W dniu czwartek, 3 października 2013 00:56:26 UTC+2 użytkownik Wojtek napisał:
> Chciałbym opisać ciekawy przypadek używania wózka - w zasadzie "przypinki" do normalnego napędu plecakowego, znanego w Polsce producenta tych wynalazków, jakim jest -
airone.pro.
>
>
>
> Zdarzyło to się zaraz po wystawie/targach sprzętu w St Hilaire - znanym ośrodku latania na miękkopłatach. Wystawa jest w zasadzie jedną z ważniejszych w Europie. Dużą jej częścią jest giełda typu secondhand sprzętu ppg i pppg zarówno używanego jak i oczywiście nowego - ale to już zmartwienie odpowiednich Urzędów Skarbowych we Francji.
>
>
>
> Jednym z ciekawszych eksponatów był wózek Airone.Pro. Solid (polska - rodzima konstrukcja) sygnowany z logo Ec-Extreme - znanego producenta ze stajni Vittorazzi, specjalnie zrobiony na rynek europejski dla ich nowych napędów.
>
> Ec-Extreme posiadało stoisko, na którym oczywiście były wystawione aktualne produkty - napędy i akcesoria do nich, ale i wózek
airone.pro, specjalnie skonstruowany do większości napędów plecakowych posiadających system wypór (stałych i ruchomych). Firma
airone.pro z założenia nie konstruuje i nie produkuje wózków dla napędów bez wypór (nieprawdopodobne ryzyko uszkodzenia kręgosłupa przy posadzeniu pilota na "stołeczku").
>
>
>
> Wracając do tematu. Właściciele Ec-Extreme po zakończonych targach i udanych rozmowach biznesowych, zostali poproszeni o przyjazd ze swoim sprzętem w tereny bardziej równinne - sprzyjające lataniu silnikowemu. W jednej ze znanych szkół paralotniowych pod Paryżem, za namową właścicielki, udostępnili sprzęt wystawowy - wózek Airone.Pro Solid z podpiętym napędem EC-Moster, znanemu w okolicy pilotowi (z uprawnieniami do latania z pasażerami), do testów lotnych.
>
> Pacjent rozłożył szmatę (Dudek - Nucleon WRC 27) natychmiast odpalił napęd i w palnik. Wiało ok. 6-7 m/s. poszedł w górę po 3 m rozbiegu. Na zdjęciach widać jak zapalczywie ściąga sterówki. Po złapaniu wysokości ok 60 m bez odpuszczenia sterówek podejmuje szaloną decyzję - szybki zakręt na kierunek z wiatrem... przy jednej całkowicie ściągniętej sterówce i drugiej na 50%. Reakcja glajta natychmiastowa i jak ktoś wie - prawidłowa - okręcenie linek, złożenie części nawietrznej i odpowietrzenie części wewnątrz skrętu. Za nośność odpowiadały już tylko 2 (pozostałe wg obserwatorów) komory centralne - w języku spadochroniarzy - kalafior. Pilot będąc świadomym czekającego go niechybnie kontaktu z Matką Ziemią, nastawił się jeszcze na kontakt z Kostuchą (nieświadome oddanie kału i moczu) i w momencie przyglebienia wystawił rękę (odruchowo) w kierunku zbliżającego się gruntu. Nie był kompletnie świadomy tego, że odbił się od twardego, oranego gruntu dwukrotnie. Przeloty po odbiciach ca. 3 m. A dookoła cisza...
>
>
>
> Miejscowi uprawiacze roli, widząc całe zdarzenie i postać leżącą bez ruchu na ich polu, zadzwonili do wszystkich służb, które wg ich mniemania mają w temacie coś do powiedzenia. Wezwano Policję, Pogotowie, miejscowy Urząd wypadków lotniczych (pewnie i odpowiednika Koronera - zgłoszono wypadek śmiertelny) które to służby odmeldowały się w rewelacyjnym czasie 15 min.
>
> Oględziny - facet krwawi z ust, nie rusza się i ogólny wgląd w zniszczenia nie wróży nic dobrego. Fachowcom udaje się go doprowadzić do świadomości. Krwawienie - przygryzł wargę, wybity bark i wymiana bielizny - strach przed ostatecznym. Gość wstaje, i po oględzinach w szpitalu idzie do domu i telefonicznie dziękuje producentom wózka za życie.
>
>
>
> Zaraz po zdarzeniu przeprowadzono oględziny całego sprzętu. Rama napędu (konstrukcja aluminiowa) uległ całkowitej destrukcji. Napęd przejął szacunkowo (masa napędu do masy pilota = 30%) z punktu widzenia miejsca jego podczepienia ok 20% energii zderzenia z ziemią. Wyrównanie przeciążenia rzędu 6-8g do którego doszło (z danych obserwatorów takich jak: prędkość przyziemienia, ilość i odległość odbić od ziemi) przejęła konstrukcja wózka.
>
> Największe obciążenia zginające wystąpiły w obszarze zamka. Zamek zachował się prawidłowo, przejął obciążenia, odkształcił się do granic geometrycznych i nie uległ rozerwaniu grożącemu wbiciu się części wózka w ciało pilota.
>
> Największe obciążenia ściskające wystąpiły w podporach wypór (wraz ze zginającymi w belce podpór). Podpory przejęły (sprężyście - maksymalne obciążenie ściskające z wyboczeniem) przeciążenie z trwałym odkształceniem belki. Założeniowo konstrukcja była tak projektowana. Podstawowym założeniem było stworzenie konstrukcji o tzw. "strefie zgniotu" większej niż 35 cm. Opóźnienie wywołane niefortunnym przyziemieniem z przeciążeniem pow. 6g musi przede wszystkim uratować kręgosłup pilota. Wózek - to tylko pieniądze, a w przypadku tej konstrukcji, w końcu uprzemysłowionej, powtarzalnej - to tylko koszt części zamiennych .
>
>
>
> Ciekawym faktem jest również to, że po 3-krotnej kolizji z "glebą" wózek bez problemu, w całości dał się rozebrać na elementy składowe (do transportu) tj. osie, końcówki osi, pegi. Uszkodzeniu nie uległy również wzmocnione koła z ośkami 14 mm i łożyskami maszynowymi (w standardzie
airone.pro).
>
> Szkoła latania z pod Paryża, która zaprosiła Ec-Extreme na testowanie sprzedawanych przez nich polskich konstrukcji, nie pozwoliła zabrać wózka do producenta (
airone.pro). Szkoła pokrywa wszystkie koszty i zostawia sobie wózek ("przypinkę"do napędu) jako ekspozycję w celu pokazywania przyszłym adeptom miękkiego latania, jak powinna wyglądać konstrukcja tego typu sprzętu, ratująca pilotom zdrowie i życie.
>
>
>
> Firma
airone.pro czyni starania w celu odzyskania uszkodzonej konstrukcji w celach analitycznych.
>
>
>
> Zaściankowe opinie o konstrukcji wózków
airone.pro, szerzone pokątnie bez żadnych dowodów empirycznych (nie mówiąc o technicznych), wynikają prawdopodobnie z uprzedzeń do nowinek technicznych, innych rozwiązań konstrukcyjnych niż spotykane i powielane z błędami i po prostu z zaściankowości rodzimych producentów i dealerów sprzętu ppg.
>
>
>
> Zdjęcia:
>
>
https://drive.google.com/?tab=wo&authuser=0#fold
>
> ers/0ByLEp8Ys6LVdTFQzWHFTZmZBNW8
>
>
>
> Piech'u
chyba z tym od gazów nawet raz leciałem miał taką dokładność ze nie trzeba było wysokościomierza sprawdzać