Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

2 x 33 = bazar, czyli o patentach nowych i starych

38 views
Skip to first unread message

Janusz Zbierajewski

unread,
Nov 6, 2006, 6:02:11 PM11/6/06
to
Wróciłem właśnie z imprezy pt. "Szocik-kojocik oblewa plastik". Tzn. impreza w
10 B jeszcze trwa, to ja się urwałem.

Najpierw było testowanie pływalności patentu (w końcu jest to patent morski,
więc zdolność do pływania jest jakby uzasadniona).
Zespół testatorów (w którym i ja - mówiąc językiem Zagłoby - pars magna fui -
przeprowadził badania naukawe, z których wynika, że nowy patent pływa.
O, pardon, to banał. Naukowo mówiąc - posiada pływalność dodatnią. Czyli - na
jeziorach można go wrzucić do wachy i robić manewr "patent za burtą".

Korzystanie jednak z patentu kojota na takim - weźmy - Zalewie Z. jest
przerostem formy nad treścią. W końcu jest to dokument morski.
Niestety, w 10 B boleśnie dał się zauważyć brak wody morskiej, zaczęliśmy więc
robić badania naukawe nad innymi cieczami, dostępnymi bez trudności w wyż. wym.
tawernie.

Nasze badania wykazały, że nowy patent zanurzony w piwie - TONIE! Leży, jak jaki
głupi na dnie kufla! Już-już-żeśmy się ucieszyli, że jest pretekst, żeby spić
Szota (no bo dopóki nie opróżni kufla - nie będzie miał patentu, przecież nie
jest aż takim chamem, żeby pchać brudną łapę do kufla z piwem).

Aż tu - siurpryza. Mniej więcej po 48,68 sekundy patent zaczął się pokrywać
bąbelkami i już po 1 minucie i 55,34 sec. wypłynął był na powierzchnię!!!

Przyszli magistranci - oto temat ambitnej (i przyjemnej ze względu na badania
empiryczne) pracy magisterskiej: Wkład ministra Lipca i PZŻ w uwalnianie CO2 z
piwa "Warka".

Byliśmy gotowi ambitnie prowadzić dalsze badania, aż do habilitacji włącznie,
ale nagle przylazła Stara Zientara i zepsuła nasze osiągnięca naukawe swoją
głupią ciekawością.

Jaki masz numer patentu? - zapytała Zientara Szocika.
Trzydzieści trzy - odparł był świeżo upieczony Szocik-kojocik.
O, q.... (tu nie dosłyszałem słowa) - ja też mam czidzieści czi - zdumiała się
niepomiernie Zientara. Tyle, że papierowe.

W tawernie powiało grozą. Ci, którzy już byli leciutko naprani - wytrzeźwieli w
mgnieniu oka. I znowu - cholera, całe pijaństwo na nic!

Znaczy - na jednej imprezie spotkały sie dwa patenty numer 33.

Rozwiązań i wniosków z tej numerologicznej zagadki jest kilka:
1. Jeden z nich (Szot lub Zientara) kupił patent na bazarze Różyckiego.
2. Obaj kupili patenty na bazarze.
3. Chłopaki na bazarze poszli na ilość i drukują jak leci, nie dbając o zmianę
numerów.
4. Co za czasy, moja pani, już nawet chłopakom z Różyckiego nie można ufać!
5. Chyba trza się przerzucić na Stadion X-lecia. Tam kałachy i bazooki sprzedają
oryginalne, więc może i patenty też.

Pozdrawiam
Janusz-niedokończony-docent-rehabilitowany-Zbierajewski

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Jacek Kijewski

unread,
Nov 6, 2006, 6:23:40 PM11/6/06
to
On Tue, 7 Nov 2006, Janusz Zbierajewski wrote:

> Rozwiązań i wniosków z tej numerologicznej zagadki jest kilka:
> 1. Jeden z nich (Szot lub Zientara) kupił patent na bazarze Różyckiego.
> 2. Obaj kupili patenty na bazarze.
> 3. Chłopaki na bazarze poszli na ilość i drukują jak leci, nie dbając o zmianę
> numerów.
> 4. Co za czasy, moja pani, już nawet chłopakom z Różyckiego nie można ufać!
> 5. Chyba trza się przerzucić na Stadion X-lecia. Tam kałachy i bazooki sprzedają
> oryginalne, więc może i patenty też.

Bez ustalenia, czy czi pytajne, czy czi wzięte liczebniczo do niczego
sensownego nie dojdziecie.

A pies? A na Chocimskiej...

--
***********Jacek Kijewski, ja...@sail-ho.pl z odwiecznym (since 1995) mottem: *
"Kazda dostatecznie rozwinieta technologia niczym
szczegolnym nie rozni sie od magii" Linux admin
Portal żeglarski: http://www.sail-ho.pl
************************************* Support Open Source: http://www.rwo.pl *

Marek MAAR Grzywa

unread,
Nov 6, 2006, 6:45:15 PM11/6/06
to
Janusz Zbierajewski napisał(a):

> Zespół testatorów (w którym i ja - mówiąc językiem Zagłoby - pars magna fui -
> przeprowadził badania naukawe, z których wynika, że nowy patent pływa.

A jakby Szanowny Pan, Panie Kapitanie, przybliżył skład 'zespołu
testerów' to wiele by wyjaśniło. To czy coś pływa zależy wszak także od
punktu patrzenia (lub punktu tonienia:)

> Przyszli magistranci - oto temat ambitnej (i przyjemnej ze względu na badania
> empiryczne) pracy magisterskiej: Wkład ministra Lipca i PZŻ w uwalnianie CO2 z
> piwa "Warka".

A za przeproszeniem - kartonik w okładce to pływa? Badane było?

> Jaki masz numer patentu? - zapytała Zientara Szocika.
> Trzydzieści trzy - odparł był świeżo upieczony Szocik-kojocik.

> 5. Chyba trza się przerzucić na Stadion X-lecia. Tam kałachy i bazooki sprzedają


> oryginalne, więc może i patenty też.
>

Ostatnio, kupiony na Stadionie X-lecia kałach, też miał numer '33' -
sprzedawca zaklinał się, że z 'ojczyźnianej wajny' pochodził, sam tow.
Stalin go ściskał. Może kojocie Zientarowo-Szotowe papiery też mają
drobnym drukiem 'Made in USSR'?

:-)
m.

Jacek Kijewski

unread,
Nov 6, 2006, 7:12:05 PM11/6/06
to
On Tue, 7 Nov 2006, Marek MAAR Grzywa wrote:

> Ostatnio, kupiony na Stadionie X-lecia kałach, też miał numer '33' -
> sprzedawca zaklinał się, że z 'ojczyźnianej wajny' pochodził, sam tow. Stalin
> go ściskał. Może kojocie Zientarowo-Szotowe papiery też mają drobnym drukiem
> 'Made in USSR'?

Łgał jak najęty, chyba, że Wielikaja Otiecziestwiennaja ciągnęła się aż do
wyjścia z Afganistanu, w każdym razie kałachy weszły na uzbrojenie w 1948
(choć się AK-47 zwą). W końcu z czegoś (tj. maschinesturmgewehr) tow.
Kałasznikom musiał coś zernąć (chyba, żeby wierzyć w geniusz narodu
radzieckiego).

Po mojemu przez analogię Łukasz coś za wcześnie patent dostał ;)

Marcin Kantorek

unread,
Nov 6, 2006, 7:51:41 PM11/6/06
to
Jacek Kijewski napisał(a):

> Bez ustalenia, czy czi pytajne, czy czi wzięte liczebniczo do niczego
> sensownego nie dojdziecie.

Takoż też wnioskowano. Niemniej dodać należy, że jeśli każdy plasticzany
patent będzie skutkował taką miłą imprezą knajpianą (f.e. - kol. Ciech z
gitarą (osobiście widziałem na własne oczy oraz osobiście słyszałem na
własne uszy oraz osobiście mam na to własnych świadków (i jest to to
fakt autentyczny))) - trzeba będzie przyznać, że w popularyzacji
Żeglarstwa Jako Takiego p. minister Lipiec odnosi niebywałe sukcesy.
:)

--
Marcin 'Cypis' Kantorek |
/|)
'-/_\
~~~~~~ http://www.DINO.merigold.pl ~~~~~~~~'===='~~~~~~~~~

Wojtek Zientara

unread,
Nov 6, 2006, 9:49:03 PM11/6/06
to
W artykule news:Pine.LNX.4.64N.06...@goldenhinde.sail-ho.pl,
niejaki(a): Jacek Kijewski z adresu <ja...@sail-ho.pl> napisał(a):

> Po mojemu przez analogię Łukasz coś za wcześnie patent dostał ;)

Eeeeee.... ja tam do Łukasza nic nie mam, a nawet go lubię. Ale jak mi numer
BACZNOŚĆ oficjalnego patentu PZŻ SPOCZNIJ podebrał, to muszę sprawę zbadać
:)


--
Pozdrawiam
Wojtek
http://strony.aster.pl/zientara/
Żeglarz ma interes (własny) pływać bezpiecznie. Statek ma interes
pływać tanio. Dlatego jedni nie rozumieją drugich. (c) J. Kijewski


Bartosz Czerwonka

unread,
Nov 7, 2006, 12:43:17 AM11/7/06
to
Dnia Tue, 7 Nov 2006 01:12:05 +0100, Jacek Kijewski napisał(a):

> Łgał jak najęty, chyba, że Wielikaja Otiecziestwiennaja ciągnęła się aż do
> wyjścia z Afganistanu, w każdym razie kałachy weszły na uzbrojenie w 1948
> (choć się AK-47 zwą). W końcu z czegoś (tj. maschinesturmgewehr) tow.
> Kałasznikom musiał coś zernąć (chyba, żeby wierzyć w geniusz narodu
> radzieckiego).

E tam panie, a ja na własne oczy widziałem w Wysokiej Fali, jak z kałaszami
atakowali w Ritzen. Jakby się kto nie domyślił - w najlepszym polskim
serialu "historycznym" Tri Poliaka, Gruzin i sobaka. Więc pewnie i w
Otiecziestwiennoj mogły te przecudnej urody kosiarki uczestniczyć ;).

--
Becer

Michał Grodecki

unread,
Nov 7, 2006, 3:05:21 AM11/7/06
to
Dnia 2006-11-07 01:12, Użytkownik Jacek Kijewski napisał:

> On Tue, 7 Nov 2006, Marek MAAR Grzywa wrote:
>
>> Ostatnio, kupiony na Stadionie X-lecia kałach, też miał numer '33' -
>> sprzedawca zaklinał się, że z 'ojczyźnianej wajny' pochodził, sam tow.
>> Stalin go ściskał. Może kojocie Zientarowo-Szotowe papiery też mają
>> drobnym drukiem 'Made in USSR'?
>
>
> Łgał jak najęty, chyba, że Wielikaja Otiecziestwiennaja ciągnęła się aż
> do wyjścia z Afganistanu, w każdym razie kałachy weszły na uzbrojenie w
> 1948 (choć się AK-47 zwą)

Nie zwą się tylko Amerykanie je tak zwą - Rosjanie nigdy oficjalnie tego
oznaczenia nie używali.

> W końcu z czegoś (tj. maschinesturmgewehr)
> tow. Kałasznikom musiał coś zernąć (chyba, żeby wierzyć w geniusz narodu
> radzieckiego).

Jak mówią na Podhalu - psińco prawda, panocku! Akurat z STG-44 to AK ma
tyle wspólnego że obydwa strzelają nabojem pośrednim i mają łukowy
magazynek. Jak pewnie pamiętasz sprawa n-razy tłumaczona na
pl.misc.militaria. Co Rosjanie zżynali to zżynali, ale akurat nie w tym
wypadku.

--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy

Jerzy Makieła

unread,
Nov 7, 2006, 3:34:50 AM11/7/06
to
Michał Grodecki napisał(a):

> magazynek. Jak pewnie pamiętasz sprawa n-razy tłumaczona na
> pl.misc.militaria.

Powoływanie się na autorytet pl.misc.militaria jest trochę śmieszne:-)))))


--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl/ http://galeria.makiela.pl/
GSM 601-938-951 VoIP 0-399-008-347

Michał Grodecki

unread,
Nov 7, 2006, 3:43:24 AM11/7/06
to
Dnia 2006-11-07 09:34, Użytkownik Jerzy Makieła napisał:

> Michał Grodecki napisał(a):
>
>> magazynek. Jak pewnie pamiętasz sprawa n-razy tłumaczona na
>> pl.misc.militaria.
>
>
> Powoływanie się na autorytet pl.misc.militaria jest trochę śmieszne:-)))))

Tylko że na pl.misc.militaria podawano namiary na poważniejsze źródła -
i to już nie jest śmieszne.

Misiek

unread,
Nov 7, 2006, 3:53:30 AM11/7/06
to
Marek MAAR Grzywa napisał(a):

> A jakby Szanowny Pan, Panie Kapitanie, przybliżył skład 'zespołu
> testerów' to wiele by wyjaśniło. To czy coś pływa zależy wszak także od
> punktu patrzenia (lub punktu tonienia:)

Ja bylem! Patent wlasnoocznie widzialem. Kobiety wino spiew... slowem -
kto nie byl niech zaluje ;)
--
----> Michał "Stiopa" Hubicki <--------------------------
"Jestem Misiem o Bardzo Małym Rozumku
i długie słowa sprawiają mi wielką trudność."
------------------------------ Alan Alexander Milne -----

Janusz Zbierajewski

unread,
Nov 7, 2006, 3:58:27 AM11/7/06
to
> Marek MAAR Grzywa napisał(a):
>
> > A jakby Szanowny Pan, Panie Kapitanie, przybliżył skład 'zespołu
> > testerów' to wiele by wyjaśniło. To czy coś pływa zależy wszak także od
> > punktu patrzenia (lub punktu tonienia:)
>

Z Twojego punktu patrzenia - byli dwaj faceci z "Rudej" na ostatnim SIZ-ie.
Jeden taki, co juzing nazywał cumą i drugi, co sejzingi nazywał cumami;-)))

Pozdrawiam cumowniczo
Janusz Zbierajewski

Paweł ccc

unread,
Nov 7, 2006, 4:16:05 AM11/7/06
to
Janusz Zbierajewski <janusz.zbiera...@vp.pl> napisał(a):

>
> Jaki masz numer patentu? - zapytała Zientara Szocika.
> Trzydzieści trzy - odparł był świeżo upieczony Szocik-kojocik.
> O, q.... (tu nie dosłyszałem słowa) - ja też mam czidzieści czi - zdumiała się
> niepomiernie Zientara. Tyle, że papierowe.
>

> Znaczy - na jednej imprezie spotkały sie dwa patenty numer 33.
>
> Rozwiązań i wniosków z tej numerologicznej zagadki jest kilka:
> 1. Jeden z nich (Szot lub Zientara) kupił patent na bazarze Różyckiego.
> 2. Obaj kupili patenty na bazarze.
> 3. Chłopaki na bazarze poszli na ilość i drukują jak leci, nie dbając o zmianę
> numerów.
> 4. Co za czasy, moja pani, już nawet chłopakom z Różyckiego nie można ufać!
> 5. Chyba trza się przerzucić na Stadion X-lecia. Tam kałachy i bazooki sprzedaj
> ą
> oryginalne, więc może i patenty też.
>
> Pozdrawiam
> Janusz-niedokończony-docent-rehabilitowany-Zbierajewski
>
>
>


Nauka radziecka zna takie przypadki, ale.. nie tylko radziecka.
Kilka lat temu, na Młodzieżowe Mistrzostwa Świata w piłce nożnej (do lat 21 o
ile się nie mylę), przyjechała Reprezentacja jednego z krajów afrykańskich, a
jej zawodnicy mieli wszystkie paszporty wystawione na to samo nazwisko, z
jedną datą urodzenia, tylko zdjęcia zawodników były oryginalne. Takie
dwudziestoraczki, tylko nie z jednej matki...

Może PZŻ zatrudnił, w ramach oszczędnosci, "urzędników" co te paszporty
wystawiali....

Pozdrowienia

Paweł

P.S. a tak poważnie, kiedyś patenty wystawiane przez PZŻ miały numery "łamane"
przez cośtam np. 33/WA, czy nowe "plastiki" mają to samo ?

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Jacek Kijewski

unread,
Nov 7, 2006, 4:26:32 AM11/7/06
to
On Tue, 7 Nov 2006, Bartosz Czerwonka wrote:

> Dnia Tue, 7 Nov 2006 01:12:05 +0100, Jacek Kijewski napisał(a):
>
>> Łgał jak najęty, chyba, że Wielikaja Otiecziestwiennaja ciągnęła się aż do
>> wyjścia z Afganistanu, w każdym razie kałachy weszły na uzbrojenie w 1948
>> (choć się AK-47 zwą). W końcu z czegoś (tj. maschinesturmgewehr) tow.
>> Kałasznikom musiał coś zernąć (chyba, żeby wierzyć w geniusz narodu
>> radzieckiego).
>
> E tam panie, a ja na własne oczy widziałem w Wysokiej Fali, jak z kałaszami
> atakowali w Ritzen. Jakby się kto nie domyślił - w najlepszym polskim
> serialu "historycznym" Tri Poliaka, Gruzin i sobaka. Więc pewnie i w

Dwa paliaka, z czego jeden podobno gdańszczanin (kaszeba to un nie był),
jeden ślunzak i jeden gruzin. Oraz bundesterier. Czołowe dzieło polskiej
S-F :)

A odcinek w Ritzen ciemny był i nie zwróciłem uwagi :)

Jacek Kijewski

unread,
Nov 7, 2006, 4:29:40 AM11/7/06
to
On Tue, 7 Nov 2006, Jerzy Makieła wrote:

> Michał Grodecki napisał(a):
>
>> magazynek. Jak pewnie pamiętasz sprawa n-razy tłumaczona na
>> pl.misc.militaria.
>
> Powoływanie się na autorytet pl.misc.militaria jest trochę śmieszne:-)))))

;)

(a o kopiowaniu to wiem, że teza kontrowersyjna, ale jakoś bardzo podobna
do 99,9% osiągnięć radzieckiej myśli technicznej)

Jacek Kijewski

unread,
Nov 7, 2006, 4:50:18 AM11/7/06
to
On Tue, 7 Nov 2006, Janusz Zbierajewski wrote:

>> Marek MAAR Grzywa napisał(a):
>>
>>> A jakby Szanowny Pan, Panie Kapitanie, przybliżył skład 'zespołu
>>> testerów' to wiele by wyjaśniło. To czy coś pływa zależy wszak także od
>>> punktu patrzenia (lub punktu tonienia:)
>>
>
> Z Twojego punktu patrzenia - byli dwaj faceci z "Rudej" na ostatnim SIZ-ie.
> Jeden taki, co juzing nazywał cumą i drugi, co sejzingi nazywał cumami;-)))

Widziałem kiedyś linę kotwiczną stosowaną do 16-metrowego jachtu
regatowego. Była to spectra, 3-4 mm. Otóż podczas regat wokół Wight, albo
inszych rzeczy w UK i okolicach są pływy, prądy i inne takie
przeszkadzajki. Jak nie ma wiatru, a prąd nie w ta strona, to jacht cofa
od mety, zamiast przybliżać. Rzuca się wtedy lekką kotwicę i np. 400
metrów takiej liny, żeby przeczekać. Wystarczy trójka.

Z drugiej strony to, czym wiążesz do kei Zawiasa albo Pogorię mój teść
używał do mocowania pokryw luków albo podwieszania trapu, natomiast co do
cum, to miałby inne wyobrażenia. Ale on z tych, że jak jego córkę brałem
na morze, to mnie pytał, ile Zefirek ma wyporności i był bardzo
zdegustowany, że poniżej 5000 ton.

Nie ma się co śmiać z cudzych cum ;)

Misiek

unread,
Nov 7, 2006, 5:08:17 AM11/7/06
to
Janusz Zbierajewski napisał(a):

> Z Twojego punktu patrzenia - byli dwaj faceci z "Rudej" na ostatnim SIZ-ie.
> Jeden taki, co juzing nazywał cumą i drugi, co sejzingi nazywał cumami;-)))

Jaki przybój taka cuma ;)

myszek

unread,
Nov 7, 2006, 5:20:57 AM11/7/06
to
Misiek wrote:

> > Z Twojego punktu patrzenia - byli dwaj faceci z "Rudej" na ostatnim SIZ-ie.
> > Jeden taki, co juzing nazywał cumą i drugi, co sejzingi nazywał cumami;-)))
>
> Jaki przybój taka cuma ;)

To najgrubsze powinno sie stosowac na Kisajnie ;-D

pozdrowienia

krzys


--
_^..^_)_
\ /
\____/

Piotr Gralak

unread,
Nov 7, 2006, 6:00:07 AM11/7/06
to
On Tue, 7 Nov 2006 03:49:03 +0100, "Wojtek Zientara"
<starazi...@interia.pl> wrote:

>Eeeeee.... ja tam do Łukasza nic nie mam, a nawet go lubię. Ale jak mi numer
>BACZNOŚĆ oficjalnego patentu PZŻ SPOCZNIJ podebrał, to muszę sprawę zbadać
>:)

Cóż Wojtku, nie pozostaje Ci nic innego, jak wysupłać 50 złociszy,
zdobyć zaświadczenie o braku (przeciwwskazań), i zamienić patent na
plastikowy. A potem wysłać Szocikowi wezwanie do zapłaty 50 zł :)

PG

Janusz Zbierajewski

unread,
Nov 7, 2006, 8:02:54 AM11/7/06
to
Ciach!

>
> Paweł
>
> P.S. a tak poważnie, kiedyś patenty wystawiane przez PZŻ miały numery "łamane"
> przez cośtam np. 33/WA, czy nowe "plastiki" mają to samo ?
>

Miały, ale tylko "małe" i średnie", tzn. do morsa włącznie. Ja sam mam morsa
trzebieskiego więc numer jest (jeśli dobrze pamiętam ) 181/T.
Kapitany zawsze miały numerację tylko numeryczną (bez alfa)... ale!
Pierwsza numeracja była "od zarania dziejów" czyli jak delikwent już nie
potrzebował patentu (bo JKM Neptun - jak wiadomo - nie żąda okazania kwitów),
ten numer pozostawał wolny.
W tamtych czasach po numerze patentu można było się zorientować, od jak dawna
ten kapitan jest kapitanem.
Kiedy wprowadzono patenty "niebieskie" - zaczęto numerować w kolejności
zgłaszania, czyli jak się szybko zgłosił nowoupieczony kojot - dostał np. nr 17,
a taki, co kapitanował już 30 lat, ale zgłosił się później - dostał np. 1342.
Z numeru na niebieskim patencie nic nie wynika. Motorowodniacy rozwiązali to
bardzo prosto. Na niebieskim patencie motorowodnym jest rubryka "Otrzymał
dnia..." i dlatego, niezależnie od numeru - wiadomo mniej więcej od jak dawna
delikwent jest kojotem.
Teraz plastiki są numerowane znowu od początku i to tak (cośmy wczoraj na
przykładzie Szotowego patentu przetestowali) że numer wydrukowany jest taki sam,
jak numer na hologramie.
Ponieważ Jego Wysokość Minister zarządził, że stare patenty zachowują ważność,
więc coraz częściej będą zachodziły przypadki spotkań różnych kojotów o takich
samych numerach patentów.
Niby nie ma to większego znaczenia, ale wyobrażam sobie minę np. faceta z urzędu
morskiego, kiedy zobaczy na Zawiasie taką listę załogi: Kapitan A.B. - kj. pat.
nr 222, z-ca kapitana C.D., kj. pat. nr 222, starszy oficer E.F - kj ., pat. nr
222. Da się wytłumaczyć, że ta trójka to nie wielbłądy? ;-)))

Pozdrawiam

Marcin Kantorek

unread,
Nov 7, 2006, 9:00:47 AM11/7/06
to
Janusz Zbierajewski napisał(a):

> Teraz plastiki są numerowane znowu od początku i to tak (cośmy wczoraj na
> przykładzie Szotowego patentu przetestowali) że numer wydrukowany jest taki sam,
> jak numer na hologramie.

Tylko do czasu, aż się p. Jola nie pomyli i nie zmarnuje "blankietu". Ja
mam nr 90 ale hologram M00106. (kojot ma literkę K).

Paweł ccc

unread,
Nov 7, 2006, 3:03:05 PM11/7/06
to
Janusz Zbierajewski <janusz.zbiera...@vp.pl> napisał(a):

Zgadzam sie w całej rozciągłości i na tym w zasadzie można by było temat
zakonczyc,

ale... czytając treść patentu, literka po literce, wydaje mi sie, że "stary"
patent był patentem "jachtowego kapitana zeglugi wielkiej" nr np.222 a obecny
"plastik" jest patentem "kapitana jachtowego" nr 222. niby żadna różnica, ale
dla prawnika wyjaśnienie tego tematu w sądzie to by był całkiem niezły zarobek.
Wracając do tematu "j.k.ż.w" contra "k.j." można również prowadzić dywagację
na temat, który już został poruszony kilka dni temu. a mianowicie to, że
patent k.j. jest nadawany pod auspicjami definicji unijnej jachtu do
rekreacji (skrót myślowy- zapewne TO się inaczej nazywa) ograniczonej do
jednostek o długości 24 m, natomiast "stary" j.k.z.w. takich ograniczeń nie
miał. Skoro prawo nie działa wstecz i obowiązuje poszanowanie praw nabytych,
gwarantowane każdorazowo odpowiednim wpisem w rozporządzeniach odpowiednich
Urzędników Państwowych...
Można domniemywać, że jak wymienisz j.k.ż.w. na k.j. to będziesz musiał
udowadniać, że nie jesteś wielbłądem. Dopóki nie ma przymusu wymiany patentu
na plastik, może warto sie zastanowić czy aby na pewno warto to zrobić ?

Pozdrowienia

Paweł.

P.S. Znałem kiedyś jednego Janusza Zbierajewskiego. W 1972 roku miał patent
żeglarza jachtowego. Czy to ktoś z rodziny ?

Tomasz Chodnik

unread,
Nov 7, 2006, 7:20:54 PM11/7/06
to

Janusz Zbierajewski pisze:

> Z numeru na niebieskim patencie nic nie wynika. Motorowodniacy rozwiązali
to
> bardzo prosto. Na niebieskim patencie motorowodnym jest rubryka "Otrzymał
> dnia..." i dlatego, niezależnie od numeru - wiadomo mniej więcej od jak
dawna
> delikwent jest kojotem.
Chyba piszesz o innych "patentach niebieskich" (ja nic nie sugeruję! :-D )
Mój sztywny kartonik kujota (numer 779) ma rubryczkę
"Data wydania/issued on". Więc nie tylko motorowodniaki ale i
"nasi średniego pokolenia" nie mogą za wiele wciskać kitu.

(ma on kartonik też numer 838, może numer samego kartonika, a że ten
numer jest 2 x większą czcionką i tuż pod samym tytulikiem, zawsze gdy
jakowaś Waaadza (szczególnie Sąsiedniego Mocarstwa, ale i nasze Imperiały
też to miewają) chce ów numer, jest malutki zgryz, że podałem numer inny.
Ciekawe, czy tylko ja to zauważyłem?)

SzociQ, a testowałeś Go w innych płynach niż woda i piwo?
Posoliłeś choc tę wodę? ;-)

Tomek

Wojtek Zientara

unread,
Nov 7, 2006, 7:57:15 PM11/7/06
to
W artykule news:eir7u3$ngc$1...@atlantis.news.tpi.pl,
niejaki(a): Tomasz Chodnik z adresu <tc...@oCIACH2.pl> napisał(a):

> Chyba piszesz o innych "patentach niebieskich" (ja nic nie sugeruję!
> :-D ) Mój sztywny kartonik kujota (numer 779) ma rubryczkę
> "Data wydania/issued on". Więc nie tylko motorowodniaki ale i
> "nasi średniego pokolenia" nie mogą za wiele wciskać kitu.

Jest pewna różnica między datą wydania, a datą otrzymania. Na moim
niebieskim jest data wydania NIEBIESKIEGO i nie ma to żadnego związku z datą
otrzymania wcześniejszego patentu jkżb (tak, wiem, już mi jeden taki
wypomniał, że jestem weryfikowany z bałtyckiego, ale on już nie pływa, a ja
tak)

Jacek Kijewski

unread,
Nov 7, 2006, 8:15:05 PM11/7/06
to
On Wed, 8 Nov 2006, Wojtek Zientara wrote:

> Jest pewna różnica między datą wydania, a datą otrzymania. Na moim
> niebieskim jest data wydania NIEBIESKIEGO i nie ma to żadnego związku z datą
> otrzymania wcześniejszego patentu jkżb (tak, wiem, już mi jeden taki
> wypomniał, że jestem weryfikowany z bałtyckiego, ale on już nie pływa, a ja
> tak)

Bardzo Cię to gnębi? Może na siz warszawski zrobimy dla Ciebie czapkę ze
"złotemi liścmi" na otoku? Dla Łukasza gwizdek (tuby głosowej nie oddam!),
dla pozostałych dyskutantów przechodząc z piwem będziemy salutować?

;))))))))

(a Zientara w czapce by wyglądał, jak Jurgen Prochnow w Das Boot :)
Koniecznie na Zawiasie, tam by nawet silnik pasował...)

Janusz Zbierajewski

unread,
Nov 8, 2006, 12:13:41 AM11/8/06
to
> Janusz Zbierajewski <janusz.zbiera...@vp.pl> napisał(a):
>
> > Ciach!

> > Niby nie ma to większego znaczenia, ale wyobrażam sobie minę np. faceta z urzęd


> > u
> > morskiego, kiedy zobaczy na Zawiasie taką listę załogi: Kapitan A.B. - kj. pat.
> > nr 222, z-ca kapitana C.D., kj. pat. nr 222, starszy oficer E.F - kj ., pat. nr
> > 222. Da się wytłumaczyć, że ta trójka to nie wielbłądy? ;-)))
> >
> > Pozdrawiam
> > Janusz Zbierajewski
> >
>
> Zgadzam sie w całej rozciągłości i na tym w zasadzie można by było temat
> zakonczyc,
>
> ale... czytając treść patentu, literka po literce, wydaje mi sie, że "stary"
> patent był patentem "jachtowego kapitana zeglugi wielkiej" nr np.222 a obecny
> "plastik" jest patentem "kapitana jachtowego" nr 222. niby żadna różnica, ale
> dla prawnika wyjaśnienie tego tematu w sądzie to by był całkiem niezły zarobek.

Masz rację. Mój przykład o trzech kapitanach dotyczył sytuacji, kiedy jeden
miałby patent biały (jkżw), drugi - niebieski(kj), a trzeci - plastykowy (też kj).

Ciach!

> Można domniemywać, że jak wymienisz j.k.ż.w. na k.j. to będziesz musiał
> udowadniać, że nie jesteś wielbłądem. Dopóki nie ma przymusu wymiany patentu
> na plastik, może warto sie zastanowić czy aby na pewno warto to zrobić ?
>

Toteż nie mam zamiaru wymieniać. Moje papiery są całkiem dobre. Przywiązałem się
do nich, jak do starych kapci.

> Pozdrowienia
>
> Paweł.
>
> P.S. Znałem kiedyś jednego Janusza Zbierajewskiego. W 1972 roku miał patent
> żeglarza jachtowego. Czy to ktoś z rodziny ?
>

Nie słyszałem o taki żeglarzu. Ale znajoma dziennikarka od kultury mówiła mi
kiedyś (mniej więcej na przełomie epok późny Gomułka/wczesny Gierek), że na
festiwalu w Zielonej Górze występował (bez większych sukcesów) jakiś mój
imiennik. Może to on.

Janusz Zbierajewski

unread,
Nov 8, 2006, 12:32:03 AM11/8/06
to
>
> Janusz Zbierajewski pisze:
> > Z numeru na niebieskim patencie nic nie wynika. Motorowodniacy rozwiązali
> to
> > bardzo prosto. Na niebieskim patencie motorowodnym jest rubryka "Otrzymał
> > dnia..." i dlatego, niezależnie od numeru - wiadomo mniej więcej od jak
> dawna
> > delikwent jest kojotem.
> Chyba piszesz o innych "patentach niebieskich" (ja nic nie sugeruję! :-D )
> Mój sztywny kartonik kujota (numer 779) ma rubryczkę
> "Data wydania/issued on". Więc nie tylko motorowodniaki ale i
> "nasi średniego pokolenia" nie mogą za wiele wciskać kitu.
>
Ciach!
>
> Tomek
>
Nie całkiem. Otóż jest różnica. Niebieskie PZŻ-towskie mają "Data wydania
(issued on)" i jest to data podpisania tego druczku, natomiast motorowodne
niebieskie mają datę wydania (Warszawa, dnia...) ale wyżej, pod danymi
osobowymi, jest "Otrzymał dnia (Has been awarded)... i tu jest (była) wpisywana
data otrzymania patentu, a nie druczku.
U mnie (ach, co za rusycyzm!) w kwitach motorowodnych jest tak:
Kapitan motorowodny żeglugi wielkiej (ależ to brzmi, co?) patent numer 0000190
(tyz piknie!), Otrzymał dnia 19.11.1981 (o, kurczę to se zrobiłem prezent
imieninowy!). Data na druczku: Warszawa, dnia 16.11.1992

Jerzy Sychut

unread,
Nov 8, 2006, 2:33:54 AM11/8/06
to
Wojtek Zientara wrote:

> Jest pewna różnica między datą wydania, a datą otrzymania. Na moim
> niebieskim jest data wydania NIEBIESKIEGO

Nopaczpan! Okazuje sie ze moj "patent" ma kolor NIEBIESKI*. Co by to
moglo znaczyc? Uwazam ze i Szwedzi podrabili Twoj patent. Zmowili sie z
PZZ czy jak?

* http://sychut.com/dockan/cert.html

Jaki ten swiat skomplikowany. Numery nie zgadzaja sie, lecz kto wie co
tam zaszyfrowali. Wesze w tym miedzynarodowy spisek! Trzeba rozgladac
sie za prowokatorem z NIEBIESKIM patentem numer 33.

Pst! Wrog czuwa i wszedzie ma swoich szpiegow!

--
New_Jerry, Stockholm
http://sychut.com/jerzy

Marcin Kantorek

unread,
Nov 8, 2006, 2:45:43 AM11/8/06
to
Jerzy Sychut napisał(a):

> Nopaczpan! Okazuje sie ze moj "patent" ma kolor NIEBIESKI*.

E-214-4 lub -5 (z poprawką na kalibracje po drodze). O ile mnie pamięć
nie myli, tak miał wyglądać *dziennik jachtowy*. Jesteś pewien, że to
"patent" i że Szwedzi podrąbali? :)

meping

unread,
Nov 8, 2006, 5:05:40 AM11/8/06
to
Jacek Kijewski napisał(a):

> (a Zientara w czapce by wyglądał, jak Jurgen Prochnow w Das Boot :)
> Koniecznie na Zawiasie, tam by nawet silnik pasował...)
>

po raz kolejny wisisz mi piankę do czyszczenia sprzętu... Nie dość, że
zaplułem własny monitor, to jeszcze dwa laptopy klienta*... ;-P

*Czy może lepiej było by powiedzieć, jeden działający zabytek i drugi
trup co to właśnie był naprawiony przez "fachofców"* i teraz nie chce
dać się włączyć? :-/

** Ci sami "fachofcy" powiedzieli, że komputer w którym walczyłem kilka
godzin jest sprawny i wystarczy go włączyć, a ja wciskam kit, że nie
działa i jest nie do naprawy, aby klient kupił u mnie następny. Moja
diagnoza brzmi: walnięty kontroler IDE (nie działa CD), czyli płyta do
wymiany i naprawa jest nieopłacalna, bo do P 400 Mhz to już się płyty
porządnej nie dostanie, zaś moja robota będzie kosztowała więcej od
rzeczonego sprzętu.

--
pozdrawiam
Krzysztof Chajęcki "meping"
www.sy-rana.komp-druk.pl - czarter jachtu na zatoce Gdańskiej i Bałtyku

Jacek Kijewski

unread,
Nov 8, 2006, 5:21:23 AM11/8/06
to
On Wed, 8 Nov 2006, meping wrote:

>> (a Zientara w czapce by wyglądał, jak Jurgen Prochnow w Das Boot :)
>> Koniecznie na Zawiasie, tam by nawet silnik pasował...)
>>
> po raz kolejny wisisz mi piankę do czyszczenia sprzętu... Nie dość, że
> zaplułem własny monitor, to jeszcze dwa laptopy klienta*... ;-P

Ale dlaczego? Ciekawe tylko, jak tu na Zawiasie by "torpedo loss!" zrobić
:) (zabrać na pokład Zwierzaka? W basenie wyglądał prawie jak torpeda...)

> walnięty kontroler IDE (nie działa CD), czyli płyta do wymiany i naprawa jest
> nieopłacalna, bo do P 400 Mhz to już się płyty porządnej nie dostanie, zaś
> moja robota będzie kosztowała więcej od rzeczonego sprzętu.

Kompletny używany markowy P500 kosztuje jakieś 150 zł :) Że też komuś się
chce...

meping

unread,
Nov 8, 2006, 5:53:39 AM11/8/06
to
Jacek Kijewski napisał(a):

> Kompletny używany markowy P500 kosztuje jakieś 150 zł :) Że też komuś
> się chce...
>

toteż właśnie coś takiego powiedziałem... tyle że ja też go nie
oprogramuję za darmo. A potem pojawia się dwóch młodych gniewnych, tak
na oko 20-21 lat, włączją kompa do prundu, podpinają monitor, włączają
mówią że działa a ja kłamię (oczywiście rzecz się ma w pokoju obok),
poczym wychodzą.... ;-/

Jacek Kijewski

unread,
Nov 8, 2006, 5:57:51 AM11/8/06
to
On Wed, 8 Nov 2006, meping wrote:

> Jacek Kijewski napisał(a):
>
>> Kompletny używany markowy P500 kosztuje jakieś 150 zł :) Że też komuś się
>> chce...
>>
> toteż właśnie coś takiego powiedziałem... tyle że ja też go nie oprogramuję
> za darmo. A potem pojawia się dwóch młodych gniewnych, tak na oko 20-21 lat,
> włączją kompa do prundu, podpinają monitor, włączają mówią że działa a ja
> kłamię (oczywiście rzecz się ma w pokoju obok), poczym wychodzą.... ;-/

Bo w pewnym wieku należy odpuścić młodym gniewnym i albo być Wielkim
Szefem z Wielkim Brzuchem w Wielkiej Korporacji, albo zająć się czymś, na
co młodzi gniewni są za głupi, a co jest ludziom potrzebne.

A słowo "kłamię" jakoś łatwo ostatnio ludziom na twarz się rzuca.

Ale to zupełnie off-topic :)

Michał Grodecki

unread,
Nov 8, 2006, 6:01:27 AM11/8/06
to
Dnia 2006-11-08 11:53, Użytkownik meping napisał:

> Jacek Kijewski napisał(a):
>
>> Kompletny używany markowy P500 kosztuje jakieś 150 zł :) Że też komuś
>> się chce...
>>
> toteż właśnie coś takiego powiedziałem... tyle że ja też go nie
> oprogramuję za darmo. A potem pojawia się dwóch młodych gniewnych, tak
> na oko 20-21 lat, włączją kompa do prundu, podpinają monitor, włączają
> mówią że działa a ja kłamię (oczywiście rzecz się ma w pokoju obok),
> poczym wychodzą.... ;-/

Może w pokoju obok inny prąd mają :)

Za czasów Amigi 1200 miałem takie zdarzenie:
Kupiłem do niej napęd CD (jedyna Amisia z CD na osiedlu!) Podpinam, niby
wszystko ładnie działa tylko żadnej z 4 kupionych razem z napędem płyt
nie czyta. Dzwonię do sprzedawcy - umawiam się że przyjadę do niego z
napędem i kompem na wszelki wypadek. Przyjeżdżam - u niego działa.
Wracam do domu - nie działa. Przyczyną okazał się zasilacz - na
parametrach prądu u sprzedawcy wyrabiał, na prądzie u mnie w domu nie
(trzeba było dokupić mocniejszy zasilacz, przerabiany z PC-owego). I jak
tu nie twierdzić że bywają różne prądy w sieci? Odległość wynosiła
jakieś 10 km.

Michał Grodecki

unread,
Nov 8, 2006, 6:09:07 AM11/8/06
to
Dnia 2006-11-08 11:21, Użytkownik Jacek Kijewski napisał:
> Kompletny używany markowy P500 kosztuje jakieś 150 zł :) Że też komuś
> się chce...

Nie chcesz wiedzieć jaką wartość księgową ma u mnie na uczelni taki
sprzęt. Jak ostatnio jakiś rok temu sprawdziłem to mi włosy dęba na
głowie stanęły, od tego czasu wolę nie sprawdzać.
A używanego podobno nie da się legalnie kupić dla uczelni - chętnie bym
wymienił P130, P166 i P266 na coś koło P500 za taką cenę - żeby się ze
złomem nie mordować. To i reanimuje się za wszelką cenę takie wraki, bo
jak padną to na nawy pieniędzy nie będzie a tak przynajmniej robią za
maszynę do pisania, internetu i prostej dydaktyki.

Jacek Kijewski

unread,
Nov 8, 2006, 6:39:34 AM11/8/06
to
On Wed, 8 Nov 2006, Michał Grodecki wrote:

> Dnia 2006-11-08 11:21, Użytkownik Jacek Kijewski napisał:
>> Kompletny używany markowy P500 kosztuje jakieś 150 zł :) Że też komuś się
>> chce...
>
> Nie chcesz wiedzieć jaką wartość księgową ma u mnie na uczelni taki sprzęt.
> Jak ostatnio jakiś rok temu sprawdziłem to mi włosy dęba na głowie stanęły,
> od tego czasu wolę nie sprawdzać.
> A używanego podobno nie da się legalnie kupić dla uczelni - chętnie bym
> wymienił P130, P166 i P266 na coś koło P500 za taką cenę - żeby się ze złomem

Są firmy sprowadzające sprzęt poleasingowy, które sprzedają taki sprzęt z
fakturą i gwarancją. Ja korzystam z www.mdk.com.pl Nie znam przepisów,
które by zabraniały kupić taki sprzęt do instytucji budżetowych. O ile
wiem, dość masowo dostarczają go do różnych takich uczelni, szkół itd.

Takich firm jest wiele, znam jeszcze Compuless.

Ma to same plusy: technicznie sprawny sprzęt trafia w ręce mniej
wymagających użytkowników i może jeszcze latami pracować, przez co nie
zanieczyszcza środowiska jako odpad. Jest tani, więc pozwala realizować
określone zamierzenia w rozsądnym budżecie.

Co więcej, kupując NOWEGO HP czy IBMa dowiadujemy się, że w środku mogą
być części z recyclingu. W sumie czemu nie? Jeżeli sprawny i producent za
to ręczy?

A na uczelniach różne głupoty wyczyniają. Nie tylko w zakresie amortyzacji
środków trwałych (na ETI PG do dziś krąży gdzieś IBM XT o wartości
księgowej 4 tys. USD z jakiegoś grantu...) i zamówień publicznych.
Rzekłbym, że nawet nie przede wszystkim ;)

Ale to już bardzo OT.

0 new messages