>
> --duże cytowanie automatycznie wyczyszczone--
>
> Podoba mi sie takie rozumowanie, rozumiem,ze jak zdawales egzamin na prawo jazdy to:
> - zaplaciles za egzamin
> - dodatkowo zaplaciles za paliwo
> - dodatkowo zaplaciles za amortyzacje auta
> - dodatkowo zaplaciles za wynajem sali
> - dodatkowo zaplaciles za zuzyty prad do oswietlenia i ogrzewania
> - dodatkowo zaplaciles za zuzyte kartki papieru
> - dodatkowo zaplaciles za dodatek sluzbowy egzaminatora
> - dodatkowo zaplaciles za itp.
>
> To jest egzamin panstwowy, wszelkie dodatkowe oplaty powinny byc bezwglednie wyjasnione bo inaczej jest to lapowka. Jak nie wiadomo na co ida dodatkowe oplaty to moze poprzestanmy na organizowaniu egzaminow ...
josef, jeśli dla ciebie egzamin organizowany tam gdzie kursantowi pasuje jest tym samym, czym jest egzamin w ośrodku egzaminacyjnym, to nie mam więcej pytań.
Wyobraź sobie czysto hipotetycznie sytuację, że taki egzamin organizuje się w Borsku. Kto twoim zdaniem ma wnieść za każdego kursanta wpłatę "za wejściówkę" na lotnisko ? ULC ?
Próbuję dojść czy to rzeczywiście jest "łapówka" czy dość nieudolnie nazwany (kosztami paliwa) sposób na ściągnięcie z kursantów kosztów organizacji takiego egzaminu.
Rozumiem, że w twojej ocenie, jest zasranym obowiązkiem egzaminatora, przytarganie własnej wyciągarki, opłacenie wyciągarkowego, kierownika startu, własnej budy do rozwiązania testów (ewentualnie wynajęcie sali) i opłaty lotniskowej, no bo przecież to jest egzamin państwowy ?
Idąc tym tropem, niechybnie dojdzie do tego, że egzaminy przeprowadzane będą tylko w jednym określonym miejscu w Polsce, w terminach wygodnych dla egzaminatorów, a nie szkół organizujących. (vide ośrodki egzaminacyjne)
Wtedy się dopiero okaże, czy to takie fajne i jaka będzie tego skuteczność.
Obecnie większość kursantów zdaje egzaminy "między swemi" dzięki czemu ma połowę mniej stresu i robi dokładnie to, co robiło na co dzień ucząc się (nie ważne czy z silnikiem czy na linie).
Niestety, nowe miejsce, nieznani ludzie, generuje masę stresu, który ujawnia wiele niepotrzebnych i bzdurnych pomyłek. Wie o tym każdy kto podchodzi właśnie do wspomnianego egzaminu na prawo jazdy.
Nie chodzi tutaj o stronę teoretyczną bo to rzeczywiście parodia ale praktyczną.
Nie dawno sam byłem świadkiem egzaminu, którego jeden z "zewnętrznych kursantów" próbował zdać uprawnienia ppg.
Dostał na prawdę wiele szans, nawet na innym łatwiejszym niż jego skrzydle. Nie podołał, choć jak twierdzi lata na tym zestawie od kilku miesięcy.
Na sugerację egzaminatora by odpuścił, bo sobie zrobi krzywdę, sam się zaparł i stwierdził że robi ostatnie podejście na własne ryzyko. No i pomimo głośnych komend zaprzestania lotu, wyprodukował w przeciągu kilkunastu sekund w powietrzu wszystko co się na napędzie po starcie da wyprodukować. Całe szczęście skończyło się tylko na stratach w sprzęcie.
Gość przed podejściem do egzaminu był spięty jak suwak od plecaka.
Czy to była wina nowego miejsca, nieznanych ludzi, tak jak ma to miejsce w przypadku egzaminów na prawo jazdy ?
Nie wiem, ale jestem skłonny przypuszczać, że mogło to się temu mocno przysłużyć.