Przeczytaj jeszcze raz gamoniu co napisalem.
Otóż ja czytam cały wątek, nie tylko wyrwane z kontekstu wypowiedzi.A wątek szedł tak:
Pytania jakiegoś niemilucha:
I tu się nasuwa pytanie jak szkoli Pan Pomerański i w jakich
> >warunkach wypuszcza niedoświadczonych pilotów ? Czy nie za bardzo liczy
>się kasa ?
I twórcze ich rozwinięcie:
> Pomimo ze srednio go lubie, to musze przyznac, ze na szkoleniu sie zna.
>
> Jesli chodzi o pazernosc, to objawia sie glownie szkoleniem na wysluzonym
>
> sprzecie, braku pomocnika (doswiadczonego pilota lub instruktora ktorzy
>
> przypilnuje "drugi koniec liny" czyli starty lub ladowanie) oraz zabieranie
>
> autobusu (lub conajmniej pol) kursantow, co uniemozliwia realna kontrole nad
>
> sytuacja.
Cieszę się, że uświadomiłeś sobie danie ciała, dodając magiczne słowo "ale".
Tym samym Twoja odpowiedź uzyskała na elegancji i spójności. Zwłaszcza dla gości bez 4 klas podstawówki (może tacy też pragną latać?). Było tak od razu?
Ponieważ Twoja wypowiedź "w skrócie" powoduje znacząco mniej kontrowersji od twórczego błądzenia Twoich przemyśleń, proponuję, abyś pozostał przy tej formie.
I przypominam Ci: WĄTEK dotyczy przyczyn/szczegółów wypadku, a nie szkół paralotniowych.
Mimo wszystko pozdrawiam
Tomek
PS Przeglądam wątek, bo jestem ciekaw przebiegu wypadku. Latam czasem na Nemo2 i zgadzam się, że nawet z dużym krawatem można lecieć na wprost. Daruj sobie dalsze personalne wycieczki.