Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Zakład pracy a rowery - co może a czego nie może narzucić pracodawca?

1,206 views
Skip to first unread message

swientyod...@gmail.com

unread,
Mar 6, 2015, 6:22:02 AM3/6/15
to
Problem taki: pracuję w zakładzie X. Do tej pory pracownicy trzymali swoje rowery na hali w której pracujemy, obok maszyn - z racji ilości dostępnego miejsca nigdy nikomu to nie przeszkadzało. Teraz bez żadnego konkretnego powodu zaczęło- pracodawca wprowadził zakaz wprowadzania rowerów na halę oraz zmusza nas ( w sensie zakładowych rowerzystów) do parkowania pod marnym zadaszeniem a domyślnie chce nas upchnąć do małej klitki w której będą też parkowane motocykle i skutery. Z racji słabej ochrony oraz tego że w przeszłości dochodziło do kradzieży drobnych elementów wyposażenia rowerowego (pompki, światełka, etc) wolelibyśmy żeby mieć swoje rowery na oku - kolo siebie jak było do tej pory. Stąd pytanie do preclowiczów - da się coś z tym zrobić czy pracodawca ma prawo narzucić swoje widzimisię w tej kwestii?

Jacek Maciejewski

unread,
Mar 6, 2015, 6:31:34 AM3/6/15
to
Dnia Fri, 6 Mar 2015 03:21:58 -0800 (PST), swientyod...@gmail.com
napisał(a):

> ry. Stąd pytanie do preclowiczów - da się coś z tym zrobić czy pracodawca ma prawo narzucić swoje widzimisię w tej kwestii?

IMO ma prawo.
--
Jacek
Dziesięć przykazań ma 279 słów.
Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych 300 słów.
Dyrektywa UE w sprawie przewozu cukierków karmelkowych - 25 911 słów.

PeJot

unread,
Mar 6, 2015, 7:33:15 AM3/6/15
to
W dniu 2015-03-06 o 12:31, Jacek Maciejewski pisze:
> Dnia Fri, 6 Mar 2015 03:21:58 -0800 (PST), swientyod...@gmail.com
> napisał(a):
>
>> ry. Stąd pytanie do preclowiczów - da się coś z tym zrobić czy pracodawca ma prawo narzucić swoje widzimisię w tej kwestii?
>
> IMO ma prawo.

Jak najbardziej. BHP i koniec.

A co z tym zrobić - próbować dogadać się z pracodawcą, może znajdzie się
jakiś teren i fundusze na zamykaną wiatę. Jeśli rowerzystów jest dużo,
mogliby np. *współfinansować* taki projekt.

--
P.Jankisz

swientyod...@gmail.com

unread,
Mar 6, 2015, 7:57:43 AM3/6/15
to
Plan wiaty dla rowerów już jest - problem w tym że pomieszczenie przeznaczone jest małe i ma słaby nadzór.

Andrzej Ozieblo

unread,
Mar 6, 2015, 11:00:45 AM3/6/15
to
Niestety pracodawca moze, ale wcale nie musi ulatwic zycia rowerzystom.
U mnie zaistalowano przed budynkiem kilka sensownych uchwytow na rowery.
Niestety bez zadaszenia. Miejsca nigdy nie brakuje, w przeciwienstwie do
miejsc parkingowych dla samochodow. Zdarzaly sie kradzieze i to pomimo
aktywnego monitoringu. Na szczescie zlodziei interesuja tylko rasowe
rowery. I to jest jeden z powodow dla ktorych w miescie uzywam
stosunkowo lichego roweru.

Jacek Maciejewski

unread,
Mar 6, 2015, 12:05:19 PM3/6/15
to
Dnia Fri, 06 Mar 2015 17:00:37 +0100, Andrzej Ozieblo napisał(a):

> Zdarzaly sie kradzieze i to pomimo
> aktywnego monitoringu. Na szczescie zlodziei interesuja tylko rasowe
> rowery. I to jest jeden z powodow dla ktorych w miescie uzywam
> stosunkowo lichego roweru.

To samo dot. tzw. rowerowni w dużych blokach. Niby zamykane ale po pół
roku zawartość ustala się na rozkradzione rowery, trupy rowerowe, stare
wózki dla dzieci i stare meble i inne graty.

Piotr Kosewski

unread,
Mar 6, 2015, 2:21:48 PM3/6/15
to
Po pierwsze: oczywiście pracodawca ma prawo zabronić wprowadzania
rowerów na halę produkcyjną. Tak samo jak ma prawo nakazać Wam chodzić
w kaskach, fartuchach czy kapciach. Regulują to przepisy BHP
i ew. wewnętrzny regulamin firmy.
Prywatnie jestem nawet lekko zaskoczony, że dotąd pozwalano Wam
na trzymanie rowerów w takim miejscu...

Po drugie: zamiast próbować walczyć z pracodawcą, proponuję się
dogadać. Możesz próbować indywidualnie. Możecie się zebrać w grupę,
żeby apel był bardziej widoczny. Możesz też próbować to załatwić
przez związek zawodowy, jeśli takowy u Ciebie istnieje. Oczywiście
mówię o takim prawdziwym ZZ, który reprezentuje pracowników
i załatwia właśnie takie sprawy, a nie jakąś odpustową "Solidarność".

Po trzecie: skoro na rowerze przyjeżdżasz do tego typu zakładu, to
zapewne macie tam wydzielone jakieś pomieszczenia na mycie się,
przebieranie, jedzenie itp. Czy w którychś z tych miejsc nie da
się upchnąć roweru?

pozdrawiam,
PK

swientyod...@gmail.com

unread,
Mar 6, 2015, 5:37:28 PM3/6/15
to
> Prywatnie jestem nawet lekko zaskoczony, że dotąd pozwalano Wam
> na trzymanie rowerów w takim miejscu...

Mamy tak wiele wolnego miejsca że naprawdę nie stanowiły problemu / przeszkody.



> Po drugie: zamiast próbować walczyć z pracodawcą, proponuję się
> dogadać.
Taki też mam zamiar - zaangażuję związki i pozostałych rowerzystów. Problem w tym że pracodawca to straszny beton :)


> Po trzecie: skoro na rowerze przyjeżdżasz do tego typu zakładu, to
> zapewne macie tam wydzielone jakieś pomieszczenia na mycie się,
> przebieranie, jedzenie itp. Czy w którychś z tych miejsc nie da
> się upchnąć roweru?

Mamy ale te pomieszczenia akurat są na tyle małe że rowery tam by przeszkadzały. No i w szatniach też niestety dochodziło do kradzieży.


swientyod...@gmail.com

unread,
Mar 6, 2015, 5:39:50 PM3/6/15
to
I to jest jeden z powodow dla ktorych w miescie uzywam
> stosunkowo lichego roweru.

Też tak robiłem, niestety problemy z kolanem spowodowały że musiałem się przesiąść na rower elektryczny. Po za tym niektórzy z kolegów dojeżdżających fajnymi (czytaj - wypasionymi) rowerami nie mają miejsca w domu na drugi gorszy rower.

swientyod...@gmail.com

unread,
Mar 6, 2015, 5:41:24 PM3/6/15
to


> To samo dot. tzw. rowerowni w dużych blokach. Niby zamykane ale po pół
> roku zawartość ustala się na rozkradzione rowery, trupy rowerowe, stare
> wózki dla dzieci i stare meble i inne graty.

Zgadza się w 100%, niestety. Do tego rowery które są używane raz na rok i blokują te używane codziennie.

Maciek

unread,
Mar 7, 2015, 9:01:52 AM3/7/15
to
W dniu 2015-03-06 o 23:37, swientyod...@gmail.com pisze:
> Mamy ale te pomieszczenia akurat są na tyle małe że rowery tam by przeszkadzały. No i w szatniach też niestety dochodziło do kradzieży.
No to wydaje mi się, że jeśli jest jakaś sprawa do "zawalczenia", to
przede wszystkim zmuszenie pracodawcy, żeby odsiał ziarno od plew i
wywalił na zbity pysk złodziei.

--
Pozdrawiam
Maciek

Olivander

unread,
Mar 7, 2015, 9:33:37 AM3/7/15
to
W Rajchu w bloku gdzie mieszkałem w rowerowni działał faszyzujący komitet blokowy, a w jego imieniu cieć, zresztą Turek. Alpaslam (tak się wabił) wieszał na co jakiś czas na wszelkich podejrzanie zakurzonych gratach (prócz rowerów bywały tam sanki, wózki, biegówki itp) karteluszek z datą i logiem. Jak karteluszek przetrwał tydzień to niezależnie od klasy i ceny grata - grat lądował w śmietniku. Bywały z tego awantury, ale niewiele. Chory niemiecki ordnung?

Rowerownia miała wygodny wyjazd. Jak kto chciał przechowywać nieużywany gadżet, mógł go mieć w swej piwnicy, o mniej wygodnym dostępie. Wy albo musicie się zorganizować jak ci faszyści, albo dalej tkwić w polskim indywidualiźmie komórkowo-graciarskim.

A z pracodawcą i rowerami na hali z początku tematu koniecznie trzeba spróbować się dogadać. Przecież pilnując swych rowerów pilnujecie też jego mienia, tworzy się też cenna Więź, którą stracicie gdy rowery dostaną eksmisję. A szczególnie stracicie tę więź, jeśli na skutek kradzieży lub wandalizmu będziecie zmuszeni pracodawcę pozwać do sądu, z powodu strat wynikających z jego inicjatywy...

Ignac

unread,
Mar 7, 2015, 11:36:33 AM3/7/15
to
W dniu sobota, 7 marca 2015 15:33:37 UTC+1 użytkownik Olivander napisał:

> A z pracodawcą,

trzeba się rozprawić ostatecznie i radykalnie, do dużego wora i do wody,
przecież on już decyzje w stosunku do nich podjął!


Piotr Kosewski

unread,
Mar 7, 2015, 12:28:55 PM3/7/15
to
On 2015-03-06 23:37, swientyod...@gmail.com wrote:
> Mamy tak wiele wolnego miejsca że naprawdę nie stanowiły problemu / przeszkody.

No ale to nie chodzi o ilość miejsca. To jest jednak zakład pracy,
a nie magazyn. Przyjdzie kontrola, zobaczą rowery w korytarzu
i (słusznie) przywalą karę pracodawcy.

> Taki też mam zamiar - zaangażuję związki i pozostałych rowerzystów. Problem w tym że pracodawca to straszny beton :)

No jeśli masz zamiar walczyć z pracodawcą, bo "to straszny beton"
to w ogóle odradzam.
Ja sugerowałem *dogadanie się*. Beton nie beton - to on Tobie
daje pracę, a nie Ty jemu. Nie chce rowerów na hali, to ich miał
nie będzie. Proste.

> No i w szatniach też niestety dochodziło do kradzieży.

Fajnych masz kolegów.

pozdrawiam,
PK

Olivander

unread,
Mar 7, 2015, 4:24:33 PM3/7/15
to
Koledzy? Mi w szatni lekarzy szpitala klinicznego wandalizowano rower, przebijano opony, kradzono lampki. Taki mamy kraj i naród.

Ignac oczywiście pojechał z tym worem, mam nadzieję że to żarty. Pracodawcę trzeba przekonać, bo to jego zbójeckie prawo mieć, lub nie mieć waszych rowerów na hali. Jeśli zakład jest duży, bezdusznym wrogiem bywa matołectwo babiszonów średniego i niższego szczebla, i trzeba uderzać wyżej. Można też delikatnie postraszyć prawnymi konsekwencjami ewentualnych kradzieży. Że spuścicie ze smyczy zaprzyjaznionego adwokata i straty wizerunkowe, i finansowe mogą przezwyższyć zysk z poprawy stanu BHP. Polecam Tomasza Złocha z Gdyni, już kilku naszych bronił, zna się i jest jak buldog. A marchewkę można wygooglać: Polfarma w Starogardzie jest b. chwalona przez swoich rowerzystów, za wsparcie po-ro. Bronili jej za to wiernie nawet jak kiedyś coś stamtąd podśmierdło jak to z chemii.

Piotr Kosewski

unread,
Mar 7, 2015, 4:49:50 PM3/7/15
to
On 2015-03-07 22:24, Olivander wrote:
> Koledzy? Mi w szatni lekarzy szpitala klinicznego wandalizowano
> rower, przebijano opony, kradzono lampki. Taki mamy kraj i naród.

Kurde. O finansistach się mówi, że wyścig szczurów. Że puszczają
ploty o kolegach, że próbują uwalić konkurencję.

Pracuję w finansach i doprawdy zadziwiają mnie te opowieści o ludziach
z fabryk i szpitali. Coś takiego nie mogłoby mieć miejsca w moim biurze.
Może pracownik w krawacie mniej awanturujący się itp.? :)

A co do dogadywania się z pracodawcą, to często jednak są jakieś
problemy, których się nie da pokonać (poza oczywistym BHP).
Kiedyś tu pisałem, że do pracy nie jeżdżę na rowerze (choć bardzo
bym chciał), bo po prostu nie ma warunków do umycia się. Zgłosiłem
to dyrektorowi, przekazał do naszej administracji, a oni - do zarządcy
biurowca. No i cóż: nie da się i kropka. Myślę, że moja firma zrobiła,
co mogła.

Swoją drogą... naprawdę zadziwia czasem to, jak w Polsce się buduje
biurowce. Dużo na tej grupie mówimy o jakości infrastruktury drogowej.
Że to administracja państwowa spieprzy projekt albo wykonawcy
z przetargu coś zawalą.
Tymczasem biurowce powstają naprawdę byle jak. Oczywiście nie brakuje
takich nie odstających od standardów zachodnich - szczególnie jeśli
mają przyciągnąć zachodnich najemców.
Nie mniej jednak dużo jest po prostu zbudowanych minimalnym kosztem
klocków. A ponieważ budują je prywatne firmy i prywatne firmy wynajmują
powierzchnię, to wniosek jest dość prosty. Polakom nie zależy na tym,
żeby ich miejsca pracy oferowały coś poza stanowiskiej. Iść, odbębnić
swoje 8h, zeżreć kanapkę, wyjść i zapomnieć. Oby do emerytury...

pozdrawiam,
PK

masti

unread,
Mar 7, 2015, 4:54:19 PM3/7/15
to
Piotr Kosewski wrote:

> On 2015-03-07 22:24, Olivander wrote:
>> Koledzy? Mi w szatni lekarzy szpitala klinicznego wandalizowano
>> rower, przebijano opony, kradzono lampki. Taki mamy kraj i naród.
>
> Kurde. O finansistach się mówi, że wyścig szczurów. Że puszczają
> ploty o kolegach, że próbują uwalić konkurencję.
>
> Pracuję w finansach i doprawdy zadziwiają mnie te opowieści o ludziach
> z fabryk i szpitali. Coś takiego nie mogłoby mieć miejsca w moim biurze.
> Może pracownik w krawacie mniej awanturujący się itp.? :)
>
> A co do dogadywania się z pracodawcą, to często jednak są jakieś
> problemy, których się nie da pokonać (poza oczywistym BHP).
> Kiedyś tu pisałem, że do pracy nie jeżdżę na rowerze (choć bardzo
> bym chciał), bo po prostu nie ma warunków do umycia się. Zgłosiłem
> to dyrektorowi, przekazał do naszej administracji, a oni - do zarządcy
> biurowca. No i cóż: nie da się i kropka. Myślę, że moja firma zrobiła,
> co mogła.

a co za problem? u nas po prostu dobudowaliśmy prysznic. Po prostu firma
musi chcieć.

--
mst <at> gazeta <.> pl
"-Mam lęk gruntu! -Chyba wysokości?
-Wiem co mówię. To grunt zabija!" T.Pratchett

Ignac

unread,
Mar 7, 2015, 5:57:50 PM3/7/15
to
W dniu sobota, 7 marca 2015 22:24:33 UTC+1 użytkownik Olivander napisał:

> Koledzy

Wątkodawcy wyłącznie bym współczuł, bo to jest loteria na kogo się
trafi. Jeśli pracodawca ma np.zamiłowanie do opery, teatru, czy muzyki
klasycznej, to pracownicy dostają 80% dopłaty do wejściówek na spektakle.
Żeby z tego faktu mieć pożytek/satysfakcję dobrze byłoby podzielać
zamiłowania szefa. A jak szef lubi KSW, lub disco polo, a my nie.


> Pracodawcę trzeba przekonać, bo to jego zbójeckie prawo...

Z tym pracodawcą to strata czasu, bo gdyby był choć trochę inteligentny,
to zrozumiałby potrzeby rowerzystów i do opisywanego incydentu by nie
doszło. W zaistniałej sytuacji "worek" wydaje się być jedynym racjonalnym
rozwiązanie i trzeba próbować, bo może się nie udać za pierwszym razem.

Gotfryd Smolik news

unread,
Mar 7, 2015, 6:06:14 PM3/7/15
to
On Sat, 7 Mar 2015, Piotr Kosewski wrote:

> Przyjdzie kontrola, zobaczą rowery w korytarzu
> i (słusznie) przywalą karę pracodawcy.

Czytając wątek w sumie też mnie naszła taka myśl - że to niekoniecznie
było "bez powodu". Może zapoznał się z przypadkiem (i kogoś), gdzie
się ktoś przyczepił.
Żeby było śmieszniej, ten "ktoś" to mógł być pracownik :>

pzdr, Gotfryd

swientyod...@gmail.com

unread,
Mar 7, 2015, 6:31:23 PM3/7/15
to
> No to wydaje mi się, że jeśli jest jakaś sprawa do "zawalczenia", to
> przede wszystkim zmuszenie pracodawcy, żeby odsiał ziarno od plew i
> wywalił na zbity pysk złodziei.

Wprowadzają monitoring w szatni - trwa to już parę miesięcy. Pracodawcy się nie spieszy - najważniejsze miejsca czyli hala na której pracujemy i parking osobisty pracodawcy są już obite monitoringiem więc pośpiechu nie ma.. ;)

swientyod...@gmail.com

unread,
Mar 7, 2015, 6:34:52 PM3/7/15
to
> Przecież pilnując swych rowerów pilnujecie też jego mienia, tworzy się też >cenna Więź, którą stracicie gdy rowery dostaną eksmisję. A szczególnie >stracicie tę więź, jeśli na skutek kradzieży lub wandalizmu będziecie zmuszeni >pracodawcę pozwać do sądu, z powodu strat wynikających z jego inicjatywy...

Niestety u nas więzi między pracodawcą a pracownikiem nie są specjalnie mocne.


swientyod...@gmail.com

unread,
Mar 7, 2015, 6:39:28 PM3/7/15
to
> No ale to nie chodzi o ilość miejsca. To jest jednak zakład pracy,
> a nie magazyn. Przyjdzie kontrola, zobaczą rowery w korytarzu
> i (słusznie) przywalą karę pracodawcy.

O kontrolach wiemy z góry i postawienie rowerów na zewnątrz w dzień kontroli nie było by problemem. Zresztą do tej pory żadna nigdy nie czepiała się rowerów.



> Ja sugerowałem *dogadanie się*. Beton nie beton - to on Tobie
> daje pracę, a nie Ty jemu. Nie chce rowerów na hali, to ich miał
> nie będzie. Proste.

I w tym kierunku chcę iść. Daje pracę fakt - ale nie musi rzuciać kłud pod nogi. Wystarczyła by pewna dowolnośc - kto chce trzyma w wiacie kto nie może ustawić na hali (tak jak było do tej pory, przez wiele lat i nikomu to nie przeszkadzało - przypominam).


> > No i w szatniach też niestety dochodziło do kradzieży.
>
> Fajnych masz kolegów.

Wspułpracowników. W każdym stadzie znajdzie się czarna owca.

JDX

unread,
Mar 8, 2015, 4:21:35 AM3/8/15
to
On 2015-03-07 22:24, Olivander wrote:
> Koledzy? Mi w szatni lekarzy szpitala klinicznego wandalizowano
> rower, przebijano opony, kradzono lampki. Taki mamy kraj i naród.
To może tak po drugim razie trzeba było się zastanowić nad tym, że
szatnia może jednak nie jest tym miejscem w którym wg normalnych ludzi
trzyma się rowery. :-D

TW Dziobak

unread,
Mar 8, 2015, 7:09:04 PM3/8/15
to

Użytkownik "Piotr Kosewski" napisał

> Oczywiście nie brakuje
> takich nie odstających od standardów zachodnich - szczególnie jeśli
> mają przyciągnąć zachodnich najemców.

Sorry, trochę obok tematu ale a propos zachodnich najemców - jest w Wawie
taki jeden amerykański biurowiec gdzie rowerami nie wolno przyjeżdzać, bo
nie wypada. Zresztą w tym samym udynku na aerobik też mogą się zapisać
chude, bo grubym babom też zdaniem administratora nie wypada. Taki tam
american dream, wersja priwiślańska. ;)


pozdrawiam


Pieszy

Olivander

unread,
Mar 9, 2015, 11:14:22 AM3/9/15
to
W dniu niedziela, 8 marca 2015 09:21:35 UTC+1 użytkownik JDX napisał:
> To może tak po drugim razie trzeba było się zastanowić
E tam, ja już po pierwszym razie znalazłem mu lepsze miejsce (akurat zmieniłem pracę) natomiast koledzy użerali się przez parę miesięcy i o ile wiem, sabotażysty nie znaleźli. A tę szatnię wskazała Sama Derekcja, zakazując alternatyw.

I to, plus smętne konstatacje autora wątku, prowokuje smutne wnioski ogólne na temat stanu Polaków jako takich we wszelkich sytuacjach społecznych. Przecież nie tylko dla chleba migrujemy. Uciekamy od TEGO CZEGOŚ i do tego czegoś, czego nam brak.

Na ostatniej gdyńskiej Masie było nas 14, a gliniarze złośliwie wycofali nam obstawę na leśnej drodze z zakazem dla rowerów, której nieprzejezdność była przedmiotem demonstracji. Polskie piekło, pilnować nas nie trzeba. Disgusting.

PeJot

unread,
Mar 9, 2015, 12:12:20 PM3/9/15
to
W dniu 2015-03-08 o 00:34, swientyod...@gmail.com pisze:

> Niestety u nas więzi między pracodawcą a pracownikiem nie są specjalnie mocne.

A dlaczego niestety ?
>
>


--
P.Jankisz

rmikke

unread,
Mar 10, 2015, 7:01:07 AM3/10/15
to
W dniu niedziela, 8 marca 2015 00:34:52 UTC+1 użytkownik swientyod...@gmail.com napisał:
> > Przecież pilnując swych rowerów pilnujecie też jego mienia, tworzy się też >cenna Więź, którą stracicie gdy rowery dostaną eksmisję. A szczególnie >stracicie tę więź, jeśli na skutek kradzieży lub wandalizmu będziecie zmuszeni >pracodawcę pozwać do sądu, z powodu strat wynikających z jego inicjatywy...
>
> Niestety u nas więzi między pracodawcą a pracownikiem nie są specjalnie mocne.

Dużo zależy od pracodawcy. No, ale ja u faszystów pracuję...

rmikke

unread,
Mar 10, 2015, 7:11:45 AM3/10/15
to
Jeśli firma jest właścicielem budynku, to tak.
Ale jeśli, jak u mnie, wynajmuje pomieszczenia, to nawet
strukturalne kable od naszej krosownicy do pokojów
ciągną pracownicy budynku i nikt inny. Wszelkie przebudowy
też są uzgadniane z zarządcą budynku. I on czasem daje odpór.
Czasem daje odpór bez sensu i nie przewalczysz...

Jingiel

unread,
Mar 10, 2015, 7:16:54 AM3/10/15
to
W dniu 2015-03-08 o 00:34, swientyod...@gmail.com pisze:
>> Przecież pilnując swych rowerów pilnujecie też jego mienia, tworzy się też >cenna Więź, którą stracicie gdy rowery dostaną eksmisję. A szczególnie >stracicie tę więź, jeśli na skutek kradzieży lub wandalizmu będziecie zmuszeni >pracodawcę pozwać do sądu, z powodu strat wynikających z jego inicjatywy...
>
> Niestety u nas więzi między pracodawcą a pracownikiem nie są specjalnie mocne.
>
>


Ze strony pracownika są najmocniejsze w dzień wypłaty :)

masti

unread,
Mar 10, 2015, 7:41:51 AM3/10/15
to
rmikke wrote:

> W dniu sobota, 7 marca 2015 22:54:19 UTC+1 użytkownik masti napisał:
>> Piotr Kosewski wrote:
>>
>> > On 2015-03-07 22:24, Olivander wrote:
>> >> Koledzy? Mi w szatni lekarzy szpitala klinicznego wandalizowano
>> >> rower, przebijano opony, kradzono lampki. Taki mamy kraj i naród.
>> >
>> > Kurde. O finansistach się mówi, że wyścig szczurów. Że puszczają
>> > ploty o kolegach, że próbują uwalić konkurencję.
>> >
>> > Pracuję w finansach i doprawdy zadziwiają mnie te opowieści o ludziach
>> > z fabryk i szpitali. Coś takiego nie mogłoby mieć miejsca w moim biurze.
>> > Może pracownik w krawacie mniej awanturujący się itp.? :)
>> >
>> > A co do dogadywania się z pracodawcą, to często jednak są jakieś
>> > problemy, których się nie da pokonać (poza oczywistym BHP).
>> > Kiedyś tu pisałem, że do pracy nie jeżdżę na rowerze (choć bardzo
>> > bym chciał), bo po prostu nie ma warunków do umycia się. Zgłosiłem
>> > to dyrektorowi, przekazał do naszej administracji, a oni - do zarządcy
>> > biurowca. No i cóż: nie da się i kropka. Myślę, że moja firma zrobiła,
>> > co mogła.
>>
>> a co za problem? u nas po prostu dobudowaliśmy prysznic. Po prostu firma
>> musi chcieć.
>
> Jeśli firma jest właścicielem budynku, to tak.

nie jest. wynajmujemy.

> Ale jeśli, jak u mnie, wynajmuje pomieszczenia, to nawet
> strukturalne kable od naszej krosownicy do pokojów
> ciągną pracownicy budynku i nikt inny. Wszelkie przebudowy
> też są uzgadniane z zarządcą budynku. I on czasem daje odpór.
> Czasem daje odpór bez sensu i nie przewalczysz...

no cóż, na głupiego właściciela sie nie poradzi :(

Piotr Kosewski

unread,
Mar 11, 2015, 4:21:45 PM3/11/15
to
On 2015-03-07 22:53, masti wrote:
> a co za problem? u nas po prostu dobudowaliśmy prysznic. Po prostu firma
> musi chcieć.

O człowieku. Nie ma mowy. :D
Warunki wynajmu są takie, jak opisał rmikke - wszystko robi
administracja budynku. Ciągnie kable, wymienia żarówki, organizuje
wszystkie naprawy i modyfikacje. Mój pracodawca może najwyżej przesuwać
biurka (też nie za daleko :D).

Na moim piętrze w ogóle nie ma miejsca na prysznic. Ktoś rzucił
pomysł, żeby zrobić go w łazience dla niepełnosprawnych, ale wtedy
przestanie spełniać normy.
Potem się okazało, że na dole jednak prysznic jest - na parterze
(jeszcze przed bramkami). Kabina jest w łazience damskiej - w
pomieszczeniu z kompaktem WC. Niestety temperatura i ciśnienie wody
są losowe, nie ma ani jednego wieszaka, a woda wypływa pod drzwiami na
korytarz (jest skos w tę stronę). A co jest za drzwiami naprzeciw?
Główne bezpieczniki. :)
Masakra po prostu. Myślałem, że tak się nie buduje w Warszawie od
wczesnych lat 90, a budynek ma raptem kilka lat.

Oczywiście biurowiec spełnia wymogi techniczne, więc na parterze jest
także pokój "matki z dzieckiem" (seksizm!). Pewnie z 5 razy większy od
wspomnianej łazienki - weszłyby 2 kabiny i mała szatnia, a jest kanapa
i stolik do przewijania (nie ma przyłącza wody...).

Już się z tym pogodziłem. Następnym razem na rozmowie po prostu
spytam. :)

pozdrawiam,
PK

Piotr Kosewski

unread,
Mar 11, 2015, 4:33:48 PM3/11/15
to
On 2015-03-09 00:09, TW Dziobak wrote:
> Sorry, trochę obok tematu ale a propos zachodnich najemców - jest w
> Wawie taki jeden amerykański biurowiec gdzie rowerami nie wolno
> przyjeżdzać, bo nie wypada. Zresztą w tym samym udynku na aerobik też
> mogą się zapisać chude, bo grubym babom też zdaniem administratora nie
> wypada. Taki tam american dream, wersja priwiślańska. ;)

No dobra. Ale kto buduje i zarządza to jest jedna kwestia, a kto
wynajmuje - inna.
Buduje się pod typ klienta. Widać akurat ten budynek tak wymyślono,
żeby przyciągnąć buraków - przecież takich też nie brak. Czy to wina
inwestora?
Czy jak ja kupię akcje wytwórni Disco Polo, to będę jakoś
odpowiedzialny za popularność tego gatunku? Biznes to biznes. Disco
Polo to dobry biznes. :D

Co do "grubych bab" w klubach, to nie jest wielką tajemnicą, że
w niektórych cenę się dopasowuje do klienta. Idziesz i przyjmuje
Cię doradca klienta - oprowadza, pyta i proponuje "promocję" (cena
wyjściowa to np. 200 zł, ale nikt tyle nie płaci).

Testowałem z kolegą sieć słynącą z takich praktyk. On jest dość
szczupły - poszedł w sobotę w rozciągniętym dresie. Ja mam nadwagę i
poszedłem kilka dni wcześniej - po pracy (pantofle i koszula).
Zaproponowali mi o 30 zł mniej. Nazwy nie podam, ale pewnie wielu
warszawiaków się domyśli. :)
Oczywiście obaj zapisaliśmy się do konkurencji. :)

pozdrawiam,
PK
0 new messages