On 30 Maj, 16:35, Reaper <
henie...@gmail.com> wrote:
> Przepisy jasno okreslaja kto ma pierwszenstwo (rower) w przypadku, gdy
> samochod zjezdza z ronda i przecina droge rowerowa.
Te objazdy ronda to debilny i poroniony pomysł, nie wiem jakim trzeba
być głąbem i chorym z nienawiści do rowerzystów człowiekiem by coś
takiego wymyśleć.
Pisałem kiedyś o tym na preclu, niedaleko mnie jest taki potworek -
małe rondko, nagle na samym wjeździe na owe rondko wyrasta droga dla
rowerów na którą wjeżdża się pod kątem 90 stopni, bynajmniej nie
"bezkrawężnikowo", co wymaga zwolnienia lub wręcz zatrzymania się
(zagrożenie nr 1). Oczywiście rowerowy objazd przecina drogę
poprzeczną, konia z rzędem kierowcy, który puści rowerzystę
(zagrożenie nr 2). Na wylocie rondka jest koniec drogi dla rowerów i
wjazd na jezdnię pod kątem 90 stopni (zagrożenie nr 3)...
Wg mnie - co do przepisów prawa, to nie mają one ŻADNEGO znaczenia, a
główne zmierzenie pomysłodawców tych wynalazków jest takie: rowerzysta
ma OBOWIĄZEK USTĄPIĆ pierwszeństwa WSZYSTKIM jadącym jezdnią, a
najlepiej ZSIĄŚĆ z roweru, a ów obowiązek narzuci mu własny rozsądek
po zapoznaniu się z koszmarem sytuacji w jakiej go postawiono.
Przejazdy dla rowerów na takich tworach są tylko dla picu i świętego
spokoju jego twórców - namalowano je tylko po to by przy zerowym ruchu
nie musieć prowadzić roweru, nie łamać prawa jadąc po przejściu i nie
słuchać skarg na "durne" przepisy.
Wg mnie dyskutowanie o przepisach w tym przypadku nie ma żadnego
sensu. Za wyjątkiem samobójców, żaden rowerzysta nie będzie nawet
próbował skorzystać ze ewentualnego pierwszeństwa przejazdu.
Pozdr-
-Rowerex