbym ci odswiezyc nieco wiedze o przepisach zeglugowych, bo
z tego co dotychczas napisales wynika, ze mozesz sie ktoregos dnia mocno
zdziwic. Tym bardziej jesli jest to twoj fach z ktorego zyjesz. MPDM
generalnie obowiazuje wszedzie tam gdzie moga dotrzec statki morskie, o ile
przepisy miejscowe nie stanowia inaczej. Na ogol - w Polsce np. - stanowia i
granica podzialu pomiedzy morze a srodladzie jest wyznaczana
administracyjnie.
Pozdrowienia - Jarek

Andrzej Guziak

unread,
Mar 17, 2001, 4:13:24 PM3/17/01
to
Witam!

Nie chce sie nikogo czepiac.

Staram sie jedynie wyluskac cos sensownego z watku zapoczatkowanego przez
Kriss'a.
Wprawdzie nie slyszalem o masowym topieniu jechtow ale opis poziomu
kwalifikacji zeglarskich zaprezentowany przez Kriss'a nie wydaje mi sie
wyssany z palca.

Ma racje Jarek Czyszek, jezei ktos sie chce wypowiadac nt. kwalifikacji
szyprow to najpierw nalezaloby przynajmniej kuter obejrzec z bliska.
Krzysztof Chajęcki, z wlasciwym dla swoich 25 lat wdziekiem, wszystko wie
najlepiej. Ja to rozumiem, mam dobra pamiec, tez mialem 25 lat.

Jurku, (to do Jurka Makieli) niedawno zrobiles stopien motorowodny (jezeli
sie nie myle, bylo cos o tym na liscie), ile godzin na kursie zajmuja
przepisy, w tym ile MPDM? Jaki byl poziom tego egzaminu?

Tak sie bowiem sklada, ze sprawdzilem i jezeli ktos nie wie to uprzejmie
informuje, ze ogolem na przepisy na kursach motorowodnych przeznaczono 3
godziny. Dzieli sie je po jednej na przepisy ogolne, srodladowe i morskie.

Na uczelniach morskich na MPDM poswieca sie 1 semestr (ok. 180 godzin).

Do tej szalonej ilosci godzin (3 slownie trzy) dostosowane sa wymagania
egzaminacyjne. Nie mozna na egzaminie wymagac spraw o ktorych nie bylo mowy
na kursie. Co ma insruktor powiedziec kursantom o np. MPDM w ciagu 1
godziny? Nie zdarzy nawet przeczytac. Czego moze wymagac? Chyba tylko tego,
ze sa, zdajac sie na rozsadek nowoupieczonych posiadaczy patentu.

Nie zamierzam majstrowac przy bombie i blagam, nie rozpetujcie dyskusji o
patentach.

Sadze jednak, ze sa tacy zeglarze a po lekturze listy mam nawet pewnosc, ze
sa, ktorzy uwazaja, ze kurs i egzamin na kolejny stopien to naprawde duza
wiedza. Tak wielka, ze zastepuje kilkuletnie zawodowe doswiadczenie. Vide -
szyper.

Jezeli ktos z taka wiedza i z takim przekonaniem, ze duzo umie, nie
uzupelniajac z wlasnej woli tej wiedzy, od czasu do czasu zegluje, to Kriss
ma racje.

Pozdrawiam:

Andrzej Guziak
mailto:agu...@kki.net.pl


---
Posiadasz konto komercyjne w K.K.I. ? jesli nie koniecznie sprawdz:
>>> http://www.kki.pl/kki/oferta/cen_uslug.htm <<<
nasze konta sa chronione przez SYSTEM ANTYWIRUSOWY
---

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.zeglarstwo

Jaromir

unread,
Mar 17, 2001, 8:46:58 PM3/17/01
to
Drogi Kolego Po Fachu !!!
Wyszukałem sobie wszystkie Twoje posty z ostatnich 2 dni,
przestudiowałem i przyznać muszę że uczucia mam hmmm,
mieszane nieco....... .
Z jednej strony trudno Ci odmówić racji gdy piszesz o niefrasobliwości
i beztrosce "jachtersów";-), z drugiej sam wydajesz się mieć
mgliste zaledwie pojęcie o przepisach, a w szczególności o zakresie
ich stosowania. Może warto też byś pamiętał, że odległość przy której
na mostku zaczynasz się martwić jachtem na kursie kolizyjnym to z
pozycji tego jachtu (na morzu) wciąż "baaaardzo daleeeko". Po prostu
inna "charakterystyka manewrowa" i tyle. Twoje rady dot. czasu i
zakresu szkoleń tchną nieznajomością tematu i odwieczną u nas
chęcią zadekretowania rzeczywistości. Daleki od pouczania Cię,
doradzę jedynie żebyś (gdy już popływasz trochę dalej) sam się
przekonał czy poziom i wymagania szkolenowe mają jakikolwiek wpływ
na zachowania "nieprofesjonalistów" w zakresie przestrzegania Prawa
Drogi. Polecam zwłaszcza nader liczne kraje gdzie _nie_ wymaga się
od "jachtersów";-) żadnych szkoleń, patentów, uprawnień, itp. bzdur.
A pływają tam dziesiątki tysiący jachtów, ich załogi nie zabijają się
wiele częściej niż jeżdżąc po autostradach i szkolą się wtedy kiedy
chcą, w zakresie podpowiedzianym przez autorytety a nie przepisy.
Poza głównym tematem zauważam w Twoich wypowiedziach
skłonność do przesady - nie obraź się - graniczącej z konfabulacją.
Gdzie Ty chłopie pływałeś skoro utrzymujesz że w ciągu kilku lat:
> Uczestniczyłem w kilku kolizjach
> jachtersi w ryzykancki sposób przepływają przed dziobem statku

> Widziałem kilku żeglarzy, którzy z wakacji powrócili z
plastikowych workach ... o rozpieprzonych jachtach nie wspominając
> Widywałem często zniszczone na szczęście jedynie jachty z powodu
ignorowania przepisów przez załogi.
> i w połowie drogi wpieprzali się w skały

> na kursach nawet nie wymagają podstawowych przepisów czy
sygnałów.
> Setki razy widziałem jak ze statku nadawano sygnał "uwaga"......
Musiałeś bracie pływać zupełnie nie tam gdzie ja od trzydziestu z
górą lat taplałem się przyjemnościowo a od parunastu zawodowo !!!
Kwestię pływania w stanie "kompletnego nawalenia" na jednostkach
obsadzonych zawodową załogą litościwie pominę, a miałbym co
wspominać - ze szczególnym wskazaniem na białą flotę, holowniki,
barki, PeRCiP'y, rybactwo i inne drobnoustroje..... .
Pozdrowienia z Gdańska dla Kędzierzyna-Koźla..... .:-)))

--
Jaromir Rowiński (OOW class 2)
jar...@chelmnet.pl

PS Gdzie udało Ci się zdawać egzamin "na bosmana" bo wśród
świadectw UM nie ma tego stopnia od lat parunastu... .?

Jaromir

unread,
Mar 17, 2001, 11:19:39 PM3/17/01
to

Jarek Czyszek w odpowiedzi
do mepingowego:
> >Bo mi się wydaje,że już sternik jachtowy ma znacznie większą

> > wiedzę od większości rybaków
> >naszego wybrzeża o śródlądziu nie wspominając!!!
Dopisał:

> Piszesz Mepingu
> piramidalna bzdure. 99% kapitanow jachtowych nie ma nawet cwierci
wiedzy
> i umiejetnosci przecietnego szypra, o sternikach jachtowych juz nie
> wspominajac.
Mam wrażenie że mylisz pojęcia i zakres postulowanej "wiedzy" !
Porównywanie całości wiedzy niezbędnej do szyprowania na kutrze
i potrzebnej do żeglowania to jak porównywanie pilotów samolotowych
(no powiedzmy tych z kukuruźników ;-))) ) z lotniarzami i baloniarzami .
;-)
Co do umiejętności, % kapitanów, wspominania sterników, itd. to wyznam że
też znam kapitanów jachtowych, którym nie pozwoliłbym prowadzić swojej
łódki "szlakiem praojców" (dla niezorientowanych Gdańsk - Jastarnia).
Znałem też piętnastolatków bez stopni, którym w ciemno powierzano nocne
samotne wachty na "one tonerze" na M.Północnym... .
(Aha, i nie znam szypra, który potrafiłby od ręki poprowadzić jacht... .)
Czegóż to dowodzi poza brakiem związku między posiadanym stopniem
żeglarskim a rzeczywistymi umiejętnościami ? Może jedynie starej prawdy,
że wymagania egzaminacyjne to jedno a umiejętności drugie..... .
Wymagania zaś rzeczywiście (i to chyba Meping miał na myśli) w zakresie
MPZZM i nawigacji są porównywalne, jeśli nie większe wobec żeglarzy... .
IMHO jeżeli wymagania te nijak przekładają się na umiejętności,to nie
czas dumać o jakości szkolenia i solidności egzaminu, ale czas znieść
wszelkie obowiązkowe egzaminy "nieprofesjonalne". Przykład państw,
w których nie ma obowiązku uzyskiwania (i sowitego opłacania) patentów
żeglarskich i motorowodnych podpowiada, że ich brak żadnym istotnym
pogorszeniem bezp. żeglugi nie owocuje. Owocuje natomiast setkami i
tysiącami jachtów, rozkwitem "okołojachtowego" biznesu i morskiej
turystyki.
No dobra - już się powstrzymuję bo brnę jak zwykle off-topic..... .
Pozdrowienia Jarkowi
Mepingowi "sto lat" !!!!!!!!

--
Jaromir Rowiński
jar...@chelmnet.pl

PS. Lata oficerskiej praktyki na mostkach wszelkiej maści serwisowców,
morskich holowników, statków cargo i badawczych uczą mnie że 3/4
sytuacji kolizyjnych i wymuszeń pierwszeństwa powodują jednostki
rybackie - zwłaszcza te małe. Popatrz też kiedyś Jarku ile kutrów wchodzi
do helskiego portu z podniesionymi stożkami, zaczepionym na stałe koszem,
ile pali światła trałowe w drodze..., w porcie nawet. Porównaj rule (26)
pt (e) w ColRegs. Szyper takiego kutra >spedza na morzu przecietnie 300
dni w roku<
a zatem wielokrotnie bardziej niż jakikolwiek żeglarz zagraża innym... .
Tematu trzeźwości na morskich statkach rybackich wolę nie podejmować
:-))))
Ahoj !
Jaromir (pilot śmigłowca :-D :-D - miłośnik balonu)


Kriss

unread,
Mar 18, 2001, 4:49:00 AM3/18/01
to
>Tylko mi nie mow, ze dlatego usunieto te znaki.
>Jesli to prawda, to mnie wlasnie krew zalewa, bo mnie srednio obchodzi to
>ze ktos nie zna znakow, ale znacznie bardziej to, ze na akewnie na ktorym
>najczesciej plywam (Mazury) znakow kardynalnych nie ma w ogole i trzeba i
>plywac "na czuja" albo po torach wodnych.
>
>A jesli prawda jest, ze je zdjeto, bo nie bylo na nie pieniedzy, to
wlasciwie
>tez mnie krew zalewa. Cos jednak czuje, ze to drugie blizsze prawdy
>(ale prosze mnie wyprowadzic z bledu; po prostu do tej pory wiedzialem,
>ze to dlatego nie oznacza sie glazow na jeziorach)


O tych znakach mam informację z pierwszej ręki, od osoby która uczestniczyła
w ich stawianiu. Możliwe, że drugim powodem ich usunięcia były finanse - kto
to może wiedzieć ?

Pozdrawiam
Kriss


Kriss

unread,
Mar 17, 2001, 4:46:20 PM3/17/01
to
>Tak czytam posty kolegi Kriss'a (ech ja na prawde obiecuje sie nie
>czepiac......... ale.......... ech rece opadaja:-((((((((( i zaczynam sie
>zastanawiac czy my zyjemy w tym samym kraju????????? W postach Kriss-a
>(dobrze odmieniam?????) przewijaja sie rozbite, zatopione jachty, ofiary w
>ludziach - totalny horror polaczony z masakra. Hymmmm ja natomiast jakos
nie
>slyszalem o czym takim, no ale widocznie malo ludzi znam i jeszcze mniej
>widzialem....


Nie przesadzaj bo w moich postach wcale nie ma masakry i horroru. Po prostu
kiedy się pływa zawodowo czyli 4-6 mcy w roku po Mazurach to siłą rzeczy
widzi się więcej niż żeglarz który pływa góra 3 tygodnie - podczas urlopu. A
to iż co roku na Mazurach toną jachty i ludzie nie jest dla nikogo nowością,
nie wspomnę o tylko rozwalonych jachtach. I uwierz mi, że jeśli zobaczysz
kiedyś taki zatopiony jachty z załogą to zmienisz zdanie. Co innego pod
koniec wakacji usłyszeć w TV o liczbie utopionych, a co innego kilku
zobaczyć na własne oczy.

Pozdrawiam
Kriss


Kriss

unread,
Mar 18, 2001, 5:59:30 AM3/18/01
to
>Z jednej strony trudno Ci odmówić racji gdy piszesz o niefrasobliwości
>i beztrosce "jachtersów";-), z drugiej sam wydajesz się mieć
>mgliste zaledwie pojęcie o przepisach, a w szczególności o zakresie
>ich stosowania.

Dziwne, bo państwowi egzaminatorzy nie podzielają Twojej wątpliwość co do
moich braków w znajomości przepisów. Zaznaczam też, że nie jestem mistrzem
przepisów i mogę się czasami mylić.

>Może warto też byś pamiętał, że odległość przy której
>na mostku zaczynasz się martwić jachtem na kursie kolizyjnym to z
>pozycji tego jachtu (na morzu) wciąż "baaaardzo daleeeko". Po prostu
>inna "charakterystyka manewrowa" i tyle.

Tu się nie zgodzę. Na morzu sprawa jest zgoła odmienna niż na zatłoczonych
jeziorach. Miałem kilka sytuacji kiedy jacht-załoga będąc w bezpośredniej
bliskości dziobu statku ze strachu "zapominała" jak się pływa jachtem i
trzeba było ostro manewrować statkiem aby nieszczęśników nie rozjechać.

>Twoje rady dot. czasu i
>zakresu szkoleń tchną nieznajomością tematu i odwieczną u nas
>chęcią zadekretowania rzeczywistości. Daleki od pouczania Cię,
>doradzę jedynie żebyś (gdy już popływasz trochę dalej)

Ale nie mówimy tu o jakiś krajach, tylko o Polsce. Co z tego, że w np.
Albani nie trzeba mieć prawa jazdy do prowadzenia auta, czy u nas mamy też
wprowadzić takie prawa ?

> sam się
>przekonał czy poziom i wymagania szkolenowe mają jakikolwiek wpływ
>na zachowania "nieprofesjonalistów" w zakresie przestrzegania Prawa
>Drogi.

Nie wiem czy czy poziom i wymagania szkolenowe mają wpływ na zachowanie, ale
jeśli się czegoś nauczy to taki człowiek będzie przynajmniej świadomy tego
iż narusza prawo-przepisy. To jego ryzyko.


>Poza głównym tematem zauważam w Twoich wypowiedziach
>skłonność do przesady - nie obraź się - graniczącej z konfabulacją.
>Gdzie Ty chłopie pływałeś skoro utrzymujesz że w ciągu kilku lat:
>> Uczestniczyłem w kilku kolizjach
>> jachtersi w ryzykancki sposób przepływają przed dziobem statku
>> Widziałem kilku żeglarzy, którzy z wakacji powrócili z
>plastikowych workach ... o rozpieprzonych jachtach nie wspominając
>> Widywałem często zniszczone na szczęście jedynie jachty z powodu
>ignorowania przepisów przez załogi.
>> i w połowie drogi wpieprzali się w skały
>> na kursach nawet nie wymagają podstawowych przepisów czy
> sygnałów.
>> Setki razy widziałem jak ze statku nadawano sygnał "uwaga"......

Tu opisałem jedynie przypadki z naszych Mazur. Przykro mi, ale nie będę Ci
udowadniał, że to co piszę jest tym co widziałem. Jak napisałem w innym
poście kiedy się pływa po 4-6 miesięcy w jednym miejscu to siłą rzeczy widzi
się więcej niż żeglarz pływający raz w roku po 14 dni.


>Pozdrowienia z Gdańska dla Kędzierzyna-Koźla..... .:-)))

Dziekuję ;-)))

>
>PS Gdzie udało Ci się zdawać egzamin "na bosmana" bo wśród
> świadectw UM nie ma tego stopnia od lat parunastu... .?

Zdałem go dokładnie w 1995, w Inspektoracie w Koźlu.

Pozdrawiam
Kriss


Kriss

unread,
Mar 18, 2001, 5:35:59 AM3/18/01
to
>Ogolnie to radzilbym ci odswiezyc nieco wiedze o przepisach zeglugowych, bo
>z tego co dotychczas napisales wynika, ze mozesz sie ktoregos dnia mocno
>zdziwic.

W jakiej konkretnie sytuacji ? Może faktycznie coś przeoczyłem.

>Tym bardziej jesli jest to twoj fach z ktorego zyjesz. MPDM
>generalnie obowiazuje wszedzie tam gdzie moga dotrzec statki morskie, o ile
>przepisy miejscowe nie stanowia inaczej. Na ogol - w Polsce np. - stanowia
i
>granica podzialu pomiedzy morze a srodladzie jest wyznaczana
>administracyjnie.


Jeśli chodzi o Polskę to różnice pomiędzy Przepisami Miejscowymi a MPDM są
naprawdę tak małe, że w żeglarstwie prawie nie spotykane - nie licząc
oczywiście znaków brzegowych.

Pozdrawiam
Kriss


Tomasz Chodnik

unread,
Mar 18, 2001, 7:20:40 AM3/18/01
to

Kriss pisze:

> bardzo krótki okres szkolenia żeglarz, który ogranicza się jedynie do
>nauki praktycznej obsługi jachtu. Bez żadnych informacji o przepisach i
>prawach. To dokładnie tak jakby na kursie na prawo jazdy uczyć tylko
>prowadzenia auta bez znajomo¶ć przepisów.

uff

Piszesz ogolniki, a wyciagasz szczegolowe i absurdalne wnioski, i
chcesz byc brany poważnie. Tak sie sklada, ze mam ("nie tylko
lecz takze") troche inne doswiadczenie ze styku profesjonalnego
i nieprofesjonalnego plywania, z zeglarzami i z zawodowcami.
To temat ktory mnie denerwuje, wiec z gory przepraszam za ton.

Maryniarz-profesjonal, z ktorym pare miesiecy wachtowalem na
plywadle piecdziesiecio-szescio-metrowej dlugosci, tez walil jak z rekawa
takimi glodnymi kawałkami. Dla niego "zeglarz" było najwyzsza obelga.

Ten sam gosc raz po pijaku zleciał z drabinki gdy wracał pontonem z
brzegu, ledwie go na czas osobiscie zlapałem. A facet byl cieżki, ponton
chybotliwy, ja nie wabie sie Szwarceneger, gdyby nie pomoc innych, nie
dalbym rady. Temperatura? Wokol plywala kra...

Na wachcie pare razy mi wciskal rozne takie, zakladal sie. Np, ze jak
z tylu widac jedno biale swiatelko, to znaczy statek maly. Bo inaczej
bylyby dwa. Albo, ze zaglowiec nawet gdy na silniku, ma palic swiatla
zielone-nad-czerwonym. Jako bosman laczyl wszelkie stalowki
zaciskami po trzy-cztery, nie zabezpieczajac "wszy". A jak zakladali
paduny i wyszlo ze sie rabnal z dlugoscia (i okuta obustronnie stalowka
jest prawie metr za krotka) to dosztukowal (na topie!!) ten metr grubym
lancuchem kotwicznym. Zas popularna taktyka wymijania trefnych ech
radarowych byly zmiany kursu po dwa-trzy stopnie (autopilot bierze
takie komendy i nie protestuje). To nie dzialo sie na "jachcie".

Inni zawodowcy, z ktorymi plynalem, nie byli w stanie zapanowac nad
swym dzwigiem pokladowym i omal nie pozabijali sie nawzajem, co
kosztowalo mnie kupe forsy, bo dzwig zrobil kuku mojemu jachtowi.

Jeszcze inni zawodowcy chcieli kil mojego jachtu przyspawac do
pokladu frachtowca - zeby jacht sie w czasie transportu "nie kolysal
i nie uszkodzil". (Z tymi na szczescie nie poplynalem. Malo braklo.)

Zawodowcy - mechanik i rybak dalekomorski, z ktorymi bylem w
moim ostatnim rejsie, a jakze, zeglarskim, tez byli niezlymi
przykładami profesjonalizmu. I zdrowia. Sa tu swiadkowie, "troche"
zalezni od tych "Zawodnikow", wiec nie bede rozwijal tematu.

(Znajomy jednego z tych swiadkow (cicho tam na stole, norzyce!!!)
wybral sie -dla forsy- z takimi 100%owymi, sowicie oplacanymi
profesjonalami przepieknym zaglowcem za ocean. Zanim zrobili
trawers, odwiedzili pewien port, nie zawijajac, bo bali sie
aresztowania jednostki za dlugi. Staneli wiec na kotwicy. W nocy
przyszedl wiatr, kotwice powloklo, wyladowali na skalach, calkowita
utrata jednostki.)

Poniewaz podales przyklady drogowe, przypominam, ze we
wczorajszym i dzisiejszych wiadomosciach TVP1 mowiono o pijanym
tirowcu, o kierowcach autobusow przekraczajacych dwukrotnie dozwolona
predkosc (by sie nie spozniac) i o niesprawnych karetkach. Nigdy
osobiscie nie uprawiałem "mazuzenia", wiec nie widzialem i wierze
w plotki o pijanstwie zalog mazurskich "Krow", (pamietam tylko,
ze w znanym w Gdansku wypadku Krowa contra Prom, obie strony
byly profesjonalne, zginelo 20-30 pasazerow promu. Wypadek ciekawy
tez medycznie, bo jeden z winnych promiarzy mial ponoc we krwi 2% i
przezyl) natomiast mam kilka wydan "Prawa i Orzecznictwa Morskiego"
(biuletynu Odwoławczej Izby Morskiej w Gdyni) i jesli chcesz, służę
uprzejmie setkami PRAWDZIWYCH historyjek, ktorych aktorami byli
dobrze oplacani i bardzo "utytlani" profesjonalisci, przy których
anegdoty o idiotach wjezdzajacych fordewindem na pelnych zaglach
wprost na nabrzeze to przyslowiowy "pisofkejk". Glupi sa "samosiewni".

Powiem ci Kriss: troche widziałes. Ale nieduzo.

A Wam pozostałym powiem jeszcze to: slabiutko sie bronicie.
Nieprzekonywujaco. Owszem istnieja przyklady bledow zeglarzy.
Rozmawiajcie o nich dalej w TaKi sposob, ani sie obejrzycie jak
"Karta Bezpieczenstwa" bedzie obowiazkowa na Srodladziu, na
morze wroci "Klauzula" i "Leguramin Sluzb", zawodowcom beda
wydawac premie za odstrzal drobnoustrojow,

a ja poproszę o azyl w Monako albo w Indonezji...

wq Tomasz


Andrzej Guziak

unread,
Mar 18, 2001, 7:56:10 AM3/18/01
to
Witam!

Kriss, nie przejmuj sie. Masz przeciez racje. Wszystkich i tak nie
przekonasz.

Dyskusja dryfuje z tematu zeglarskiego fachu w kierunku Twojego
przygotowania zawodowego. Jeszcze troche a grupowicze urzadza Ci egzamin.
Sadzac z postow Twoich korespondentow, na pewno oblejesz. Przy nich
Inspektorat w Kozlu to maly pikus.

Prawdopodobnie nowy, "wspanialy" system stopni poczynil juz umyslowe
spustoszenie. To pierwsze efekty.
Moze lepiej by tych stopni wogole nie bylo.
Wiem, wiem, bomba ... cofam tasme ... :-)))

Delikwent (oczywiscie nie kazdy, sa przeciez tacy co mysla inaczej) po
jednej godzinie wykladow z MPDM i po drugiej z przepisow srodladowych czuje
sie pogromca oceanow.
Gorzej, w jego swiadomosci jest tak na pewno, bo on ma na to stosowny
"papierek". Ten "papierek" sporo go kosztowal, musi byc wiec na prawde
bardzo wazny ("papierek" rzecz jasna).

Moze gdyby nie mial "papierka", zastanowilby sie czy istotnie wszystko juz
wie.

Mam prosbe, jezeli nie sprawi Ci to klopotu ustaw stopke (podpis pod postem)
np tak:

Krzysztof Sycz "Kriss"
mailto:sy...@sowatech.com.pl

Nazwiska nie ma sie co wstydzic (podales je przeciez w pierwszym poscie) a
taki uklad (szczegolnie mailto:...) ulatwia odpisanie na priva.

Kriss

unread,
Mar 18, 2001, 8:08:01 AM3/18/01
to
Przykro mi, ale nie będę mógł dalej odpowiadać na Wasze posty bo zaraz
wyjeżdżam do Szczecina na kurs. Myślę jednak, że do tematu będziemy mogli
kiedyś wrócić.

Pozdrawiam Wszystkich
Krzysztof Sycz "Kriss"


Alicja Czyszek

unread,
Mar 18, 2001, 9:24:33 AM3/18/01
to
Jaromir napisał(a) w wiadomości: <9919p9$52v$1...@flis.man.torun.pl>...

>Mam wrażenie że mylisz pojęcia i zakres postulowanej "wiedzy" !
>Porównywanie cało?ci wiedzy niezbędnej do szyprowania na kutrze

>i potrzebnej do żeglowania to jak porównywanie pilotów samolotowych
>(no powiedzmy tych z kukuruĽników ;-))) ) z lotniarzami i baloniarzami .
>;-)
>Co do umiejętno?ci, % kapitanów, wspominania sterników, itd. to wyznam że

>też znam kapitanów jachtowych, którym nie pozwoliłbym prowadzić swojej
>łódki "szlakiem praojców" (dla niezorientowanych Gdańsk - Jastarnia).
>Znałem też piętnastolatków bez stopni, którym w ciemno powierzano nocne
>samotne wachty na "one tonerze" na M.Północnym... .
>(Aha, i nie znam szypra, który potrafiłby od ręki poprowadzić jacht... .)

Ja znam kilku, ale to akurat moze wynika z polwyspowego lokalnego kolorytu
okolomorskiego. W pelni sie zgadzam z tym co napisales o relacjach pomiedzy
uprawnieniami a umiejetnosciami, natomiast co do owych przyspawanych stozkow
(a jakze; czesto na fest) to pozwole sobie zauwazyc iz dostrzegam w twojej
wypowiedzi nutke zawodowej ksenofobii. Toz samo zreszta u Tomka, gdy pisze o
zmaganiach marynarzy z dzwigiem i MM, wspomnienia z czasow gdy jeszcze byl
zeglarzem amatorem.
Siedzimy sobie wszyscy w barze; za kontuarem stary Neptun rozlewa drinki
(wedlug zapotrzebowania; jednym wiecej innym mniej, rybacy i ci z holownikow
maja do trunkow najblizej, bo w tym miejscu kontuar sie wygina i bardzo do
regalu z alkoholami zbliza - w zasadzie samoobsluga, ale inni tez niewiele w
tyle pozostaja a abstynentow w tym towarzystwie nie ma). Na jednym stolku
ci z tankowcow, na drugim drobnica, holowniki etc. Swoj stolek maja
portowcy, a za winklem szary stoliczek wojennomorski (tutaj z kolei sie
regal do kontuaru przybliza co w sumie daje efekt zblizony do rybackiego,
tylko nastroj nieco bardziej ponury). Bar niby jeden ale kazdy ze
stolkowiczow jest lokalnym patriota i z gory patrzy na pozostalych. To
normalne bo obszary ich dzialan na siebie zachodza. A to rybacy postawia
sieci na podejsciu do portu, a to sie lodz podwodna wynurzy nie w tym
miejscu co trzeba, a to liner ma w dupie wszystko co mniejsze i wali na
skroty etc. Co jest pocieszajace to ta solidarnosc stolkowiczow, kiedy
czasem Neptun ma zly nastroj, widelcem potrzasa i zamiast drinkow gory wody
serwuje. Wtedy sie wszyscy jednocza, chwilowo o animozjach zapominajac.
Wszystkich laczy Neptun, fach i praktyka. Zeby moc na morzu profesjonalnie
dowodzic czymkolwiek, trzeba miec minimalnie trzy lata praktyki w plywaniu;
1 rok jako mlodszy marynarz, dwa lata jako straszy, potem mozna zdawac
egzamin na szypra. To jest minimum. No to teraz wezmy kapitana jachtowego:
200 godzin na st.j., 600 na morskiego i tysiac na kapitana; razem 1800
godzin, czyli dwa i pol miesiaca. Niech bedzie, ze cztery jesli do tego
doliczyc postoje w portach. Mlodszy marynarz po takiej praktyce ma jeszcze
osiem miesiecy do awansu na starszego. Wniosek: zeglarze ogladaja bar przez
oszklone drzwi, ktore czasem sie tylko nieco uchylaja wpuszczajac do
przedpokoju troche morskiego powietrza. Oczywiscie sa pojedyncze
egzemplarze, ktore sie w barze rozkokosily, majac swoj stoleczek dostawiany
nieopodal rybakow, ale to sa wyjatki potwierdzajace regule. Coby sie Meping
mnie nie czepial, to ja jako kunda wybrzezowy jestem interstolkowym bywalcem
baru, a to, ze zegluje jest tylko jednym z powodow, dla ktorych czasem tam
bywam. Natomiast co do poziomu egzaminow na wszystkie szczeble zeglarskiej
kariery w PZZcie mam poglad wyrobiony na podstawie wlasnej praktyki ich
zdawania i jest to poglad daleko odbiegajacy od moich wyobrazen o
profesjonalizmie.
Pozdrowienia - Jarek

Jarek Czyszek

unread,
Mar 18, 2001, 9:27:22 AM3/18/01
to

Alicja Czyszek napisał(a) w wiadomości: <992fsv$9e5$1...@news.tpi.pl>...

poprzednie poszlo z konta mojej malzonki, co w zaden sposob nie wplywa na
zawartosc merytoryczna. :)))
Pozdrowienia - Jarek


Łukasz S.

unread,
Mar 18, 2001, 10:14:32 AM3/18/01
to
:-)

> Siedzimy sobie wszyscy w barze; za kontuarem stary Neptun rozlewa

drinki...

kurcze.... Jarku... ja chyba zamówię prenumeratę takich postów :-)))

dziękuję i pozdrawiam
Łukasz


Andrzej Guziak

unread,
Mar 18, 2001, 10:27:00 AM3/18/01
to
Witam!

No coz Tomku, kociol garnkowi przyganial ...

Dyskusja dotyczyla (vide: "zeglarski fach...") srodowiska zeglarskiego,
poszerzona zostala na zawodowych marynarzy i rybakow. Nie wiem ile to razem
osob ale ostroznie to okreslajac kilkadziesiat tysiecy, moze nawet sto,
dwiescie tysiecy a kto wie, moze i kilkaset tysiecy osob.

Dawno temu niejaki pan Gauss "popelnil" miedzy innymi krzywa, nazwana od
Jego nazwiska krzywa Gaussa lub krzywa dzwonowa. Mowiac krotko i bez
zbednych dywagacji, ok. 5% zeglujacych (plywajacych) to geniusze, prawdziwi
zdobywcy oceanow, takie samorodki, bryly zlota a 5% to kompletnie
nieodpowiedzialni kretyni o sklonnosciach samobojczych, 90% pomiedzy nimi to
wszystkie mozliwe kombinacje poczynajac od swietnych do zupelnie miernych
zeglarzy, marynarzy i rybakow.

Kazdy z nas moze przytoczyc pozytywne i negatywne przyklady tak po stronie
zawodowcow jak i zeglarzy.

Przyklady z TYP1 dotyczace ruchu drogowego tez nie prowadza do uniwersalnych
wnioskow. Pijani za kierownica to nie tylko traktorzysci, kierowcy TIR-ow,
woznice, kierowcy samochodow osobowych ale wszystkich mozliwych pojazdow (np
rowerzysci) i piesi. Nie tylko plec meska ale i kobiety (ostatnio nawet pani
sedzia, poslowie i senatorowie dosc czesto, zdarza sie to policjantom po i
na sluzbie). Slowem dotyczy to w jakiejs mierze wszyskich uzytkownikow drog,
bez wzgledu na rodzaj prowadzonego pojazdu, bez wzgledu na charakter
(zawodowiec, amator), zajmowane stanowisko, wyksztalcenie itp. itd. Pija
nawet maszynisci (niby kto ich moze sprawdzic, drogowki na orach nie ma) ale
byl glosny wypadek, ze pociag zatrzymal sie na kilka godzin (na szczescie
chyba automatycznie) bo nawalona obsada lokomotywy nie miala sily jechac
dalej.

Niby dlaczego inaczej mialoby byc na wodzie. Pija marynarze, pija rybacy i
pija zeglarze. Jasne ze nie wszyscy ale zdarza sie to w kazdej z tych grup.
Twoj marynarz-profesjonal z wachty to po prostu jeden z wielu, to wlasnie
owo 5%.

Dyskusja, o ile ma miec wogole jakikolwiek sens, dotyczy jedynie tych
gaussowskich 5% i to jedynie po jednej stronie krzywej. Wyciaganie ogolnych
wnioskow nie ma sensu.

To, ze Twoj marynarz-profesjonal byl taki jaki byl nie uprawnia do oceny
calego srodowiska.
Podobnie, jeden wypadek z jachtem w tle nie przekresla wszystkich zeglarzy.

Dajmy sobie jednak spokojnie powiedziec, ze sa wsrod nas durnie. Wprawdzie
chyba nie az tacy (ktos tak napisal), ze kapitan jachtowy nie potrafi
poplynac "szlakiem praojcow" tj z Gdyni do Jastarni ale sam znam dwa
przypadki zeglowania "po prostej", jeden z Helu do Pucka (kapitanowi, st.
jacht. z kilkuletnim srodladowym stazem dalo sie to wybic z glowy) i drugi z
Pucka do Gdyni, gdzie sternikowi jachtowemu rodem z Krakowa nie mial kto
wybic pomyslu z glowy. Rezultat: uszkodzony Carter (s/y Warta z Puckiego
HOM), zerwana czesc szpilek balastowych, jacht szybko przeholowano, cudem
nie zatonal. Bylo to mozliwe tylko dlatego, ze rzecz dziala sie w poblizu
Pucka, w dzien, w sezonie, byly "pod para" motorowki w HOM i w "Zatoce",
szybko dzwig i na keje. Balast trzymal sie na dwoch szpilkach, pozostalymi
otworami walila woda. Obaj kapitanowie ze srodladzia nie wiedzieli a nie
byli na tyle przezorni by spojrzec na mape, ze Zatoka Pucka jest oddzielona
od Gdanskiej mielizna.

Czy z tego wynika, ze wszyscy zeglarze sa tacy? Nie, nie i jeszcze raz nie.
Nie wynika.
Wynika jednak dowodnie, ze tacy rowniez sa.

Rozumiem, ze posty Kriss'a dotycza wlasnie takich zeglarzy i tylko takich.

Teraz troche OT.

Poruszyles Tomku ciekawy temat wzajemnej niecheci amatorow i
profesjonalistow. Dla tych profi samo okreslenie zeglarz to obelga. Dla
niektorych zeglarzy okreslenie marynarz ma odcien niekonieczny. Jezeli to
tylko w zartach to jest to nawet sympatyczne. Jezeli na powaznie, to jest to
pewna odmiana rasizmu. Profesjonal i amator jawia sie jak czarnuch i bialas.
O zgrozo.

Prawdopodobnie stad (mysle, ze podswiadomie, z tej niecheci) biora sie
okreslenia takie jak "rybol". Stad tez chyba niezachwiana pewnosc o
wyzszosci patentu sternika jachtowego nad patentem szypra. Prawdopodobnie
mlodszy rybak ma w glebokim powazaniu kapitana jachtowego. Nawiasem mowiac
zeglarze tez maja swoja ksywe "szmaciarz".
Stad rowniez zdarzajace sie agresywne zachowanie statkow w stosunku do
jachtow ale bywa i odwrotnie.

To troche tak jak stosunek kierowcow do pieszych i odwrotnie. Czasami
niechec i agresja owocuja wypadkiem z udzialem pieszego albo, zadziej ale
jednak, z udzialem jachtu.

Pozdrawiam:

Andrzej Guziak
mailto:agu...@kki.net.pl

-----Original Message-----
From: owner-pl-re...@newsgate.pl
[mailto:owner-pl-re...@newsgate.pl]On Behalf Of Tomasz Chodnik
Sent: Sunday, March 18, 2001 1:21 PM
To: pl-rec-z...@newsgate.pl
Subject: Re: Żeglarski fach ...
[...]
Piszesz ogolniki, a wyciagasz szczegolowe i absurdalne wnioski, i
chcesz byc brany poważnie.

Andrzej Guziak

unread,
Mar 18, 2001, 10:49:00 AM3/18/01
to
Witam!

Swietnie Jarku. Chyba kopie na priva poprosze. :-)))

Pozdrawiam:

Andrzej Guziak
mailto:agu...@kki.net.pl

Jaromir Rowiński

unread,
Mar 18, 2001, 11:31:52 AM3/18/01
to
Kriss oparl sie o klawiature i mu wyszlo:

> >sam wydajesz się mieć
> >mgliste zaledwie pojęcie o przepisach, a w szczególności o zakresie
> >ich stosowania.

> Dziwne, bo państwowi egzaminatorzy nie podzielają Twojej wątpliwość co do
> moich braków w znajomości przepisów. Zaznaczam też, że nie jestem mistrzem
> przepisów i mogę się czasami mylić.

I robisz to Kolego. Piszesz na przykład:

>Jeśli chodzi o Polskę to różnice pomiędzy Przepisami Miejscowymi a MPDM są
>naprawdę tak małe, że w żeglarstwie prawie nie spotykane - nie licząc
>oczywiście znaków brzegowych.

Konkrety:Na srodladowych drogach wodnych obowiazuje ZARZADZENIE MINISTRA


TRASPORTU I GOSPODARKI MORSKIEJ z dnia 19 grudnia 1991r. w sprawie
przepisow

zeglugowych na srodladowych drogach wodnych. Mon. Pol. 1992 Nr 4 poz.20
Tamże:"statki sportowe i turystyczne bez względu na ich wielkość są
obowiązane ustępować z drogi wszystkim statkom pasażerskim i towarowym" i
"małe statki (poniżej 15m dł.)są obowiązane ustępować z drogi wszystkim
innym statkom"
Ergo -Twoje odczucia opisane:
> płynę sobie statkiem pośród pływających jachtów, według MPDM jacht ma
> pierwszeństwo nad statkiem
nijak się do formalnej na śródlądziu sytuacji mają - pierwszeństwo masz z
definicji - tyle że sam zdaje się o tym nie wiesz.

> >Może warto też byś pamiętał, że odległość przy której
> >na mostku zaczynasz się martwić jachtem na kursie kolizyjnym to z
> >pozycji tego jachtu (na morzu) wciąż "baaaardzo daleeeko".

> Tu się nie zgodzę. Na morzu sprawa jest zgoła odmienna niż na zatłoczonych


> jeziorach. Miałem kilka sytuacji kiedy jacht-załoga będąc w bezpośredniej
> bliskości dziobu statku ze strachu "zapominała" jak się pływa jachtem i
> trzeba było ostro manewrować statkiem aby nieszczęśników nie rozjechać.

Nie wiem z czym się nie zgadzasz, na morzu jest tak jak napisałem
-przynajmniej od dwudziestu lat..... - coś o tym bracie wiem i to nie z
pozycji jachtu lecz z mostka właśnie :-)

> >Twoje rady dot. czasu i
> >zakresu szkoleń tchną nieznajomością tematu i odwieczną u nas
> >chęcią zadekretowania rzeczywistości. Daleki od pouczania Cię,
> >doradzę jedynie żebyś (gdy już popływasz trochę dalej)

> Ale nie mówimy tu o jakiś krajach, tylko o Polsce. Co z tego, że w np.
> Albani nie trzeba mieć prawa jazdy do prowadzenia auta, czy u nas mamy też
> wprowadzić takie prawa ?

Nawet w Albani potrzebne jest prawo jazdy - wiem bo byłem. Nie jest tam
natomiast wymagany żaden patent żeglarski. Podobnie jak w W.Brytanii,
Szwecji, Danii(do 20m.), Holandii(do15m.), Norwegii, Estonii, Irlandii,
USA, Kanadzie, Australii i... Bułgarii. Wymagania wiekszości innych państw
wobec własnych żeglarzy są o wiele mniejsze niż nasze, dość wspomnieć o
korespondencyjnych testach czy jednodniowych kursach. I może dlatego że
brak regulacji nie ma
tam istotnego wpływu na wzrost ilości wypadków, warto i u nas wprowadzić
takie prawa.

> Nie wiem czy czy poziom i wymagania szkolenowe mają wpływ na zachowanie, ale
> jeśli się czegoś nauczy to taki człowiek będzie przynajmniej świadomy tego
> iż narusza prawo-przepisy. To jego ryzyko.

Skoro nie wiesz - posłuchaj innych lub sam sprawdź jak się sprawy mają :-).
IMHO wpływu nie ma, a świadomość trwa do 5 minut po egzaminie. Potem mamy
zaś syndrom "mam papier - mam wiedzę" niestety.


> >Poza głównym tematem zauważam w Twoich wypowiedziach
> >skłonność do przesady - nie obraź się - graniczącej z konfabulacją.

> Tu opisałem jedynie przypadki z naszych Mazur. Przykro mi, ale nie będę Ci


> udowadniał, że to co piszę jest tym co widziałem. Jak napisałem w innym
> poście kiedy się pływa po 4-6 miesięcy w jednym miejscu to siłą rzeczy widzi
> się więcej niż żeglarz pływający raz w roku po 14 dni.

Sekundkę;pływasz od 1996 średnio 5 m-cy w roku to ca 25 m-cy, nieprawdaż?
Zapomnijmy ile w tym czasie było przestojów, stoczni, majowo-wrześniowych
pływań tylko w weekendy, przerw z powodu braku pasażerów, pogody, itp.
Żegluję od dziecka - to znaczy 30 lat z okładem - po różnych akwenach,
głównie
z intensywnym ruchem "zawodowym" i _nie widziałem_ nigdy_żadnego_wypadku_
pomiędzy "zawodowcem" a żeglarzem. Może mam pecha , a może po prostu piszę
tylko o tym co sam widziałem, nie o tym co starsi koledzy po trzecim
kielichu powiedzieli.... . Łączny staż mamy przy tym porównywalny, bo
żegluję minimum miesiąc latem plus jesienne weekendy. O szczegółach
przypadku łowienia pasażera, którego wypadnięcie za burtę jakoś uszło
profesjonalnej uwadze śródlądowych zawodowców litościwie zmilczę, choć
wesoło nie było. Obeszło
się bez "plastikowych worków" choć nie bez karetki.... .
Teraz z innej beczki: podczas pływania po wodach gdańskiego portu i czasem
Zatoki (6 lat x ca 10 m-cy), (również - choć króciutko - w "Białej
Flocie") też nie widziałem kolizji, choć były niestety ze trzy mocno
kolizyjne z jachtami sytuacje. W tym i jedna powstała z mojej winy......
Po ostatnich 10 latach, spędzonych w połowie na morzu, szczęśliwie nadal
brak mi osobistych doświadczeń w kolizjach jachtów ze statkami.
Czego i Tobie życzę !!!!!!!!!!!
Pozwól też życzyć sobie powodzenia w SDKO i później w UM.

Jaromir (OOW class 2)


---------------------
Wyslano z Jastarni
http://jastarnia.to.jest.to/news

Jaromir

unread,
Mar 18, 2001, 11:38:14 AM3/18/01
to
Kriss oparl sie o klawiature i mu wyszlo:

> >sam wydajesz sie miec
> >mgliste zaledwie pojecie o przepisach, a w szczególnosci o zakresie
> >ich stosowania.

> Dziwne, bo panstwowi egzaminatorzy nie podzielaja Twojej watpliwosc co
do
> moich braków w znajomosci przepisów. Zaznaczam tez, ze nie jestem
mistrzem
> przepisów i moge sie czasami mylic.

I robisz to Kolego. Piszesz na przyklad:

>Jesli chodzi o Polske to róznice pomiedzy Przepisami Miejscowymi a MPDM
sa
>naprawde tak male, ze w zeglarstwie prawie nie spotykane - nie liczac
>oczywiscie znaków brzegowych.

Konkrety:Na srodladowych drogach wodnych obowiazuje ZARZADZENIE MINISTRA
TRASPORTU I GOSPODARKI MORSKIEJ z dnia 19 grudnia 1991r. w sprawie
przepisow
zeglugowych na srodladowych drogach wodnych. Mon. Pol. 1992 Nr 4 poz.20

Tamze:"statki sportowe i turystyczne bez wzgledu na ich wielkosc sa
obowiazane ustepowac z drogi wszystkim statkom pasazerskim i towarowym" i
"male statki (ponizej 15m dl.)sa obowiazane ustepowac z drogi wszystkim


innym statkom"
Ergo -Twoje odczucia opisane:

> plyne sobie statkiem posród plywajacych jachtów, wedlug MPDM jacht ma
> pierwszenstwo nad statkiem
nijak sie do formalnej na sródladziu sytuacji maja - pierwszenstwo masz z
definicji - tyle ze sam zdaje sie o tym nie wiesz.

> >Moze warto tez bys pamietal, ze odleglosc przy której
> >na mostku zaczynasz sie martwic jachtem na kursie kolizyjnym to z
> >pozycji tego jachtu (na morzu) wciaz "baaaardzo daleeeko".

> Tu sie nie zgodze. Na morzu sprawa jest zgola odmienna niz na
zatloczonych
> jeziorach. Mialem kilka sytuacji kiedy jacht-zaloga bedac w
bezposredniej
> bliskosci dziobu statku ze strachu "zapominala" jak sie plywa jachtem i
> trzeba bylo ostro manewrowac statkiem aby nieszczesników nie rozjechac.

Nie wiem z czym sie nie zgadzasz, na morzu jest tak jak napisalem
-przynajmniej od dwudziestu lat..... - cos o tym bracie wiem i to nie z
pozycji jachtu lecz z mostka wlasnie :-)

> >Twoje rady dot. czasu i

> >zakresu szkolen tchna nieznajomoscia tematu i odwieczna u nas
> >checia zadekretowania rzeczywistosci. Daleki od pouczania Cie,
> >doradze jedynie zebys (gdy juz poplywasz troche dalej)

> Ale nie mówimy tu o jakis krajach, tylko o Polsce. Co z tego, ze w np.
> Albani nie trzeba miec prawa jazdy do prowadzenia auta, czy u nas mamy
tez
> wprowadzic takie prawa ?

Nawet w Albani potrzebne jest prawo jazdy - wiem bo bylem. Nie jest tam
natomiast wymagany zaden patent zeglarski. Podobnie jak w W.Brytanii,


Szwecji, Danii(do 20m.), Holandii(do15m.), Norwegii, Estonii, Irlandii,

USA, Kanadzie, Australii i... Bulgarii. Wymagania wiekszosci innych
panstw
wobec wlasnych zeglarzy sa o wiele mniejsze niz nasze, dosc wspomniec o
korespondencyjnych testach czy jednodniowych kursach. I moze dlatego ze
brak regulacji nie ma
tam istotnego wplywu na wzrost ilosci wypadków, warto i u nas wprowadzic
takie prawa.


> Nie wiem czy czy poziom i wymagania szkolenowe maja wplyw na
zachowanie, ale
> jesli sie czegos nauczy to taki czlowiek bedzie przynajmniej swiadomy
tego
> iz narusza prawo-przepisy. To jego ryzyko.

Skoro nie wiesz - posluchaj innych lub sam sprawdz jak sie sprawy maja
:-).
IMHO wplywu nie ma, a swiadomosc trwa do 5 minut po egzaminie. Potem mamy
zas syndrom "mam papier - mam wiedze" niestety.


> >Poza glównym tematem zauwazam w Twoich wypowiedziach
> >sklonnosc do przesady - nie obraz sie - graniczacej z konfabulacja.

> Tu opisalem jedynie przypadki z naszych Mazur. Przykro mi, ale nie bede
Ci
> udowadnial, ze to co pisze jest tym co widzialem. Jak napisalem w innym
> poscie kiedy sie plywa po 4-6 miesiecy w jednym miejscu to sila rzeczy
widzi
> sie wiecej niz zeglarz plywajacy raz w roku po 14 dni.

Sekundke;plywasz od 1996 srednio 5 m-cy w roku to ca 25 m-cy, nieprawdaz?
Zapomnijmy ile w tym czasie bylo przestojów, stoczni, majowo-wrzesniowych
plywan tylko w weekendy, przerw z powodu braku pasazerów, pogody, itp.
Zegluje od dziecka - to znaczy 30 lat z okladem - po róznych akwenach,
glównie
z intensywnym ruchem "zawodowym" i _nie widzialem_ nigdy_zadnego_wypadku_
pomiedzy "zawodowcem" a zeglarzem. Moze mam pecha , a moze po prostu
pisze
tylko o tym co sam widzialem, nie o tym co starsi koledzy po trzecim
kielichu powiedzieli.... . Laczny staz mamy przy tym porównywalny, bo
zegluje minimum miesiac latem plus jesienne weekendy. O szczególach
przypadku lowienia pasazera, którego wypadniecie za burte jakos uszlo
profesjonalnej uwadze sródladowych zawodowców litosciwie zmilcze, choc
wesolo nie bylo. Obeszlo
sie bez "plastikowych worków" choc nie bez karetki.... .
Teraz z innej beczki: podczas plywania po wodach gdanskiego portu i
czasem
Zatoki (6 lat x ca 10 m-cy), (równiez - choc króciutko - w "Bialej
Flocie") tez nie widzialem kolizji, choc byly niestety ze trzy mocno
kolizyjne z jachtami sytuacje. W tym i jedna powstala z mojej winy......
Po ostatnich 10 latach, spedzonych w polowie na morzu, szczesliwie nadal
brak mi osobistych doswiadczen w kolizjach jachtów ze statkami.
Czego i Tobie zycze !!!!!!!!!!!
Pozwól tez zyczyc sobie powodzenia w SDKO i pózniej w UM.

Jaromir (OOW class 2)

PS przepraszam za literki powyzej i podwójny post

Łukasz S.

unread,
Mar 18, 2001, 11:33:52 AM3/18/01
to
Jaromir.... nie zebym sie czepial, ale albo koduj polskie znaki w ISO albo
pisz bez polskich znaków.... to sie na prawde ciezko czyta

pozdrawiam serdecznie
Lukasz Szot


Łukasz S.

unread,
Mar 18, 2001, 11:35:32 AM3/18/01
to
dzięki :-))))


Jaromir

unread,
Mar 18, 2001, 12:02:33 PM3/18/01
to

Użytkownik Łukasz S. <szo...@astercity.net> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:3ab4e5d1$1...@news.astercity.net...

> dzięki :-))))

Raz jeszcze przepraszam !!!!!
Wszystko przez lamerską próbę użycia bramki news na stronie:
http://jastarnia.to.jest.to/
Stronka jak stronka, zaciekawiła mnie aktualną prognozą pogody,
ze zdjęciemi satelitarnymi, temp. wody, itp., itd.
Bramki news jednak nie polecam bo nie dość że ISO nie przyjmuje to
jeszcze mi ustawienia Ałćluka w cholerę poprzestawiało.
Teraz już mam nadzieję OK.

--
Jaromir Rowiński
jar...@chelmnet.pl


Andrzej Guziak

unread,
Mar 18, 2001, 12:18:09 PM3/18/01
to
Witam!

Panowie, o ile to nie jest zamierzone, nie tworzcie z laski swojej nowego
watku.
Pierwsza litera tytulu to "Ż" czyli "Z" z kropka a nie "Z".

Meping

unread,
Mar 18, 2001, 11:49:04 AM3/18/01
to
Użytkownik Kriss <sy...@sowatech.com.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:98v8mm$ib9$1...@news.tpi.pl...

> To nie teoria, tylko kilkuletnie obserwacje. Co do wiedzy sterników
to mam
> jednak ogromne wątpliwości (od razu przepraszam tych kumatych), dużo
więcej
> nie wiedzą niż żeglarze w temacie MPDM. Zaznaczam iż nie podważam
ich
> kunsztu typowo żeglarskiego. Brałem udział w kilku kursach i
widziałem co
> jest wymagane na żeglarza czy sternika. Co innego państwowe ustawy,
a co
> innego kursy.

to prawda; niestety niektóre kursy są na naprawdę niskim poziomie

> >A jesteś w stanie podejść w tej chwili do egzaminu na prawo jazdy?
I
>
> Oczywiście, przecież jak się jeździ samochodem to wypada znać znaki
i
> przepisy - przynajmniej dla własnego bezpieczeństwa

na egzaminie można mieć trzy błędy: oto moje kilka pytań:
1. W jakiej odległości od skrzyżowania powinien stać znak określający
pierszeństwo przejazdu w terenie zabudowanym?
2. W jakiej odległości od skrzyżowania powinien stać znak określający
pierszeństwo przejazdu w terenie nie zabudowanym?
3. Co to jest droga twarda?
4. Jak powinny być oznaczonne pojazdy w czasie holowania?
5. Jakie pojazdy mogą poruszać się po autostradzie?
6. co to jest skrzyżowanie?
7. Jaką przyczepę można holować na prawo jazdy kat. B?

Czy dalej jesteś pewien, że zdałbyś ten egzamin?

> Uczestniczyłem w kilku kolizjach (kolegów), na szczęście żadna nie
była
> podczas mojego sterowania. A co to ma do rzeczy ? Widywałem często


> zniszczone na szczęście jedynie jachty z powodu ignorowania
przepisów przez
> załogi.

Ale w sumie w czym problem? To ich jachty..... ;-/

> >P.S. Na targach WiW widziałem film na którym (między innymi) skiff
> >wpakował się pod dziób statku i jakoś nikt z tego tragedii nie
> >robił...... Czesław Marchaj ma w tej sprawie dosyć ciekawe
zdanie.....
>
> Kompletna bzdura, może nikt nie robił tragedii bo nic się nie stało
i nikt
> nie ucierpiał, widzę, że nigdy nie byłeś w sytuacji awaryjnej bo byś
całkiem
> inaczej podchodził do tych spraw.

nie! po prostu u nas się robi sensację z takich rzeczy a ja nie widzę
w tym nic wielkiego. I tak kolizji na wodzie jest procentowa znacznie
mniej niż na drogach więc nie ma co robić z igły widły!
A co do sytuacji awaryjnej, to owszem, byłem i to nawet w takiej,
jakiej nikomu nie życzę - tonąłem na własnym jachciku na skutek
wyrwania skrzynki miecza szybrowego przy zawadzeniu nim o dno - podłe
uczucie; na szczęście brzeg był niedaleko i niemal cudem i resztką
pływalności udało mi się do niego dotrzeć......

--
Pozdrawiam

Krzysztof "Meping" Chajęcki
mep...@poczta.onet.pl
www.meping.republika.pl
GSM 604 183-614
www.citroen.prv.pl - duużo o citroenie......


Meping

unread,
Mar 18, 2001, 12:01:43 PM3/18/01
to
Użytkownik Kriss <sy...@sowatech.com.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:98vrto$hds$6...@news.tpi.pl...

> Dokładnie tak, a na kursach nawet nie wymagają podstawowych
przepisów czy
> sygnałów. Mówią tylko jacht pod żaglami ma pierwszeństwo i basta.

ja tam nie wiem, ale mnie na kursie uczyli sygnałów dźwiękowych, i
prawa drogi (tabor profesjonalny, jednostki ratunkowe, itd....). Ale
może ten kurs był jakiś dziwny ;-). Fakt, że po kursie i przed każdym
rejsem biorę książkę i sobie to przypominam, bo przez zimę ulatuje
(głównie sygnały dźwiękowe), ale na kursie to miałem, chociaż jego
poziom był raczej przeciętny (głównie strona praktyczna)

Meping

unread,
Mar 18, 2001, 11:56:54 AM3/18/01
to
Użytkownik Tomasz Pionnier <to...@pirx.itp.net.nospam.pl> w wiadomooci
do grup dyskusyjnych
napisał:slrn9b69mj...@localhost.localdomain...

> >wpakował się pod dziób statku i jakoś nikt z tego tragedii nie
> >robił...... Czesław Marchaj ma w tej sprawie dosyć ciekawe
zdanie.....

> Jakie?

ze czlowiek (zeglarz) musi radzic sobie sam, a jak jest d..... to
trudno! Jego pech, i najwyzej nastapi selekcja naturalna... ;-)


--
Pozdrawiam

Krzysztof "Meping" Chajecki

www.citroen.prv.pl - duuzo o citroenie......


Meping

unread,
Mar 18, 2001, 11:54:21 AM3/18/01
to
Użytkownik Jarek Czyszek <h...@pro.onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:98v89l$p1g$1...@korweta.task.gda.pl...

>Piszesz Mepingu
> piramidalna bzdure.

sorki wycofuję się; chodziło mi o wiedzę teoretyczną, ale faktycznie
przysmażyłem głupotę..... :-(


--
Pozdrawiam

Krzysztof "Meping" Chajęcki

www.citroen.prv.pl - duużo o citroenie......


Meping

unread,
Mar 18, 2001, 12:58:31 PM3/18/01
to
Użytkownik Jarek Czyszek <h...@pro.onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:992g23$9rs$1...@news.tpi.pl...

>
> Alicja Czyszek napisał(a) w wiadomości:
<992fsv$9e5$1...@news.tpi.pl>...
>
> poprzednie poszlo z konta mojej malzonki, co w zaden sposob nie
wplywa na
> zawartosc merytoryczna. :)))

a już myślałem, że to ona się wypowiedziała.... ;-)

Wojtek Kasprzak

unread,
Mar 18, 2001, 5:20:57 PM3/18/01
to
On 18 Mar 2001 13:56:10 +0100, agu...@kki.net.pl (Andrzej Guziak)
wrote:

>Kriss, nie przejmuj sie. Masz przeciez racje. Wszystkich i tak nie
>przekonasz.

Niby w czym ma racje i niby do czego ma nas czyli grupowiczow p.r.z
przekonywac. Do spraw dla wszystkich oczywistych czy tez do wypadkow
wyimaginowanych przez siebie z pogranicza czarnego humoru i horroru,
widzianych oczyma swojej wyobrazni lub zaslyszanych gdzies i
zgrupowanych w udziale swojej osoby.

>Delikwent (oczywiscie nie kazdy, sa przeciez tacy co mysla inaczej) po
>jednej godzinie wykladow z MPDM i po drugiej z przepisow srodladowych czuje
>sie pogromca oceanow.

W jednym zpoprzednich postow pisales ze na kursach mw jest 3 godziny
wykladow z MPDM a na uczelni morskiej 180 godzin. I sa to relacje
prawidlowe a moze nawet na kursie mw jest tych godzin za duzo.
Absolwent uczelni morskiej wykonuje zawod ktory wymaga bezblednej
znajomosci tych przepisow o dowolnej porze dnia i nocy. I za ta
bezbledna znajomosc i ich przestrzeganie placi mu sie. Amatorowi
wystarczy podanie w ciagu tych trzech godzin intencji i ducha
przepisow oraz wskazanie zrodel gdzie bedzie mogl je przeczytac i
zapoznac sie z nimi lub przypomniec je sobie gdy moga mu byc w
najblizszej przyszlosci potrzebne. Zawodowiec musi je stosowac na
codzien. Tym sie w tej materii rozni profesjonal od amatora.
Wyjatki sa wszedzie i tu tez. Zawodowiec mija sie z prawda i operuje
haslami, amator wykazuje sie znjomoscia i konkretami.


Pozdrawiam, Wojtek
ge...@zeglarstwo.prv.pl
http://www.zeglarstwo.prv.pl/
Serwis TheRace na stronie poprzez logo regat

kachopee

unread,
Mar 19, 2001, 2:58:38 AM3/19/01
to

Użytkownik Wojtek Kasprzak <ge...@post.pl> w wiadomooci do grup dyskusyjnych
napisał:3aba2679...@news.uw.edu.pl...

>>Delikwent (oczywiscie nie kazdy, sa przeciez tacy co mysla inaczej) po
>>jednej godzinie wykladow z MPDM i po drugiej z przepisow srodladowych
czuje
>>sie pogromca oceanow.
>W jednym zpoprzednich postow pisales ze na kursach mw jest 3 godziny
>wykladow z MPDM a na uczelni morskiej 180 godzin. I sa to relacje
>prawidlowe a moze nawet na kursie mw jest tych godzin za duzo.
>Absolwent uczelni morskiej wykonuje zawod ktory wymaga bezblednej
>znajomosci tych przepisow o dowolnej porze dnia i nocy. I za ta
>bezbledna znajomosc i ich przestrzeganie placi mu sie. Amatorowi
>wystarczy podanie w ciagu tych trzech godzin intencji i ducha
>przepisow oraz wskazanie zrodel gdzie bedzie mogl je przeczytac i
>zapoznac sie z nimi lub przypomniec je sobie gdy moga mu byc w
>najblizszej przyszlosci potrzebne. Zawodowiec musi je stosowac na
>codzien. Tym sie w tej materii rozni profesjonal od amatora.
>Wyjatki sa wszedzie i tu tez. Zawodowiec mija sie z prawda i operuje
>haslami, amator wykazuje sie znjomoscia i konkretami.

Jezeli sugerujesz, ze "Amatorowi wystarczy podanie w ciagu tych trzech


godzin intencji i ducha przepisow oraz wskazanie zrodel gdzie bedzie mogl
je przeczytac i zapoznac sie z nimi lub przypomniec je sobie gdy moga mu byc
w

najblizszej przyszlosci potrzebne" to uwazam, ze mylisz sie i to mylisz sie
gleboko.
Plynac na 2 czy 3 tygodniowy rejs morski w czasie wakacji, przedstawiajac
sie jako j. st. m. i pelniacy funkcje kapitana lub oficera nie mam prawa
znac jedynie ogolnych zarysow przepisow i ogolnego ich ducha.
Moim obowiazkiem jest znac je w pelni, bo nikt nigdy (po wypadku) nie
przyjmie tlumaczenia, ze "nie znalem w pelni przepisow bo przeciez plywam
jedynie 3 tygodnie w roku". To tak, jakbym na studiach nie potrafil
rozwiazac zadania z 1 niewiadoma tlumaczac sie ze to bylo juz dawno - w
szkole podstawowej !!

Jako instruktor mam obowiek, nie "wskazac" lacz ZOBLIGOWAC do dokladnej
lektury pomocy i ZMOTYWOWAC do doglebnego poznania. Jak zmotywowac? -
zapraszam na strone www.stanica.prv.pl do dzialu Kurs Kadry Morskiej i do
konspektow z pierwszych zajec.

Smutna prawda jest fakt, ze wiele osob prezentuje sposob myslenia bedacy
konsekwencja tego, co napisales . Co gorsza, prowadzac rejsy ucza oni tego
innych - mlodych adeptow trudnej sztuki nawigacji. Tworza oni cos, co
kapitan Olszewski (jeden z moich nauczycieli) nazwal kiedys ZLA PRAKTYKA
MORSKA, bo niestety taka tez istnieje.

Wszystkim bez wyjatku polecam lekture wypadkow opisanych przez izby morskie.
Mi osobiscie dalo to bardzo wiele do myslenia.
Odpowiednie materialy mozna znalezc np na stronie
www.prim.com.pl/zagle/zagle.htm

pzdr

kachopee

jurek kasprzak :-)
kach...@go2.pl

____________________________________________
"Porty sa do niczego - statki gnija a ludzie schodza na psy"
J. Conrad


kachopee

unread,
Mar 19, 2001, 3:11:00 AM3/19/01
to
przepraszam, ale znowu mamy problemy z dostepem na strone www.stanica.prv.pl
zapraszam do probowania, bo bez watpienia wkrotce uporamu sie z klopotami.

pzdr

kachopee


Agnieszka Beszczynska

unread,
Mar 19, 2001, 10:03:01 AM3/19/01
to
Tomasz Chodnik napisal (z lekka tylko plujac jadem...):

> Maryniarz-profesjonal, z ktorym pare miesiecy wachtowalem na
> plywadle piecdziesiecio-szescio-metrowej dlugosci, tez walil jak z rekawa
> takimi glodnymi kawałkami. Dla niego "zeglarz" było najwyzsza obelga.

Przykro mi zabierac glos w polemice prowadzonej takim tonem, ale po prostu
czasem wprost nie uchodzi siedziec cicho... Tomku, jak sam wspomniales -
'plywadlo' to nie jest jachtem przeznaczonym do turystyki czy tez zeglowania
dla samej przyjemnosci zeglugi (najpiekniejsza tegoz forma...) Jest to statek
przeznaczony do prowadzenia konkretnych prac, czesto w bardzo ciezkich
warunkach (zarowno na Baltyku, jak i w wysokiej Arktyce) i ludzie, ktorzy na
nim pracuja, bezwzglednie musza znac sie na swojej robocie. Nie jest to
kaprys armatora, ale wymog sytuacji. Oprocz bezpieczenstwa ludzi i statku (na
absolutnie pierwszym miejscu), zalezy od nich rowniez umozliwienie wykonania
zaplanowanych pomiarów, a co za tym idzie kwestie merytoryczne i gruuube,
gruuube dziesiatki tysiecy zlociszy. I nie wazne, czy facet, ktory zatrudnil
sie na konkretnym stanowisku jest marynarzem, oficerem po WSM-ce czy
zeglarzem ze sportowymi papierami - wazne, zeby wiedzial, po co przyszedl na
poklad i byl kompetentny do tej roboty, ktorej sie podjal. Niestety, zbyt
czesto trafiaja sie ludzie, ktorzy majac wszelkie niezbedne papiery
przychodza na poklad 'Oceanii' przezyc Zeglarska Przygode Zycia albo tez
poprobowac Niedzwiedziego Miesa Na Dalekiej Polnocy W Potwornie Ciezkim
Arktycznym Rejsie.... ;-((( Czesto ze znakomitymi referencjami,
udokumentowanym doswiadczeniem morskim, itd (Vide - pewien czlek,
przychodzacy na wachte w koszulce z napisem 'Twarda szkola pod zaglami',
ktorego po tygodniu rejsu trzeba bylo pospiesznym transportem odeslac na
lad...). I okazuje sie, niestety przewaznie juz w trakcie rejsu, ze jednostki
takowe po prostu nie nadaja sie do zwyklej, monotonnej, upierdliwej,
codziennej pracy. Ze pewne zachowania, przyjete na jachcie czy tez byc moze
podczas samotnej zeglugi, nie sa akceptowane na pokładzie statku badawczego,
tak jak nie bylyby zaakceptowane na zadnej jednostce handlowej. Ze braki
deklarowanej wiedzy pokrywane sa opowiesciami z gatunku 'jak tu wszystko jest
zle zorganizowane lub niewlasciwie wyposazone...' I takich 'zeglarzy' dotyczy
opinia wyglaszana przez wspomnianego 'marynarza-profesjonala'. Niestety
bazujaca na przypadkach 'z zycia wzietych'...
Tak na marginesie, wiekszosc tej stalej (to lepsze slowo niz profesjonalnej,
bo odnosi sie z szacunkiem do tych, ktorzy przyszli na krotko, a sprawdzili
sie w 200%) zalogi - to tez zeglarze, od j.st.m po kapitanow - tyle, ze
zeglarstwem zajmuja sie po zejsciu z burty statku, na ktorym pracuja. I z
cala pewnoscia nikt nie mysli o odnoszeniu sie z pogarda do zeglarskiego
bractwa, jak wynika z Tomkowego cytatu. Natomiast, moim skromnym zdaniem,
nalezy rozgraniczyc zawodowa prace na morzu i wspaniale hobby, ktorym jest
zeglowanie. I zdawac sobie sprawe z tej roznicy. Szczegolnie jesli po paru
(slowo para w znaczeniu doslownym, bo rejs trwal jakies 65 dni :)))
miesiacach probuje sie uczyc oceanografow, jak maja prowadzic pomiary,
kapitanow i oficerow, jak prowadzic statek, a wszystkich nie- i
zainteresowanych, jaki powinien byc statek naukowy....

> Ten sam gosc raz po pijaku zleciał z drabinki gdy wracał pontonem z
> brzegu, ledwie go na czas osobiscie zlapałem. A facet byl cieżki, ponton
> chybotliwy, ja nie wabie sie Szwarceneger, gdyby nie pomoc innych, nie

> dalbym rady. Temperatura? Wokol plywala kra... <ciach>

Stanowczo protestuje przeciwko publicznemu oglaszaniu wlasnych animozji w tak
nieuczciwy sposob. W dlugim rejsie ludzie maja prawo sie nie polubic. Zycie.
Lecz jednak nie powinno sie potem obgryzac komus kostek na modle pieska
modelu ratlerek... Czlowiek, o ktorym mowa, pracuje na morzu od dwudziestu
kilku lat. Zawsze bezpiecznie i odpowiedzialnie. (Biore pelna
odpowiedzialnosc za to, co pisze - sumujac czas spedzony we wspolnych rejsach
wychodzi ok. 2 lat). I poza tym - jest rzadkim (co, niestety, uczciwie musze
przyznac) przypadkiem czlowieka, ktory w morzu NIE PIJE. A ze nie
przypadliscie sobie do gustu, to jeszcze nie powod do takich wypowiedzi. No i
ta plywajaca kra - Samo Niedzwiedzie Mieso ;-)))

Przepraszam za dluzyzny wypowiedzi, lecz poruszona sprawa dotknela mnie
poniekad osobiscie. Na wspomnianym 'plywadle' spedzam jakies 4-5 miesiecy
kazdego roku z ostatnich chyba juz 10 lat... I zawsze po powrocie z rejsu
uciekam pozeglowac...

Pozdrawiam,
Agnieszka Beszczynska (przedstawiajaca sie dawniej na liscie jako 'Flyfish')


Ireneusz Grabowski

unread,
Mar 19, 2001, 10:58:07 AM3/19/01
to
Kriss wrote:

> Dokładnie tak, a na kursach nawet nie wymagają podstawowych przepisów czy

> sygnałów. Mówią tylko jacht pod żaglami ma pierwszeństwo i basta. I taki
> młody człowiek po takim kursie myśli, że wie coś na temat przepisów (zresztą
> to nie jest jego wina) i przysparza niektórym siwych włosów, sam też się
> naraża.

Po pierwsze na kursach ucza znakow i przepisow - ile ludzie "biora " do glowy
to inna sprawa..
Po drugie nikt nie mowi, ze "jacht pod zaglami ma pierwszenstwo i basta"
Po trzecie o ile pamietam jacht pod zaglami jest przedostatni w kolejce
pierwszentwa na morzu,
a co do srodladzia, to jacht pod zaglami ma TYLKO pierwszenstwo przed
jednostkami sportowymi czy rekraacyjnymi
(prosze o ewentualnie sprostowanie, lub zacytowanie odpowiednich przepisow
tych,ktorzy maja do nich dostep - jest to zreszta wspaniale zagmatwany paragraf
(kilka) w przepisach).
Tak wiec na srodladziu jachty maja pierwszenstwo tylko przed motorowkami,
skuterami , wioslowkami i to chyba wszystko z tego co mozna spotkac na
srodladziu..
Tak wiec Krzysztofie, albo ja zle interpretuje przepisy, albo Ty plywasz bez
znajomosci prawa drogi, co jest bardzo niebezpieczne, bo poza przypadkami
wymuszanie pierwszenstwa przez "modych ludzi na omegach i ojcow z dzieciakami",
to Ty mozesz wprowadzac zamieszanie swoimi manewrami.


Pozdrwaiam
Irek G.

Ireneusz Grabowski

unread,
Mar 19, 2001, 11:05:56 AM3/19/01
to
Kriss wrote:

> Przykład z życia: na jeziorze są głazy podpowierzchniowe zagrażające
> żegludze. Inspektorat postawił znaki kardynalne. Skutek, jeszcze więcej
> żeglarzy wpadała na głazy, szczególnie te które oznaczały znaki kardynalne.
> Przyczyna: żeglarze zaobserwowali, że nagle pojawiły się na jeziorze
> nieznane im pale ze jakimiś tam znakami szczytowymi - fajnie to wyglądało
> wiec płynęli do takiego znaku (np. południowego) (żeby zobaczyć co to
> takiego), później widzieli następny (np. północny) i podpływali do niego,
> ale w połowie drogi wpieprzali się w skały. Po jakimś czasie znaki usunięto.

Snujesz jakies smutne jeziorne opowiesci. A jesli nawet bylo tak w kilku
przypadkach to jak ktos sie juz tam wpakuje, to drugi raz bedzie wiedzial. A
ilosc takich sprawdzajacych jest skonczona.
Jesli zdjeto znaki z tego powodu, swiadczy to tylko o braku wyobrazni i wrecz
glupocie administratorow, ktorzy zapomnieli za co im placa.

Pozdrawiam
Irek G.


Tomasz Pionnier

unread,
Mar 19, 2001, 11:31:59 AM3/19/01
to
On Mon, 19 Mar 2001 10:58:07 -0500, Ireneusz Grabowski <grab...@qtp.ufl.edu>
wrote:

>Kriss wrote:
>
>a co do srodladzia, to jacht pod zaglami ma TYLKO pierwszenstwo przed
>jednostkami sportowymi czy rekraacyjnymi

Panowie, jeden po drugim piszecie o "statkach sprotowych i rekreacyjnych",
ktore musza ustepowac "zawodowcom".
Z tego co wiem, to dawno temu (1992) prawa sie zmienily.
Od czasu tej zmiany "male statki" (ponizej 15 metrow dlugosci i
ponizej 12 pasazerow) ustepuja wszystkim innym statkom.
Motorowka WOPRu, Policji, Inspektoratu NIE MA pierwszenstwa, bo jest po
prostu "malym statkiem o napedzie mechanicznym".
Poprawcie mnie, jesli sie myle!

Pozdrawiam cieplo w zimny dzien,
--
Tomasz Pionnier "Panasonic"

Wojtek Kasprzak

unread,
Mar 19, 2001, 11:27:32 AM3/19/01
to
On Mon, 19 Mar 2001 08:58:38 +0100, "kachopee" <kach...@go2.pl>
wrote:

>Jezeli sugerujesz, ze "Amatorowi wystarczy podanie w ciagu tych trzech
>godzin intencji i ducha przepisow oraz wskazanie zrodel gdzie bedzie mogl
>je przeczytac i zapoznac sie z nimi lub przypomniec je sobie gdy moga mu byc
>w najblizszej przyszlosci potrzebne" to uwazam, ze mylisz sie i to mylisz sie
>gleboko.

Przeczytaj jeszcze raz co napisalem i postaraj sie to zrozumiec.

>Plynac na 2 czy 3 tygodniowy rejs morski w czasie wakacji, przedstawiajac
>sie jako j. st. m. i pelniacy funkcje kapitana lub oficera nie mam prawa
>znac jedynie ogolnych zarysow przepisow i ogolnego ich ducha.

>Moim obowiazkiem jest znac je w pelni, bo nikt nigdy .......
Czy ja gdzies napisalem ze plywajac i pelniac funkcje kapitanskie
lub oficera nie powiniennes znac biegle odpowiednich przepisow.
Przed kazdym rejsem musisz sie do niego przygotowac. Musisz sie ich
nauczyc. Wlasnie dlatego ze plywasz 2 - 3 tygodnie w roku. A bardzo
czesto od ukonczenia kursu mija sporo lat nim bedziesz mogl
wykorzystac wiedze na nim wtloczona do swojej glowy.

>Jako instruktor mam obowiek, nie "wskazac" lacz ZOBLIGOWAC do dokladnej

>lektury pomocy i i ZMOTYWOWAC do doglebnego poznania.
To samo co ja tylko innymi slowami i troche z innym przesunieciem
akcentow. . Bardziej nakazowo, bardziej w duchu obowiazujacego u nas
systemu szkolenia i wytycznych PZZ. Ja osobisciw wole zachecac ludzi
do tego aby uczyli sie samodzielnie bo jest to im naprawde potrzebne.
Zeby mysleli w kategoraich:
"co mam zrobic aby bylo mnie i otoczeniu bylo bezpieczniej".
Czyli krotko mowiac wole "ZMOTYWOWAC" niz "ZOBLIGOWAC".

>Smutna prawda jest fakt, ze wiele osob prezentuje sposob myslenia bedacy
>konsekwencja tego, co napisales .

Protestuje. Przeczytaj jeszcze raz co napisalem i postaraj sie to
zrozumiec. Ja tylko napisalem ze uczyc sie trzeba zawsze.
Cale zycie i przed kazdym rejsem nalezy sie do niego odpowiednio
przygotowac. Wlasnie dlatego ze nie jestesmy zawodowcami. Dlatego ze
na naszych kursach jest po pare godzin na temat gdzie przyszli
zawodowcy maja na niego kilkaset godzin.

>Co gorsza, prowadzac rejsy ucza oni tego
>innych - mlodych adeptow trudnej sztuki nawigacji. Tworza oni cos, co
>kapitan Olszewski (jeden z moich nauczycieli) nazwal kiedys ZLA PRAKTYKA
>MORSKA, bo niestety taka tez istnieje.

Nie znam kapitana Olszewskiego. Ale, zla praktyka to wlasnie wpajanie
do swiadomosci kursantow ze w czasie kursu posiedli wiedze
wystarczajaca do obsady stanowisk kapitanskich i oficerskich.

>Wszystkim bez wyjatku polecam lekture wypadkow opisanych przez izby morskie.
>Mi osobiscie dalo to bardzo wiele do myslenia.

Tak, opisy wypadkow sa zawsze pouczajace.

Jarek Czyszek

unread,
Mar 19, 2001, 12:03:45 PM3/19/01
to

Agnieszka Beszczynska napisał(a) w wiadomości:
<3AB61FA5...@iopan.gda.pl>...

>Tomasz Chodnik napisal (z lekka tylko plujac jadem...):
>
>> Maryniarz-profesjonal, z ktorym pare miesiecy wachtowalem na
>> plywadle piecdziesiecio-szescio-metrowej dlugosci, tez walil jak z rekawa
>> takimi glodnymi kawałkami. Dla niego "zeglarz" było najwyzsza obelga.
>
>Przykro mi zabierac glos w polemice prowadzonej takim tonem, ale po prostu
>czasem wprost nie uchodzi siedziec cicho... Tomku, jak sam wspomniales -

Proponuje byscie przeszli na priv z tego rodzaju wzajemna wymiana informacji
o wzajemnie odrebnych spojrzeniach na ta sama sprawe. To ze Oceania wzorem
cnot wszelakich nie jest, a Tomek ze swoja wybitna i wybitnie
indywidualistyczna osobowoscia nie wpasowuje sie w zadne przyziemne uklady
wiadomo nie od dzisiaj i nie od wczoraj.
Pozdrowienia - Jarek

Jarek Czyszek

unread,
Mar 19, 2001, 12:23:42 PM3/19/01
to

Tomasz Pionnier napisał(a) w wiadomości:
<995c9v$82d$1...@korweta.task.gda.pl>...

>On Mon, 19 Mar 2001 10:58:07 -0500, Ireneusz Grabowski
<grab...@qtp.ufl.edu>
>wrote:
>
>Motorowka WOPRu, Policji, Inspektoratu NIE MA pierwszenstwa, bo jest po
>prostu "malym statkiem o napedzie mechanicznym".
>Poprawcie mnie, jesli sie myle!
>
M.P.1992.4.20. par. 133.1
Nie cytuje bo za dlugie, wszystkie wymienione przez ciebie jednostki maja
bezwzgledne pierszenstwo w czasie akcji, a przy przejsciu przez sluze i bez
akcji Par. 116.1.

Co do mnie to jestem przerazony znajomoscia przepisow dotyczacych
bezpieczenstwa zeglugi, przez plywajacych po srodladziu, a wypowiadajacych
sie w tym watku zawodowcow i amatorow, dodatkowo jeszcze wlasciwie
opatentowanych.
Nizej link do ZARZADZENIA i propozycja dla Wojtka Kasprzaka by zamiescil go
na swej nieocenionej stronie.
http://www.portal.pl/tpi/run?n=baza_aktow_prawnych&p2=M19920004_0020M1992000
4_0020

Pozdrowienia - Jarek

Ireneusz Grabowski

unread,
Mar 19, 2001, 3:15:35 PM3/19/01
to
Ireneusz Grabowski wrote:

\ciach

Odszczekuje

> a co do srodladzia, to jacht pod zaglami ma TYLKO pierwszenstwo przed
> jednostkami sportowymi czy rekraacyjnymi

Oczywiscie cholerne uproszczenie myslowe, ktore mam w mojej glowie a wynikajace z
"nielubienia" wymienionego kilka razy monitora i zaszlosci z dawnych czasow i
tego co spotyka sie na srodladziu(mam na mysli jednostki plywajace).
Wstyd mi. To moja nadinterpretacja "MALYCH statkow "i statkow jakie mozna spotkac
na srodladziu. Klade uszy po sobie.
Wytlumacze sie tylko, ze zwracajac uwage Krzyskowi zalozylem, ze jako zawodowiec
siedzacy na mostku plywa on na czyms wiekszym niz "maly statek".
Nie chcialem tez wchodzic w szczegoly, typu sluzy i policja goniaca delikwenta , a
chodzilo mi glownie o sytuacje standardowa o ktorej pisal "według MPDM jacht ma
pierwszeństwo nad statkiem - lecz
trudno mi sobie wyobrazić statek który lawiruje pomiędzy jachtami " co mnie
najbardziej "ruszylo". Gdyby sie okazalo, ze plywa na 'malym statku" to jeszcze
gorzej dla mnie.
Jednym (no moze wiecej) slowem - dalem plame uproszczajac przepisy do znanej mi
srodladowej rzeczywistosci, biorac pod uwage moralizatorski ton moich
wypowiedzi-powinienem byc bardziej rzeczowy i konsekwentny.

Pozdrawiam
Irek G.


Andrzej Guziak

unread,
Mar 19, 2001, 3:36:01 PM3/19/01
to
Witam!

Mysle, ze wystarczy jezeli bedzie przekonywal do spraw oczywistych.
Apokaliptyczna wizja (to fakt, ze tu Kriss przesolil), miala jedynie
stanowic swojego rodzaju oprawe. W kazdym razie ja to tak rozumiem. Staram
sie przy tym wyluskac z postu sprawy istotne, tzn. zamiar autora (jego
przeslanie albo jak wolisz "co autor chcial przez to powiedziec"),
"ozdobniki" pomijam milczeniem.

Pisalem, ze na przepisy ogolem poswieca sie trzy godziny. Ogolem, tzn. na
przepisy dot uprawiania zeglarstwa, srodladowe przepisy i MPDM. Dodalem, ze
na te ostatnie zostaje mniej wiecej okolo jednej goziny.

Dalszej dyskusji nie podejmuje. Moje zdanie znasz. Czytales posty.
Uwazam,ze jezeli szkolic to dobrze albo wcale.

Szkolac byle jak, przynajmniej niektorym osobom, stwarza sie niebezpieczna
iluzje: "bylem na kursie, zdalem, mam patent, czyli wiem co najmniej tyle
ile nalezy". Dopiero na Izbie Morskiej okazuje sie, ze delikwent jest
analfabeta.

Ze analfabeci z patentami sa wsrod nas to fakt. Tu nie ma co sie obrazac na
Kriss'a.

Podalem przyklad Warty, moge dodac kilka innych, tyko po co.
Nie podalem przykladu, kiedy to na skutek okolicznosci ... braku
zaktualizowanej mapy ... niewidocznych i nieoznakowanych kamieni ... itp.
Podalem przyklad oczywistego debilizmu. Ten debilizm mial swoje oparcie w
kursie i egzaminie na st. jacht.
Nieszczescie, ze kurs i egzamin odbyly sie w Krakowie a nie w Pucku, gdyby w
Pucku, delikwent na pewno by wiedzial ktoredy do Gdyni.

Jezeli istotnie uwazasz, ze na kursie przewidziano zbyt wielka ilosc godzin,
wyslij propozycje do odpowiedniego zwiazku lub wlasciwego ministerstwa.
Zaproponuj np. 15 minut.


Powodzenia:

Andrzej Guziak
mailto:agu...@kki.net.pl


Użytkownik "Wojtek Kasprzak" <ge...@post.pl> napisał w wiadomości
news:<3aba2679...@news.uw.edu.pl>...


On 18 Mar 2001 13:56:10 +0100, agu...@kki.net.pl (Andrzej Guziak)
wrote:

[...]


Niby w czym ma racje i niby do czego ma nas czyli grupowiczow p.r.z
przekonywac.

[...]


W jednym zpoprzednich postow pisales ze na kursach mw jest 3 godziny
wykladow z MPDM a na uczelni morskiej 180 godzin.

{...]


I sa to relacje prawidlowe a moze nawet na kursie mw jest tych godzin za
duzo.
Absolwent uczelni morskiej wykonuje zawod ktory wymaga bezblednej
znajomosci tych przepisow o dowolnej porze dnia i nocy. I za ta

bezbledna znajomosc i ich przestrzeganie placi mu sie. Amatorowi


wystarczy podanie w ciagu tych trzech godzin intencji i ducha
przepisow oraz wskazanie zrodel gdzie bedzie mogl je przeczytac i

zapoznac sie z nimi {...]

---

Tomasz Chodnik

unread,
Mar 19, 2001, 6:04:26 PM3/19/01
to

Andrzej Guziak pisze:

>Dawno temu niejaki pan Gauss "popelnil" miedzy innymi krzywa

Totez ja wlasnie pisze, ze glupcy sa wszedzie. Nikt mi tez nie zarzuci
nietolerancji, z wyjatkiem nietolerancji dla nietolerancji, IYKWIM.

Pisanie, ze zeglarze stwarzaja powazne zagrozenie, BO sie uczyc nie
musza, BO system ich do tego nie zmusza, postulowanie zwiekszenia
porcji obowiazujacej ich teorii, jej formalnego i instytucjonalnego
egzekwowania, uwazam za przejaw zlej woli, tak samo, jak wciskanie
tego samego wszystkim zawodowcom. Chyba ze to brak wiedzy o
stanie obecnym - IMHO - naganny w zawodzie zwiazanym z
bezpieczenstwem ludzi.

I wyjasnienie-sprostowanie: "moj" marynarz nie jest pijakiem. Nie w
standardowym znaczeniu. Jednak przy rzadkich okazjach zlopie, jak
gros innych w tym fachu. Opisalem go, bo mial rownie zle
zdanie o wszelkich zeglarzach, jak nasz rozmowca, nie majac
do tego zdania podstaw i samemu nie bedac wybitnym wzorem.

Tak Jarku, uwazam, ze wszyscy na wodzie (bez "oprocz") powinni
czuc wspolnote. Nie tylko wobec kryzysow. Tak Andrzeju, dostrzegam,
ze jednak tworzymy frakcje. Odnosze przy tym wrazenie, ze to ostatnie
jest nasza narodowa specyfika, niestety. Niesnaski dotycza wielu
innych srodowisk, ktorym mialem moznosc sie przyjrzec.

Glownym motywem mojego listu bylo zmobilizowanie listy do mniej
niemrawej obrony. Nie wyslalbym tego, gdybym widzial niektore
odpowiedzi, zwlaszcza filipiki Jaromira (super) i liryk Jarka (jw).
Jednak charakterystyka mojego lacza jest taka, ze czytam i
odpowiadam z opoznieniem. To dlatego napisalem wogole.

P.r.z. wiecej ludzi czyta, niz pisze. Niektorzy formuuja na jej podstawie
opinie _jak_powinno_byc_. Takie opinie moga zmieniac stan prawny.
Wolalbym by do ewentualnych zmian uzyto tez Jaromira, a nie Krissa.
To wszystko.

To


kachopee

unread,
Mar 20, 2001, 2:49:44 AM3/20/01
to
Jesli zle odczytalem Twoje intencje, to przepraszam (szczerze piszac, to
mialem nadzieje , ze zle je odczytuje ;-) )

Jedna uwaga dotyczaca obligowania. Swiadomie używam tego słowa, które nie
tyle znaczy "zmusić" co raczej "uswiadomic potrzebe". Potrzebe poszerzania
swojej wiedzy. Dokladnie tak jak napisales.

Przeczytalem Twoj list raz jeszcze i chyba nadal nie do konca rozumiem go
tak, jak Ty bys tego chcial. Jednakze po wyjasnieniach wiem juz "co autor
mial na mysli".

Mnie tez zdarzylo sie wyslac list ktorego chyba nikt nie odebral tak jak ja
o tym myslalem, ale coz ... tak bywa

Agnieszka Beszczynska

unread,
Mar 20, 2001, 6:11:33 AM3/20/01
to
Jarek Czyszek wrote:

> Proponuje byscie przeszli na priv z tego rodzaju wzajemna wymiana informacji

> o wzajemnie odrebnych spojrzeniach na ta sama sprawe. (ciach)

Wedle polecenia - wykonano ! :))) Jednak podtrzymuje moja opinie o roznicach
miedzy zawodowa praca na morzu a uprawianiem zeglarstwa. Tomku, na zyczenie
prostuje publicznie rzeczowy blad mojego postu - wspomniany rejs trwal dni 76
(nie jak napisalam 65). Mea culpa :(((

Pozdrowienia, Agnieszka


Wojtek Kasprzak

unread,
Mar 20, 2001, 4:12:16 PM3/20/01
to
On Mon, 19 Mar 2001 18:23:42 +0100, "Jarek Czyszek" <h...@pro.onet.pl>
wrote:

>Nizej link do ZARZADZENIA i propozycja dla Wojtka Kasprzaka by zamiescil go ...

Zamiscilem. Dzial przepisow rozrosl sie i obecnie zawiera:

1. Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 12 września 1997
"W sprawie uprawiania żeglarstwa".
2. USTAWA z dnia 21 grudnia 2000 r. "O żegludze śródlądowej"
(Dz. U. z 2001 r. Nr 5, poz. 43).
3. ZARZĄDZENIE MINISTRA TRANSPORTU I GOSPODARKI MORSKIEJ
z dnia 19 grudnia 1991 r. w sprawie przepisów żeglugowych na
śródlądowych drogach wodnych. (M.P. z dnia 29 stycznia 1992 r.)
4. Zarządzenie porządkowe Nr 1 Dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni
z dnia 19 kwietnia 2000r.
5. Dokumenty jachtu i patenty obowiązujące w Europie.
6. Instrukcja Polskiego Związku Żeglarskiego w sprawie uprawiania
żeglarstwa.
7. Kwalifikacje, uprawnienia i tryb ich uzyskiwania wg. PZŻ.
8. Definicje, ustalenia i wyjaśnienia Komisji Szkolenia PZŻ.
9. Program szkolenia i wymagania na patent jachtowego sternika
morskiego i kapitana jachtowego.
10. Wytyczne dla komisji egzaminującyjnej na patent jachtowego
sternika morskiego.
11. Wytyczne dla komisji egzaminującyjnej na patent kapitana
jachtowego.
12. Zasady uprawiania zeglarstwa ródlądowego.
13. Rozporządzenie Wojewody Suwalskiego

Tresc strony ----> Przepisy §§§

Wojtek Kasprzak

unread,
Mar 20, 2001, 4:34:06 PM3/20/01
to
On 19 Mar 2001 21:36:01 +0100, agu...@kki.net.pl (Andrzej Guziak)
wrote:

>Dalszej dyskusji nie podejmuje. Moje zdanie znasz. Czytales posty.


>Uwazam,ze jezeli szkolic to dobrze albo wcale.

Ja uwazam podobnie. Roznimy sie co do metod szkolenia. Doskonalosc w
przepisach MPDM mozesz osiagnac uczac sie i studiujac samodzielnie.
Akurat w tej dziedzinie materialow z komentarzami nie brakuje.

>Jezeli istotnie uwazasz, ze na kursie przewidziano zbyt wielka ilosc godzin,
>wyslij propozycje do odpowiedniego zwiazku lub wlasciwego ministerstwa.

Uwazam ze podane przez Ciebie 3 godziny na MPDM, sa wystarczajaca
iloscia godzin. Przytocze jeszcze raz: "Amatorowi wystarczy podanie


w ciagu tych trzech godzin intencji i ducha przepisow oraz wskazanie

zrodel gdzie bedzie mogl je przeczytac i zapoznac sie z nimi lub


przypomniec je sobie gdy moga mu byc w najblizszej przyszlosci
potrzebne"

>Zaproponuj np. 15 minut.
Troche przegiales. :-))))))

Andrzej Guziak

unread,
Mar 20, 2001, 4:36:06 PM3/20/01
to
Witam!

OK Tomku. Sprawe marynarza wyjasnilismy. Podobnie tez wyjasnilismy istnienie
frakcji i zwiazane z nimi animozje.

Pozostala obrona oraz troska o tych co czytaja i nie zabieraja glosu.

Co do obrony.

Tu sie nie ma przed czym bronic. W kazdym srodowisku, wsrod zeglarzy
rowniez, egzystuje grupa durniow, te wspomniane w poprzednim poscie 5%.
Szkoda nafty na udowadnianie, ze jest inaczej bo przeciez nie jest i nigdy
nie bedzie.

Zegluje od ok 30 lat, troche widzialem dobrego i zlego. Moze niewiele ale
jednak. Nie jestem alfa i omega, na pewno rowniez popelniam bledy, o czesci
nawet nie wiem. Tych zreszta sie najbardziej boje. Raz moglo sie przeciez
udac, ewidentnego bledu moze nawet nikt nie zauwazyl, nastepnym razem ... na
analize moze byc za pozno.

Jakos absolutnie mi nie przeszkadza, ze ktos (obojetnie zreszta kto)
krytykuje niektorych zeglarzy, dostrzega w tym srodowisku zle obyczaje, brak
kompetencji, wytyka bledy.

Staram sie wtedy porownac jego punkt widzenia i ocenic w tym kontekscie
swoje postepowanie. W szczegolnosci chetnie zapoznaje sie z opiniami
zawodowych marynarzy i rybakow nt wspolegzystencji na morzu statkow i
jachtow.
Mowie (lepiej by bylo "pisze") powaznie, my zeglarze nie widzimy sie z
mostku duzego statku. Taka wiedza, jak oni nas odbieraja pomaga. Ja w kazdym
razie tak sadze.

Mieszkam nad morzem to i o kontakt z zawodowcami latwiej. Szczegolnie w
barze, o ktorym tak slicznie pisal Jarek. Zreszta, o czym Jarek pewno nie
wie ale moze sie domyslac, moje towarzyskie kontakty z rybakami i Jego
kontakty sa podobne, obaj mamy wielu znajomych wsrod helskiej rybackiej
braci.

Mowiac powaznie (to troche poza tematem postu) to wspaniali ludzie. Pija?
MOOOOOWA, sa niechetnie, frakcyjnie nastawieni do zeglarzy? niektorzy moze i
tak, czasami maja uzasadnione powody, ale zapewniam, frakcje koncza sie w
barze, no moze w porcie. Gwarantuje Ci Tomku, zreszta na pewno sam to
swietnie wiesz, ze w morzu, w razie potrzeby, mozesz na nich liczyc.

Podobnie, chetnie czytam (niedawno bylo tego wiele na liscie) watki nt
kultury czy buractwa na wodzie. Wprawdzie dotycza one w 99,9% WJM i szeroko
pojetego srodladzia po ktorym nie plywam, nie madrze sie wiec, czytam i
staram sie wyciagac wnioski, czy aby ja na pewno nie bywam taki jak ci
niektorzy opisywani.

Co do troski

Nie sadze, by grozilo nam zaostrzenie przepisow na podstawie postow Krissa,
Anta itp. Chyba nie te czasy a i Kriss, Ant to nie takie, bez urazy,
osobistosci, z ktorymi musza sie liczyc najwazniejsi w tym kraju. Zreszta
nie proponuja oni zaostrzenia przepisow.

Tego obawiam sie najmniej.


A tak w ogole to pisz. Pisz nawet wtedy, kiedy posty Jaromira i Jarka dotra
do Ciebie w terminie.

Pozdrawiam:

Andrzej Guziak
mailto:agu...@kki.net.pl

-----Original Message-----
From: owner-pl-re...@newsgate.pl
[mailto:owner-pl-re...@newsgate.pl]On Behalf Of Tomasz Chodnik
Sent: Tuesday, March 20, 2001 12:04 AM
To: pl-rec-z...@newsgate.pl
Subject: Re: Żeglarski fach ...


Glownym motywem mojego listu bylo zmobilizowanie listy do mniej
niemrawej obrony. Nie wyslalbym tego, gdybym widzial niektore
odpowiedzi, zwlaszcza filipiki Jaromira (super) i liryk Jarka (jw).
Jednak charakterystyka mojego lacza jest taka, ze czytam i
odpowiadam z opoznieniem. To dlatego napisalem wogole.

P.r.z. wiecej ludzi czyta, niz pisze. Niektorzy formuuja na jej podstawie
opinie _jak_powinno_byc_. Takie opinie moga zmieniac stan prawny.
Wolalbym by do ewentualnych zmian uzyto tez Jaromira, a nie Krissa.
To wszystko.

To


Wojtek Kasprzak

unread,
Mar 20, 2001, 4:50:40 PM3/20/01
to
On Tue, 20 Mar 2001 08:49:44 +0100, "kachopee" <kach...@go2.pl>
wrote:

>................Jednakze po wyjasnieniach wiem juz "co autor
>mial na mysli".
Troche zagmatwalem. Nie po raz pierwszy i pewnie nie ostatni. Wazne ze
zrozumielismy sie i poznali swoje poglady.

Andrzej Guziak

unread,
Mar 20, 2001, 5:40:24 PM3/20/01
to
Witam!

Nie chce sie sprzeczac. Nie zamierzam toczyc wojny.

Pozwole sobie jedynie sprostowac. Nigdy nie napisalem o 3 godz. na MPDM.
Pisalem natomiast o 3 godz. na przepisy, wskazujac, ze dzieli sie je na
przepisy ogolne, srodladowe i morskie po 1 godz.
Zreszta czytales, nie ma potrzeby powtarzac.

Kursy nie sa dla ludzi, ktorym chodzi o doskonalosc i samodzielne
studiowanie (pomijam chory przypadek, kiedy kurs jest obowiazkowy).

Zamiast obecnie mozliwej 1 godziny zaproponowalem 15 minut.
Zgoda, przegialem o kilka minut. :-)))

Zeby bylo jasne. Nie proponuje, nie mam takich ambicji, by proponowac,
jakiejkolwiek zmiany w systemie szkolenia. Od tego sa inni.
Nie widze jednak niczego zdroznego we wskazaniu szkoleniowcom a w
szczegolnosci absolwentom kursow i zdobywcom patentow jaka ogromna wiedze
posiedli.

Jezeli pojda Twoimi (i moimi) sladami i sie samodzielnie doucza, to ta
dyskusja spelni swoje zadanie.
Jezeli zaufaja swojej, w trudzie i za duze pieniadze zdobytej "wiedzy", nie
beda przynajmniej narzekac, ze nikt im tego nigdy nie mowil.

Pozdrawiam:

Andrzej Guziak
mailto:agu...@kki.net.pl

--- Posiadasz konto komercyjne w K.K.I. ? jesli nie koniecznie sprawdz:

Babloreq

unread,
Mar 20, 2001, 9:15:13 AM3/20/01
to
> (Aha, i nie znam szypra, który potrafiłby od ręki poprowadzić jacht... .)
a ilu on zna zeglarzy, ktorzy od reki poprowadziliby jego kuter?
to tak jakby dorozkaz licytowal sie na umiejetnosci z kierowca autobusu...
oba jezdza po drodze, podlegaja jednemu zbiorowi przepisow itd...
chyba nie chodzi o zdolnosc prowadzenia konkretnego typu jednostki, a o cala
reszte, right?
- Babloreq


Babloreq

unread,
Mar 20, 2001, 9:23:00 AM3/20/01
to
ja tez!!! tylko troche zeglarzy zgnebiles.... ;)
- Babloreq


Babloreq

unread,
Mar 20, 2001, 10:05:03 AM3/20/01
to
Morze:
co do pierwszenstwa, to co prwada wypisana jest jakastam kolejnosc, ale
nadrzedna regula jest pierwszenstwo dla statku (czyli wg. definicji kazdego
obiektu na wodzie sluzacego lub mogacemu sluzyc do transportu) o mniejszej
zdolnosci manewrowej, wiec porownajcie 300.000 tanker, ferry na kanale
angielskim i jacht. wg. mnie pierwszenstwo idze tak: tanker, zagiel, ferry -
sa naprawde szybkie i zwrotne.
MPDMow uczyl mnie m.in. dobrze chyba znany zainteresowanym tematem Wladyslaw
Rymarz - czlonek bodajze jakiejs komisji ktora tworzy MPDM (sorki, ale nie
pamietam dokladnie) i byly lawnik izby morskiej - bardzo modry czlowiek.
Wiecie co mowil najczesciej, gdy mielismy watpliwosci co do interpretacji i
mozliwosci naginania, lub lamania przepisow (tak, tak pozwala na to jedno z
prawidel - niby paradoks, ale jakze go brakuje innym przepisom!)? USE YUOR
MIND!!!!!
Zagle:
proponuje trzymac sie zasady: mocniejszy dziob ma pierwszenstwo, nawet gdy
nie idzie zgodnie z prawem drogi
nawet nie wiecie w jakie przerazenie wpadalem na kolejnych zajeciach z MPDM,
gdy widzialem jakie sa szanse na zauwazenie jachtu z mostka srednio duzej
jednostki handlowej, o wyminieciu nie mowiac mowiac.
jest i druga strona medalu - np. sektoy swiatel burtowych od strony dziobu
koncza sie w kierunku rownoleglym do osi statku, czyli wzajemnie sie
uzupelniaja, a dokladniej to przeswiecaja o 3 stopnie, wiec w pwenym
sektorze widac nawet oba. niestety swiatla te znajduja sie na burtach, a te
sa rozsuniete o dziesiatki metrow i tu jest problem: przed dziobem takiego
statku o szerokosci np.30m jest trojkat o 'dlugosci' prawie 300m, w ktorym
nie widac swiatel burtowych tylko mastowe, wiec co? widzimy jego rufe, tak,
no wiec nie ma niebezbieczenstwa - no i chrrrrrup!
i jeszcze cos: najlzejszy, ale najczestrzy zarzut izby: niedostateczna
obserwacja (wzrok, sluch, radar,itp.)

a wiec panowie i panie: oczy i uszy dokokola glowy i jak to mowi w/w
wykladowca 'uzywamy swojego osobistego komputera' /ze wskazaniem na czaszke/
to bedzie mniej 'Bieszczad'

pozdrawiam i przepraszam za przynudzanie, ale moze sie przydac :)

--
***
Piotr Wiechetek
babl...@poczta.onet.pl
babl...@kki.net.pl
kki.net.pl/~babloreq
stud I roku nawigacji WSM w Gdyni
***


Babloreq

unread,
Mar 20, 2001, 10:10:10 AM3/20/01
to
> Ale w sumie w czym problem? To ich jachty..... ;-/
jesli chodzi o morze to jest problem, bo jak wplacze mi sie kiedys cos
takiego pod dziob i bedzie o tyle szczesliwie, ze nikomu sie nic nie stanie,
to izba morska rozdziela wine z reguly w dziesiatkach procent i praktycznie
nigdy nie daje nikomu zera - wiec nawet jesli bede robil wszystko jak
najlepiej to dostane przynajmniej 10%, a to oznacza ze mam przej...... .
jak dla mnie to wystarczy

Babloreq

unread,
Mar 20, 2001, 10:30:02 AM3/20/01
to
> Na uczelniach morskich na MPDM poswieca sie 1 semestr (ok. 180 godzin).
z tymi 180 godzinami w 1 sem. to troche nie tak (chyba ze doliczysz
siedzenie przed kolami ;))
1 sem - swiatla i sygnaly dzwiekowe roznych statkow w roznych sytuacjach,
podstawowe definicje, waskie przejscia i systemy rozgraniczenia ruchu,
podstawowe prawa drogi i pare podstawowych prawidel z zakresu stosowania
przepisow:
mialem 1 godz. wykladu i 1 cwiczen w tygodniu, semestr ma ok.17 tygodni,
wiec w sumie ok.34godz + sprawdziany i egzamin, ktore naprawde wymagaly
dokladnego poznania tej czesci MPDM!
na 3 roku bedzie cala reszta a na 5 prawo morskie
mam nadzieje ze jak dobrne do konca to jednak bede cos umial :)
- Babloreq
--

Babloreq

unread,
Mar 20, 2001, 10:46:15 AM3/20/01
to
> Jezeli sugerujesz, ze "Amatorowi wystarczy podanie w ciagu tych trzech
> godzin intencji i ducha przepisow oraz wskazanie zrodel gdzie bedzie mogl
> je przeczytac i zapoznac sie z nimi lub przypomniec je sobie gdy moga mu
byc
> w
> najblizszej przyszlosci potrzebne" to uwazam, ze mylisz sie i to mylisz
sie
> gleboko.
zgadzam sie w zupelnosci. po co w ogole wspominac o tym przepisach, skoro
nikt ich nie bedzie znal?! ale tak jest chyba z kazda wiedza - dopoki nie
poznasz, to nie docenisz :(((

Meping

unread,
Mar 21, 2001, 10:38:54 AM3/21/01
to
Użytkownik Babloreq <babl...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:99acu0$ds4$1...@korweta.task.gda.pl...

> > (Aha, i nie znam szypra, który potrafiłby od ręki poprowadzić
jacht... .)
> a ilu on zna zeglarzy, ktorzy od reki poprowadziliby jego kuter?

nie znam się na kutrach, ale myślę, że w tą stronę trochę łatwiej
ponieważ większość jachtów ma silniki, natomiast kutry żaglowe to już
gatunek wymarły.... (pomijam to oczywiście kwestię połowu)

--
Pozdrawiam

Krzysztof "Meping" Chajęcki
mep...@poczta.onet.pl
www.meping.republika.pl
GSM 604 183-614
www.citroen.prv.pl - duużo o citroenie......


Meping

unread,
Mar 21, 2001, 10:51:01 AM3/21/01
to
Użytkownik Babloreq <babl...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:99afrb$7oe$1...@korweta.task.gda.pl...

> proponuje trzymac sie zasady: mocniejszy dziob ma pierwszenstwo,
nawet gdy
> nie idzie zgodnie z prawem drogi

zanim doczytałem do tego miejsca, miałem właśnie zamiat napisać to
samo :-) - prawo dżungli i wszystko jasne. Tego zresztą jeszcze lepiej
niż morze uczą mazury: "mam prawy hals" - odp: "Lewy turystyczny",
bądź odp: "a ja mam zbrojony dziób..."
:-//

> jest i druga strona medalu - np. sektoy swiatel burtowych od strony
dziobu
> koncza sie w kierunku rownoleglym do osi statku, czyli wzajemnie sie
> uzupelniaja, a dokladniej to przeswiecaja o 3 stopnie, wiec w
pwenym
> sektorze widac nawet oba. niestety swiatla te znajduja sie na
burtach, a te
> sa rozsuniete o dziesiatki metrow i tu jest problem: przed dziobem
takiego
> statku o szerokosci np.30m jest trojkat o 'dlugosci' prawie 300m, w
ktorym
> nie widac swiatel burtowych tylko mastowe, wiec co? widzimy jego
rufe, tak,
> no wiec nie ma niebezbieczenstwa - no i chrrrrrup!

a to kolejny element łamigłówki pt: "Bieszczady" :-(

> i jeszcze cos: najlzejszy, ale najczestrzy zarzut izby:
niedostateczna
> obserwacja (wzrok, sluch, radar,itp.)

> a wiec panowie i panie: oczy i uszy dokokola glowy i jak to mowi w/w
> wykladowca 'uzywamy swojego osobistego komputera' /ze wskazaniem na
czaszke/
> to bedzie mniej 'Bieszczad'
>
> pozdrawiam i przepraszam za przynudzanie, ale moze sie przydac :)

owszem - może - takie powtórzenie materiału przed rejsem majowym...

Meping

unread,
Mar 21, 2001, 10:36:07 AM3/21/01
to
Użytkownik Babloreq <babl...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:99ag50$ae4$1...@korweta.task.gda.pl...

>- wiec nawet jesli bede robil wszystko jak
> najlepiej to dostane przynajmniej 10%, a to oznacza ze mam
przej...... .
> jak dla mnie to wystarczy

Nie mogę powiedzieć nie, ale jeśli twoi pracodawcy znają realia
orzecznictwa IM, to raczej powinni odnieść się do tego ze
zrozumieniem.... poza tym, to wszystko to są raczej hipotetyczne
zagrożenia biorąc pod uwagę ilość wypadków w polskiej strefie
przybrzeżnej....

jasi...@poczta.onet.pl

unread,
Mar 21, 2001, 12:10:12 PM3/21/01
to
Babloreq pisze
> [swiatła burtowe] sa rozsuniete o dziesiatki metrow i tu jest problem: przed
> dziobem takiego
> statku o szerokosci np.30m jest trojkat o 'dlugosci' prawie 300m, w ktorym
> nie widac swiatel burtowych tylko mastowe, wiec co? widzimy jego rufe, >
>

Hmmm - Bablorku, masz tą przeagę nade mną, że ja jak do tej pory dwukrotnie
widziałem "krzyżyk" (obie burty + masztowe) z odległości mniejszej, niż bym
sobie tego życzył, nigdy natomiast nie byłem z drugiej strony (tj. na mostku
tankera). Ale jednak coś mi tu nie gra w odniesieniu do postrzegania białego
światła.
Jeśli piszesz o szerokości 30 m to raczej masz na myśli statek o długości
większej niż 50 m. Ergo: powinienem widzieć nie jedno białe a dwa białe
masztowe. Jeśli jestem na dodatek w odległości mniejszej niż 300 m i to
DOKŁADNIE na kursie tankera - czyli w strefie braku widoczności świateł
burtowych (jakoś nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić w praktyce - ale
pust' budiet jak mawiali starożytni Indianie) powinienem widzieć nie "jedną
rufę" ale "dwie rufy", na dodatek "tylną" niżej niż "przednią" -(światła
masztowe "celują" na odległość 1000 m w przód). No i podejrzewam, że będzie to
ostatni widok w moim życiu. Równo na kursie, odległość mniejsza niż wyliczone
przez Ciebie 300 m, dzielone przez 15 węzłów frachtowca + moje 5 knotów (wszak
idziemy dokładnie osiowo na czołówkę) = 30 sekund życia. I co, wcześniej (zanim
wlazłem w tą prawdziwą "strefę śmierci") nie widziałęm ani jednego światła
burtowego? Z dowolnego punktu poza "osią" obowiązkowo widzę jedną burtę, jeśli
tanker polował na mnie od 10 Mm to przez co najmniej przez 3 do 5 mil (minus te
ostatnie 300 metrów!) miałem okazję widzieć obie burty naraz!
No i na dodatek: z tak bezpośredniej odległości nie rozróżniam, czy
światło "rośnie" czy przede mną ucieka? Zresztą od odległości 1000 m powinienem
widzieć jak mi się "obie rufy" rozjeżdżają w pionie. Tak, masz rację: do
momemtu, gdy tylne masztowe skryje nawis dziobowy tankera. Wtedy ostatnim
widokiem życia będzie "jedno białe". Niech Ci będzie, że rufowe ;-)), mnie tam
rybka.
A przy tym wszystkim (odnosząc się do tragedii "Bieszczad") piszesz, że jeszcze
w tym wszystkim mam czas na kalkulowanie ("rufa a więc nie ma niebezpieczeństwa
i ... trrach"). Wbrew pozorom - nawet na popełnienie błedu też trzeba czasu!

Coś mi tu w Twoim wyliczeniu odległości i czasu nie pasuje. Ale mogę się mylić.

Mam nadzieję, że czytający wybaczą galimatias nazewnictwa ("przednia
rufa"/""tylna rufa"). Skrót myślowy, mam nadzieję że czytelny :-))))

Pozdrowienia - Jasiek
Janusz Nedoma


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Łukasz S.

unread,
Mar 21, 2001, 1:34:26 PM3/21/01
to
witam

> wiec porownajcie 300.000 tanker, ferry na kanale
> angielskim i jacht. wg. mnie pierwszenstwo idze tak: tanker, zagiel,
ferry -
> sa naprawde szybkie i zwrotne.

to teraz tak:
jacht bez silnika (wszak nie ma obowiązku go mieć) i kompletna flauta

przemyśl to na spokojnie, to zrozumiesz czemu to żaglowe teoretycznie mają i
powinny mieć pierwszeństwo.

A praktyka?
hmmmm... wyznam szczerze. Na morzu mam taką żelazną zasadę:
"ten kto stoi na mostku jakiegokolwiek innego statku to IDIOTA"

pozdrawiam serdecznie
Łukasz Szot


Mieczysław Siarkiewicz

unread,
Mar 21, 2001, 2:36:06 PM3/21/01
to

Użytkownik "Babloreq" <babl...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:99afrb$7oe$1...@korweta.task.gda.pl...

> Wiecie co mowil najczesciej, gdy mielismy watpliwosci co do interpretacji
i
> mozliwosci naginania, lub lamania przepisow (tak, tak pozwala na to jedno
z
> prawidel - niby paradoks, ale jakze go brakuje innym przepisom!)? USE YUOR
> MIND!!!!!
> Zagle:
> proponuje trzymac sie zasady: mocniejszy dziob ma pierwszenstwo, nawet gdy
> nie idzie zgodnie z prawem drogi

Wlasciwie drogi Kolego studencie I roku nawigacji - to zasada stara jak
swiat i przekazywana mlodym przez starych kapitanow:
1. ustepuj wszystkim, nawet jesli masz pierwszenstwo.
2. traktuj wszystkich, ktorzy ci wejda w droge jak idiotow ktorzy nie
wiadomo co zrobia za chwile.
--
Pozdrawiam, Mieczysław Siarkiewicz
M.Siar...@eth.pl
GSM: +48 501 303135
GG # 68320

Mieczysław Siarkiewicz

unread,
Mar 21, 2001, 2:24:21 PM3/21/01
to

Użytkownik "Babloreq" <babl...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:99adcg$hbg$1...@korweta.task.gda.pl...

> ja tez!!! tylko troche zeglarzy zgnebiles.... ;)
> - Babloreq
>

Bardzo Cie prosze; zostaw kawalek postu na ktory odpowiadasz, bo w ogole nie
wiem o co Ci chodzi.

Babloreq

unread,
Mar 20, 2001, 3:47:57 PM3/20/01
to
> Jeśli piszesz o szerokości 30 m to raczej masz na myśli statek o długości
> większej niż 50 m. Ergo: powinienem widzieć nie jedno białe a dwa białe
> masztowe.
No to sie zgadza - walnalem sie niemilosiernie
choc z drugiej strony swiatla maja tez okreslony sektor pionowy od -7,5 do
+7,5 stopnia, czyli po uwzglednieniu konkretnej wysokosci swiatel tez
wyjdzie nam jakis ciemny trojkat...
mogloby to spowodowac 'zgaszenie' najwyzej polozonych swiatel, czyli
masztowek, ale to bedzie juz chyba duzo mniejsza odleglosc...

> Jeśli jestem na dodatek w odległości mniejszej niż 300 m i to
> DOKŁADNIE na kursie tankera - czyli w strefie braku widoczności świateł

nie musisz byc dokldnie - musisz byc w owym trojkacie o wirzcholkach w
swiatlach burtowych i trzecim na przecieciu granic ich sektorow


> burtowych (jakoś nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić w praktyce - ale
> pust' budiet jak mawiali starożytni Indianie) powinienem widzieć nie
"jedną
> rufę" ale "dwie rufy", na dodatek "tylną" niżej niż "przednią" -(światła

zgadza sie


> masztowe "celują" na odległość 1000 m w przód).

celuja? ja wiem czy na konkretna odleglosc? maja sektory odchylnia od
poziomu - patrz wyzej


> Z dowolnego punktu poza "osią" obowiązkowo widzę jedną burtę, jeśli

hmmm, jak masz mozliwosc to zajrzyj do MPDMu z komentarzami Wladyslawa
Rymarza - beda te rysunki gdzies w zalacznikach...


> tanker polował na mnie od 10 Mm to przez co najmniej przez 3 do 5 mil
(minus te
> ostatnie 300 metrów!) miałem okazję widzieć obie burty naraz!

i to jest problem obserwacji - jesli bedziesz mial oczy dookola glowy to
zauwazysz - masztowki statku powyzej 50m maja conajmniej 6 mil zasiegu!
cos mi sie zdaje ze Bieszczady mogly nie miec oczu dookola glowy... zreszta,
kto z nas ma przez cala wachte? ja tez nie mialem - za to mialem nieco wecej
szczescia jak widac.

dopisalbym jeszcze jedno - tak naprawde to swiatla to fikcja. owszem te 2
masztowki, burty i rufa sa, ale np. ze swiatlami rybakow czesto jest tak jak
z rombami: pala sie ciagle... daje im to przywileje pierwszenstwa drogi i
tyle - nikt ich z tego zazwyczaj nie rozlicza :(
acha, jeszcze jedno - wieksze ilosci swiatel (rybak, poglebiarka, itp.)
badzo skutecznie sie zlewaja, a wprzypadku mniejszych jednostek nawet z
burtowymi - nie mowiac juz o latarniach kombinowanych, ktore MPDM dopuszcza
na zaglach ponizej bodajze 12m - ich na prawde nie widac!!!!! juz z jakichs
200m od dziobu burty zlewaja sie w niewiadomoco.
bylem jakis czas temu w porcie (noca) i pracowala tam poglebiarka z
odleglosci ok. 200m widzialem dokladnie co to jest i co robi, ale swiatla
staly sie czytelne dopiero przy ok 100m! a jak to sie ma do falowania,
deszczu, mgly i paru mil odleglosci? male mdle swiatelko ktore co chwile
znika za fala :(((

Babloreq

unread,
Mar 20, 2001, 3:58:47 PM3/20/01
to
witaj

> to teraz tak:
> jacht bez silnika (wszak nie ma obowiązku go mieć) i kompletna flauta
jacht bez silnika i wiatru jest jednostka nieodpowiadajaca za swoje ruchy -
chyba ze stanie na kotwicy albo mieliznie - wszystkie maja najwyzsze
pierwszenstwo jako statki nie mogace nawet w najmniejszym stopniu dostosowac
sie do MPDMu (no, z wyjatkiem tego, ze statek powinien uciekac z kotwicy
jesli zbliza sie nieodpowiadajacy za swoje ruchy)
wlasnie ze wzgledu na mozliwosc utraty napedu niemal w kazdej chwili jachty
zwyklo sie uwazac za najbardziej uprzywilejowane...
ale obliguje to je takze m.in. do przechodzenia za rufa a nie przed dziobem
mijanego statku!

> hmmmm... wyznam szczerze. Na morzu mam taką żelazną zasadę:
> "ten kto stoi na mostku jakiegokolwiek innego statku to IDIOTA"

taaaaak! to jest baaardzo dobre zalozenie! z reszta tez nam to mowili na
laborkach, tylko ze zapomnialem dopisac - dzieki
acz kolwiek przy mijankach statkow musisz przynajmniej na poczatku zakladac,
ze ten drugi poplynie zgodnie z MPDM i NIE WOLNO Ci ustapic, jesli on ma to
zrobic, ale.... to juz inna bajka /raczej niejachtowa/

Babloreq

unread,
Mar 20, 2001, 4:05:14 PM3/20/01
to
witaj!
wlasciwie odpowiedz jest juz w odpowiedzi do rownoleglego postu Lukasza S.,
ale...

> Wlasciwie drogi Kolego studencie I roku nawigacji - to zasada stara jak
oj, czepiasz sie ;)

> swiat i przekazywana mlodym przez starych kapitanow:
> 1. ustepuj wszystkim, nawet jesli masz pierwszenstwo.
oki, acz kolwiek wg MPDM statek ktory ma pierwszenstwo MUSI ZACHOWAC SWOJ
KURS I PREDKOSC, ale nadchodzi taki moment gdy ten drugi nie manewruje i nie
odzywa sie na radio, ani na swiecenie Aldisem po oczach, ani na nic innego,
a Tobie zaraz skoncza sie mozliwosci unikniecia zderzenia - i to jest ten
moment gdy czlowiekowi na bydlaku siwieja wlosy...

> 2. traktuj wszystkich, ktorzy ci wejda w droge jak idiotow ktorzy nie
> wiadomo co zrobia za chwile.
j/w

pozdrowka

Andrzej Guziak

unread,
Mar 21, 2001, 4:05:58 PM3/21/01
to
Witam!

"Drogiemu Koledze ..." jak Go byles uprzejmy okreslic chodzilo zapewne nie
tyle o stara jak swiat zasade przekazywana przez starych kapitanow ile o
Prawidlo 2b MPDM Odpowiedzialnosc

"Przy interpretowaniu i stosowaniu niniejszych przepisow nalezy uwzgledniac
wszystkie niebezpieczenstwa zeglugi i zderzenia oraz wszelkie szczegolne
okolicznosci, lacznie z mozliwosciami danych statkow, ktore w celu
unikniecia bezposredniego niebezpieczenstwa moga uczynic konieczne
odstapienie od niniejszych prawidel."

Prawidlo to istotnie pozwala na stosowanie uzasadnionych okolicznosciami
odstepstw lub na wnioskowanie jak postapic w nieprzewidzianych przepisami
wypadkach.

Np. jak postapic, kiedy ryzyko zderzenia obejmuje jednoczesnie trzy statki?
Albo kto ma pierwszenstwo lodz wioslowa czy jacht zaglowy?

Tym co nie maja nigdy watpliwosci podpowiadam: NIGDZIE w MPDM nie ma nawet
wzmianki o postepowaniu w odniesieniu do wiecej niz dwoch statkow
jednoczesnie, prawidlo 3b Definicje stanowi "Okreslenie "statek o napedzie
mechanicznym" oznacza kazdy statek wprowadzany w ruch przez maszyne".

Bez zastosowania prawidla 2b zadna prawidlowa odpowiedz na zadne z tych
pytan nie jest mozliwa.

Pozdrawiam:

Andrzej Guziak
mailto:agu...@kki.net.pl

-----Original Message-----
From: owner-pl-re...@newsgate.pl
[mailto:owner-pl-re...@newsgate.pl]On Behalf Of Mieczysław
Siarkiewicz
Sent: Wednesday, March 21, 2001 8:36 PM
To: pl-rec-z...@newsgate.pl

Subject: Re: Żeglarski fach ...

Użytkownik "Babloreq" <babl...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomo?ci

--- Posiadasz konto komercyjne w K.K.I. ? jesli nie koniecznie sprawdz:

Andrzej Guziak

unread,
Mar 21, 2001, 4:06:09 PM3/21/01
to
Witam!

Obawiam sie ze mozesz sie bardzo zdziwic.
Wielu rybakow i marynarzy do zawodu poszlo z zeglarstwa.
Na ogol z zeglarstwa morskiego.
Bez trudu trafisz na naprawde dobrych w te klocki.

Pozdrawiam:

Andrzej Guziak
mailto:agu...@kki.net.pl

-----Original Message-----
From: owner-pl-re...@newsgate.pl
[mailto:owner-pl-re...@newsgate.pl]On Behalf Of Meping
Sent: Wednesday, March 21, 2001 4:39 PM
To: pl-rec-z...@newsgate.pl
Subject: Re: Żeglarski fach ...

> > (Aha, i nie znam szypra, który potrafiłby od ręki poprowadzić
jacht... .)
> a ilu on zna zeglarzy, ktorzy od reki poprowadziliby jego kuter?

nie znam się na kutrach, ale myślę, że w tą stronę trochę łatwiej
ponieważ większość jachtów ma silniki, natomiast kutry żaglowe to już
gatunek wymarły.... (pomijam to oczywiście kwestię połowu)

--
Pozdrawiam

Krzysztof "Meping" Chajęcki

---

Andrzej Guziak

unread,
Mar 21, 2001, 4:06:08 PM3/21/01
to
Użytkownik "Babloreq" <babl...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomo?ci

news:99adcg$hbg$1...@korweta.task.gda.pl...
>> ja tez!!! tylko troche zeglarzy zgnebiles.... ;)
>> - Babloreq
>>
>
>Bardzo Cie prosze; zostaw kawalek postu na ktory odpowiadasz, bo w ogole
nie
>wiem o co Ci chodzi.
>Pozdrawiam, Mieczysław Siarkiewicz
>M.Siar...@eth.pl
>GSM: +48 501 303135
>GG # 68320

=========

Popieram.

Andrzej Guziak
mailto:agu...@kki.net.pl

Łukasz Szot

unread,
Mar 21, 2001, 4:08:06 PM3/21/01
to
Witam :-))

> > to teraz tak:
> > jacht bez silnika (wszak nie ma obowiązku go mieć) i kompletna flauta
> jacht bez silnika i wiatru jest jednostka nieodpowiadajaca za swoje
ruchy -
> chyba ze stanie na kotwicy albo mieliznie - wszystkie maja najwyzsze

> pierwszenstwo jako statki nie mogace nawet w najmniejszym stopniu <coach>

OK zatem tak:
wiatr... jakaś taka jedyneczka... jacht posiada zdolność manewrową, tyle
tylko że porusza się z "zawrotną" prędkością...
czy ten przykład jest bardziej przekonywujący?

> acz kolwiek przy mijankach statkow musisz przynajmniej na poczatku
zakladac,
> ze ten drugi poplynie zgodnie z MPDM i NIE WOLNO Ci ustapic, jesli on ma
to
> zrobic

jak najbardziej MOGĘ ustąpić, z tym że muszę to zrobić w sposób
zdecydowany... widoczna (dla statku któremu ustępuję) zmiana kursu lub
prędkości

> ale.... to juz inna bajka /raczej niejachtowa/

??? a czemóż to "niejachtowa"?
pozdrawiam

Łukasz Szot
0502-583-152
szo...@astercity.net

Łukasz Szot

unread,
Mar 21, 2001, 4:09:58 PM3/21/01
to

> ??? a czemóż to "niejachtowa"?

czemuż ;-)))

Łukasz Szot

unread,
Mar 21, 2001, 4:16:51 PM3/21/01
to
Witam :-)

> a Tobie zaraz skoncza sie mozliwosci unikniecia zderzenia - i to jest ten
> moment gdy czlowiekowi na bydlaku siwieja wlosy...

dopuszczenie do sytuacji gdy kończą się możliwości uniknięcia zderzenia a
włosy siwieją jest IMHO złą praktyką morską

Raz zdarzyło mi się kiedyś znaleźć w takiej sytuacji.... płynąłem wówczas z
kapitanem ************ (hmmm.... niektórzy już przy piwku tę historię
słyszeli :-) i na więcej nie mam ochoty...

jasi...@poczta.onet.pl

unread,
Mar 21, 2001, 4:25:45 PM3/21/01
to
Babloreq pisze

/małe ciach

IMO szukanie "trójkątów ciemności" jest dzieleniem włosa na czworo. Jeśli
jakimś cudem trafiłeś w te z geometryczną precyzją określone strefy - to raczej
już jest i tak wszystko jedno.

Jaromir

unread,
Mar 21, 2001, 5:10:10 PM3/21/01
to

Użytkownik Babloreq <babl...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:99afrb$7oe$1...@korweta.task.gda.pl...

> Morze:
> co do pierwszenstwa, to co prwada wypisana jest jakastam kolejnosc>

Ta "jakaśtam" kolejność to Prawidło (Rule) 18 Colregs - czy teraz na
egzaminie zamiast strzelać z pamięci tekstem konwencji można
"cośtam i o jakiśtam" przepisie mówić ???????

> nadrzedna regula jest pierwszenstwo dla statku (czyli wg. definicji
kazdego
> obiektu na wodzie sluzacego lub mogacemu sluzyc do transportu) o
mniejszej
> zdolnosci manewrowej,

Konia z rzędem jeżeli mi w "Colregrs" taką nadrzędną regułę wskażesz !!!!
Brak też w Prawidle 3 (definicje) "statku o mniejszej zdolności
manewrowej"
Jest "o ograniczonej zdolności manewrowej" - taki statek musi pokazywać
odpow. znaki i światła - Prawidło 27 (b) i może to robić w dość ściśle
określonych okolicznościach. Jego miejsce w hierarchii pierwszeństwa
ponownie "wpisane jest w jakieśtam" Prawidło 18.

> wiec porownajcie 300.000 tanker, ferry na kanale
> angielskim i jacht. wg. mnie pierwszenstwo idze tak: tanker, zagiel,
ferry -

Zaś wg mnie:
**By w tym przypadku ustalić zakres przepisów (których świeżo nabytą
znajomością epatujesz) należało by w pierwszym rzędzie sprawdzić
"Channel Pilot" / "Dover Strait Pilot" + mapę - przewodnik NP 5500
i ALORS (vol 6& 7).
**Charakterystyka akwenu podpowiada iż tanker 300 000 będzie
prawdopodobnie ograniczony swym zanurzeniem - uwzględnij.
**Ferry może być zwykła lub HSV (high speed v-l) - to dlatego czytasz
"Pilots", 5500 i ALORS by umieć je odróżnić..... .
**Przed podjęciem decyzji należało by też rozważyć widoczność,
możliwości prowadzenia obserwacji w tym radarowej, podjęcia i
utrzymania łączności radiowej oraz w pierwszym rzędzie samo
istnienie ryzyka zderzenia.
**Znacząca jest też konkretna pozycja każdej z jednostkek względem
siebie i systemu rozgraniczenia (TSS) + ich kursy.
**Pamiętać też należy że Prawidło 10 (TSS) (j) każe "nie przeszkadzać"
żaglowi i maluchom do 20m. w bezp. przejściu statków o nap. mech.
nawigującym w Strefie.
To minimum jakie masz znać pełniąc wachtę na mostku - ja _takie_
podejście do konkretnej sytuacji uważam za "USE Your Mind"
Uważam przy tym że żeglarzom wystarczy umiejętność rozróżniania
TSS na mapie i znajomość Colregs. No i oczywiście kupa zdrowego
rozsądku. Na pierwszym miejscu !!!!!!

> sa naprawde szybkie i zwrotne.

Pierwsze tak, drugie nie. No i czasami myślę że mają....., rozkład
jazdy za główny priorytet..... . Lepiej trzymać się z daleka .

> MPDMow uczyl mnie m.in. dobrze chyba znany zainteresowanym
>tematem Wladyslaw Rymarz - czlonek bodajze jakiejs komisji ktora
>tworzy MPDM (sorki, ale nie pamietam dokladnie)

"Bodajże jakaś tam komisja" to Komitet Bezp. na Morzu przy IMO
(Międzynar. Organiz. Morska - agenda ONZ)

>i byly lawnik izby morskiej - bardzo modry czlowiek.

Z oceną człowieka całkowicie się zgadzam, co do zdolności
przekazywania wiedzy, to po przeczytaniu Twoich wynurzeń
mam poważne wątpliwości :-))

> Wiecie co mowil najczesciej, gdy mielismy watpliwosci co do
interpretacji i

> mozliwosci naginania, lub lamania przepisow - USE YUOR MIND!!!!!
No właśnie !!!!!!!!!!!!

> proponuje trzymac sie zasady: mocniejszy dziob ma pierwszenstwo,
>nawet gdy nie idzie zgodnie z prawem drogi

Zgadzam się !! To wreszcie czysty zdrowy rozsądek !!!!! Starczy na
jachcie w pełnym morzu za całą znajomość przepisów.

> nawet nie wiecie w jakie przerazenie wpadalem na kolejnych zajeciach
>z MPDM, gdy widzialem jakie sa szanse na zauwazenie jachtu z mostka
>srednio duzej jednostki handlowej, o wyminieciu nie mowiac mowiac.

Warto o tym pamiętać: jacht jest bardzo słabo widoczny. W nocy
światełka widać za późno - jeżeli wogóle. Obserwacja na statkach pełniona
jest standartowo przez jedną osobę często po 12 godzin pod rząd - jest
zatem pełniona niestarannie i z przerwami.
OT -"średniej wielkości"?, na pierwszym roku?, na mooostkuuu?
Czyżby coś się diametralnie w programie zmieniło? :-)))))))))))))))

>przed dziobem takiego statku o szerokosci np.30m jest trojkat o
>'dlugosci' prawie 300m, w ktorym nie widac swiatel burtowych tylko
>mastowe, wiec co? widzimy jego rufe, tak, no wiec nie ma
>niebezbieczenstwa - no i chrrrrrup!

Hm; 300 m.- przy 10w. statku to 60 sec., przy 20w. 30 sec.
Szanse da wam jedynie niezawodny silnik albo paciorek.
A gość na mostku ? Może nie zauważył waszych mdłych światełek?
Może akurat musiał iść do kibelka? Jak ma zatwardzenie i posiedzi
tam ze trzy minuty to nawet nie poczuje że coś trafił. Trzy minuty
przy 20w. to 1850 m. Cała mila. Trzymajmy się z daleka !!!!!!

> a wiec panowie i panie: oczy i uszy dokokola glowy i jak to mowi w/w
> wykladowca 'uzywamy swojego osobistego komputera' /ze
>wskazaniem na czaszke/to bedzie mniej 'Bieszczad'

Proponuje nie ferować wyroków w tej wciąż bolesnej sprawie.
Piotrze - słyszałeś może o przepalaniu się żarówek (obu) w światłach
nav. na statkach? O matrosach, którym nie chce się ich po nocy
wymieniać? O radarach w których z trudem rozróżniasz czy są
włączone czy nie? O spaniu na wachcie? O plotkach przez VHF?
O kibelku już było. Ja słyszałem, doświadczałem i widziałem.
I wiem dlaczego mimo wnikliwych analiz przyczyny wielu
kolizji nie są jasne............ . Statki też bywają winne .

Pozdrawiam
----------

--
Jaromir Rowiński (OOW cl.2)
jar...@chelmnet.pl

Oficer Wachtowy.


Jaromir

unread,
Mar 21, 2001, 5:35:53 PM3/21/01
to

Użytkownik Babloreq <babl...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:99ag50$ae4$1...@korweta.task.gda.pl...

> jesli chodzi o morze to jest problem, bo jak wplacze mi sie kiedys cos
> takiego pod dziob i bedzie o tyle szczesliwie, ze nikomu sie nic nie
stanie,
> to izba morska rozdziela wine z reguly w dziesiatkach procent i
praktycznie
> nigdy nie daje nikomu zera - wiec nawet jesli bede robil wszystko jak
> najlepiej to dostane przynajmniej 10%, a to oznacza ze mam przej......
.
> jak dla mnie to wystarczy

Przy obecnym tempie rozwoju (a może "zwoju" :-)) ) floty nie liczyłbym na
Twoim miejscu na pracę u polskiego armatora (za tych parę lat).
Chyba że masz garba. Dużego garba. No i po co? Pracując u armatora
zagranicznego nie podlegasz właściwości polskich Izb Morskich.
Sprawdzić zatem warto jak (i czy) działają odpowiedniki Izb
w innych państwach. Mile się zdziwisz.
Znam opinię że wyroki ferowane przez instytucję tak osadzoną w prawie
jak polskia Izba Morska nie ostałyby się w Strasburgu. Znajomi prawnicy
mówili coś o prawie do obrony i uczciwym procesie...... .
Nie chciałbym jednak tego nigdy na własnej skórze przerabiać.......... .
Pozdrowienia

---
Jaromir Rowiński
jar...@chelmnet.pl


Jaromir

unread,
Mar 21, 2001, 6:39:22 PM3/21/01
to

Użytkownik <jasi...@poczta.onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:1f5d.000000...@newsgate.onet.pl...

> Babloreq pisze
>
> /małe ciach
>
> IMO szukanie "trójkątów ciemności" jest dzieleniem włosa na czworo.
Jeśli
> jakimś cudem trafiłeś w te z geometryczną precyzją określone strefy -
to raczej
> już jest i tak wszystko jedno.

Podzielam pogląd na dzielenie włosa.

Babloreqsiowi, mimo wzystko, kiedy już trafi na mniej "wirtualny" i
odpowiedniej wielkości statek radzę by wieczorkiem, gdy będą w drodze
udał się na "focsl'e" i popatrzał w kierunku nadbudówki. Zgadnijcie cóż
tam wyraźnie acz niezupełnie zgodnie z geometryczną precyzją
przepisu na obu skrzydłach mostka się jarzy. Ja zawsze widywałem OBA
światła burtowe. Szerokość 20, od mostka do dziobu 70. Wiem że
niezgodnie z definicją. Ale zgodnie z rzeczywistością :-)))))))))).
Powodzenia w zaliczaniu tych zajęć "laboratoryjnych".


--
Jaromir Rowiński
jar...@chelmnet.pl

Meping

unread,
Mar 21, 2001, 7:56:42 PM3/21/01
to
Użytkownik Łukasz Szot <szo...@astercity.net> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:3ab91c43$1...@news.astercity.net...

> Raz zdarzyło mi się kiedyś znaleźć w takiej sytuacji.... płynąłem
wówczas z
> kapitanem ************ (hmmm.... niektórzy już przy piwku tę
historię
> słyszeli :-) i na więcej nie mam ochoty...

przy okazji poznałem nietypowy sposób odpalania volvo-penty..........
pochodnią ;-))
A co do opowieści to można było osiwieć od słuchania......... ;-/

--
Pozdrawiam

Krzysztof "Meping" Chajęcki

Jaromir

unread,
Mar 21, 2001, 8:57:27 PM3/21/01
to

Użytkownik Andrzej Guziak <agu...@kki.net.pl>
oparł się o klawiaurę i mu wyszło
...
> Kriss, nie przejmuj sie. Masz przeciez racje. Wszystkich i tak nie
> przekonasz.
Mnie nie przekonał !!!!!!!!!!

> Dyskusja dryfuje z tematu zeglarskiego fachu w kierunku Twojego
> przygotowania zawodowego. Jeszcze troche a grupowicze urzadza Ci
egzamin.
> Sadzac z postow Twoich korespondentow, na pewno oblejesz.
Andrzeju pozwól sobie powiedzieć - Kriss naprawdę nie wie o czym
pisze. W dziedzinie śródlądowego prawa drogi sam popełniam błędy.
Zdarzyło mi się nawet przytoczyć nową podst. prawną i starą treść
rozporządzenia.Na szczęście bez nijakiej szkody dla wymowy przepisu.
Kriss zaś zdaje się nie wiedzieć o jego istnieniu......; o istnieniu
prawa
na podstawie którego latami wykonywał swoją pracę.......
Nie wiem jak w Koźlu, w Gdańsku by oblał. ;-))))))

> Prawdopodobnie nowy, "wspanialy" system stopni poczynil juz umyslowe
> spustoszenie. To pierwsze efekty.
> Moze lepiej by tych stopni wogole nie bylo.
> Wiem, wiem, bomba ... cofam tasme ... :-)))
Nie cofaj się; tak - lepiej zlikwidować fikcję !!!!

> Delikwent (oczywiscie nie kazdy, sa przeciez tacy co mysla inaczej) po
> jednej godzinie wykladow z MPDM i po drugiej z przepisow srodladowych
czuje
> sie pogromca oceanow.
Wyjaśniam - nie jestem oceanów pogromcą, dziękuję staremu Neptunowi
że tolerując mnie od paru lat pozwala mi na oceanach pracować. Z MPDM
zdałem państwowy egzamin, poprzedzony prócz wieloletniej praktyki
wielomiesięczną nauką. Podobnie z 14 innych przedmiotów. Przepisy
Śródlądowe zwykłem wozić ze sobą na każdą łódkę. Na wypadek
gdybym znów zapomniał.
Albo gdybym spotkał kolejnego Kriss'a !!!!

> Gorzej, w jego swiadomosci jest tak na pewno, bo on ma na to stosowny
> "papierek". Ten "papierek" sporo go kosztowal, musi byc wiec na prawde
> bardzo wazny ("papierek" rzecz jasna).
Logiczny wniosek - likwidacja "papierków" spowoduje wzrost świadomości.
Może przez pierwszych parę lat topić się będzie te 5% (oby tylko)
idiotów
o których ktoś wspominał. Wreszcie katastroficzne konfabulacje Kriss'a
choć troszkę by się sprawdziły.......... Może też pewien mój 14 lat
młodszy
kolega (nieźle żeglujący) będzie mógł wreszcie legalnie, w czerwcowe
pogodne przedpołudnie, popłynąć prywatnym Nefrytem, z dziewczyną,
z Gdyni do Jastarni. Teraz też pływa. Nielegalnie. Zostawiam mu patent
na łódce. Schowany w jachtowym kibelku, żeby nikt "papierka" nie ukradł.
Niechby już ten "papierek" w tym kibelku pozostał.

> Moze gdyby nie mial "papierka", zastanowilby sie czy istotnie wszystko
juz
> wie.
Mam również papierek zatytułowany :
"Dyplom Oficera Polskich Statków Morskich"
W paru odmianach. Cenię go sobie .
Istotnie nie wiem "wszystkiego". Mało wiem. Nic prawie.
I dlatego wiem więcej niż Kriss, gotów wszystkich pouczać............ .

Pozdrawiam
--
Jaromir Rowiński
jar...@chelmnet.pl


>


Jaromir

unread,
Mar 21, 2001, 10:36:46 PM3/21/01
to

Użytkownik Andrzej Guziak <agu...@kki.net.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych wystukał taki tekst na klawiaturze:
> Dawno temu niejaki pan Gauss "popelnil" miedzy innymi krzywa, nazwana
od
> Jego nazwiska krzywa Gaussa lub krzywa dzwonowa. Mowiac krotko i bez
> zbednych dywagacji, ok. 5% zeglujacych (plywajacych) to geniusze,
prawdziwi
> zdobywcy oceanow, takie samorodki, bryly zlota a 5% to kompletnie
> nieodpowiedzialni kretyni o sklonnosciach samobojczych, 90% pomiedzy
nimi to
> wszystkie mozliwe kombinacje poczynajac od swietnych do zupelnie
miernych
> zeglarzy, marynarzy i rybakow.
My rozmawiamy o tych 95% żeglarzy. Daj się wybijać paru promilom
kretynów,
nie zabieraj swobody i wolności żeglugi większości, dlatego że parę
procent
dać mogło by du..y. I tak daje.

> Dyskusja, o ile ma miec wogole jakikolwiek sens, dotyczy jedynie tych
> gaussowskich 5% i to jedynie po jednej stronie krzywej. Wyciaganie
ogolnych
> wnioskow nie ma sensu.
Kriss rozpoczął dyskusję. Posługując się przykładem zachowań paru
pryszczatych gumbasów spod mostu w Mikołajkach udowadniał ogólny
wniosek o naszej niewiedzy, samemu wiedząc zbyt mało. Młody jest.
Uczy się jeszcze. Może kiedyś dołączy do 90% większości w swoim fachu.
Chwilowo zamilkł. Życzę mu by nauczył się czegoś o faktach, nie o mitach.
Tomek napisał do Kriss'a:
> Piszesz ogolniki, a wyciagasz szczegolowe i absurdalne wnioski, i
> chcesz byc brany poważnie.
Podpisuję się pod tym.

> Dajmy sobie jednak spokojnie powiedziec, ze sa wsrod nas durnie.
Wprawdzie
> chyba nie az tacy (ktos tak napisal), ze kapitan jachtowy nie potrafi
> poplynac "szlakiem praojcow" tj z Gdyni do Jastarni ale.........
<ciach>
Napisałem co widziałem:
**Jeden wymyślił nową meteorologię; lata całe temu na egzaminie
udowadnialiśmy sobie w którą stronę kręcą się niże. Do dziś kręcą się
w "moją" ;-))) O nic więcej już mnie nie pytał.... Z meteo miałem tróję.
**Drugi wchodząc "Korsarzem" do Kłajpedy skasował delfiniak i na
szczęście
mniej skutecznie dwoje załogantów wysłanych by "chronić bukszpryt".
**Trzeci w nocy przy dobrej widoczności pomylił Hel z Jastarnią.
Twierdził
że wie lepiej od nas. Zdanie zmienił dopiero w główkach. Wydawał się być
mocno obrażony że to nie były główki Jastarni. Fakt - nie płynęliśmy z
Gdyni tylko z Górek. Czas umilały nam opowieści o przewagach naszego
dowódcy w roli Prezesa Dużego Klubu, na południu Polski.
**Czwartego, jedynego do dziś aktywnego rozpoznacie zawsze po
gorzelnianym zapachu. Ten najmniej groźny. W końcu na "dowódzonym"
przez niego "kredensie" zawsze ktoś inny wie jak wrócić do domu... .
**Inny chorował przez cały czas w morzu. Podczas każdego rejsu.
Zawsze powyżej stanu morza dwa. Ale ta czapka w porcie na manewrach,
ten mars na twarzy przy cumowaniu, te komendy.......... .

> Czy z tego wynika, ze wszyscy zeglarze sa tacy? Nie, nie i
> jeszcze raz nie. Nie wynika. Wynika jednak dowodnie, ze tacy rowniez
sa.
Dodam - niezależnie od świstka zwanego patentem. Co dowodzi nie tyle
zbędności patentów ile zbędności ich obligatoryjnego posiadania. Kto chce
niech potwierdza fakt odbycia szkoleń. Dla samego siebie, ze snobizmu
i może jeszcze dla Ubezpieczyciela. Nie dla Urzędasa. Nie obowiązkowo.

> Rozumiem, ze posty Kriss'a dotycza wlasnie takich zeglarzy i tylko
takich.
Wnioski zaś Kriss'a dotyczyły ogółu. Szczęśliwie zawodowa indolencja
Kriss'a nie spowoduje mojej krytyki wszystkich marynarzy śródlądowych.

> Poruszyles Tomku ciekawy temat wzajemnej niecheci amatorow i
> profesjonalistow. Dla tych profi samo okreslenie zeglarz to obelga. Dla
> niektorych zeglarzy okreslenie marynarz ma odcien niekonieczny.
Przypadkowo jestem i amatorem i profesjonalistą.
Sytuacja nie jest tak zła jak wygląda. Wystarczy nieco więcej wiedzy
po obu stronach o przeciwnej grupie, a grupy przestają być przeciwne... .

Miłych spotkań przy dowolnym stoliku Jarkowego "Baru u Neptuna"
Ahoj !

--
Jaromir Rowiński
jar...@chelmnet.pl

jasi...@poczta.onet.pl

unread,
Mar 22, 2001, 1:19:23 AM3/22/01
to
Jaromir (zamieszkały w Polsce na stałe)

> Konia z rzędem jeżeli mi w "Colregrs" taką nadrzędną regułę wskażesz !!!!

Racja - reguły takiej nie ma. Ale IMHO: zasada "ustępuj temu, który ma gorszą
sytuację manewrową" to najkrótsze streszczenie DUCHA przepisów Colregs. Czyli
właśnie praktyczne "uzycie rozumu" - do którego - jak najsłuszniej - nawołujesz.

OT - i z innego wątku, więc z naruszeniem netykiety (wybaczcie): za posłanie
Cie w pigułę (tj. do USA) serdecznie przepraszam - :-))). Kosztów przejazdu nie
zwracam!

Pozdrowienia - Jasiek

Krystyna Chodorowska

unread,
Mar 22, 2001, 9:28:27 AM3/22/01
to

Użytkownik "Babloreq" <babl...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:99adcg$hbg$1...@korweta.task.gda.pl...

> ja tez!!! tylko troche zeglarzy zgnebiles.... ;)
> - Babloreq

przeciez Jarek sam jest zeglarzem! (przynajmniej w tej roli mialam okazje
tudziez przyjemnosc go ogladac)... wiec chyba wie, co mowi... ;-))))

pozdrawiam

K.

ma...@wp.pl


Babloreq

unread,
Mar 21, 2001, 11:36:24 AM3/21/01
to
> Przy obecnym tempie rozwoju (a może "zwoju" :-)) ) floty nie liczyłbym na
> Twoim miejscu na pracę u polskiego armatora (za tych parę lat).
tiaaa, ja mam zamiar byc bezrobotnym - ale dla polskiej skarbowki!!!
:)))))))))

> Chyba że masz garba. Dużego garba. No i po co? Pracując u armatora
> zagranicznego nie podlegasz właściwości polskich Izb Morskich.
wiesz ze o tym nie pomyslalem?...
nawet jako obywatel i jesli cos sie stanie na polskich wodach? oki, podoba
mi sie

> Sprawdzić zatem warto jak (i czy) działają odpowiedniki Izb
> w innych państwach. Mile się zdziwisz.
> Znam opinię że wyroki ferowane przez instytucję tak osadzoną w prawie
> jak polskia Izba Morska nie ostałyby się w Strasburgu. Znajomi prawnicy
> mówili coś o prawie do obrony i uczciwym procesie...... .
no to mnie pocieszyles :))

> Nie chciałbym jednak tego nigdy na własnej skórze przerabiać.......... .
ja tez, i nie sadze zeby kto kolwiek chcial - zycze wiec wszystkim duzo
rozumu i szczescia!!!

Babloreq

unread,
Mar 21, 2001, 11:41:56 AM3/21/01
to

> przeciez Jarek sam jest zeglarzem! (przynajmniej w tej roli mialam okazje
> tudziez przyjemnosc go ogladac)... wiec chyba wie, co mowi... ;-))))
wiem, wiem - samokrytyka :)
ja to tam w ogole nie powiniennem sie odzywac bo za malutki robaczek jestem
w dodatku, ktos cos tak napisal, ze odnioslem wrazenie, ze mysli ze ja juz
plywalem zawodowo na tankerach :)) otoz nie: nie mam nawet zeglarza,
plywalem malo, a ostatnio prawie w ogole, a w szkole jestem dopiero drugi
semestr - tylko tak sie powymadrzac lubie :-/
niemniej obiecuje ze stan oplywania poprawie! :))
- Babloreq skolowany po dwoch godzinach nawigacji @-<
It is loading more messages.
0 new messages