W dniu 26.07.2023 o 02:01, Marcin Debowski pisze:
>> Rozumiem, ale bardziej odnosiłem się do przykładu roberta, który słyszał
>> że linie latają na oparach i podał przykład wiednia. Więc nie - nie
>> latali na oparach - popełnili błąd z powodu awarii technicznej i braku
>> wiedzy jak w takiej sytuacji działa FMS.
>
> No dobrze, więc chodzi znowu o Roberta :)
No skoro wlazłeś w dyskusje gdzie wcześniej argumenty podawał robet na
grupie o lotnictwie to chyba okrętu się nie spodziwałeś:)
> Dla tych linii jak ich nazwywasz czarterowych, pada nawet stwierdzenie,
> że przy takim trybie działania po prostu im się długo udawało. Ciekawe
> ile tak lata i czego nie wiemy.
Moze gdzieś w ameryce mniej północnej i afryce. Nawet w azji chyba tak
nie latają.
> Jak wiadomo wypadki lotnicze są tak
> rzadkie dlatego, że istnieje olbrzymia ilość zabezpieczeń i redundacji.
No właśnie przed brakiem paliwa to się ciężko zabezpieczyć. Więc jakby
latali na oparach to zgodnie z zasada "kto grubo idzie jebnąć musi" coś
częściej byśmy wiedzieli.
> Trzeba się naprawdę postarać aby coś terminalnie serdolić, bo to nie są
> 2-3 niekorzystne czynniki, a bardziej 5 i więcej.
W teorii. W praktyce sporo przypadków to utrata świadomości sytuacyjnej
albo po prostu awaria techniczna - w przypadku fuel starvation to zwykle
wyciek paliwa. Co w sumie jest dość dziwne - zbiorników jest kilka,
silniki dwa - powinno się dać odciąć uszkodzony fragment instalacji -
zwłaszcza że to zwykle nie zbiorniki się rozszczelnia jakiaś armatura -
problem jak rzeczywiście lecisz w etopsie, ale tak pobieżnie patrząc to
nad oceanem się nie rozbijają. No i przypadki maxa gdzie w zasadzie
przyczyna jest jedna - macs, począwszy od jego projektu, certyfikacje i
udawanie przed pilotami że go nie ma. Niby trzy przyczyny ale wcale nie
niezależne tylko jedna skutkująca drugą.
> Spory margines do
> latania na oparach MZ :) Choć akurat tu, to zbyt oczywiste. A może nikt
> tego jednak nie sprawdza?
Nie bardzo sobie to wyobrażam w dużych liniach z jakąkoliwek cywilizacją
techniczną - ktoś musi wygadać. To musi być na jakimś takim zadupiu że
nikogo to nie interesuje. Wydaje mi się że nawet w rosji tak nie latają
- a tam mają najlepsze ku temu warunki - jak ktoś się wychyli to się go
do pierdla albo na wojnę zmobilizuje. Ze znanych przypadków co ciekawe
żaden chyba nie dotyczył azji - albo tak nie latają, albo jak się
rozbije to nie ma dochodzenia tylko "rozbił się to jest rozbity i na
chuj drążyć temat":P