W dniu 26.03.2023 o 14:33, Shrek pisze:
>>> I twoje "odbiorniki nadawcze" poszuszały się tak szybko w stosunku do
>>> fal radiowych że zaburzało to wyniki? Sorry - nie klei się. To nie
>>> twoja liga;)
>> Wystarczy, że nie udało się czasu zsynchronizować i ostatecznie taniej
>> zastosowanie GPS-u wyszło.
> Dobra - przybliż do czego to miało służyć, na jakich prockach to robiłeś
> i na jakiej częstotliowści biegało, w jakim protokole się komunikowało
> między sobą i w jakim języku pisałeś oprogramowanie:P Większość
> współczesnych inżynierów nawet nie wiedziałby jak się do tego zabrać.
> Coś mi się wydaje że konfabulujesz, nie klei się to;)
Nie dobieraj sobie tego do głowy, ale Twoje przemyślenia nie pozostają
moją troską. Nie sadzę, byś zrozumiał, co do Ciebie napisze. Jestem
prawie pewien, że przekręcisz i jeszcze później latami będziesz walczył
z tą głupotą, którą sam przekręcając wymyślisz. Nie chce mi się.
>
>> Drugi raz skombinowałem podobny system, by znaleźć dowcipnisia
>> zatrzymującego pociągi. Tu już Internet był powszechny i udało się
>> lepiej. Mierzyłem czas opóźnienia na poszczególnych odbiornika. W
>> mieście by było trudno, ale idiota stawał na pustkowiu.
> Jak synchronizowałeś zegary - to działało online i wysyłało pozycję czy
> zgrywałeś to wszystko w każdym punkcie (na co?) i potem analizowałeś?
> Idiota stawał za każdym razem i czekałeś na niego cały czas aż przyjdzie?
On sobie znalazł taką górkę, z której sygnał radiostopu był słyszany w
całej okolicy. I to była jedna i ta sama górka. Na wierzchołku koło
krzyża i kapliczki. Ale żeby to było słychać daleko i więcej pociągów
złośliwie się zatrzymało, to jeszcze w ramach anteny wyrzucał drut na
pobliskie drzewo i potem też chwilę to trwało, zanim zwinął, bo wiele
razy to robił i nikt go nigdy nie złapał - nie spieszył się.
Wspólnie z kilkoma podobnymi mnie dziwakami na tej konkretnej
częstotliwości zostawialiśmy włączone odbiorniki, które zapisywały
nasłuch. Używaliśmy o tego takich małych odbiorników, które po
podłączeniu do USB z założenia pozwalały na obiór komputerem telewizji i
radia analogowego. Ponieważ to była chińszczyzna, więc było
oprogramowanie pozwalające na ustalenie odbioru na częstotliwości innej,
niż w Polsce działała telewizja analogowa. Odbiorniki zapisywały sygnał
na dysku bezobsługowo.
Ponieważ to leżało w wielu odległych od siebie lokalizacjach, sygnał
docierał z różnicą kilku tysięcznych sekundy. Dokładniej tego nie
umieliśmy zmierzyć. Po kilka razach wytypowaliśmy górkę kilka kilometrów
ode mnie. Dodatkowo ktoś zwrócił uwagę, że kretyn psoci, jak akurat
szczególnie dożo pociągów w okolicy jest w ruchu, a takich sytuacji nie
było zbyt wiele, bo u nas nie ma jakiegoś wielkiego ruchu kolejowego. To
pozwoliło dodatkowo wytypować mniej więcej porę przyszłego ataku.
Wówczas jechałem sobie na górkę obok i siedziałem na parkingu obok
boiska lokalnego z lornetką. Jak włączał się radioalarm, to zawiadowca
dzwonił do SOK, a SOK do mnie na komórkę.
Nawet długo nie czekaliśmy. Patrol zatrzymał faceta, który już ruszył po
zdjęciu anteny, ale miał w samochodzie wymontowany ze zezłomowanej
lokomotywy nadajnik z modulatorem. Resztę załatwiły retencyjne dane
telekomunikacyjne pozwalające na dwa lata wstecz (wówczas tyle te dane
przechowywano) dowieść, że w dniach i czasie uruchamiania alarmów
dowcipniś logował się telefonem GSM do BTS w zasięgu którego była ta
kapliczka. I to cała opowieść.
>
>>> Plus skoro GPS wie z jaką prędkością i w którą stronę się poruszasz,
>>> to może to sobie poprawić (choć nie jestem pewien czy to robi, bo jak
>>> widzisz prwaktycznie to bez znaczenia nawet dla pocisków kruz).
>> Tylko, że ten sygnał z satelity jest bodaj co minutę.
> WAT?
Nie - Joul.
>
>> A tu już zaczyna być to problemem nawet dla samolotów - o rakietach
>> nie wspominając.
> To by było problemem nawet dla samochodów -"trzydziści sekund temu skręć
> w lewo":P
No więc te starsze odbiorniki, co nie miały czujników przyspieszenia, to
właśnie sobie interpolowały położenie na podstawie prędkości i kierunku.
W samochodzie to działa nieźle. Ale w samolocie tak sobie.
>> Ale to, o czym pisałem było jeszcze w XX wieku. Wówczas Amerykanie
>> fałszowali cywilnego GPS-a i trzeba było stosować nadajniki
>> rekurencyjne z poprawkami.
> Dokładnie tak - i to były powody dla których kiedyś GPS nie działał
> powyżej pewnej prędkości - że USA tak go kodowała żeby tym ktoś nie
> naprowadzał swojego szpeju, a nie żadne "efekty relatywistyczne" przy
> prędkościach rzędu kilku machów.
>
Może. Nie będę się upierał. Skutek w każdym razie była taki, jak
opisywałem. Zresztą jeszcze pod Smoleńskiem nie używano GPS-a do
przyziemienia. Nie sledze tego na bieżąco.
--
Robert Tomasik