Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Filh. Łódzka - Koncert-hołd maestro Andrzejowi Markowskiemu!

3 views
Skip to first unread message

Piotr Sadrakula/Lodz/PL

unread,
Nov 18, 2011, 4:58:44 PM11/18/11
to
Dzisiejszy (18 listopada 2011r.) koncert w Filharmonii Łódzkiej był hołdem
dla zmarłego 25 lat temu kompozytora i dyrygenta FŁ - Andrzeja Markowskiego.
W słowie wstępnym Dyrektor Artystyczny FŁ Lech Dzierżanowski przybliżył
melomanom postać Artysty, a następnie obejrzeliśmy 10-minutowy fragment
filmu telewizyjnego z wypowiedzią Andrzeja Markowskiego o łódzkich przygo-
towaniach do polskiego prawykonania III Symfonii Lutosławskiego i kawałek
koncertu. W sali koncertowej obecna była Córka Andrzeja Markowskiego.
Z powodu rocznicy dodano na wstęp utwór, Orkiestra Symfoniczna Filharmonii
Łódzkiej pod dyrekcją Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego wykonała słynne Ada-
gio g-moll Tomaso Albinoniego. Proste i ponadczasowo piękne, ku Pamięci!

Następnie usłyszeliśmy Tren Pamięci Ofiar Hiroszimy Krzysztofa Pendereckie-
go, utwór z 1960 roku, który utorował Pendereckiemu drogę do największych
sal koncertowych świata. Skrzypce jęczały i wyły w najwyższych rejestrach,
niby syreny alarmowe, słychać było wręcz krzyki ginących. Urzekł mnie
rzadki efekt, smyczki grały bez chwycenia gryfów, luźno, poklepując lewą
dłonią pudła instrumentów. Nigdy czegoś takiego nie słyszałem, niezwykły,
bardzo udany efekt. Geniuszowi i wyczuciu muzycznemu Kompozytora zawdzię-
czać możemy, że po 51 latach utwór brzmi świeżo i nowocześnie. Brawo!

Sprawni pracownicy szybko odsunęli krzesła skrzypków, wstawili Steinwaya
i zabrzmiał Koncert Fortepianowy G-dur Maurycego Ravela, ukończony w 1933
roku. Na fortepianie grała Hiszpanka Juana Zayas, pianistka wytrawna, po-
trafiąca wszystko i delikatna w traktowaniu instrumentu. Pierwsza część
była jak bajka, słodka i cukierkowa. Wesoła i optymistyczna. Druga spokojna
i refleksyjna, nawet nostalgiczna. W tej Juana Zayas na chwileczkę zgubiła
tempo Orkiestry FŁ, ale potrafiła tak zamaskować, że zapomnieliśmy o tym.
I Trzecia część, najniezwyklejsza: szybka, nowoczesna, jakby z innego
utworu. Jakby po trochu jazzowa, bardzo, bardzo dobra. Nie muszę pisać,
że Orkiestra FŁ grała cały wieczór bez jednego błędu, koncertowo!

Po przerwie zagrano I Symfonię f-moll op. 10 Dymitra Szostakowicza. To
arcydzieło nadal świeżością pomysłów i śmiałą instrumentacją robi wielkie
wrażenie. Interesująca, może nawet ponadczasowa treść muzyczna i najodpo-
wiedniejsza dla tej treści zajmująca forma. Bardzo trudny utwór dla orkie-
stry, zarówno muzycy jak maestro Marcin Nałęcz-Niesiołowski doskonale
sobie poradzili, dając melomanom muzykę najwyższej próby. Tak się podo-
bało, że w powodzi braw i okrzyków (okrzyki są rzadkie w Łodzi) maestro
zarządził bisa orkiestrowego, fragment końcowy IV części. Wielkie wrażenia,
rzadkie zestawienia dźwięków i maestria Artystów, to zapamiętam z koncertu
18 listopada 2011 roku.
Piotr Sadrakuła

0 new messages