Przed tygodniem przestal dzialac moj GPS Garmin - zero reakcji na
wlaczanie. Chociaz wiedzialem ze nie jest na gwarancji oddalem do
serwisu Garmin, zeby naprawili, o ile nie bedzie to za drogie.
Obslugujacy mnie kolo po tygodniu odezwal sie i stwierdzil ze sprzet
nie nadaje sie do naprawy i jedyne co moze zrobic to wymienic go na
nowy model za 400 PLN.
Poniewaz za 400 PLN moge sobie kupic sam bez "wymieniania" grzecznie
podziekowalem. W domu okazalo sie, ze pan z serwisu nawet nie otworzyl
GPSa (folie nienaruszone) a pozniej okazalo sie, ze zeby GPS zaczal
dzialac, wystarczylo wymienic wewnetrzna baterie (nie akumulatory
tylko taka mala baterie-pastylke, koszt kilkanascie PLN)!!!
Czyli ogolnie ktos probowal mnie zrobic w balona. Opisalem cala sprawe
w reklamacji i w odpowiedzi dostalem dlugawe pismo, w ktorym sie
tlumacza dlaczego nie naprawili w ramach gwarancji (bzdura, bo bylo
jasne ze gwarancji nie ma) a potem pisza, ze
<cytat>
Wobec takich okolicznosci faktycznych [ze nie bylo gwarancji]
pracownik nie mial zadnej podstawy do zdejmowania plomb i otwierania
urzadzenia, a jedyna czynnosc jaka mógl wykonac to podlaczenie
odbiornika do zasilania zewnetrznego i wykonanie procedury tzw.
twardego resetu urzadzenia. Czynnosc ta nie doprowadzila jednak do
uruchomienia odbiornika i na tej podstawie pojawilo sie
przypuszczenie, iz nie nadaje sie on juz do naprawy.
W takim przypadku, a przede wszystkim z uwagi na fakt, iz urzadzenie
nie bylo objete ani gwarancja, ani rekojmia jedynym rozwiazaniem
sugerowanym przez GARMIN jest wymiana na nowy model o najbardziej
zblizonych parametrach za zryczaltowana oplata. Takie odbiorniki nie
nadajace sie do naprawy sa nastepnie odsylane do GARMIN i jest to
czynnosc konczaca cala procedure.
Z powyzszego wynika zatem, iz postepowanie pracownika EXCEL bylo jak
najbardziej prawidlowe, gdyz niedysponowanie przez klienta dowodem
zakupu ani tez karta gwarancyjna uniemozliwialo skorzystanie przez
niego z jakichkolwiek napraw gwarancyjnych EXCEL i dawalo podstawe
jedynie do zaoferowania uslugi pogwarancyjnej, która zgodnie z
wytycznymi GARMIN polega na wymianie urzadzenia na nowe za pobraniem
oplaty zryczaltowanej.
</cytat>
Czyli ktos mnie dalej probuje robic w balona. Oddaje sprzet do serwisu
zeby mi go naprawili a ten w ramach uslugi pogwarancyjnej stwierdza
to, co ja stwierdzilem (ze sie nie uruchamia) i na tej podstawie
twierdzi ze sie nie nadaje do naprawy?? co za bzdura!!
Gdyby chociaz gosc powiedzial, ze sprzetu po gwarancji nie naprawiaja
(bo tak ewidentnie jest) tylko wymieniaja jezeli nie dziala za
doplata. Ale ten twierdzil, ze sie nie nadaje do naprawy, co bylo
nieprawda (w sumie nawet nie trzeba bylo niczego naprawiac, tylko
baterie wymienic).
Co powiecie na taka sytuacje?? ktos mial cos podobnego?
>Co powiecie na taka sytuacje?? ktos mial cos podobnego?
IMHO jest tak jak Ci napisał Excel. Z relacji różnych osób wynika, że
każda naprawa Garmina polega na wymianie sprzętu, zwykle na inny,
naprawiony i odnowiony przez Garmina.
--
Pozdrawiam,
Andrzej Popowski
> IMHO jest tak jak Ci napisał Excel. Z relacji różnych osób wynika, że
> każda naprawa Garmina polega na wymianie sprzętu, zwykle na inny,
> naprawiony i odnowiony przez Garmina.
Wiesz.. wiele zakładów prowadzi taką praktykę - np. zakłady renegeracji
niektórych części samochodowych tak robią.
Przywozisz swoją część do regeneracji i zamiast czekać na zakończenie
operacji, bierzesz inną, już zregenerowaną. Tyle, że tam płacisz za usługę
regeneracji a nie zregenerowaną część. O ile podejście faktycznie nie budzi
większych zastrzeżeń, to zaproponowana cena już tak
--
Pozdrowienia, Waldek Godel
awago.maupa.orangegsm.info, awago.maupa.telekomunikacja.org
"Marka TP na skutek utarczek z regulatorem rynku bardzo się zdewaluowała" -
Maciej Witucki, prezes.
Może w tym przypadku też tak jest?
Tyle, że w ju-es-ej robocizna droga ;-)
Na dodatek często w tego typu wymainach dostajemy nie tyle "zregenerowany"
sprzęt, ile zupełnie nowy - czasami nawet z nowocześniejszej serii. Zresztą ma
to miejsce nie tylko w wymianach pogwaryncyjnych. Znamy takie przypadki
z "napraw" gwarancyjnych. Co ciekawe, wówczas nikt się ni buntuje i nie
narzeka, że oddał starą Vistę_C w beznadziejnym stanie zewnętrznym, a dostał w
ramach gawrancji nowiuteńską Vistę_HCX :-)
Pozdrawiam, Lechu
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Tylko że wymiana bateryjki (zwłaszcza przystosowanej do wymiany)
to żadna naprawa, a zwykła czynność obsługowa.
IMHO takie zachowanie serwisu to kpina czystej wody.
(klien ma prawo nie widzieć, że w środku jest jakas bateryjka,
której rozładowanie przynosi takie skutki, serwis zwłaszcza
autaryzowany już nie ma takiego prawa)
>O ile podejście faktycznie nie budzi
>większych zastrzeżeń, to zaproponowana cena już tak
Zależy co zaproponowano. Przypuszcza, że byłby to sprzęt więcej warty
niż ta cena.
--
Pozdrawiam,
Andrzej Popowski
A co w przypadku, gdy producent nie dopuszcza do wymiany tej baterii
przez serwis, tylko zakłada w umowie serwisowej że czynność taka powinna
być wykonywania przez kogo inne.
Wiele firm przyjmuje założenie, że ich urządzenia są nierozbieralne
również przez autoryzowany serwis - patrz np. iPody Apple.
Dlatego to może nie być wina serwisu, a po prostu założenie producenta,
które z pewnością zawarte zostało w umowie serwisowej.
I w takim wypadku świadomość serwisant odnośnie konkretne źródła usterki
(bateryjka) nie ma znaczenia, bo jedynie co może zaproponować (związany
ustaleniami producenta) to wymiana sprzętu.
> Wiele firm przyjmuje założenie, że ich urządzenia są nierozbieralne
> również przez autoryzowany serwis - patrz np. iPody Apple.
I takie założenie powinno być rozważane jako poważna wada przy zakupie
takiego sprzętu.
>Tylko że wymiana bateryjki (zwłaszcza przystosowanej do wymiany)
>to żadna naprawa, a zwykła czynność obsługowa.
Chyba chodzi o baterię do podtrzymania zegara. To jest lutowane do
płytek drukowanych.
>IMHO takie zachowanie serwisu to kpina czystej wody.
Ten serwis tak działa. Obiektywnie patrząc, nie są to głupie zasady
tylko inne niż się spodziewał klient.
>(klien ma prawo nie widzieć, że w środku jest jakas bateryjka,
>której rozładowanie przynosi takie skutki, serwis zwłaszcza
>autaryzowany już nie ma takiego prawa)
Zapewne wie. Ale ponieważ jest autoryzowany, to wymienia tę baterię
zgodnie z zasadami. Przypuszczam, że w tych 400zł zawarty jest koszt
utylizacji starego odbiornika ;-)
--
Pozdrawiam,
Andrzej Popowski
>> Wiele firm przyjmuje założenie, że ich urządzenia są nierozbieralne
>> również przez autoryzowany serwis - patrz np. iPody Apple.
>
>I takie założenie powinno być rozważane jako poważna wada przy zakupie
>takiego sprzętu.
Tak samo jak fakt, że co by się nie popsuło, to za ryczałtową cenę
dostaniesz nowy model.
Poza tym dyskutowany GPS działa, prawda? ;-)
--
Pozdrawiam,
Andrzej Popowski
>A co w przypadku, gdy producent nie dopuszcza do wymiany tej baterii
>przez serwis, tylko zakłada w umowie serwisowej że czynność taka powinna
>być wykonywania przez kogo inne.
Jest to zrozumiałe, jeżeli sprzęt jest na gwarancji. A tu jest mowa o
sprzęcie, który takiej gwarancji nie posiada. I dlatego serwis
powinien sam taką bateryjkę wymienić, jeżeli ma o niej jakiekolwiek
pojęcie. A podejrzewam, że ten serwis to zwykły punkt przyjęć, a nie
to, co przez słowo "serwis" i na dokładkę "autoryzowany", rozumie
przeciętny Kowalski.
--
Pozdrawiam - Dariusz Niemczyński xxx....@poczta.onet.pl
http://jerzu.waw.pl GG:129280 http://bitnova.info/?p=495699
-> http://www.bazaria.pl/rejestracja.html?polec=jerzu
ok, zasady dzialania serwisu - jezeli sa takie jakie piszesz - sa w
miare zrozumiale, prawo firmy je dowolnie ustalac. Jesli o mnie chodzi
moga takie byc, nawet moze w ogole nie byc tego serwisu albo
najblizszy na ksiezycu, albo moze sie zajmowac produkcja gaci zamiast
naprawa sprzetu Garmin.
ALE czuje sie oszukany, bo nawet w tym u gory cytowanym pismie
twierdza, ze nie wlacza sie = nie nadaje sie do naprawy. Serwis
autoryzowany, wyrocznia ekspertow czarno na bialym pisze bzdety, bo
sprzet nawet nie byl uszkodzony, tylko po roku padla bateria.
Uczciwie byloby chyba twierdzic, nie wlacza sie = *MY* NIE NAPRAWIAMY,
nie wymieniamy bateryjek i w ogole nie zagladamy do srodka tego
badziewia, bo nam nie wolno albo sie nie chce (na jedno wychodzi),
prawda?
Niekoniecznie tak musi być. Czasem autoryzowane serwisy prowadzą taką niby
dziwną politykę odnośnie naprawy urządzeń. Miałem tak w przypadku aparatu
foto marki Minolta. Aparat trzeba było wysłać do serwisu za granicą i mała
naprawa kosztowała ryczałtem koło 400 zł, a poważna naprawa 2-3 razy więcej
+ koszty przesyłki zagranicznej. Z racji że miałem uszkodzoną matrycę
kupiłem nowy aparat foto.
Ale już nieautoryzowane serwisy spokojnie się zajęły aparatem w zupełnie
innych cenach (ale i tak naprawa okazała się nieoplacalna).
Błędem było w tym wypadku serwisowanie w autoryzowanym warsztacie Garmina
nie znając dokładnych jego zasad.
To twój błąd, a nie ich że przyjąłeś założenie, że serwis autoryzowany to
wyrocznia ekspertów. W prawdziwym życiu najczęsciej jest wręcz odwrotnie. W
tym przypadku okazało się że to ty jesteś ekspertem.
>Uczciwie byloby chyba twierdzic, nie wlacza sie = *MY* NIE NAPRAWIAMY,
>nie wymieniamy bateryjek i w ogole nie zagladamy do srodka tego
>badziewia, bo nam nie wolno albo sie nie chce (na jedno wychodzi),
>prawda?
Być moze jest to jedna z ich procedur serwisowych. Nie oczekuj że
poinformują wszystkich o swoich wewnętrznych procedurach.
stary, nie musisz mi mowic jak jest w zyciu :-)
wlasnie po to tu pisze, zeby inni przeczytali, ze akurat tej firmy
serwis to ignoranci albo oszusci.
>
> >Uczciwie byloby chyba twierdzic, nie wlacza sie = *MY* NIE NAPRAWIAMY,
> >nie wymieniamy bateryjek i w ogole nie zagladamy do srodka tego
> >badziewia, bo nam nie wolno albo sie nie chce (na jedno wychodzi),
> >prawda?
>
> Być moze jest to jedna z ich procedur serwisowych. Nie oczekuj że
> poinformują wszystkich o swoich wewnętrznych procedurach.
i znowu, w takim razie warto o tym pisac, zeby inni wiedzieli jakie
metody sa tej firmy.
bo chyba sie zgadzamy, ze to dzialanie opisane jest jakby troche
nieetyczne.
albo moze jak kupisz mieszkanie i po paru latach sciany beda pekac i
ci developer wykona ekspertyze, ze musisz za ryczalt kupic nowe a
oddac stare, i to zrobisz a potem sie dowiesz, ze remont za 1% ceny
ryczaltu tez zalatwilby sprawe - to sobie powiesz "ja jestem
boombastic, wiem jakie jest zycie i rozumiem ze to wewnetrzne
procedury firmy", co??? czyli "jestem baranem i daje sie strzyc jak
chca, takie jest zycie"
Chwila, chwila, nigdzie nie napisałem że trzeba się z tym godzić. Ty
naprawiłeś sam, ja bym dał do innego serwisu pracującego na normalnych
zasadach (bo nie potrafię naprawić samemu). W końcu to ja decyduję co zrobię
ze swoją własnością jeśli mam wybór.
>> IMHO takie zachowanie serwisu to kpina czystej wody.
>
> Ten serwis tak działa. Obiektywnie patrząc, nie są to głupie zasady
> tylko inne niż się spodziewał klient.
Takie zasady nie są głupie w przypadku napraw gwarancyjnych, kiedy koszt
wymiany jest po stronie producenta.
W przypadku naprawy pogwarancyjnej jest to zwykłe szukanie jelenia.
Postępując uczciwie, powinni powiedzieć - metodami software'owymi nie da
się tego naprawić, a do napraw hardware'owych nie mamy
autoryzacji/umiejętności/chęci czy czegokolwiek.
Wniosek prosty - w przypadku naprawy pogwarancyjnej, lepiej omijać ten
autoryzowany serwis szerokim łukiem.
--
CZAK
Jeśli ktoś twierdzi, że się nie da naprawić, to stawia się w roli eksperta.
>> Uczciwie byloby chyba twierdzic, nie wlacza sie = *MY* NIE NAPRAWIAMY,
>> nie wymieniamy bateryjek i w ogole nie zagladamy do srodka tego
>> badziewia, bo nam nie wolno albo sie nie chce (na jedno wychodzi),
>> prawda?
>
> Być moze jest to jedna z ich procedur serwisowych. Nie oczekuj że
> poinformują wszystkich o swoich wewnętrznych procedurach.
Procedurą serwisową jest okłamywanie klienta? Moim zdanie serwis popełnił tu trzy błędy:
1. Stwierdzenie przez serwisanta, że się nie da naprawić, podczas gdy się da, tylko najprawdopodobniej procedury mają inne.
2. Pismo, które zamiast wytłumaczyć i załagodzić sytuacje (a w tej sytuacji dałoby się to zrobić bez problemu) jest w
tonie "My mamy racje a panu już się gwarancja skończyła"
3. Procedury, które nie przewidują wymiany głupiej bateryjki.....
I tak zamiast mówić o w sumie ciekawej opcji wymiany zepsutego sprzętu na na działający za opłatą mówimy o tym, jak
serwis robi idiotę z klienta...
--
P.M.
Dlaczego "TEN"?
Tak działa większość autoryzowanych serwisów. Np. w branży samochodowej.
Tam też nie bawią się np. w rozbieranie alternatorów, skrzynek bezpiecznikowych
etc. i w szukanie tego co szwankuje i dlaczego, (np. nie działa jeden
przekaźnik), tylko albo proponują wymianę zespołu na nowy, albo odsyłają do
małego zakładu rzemieśliniczego, gdzie elektryk hobbysta rozbierze, naprawi,
poskłada etc.
Pozdrawiam, Lechu
10 lat temu, gdy GPS12 kosztował ok. 1000 zł, zdarzyło mi się w okresie
pogwarancyjnym potrzaskać wyświetlacz. W rozmowie telefonicznej z
"Excelem" od razu powiedziano mi, że mogą tylko wymienić aparat na nowy
- też za 400 zł!.
Widać inflacja nie ma wpływu na wielkość tego ryczałtu...
bingo!! gdyby gleboki damski glos ;-) zadzwonil do mnie i powiedzial
co i jak i przeprosil za nieporozumienie, bym pewnie nie pisal tego
posta i uwazal sprawe za zamknieta,
a tak mam poczucie ze nie tylko jeden kolo z serwisu ale cala firma
jest po prostu nieprofesjonalna..
A pomyslec ile czasu zmarnowali na pisanie tego pisma, w ktorym przez
pierwsza strone udowadniaja, ze GPS nie byl na gwarancji - chociaz to
bylo od poczatku jasne - z takim skutkiem ze klient jeszcze bardziej
rozsierdzony wylewa w internecie swoje zale..
obiektywnie patrzac, naprawa nie polega wylacznie na twardym resecie, a
jesli do wymiany jest bateria, to odbiornik nadaje sie do naprawy
jesli serwis postanowi, ze nie bedzie naprawial odbiornikow umazanych
konskim lajnem, ale naprawi te zanurzone w krowim, to wprawdzie wolno mu tak
postanowic, ale z punktu widzenia normalnego czlowieka nie bedzie to
obiektywne, tylko glupie
jak to smolen powiadal: "kiedys norma byl ogol, a nie margines"
osobiscie jestem wdzieczny za opisanie tej historii, jesli zdarzy mi sie
miec uszkodzony po gwarancji odbiornik, to nawet nie bede tracil pieniedzy
na przesylke do "serwisu"
no bo wtedy dolar byl po 3.80, i dzis tez :-)
J.
Musisz sie do tego zaczac przyzwyczajac.
Takie czasy - elektronika potaniala, skomplikowala sie, diagnostyka
stala sie zbyt klopotliwa i dlugotrwala, ewentualna naprawa tez
niekoniecznie jest prosta. I jeszcze wez pod uwage ze kalkulujemy na
amerykanskich/europejskich pensjach - i likwidujemy serwis.
Bo jak spedzi nad tym godzine, to taniej bylo nowy dac.
Nawet jesli polski serwisant moglby to zrobic - to i tak nie ma
narzedzi diagnostycznych, czesci zamiennych itp.
I to dotyczy nie tylko Garmina.
Po prostu trzeba wybrac towar najtanszy, lub z najdluzsza gwarancja.
J.
>> Wniosek prosty - w przypadku naprawy pogwarancyjnej, lepiej omijać ten
>> autoryzowany serwis szerokim łukiem.
>
> Dlaczego "TEN"?
>
> Tak działa większość autoryzowanych serwisów. Np. w branży samochodowej.
>
> Tam też nie bawią się np. w rozbieranie alternatorów, skrzynek bezpiecznikowych
> etc. i w szukanie tego co szwankuje i dlaczego, (np. nie działa jeden
> przekaźnik), tylko albo proponują wymianę zespołu na nowy, albo odsyłają do
> małego zakładu rzemieśliniczego, gdzie elektryk hobbysta rozbierze, naprawi,
> poskłada etc.
Ale nie mowia "nie dziala alternator, wiec wymienimy panu samochod na
nowy/naprawiony za 20 tys. zl".
Za to np. serwis drukarek HP jest znany z tego, ze kazda naprawa,
ktora nie jest objeta gwarancja, to wymiana drukarki na inna (nowa lub
naprawiona) za oplata 150-200% ceny nowej drukarki.
MJ
>a tak mam poczucie ze nie tylko jeden kolo z serwisu ale cala firma
>jest po prostu nieprofesjonalna..
IMHO ocena całego zdarzenia w dużej mierze zależy od tego, jaki model
im wysłałeś i co Ci zaoferowali za 400zł. Być może chcieli Ci
wyświadczyc uprzejmość?
--
Pozdrawiam,
Andrzej Popowski
Ale czasem mozna uslyszec "silnik/skrzynia biegow sie panu zepsula,
nowa kosztuje tyle ze nawet nie wiemy w przyblizeniu ile bo i tak nikt
tego nie kupi..
>Za to np. serwis drukarek HP jest znany z tego, ze kazda naprawa,
>ktora nie jest objeta gwarancja, to wymiana drukarki na inna (nowa lub
>naprawiona) za oplata 150-200% ceny nowej drukarki.
Ale to chyba atramentowki, bo laserowe zdarzalo mi sie naprawiac,
fakt ze nie wprost w HP.
Atramentowki owszem - tak samo jak w Garminie - "wysylamy klienta do
Francji, tam odnawiaja, a klientowi wydajemy naprawiona uzywana po
innym kliencie". Za cene wieksza niz nowa.
J.
Sprawę nagłośnić. Wystawić fakturę garmin-owi za reklamę. Za uzyskane
pieniądze kupić sprzęt firmy konkurencyjnej ;)
Pozdrawiam.
Tylko idąc tym tropem porównania tu serwis proponuje wymianę samochodu
bo przepaliła się żarówka kierunkowskazu, ewentualnie bezpiecznk,
a patrząc nieco bardziej analogicznie, bo padł akumulator,
poziom oleju spadł poniżej minimum, albo brakło płynu w spryskiwaczach.
Widze, ze tu dyskusja sie rozwinela lepiej, niz na pl.soc.prawo - czego sie
spodziewalem. Mialem z serwisem ze Szczecina ostatnio podobny przypadek.
Legenda naprawili poprzez sprzedaz mi nowego urzadzenia za 300 zl. W moim
wypadku moglo faktycznie sie nie oplacac w tym grzebac, bo wczesniej juz
mial dziwne objawy. A to wyswietlacz wygladal, jakby go grzebieniem
przejechac (pewnie klopoty ze stykami, bo walniecie o kolano pomagalo
radykalnie). Odchodzila uszczelka, która przykleilem kropelka, no i
ostatnio urzadzenie po prostu zaprzestalo dzialania. Gosc z serwisu do mnie
zadzwonil i powiedzial, ze naprawa bedzie kosztowac okolo 200 zl, a nowy
dostane za 300 zl. Po przemysleniu uznalem, ze za oszczednosc 100 zl nie
oplaca sie tego naprawiac i na propozycje przystalem.
Zaproponowalem twórcy watku przeniesienie dyskusji tutaj, bo zainteresowalo
mnie, czy jest to szersza akcja tego w sumie chyba jedynego serwisu
GARMIN-a, czy pojedynczy przypadek. Na tej grupie jest sporo garminowców i
pewnie co najmniej czesc osób korzystala z uslug tego serwisu.
Zdecydowanie nie zgadzam sie z opiniami osób w tym watku, ze wymiana
urzadzenia za 400 zl zamiast bateryjki za kilka zlotych moze byc po prostu
podyktowana polityka firmy. Nie zgadzam, albowiem takie podejscie do
sytuacji jest po prostu oszustwem, a tego zabrania prawo karne i nie da sie
ominac rzeczonego zakazu jakimis "politykami" firm. Skoro wymiana bateryjki
kosztuje kilka zlotych, to ktos z serwisu powinien poinformowac klienta o
tym i jesli wówczas klient wybierze nowe urzadzenie za 400 zl, no to juz
jego sprawa.
Tak wiec, gdyby sie okazalo, ze serwis w ten sposób oszukuje klientów, to
warto by wówczas powiadomic o tych praktykach sama firmie Garmin. Bo ja
przykladowo, moze i nie czuje sie oszukany przez sam serwis - faktycznie w
tym wypadku byc moze wymiana byla lepszym rozwiazaniem - ale moje mniemanie
o niezawodnosci i niezniszczalnosci Garminów recznych uleglo sporemu
nadwatleniu. Jesli po 4 latach uzywania outdoorowego urzadzenia, które
chyba nigdy mi nie spadlo, przewaznie jezdzilo w pogotowiu w bagazniku
samochodu, przez dlugi czas glównie bylo uzywane zbierania samochodem
tracków dla potrzeb UMP, a sporadycznie do pieszych spacerów - czyli
generalnie jak na to urzadzenie bylo oszczedzane - okazuje sie, ze samo z
siebie pada w stopniu takim, ze naprawa jest nieoplacalna, to mozna sie
zastanowic mocno nad zasadnoscia opinii o solidnosci tych urzadzen..
W tej sytuacji wychodzi, ze urzadzenie sie amortyzuje po stawce okolo 200
zl/rok. To moze warto kupic zamiast tego super urzadzenia tani zamiennik z
marketu i wymieniac go co roku. Zawsze bedzie nowszy (bo cos nowego
wymyslaja przeciez). No i moge na przyklad pomyslec o jakis innych
funkcjach. Sadze, ze nawet te badziewne powinny spokojnie rok wytrzymac. Co
roku nowa mapka wczytana.
Reasumujac, bylbym zainteresowany informacjami od innych osób, które
zostaly w podobny sposób obsluzone. Po prostu. jak sie okaze, ze nie nas
dwóch, ale wiecej osób musi po kilku latach wymieniac odbiorniki zamiast
bateryjki, to moze bedzie warto jednak napisac kilka slów do Garmina. Moze
temu serwisowi ze Szczecina potrzebna jest konkurencja w Polsce po prostu,
a negatywnie dziala na niego pozycja monopolisty?
> Skoro wymiana bateryjki kosztuje kilka zlotych, to ktos z serwisu
> powinien poinformowac klienta o tym i jesli wówczas klient wybierze
> nowe urzadzenie za 400 zl, no to juz jego sprawa.
Pewnie tak.
> Tak wiec, gdyby sie okazalo, ze serwis w ten sposób oszukuje klientów,
> to warto by wówczas powiadomic o tych praktykach sama firmie Garmin.
Tyle ze Garmin wlasnie tak robi. Informuje o ryczaltowej oplacie, i ze
nie bedzie w to w ogole zagladal, wiec moze nie do konca tak samo.
> Reasumujac, bylbym zainteresowany informacjami od innych osób, które
> zostaly w podobny sposób obsluzone. Po prostu. jak sie okaze, ze nie
> nas dwóch, ale wiecej osób musi po kilku latach wymieniac odbiorniki
> zamiast bateryjki, to moze bedzie warto jednak napisac kilka slów do
> Garmina. Moze temu serwisowi ze Szczecina potrzebna jest konkurencja w
> Polsce po prostu, a negatywnie dziala na niego pozycja monopolisty?
To sa w ogole dosc dobre urzadzenia, ale - jednorazowki.
--
Krzysztof Halasa
Przecież nie muszą w ogóle wiedzieć że nie działa właśnie alternator a sama
diagnoza jest już kosztem.
> Za to np. serwis drukarek HP jest znany z tego, ze kazda naprawa,
> ktora nie jest objeta gwarancja, to wymiana drukarki na inna (nowa lub
> naprawiona) za oplata 150-200% ceny nowej drukarki.
Najwyraźniej tak im wychodzi z rachunku ekonomicznego.
--
Marcin
> To sa w ogole dosc dobre urzadzenia, ale - jednorazowki.
W takim razie nie są serwisowalne i "serwis" w ich przypadku jest
oszustwem. Można powiadomić Inspekcję Handlową o przypadku nieuczciwej
konkurencji.
--
Pozdrawiam
Adam
>> Za to np. serwis drukarek HP jest znany z tego, ze kazda naprawa,
>> ktora nie jest objeta gwarancja, to wymiana drukarki na inna (nowa lub
>> naprawiona) za oplata 150-200% ceny nowej drukarki.
>
> Najwyraźniej tak im wychodzi z rachunku ekonomicznego.
Wiecej niz 100% ceny nowej? Kto tyle zaplaci? Chyba tylko panstwowa
instytucja z rozdzielonymi budzetami na naprawe i zakupy...
MJ
Można wiele rzeczy, tylko chciałbym wiedzieć, czy to są dwa odosobnione
przypadki, czy jakaś ich szersza akcja po prostu. jeśli dwa osobne wypadki,
to nie ma co wszczynać awantury.
No ale co to ma za znaczenie? Nie są pewnie nastawieni na czerpanie zysku z
napraw. Raczej odbieram to jako zapewnienie pewnej dostępności produktu jak
już ktoś musi mieć sprawny własnie ten a nie inny model. Pamiętam kupę czasu
temu mieliśmy problem z jakimś ichnim ploterem i zwyczajnie nie wchodził w
grę zakup czegoś nowego-innego. Specyficzne oprogramowanie specyficznego
urządzenia chodziło tylko z tym, a samo urządzenie to były grube dziesiątki
tysięcy złotych.
--
Marcin
IMHO elementarną uprzejmość to Serwis powinien wyświadczać każdemu
klientowi informując go PRZED podjęciem jakichkolwiek czynności (wliczając
w to również wysyłkę urządzenia do rzeczonego serwisu) co i jak, a
konkretnie jakie są zasady.
Zasady - proszę bardzo, niech będą jakie oni sobie chcą; ale wyjaśnianie
tego post factum i powoływanie się na brak gwarancji, rękojmi i dowodu
zakupu - jeśli faktycznie wiadome to było od początku - to jakaś szopka.
Pozdrawiam Tomek
Nie z rachunku. To z zalozenia ma byc cena zaporowa, aby zniechecic
do serwisu pogwarancyjnego. Podobnie jak u niektorych ubezpieczycieli,
ktorzy z ustawy MUSZA swiadczyc pewne ubezpieczenia, ale nie chca.
> Wiecej niz 100% ceny nowej? Kto tyle zaplaci? Chyba tylko panstwowa
> instytucja z rozdzielonymi budzetami na naprawe i zakupy...
Eee, to tez nie tak. Latwiej znajdziesz firme, ktora w ramach
naprawy dokona 100% wymiany sprzetu w znosnej cenie :)
--
Pozdrawiam,
Jacek
>>> To sa w ogole dosc dobre urzadzenia, ale - jednorazowki.
>> W takim razie nie są serwisowalne i "serwis" w ich przypadku jest
>> oszustwem. Można powiadomić Inspekcję Handlową o przypadku nieuczciwej
>> konkurencji.
>
> Można wiele rzeczy, tylko chciałbym wiedzieć, czy to są dwa odosobnione
> przypadki, czy jakaś ich szersza akcja po prostu. jeśli dwa osobne
> wypadki, to nie ma co wszczynać awantury.
Na pewno nie jest to odosobniony przypadek, tak samo jest z produktami
innych firm. Ja tak miałem z zegarkiem Casio, drukarką Epson, telefonem
Nokia ... . I to jest moim zdaniem do zaakceptowania pod warunkiem, że
producenci o tym uczciwie uprzedzili by przed zakupem. Tyle że nie
uprzedzają i klient oprócz nerwów ponosi dodatkowe koszty wysyłki,
korespondencji etc. .
--
Pozdrawiam
Adam
Z punktu widzenia serwisu jestem w stanie takie zasady pojąć i zrozumieć -
choć nie zaakceptować. Ale tu już powinien zadziałać producent, bo to w
jego markę te zasady uderzają destrukcyjnie. Dokąd kolega nie opisał na
grupie swojego przypadku byłem przekonany, że po prostu mój odbiornik
okazał się jakiś feralny i tyle. To był mój pierwszy odbiornik. Nie miałem
porównania do innych, bo nie znam osobiście nikogo, kto by używał czegoś
takiego. Dopiero kilka miesięcy temu drugi kolega się zaraził, ale innym
modelem (76-tką). Przejrzyj grupę na kilka lat wstecz. Wszyscy pisali, że
outdoorowe Garminy, to w zasadzie są niezniszczalne. Reszta wysiada po
kilku latach.
A tu nagle się okazuje, że mit ten upada. GARMIN-y też po kilku latach są
do wyrzucenia i to w sposób niejako programowy - pada bateryjka, której
serwis nie wymienia. Tyle, że istnieje podejrzenie, że nie z powodów
merytorycznych, ale z powodu polityki firmy. Przyznam, że jeśli ten GARMIN
mi padnie, to przed zakupem kolejnego urządzenia z tej stajni bardzo
poważnie się zastanowię. Bo muszę się liczyć, że to jest w praktyce
nienaprawialne. Wytrzyma 4-5 lat i trzeba kupić nowe urządzenie. Teraz do
głosu dojdzie rachunek ekonomiczny. Czy opłaca się kupić droższe urządzenie
na te 4-5 lat, czy może tańsze licząc, że co najmniej gwarancje działać
będzie, a potem nawet się kupi nowe.
Reasumując, to oczywiście serwis może sobie ustalać dziwne zasady, ale nie
może zapominać, że reprezentuje markę GARMIN. Swoimi działaniami nie może
on przecież szkodzić marce, a przynajmniej nie powinien. Dwa opisane tu
przypadki, mój i kolegi inicjującego wątek czynią bardzo poważny wyłom w
marce GARMIN.
Jako prawnik, powninieneś też wiedzieć, że nie uzasadnione używanie
słowa "oszustwo" też może nieść za sobą odpowiedzialność karną ;-)
> Skoro wymiana bateryjki kosztuje kilka zlotych,
A wiesz ile kosztuje dojście do tego typu diagnozy? A przecież mogłoby się
okazać, że to nie jest bateryjka tylko coś innego. Kto wówczas zapłaciłby za
całą zabawę polegającą na wydaniu opinii?
Nie chcę tu żadnej wojny ideologicznej, ale jeżeli swojego czasu za poradę
prawną, podczas wizyty, która trwała mniej niż 10 minut musiałem zapłacić 50,-
to prosta matemytaka wykazuje, że godzina pracy tegoż adwokata kosztuje:
6*50=300,- PLN. I to tax free!!! Bo oczywiście żadnej faktury czy kwitu nie
dostałem.
Użyj tych samych standardów jaki stosują prawnicy do elektroników, czy
serwisantów, dodaj VAT, ZUS koszty ogólne etc. i będziesz w domu :-)))
Pozdrawiam, Lechu
Lechu, ale czym innym jest powiedzenie uczciwie: nie naprawiamy, bo nam
się to nie opłaca, a co innego jest powiedzieć: próbowaliśmy naprawić,
ale się nie dało. To drugie jest kłamstwem w świetle tego, co pisał
założyciel wątku [nie otwarli obudowy, naprawa jak najbardziej okazała
się możliwa]. W takim świetle mowa o oszustwie zaczyna mieć sens. Tym
bardziej, że potem proponowali kupno innego odbiornika...
IMHO jasne sytuacje i reguły dobre są. ;)
pzdr, szadok
--
'To jest cnota nad cnotami - trzymać język za zębami'
śp. babcia
ANTYSPAM:usuń cyfry z adresu mail
>Przyznam, że jeśli ten GARMIN
>mi padnie, to przed zakupem kolejnego urządzenia z tej stajni bardzo
>poważnie się zastanowię. Bo muszę się liczyć, że to jest w praktyce
>nienaprawialne. Wytrzyma 4-5 lat i trzeba kupić nowe urządzenie. Teraz do
>głosu dojdzie rachunek ekonomiczny. Czy opłaca się kupić droższe urządzenie
>na te 4-5 lat, czy może tańsze licząc, że co najmniej gwarancje działać
>będzie, a potem nawet się kupi nowe.
Czytamy to samo a rozumiemy co innego? ;-)
Bo ja przeczytalem, że bateryjkę można praktycznie wymienić samemu. Z
pewnością można u fachowca elektronika. Jeżeli usterka będzie gorsza i
fachowiec nie da rady, to można wysłać GPS do serwisu Garmina i dostać
nowy model za 400zł. Rachunek ekonomiczy będzie prosty ;-)
IMHO jedyny sensowy zarzut do Garmin to spowodowanie nieporozumienia
co do zasad serwisu. Ale nieporozumienie potrzebuje 2 stron. Wiemy, że
serwis dał wyjaśnienie na zapytanie klienta. Co wyjaśniał przed
wysłaniem GPS nie wiemy, więc trudno postawić niepodważalny zarzut.
--
Pozdrawiam,
Andrzej Popowski
Myślisz że Garmin o tym nie wie? Przecież to jest autoryzowany serwis
Garmina, czyli stosuje procedury producenta. Skoro sam producent tak chce to
musi być świadomy konsekwencji swoich czynów.
Dokładnie. To znak czasu i znak postępu. Czasy, że wlutowywało się opornik do
telewizora lub wymieniało wadliwą lampę, bo telewizor był drogi, a robocizna
tania minęły bezpowrotnie. Dziś tani jest wyrób końcowy, a robocizna droga.
Zatem w wielu wypadkach nie opłaca się grzebać we wnętrznościach
zminiaturyzowanej elektroniki. No chyba że ktoś - tak jak np. znany Garminowcom
prywatny "serwisant" PouchX jest po prostu hobbystą.
Ale nie każdy jest hobbystą. Niektórzy po prostu żyją z tego co robią. A
robocizna kosztuje.
Jak wspomniałem w innym poście: adwokat, a można to rozszerzyć na wiele innych
zawodów: np: prywatny lekarz jak tudzież dobry księgowy ;-) za
godzinę "czystej" pracy biorą bez żadnego zażenowania kilka setek złotych, ale
kiedy muszą skorzystać z usługi elektronika, to chcieliby aby ten zarabiał 15,-
zł/godz. Z punktu widzenia konsumenta mogę to zrozumieć, ale z ekonomicznego
punktu widzenia to totalny absurd.
> I to jest moim zdaniem do zaakceptowania pod warunkiem, że
> producenci o tym uczciwie uprzedzili by przed zakupem.
Ale że na tym polega serwis Garmina, to wiadomo od lat i sprzedawcy też o tym
informują. Oczywiście ci autoryzowani sprzedawcy.
Mam starego iQue3600 ze słabo działającym ekranem dotykowym to ciekawe co by
zaproponowali za te 400 zł w serwisie.
>Lechu, ale czym innym jest powiedzenie uczciwie: nie naprawiamy, bo nam
>się to nie opłaca, a co innego jest powiedzieć: próbowaliśmy naprawić,
>ale się nie dało. To drugie jest kłamstwem w świetle tego, co pisał
>założyciel wątku [nie otwarli obudowy, naprawa jak najbardziej okazała
>się możliwa]. W takim świetle mowa o oszustwie zaczyna mieć sens.
Jeżeli odbiorniki po naprawie w serwisie Garmina wracają w stanie
"nowy" lub "jak nowy", to sugestia, że wymiana bateryjki kosztuje
niewiele może znacznie odbiegać od rzeczywistości. Do tego jeszcze
pewnie dochodzi gwarancja.
>Tym
>bardziej, że potem proponowali kupno innego odbiornika...
Ja zrozumiałem, że naprawiany odbiornik był tak stary, że Garmin nie
brał pod uwagę naprawy, tylko wymianę na nowy, aktualnie produkowany
mode. Za ryczałtową kwotę. I cały czas mam wrażenie, że OP przegapił
okazję ;-)
--
Pozdrawiam,
Andrzej Popowski
>Mam starego iQue3600 ze słabo działającym ekranem dotykowym to ciekawe co by
>zaproponowali za te 400 zł w serwisie.
Poczekaj z naprawą, aż wypuszczą nuviphone ;-)
--
Pozdrawiam,
Andrzej Popowski
Dodam jeszcze, że w sklepie z GPSami - unikając reklamy konkretnego sprzedawcy -
niejednokrotnie byłem świadkiem pytania klienta w stylu: "a co z serwisem
pogwarancyjnym?", na które to pytanie padała odpowiedź: "Sprzęt odsyłamy do
serwisu, ale w zasadzie naprawa polega na wymianie sprzętu na nowy z ok. 50%
bonifikatą".
Oczywiście w przypadku innych sprzedawców różnie może to wyglądać, ale nie
sądzę aby mieli w tym jakiś interes by mówić nieprawdę, bo polityka Garmina i
Excela jest w tym przypadku wyjątkowo korzystna.
Dlaczego?
Otóż na sprzęt "z hologramem" Excel daje 3 lata (!) gwarancji, zatem - z punktu
widzenia elektroniki - ewentualna naprawa będzie dotyczyła modelu zupełnie
przedpotopowego. Wydaje się, że w przypadku awarii po 3-4 latach wymiana
odbiornika na nowy model "za pół ceny" jest zdecydowanie korzystniejsza niż
naprawa, której koszt wcale nie musi być mniejszy.
> I cały czas mam wrażenie, że OP przegapił
> okazję ;-)
Znaczy miał zapłacić 400zł za coś czego nie potrzebował?
No okazja jakich mało... ;-)
Pozdrawiam,
Henry
>> I cały czas mam wrażenie, że OP przegapił
>> okazję ;-)
>
>Znaczy miał zapłacić 400zł za coś czego nie potrzebował?
>No okazja jakich mało... ;-)
Eeee, gdybanie. Ani nie wiemy, co mu zaoferowano ani czy potrzebował,
ale dyskusja sie kręci :-)
--
Pozdrawiam,
Andrzej Popowski
>> I to jest moim zdaniem do zaakceptowania pod warunkiem, że
>> producenci o tym uczciwie uprzedzili by przed zakupem.
>
> Ale że na tym polega serwis Garmina, to wiadomo od lat i sprzedawcy też o tym
> informują. Oczywiście ci autoryzowani sprzedawcy.
A co by szkodziło tę informacje walnąć na pudełko lub choćby do
instrukcji obsługi ? Wiesz że sprzedawcę może ząb boleć albo co i nie
doinformuje klienta. Za prawidłowe informowanie o działaniu urządzenia
odpowiada przede wszystkim producent. Przynajmniej szanujący się producent.
--
Pozdrawiam
Adam
No właśnie problem polega na tym, że w praktyce często jest naprawialne, a w
serwisie nie :) Mój Legend po upadku na kamulce z kilkudziesięciu metrów
zaczął mieć problemy z "manipulatorem drążkowym". Serwis mógł tylko wymienić
za rzeczony ryczałt, kolega elektronik zrobił od ręki, bo część dość
standardowa była. Ergo - kupując Garmina trzeba wziąc pod uwagę, że ten
serwis tak ma i tyle, o czym na tej grupie pisało się od dawna.
Z drugiej strony, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby serwis napisał po
prawdzie, że przyczyna trywialna, ale oni nie zaglądają do środka, to na
grupie przeczytalibyśmy, że serwis to głupole bo nie potrafią i ćwoki bo nie
chce im się.
--
Pozdrv!
Andrzej
http://glajty.w.interia.pl
http://ump.waw.pl
Nie. Ja dostałem takiego samego garmina b/cz, jak zepsuty.
I właśnie o to mi chodzi. W moim wypadku odbiornika nie dostałem z
powrotem, więc nie potrafie powiedzieć, czy zaglądali tam do środka. Nawet
teraz załuję, ze nie zażyczyłem sobie, by go odeslali. Oszustwa dopatruję
się nie w samej niefachowości polegającej na niewłaściwej diagnozie, tylko
we wprowadzeniu w błąd, że to poważne uszkodzenie.
Jak wymienił baterię w swoim, to nie potrzebował przecież drugiego.
>
>> Wiele firm przyjmuje założenie, że ich urządzenia są nierozbieralne
>> również przez autoryzowany serwis - patrz np. iPody Apple.
>
> I takie założenie powinno być rozważane jako poważna wada przy zakupie
> takiego sprzętu.
To absurdalne jest. Skąd klient miałby o tym wiedzieć ?
>
>>Uczciwie byloby chyba twierdzic, nie wlacza sie = *MY* NIE NAPRAWIAMY,
>>nie wymieniamy bateryjek i w ogole nie zagladamy do srodka tego
>>badziewia, bo nam nie wolno albo sie nie chce (na jedno wychodzi),
>>prawda?
>
> Być moze jest to jedna z ich procedur serwisowych. Nie oczekuj że
> poinformują wszystkich o swoich wewnętrznych procedurach.
Wewnętrzne procedury są obojętne klientowi, bo są ... wewnętrzne. Co dotyczy jego sprzętu już nie jest obojętne.
>
> To twój błąd, a nie ich że przyjąłeś założenie, że serwis autoryzowany to
> wyrocznia ekspertów. W prawdziwym życiu najczęsciej jest wręcz odwrotnie. W
> tym przypadku okazało się że to ty jesteś ekspertem.
stary, nie musisz mi mowic jak jest w zyciu :-)
wlasnie po to tu pisze, zeby inni przeczytali, ze akurat tej firmy
serwis to ignoranci albo oszusci.
--
Wydaje się, że wszystkie serwisy np samochodowe robią to co uważają a nie to, co klient z nimi ustala
>
> Chwila, chwila, nigdzie nie napisałem że trzeba się z tym godzić. Ty
> naprawiłeś sam, ja bym dał do innego serwisu pracującego na normalnych
> zasadach (bo nie potrafię naprawić samemu). W końcu to ja decyduję co zrobię
> ze swoją własnością jeśli mam wybór.
>
Skąd miałby znać te zasady ?
> Z drugiej strony, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby serwis
> napisał po prawdzie, że przyczyna trywialna, ale oni nie zaglądają do
> środka, to na grupie przeczytalibyśmy, że serwis to głupole bo nie
> potrafią i ćwoki bo nie chce im się.
Ale teraz właśnie na to wychodzi, że tak jest. Swojego GARMINA wysłałem do
nich w przekonaniu, że to specjaliści. Gdyby przez przypadek ten nowy
kiedyś zaszwankował, to poszukam u nas jakiegoś machera. Szkoda pieniędzy
na paczki. To może niech zaczną od razu sprzedawać te GARMINY wysyłkowo po
cenie promocyjnej.
>>
>> IMHO ocena całego zdarzenia w dużej mierze zależy od tego, jaki model
>> im wysłałeś i co Ci zaoferowali za 400zł. Być może chcieli Ci
>> wyświadczyc uprzejmość?
>
> IMHO elementarną uprzejmość to Serwis powinien wyświadczać każdemu
> klientowi informując go PRZED podjęciem jakichkolwiek czynności (wliczając
> w to również wysyłkę urządzenia do rzeczonego serwisu) co i jak, a
> konkretnie jakie są zasady.
> Zasady - proszę bardzo, niech będą jakie oni sobie chcą; ale wyjaśnianie
> tego post factum i powoływanie się na brak gwarancji, rękojmi i dowodu
> zakupu - jeśli faktycznie wiadome to było od początku - to jakaś szopka.
To wygoda serwisu
>
>>(klien ma prawo nie widzieć, że w środku jest jakas bateryjka,
>>której rozładowanie przynosi takie skutki, serwis zwłaszcza
>>autaryzowany już nie ma takiego prawa)
>
> Zapewne wie. Ale ponieważ jest autoryzowany, to wymienia tę baterię
> zgodnie z zasadami. Przypuszczam, że w tych 400zł zawarty jest koszt
> utylizacji starego odbiornika ;-)
A w sklepie to nie jest ?
>> Wniosek prosty - w przypadku naprawy pogwarancyjnej, lepiej omijać ten
>> autoryzowany serwis szerokim łukiem.
>
> Dlaczego "TEN"?
>
> Tak działa większość autoryzowanych serwisów. Np. w branży samochodowej.
>
> Tam też nie bawią się np. w rozbieranie alternatorów, skrzynek bezpiecznikowych
> etc. i w szukanie tego co szwankuje i dlaczego, (np. nie działa jeden
> przekaźnik), tylko albo proponują wymianę zespołu na nowy, albo odsyłają do
> małego zakładu rzemieśliniczego, gdzie elektryk hobbysta rozbierze, naprawi,
> poskłada etc.
No ale to mówią, że IM się nie opłaca.
>> Ale nie mowia "nie dziala alternator, wiec wymienimy panu samochod na
>> nowy/naprawiony za 20 tys. zl".
>
> Przecież nie muszą w ogóle wiedzieć że nie działa właśnie alternator a sama
> diagnoza jest już kosztem.
Jak mi serwis chciał diagnozować za pieniądze to podziękowałem bo nie interesują mnie koszty serwisu tylko koszt naprawy. Skoro nie umieją go podać to niech diagnozują na własny koszt bo niby czemu ja miałbym go ponosić jak ja chcę naprawić sprzęt a nie diagnozować. To ich koszt i nic więcej.
Póki klient nie jest świadomy nie ma konsekwencji.
No właśnie. Ja 300 zł zapłąciłem i po prostu myślałem, że miałem pecha.
Jestem inżynierem i wiem, ze to czysta statystyka. Jedno na ileś urządzeń
musi być felerne i nie ma na to sposobu. Kwstia, by procent był właściwy. A
że ja miałem pecha - trudno. A tu nagle się okazuje, że to programowa
ferelność wynikająca z polityki firmy. Chwilowo po prostu jestem
zniesmaczony.
A moz.e napiszesz co to za urza;dzenie?
Na jakie proponowano Ci wymienic'?
Czy by?o zakupione w Polsce czy tez. z prywatnego importu, allegro?
No i serwisy bronia sie przed takim cwaniakowaniem :)
W wiekszosci spotyka sie teraz zlecenie diagnostyki z klauzula
ryczaltowej platnosci za diagnoze, jezeli po jej uzyskaniu NIE ZLECI
sie naprawy. Bywalo bowiem najczesciej tak, ze po diagnoze lecialo
sie do serwisu najlepszego, zazwyczaj drogiego, a potem z diagnoza
w reku szukalo sie najtanszej naprawy, a diagnosta zostawal z reka
w nocniku. I to bylo jeszcze forma najlagodniejsza. Zetknalem sie
tez z pasozytowaniem niektorych serwisow na innych: przyjmowalo
sie naprawe od klienta, gnalo po diagnoze do tego lepszego jako
pseudo-klient i po uzyskaniu darmowej diagnozy mozna bylo spokojnie
zabrac sie za wlasciwa naprawe.
A pasozytnictwie kosztorysowym to na wolowej skorze nie spiasaloby sie :)
--
Pozdrawiam,
Jacek
to byl eTrex Venture CX.
mozna powiedziec, ze z prywatnego importu - dostalem w prezencie
gwiazdkowym od mojej niemieckiej firmy ponad rok temu, bez papierow
gwarancyjnych.
nie dopytalem co chcieli mi zaproponowac za ryczalt, bo i tak nie
mialem zamiaru doplacac do prezentu, ktorego do zycia nie
potrzebowalem.
A znajdujesz takie informacje w instrukcjach obsługi pralek, żelazek innego
sprzętu AGD/RTV?
--
Marcin
A ten Casio to w serwisie Zibi, czy jakims innym nieautoryzowanym?
Darek
Użytkownik "Boombastic" <boombast...@poczta.onet.pl>
Spytałbym się.
Ale zrozum, tu nikt nie idzie po diagnozę tylko po NAPRAWĘ. W nosie mam czy mi zdiagnozują czy nie zdiagnozują. To wyłącznie ich problem. Chcą zarobić na naprawianiu niech diagnozują. Sobie, nie mnie. Ja nie zlecam ŻADNEJ diagnozy. Widzisz, że gościowi zgiagnozowali, że się nie da naprawić i widzisz, że się dało. Więc to było tylko pod serwis a nie pod klienta robione.
>> Na pewno nie jest to odosobniony przypadek, tak samo jest z produktami
>> innych firm. Ja tak miałem z zegarkiem Casio,
>
> A ten Casio to w serwisie Zibi, czy jakims innym nieautoryzowanym?
Autoryzowanym, ale nie wiem czy to było pod skrzydłami Zibiego, bo lat
minęło już z 15.
--
Pozdrawiam
Adam
>>>> I to jest moim zdaniem do zaakceptowania pod warunkiem, że
>>>> producenci o tym uczciwie uprzedzili by przed zakupem.
>>> Ale że na tym polega serwis Garmina, to wiadomo od lat i sprzedawcy też o tym
>>> informują. Oczywiście ci autoryzowani sprzedawcy.
>> A co by szkodziło tę informacje walnąć na pudełko lub choćby do
>> instrukcji obsługi ? Wiesz że sprzedawcę może ząb boleć albo co i nie
>
> A znajdujesz takie informacje w instrukcjach obsługi pralek, żelazek innego
> sprzętu AGD/RTV?
Pralki i komputery są serwisowalne. Żelazka się nie psują. Co do
reszty to nie kupuję.
--
Pozdrawiam
Adam
Wszystko jest serwisowalne, ale nie wszystko się opłaca serwisować. Gdy mi
fachman od pralek powiedział, że łożyska do wymiany za 400-500 zł to
stwierdziłem że nie ma sensu naprawiać 10 letnią pralkę.
Gdy padł kilkuletni laptop to koszt kupna nowej płyty głównej + baterii
przewyższał znacznie jego wartość.
Ale tak, dało się naprawić te sprzęty.
> Eeee, gdybanie. Ani nie wiemy, co mu zaoferowano ani czy potrzebował,
> ale dyskusja sie kręci :-)
Napisał "Poniewaz za 400 PLN moge sobie kupic sam bez "wymieniania"
grzecznie podziekowalem." więc raczej nie była to okazja.
Tłumaczenie że "tak działają wszystkie serwisy" jest bez sensu
- po co równać w dół - do firm które produkują najtańszym
kosztem bo konkurują z fabrykami leżącymi obok siebie w
Chinach, produkujących to samo tylko pod mniej znaną nazwą
(na razie).
Pozdrawiam,
Henry
Witam!
No z tym to ja się nie zgodzę; czasami zdiagnozowanie problemu zajmuje
całkiem sporo czasu i to niegłupiego serwismena. Jasne, zdażają się magicy
którzy "wiedzą" co i jak od razu, ale - taki ktoś to gatunek baardzo
rzadki, jakieś pojedyncze procenty albo i promile ogółu.
W każdym razie czas pracy kosztuje. Jak byś czuł się Ty, gdyby po kilku
godzinach Twojej pracy i wycenie naprawy klient stwierdził, a , sorry,
drogo, do widzenia...
Pozdrawiam Tomek
>>
>> Chwila, chwila, nigdzie nie napisałem że trzeba się z tym godzić. Ty
>> naprawiłeś sam, ja bym dał do innego serwisu pracującego na normalnych
>> zasadach (bo nie potrafię naprawić samemu). W końcu to ja decyduję co
>> zrobię
>> ze swoją własnością jeśli mam wybór.
>>
>
>>Skąd miałby znać te zasady ?
>
> Spytałbym się.
>
Przecież wewnętrzne są. Nie podali bo klient by se poszedł i nie wrócił.
> Przecież wewnętrzne są. Nie podali bo klient by se poszedł i nie wrócił.
Szukasz na siłę dziury w całym? Skoro idę do serwisu pana Miecia i pytam się
czy naprawi urządzenie i ile to będzie kosztowało i on odpowie że tak to
zostawiam. Proste? Proste. Skoro dla serwisu Minolty miałem okrelsone
warunki naprawy to z nich zrezygnowałem i poszedłem do serwisu foto i tak
zaakceptowałem ich warunki polegające na bezpłatnej diagnostyce co jest
uszkodzone. Da się? Da.
>>
>>>> Ale nie mowia "nie dziala alternator, wiec wymienimy panu samochod na
>>>> nowy/naprawiony za 20 tys. zl".
>>>
>>> Przecież nie muszą w ogóle wiedzieć że nie działa właśnie alternator a sama
>>> diagnoza jest już kosztem.
>>
>> Jak mi serwis chciał diagnozować za pieniądze to podziękowałem bo nie interesują mnie koszty serwisu tylko koszt naprawy. Skoro nie umieją go podać to niech diagnozują na własny koszt bo niby czemu ja miałbym go ponosić jak ja chcę naprawić sprzęt a nie diagnozować. To ich koszt i nic więcej.
>
> Witam!
> No z tym to ja się nie zgodzę; czasami zdiagnozowanie problemu zajmuje
> całkiem sporo czasu i to niegłupiego serwismena. Jasne, zdażają się magicy
> którzy "wiedzą" co i jak od razu, ale - taki ktoś to gatunek baardzo
> rzadki, jakieś pojedyncze procenty albo i promile ogółu.
A ja właścicielem tego serwisu jestem by się tym przejmować ?
> W każdym razie czas pracy kosztuje. Jak byś czuł się Ty, gdyby po kilku
> godzinach Twojej pracy i wycenie naprawy klient stwierdził, a , sorry,
> drogo, do widzenia...
A jak się czuję gdy po raz kolejny mechanik samochodowy stwierdza, że część kosztuje 2x więcej niż na wolnym rynku a naprawa bez uzgadniania o 50% ? Wyjaśnij mi ... jak to jest, że ktoś na mnie chce zarabiać dwa razy i jeszcze mnie naciągnąć na naprawę, którą zapewne mógłbym wykonać u kogoś taniej, bo bez zwiększenia o te 50% ?
A ja natomiast bym wymieniał, bo takiej pralki jak moja nijak w Polsce
kupić się nie da.
Najśmieszniejsze że takie pralki jak ja potrzebuję produkują właśnie w
Polsce, ale kupić musiałbym w Niemczech. Producenci sobie bowiem na
różne sposoby z klientami w kulki lecą.
> Gdy padł kilkuletni laptop to koszt kupna nowej płyty głównej + baterii
> przewyższał znacznie jego wartość.
> Ale tak, dało się naprawić te sprzęty.
Ja to rozumiem, ale to jest jakościowo inna sytuacja niż ta w której
"serwis" nawet nie raczy zajrzeć do środka urządzenia.
--
Pozdrawiam
Adam
> Użytkownik "Tomasz Sójka" <nob...@email.com>
>
>>>
>>>>> Ale nie mowia "nie dziala alternator, wiec wymienimy panu samochod na
>>>>> nowy/naprawiony za 20 tys. zl".
>>>>
>>>> Przecież nie muszą w ogóle wiedzieć że nie działa właśnie alternator a sama
>>>> diagnoza jest już kosztem.
>>>
>>> Jak mi serwis chciał diagnozować za pieniądze to podziękowałem bo nie interesują mnie koszty serwisu tylko koszt naprawy. Skoro nie umieją go podać to niech diagnozują na własny koszt bo niby czemu ja miałbym go ponosić jak ja chcę naprawić sprzęt a nie diagnozować. To ich koszt i nic więcej.
>>
>> Witam!
>> No z tym to ja się nie zgodzę; czasami zdiagnozowanie problemu zajmuje
>> całkiem sporo czasu i to niegłupiego serwismena. Jasne, zdażają się magicy
>> którzy "wiedzą" co i jak od razu, ale - taki ktoś to gatunek baardzo
>> rzadki, jakieś pojedyncze procenty albo i promile ogółu.
>
> A ja właścicielem tego serwisu jestem by się tym przejmować ?
No i to zdaje się jest Twój problem. Delikatnie mówiąc nie interesuje Cię
punkt widzenia tzw. drugiej strony. Więc nie dziw się że to działa i w
Twoją stronę...
>
>> W każdym razie czas pracy kosztuje. Jak byś czuł się Ty, gdyby po kilku
>> godzinach Twojej pracy i wycenie naprawy klient stwierdził, a , sorry,
>> drogo, do widzenia...
>
> A jak się czuję gdy po raz kolejny mechanik samochodowy stwierdza, że część kosztuje 2x więcej niż na wolnym rynku a naprawa bez uzgadniania o 50% ? Wyjaśnij mi ... jak to jest, że ktoś na mnie chce zarabiać dwa razy i jeszcze mnie naciągnąć na naprawę, którą zapewne mógłbym wykonać u kogoś taniej, bo bez zwiększenia o te 50% ?
No nie wiem jak Ty, dla mnie ten mechanik raczej nie miałby okazji
powiedzieć mi tego po raz drugi. Chyba że nikt inny mi tego nie jest w
stanie zrobić. Twoje pieniądze - Twoja decyzja u kogo chcesz je zostawić.
Akurat mechanikowi czasem wolę dać więcej, nawet sporo, gdy wiem że zrobi
to dobrze.
Pzdr. Tomek
> A ja natomiast bym wymieniał, bo takiej pralki jak moja nijak
> w Polsce kupić się nie da.
> Najśmieszniejsze że takie pralki jak ja potrzebuję produkują
> właśnie w Polsce, ale kupić musiałbym w Niemczech. Producenci sobie
> bowiem na różne sposoby z klientami w kulki lecą.
Czym sie ta pralka rozni od obecnych na naszym rynku?
MJ
>>>Skąd miałby znać te zasady ?
>>
>> Spytałbym się.
>>
>
>> Przecież wewnętrzne są. Nie podali bo klient by se poszedł i nie wrócił.
>
> Szukasz na siłę dziury w całym?
Była mowa o wewnętrznych procedurach to piszę, że skoro są wewnętrzne to klient nie ma szansy podejmować na ich podstawie decyzji.
>Skoro idę do serwisu pana Miecia i pytam się
> czy naprawi urządzenie i ile to będzie kosztowało i on odpowie że tak to
> zostawiam. Proste? Proste. Skoro dla serwisu Minolty miałem okrelsone
> warunki naprawy to z nich zrezygnowałem i poszedłem do serwisu foto i tak
> zaakceptowałem ich warunki polegające na bezpłatnej diagnostyce co jest
> uszkodzone. Da się? Da.
No właśnie, bo wiedziałeś, jakie te warunki są. A tu masz opisane kiedy nie było wiadomo.
>>
>>>>
>>>>>> Ale nie mowia "nie dziala alternator, wiec wymienimy panu samochod na
>>>>>> nowy/naprawiony za 20 tys. zl".
>>>>>
>>>>> Przecież nie muszą w ogóle wiedzieć że nie działa właśnie alternator a sama
>>>>> diagnoza jest już kosztem.
>>>>
>>>> Jak mi serwis chciał diagnozować za pieniądze to podziękowałem bo nie interesują mnie koszty serwisu tylko koszt naprawy. Skoro nie umieją go podać to niech diagnozują na własny koszt bo niby czemu ja miałbym go ponosić jak ja chcę naprawić sprzęt a nie diagnozować. To ich koszt i nic więcej.
>>>
>>> Witam!
>>> No z tym to ja się nie zgodzę; czasami zdiagnozowanie problemu zajmuje
>>> całkiem sporo czasu i to niegłupiego serwismena. Jasne, zdażają się magicy
>>> którzy "wiedzą" co i jak od razu, ale - taki ktoś to gatunek baardzo
>>> rzadki, jakieś pojedyncze procenty albo i promile ogółu.
>>
>> A ja właścicielem tego serwisu jestem by się tym przejmować ?
>
> No i to zdaje się jest Twój problem. Delikatnie mówiąc nie interesuje Cię
> punkt widzenia tzw. drugiej strony. Więc nie dziw się że to działa i w
> Twoją stronę...
Nie mam problemu. Nie dziwię się. Stwierdzam tylko, że nagminnie serwisy naciągają klientów na większe koszty części i pracy.niż to na początku deklarują. Możesz im nawet powiedzieć, by nie rozpoczynali naprawy przed określeniem się co do kosztów a oni wyrażają zdziwienie (oni mają problem, oni się dziwią), gdy to egzekwujesz.
>>
>>> W każdym razie czas pracy kosztuje. Jak byś czuł się Ty, gdyby po kilku
>>> godzinach Twojej pracy i wycenie naprawy klient stwierdził, a , sorry,
>>> drogo, do widzenia...
>>
>> A jak się czuję gdy po raz kolejny mechanik samochodowy stwierdza, że część kosztuje 2x więcej niż na wolnym rynku a naprawa bez uzgadniania o 50% ? Wyjaśnij mi ... jak to jest, że ktoś na mnie chce zarabiać dwa razy i jeszcze mnie naciągnąć na naprawę, którą zapewne mógłbym wykonać u kogoś taniej, bo bez zwiększenia o te 50% ?
>
> No nie wiem jak Ty, dla mnie ten mechanik raczej nie miałby okazji
> powiedzieć mi tego po raz drugi. Chyba że nikt inny mi tego nie jest w
> stanie zrobić. Twoje pieniądze - Twoja decyzja u kogo chcesz je zostawić.
> Akurat mechanikowi czasem wolę dać więcej, nawet sporo, gdy wiem że zrobi
> to dobrze.
No właśnie. Nie problem zapłacić za naprawę jak jest tego warta. Problem gdy większy koszt wynika tylko z naciągania. Konkurencja jest, jak klientanie stać na naprawę o 50% droższą i wkładanie części o 100% droższych ma wybór póki ktoś go nie naciągnie.
>No właśnie, bo wiedziałeś, jakie te warunki są. A tu masz opisane kiedy nie
>było wiadomo.
Ale nikt nikogo nie zmuszał do naprawy czy ponoszenia kosztów.
To nie jest wbrew pozorom aż tak duży problem. Największym problemem jest
wymieniactwo części na chybił trafił bo serwis nie moze zdiagnozować
usterki. A klient ma płacić za te wymieniane części aż trafią przez co koszt
naprawy może być gigantyczny. Przykład - miałem problemy z zapłonem w
silniku auta, ASO chciało wymienić komputer (wtedy ok. 20% wartości auta)
bez żadnej gwarancji że on jest winowajcą. A okazało się w innym warsztacie
(nie ASO), ze nie kontaktowała jedna kostka. Dlatego nie należy nigdy
zakładać że autoryzowany serwis jest najlepszy, a zdrowiej będzie gdy
autoryzowany zostawimy sobie jako ostatnią deskę ratunku.
Ale NACIĄGAŁ twierdząc, że sprzęt nie nadaje się do naprawy i proponując wymianę na nowy
A jak wymienił baterię? Może się nie znam, ale to są sprzęty z IPXX to
nie tak że sobie pan Mietek z lutownicą otwiera i zamyka ile tam razy chce.
Wymiana baterii związana jest z rozszczelnieniem i ponownym uszczelnieniem,
to się tak nie da czasami na biurku nawet inżyniera elektroniki.
To że się tak dało naprawić, nie znaczy że sprzęt przetrwa deszcz itp.
Do bateryjki trzeba może doliczyć uszczelkę, niszczoną co otworzenie
obudowy, pewnie jakieś pomieszczenie o jakiejejś tam klasie czystości itd.
Czasami idzie to zrobić tylko w warunkach produkcyjnych, lub w zaawansowanym
warsztacie, a utrzymywanie tego w ilości 5/kraj nie ma sensu.
Łatwiej zapewnieć naprawę przez wymianę, by nie stracić norm czy certyfikatów.
Wcale się nie zdziwiłem że serwis w kraju nie może otwierać outdoora,
nie ma warunków technicznych do prawidłowego złożenia. A diagnozę się stawia
przez porty i tylko tak.
Znajomy budował specjalne pomieszczenie aby uzyskać certyfikat dużej firmy
samochodowej, pomieszczenie w które wchodzi ciągnik siodłowy i do otwarcia
niektórych elementów silnika czy skrzyni takie pomieszczenia są potrzebne.
--
*** rozanski.at.sergiusz.dot.com sq3bkn ***
*** http://www.4x4.kalisz.pl ***
$ You have new spam in /home/serek/maildir/
No to masz w takim razie tylko dwie mozliwosci:
a) znajdziesz kretyna, ktory w ciemno wykona kupe pracy bez gwarancji zaplaty,
b) podpiszesz klauzule zlecajaca naprawe bez wstepnego szacunku kosztow.
--
Pozdrawiam,
Jacek
> Jak byś czuł się Ty, gdyby po kilku
> godzinach Twojej pracy i wycenie naprawy klient stwierdził, a , sorry,
> drogo, do widzenia...
Ja tam mam w swojej pracy - robię klientowi analizę, piszę dokumentację
i daję mu do zatwierdzenia - nie pasuje to kilka godzin pracowałem bez
premii. No szkoda, ale klienta ma do nas zaufanie i zgłasza więcej
zleceń więc w sumie i tak mamy co robić.
A gdybyśmy brali kasę także za analizę to tylko byśmy wszystkich
wystraszyli i guzik z tego mieli...
Pozdrawiam,
Henry
A jesteś pewien że się nadawał do naprawy? :-)
Inaczej: czy jesteś pewien, że po tej naprawie, którą w końcu wykonał ktoś inny
sprzęt ma te same właściwości jakie miał - jako sprawny - przed naprawą? Np.
czy ma zapewnioną taką samą wodoszczelność? Albo czy wskutek wymiany tej
bateryjki nie nastąpiło jakieś przegrzanie elementów, które mogą zacząć za
pewien czas szwankować, bądź wprowadzać przekłamania pomiarów?
Pytania można mnożyć. A odpowiedź zapewne jest tylko jedna: Z zachowaniem
odpowiednich standardów po prostu nie da się. dlatego Garmin nie zezwala na
naprawę elektroniki :-)
Oczywiście dla przeciętnego klienta może nie mieć to znaczenia. Ważne, że po
powrocie sprzęt działa. Jednak dla autoryzowanego serwisu, a zwłaszcza dla
producenta to już może mieć znaczenie.
I takim sensie odpowiedź serwisu: "Nie da się naprawić" nie jest ani oszustwem,
ani naciąganiem. To zwyczajne stwierdzenie faktu. Bo to że sprzęt działa wcale
nie musi oznaczać, że jest obecnie w pełni sprawny.
Pozdrawiam, Lechu
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Jeśli serwisant ma zrobić 10 sprzętów/h to podłącza standardową procedurę
serwisową, jak wyświetli na ekran blee to drukuje diagnozę - zryczałtowana
wymiana za 400zł/za darmo jak na gwarancji, jak procedura wykaże że się da
naprawić i jak to podchodzi do tego inaczej (np przeflashować czy twardy
reset czy parę innych badziewi co się da przez usb/rs232 zrobić).
Na indywidualne grzebanie w każdym nie ma czasu, a często możliwości
technicznych (precyzja wykonania, szczelność itd), lub nieopłacalne bo
klient nie zapłaci za czas serwisu.
>
> I takim sensie odpowiedź serwisu: "Nie da się naprawić" nie jest ani oszustwem,
> ani naciąganiem. To zwyczajne stwierdzenie faktu. Bo to że sprzęt działa wcale
> nie musi oznaczać, że jest obecnie w pełni sprawny.
>
> Pozdrawiam, Lechu
Witam!
Pozwolę sobie się nie zgodzić. Jesteś w tym momencie stronniczy - jak
Serwis mówi że się nie da to się nie da i basta, tak? Jak klient czy "inny"
"fachman" mówi że działa, to już niekoniecznie mają rację? Na jakiej
podstawie twierdzisz że ktoś ma patent na nieomylność, a ktoś inny na
omylność?...
Pozdrawiam Tomek
Adam
>> A ja natomiast bym wymieniał, bo takiej pralki jak moja nijak
>> w Polsce kupić się nie da.
>> Najśmieszniejsze że takie pralki jak ja potrzebuję produkują
>> właśnie w Polsce, ale kupić musiałbym w Niemczech. Producenci sobie
>> bowiem na różne sposoby z klientami w kulki lecą.
>
> Czym sie ta pralka rozni od obecnych na naszym rynku?
Pralko suszarka ładowana od góry. Na przykład wziąłbym taka :
http://www.fagorcz.cz/fagor/prodcz.aspx?k=182&p=9122
--
Pozdrawiam
Adam
Po to są grupy dyskusyjne :-)
> Jesteś w tym momencie stronniczy
A to już Twoja swobodna interpretacja mojej wypowiedzi.
Na dodatek jak najbardziej ...... stronnicza ;-)
> - jak Serwis mówi że się nie da to się nie da i basta, tak?
> Jak klient czy "inny" "fachman" mówi że działa, to już
> niekoniecznie mają rację?
Nie dostrzegasz różnicy w naszych tekstach?
Ja nie napisałem, że sprzęt nie działa.
Napisałem, że wskutek tego typu napraw nie koniecznie musi mieć te same
parametry jakie miał przed naprawą. Czyli jak to mówią: operacja się udała, a
pcjent zmarł :-)))