Popróbowałem też niebezpiecznego życia łowcy piratów, jednak tutaj nie
odnosiłem większych sukcesów. Owszem - odnosiłem zwycięstwa i po sprzedaniu
dział i statków wychodziłem nawet znacznie 'na plus', jednak koszty
utrzymywania załogi oraz 'pechowe' dni, w których ni jednego piracika
na horyzoncie nie było powodowały, że finansowo znajdowałem się w punkcie
wyjścia.
Nie mam niestety na tyle wolnego czasu by przysiąść do gry i porządnie
obadać wszystkie opcje, grywam raczej chwilkami i dla rozrywki. Mam więc
pytanie - czy podejście handlowe jest tym najkorzystniejszym, czy też może
bardziej opłaca się zostać korsarzem, albo też polować na piratów?
Oczywiście wszelkie wskazówki odnośnie samego prowadzenia handlu,
produkowania towarów [1] czy też walk również mile widziane. :)
[1] Obecnie inwestuję w produkcję żywności - zboża, mięsa i ryb. Niemal
w każdym mieście potrafię taki towar sprzedać z przyzwoitym zyskiem
procentowym.
--
Wojciech "Proteus" Bańcer
pro...@post.pl
http://www.prgk.net/
Maj pleżer :D
> Nie mam niestety na tyle wolnego czasu by przysiąść do gry i porządnie
> obadać wszystkie opcje, grywam raczej chwilkami i dla rozrywki. Mam
więc
> pytanie - czy podejście handlowe jest tym najkorzystniejszym, czy też
może
> bardziej opłaca się zostać korsarzem, albo też polować na piratów?
Generalnie wszystko po trochu się opłaca.
C.
>
> Nie mam niestety na tyle wolnego czasu by przysiąść do gry i porządnie
> obadać wszystkie opcje, grywam raczej chwilkami i dla rozrywki. Mam więc
> pytanie - czy podejście handlowe jest tym najkorzystniejszym, czy też może
> bardziej opłaca się zostać korsarzem, albo też polować na piratów?
>
Na początku bardziej opłaca się handel. Łowienie piratów staje się
lukratywnym interesem mniej więcej od momentu, gdy zaczynają dysponować
fregatami i karawelami. Najpewniejszym źródłem szybkiej gotówki są niektóre
zadania, w szczególności w początkowej fazie warto spróbować wpomóc jakąś
wyprawę na kontynent. Trzeba w to zainwestować sporo środków, potem trzeba
trochę poczekać, a w dodatku można nieźle wtopić, jeśli wyprawa się nie uda,
ale zysk kształtuje się w okolicach 150-200 procent. Ja w ten sposób
zarobiłem kiedyś 120 tysięcy w czasach, gdy miałem jedną plantację i jeden
bryg.
Ze względu na obecność piratów konwój handlowy i tak musi być uzbrojony.
Jeśli często spotykasz piratów na swojej trasie, to możesz bez problemu
połączyć handel z walką i zarobić podwójnie.
Jest kilka typów zadań, do których wystarczy mieć mały, nieuzbrojony statek
z minimalną załogą. Podstawowa zasada - nigdy do takiego statku nie ładować
towarów. Piraci wtedy w ogóle nie będą go ruszać, bo nikt nie będzie
przecież rabował pustych ładowni. Statek powinien w miarę możliwości być
szybki. Gdy już się w taki pojazd zaopatrzysz, możesz wozić pasażerów,
dostarczać okupy i odkrywać miasta - żadna z tych rzeczy nie wymaga innych
inwestycji niż utrzymanie statku. Szczególnie z okupów czerpie się niezłe
zyski. Jedyny mankament polega na tym, że trzeba pływać od miasta do miasta
w poszukiwaniu zadań do wykonania.
> Oczywiście wszelkie wskazówki odnośnie samego prowadzenia handlu,
> produkowania towarów [1] czy też walk również mile widziane. :)
>
Walki są niestety rozwiązane tak sobie. Kapitanowie usiłują być
inteligentni i dla uniknięcia zderzeń wykonują z automatu manewry, które
czasem stoją w sprzeczności z intencjami i rozkazami gracza (mimo że, gdyby
się słuchali rozkazów, nic złego by się nie stało). Niestety komputer
steruje okrętami źle i jeśli wyda się danej jednostce rozkaz zaatakowania
konkretnego przeciwnika, to często statek odpływa Bóg wie gdzie albo pozwala
wrogowi uciec. Dlatego szybko zrezygnowałem z tych automatów i wszystkie
manewry wykonywałem ręcznie. Dlatego też grałem "w czasie rzeczywistym"
tylko gdy miałem jeden-dwa statki w eskadrze. Później zacząłem stosować
"pseudotury" - włączałem pauzę, uaktualniałem kursy i odpalałem salwy,
wyłączałem pauzę na 1-2 sekundy, znowu włączałem i tak dalej.
W Port Royale walka się na ogół sprowadza do abordażu. Abordażem można
przejąć statek szybciej i z mniejszymi uszkodzeniami niż gdyby się do niego
strzelało. Poza tym, wróg na ogół ma liczniejszą załogę, a wtedy sam dąży do
abordażu, bo w Port Royale przewaga liczebna załogi gwarantuje wygraną, o
ile się ją cały czas zachowuje. Dlatego przy małych różnicach w liczebności
można przeciwnika podpuścić, żeby zaatakował, po czym przyłożyć mu
kartaczami z innego statku i zmienić proporcje załóg na swoją korzyść.
Jeżeli przeciwnik jest dużo słabszy (w szczególności gdy jego załogi są
mniej liczne od twoich), a chcesz zabrać mu statki, trzeba od początku
strzelać do niego z kul łańcuchowych. Kule łańcuchowe mają bardzo krótki
zasięg i w dalszej fazie bitwy często okazują się bezużyteczne, bo
odległości między statkami są za duże.
Inna ważna kwestia to szyk. W Port Royale statki są ustawiane w dwuszeregu,
co z historycznego i praktycznego punktu widzenia jest nieco bez sensu.
Pierwszą rzeczą, jaką robię w każdej bitwie, w której mam więcej niż dwa
statki, jest obrócenie jednostek z pierwszego szeregu o 90 stopni, tak żeby
płynęły gęsiego (niestety nie bardzo chcą się słuchać i trzeba ich
pilnować). W efekcie dostaję za darmo dwie dodatkowe salwy (z tym że
pierwsza często jest niezbyt celna), bo ja jestem już ustawiony do wroga
bokiem, a on do mnie jeszcze nie.
Pozdr.
--
Jacek "Zillameth" Wesołowski
zi...@jimp.neostrada.pl
FAQ grupy prgk.rpg - http://faq.prgk.net/rpg.txt
"Decisions are good, but good decisions are better."
To może być jedyny interes, oprócz pieniędzy zapewnia jeszcze szacunek i
poparcie społeczne! Chociaż plantacyjkę jakąś miło zawsze mieć.
> Ze względu na obecność piratów konwój handlowy i tak musi być uzbrojony.
> Jeśli często spotykasz piratów na swojej trasie, to możesz bez problemu
> połączyć handel z walką i zarobić podwójnie.
Nie wiem czy to tylko u mnie, ale jesli statek nie ma w ogóle dział albo
amunicji to praktycznie zawsze zmyka przed piratami. Jeśli ma uzbrojenie,
to nawet dobry kapitan nie pomoże - zawsze w końcu znajdzie się pirat,
który przechwyci część konwoju. Dlatego na szlaki wysyłam statki
nieuzbrojone (ścislej - raczej bez amunicji a z działami, żeby szybko móc
przekształcić w pełne okręty).
> Niestety komputer steruje okrętami źle i jeśli wyda się danej jednostce
> rozkaz zaatakowania konkretnego przeciwnika, to często statek odpływa
> Bóg wie gdzie albo pozwala wrogowi uciec.
Bo statki standardowo oddają salwę do każdego, kto się nawinie, nawet jeśli
nie jest na celowniku. Taki mają algorytm. :(
> Kule łańcuchowe mają bardzo krótki zasięg i w dalszej fazie bitwy często
> okazują się bezużyteczne, bo odległości między statkami są za duże.
Kartacze mają IMO krótszy zasięg niż pociski z łańcuchami.
> Pierwszą rzeczą, jaką robię w każdej bitwie, w której mam więcej niż dwa
> statki, jest obrócenie jednostek z pierwszego szeregu o 90 stopni, tak żeby
> płynęły gęsiego (niestety nie bardzo chcą się słuchać i trzeba ich
> pilnować). W efekcie dostaję za darmo dwie dodatkowe salwy (z tym że
> pierwsza często jest niezbyt celna), bo ja jestem już ustawiony do wroga
> bokiem, a on do mnie jeszcze nie.
Niegłupie.
Mnie trochę dziwi, że najbardziej pakerne w grze statki są jednocześnie
najszybsze (karawele, fregaty wojenne, karaki, galeony i liniowce), może z
wyjątkiem pinak, ale tych nigdy nie miałem nawet jednej. Dlatego dobranie
optymalnego składu flot przeznaczonych do działań specjalnych nie jest
trudne.
--
Saiko Kila -- JID: saik...@chrome.pl -- email: pomyśl! -- GG: 4088862
"Ciężki jest dobry. Na ciężkim możesz polegać. Jeśli nie zadziała zawsze
możesz nim gościa walnąć..." (Snatch, 2000)
Wreszcie się nie wiesza!
> Wybrałem karierę bezkrwawego, hiszpańskiego miasteczkowego ciułacza
> zarabiającego na swoje stateczki w okolicy Port-au-Prince... i przyznam
> szczerze, że rozwój mój, chociaż stabilny, postępuje jednak dość wolno.
W Port-au-Prince ja mam tylko żonkę, nawet niebrzydką. Jak jesteś Hiszpanem
to chyba lepiej gdzieś na południu (Margarita?) się kręcić. Chyba, że z
Angolami jesteś w dobrej komitywie. Albo przejdź do Port Royale, przecież
nie musisz być tej narodowości co miasto, to nie ma znaczenia. I tak dla
każdego gubernatora możesz robić misje w obronie "naszej ojczyzny". ;)
> Popróbowałem też niebezpiecznego życia łowcy piratów, jednak tutaj nie
> odnosiłem większych sukcesów. Owszem - odnosiłem zwycięstwa i po sprzedaniu
> dział i statków wychodziłem nawet znacznie 'na plus', jednak koszty
> utrzymywania załogi oraz 'pechowe' dni, w których ni jednego piracika
> na horyzoncie nie było powodowały, że finansowo znajdowałem się w punkcie
> wyjścia.
Może przeinwestowałeś w coś innego? Jakieś głupie listy kaperskie? Może
jakaś zapomniana a niedochodowa plantacja?
> [1] Obecnie inwestuję w produkcję żywności - zboża, mięsa i ryb. Niemal
> w każdym mieście potrafię taki towar sprzedać z przyzwoitym zyskiem
> procentowym.
Najlepiej zboże. Produkujesz poniżej 70, sprzedajesz za 100-160. Na żarcie
_zawsze_ jest gdzieś popyt. Ja jeszcze dorzucam wołowinę, bo lubię,
ziemniaki, bo warto i tytoń bo jest niezłe przebicie w większych miastach.
W ryby warto wchodzić tylko jeśli w tym samym mieście możesz też robić ze
100% wydajnością jukę, drewno i sól. Chyba jest tylko jedno takie. Ryby za
to warto tanio kupować i przechowywać do misji. Ja jeszcze lubię rum, ale
to trzeba robić równolegle z cukrem (który nic nie potrzebuje, wbrew
instrukcji) i drewnem, wtedy jest bardzo opłacalny.
Łatwe i opłacalne są misje z ratowaniem psa. Misje z przewożeniem antidotum
są bardzo często na styk i to dla najszybszego statku, wystarczy sztorm po
drodze i nie zdążysz, a zleceniodawca jest zły na Ciebie, pozostając przy
tym całkiem wpływowym... O wyprawach na kontynent nie wiem nic, gdyż nigdy
nie inwestowałem. Misje na wybicie piratów są ciężkie, ale jak się ma
killerski skład jak najbardziej do przejścia. Warto zostawić ze trzy sloty
na przechwycenie najlepszych statków. Misje z polowaniem na admirała psują
reputację w jego kraju i są ciężkie, ale warto raz na jakiś czas.
Przypominają mi zabójstwa z Frontiera. :D
Nie zwalniaj bez potrzeby załogi, reszta będzie niezadowolona i mniej
będzie chętnych w następnych portach. Lepiej się wdać w bitwę, wytracić
ludzi, wygrać i ci co pozostaną będą jeszcze wniebowzięci!
Warto zrobić ze dwa, trzy szlaki, kiedyś ArD podawał na innej grupie jakie
ceny poustawiać na początek, po jakimś czasie patrzysz co w statkach zalega
ładownie i obniżasz trochę ceny sprzedaży tych towarów, ewentualnie
podwyższasz jeszcze ceny kupna jeśli kupujesz je a nie produkujesz.
news:canbkr$n6m$1...@nemesis.news.tpi.pl
Kupuj tam gdzie produkcja jest na 100%, sprzedawaj tam, gdzie jest wysokie
spożycie. Towary kolonialne (sprawdź w instrukcji które to) sprzedawaj w
dużych miastach (z gubernatorami).
W jednym mieście zatrudnij kapitana i daj mu jakiś stateczek. Będziesz
dodawał mu uszkodzone statki i brał już naprawione, będzie służył za
warsztat. Najlepiej naprawiać kilka sztuk na raz, wyjdzie taniej niż za
pojedyncze.
Piratom w tawernach dawaj jakieś tanie statki, mogą być uszkodzone. Zwykle
zyski z tego będą większe niż ze sprzedaży wraków.
Ogólnie można wyżyć z handlu, ale wcześniej czy później trzeba będzie
uruchomić przynajmniej jedną flotę ofensywną, jej koszty utrzymania mogą
zaburzyć finanse, więc warto podzielić sobie wpływy na różne dziedziny i
nie rezygnować zupełnie z walk.
> Na początku bardziej opłaca się handel. Łowienie piratów staje się
> lukratywnym interesem mniej więcej od momentu, gdy zaczynają
> dysponować fregatami i karawelami. Najpewniejszym źródłem szybkiej
> gotówki są niektóre zadania, w szczególności w początkowej fazie warto
> spróbować wpomóc jakąś wyprawę na kontynent.
Ech. W jednej grze zaryzykowałem i wtopiłem totalnie. :-)
Za mało czasu na zebranie wszystkiego było i poszedłem 'na dno'. :-)
> Ze względu na obecność piratów konwój handlowy i tak musi być
> uzbrojony. Jeśli często spotykasz piratów na swojej trasie, to możesz
> bez problemu połączyć handel z walką i zarobić podwójnie.
Hmm... ja zawsze wybieram walkę automatyczną i za każdym razem konwój
ucieka pogoni. Obsadzony jest minimalnie żeglarzami i nie ma dział. :-)
> Jest kilka typów zadań, do których wystarczy mieć mały, nieuzbrojony
> statek z minimalną załogą. Podstawowa zasada - nigdy do takiego statku
> nie ładować towarów. Piraci wtedy w ogóle nie będą go ruszać, bo nikt
> nie będzie przecież rabował pustych ładowni. Statek powinien w miarę
> możliwości być szybki.
Jak na razie wybieram zawsze opcję startu ze statkiem.
Mam od razu statek na 80 ton, a dość szybko odbijam te 8 tyś różnicy.
> Walki są niestety rozwiązane tak sobie. Kapitanowie usiłują być
> W Port Royale walka się na ogół sprowadza do abordażu. Abordażem można
> przejąć statek szybciej i z mniejszymi uszkodzeniami niż gdyby się do
> niego strzelało. Poza tym, wróg na ogół ma liczniejszą załogę, a wtedy
> sam dąży do abordażu, bo w Port Royale przewaga liczebna załogi
> gwarantuje wygraną, o ile się ją cały czas zachowuje. Dlatego przy
> małych różnicach w liczebności można przeciwnika podpuścić, żeby
> zaatakował, po czym przyłożyć mu kartaczami z innego statku i zmienić
> proporcje załóg na swoją korzyść.
A zdawanie się na walki automatyczne jest dobrym rozwiązaniem?
W sumie odzywa się moja pacyfistyczna natura i jestem ciekaw
czy grę można 'przejść' tylko poprzez handel i misje. :-)
> Jeżeli przeciwnik jest dużo słabszy (w szczególności gdy jego załogi
> są mniej liczne od twoich), a chcesz zabrać mu statki, trzeba od
> początku strzelać do niego z kul łańcuchowych. Kule łańcuchowe mają
> bardzo krótki zasięg i w dalszej fazie bitwy często okazują się
> bezużyteczne, bo odległości między statkami są za duże.
A nie jest odległościowo podobnie jak w Sea Dogs? Znaczy największy
zasięg mają zwykłe kule, później łańcuchowe, a na koniec kartacze?
>
> A zdawanie się na walki automatyczne jest dobrym rozwiązaniem?
Nie wiem. Nie sądzę.
> W sumie odzywa się moja pacyfistyczna natura i jestem ciekaw
> czy grę można 'przejść' tylko poprzez handel i misje. :-)
>
Główny wątek fabularny (jeśli można tak to nazwać) sprowadza się głównie do
tego, że się zatapia kolejne floty pirackie.
>
> A nie jest odległościowo podobnie jak w Sea Dogs? Znaczy największy
> zasięg mają zwykłe kule, później łańcuchowe, a na koniec kartacze?
Z moich obserwacji wynika, że nie.
>> W sumie odzywa się moja pacyfistyczna natura i jestem ciekaw
>> czy grę można 'przejść' tylko poprzez handel i misje. :-)
> Główny wątek fabularny (jeśli można tak to nazwać) sprowadza się głównie do
> tego, że się zatapia kolejne floty pirackie.
Ale AFAIR to ważne jest osiągnięcie stanowiska gubernatora, a nie
podążanie za głównym wątkiem :)
--
Tomasz "Warui" Nowakowski of clan Brujah
"It is Caine from whom we all come, our sire's sire."