(to byl W5 Klab) Oczywiscie nie mozna bylo sobie tak poprostu wejsc bez
slowa do klubu. Ode mnie i od wielu innych znajomych mi osob (hmmm
wiekszosci) proszono o zaproszenia - ktorych w rzeczywistosci wogle nie
bylo... Narszczescie pewny ton zmiekczyl kolegow bramkowcow ("Prosze
szanownego pana, ale na ta impreze nie ma zaproszen.")... ale ktos
niezaradny moglby miec problemy... Skoro juz poruszylem temat klubu W5 to od
razu mozna zauwazyc, ze ma on swoich stalych bywalcow, ktorzy poprostu
przychodza tam (i nigdzie indziej) bez wzgledu na to, co danego wieczora
jest grane. IMHO slabe to jest troche.
Chory Grooveliker nie przyjechal - szkoda, bo mialem po cichu nadzieje na
jakies mile acidowe ciecia. W zastepstwie zagral Ekstazi - to co zwyle,
czyli techno - minimal. Muzycznie wiec impreza nie trafila w moje gusta...
ale tak to bywa, jak ktos jest rozpieszczony przez cos innego. :))) A takich
ktosiow jest coraz wiecej.
Fajfer
nie no analogi to wszedzie sa, w mniejszych lub wiekszych ilosciach (tutaj
akurat w mniejszych)
> Chory Grooveliker nie przyjechal - szkoda, bo mialem po cichu nadzieje na
> jakies mile acidowe ciecia.
patrzac na jego playliste z tego miesiaca to raczej utrzymalby chrakter
imprezy o ktorym mowisz (powertools, hydraulix etc)
takich akcji mozna uniknac wystarczy tylko sobie wydrukowac maila
reklamowego od GC...
Moze rzeczywiscie troche za duzo tego minimalu,
ale jakos tak fajnie bylo.
heh, ad.p. Robercika to mi sie nawet nie chce pisac ... pchie
ciagle sie zastanawiam, czy to madry koles,
czy idiota?
nie mam nic wspolnego z adapterami itd, ale jak ogladalem poczynania
Julka, fuck, to poczoolem z nim jakas "jednosc", haha :-)
SUPER JUMPA.
--
Konrad/40i4/Gustaw
Siejka
do glupich pytan na bramce trzeba sie przyzwyczaic. ja bawilem re we la cyj
nie. duzo duzo roztanczonych milych ludzi wrzaski az po 6. rano
pozdro
ubi
Pinpg-pong Extase`ego i Jaco nizle wyszedl.
Kompletna porazka ze strony klubo W5 to brak wody i farbujace sciany.
Julek zagral zajebisty set.
Dzieki wszystkim co byli za fajny klimat.
--
--
Chillout
I lost my kids and wife because I`m high :)
szkoda tylko, że już zniżek nie dają...
--
bv3
: szkoda tylko, że już zniżek nie dają...
trzeba obnizyc frekwencje to znowu zacznom ;]
--
E:.
Secik Liberatora byl niewatpliwie najjasnieszym punktem imprezy, szkoda ze
malo "kwasnych dzwiekow" w nim bylo, ale za to moc byla z nami, i to jak
bardzo :))) Mnie osobiscie bardziej podoba sie sposob grania Krzyska
Liberatora, jednak Julian duzo gorszy IMO nie byl.
Szkoda, ze zaraz na poczatku seta znalazl sie jakis idiota, ktory rzucil mu
flajera na decka, ktory akurat gral. Igla oczywiscie wypadla z rowka i
przejechala w poprzek po plycie. Julianowi na pewno to humoru nie poprawilo.
Po Liberatorze Extase - nie mialem jakos wkreta tego wieczoru na zabawe przy
minimalowo-detroitowych klimatach (szkoda ze nie zagral Grooveliker,
pamietam jego wystep po Chrisie Liberatorze w Loko i liczylem na cos
podobnego po Julianie), jednak Jarkowi udalo sie calkiem niezle mnie
wkrecic, zwlaszcza gdy skrecal bardziej w strone detroit, minimalowe kawalki
jakos mnie zupelnie nie byly w stanie ruszyc. Mimo pewnego niedosytu bylo
jednak calkiem przyjemnie, sadze jednak, ze glowna zasluga lezala tu (w moim
przypadku) nie po stronie grajacych ale raczej grupy przyjaciol, z ktorymi
mialem przyjemnosc sie bawic i z ktorymi stworzylismy sobie doskonaly
mikroklimacik.
A teraz pare kamyczkow do ogrodka organizatorow (zwiazanych glownie z
bezpieczenstwem i ogolna organizacja) bo za pare rzeczy niezla zjebka im sie
nalezy IMO, mimo ze nie chcialbym byc zlosliwy. Ciekawe czy ktos od nich
czyta grupe.
- brak wody w toaletach - wspolczuje jak ktos sobie reke osiusial, mnie na
szczescie sie to nie zdazylo - to tak zartem, a na serio: ciekawe co bedzie
jak im sie ktos kiedys przekreci w klubie bo za duzo systemow zje a nie
bedzie mial kasy na wode w barze, ktora nota bene raz kosztowala 4 zlote za
0,5 litra, raz 5 zlotych (na zmiane), a zdazalo sie tez,ze w ogole nie mozna
bylo jej kupic bo akurat sie skonczyla.
- sliskie (nad ranem) schody, po ktorych schodzilo sie (a raczej zbiegalo,
bo bylo tam zimno jak w psiarni przy kilkunastostopniowym mrozie) na dol -
mialem szczescie, poslizgnalem sie na nich tylko raz i otarlem sobie reke o
barierke, ale rownie dobrze mogl ktos sobie tam noge zlamac albo zeby
stracic. Warto by bylo o tym pomyslec na przyszlosc
- sciany mialy byc juz suche, nie wiem wiec jakim cudem moja koszulka w
niektorych miejscach zmienila kolor na czerwony
- wreszcie organizatorzy postarali sie o porzadna nagrzewnice, ale mozna
bylo odczuc efekty jej dzialania tylko na glownej sali. W chilloucie i
przedsionku bylo zdecydowanie za chlodno.
W sumie zle nie bylo, ale brakowalo mi jednak czegos - tego, co jest np. na
imprezach Reformation. BTW, juz na tej imprezie nie moglismy sie doczekac
nastepnej soboty. Ale na szczescie zostalo juz tylko ok. 469 800 sekund wiec
damy rade :))))
Pozdravki
Herbie
no i chyba jeszcze przyjemnie bylo dzieki tym guziczkom, ktore ci
podrzucilem (dla niewtajemniczonych : bo tak w nie zapietej koszuli, to
zabawa na pol gwizdka :) hehe
--
pozdr : )
S.Z.T.O.O.K.A.: Synthetic Zeta Technician Optimized for Online Killing and
Assassination
Oczywiscie ze tak - zaryzykowalbym nawet stwierdzenie, ze to one za tym
wszystkim staly :)))
Pozdravki
Herbie
Pzdr.
T0M0
z kobitka po japonsku to mi sie zawsze kojarzy mark sinclair & choci - out
there
tyle ze ona nie krzyczy...i nawet nie jestem pewna czy to japonski :) ?
w kazdym razie rewelacja !
niebylam na Julianie ale bylam na reformation i tam go graja :))))
pozdrawiam
aga
Użytkownik Kaczor <kac...@nano.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:9v5vmi$28s$1...@news.tpi.pl...
nie po japonsku tylko po wegiersku
:)
Fajfer
po japonsku?????? yyyy
--
damon
:)))) no to niezle
mi ten motyw strasznie sie jakos kojarzyl z kobieta w kimonie nad jakims
strumyczkiem :)