W dniu 02.05.2012 08:41, Paweł Suwiński pisze:
> Dnia pon, 30 kwi 2012 tako rzecze yapann:
>
>> Chyba żelowe bedzie najprzyjaźniejsze, hę?
>
> Może zainteresuj się od razu siodłami Brooksa [1].
Podłączę się do dyskusji ponieważ przeszedłem tę drogę i nadal szukam
siodełka. Obecnie mam Brooksa B17, przejechałem na nim właśnie tak około
1000km i nie odczuwam już jego "twardości" podczas jazdy. Odczuwam ją za
to dnia następnego gdy przyjdzie mi usiąść na czymkolwiek. Problemem
jest też ucisk naczyń w kroczu (model Imperial mógłby być pod tym
względem lepszy choć widziałem również przeciwne opinie). No i brudzi
spodnie.
Tak jak pisze Sheldon siodełko nie może być zbyt miękkie, na takim nie
mogłem przejechać więcej niż kilkanaście kilometrów. Moim zdaniem jednak
nie może też być twarde. Najbardziej zbliżone do mojego ideału siodełka
było siodełko Giant (wyprodukowane przez Velo), które w miejscu ucisku
przez kości posiadało elastyczny plastik skorupy a pokryte było pianką
Memory Foam (po naciśnięciu potrzebowała kilku sekund aby powrócić do
pierwotnego kształtu). Na tym mogłem jechać cały dzień prawdziwie
siedząc a nie tylko podpierając się i bez problemów dnia następnego.
Niestety technika idzie do przodu i szukając w zeszłym roku drugiego
takiego samego znalazłem jedynie model, który zamiast pianki posiada
żel. Jak dla mnie jest zbyt sprężyste aby było wygodne.
Mam teraz na oku siodełko SQlab 602. Opinie w sklepach entuzjastyczne
ale może ktoś z czytelników grupy ma doświadczenia z produktami tej
firmy. Bardzo proszę o opinie.
Pozdrawiam,
Andrzej