Po drugie ustalmy (bo ja nie mam aż takiego doświadczenia) na jakiej wys.
minimalnej możemy robic przeloty nad gospodarstwami.
Wg mnie na przelocie minimalna wysokośc nad gospodarstwem wystarczy koło
150m. Z punktu widzenia gospodarza- jak cos wam przeleci nad głową nawet na
50m i trwa to 10 sekund to sądze nikt nie będzie miał nic przeciwko, więc na
100-150 sądze spoko.
Sami wiecie, ze żaden z Was nie lata slalomem na przelocie omijając domy!!!
Natomiast krążąc nad jednym skupiskiem gospodarstw 0,5h to przypuszczam że
nawet powyżej 200 m może kogoś wkurzyć bo hałas dobiega!!!
Co o tym sądzicie?
Pozdro, M.
P.S. Nie mówmy tu o prawie lotniczym bo zakładam przeloty poza miastami.
Chodzi o latanie w zgodzie z mieszkańcami.
JUeśli chodzi o mieszkańców to masz racje- jest różnica Przelot to nie
to samo co natrętne robienie kółek nad domami. Choć takie latanie na
poziomie okien w dużych wojewódzkich miastach niektórym się podoba i
nie widzą w tym żadnego łamania prawa. Chciałem ostatnio zwrócić na to
uwagę(przyznaję że w ostrych słowach) to pojechano po mnie jak po
łysej kobyle. Ale ja mam już swoje lata i jeśli z powodu takich
lataczy kiedyś nas uziemią to ja już będę na "lotniczej emeryturze".
Co do prawa lotniczego to na pewno szczegółowych wyjaśniń udzieli Ci
Fragles. On jest ekspertem w udowadnianiu innym że nie potrafią czytać
ustaw
Ja bardzo lubię gdy pojawia się cokolwiek w powietrzu, fajnie jak
siedząc przy grillu nad moim domem przeleci sobie nie wadząc o anteny
ppg'ant czy coś podobnego.
W moim odczuciu natomiast niezwykle upierdliwe staje się, gdy ten
obiekt robi to szósty raz w ciągu pół godziny, to denerwuje.
To samo tyczy się plaż i innych miejsc, gdzie często można spotkać
ppg'owców.
... i własnie o to mi chodzi. Może potraficie podac jakies wysokości
ewentualnie odległości od gospodarstw, które trzeba zachować.
Widze to tak: robie spobie przelocik i trzymam się np. 100-150m w okolicy
domów, ale coś mi się spodobało i chce sobie pokrązyc. Więc niestety
nabieram wysokości (no i własnie ile) i sobie krążę tak aby nikogo nie
drażnić.
Byłem raz u znajomego i latał jeden PPGowiec na wys. ok 250m. W domu spoko
ale jak miałem otwarty balkon to jakby za drugim blokiem kosili trawę! Nie
dośc że dzwiek jednak dobiega to jeszcze odbija się od domów. Też po 1h
zaczęło by mnie to wkurzać a tak prawie codziennie to....
Dlatego pytam bo może da się określić min odległość przy jakiej dzwięk
"kosiarki" nie dokucza. Np. 300, 400 m...?
Na pewno się da określić. I pewnie na tej podstawie określano też
minimalne wysokości lotów w przepisach dotyczących paralotni.
Pomijając przepisy każdy odczuwa to inaczej. jednemu nie przeszkadza
latanie na wysokości 20m, innemu będzie przeszkadzać pierdzenie na
200m. Zależy to też od samej kosiarki- są głośniejsze i cichsze.
Tylko jaki to ma wtedy sens, nudne jak flaki z olejem. Zreszta latanie
w jednym miejscu tez jest nudne wiec nie widze problemu. Pod wzgledem
halasu to juz lepiej leciec na 5m, bo jak znikniesz za przeszkoda to
przestaje byc slychac naped.
... i do tego pies na baby. Warto...
...i do tego pies na baby. Warto... http://img831.imageshack.us/i/fragles.jpg/
zjebka na poczzatek ze cebula podeptana i komentarz;
"my was tu zbytnio nie lubimy bo kury sie chowaja i pól godziny nie wychodza"
nie miałem juz odwagi spytać czy jajka znosza.
podobno sa jeszcze problemy z koniami , wystraszone potrafia ponieśc .
dltarego tez korzystajac z obecnosci znajomych na strtowisku zapytałem ich
przez radio z jakiej wysokosci i jak mocno mnie słychac ( pierdzenie )
ustalilismy doswiadczalnie ze taka wysokosc to ... 400m , i na takiej wys
wlasnie robie przeloty :)
nie wszyscy sa milosnikami lotnictwa i podziwija fakt ze sobie lecimy, wiec
uszanujmy to.
pomijam juz temat latania o 5 rano w niedziele...
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
Nie wszystkie. Jak byłem na Mazurach na wczasach to właściciel ośrodka
na czas moich lotów chował konie do stajni. One jednak nie bały się
silnika, bo ten mogłem odpalać i hałasować przy nich. One dostawały
szalu na widok glajta. Nieopodal mego miejsca zamieszkania kolega też
ma konie, ale te nie zwracają na nasze latanie uwagi.
Ale co wtedy, kiedy dostajemy pozwolenie do 100 m w promieniu 10 km od
lotniska?. Tak mamy zazwyczaj.
Zresztą z moich doświadczeń wynika, że jednak mniej sie obserwatorzy
męczą jeśli przeleci nagle coś tam, gdzieś tam za stodołą i pozostaje
tylko ciekawość co to wogóle było, niż piłowanie od horyzontu do
horyzontu na 200 np. metrach.
stribo
Skoro mogę latać ponad 150 m w świetle prawa, to będę latał aż mi paliwa
starczy. Nikt się mną nie przejmuje gdy jestem na ziemi, że mogę chcieć
trochę spokoju gdy od wiosny do jesieni wszyscy dookoła od rana do zmierzchu
napierniczają w weekendy kosiarkami do trawy. Cały dzień. Motory bez
tłumików jak jeżdżą tą i tamtą 100 km/h i więcej za płotem, na drodze gdy
można max. 50.
Jak gościu któremu moje latanie zgodnie z przepisami przeskadzało, zagroził
że poda mnie na policje, powiedziałem tylko OK i było po temacie.
Wyluzujcie Panowie z tym rozpatrywaniem że od 400 a może 500 m to nas nie
słychać. Inni się nie przejmują, a my mamy po kątach się chować.
Ale jestem zły na tych co latają niżej niż 150 m, przylatują na "gościnne"
popisy i robią krecią robotę na samymi domami w mojej okolicy.
Pozdrawiam
Paweł
czesto w soboty zapuszczam sie w wyłączony CTR Zielona Góra, po drodze
jest kilka wiosek, kilka duzych knajp, gdzie są weseliska.
niemal zawsze trafie na ślub, gdzie panstwo mlodzi widza jako oznake
szczescia, ze ktos im sie na niebie pojawil (staram sie zrobic 2 - 3
kółka na rozsądnej wysokosci - czytaj 10-20m powyzej przeszkód - i
poleciec dalej - nie chce przyniesc pecha rozpieprzajac sie np.
stodołę).
kilka razy mialem propozycje lądowania (pokazywano wódke, kiełbaski
itp - zwlaszcza na festynach typu dożynki) - ale nie skorzystalem dla
ich bezpieczenstwa (tak, dla ich, bo pozniej by bylo: "co ja nie
polece?" i trach w stodole lub z rączek frytki a ze smigla drzazgi,
gdyby sie miejscowi twardziele dorwali do napedu a ja nie moglbym
zapobiec)
generalnie fajnie nas widza, jak sie nie naprzykrzamy, dlatego zawsze
staram sie wybierac minimalnie inna trase, nawet jak punkt docelowy
jest ten sam.
--
Pozdrawiam
K.Gajda(cra3y)
> Wg mnie na przelocie minimalna wysokośc nad gospodarstwem wystarczy koło
> 150m. Z punktu widzenia gospodarza- jak cos wam przeleci nad głową nawet na
> 50m i trwa to 10 sekund to sądze nikt nie będzie miał nic przeciwko, więc na
> 100-150 sądze spoko.
> Sami wiecie, ze żaden z Was nie lata slalomem na przelocie omijając domy!!!
>
> Natomiast krążąc nad jednym skupiskiem gospodarstw 0,5h to przypuszczam że
> nawet powyżej 200 m może kogoś wkurzyć bo hałas dobiega!!!
>
> Co o tym sądzicie?
> Pozdro, M.
>
> P.S. Nie mówmy tu o prawie lotniczym bo zakładam przeloty poza miastami.
> Chodzi o latanie w zgodzie z mieszkańcami.
Co za bezsensowna dyskusja, kolega powinien chyba wybrać się ponownie na
kurs podstawowy i egzamin.
Spajk ale my rozmawiamy z punktu widzenia Fraglesa. Wg jego przepisów
wolno latać nisko i żadna szkoła ani kurs tego nie zmieni.
Zwierzęta szybciej niż ludziska, przyzwyczajają się do nowych zjawisk na
niebie;)
Przeważnie bywa tak, że im częściej latasz w jednej okolicy to mniej to
przeszkadza zwierzętom, a bardziej ludziom.
Akurat ludzie w mojej wsi nie mają nic przeciwko, z tym że nikt z nas
nie uprzykrza im życia. Natomiast jeśli chodzi o zwierzaki, to już nie
zwracają na to uwagi. Z początku, owszem, wpadały w panikę. Najbardziej
nerwowe chyba są konie, kury i kaczki też sieją popłoch na podwórkach, a
najmniejszą uwagę zwracają krowy.
widać że tu koledzy albo nie mają ŚK albo byli wyszkoleni w nie Polskich
szkołach.
Tak abstrahując o przepisów - zdroworozsądkowo mniej więcej postulują
obecne przepisy hi hi. To świadczy dobrze o obecnych przepisach.
ale do żeczy.
Na stronie ULC jest mały błąd bo jest podana data 24 kwietnia a
rozporządzenie jest z dnia 25 kwietnia 2005 r. Co może utrudnić wyszukanie
owych przepisów automatycznie.
z dnia 25 kwietnia 2005 r.
Dz.U. z 2005 r. Nr 107, poz. 904
5.6.10.
3) z wyjątkiem przypadków, gdy jest to konieczne dla startu lub lądowania:
a) nad zwartą zabudową miast, osiedli i siedzib ludzkich lub nad
zgromadzeniem osób na otwartym powietrzu na wysokości względnej mniejszej
niż:
- dla paralotni, paralotni z napędem i motoparalotni - 150 m (500 ft),
- dla paraplanu - 300 m (1.000 ft),
nad najwyższą przeszkodą znajdującą się w promieniu 300 m od danego statku
powietrznego, z tym że nad obszarami miast o liczbie mieszkańców od 25.000
- zgodnie z przepisami rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 9
października 2003 r. w sprawie zakazów lub ograniczeń lotów na czas
dłuższy niż 3 miesiące (Dz. U. Nr 183, poz. 1793),
b) krążąc lub przelatując wielokrotnie na wysokości mniejszej niż 150 m
nad pojedynczymi siedzibami ludzkimi, w przypadku lotów z włączoną
jednostką napędową,
c) gdzie indziej, niż to określono w lit. a i b, na wysokości względnej
mniejszej niż 50 m (150 ft) nad lądem lub wodą w odległości mniejszej niż
300 m od zabudowań.
5.6.11. Przepisów pkt 5.6.10 ppkt 3 lit. c nie stosuje się do treningu we
wcześniej zaplanowanych miejscach oraz lotów żaglowych i termicznych pod
warunkiem, że są one wykonywane poza siedzibami ludzkimi oraz w sposób
nieuciążliwy dla osób trzecich.
Przyznam szczerze ze mimo tego że Słowackie i Czeskie szkoły dobrze uczą
latania ale mały egzaminik jak widać z Polskiego Prawa paralotniowego
byłby wskazany przy wymianie na na ŚK. No chyba że zagraniczne szkoły
wpiszą w program dla Polaków nasze przepisy- jest tego niewiele na 20
minut pogaduchy.
aha
owo
z tym że nad obszarami miast o liczbie mieszkańców od 25.000 - zgodnie z
przepisami rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 9 października
2003 r. w sprawie zakazów lub ograniczeń lotów na czas dłuższy niż 3
miesiące (Dz. U. Nr 183, poz. 1793),
Straciło moc i zostało zastąpione przez nowe przepisy które teraz nas
obowiązują.
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA INFRASTRUKTURY1)
z dnia 11 czerwca 2010 r.
w sprawie zakazów lub ograniczeń lotów na czas dłuższy niż 3 miesiące.
Fragles
..elokwentny z aparycją. Warto... http://img831.imageshack.us/i/fragles.jpg/
> Przyznam szczerze ze mimo tego że Słowackie i Czeskie szkoły dobrze uczą
> latania ale mały egzaminik jak widać z Polskiego Prawa paralotniowego
> byłby wskazany przy wymianie na na ŚK. No chyba że zagraniczne szkoły
> wpiszą w program dla Polaków nasze przepisy- jest tego niewiele na 20
> minut pogaduchy.
Fajnie jest poczytać teoretyka gawędziarza.Nie ma czegoś takiego jak
wymiana na ŚK !!
Mając słowackie PK-A czy cokolwiek innego chcąc "wymienić" na uprawnienia
RP musisz i tak zdawać egzamin na ŚK.
Jest dyrektywa unijna uzna przez Prawo Polski o wzajemnej uznawalności
tych samych poziomów wyszkolenia potwierdzonych przez organ państwowy
danego kraju w ramach unii.
A więc wystarczy takowe dokumenty wysłać do ULC i muszą na ich podstawie
wydać ŚK. Oczywiście nie może być niższy poziom wyszkolenia niż w Polsce
na ŚK.
Jak tego nie będą chcieli zrobić to wysłać sprawę do rzecznika praw
obywatelskich, albo nawet do stosownego organu UNI ze skargą to inaczej
zaspiewają jak polecą w ULC po premiach.
Fragles
> Spyk a na jakiej podstawie tak sadzisz.
Sądzę na takiej podstawie że przez to już przechodziłem i teraz mam PK-A i
ŚK.
Dyrektywa być może mówi o uznawalności, a nie o tym że dzięki niej możesz
dostać polski papier.
Article 2
For the purposes of this Directive (a) licence means any valid document,
issued by a Member State, authorizing the holder to exercise functions as
a member of the cockpit personnel on board a civil aircraft registered in
a Member State. This definition also includes ratings associated with the
document;
Na stronie ulc.
Artykuł 2
Do celów niniejszej dyrektywy:
a) "licencja" oznacza każdy ważny dokument wydany przez Państwo
Członkowskie, upoważniający jego posiadacza do wykonywania funkcji członka
załogi kokpitu na pokładzie samolotu cywilnego zarejestrowanego w Państwie
Członkowskim. Definicja ta obejmuje również adnotacje związane z takim
dokumentem;
Jednak na stronie ULC to jakiś Kretyn z ministerstwa to tłumaczył.
zdecydowanie lepiej zrobił to autmat google:)
Artykuł 2
Do celów niniejszej dyrektywy: (a) "licencja" oznacza jakikolwiek ważny
dokument, wydany przez Państwo Członkowskie, upoważniający jego posiadacza
do wykonywania funkcji członka załogi kokpitu na pokładzie cywilnego
statku powietrznego zarejestrowanego w Państwie Członkowskim. Definicja ta
obejmuje również adnotacje związane z takim dokumentem;
No i po co wydawć ULC kase na tak kiepskich tłumaczy - pewnie z łapówe
pracują robia ctakie poważne byki w tłumaczeniu.
(c) acceptance of licences means any act of recognition or validation by a
Member State of a licence issued by another Member State together with the
privileges and certificates pertaining thereto. The acceptance, which may
be effected through the issue by the Member State of a licence of its own,
shall not extend beyond the period of validity of the original licence;
c) „akceptacja licencji” oznacza dowolną czynność uznania lub
zatwierdzenia przez Państwo Członkowskie licencji wydanej
przez inne Państwo Członkowskie, wraz ze związanymi z nią
przywilejami i świadectwami. Akceptacja, która może być
dokonana poprzez wydanie przez Państwo Członkowskie
własnej licencji, nie obejmuje okresu dłuższego niż okres ważności
pierwotnej licencji;
Nie słyszałem żeby ULC mógł wydawać jakikolwiek inny dokument
poświadczający równoważność niż ŚK.
Problem z ty że widocznie w ogóle nie występowałeś formalnie do ULC o
poświadczenie owej równoważności i uznanie obcej licencji- więc mniej
pretensje do siebie że Ci się nie chciało.
Na stronie Samych instruktorów znajdziesz rozporządzenie jak to się robi -
skoro instruktorzy to umieszczają to hmm gadanie że to mafia też nie jest
wymówką na twoje lenistwo.
Fragles
> Nie słyszałem żeby ULC mógł wydawać jakikolwiek inny dokument
> poświadczający równoważność niż ŚK.
>
> Problem z ty że widocznie w ogóle nie występowałeś formalnie do ULC o
> poświadczenie owej równoważności i uznanie obcej licencji- więc mniej
> pretensje do siebie że Ci się nie chciało.
>
> Na stronie Samych instruktorów znajdziesz rozporządzenie jak to się robi -
> skoro instruktorzy to umieszczają to hmm gadanie że to mafia też nie jest
> wymówką na twoje lenistwo.
>
> Fragles
Po pierwsze, nie teoretyzuj jak zwykle tylko jedź do ULCu i pochwal się
jakimś sukcesem.
Po drugie to gdzie ja napisałem że mam jakąś pretensję? PK-A musiałem
wymienić na ŚK bo chciałem dorobić sobie PPG w kraju, a do tego i tak
trzeba zrobić kurs.
PS. co do samej "wymiany" PK-A na ŚK to o konieczności zdawania egzaminu
dowiedziałem się właśnie ze SILP-a (nie pamiętam konkretnie od którego
instruktora, ale mam gdzieś na to maila :).