Piotr Sadrakula/Lodz/PL
unread,Sep 23, 2011, 4:46:38 PM9/23/11You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
to
Koncert w Filharmonii Łódzkiej, grany 23 września 2011 jako pierwszy
z serii ośmiu pod wspólnym tytułem "Filharmonia - O co tyle hałasu?",
z dzisiejszym podtytułem "Poznajmy się! Przedstawiamy orkiestrę!" był
pomyślany jako koncert familijny, z dużą ilością rodziców w dziećmi.
Był dokładnie taki, przedszkolaków samopas było nawet jakby za dużo,
rzecz w tym..., że... nie był to koncert! Było to wielkie multimedialne
show z tematem pięknej dla początkujących słuchaczy muzyki klasycznej.
Nie czytałem o czymś podobnym, nie widziałem, nikt mi nie mówił. Jest
więc prawdopodobne, że FŁ jest światowym pionierem takich widowisk.
Bo jak inaczej nazwać muzyków w strojach nieformalnych czarno-białych,
danie słuchaczom [do zwrotu!] kołatek lub sztabek cymbałków, operatorów
tv, których pracę rzucano na wielki ekran, a filmowali pracę muzyków?
I ponad 300 dzieciaków na widowni, dzwoniących swoimi kołatkami, gdy
prosił o to maestro Grzegorz Wierus, ale także gdy uciszał delikatnie.
Maestro wykazał się dowcipem, niekłamaną osobowością sceniczną, potra-
fiąc dobrze prowadzić Orkiestrę FŁ. Pozostali muzycy mimo zabawowego,
wiedeńsko-noworocznego nastroju bardzo jednak uważali na detale
i muzycznie także show było znakomite!
Najpierw Moja Matka Gęś M. Ravela, poznając poszczególne partię orkie-
stry z narracją dyrygenta słuchaliśmy fragmentów, potem zabrzmiała
całość. Bardzo refleksyjnie i smutnie, wspaniałe były szybkie przejścia
od niemal ciszy do fortissimo. Młodzi słuchacze bezstresowo poznali
i siłę orkiestry i delikatność tej muzyki. Potem andante z 94 Symfonii
Haydna Niespodzianka, gdzie po cichej grze występuje jeden potężny
dźwięk, grom. Doskonały dobór na zakochanie się w muzyce klasycznej!
Nie było przerwy, by młodzi słuchacze nie rozbijali głów na schodach,
następnym punktem programu był Kaprys Hiszpański Rimskiego-Korsakowa.
I znów, bodaj 5 razy wysłuchaliśmy fragmentu na różnych partiach
instrumentów, a potem całość. Utwór Rosjanina, a bardziej hiszpański
od większości Hiszpanów [kompozytorów], skrzący się niespodziankami,
prowokujący do umiłowania muzyki klasycznej. Naprawdę....
Grzegorz Wierus ćwiczył następnie z publicznością grę na tych prze-
szkadzajkach, młody perkusista spośród widzów podał rytm na tamburynie
i zabrzmiało Bolero Ravela. Muzycznie dobre, nawet bardzo, ale ciekawsze
było, że ponad dwudziestu przedszkolaków obojga płci samorzutnie
wdrapało się na estradę, chodzili wśród muzyków, stali z dyrygentem
na podeście, dyrygowali, tańczyli pod estradą. Świetne, zajmujące,
135 minut bez przerwy ale i bez nudy. Wspaniale, że tam byłem, doprawdy.
Piotr Sadrakuła