On 20 Kwi, 10:42, zino <
z...@bofh.u-area.org> wrote:
> On Fri, 20 Apr 2012 08:54:05 +0200, Fabian wrote:>
> Tyle, że na przebitej szytce można jeździć awaryjnie.
> Jak jest mała dziura to stosuje się uszczelniacz.
> Jak duża to odpowiedz sobie szczerze na pytanie czy wozisz ze sobą
> zapasową oponę?
> A przebicie szytki lub opony na zjedzie może zakończyć się:
> a) spóźnieniem na kolację
> b) noclegiem w kostnicy w charakterze klienta
> Co nie zmienia faktu, że cała reszta związana z szytkami jest upierdliwa
> (no chyba, że ma się własnego mechanika i sponsora).
Z szytkami jest tak jak z oponami UST.
Ten kto nie jeździł, nie wie jak to jest.
Przejeżdziłem dziesiątki tysięcy na szytkach. I nigdy nie miałem z
nimi większych problemów. A łykałem po 200-300 km.
Nie przebijają się częściej niż wersja oponowo-dętkowa.
A w razie przebicia wymiana opony jest banalna. Powiem, że nawet
łatwiejsza.
"Prawdziwy" kolarz, zawsze wozi ze sobą dwie szytki, tak na wszelki
wypadek.
W razie przebicia, ściągasz szyteczkę, zakładasz nową (zawsze od
strony wewnęcznej jest wcześniej nasmarowana klejem), pompujesz,
odczekasz parę minut i....... wskakujesz na rower.
Łatanie szytki?
Proste jak cep.
W domu, lokalizujesz dziureczkę, rozcinasz od strony wewnętrznej,
wyciagasz dętkę, łatasz, zaszywasz dratwą............. i wozisz jako
zapas.
Ten, kto nie jeździł na szytkach, nie wie czym jest jazda na rowerze
szosowym.