Wyst. Simon Pegg, Kate Ashfield, Nick Frost, Lucy Davis, Dylan Moran, Bill
Nighy
Reż. Edgar Wright
Ocena: 3+(6)
Shaun ma kłopoty ze swoją dziewczyną. Dziewczyna, jak to dziewczyna - nic
jej nie pasuje. A to, że Shaun pracuje w sklepie elektronicznym, a to, że
mieszka razem z przygłupim kolegą, a to, że nie zabiera jej nigdzie dalej
poza ukochany pub. Et cetera, et cetera. Shaun postanawia się zmienić, ale
nie bardzo mu się to udaje. Wcale mu się to nie udaje - ukochana go rzuca.
Nic tylko iść do pubu i się upić. No, a rano kac męczy. I tylko jak na złość
nie jest to najlepszy dzień na kaca - Londyn opanowuje plaga żywych trupów.
Podobno miała to być parodia "żywotrupowego" gatunku, no ale ja nie
dostrzegam tu za dużo parodii. Jasne, od czasu do czasu coś tam jest do
śmiechu (po parodii spodziewam się uśmiania), ale przeważnie jest tylko
normalny film, który nie jest ani taki, ani siaki. Jak na parodię jest za
poważny, a jak na poważny film jest za bardzo niepoważny. Przydałoby mu się
więcej zdecydowania.
Sam nie wiem czy mam pozytywne, czy też negatywne wrażenia po SotD. Nie był
ani zły, ani dobry. Brakło mu iskry bożej, a może coś by z tego było. Lepiej
obejrzeć "Powrót żywych trupów 2".
Q
Daj spokój Quentin, ile to już powstało parodii. Ostatnio może ten gatunek
przeżywa mały kryzys, bo Leslie Nielsen albo Mel Brooks wycisnęli z niego
wszystko co się dało, ale i tak uważam ze nawet dobra parodia takich filmów
przeszłaby raczej niezauważona i jednak nikogo tak naprawdę by nie
usatysfakcjonowała. A siła tego filmu właśnie tkwi w tym, że od początku
wysmiewwa się z kanonu gatunku, ale jednocześnie jest śmiertelnie poważny.
Widziałem, ze dużo osób przyczepia się zwłaszcza do drugiej połowy filmu,
która po lżejszym początku jest faktycznie bardziej przygnębiająca i mniej
w niej humoru, ale czy lepiej by było gdyby powstało coś, co już
widzieliśmy dzieisatki razy? A tak jest ciekawy, wyróżniający się film,
który łączy w sobie różne gatunki i różne rodzaje humoru. Ja miałem po nim
takie dobre wrażenie, ze szybko obejrzałem po raz drugi. Wtedy tego rodzaju
filmy można jeszcze bardziej docenić. A i jeszcze chciałem wspomnieć o
świetnej obsadzie, mało znani aktorzy, którzy spisali się wyśmienicie. A
sceny z aparatem albo kiedy w tle leci "You're My Best Friend" Queenu, po
prostu mnie rozwaliły.
G.
>Podobno miała to być parodia "żywotrupowego" gatunku, no ale ja nie
>dostrzegam tu za dużo parodii. Jasne, od czasu do czasu coś tam jest do
>śmiechu (po parodii spodziewam się uśmiania), ale przeważnie jest tylko
>normalny film, który nie jest ani taki, ani siaki. Jak na parodię jest za
>poważny, a jak na poważny film jest za bardzo niepoważny. Przydałoby mu się
>więcej zdecydowania.
zdecydowanie powinienes cos ze swoim poczuciem humoru zrobic bo juz
nawet mnie sie smutno po tych recenzjach zrobilo. <rs>
--
if you are not paranoid, means you are not paying any attention.
Nie da rady. "Napoleon Dynamite" mi zepsul mozg :) Z drugiej strony
ogladałem SotD z wyjatkowo beznadziejnym polskim lektorem i moze to mi
zepsulo zabawe. Jest taka mozliwosc.
Q
>Nie da rady. "Napoleon Dynamite" mi zepsul mozg :) Z drugiej strony
>ogladałem SotD z wyjatkowo beznadziejnym polskim lektorem i moze to mi
>zepsulo zabawe. Jest taka mozliwosc.
moze to byc. <rs>