W dniu 13.05.2020 o 15:22, J.F. pisze:
>>> Chyba ze sa inne straty w obiektywie ... i taka geometryczna
>>> swiatlosila 0.34, rzeczywista 0.54, i termodynamika w zasadzie jest
>>> usytysfakcjonowana.
>>> Pod warunkiem, ze sie nie da tych innych strat uniknac :-)
>
>> Nie ma teoretycznych przeszkód by straty te zredukować np. w praktyce,
>
> No wlasnie moga byc. Termodynamika musi byc spelniona - przynajmniej tak
> sie dzis wydaje :-)
>
>> dużym ułatwieniem byłoby skupienie się tylko na świetle
>> monochromatycznym:
>
> Termodynamika obowiazuje dla rozkladow promieniowania typu cialo
> niedoskonale czarne ..
Piszę o redukowaniu strat w układzie. Podejście będzie działać dla
światła quasi-monochromatycznego, a takie już nie ma zerowej temperatury.
>> można by zoptymalizować lustro, powłoki antyrefleksyjne,
>> prawdopodobnie odejdą jakieś kombinacje zwalczające aberracje
>> chromatyczną. W tym obiektywie mamy ok. 4% strat ze względu na
>> obstrukcję w centrum, ale nie ma przeszkód by dowolnie ją zmniejszyć.
>
> A wlasnie moga byc przeszkody.
Moim zdaniem nie, ale nie zamierzam w to brnąć... odliczamy 4%
obstrukcji i nadal limit f/0.5 jest przekroczony.
>> Straty w tym obiektywie są takie, jakich można by się spodziewać w
>> takim układzie optycznym. IMHO nie są one kluczem do rozwiązania
>> zagadki tego obiektywu.
>
>> Myślę jeszcze o możliwości realizacji układu optycznego w którym
>> średnica apertury mogłaby przekraczać dwukrotnie ogniskową, ale przy
>> przekraczaniu f/0.5, źrenica przestaje być kółkiem, a staje się np.
>> obwarzankiem.
>
> Nie wiem czy myslimy o tym samym -
Myślę, na zasadzie teoretycznego konceptu, który nie łamie II zasady
termodynamiki. Wszelkie nieco bardziej wykrystalizowane wizje czegoś
takiego, w mojej głowie, napotykają na problemy... Przynajmniej dla
optyki geometrycznej. Być może też się nie da...
> dla zwierciadla parabolicznego
> promienie blisko osi po odbiciu docieraja do ogniska "od dołu".
> Ale przy odpowiednio duzej srednicy mamy juz "z boku".
> Termodynamice to bardzo nie przeszkadza, poza odlegloscia od powierzchni
> zwierciadla (czyli obraz rosnie),
> ale trudno z tego uzyskac dobry obraz optyczny.
>
> Ale gdyby przekroczyc te srednice ... to znow mamy promienie, ktore
> docieraja tylko z jednej strony, "od gory".
> Tylko jak je zebrac w jeden obraz ...
Na błonie negatywowej można zrobić projekcję obustronną.
Ustawiamy dwa obiektywy "pleckami do siebie", a pomiędzy nimi błonę
negatywową. Przy f/0.5 wszystko będzie ściśle do siebie przylegać. Teraz
wystarczą dwa lustra żeby zawrócić bieg promieni do obiektywu, który
patrzy w złą stronę. Dla nieskończoności to wystarczy, dla scen
bliższych trzeba dostroić ogniskowe obiektywów, aby skompensować różnice
odległości. Przy takim układzie mamy projekcję z pełnego kąta bryłowego.
Tylko, że... to kwestia spojrzenia, czy to zwiększenie światłosiły, czy
jednak zwiększenie powierzchni formatu. Moim zdaniem bardziej to drugie,
gdyż...
Jeśli teraz zastąpimy błonę krążkiem z materiału doskonale czarnego, to
przy projekcji obustronnej trzeba liczyć powierzchnię górną i dolną.
Przy projekcji jednostronnej od strony obiektywu powierzchnia pozostaje
zaczerniona, a z drugiej strony robimy powierzchnię lustrzaną (dociskamy
do niej lustro). Więc światło mniejsze, ale powierzchnia czarna też
mniejsza. Czyli w obu przypadkach krążek rozgrzewa się tak samo.
W przypadku błony negatywowej i projekcji tylko z jednej strony, też
można z drugiej docisnąć lustro. Zupełnie jak błona odblaskowa za
siatkówką w kocim oku. :-)
https://pl.wikipedia.org/wiki/B%C5%82ona_odblaskowa
>> Ale wtedy należy skorzystać z definicji światłosiły podanej przez
>> Tornada na pl.sci.fizyka, tj. porównywać powierzchnię źrenic.
>> Widzę możliwość realizacji układu optycznego w którym apertura będzie
>> przekraczać dwukrotnie ogniskową np. z użyciem pośrednich projekcji na
>> matówki, ale światło takiego układu będzie się odpowiednio zmniejszać.
>
> Narysuj, bo coz mi sie wydaje, ze sie mylisz.
Narysuj sobie w wyobraźni, oto opis słowny:
Obiektyw f/1.0, ogniskowa 24 mm montujemy na aparacie na kliszę 35 mm. W
miejscu kliszy montujemy matówkę 24 mm x 36 mm, aparatu nie zamykamy.
Teraz bierzemy telefon komórkowy z matrycą 4 mm x 6 mm i ustawiamy tak,
by kadr pokrywał się z matówką. Gotowe. :-)
Ogniskowa takiego układu to 4 mm.
Uzyskana, mimo maleńkiej matrycy, głębia ostrości, rozmycie, bokeh będą
takie jak w full-frame, czyli operujemy fizyczną aperturą o średnicy 24
mm (i taka będzie faktycznie źrenica wejściowa tego układu). Czyli z
tego punktu widzenia mamy f/0.167.
Ale uzyskane światło... no właśnie... :-)
Mając powyższe, pójdźmy kroczek dalej... Usuwamy matówkę (zakładam
zerową jej grubość). Co się dzieje?
Nadal ten sam kadr, ta sama ogniskowa, ale pozostałe parametry inne.
Jak się nie obrócisz, dupa zawsze z tyłu. :-)
>>> Pod warunkiem, ze mamy u zrodla taki lambertowski rozklad.
>
>> Nie. :-)
>> Ważne jest tylko to, co "obiektyw" widzi. A widzi tylko luminancję w
>> swoim kierunku.
>
> No i o tym pisze - ta luminacja musi byc odpowiednia, zeby sie
> termodynamika zgadzala :-)
Czyli, jeśli dobrze Cię rozumiem, obstajesz przy tym, że istotne jest
również to, czego obiektyw nie widzi, aby termodynamika się zgadzała.
Nie zgadzam się z tym. Moje wnioskowanie nie zakłada konkretnego
rozkładu źródła promieniowania.
Podaj przykład takiej sytuacji, w której jest coś, czego obiektyw nie
widzi i przez to, uzyskana w ognisku temperatura będzie wyższa niż w
źródle. Moim zdaniem istotne jest tylko to, co obiektyw obserwuje.
>>>> Jest pi razy mniejsze, ze względu na niedopowiedziane założenie
>>>> lambertowskiej charakterystyki promieniowania płaskiej powierzchni.
>>
>>> No wlasnie - czy ono jest niedopowiedziane, czy wynika z wlasciwosci
>>> ciala czarnego ...
>
>> Wynika z definicji ciała doskonale czarnego, bo powierzchnia ciała
>> doskonale czarnego ma pochłaniać każdy foton, który w nią trafi,
>> niezależnie od kierunku z którego przyleci. Z tego, że z punktu
>> widzenia nadlatującego fotonu aktywna powierzchnia pochłaniająca nie
>> jest jednakowa lecz jest proporcjonalna do cosinusa kąta między
>> kierunkiem fotonu, a powierzchnią, wynika rozkład lambertowski. Teraz,
>> z optycznego prawa Kirchoffa wynika, że charakterystyka promieniowania
>> ma być taka sama jak pochłaniania.
>> Powyższe to "ciało doskonale czarne wszechkierunkowe".
>
> Cos w tym jest, ale jakos mnie nie przekonuje.
> Czarne pochlania. A promieniuje ... znow jakies niedopowiedzenie :-)
Masz wątpliwości do prawa Kirchoffa?
Jeśli by je złamać, to mamy otwartą drogę do złamania zasad termodynamiki.
Czy jest w tym niedopowiedzenie?
Cóż... Jeśli przyjąć, że są one fundamentalnymi prawami fizyki, to za
Andrzejem Draganem, jeśli stwierdzam, że jakaś zasada jest
fundamentalna, to tylko dlatego, że w danym momencie nie mam pie@#!$%#&^
pojęcia dlaczego tak jest... Nie są one dogmatem, lecz podlegają one
ciągłej próbie weryfikacji, obalenia...
>> Ale można sobie wyobrazić "ciało doskonale czarne o selektywnej
>> kierunkowości". Dla takiego przypadku II zasada termodynamiki też
>> powinna być spełniona. :-)
>
> No wlasnie ... wiec czy moze byc ta selektywna kierunkowosc ?
Może, przykład podałem. Pisząc powyższe miałeś dostęp do niego. Jeśli
masz wątpliwości do niego, to proszę o bardziej konstruktywne
sformułowanie uwag.
>> Przykład realizacji ciała "ciała doskonale czarnego o selektywnej
>> kierunkowości", którego charakterystykę, można dość swobodnie
>> kształtować:
>> Bierzemy aparat z obiektywem rybie oko. Wyrzucamy matrycę światłoczułą
>> aparatu, a w jej miejsce wstawiamy miniaturową matrycę typu "flip-dot"
>> (tj. pomniejszoną wersję "wyświetlacza autobusowego"). Jedna strona
>> piksela "flip-dot": biała, druga doskonale czarna. "Zapalając"
>> odpowiednio piksele, można dość swobodnie kształtować, czy dla danego
>> kierunku powierzchnia źrenicy obiektywu będzie widziana jako ciało
>> doskonale czarne, czy nie. :-)
>> A z prawa Kirchoffa to przekłada się na rozkład promieniowania.
>
> ale tez moc promieniowaną u zrodla, czy jak kto woli - powierzchnie
> promiennika.
II zasada termodynamiki mówi o temperaturze, a nie o mocach. O związkach
mocy i temperatury napisałem już w innym poście, tj. przykład z wnęką.
> To raczej pomyslmy o goracej kulce umieszczonej w ognisku duzej soczewki.
> lub zwierciadla wkleslego/parabolicznego.
>
> Zmienila sie ... no wlasnie co - luminancja/radiance ?
Nie zmienia się o ile temperatura kulki pozostaje stała.
>> Wszystko zależy od implementacji takiej realizacji. Jeżeli
>> zagwarantujemy, że promień który wpada do wnęki, niezależnie od
>> kierunku, choćby po pierdylionie odbić od ścianek wnęki, dociera
>> zawsze do powierzchni czarnej, to powierzchnia otworku będzie mieć
>> lambertowską charakterystykę.
>
> takie zalozenie.
No to zakładamy, że promień nie wypadnie z wnęki i zawsze dotrze do
powierzchni czarnej. :-)
>
> Ale .. niech wneka bedzie szescianem z malym okraglym otworkiem na
> srodku sciany.
> Patrzymy sie pod katem 30 stopni do normalnej, widziana powierzchnia
> otworka zmniejszona jak cos 30,
> ale patrzymy sie na sciane ustawiona pod katem 60 stopni.
> I powierzchnia widzianego fragmentu sciany jest wiekszy niz widziany
> otworek ... ja juz wysiadam :-)
>
> Coraz bardziej wydaje mi sie, ze ta lambertowskosc jest tam nieunikniona
Tak. Przyjąwszy wcześniejsze założenie, lambertowskość jest w tym
przypadku nieunikniona. Tak, wynika ona z tego, w jaki sposób widzimy
płaską powierzchnię ustawiwszy się pod jakimś kątem do niej.
W tym przypadku, nie znaczy, we wszystkich przypadkach.
>>>> Ja wnioskuję następująco: jest zupełnie bez znaczenia, to czego
>>>> obiektyw nie widzi. Czyli charakterystyka kierunkowa promieniowania
>>>> źródła nie jest ważna.
>>
>>> Jest o tyle wazne, ze o ile wzor na moc/strumien mocy znamy, i jest
>>> ona okreslona, to nie wiemy ile z tego dotrze do obiektywu.
>>> Jesli w jakas strone leci wiecej niz w inne ... to nam termodynamika
>>> w tym kierunku cierpi.
>
>> Nie zależało mi na obalaniu praw termodynamiki: obiektyw widzi, to co
>> widzi, a widzi tylko promieniowanie, które leci w jego kierunku. :-)
>
> Ja tez nie mam ochoty obalac ... wiec wychodzi na to, ze rozklad katowy
> jest okreslony ...
Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, choć jestem w pełni otwarty by
zmienić zdanie, jeśli jestem w błędzie. Albo się nie rozumiemy, albo
ktoś z nas jest w błędzie. Proponuję sformułuj problem i załóż nowy
wątek np. na pl.sci.fizyka albo kosmos, bo kręcimy się w miejscu.
>> IMHO laser też temu ograniczeniu podlega i istnieje limit skupiana
>> promienia lasera i nie da się go rozjaśnić bardziej niż u źródła.
>> Zgubił mi się odpowiedni artykuł, ale najbardziej pomocną wiedzę w
>> kwestii limitów, znalazłem właśnie w artykułach o laserach, gdzie
>> wyraźnie pisano o tym ograniczeniu.
>
> Raczej wynika z dlugosci fali. Patrz na BlueRay - co to wymaga
> niebieskiego lasera.
Tak. Limit skupienia światła lasera zależy od dyfrakcji, interferencji...
Ale również od jaskrawości promienia. Promień lasera nie jest wiązką
równoległą i nie da się, pasywnymi środkami, zwiększyć jego jaskrawości.
Na dokładnie tej samej zasadzie o której cały wątek.
Patrzenie na Słońce przez lunetkę, z punktu widzenia danej jednostki
siatkówki jest tak samo złym pomysłem jak patrzenie bezpośrednio.
Lunetka może powiększyć obraz i sprawić, że większa połać siatkówki
będzie zniszczona, ale lunetka nie sprawia, że zobaczymy Słońce jaśniej.
Nie namawiam do patrzenia przez lunetę na Słońca, bo z punktu widzenia
innych elementów oka może nie być wszystko jedno... ale gdy Słońce jest
już na tyle nisko, że można je komfortowo obserwować gołym okiem, to
możemy również na nie patrzeć przez lornetkę, lunetkę... przy spełnieniu
odpowiednich warunków obraz w lunetce będzie nawet ciemniejszy.
Również z punktu widzenia mrówki smażonej w ognisku soczewki Słońce nie
robi się jaśniejsze. Z punktu widzenia mrówki rozmiary kątowe tarczy
"tylko" rosną.
>>>> I co by nie szukać zbyt daleko(!?), to np. powierzchnia Słońca nie
>>>> promieniuje lambertowsko.
>>
>>> Nie ?
>
>> Nie. Oto jedno ze zdjęć Słońca:
>>
https://en.wikipedia.org/wiki/Transit_of_Mercury#/media/File:Mercury_transit_2.jpg
>>
>
>> Jaskrawość brzegów wyraźnie niższa niż w centrum. Czy to znaczy, że
>> Słońce po brzegach widzianej przez ludzi tarczy ma niższą temperaturę?
>> :-)
>
> No, po trochu ma, bo to gaz, ktory im dalej od srodka, tym zimniejszy.
> Ale to chyba nie takie srednice.
No nie takie średnice. :-)
Chyba, że Słońce spiskuje (nimczym jak w modelu płaskiej Ziemi), i
dobiera sobie zawsze tak temperaturę swojej powierzchni, by ludzie ją
widzieli, tak jak ją widzą. Od jakiegoś czasu Słońce obserwujemy z
różnych perspektyw jednocześnie, ale nie można temu przecież ufać.
Wiadomo, że sat-elity też spiskują... Się może okazać, że Słońce to też
płaski naleśnik... ;-)
>> Gdyby była lambertowska, obserwowana tarcza Słońca na całej miałaby
>> jednakową jaskrawość.
>
> No wlasnie - to teraz skupmy optyke na tej srodkowej czesci tarczy ... o
> ile jasniej wyjdzie, niz srednio dla calego Slonca
>
>>> Bo zauwaz - ja liczylem sumarycznie dla calego Slonca, jesli jakis
>>> fragment promieniuje w nasza strone bardziej, to ten fragment na
>>> obrazie bedzie "cieplejszy".
>
>> "Cieplejszy" niż co? :-)
>
> Mnie satysfakcjonuje gestosc mocy padajacej i promieniowanej.
>
> Jak sie doliczylem - przy swiatlosile 0.5 gestosc mocy padajacej na
> obraz bedzie rowna tej promieniowanej.
> Ale to bylo usrednienie dla calego Slonca i jego obrazu.
>
> A jesli srodek obrazu jest jasniejszy niz boki ...
Obserwowana temperatura brzegu tarczy Słońca jest niższa niż w centrum.
Przy zaćmieniu obrączkowym możliwa do uzyskania temperatura w ognisku
układu optycznego będzie niższa (niż bez zaćmienia).
Obserwowana temperatura w centrum jest wyższa niż na brzegach, ale nie
wyższa niż temperatura samej powierzchni Słońca.
W powyższym słowo temperatura, można zastąpić luminancją/radiancją.
Mam wrażenie, że trzymasz się jedynie zasady zachowania energii, przez
co uzyskujesz rozwiązanie mniej ogólne i musisz robić dodatkowe założenia.
Sięgnij do II zasady termodynamiki. :-)
Przy okazji, troszkę przytrolluję:
Mamy zimną gwiazdę o temperaturze powierzchni 2000 K. W jakiejś
odległości od niej umieszczamy spory panel fotowoltaiczny, dostatecznie
duży, by dysponować mocą rzędu ok. 1 W.
Z panelu fotowoltaicznego zasilamy miniaturową żaróweczkę, włókno
żaróweczki rozgrzewa się do temperatury wyższej niż 2700 K...
powierzchnia włókna ma jaskrawość wyższą niż temperatura gwiazdy...
Zatem, czy da się, czy się nie da? ;-)
Co jest w tym przykładzie nie tak?... :-P
>>>>> Tak czy inaczej - obu nam wychodzi, ze 0.5 to granica.
>>>> Tylko ten obiektyw f/0.384...
>>
>>> No wlasnie.
>>> Ale nikt go nie widzial :-)
>
>> Epistemologia tego stwierdzenia wzbudza moje wątpliwości.
>> W jaki sposób nabyłeś takie przekonanie??? ;-)
>
> A kto go widzial, kto go ma ? :-)
Ależ to jest błąd myślowy zwany argumentum ad ignorantiam!!!
Brak dowodu istnienia, nie jest dowodem braku istnienia.
Przypuszczam, że ten filmik SciFuna widziałeś, ale może to znak, że już
czas, by sobie go odświeżyć... :-P
https://youtu.be/T1vW8YDDCSc?t=929
pzdr
mk