--
Skull przeciągną się trochę, ale nie za mocno bo była jeszcze noc.
Przerzucił się z półdupka prawego na lewy i zasnął snem sprawiedliwego.
--
To był kolejny odcinek powieści epickiej Skazka O Trojce autorstwa
Kamaela, Aquariusa, Skull d'Hutta, Garathe, Czarownicy, Ami, i wielu
innych.
Pozdrawiam
--
Skull d'Hutt
> Jako, że pojawił się tu gdzieś tekst, żę COW to jedyne, epickie i
> aktywne
> za razem lub coś w ten deseń prezentuję kolejny odcinek SOTu ku uciesze
> fanów i sympatyków.
>
> --
>
> Skull przeciągną się trochę, ale nie za mocno bo była jeszcze noc.
> Przerzucił się z półdupka prawego na lewy i zasnął snem sprawiedliwego.
E, nawet się nie podrapał ;-)
--
Pozdrawiam w imieniu Imperatora:
Grand Moff Jackie
Commander of SSD Pacyfikator and Death Star III (under construction)
> Skull przeciągną się trochę, ale nie za mocno bo była jeszcze noc.
> Przerzucił się z półdupka prawego na lewy i zasnął snem
sprawiedliwego.
Jego chrapanie niosło się szeroko płosząc zwierzynę płową, strosząc
sierść zwierzynie niezbyt wypłowiałej, wywołując lokalne osunięcia
gruntu oraz lekką panikę wśród geologów. Osika drżała listowiem, jodły
szumiały, grzyby rosły mech porastał. W sumie nie działo się nic.
--
Aq, Jeden z Ojców Założycieli
----------------------------------------------------------------------
Startuj z INTERIA.PL!!! >>> http://link.interia.pl/f1837
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.fantastyka.starwars
Lecz delikatne szepty nocy nie mogły dotrzeć do świadomości Skulla. Nie
mogła dotrzeć też niemiła myśl, że nawet lekka panika geologów była
wytworem elektroniki gościnnego apartamentu aquariusowej bazy. Skull
podrapał się w tyłek...
> Lecz delikatne szepty nocy nie mogły dotrzeć do świadomości Skulla. Nie
> mogła dotrzeć też niemiła myśl, że nawet lekka panika geologów była
> wytworem elektroniki gościnnego apartamentu aquariusowej bazy. Skull
> podrapał się w tyłek...
No, teraz uzyskałeś właściwą głebię artystyczną :-)
> Lecz delikatne szepty nocy nie mogły dotrzeć do świadomości Skulla.
Nie
> mogła dotrzeć też niemiła myśl, że nawet lekka panika geologów była
> wytworem elektroniki gościnnego apartamentu aquariusowej bazy. Skull
> podrapał się w tyłek...
Hałas był straszliwy. Zgrzyt zapuszczonych pazurów na łuszczącej się
zrogowaciałej skórze poruszał pierwotne lęki każdej istoty, która
miała nieszczęście to usłyszeć. W ciemnym zaułku idiotycznej piramidy
obcy wykrzywił gębę i ze zdziwieniem zaczął obwąchiwać swoje szpony.
Zaczajony na niego predator opuścił włócznię i prykując coś o
potworach pospiesznie wycofał się na statek matkę. Nawet najgorsza
bestia z tamtego towarzystwa - reżyser tego gniota - ze starchu
podarła scenariusz na strzępy. Na nieszczęście potem go posklejała
metodą losową i dokończyła film, ale to już inna historia. W każdym
razie fala wywołana Skullowym drapaniem wędrowała dalej przez świat i
wywoływała nieodmiennie histeryczne reakcje. Nawet jeden z geologów
widząc wskazania sejsmografu krzyknął "Ratujcie Kalifornię" -
niestety, było już za późno.
Nieświadom całego zamieszania Skull śnił tymczasem spokojnie. Oczyma
zamkniętej w marze duszy widział siebie stojącego na wzgórzu i
mówiącego do kłebiącego się poniżej tłumu:
- Miałem taki sen, że dzieci moje nie będą oceniane poprzez przymioty
umysłu i zdolności, a poprzez kolor skóry i jej fakturę. Miałem taki
sen
--
Aq
----------------------------------------------------------------------
Ponad 400 tysiecy facetow czeka na Ciebie
>>> http://link.interia.pl/f183a
> - Miałem taki sen, że dzieci moje nie będą oceniane poprzez przymioty
> umysłu i zdolności, a poprzez kolor skóry i jej fakturę. Miałem taki
> sen
Sen wyraźnie wchodził w etap, w którym trzymana w reku broń
zamieniała się w patyk, ruchy ciała powolniały a doprowadzana
do orgazmu bogini seksu wyglądała jakby się nudziła. Skull
zaczynał się budzić.
- Nieeeeeee! - wrzasnął podły karzeł wdrapując się na najwyższe
piętro skullowej podświadomości.
- Jeszcze się nie obudzisz. Twoja jaźń pozostanie w moim władaniu
bom ja jest najwyższy (tu spojżał pod nogi i lekko się zawahał) a
przynajmniej najważniejszy.
Skull poruszył się przez sen i widząc siedzącego mu na mózgu karła
próbował go zrzucić. Jedyne co udało mu się osiągnąć to obfity
ślinotok moczący doszczętnie i tak wilgotną już poduszkę.
- Hehe - zaśmiał się karzeł. Nie obudzisz się bo stanowisz zagrożenie.
Jest tylko jeden scenariusz, jedno prawo i jedno opowiadanie. Niczego
więcej nie będzie!!
- Złaź z mojej głowy. Bo się obudzę i znikniesz wytworze mojej steranej
wyobraźni. Sio!
Tu karzeł zaśmiał się szpetnie, wybałuszył oczy i zadzwonił dzwoneczkami
stylowo przytwierdzonymi do swoich kierpców.
- I tu się mylisz. To TY jesteś wytworem MOJEJ wyobraźni. Wymyśliłem
ciebie tak jak wszystko inne tutaj. Przestane o tobie myśleć i znikniesz.
Jestem Panem Stworzenia, Władcą Wyobraźni i Kosiarzem Umysłow.
To mój sen a twoja obecność tu jest li tylko i wyłącznie na moje
zawołanie.
- Okej. Niech ci będzie - Skull przez sen popukał się w czoło. - To czego
ty właściwie chcesz?
- Chcę byś robił to co ci każę. Nie będzie żadnego SoTu!!!
- Bo jesteś Panem, Kosiarzem i tepe?
- Tak. Przestanę o tobie myśleć i znikniesz...
W tym momencie Skull niespodziewanie podrapał się znowu po tyłku i obudził
się.
Zarówno swędzenie (jak i karzeł) zniknęło bez śladu...
SoT forever!
GRTH
[ciach zupełnie inne niż dotychczas opowiadanie]
> SoT forever!
SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
Pozdrawiam i czekam na więcej :)
--
Kapitan Ami "The Larch" Morton
TIE/A Nighthawk #1
1 ICSQ Nighthawks
"I trust in individuals, not organizations"
-ver..ver.fer.. - kołatało się jeszcze w głowie Skulla. - fer...,
fer..., - zaczęło przyjmować formę niewymuszonego odruchu wymiotnego -
Ferrroooozzzzzzz!!! - wydarło się ze zdartego gardła gangstera.
Feroz oddelegowany do ciężko "rannego" ZBISa podał Skullowi Nifuroksazyd i
szklaneczkę czystej wody i stanął obok (co by nie być na linii strzału)
- O łaskawco! - na tyle tylko było stać umęczonego Hutta - i o której
skończyliście?
- W zasadzie to nieskończyliśmy bo Garathe nadal siedzi na zewnąrz bazy i
gra w golfa.
- Golfa?
- Tak wziął głowę klona Kadeta i gra nią w polu asteroidów.
- Przy którym jest dołku?
- Wiesz nie wiem - teraz narzeka na brak powodzenia u płci przeciwnej, ale
napewno ma już za sobą niepowodzenia w wypełnianiu zeszłorocznego PITu i
zakalec w tym placku - Feroz porozumiewawczo zamachał głową.
-Aaaa w tym, ok.
> [ciach zupełnie inne niż dotychczas opowiadanie]
Wręcz przeciwnie, Ami - takie jaki w starych dobrych czasach :-) It's
alive! Again ;-)
>> SoT forever!
>
> SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
SOT uber alles ;-)
> GRTH wrote:
>
> [ciach zupełnie inne niż dotychczas opowiadanie]
>
>> SoT forever!
>
> SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
Czyżby już SoP?
>
> Pozdrawiam i czekam na więcej :)
Nie wiesz o co prosisz :)
GRTH
--
Por. Andrea Sonorov, z-ca dowódcy 1 ICSQ, Nighthawk #2
P/HKFRG "Tir-na Nog'th"
a czasami: TIE-Andvanced "Nighthawk 2"
"We stop for nobody!"
>
>> [ciach zupełnie inne niż dotychczas opowiadanie]
>
> Wręcz przeciwnie, Ami - takie jaki w starych dobrych czasach :-) It's
> alive! Again ;-)
Ale niech opuszczą te ręce, przecież nikt do nich nie strzela! :)
>
>>> SoT forever!
>>
>> SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
>
> SOT uber alles ;-)
SOT wsiegda gotow! :)
Pozdrawiam
>>
>>[ciach zupełnie inne niż dotychczas opowiadanie]
>>
>>
>>>SoT forever!
>>
>>SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
>
> Czyżby już SoP?
Wasza decyzja :)
>
>>Pozdrawiam i czekam na więcej :)
>
> Nie wiesz o co prosisz :)
Wiem, GRTH, wiem.
Pozdrawiam
>> Wręcz przeciwnie, Ami - takie jaki w starych dobrych czasach :-) It's
>> alive! Again ;-)
>
> Ale niech opuszczą te ręce, przecież nikt do nich nie strzela! :)
Nie psuj mi dramatyzmu ;-)
>>>> SoT forever!
>>>
>>> SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
>>
>> SOT uber alles ;-)
>
> SOT wsiegda gotow! :)
So fire when ready :-)
A Twoim zdaniem wiecznie żywi nie są dramatyczni? :)
>>>>> SoT forever!
>>>>
>>>>
>>>> SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
>>>
>>>
>>> SOT uber alles ;-)
>>
>>
>> SOT wsiegda gotow! :)
>
>
> So fire when ready :-)
Fire at will!
I'm sure Will won't be happy about this :)
>>>> Wręcz przeciwnie, Ami - takie jaki w starych dobrych czasach :-) It's
>>>> alive! Again ;-)
>>>
>>>
>>> Ale niech opuszczą te ręce, przecież nikt do nich nie strzela! :)
>>
>> Nie psuj mi dramatyzmu ;-)
>
> A Twoim zdaniem wiecznie żywi nie są dramatyczni? :)
Są, ale ja też czasem chcę być :-)
>>>>>> SoT forever!
>>>>>
>>>>>
>>>>> SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
>>>>
>>>>
>>>> SOT uber alles ;-)
>>>
>>>
>>> SOT wsiegda gotow! :)
>>
>>
>> So fire when ready :-)
>
> Fire at will!
> I'm sure Will won't be happy about this :)
Why not? I love my job ;-)
Wiecznie żywym? :)
>>>>>>> SoT forever!
>>>>>>
>>>>>> SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
>>>>>
>>>>> SOT uber alles ;-)
>>>>
>>>> SOT wsiegda gotow! :)
>>>
>>> So fire when ready :-)
>>
>> Fire at will!
>> I'm sure Will won't be happy about this :)
>
> Why not? I love my job ;-)
And Will loves his life! :)
>>>>SoT forever!
>>>
>>>SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
>>
>>
>> Czyżby już SoP?
>>
> Hmmm... A co by to miało znaczyć?
Był SoT, potem SoT+1... teraz chyba czas na
SoP czyli Skazka o Piatce (czy jakoś tak)
GRTH
>>>>>> Wręcz przeciwnie, Ami - takie jaki w starych dobrych czasach :-)
>>>>>> It's alive! Again ;-)
>>>>>
>>>>> Ale niech opuszczą te ręce, przecież nikt do nich nie strzela! :)
>>>>
>>>> Nie psuj mi dramatyzmu ;-)
>>>
>>> A Twoim zdaniem wiecznie żywi nie są dramatyczni? :)
>>
>> Są, ale ja też czasem chcę być :-)
>
> Wiecznie żywym? :)
Dramatycznym, to drugie muszę przemyśleć bo nie przepadam za mauzoleami
;-)
>>>>>>>> SoT forever!
>>>>>>>
>>>>>>> SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
>>>>>>
>>>>>> SOT uber alles ;-)
>>>>>
>>>>> SOT wsiegda gotow! :)
>>>>
>>>> So fire when ready :-)
>>>
>>> Fire at will!
>>> I'm sure Will won't be happy about this :)
>>
>> Why not? I love my job ;-)
>
> And Will loves his life! :)
Whose? :-)
<c>
> -Aaaa w tym, ok.
Po drugiej stronie pasa asteroidów Aquarius też grał w Golfa.
Nieszczęsny wytwór niemieckiej technologii przy każdym uderzeniu o
kamienne podłoże wydwał z siebie niepokojące odgłosy. I nie chodzi tu
wcale o łoskot blachy czy pisk opon. Te odgłosy były jak najbardziej
na miejscu. Niepokój obserwatora mogły wzbudzać zduszone krzyki i
pojękiwania, zupełnie jakby maszyna żaliła się na swój los. Wreszcie
za kolejnym uderzeniem Aquarius wcisnął Golfa do dołka. Niepokojące
odgłosy ustały. Sith poszedł spokojnie na kolejny pole. Czekał tam już
kolejny Golf. Rasowana piątka z błyszczącycmi alufelgami i lakierem
blue metalic miała zamiast rury wydechowej kosz na smieci, albo coś o
podobnym kalibrze. O maskę samochodu oparty był jego łysy, pozbawiony
karku właściciel.
- To co? Zagramy? - spytał uprzejmie Aquarius.
> > Skull przeciągną się trochę, ale nie za mocno bo była jeszcze noc.
> > Przerzucił się z półdupka prawego na lewy i zasnął snem sprawiedliwego.
>
> E, nawet się nie podrapał ;-)
Tak, nie liczy się ;)
--
Pozdro
Kotek Teofil
"Wzleć jak motyl, tnij jak osa!"
Dziękuję za słowa otuchy.:)
[ciach]
>>>>
>>>> A Twoim zdaniem wiecznie żywi nie są dramatyczni? :)
>>>
>>>
>>> Są, ale ja też czasem chcę być :-)
>>
>>
>> Wiecznie żywym? :)
>
>
> Dramatycznym, to drugie muszę przemyśleć bo nie przepadam za mauzoleami ;-)
Dlaczego? Moffa w mauzoleum każdy by podziwiał :)
>
>>>>>>>>> SoT forever!
>>>>>>>>
>>>>>>>>
>>>>>>>> SoT united! Aaaaaaa!!!! :)
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>> SOT uber alles ;-)
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> SOT wsiegda gotow! :)
>>>>>
>>>>>
>>>>> So fire when ready :-)
>>>>
>>>>
>>>> Fire at will!
>>>> I'm sure Will won't be happy about this :)
>>>
>>>
>>> Why not? I love my job ;-)
>>
>>
>> And Will loves his life! :)
>
> Whose? :-)
???
> > Dramatycznym, to drugie muszę przemyśleć bo nie przepadam za mauzoleami
;-)
>
> Dlaczego? Moffa w mauzoleum każdy by podziwiał :)
A wypiłabyś drinka z jego spopielonych zwłok? ;)
--
Pozdro
KoT
Pierwszym prawem natury
jest pragnienie własnego szczęścia.
> > > > Skull przeciągną się trochę, ale nie za mocno bo była jeszcze noc.
> > > > Przerzucił się z półdupka prawego na lewy i zasnął snem
> sprawiedliwego.
> > >
> > > E, nawet się nie podrapał ;-)
> >
> > Tak, nie liczy się ;)
>
> Dziękuję za słowa otuchy.:)
Nie ma sprawy, po starej znajmości ;)
[ciach]
> - To co? Zagramy? - spytał uprzejmie Aquarius.
>
>
Byczek oparty o wóz rozejrzał się wokoło i najwyraźniej zadowolony z
pobieżnej inspekcji, podszedł bliżej.
- Dzień dobry panu - stwierdził cicho, nadal rozglądając się po okolicy.
- Zagramy? - Aquarius nadal był uprzejmy.
- Z chęcią, lecz wolę trochę... spokojniejszą formę sportu.
- Co? - bejzbol i siekiera służące Aquariusowi do gry w golfa wypadły z
jego rąk. - O żesz ty!
Aqui zgiął się z bólu, a siekiera, odbiwszy się od jego stopy, zgrabnym
łukiem opadła na chodnik.
- Widzi pan - byczek najwyraźniej nie zauważył autodestrukcyjnych
zapędów swego rozmówcy. - Ja tak naprawdę tylko się maskuję. Jestem
spokojnym nauczycielem, tylko młodzież ostatnio oszalała. Przynoszą na
lekcje kastety, nunczako, kije bejzbolowe... Ostatnio musiałem jednemu
skonfiskować wakizashi. Na szczęście katana nie zmieściła mu się pod
dresem. No i od tej pory pożyczyłem ubranie i samochód od syna, kupiłem
trochę łańcuchów z tombaku, kilka płyt z młodzieżowa muzyką i
zainwestowałem w zajęcia z charakteryzacji i gry aktorskiej... Trzeba
jakoś przeżyć w tej szkole.
Aqui powoli wyprostował się. Siekiera pod wpływem jego wzroku rozpaliła
się do czerwoności, by z cichym bulgotem i trzaskaniem zmienić się w
bezkształtną bryłę zwęglonego drewna i stopionego metalu.
- No dobra. To w co zagramy? - stwierdził podziwiając dzieło zniszczenia.
- Preferowałbym szachy.
Aquarius zamyślił się. Dobre szachy nie byłyby złe...
- A właściwie czego pan uczy?
- Wychowania fizycznego. I prowadzę dodatkowe zajęcia z karate.
> Aquarius zamyślił się. Dobre szachy nie byłyby złe...
> - A właściwie czego pan uczy?
> - Wychowania fizycznego. I prowadzę dodatkowe zajęcia z karate.
Tymczasem Skull wstał już na dobre. Spełzł z łóżka, zapalił papierosa,
włączył radio i poszedł przemyć oczy. Nie wyciągając peta z ust
dokonał pobieżnego mycia frontu swojej głowy po czym poszedł
do kuchni. Z radia przebąkiwała idiotyczna muzyczka porannego
didżeja. W pudełku po musli było tylko trochę much i zdechły
karaluch. W sumie było to bez znaczenia bo Skull nie miał
lodówki w której mógłby przechowywać mleko. Muchy z szelestem
uderzyły o dno talerza do zupy. Skull spalił peta, wyrzucił go do zlewu,
po czym zalał swoje musli zwietrzałym po wczorajszej imprezie piwem.
Skull nie posiadał łyżki więc posiłek skończył szybko wlewając w siebie
zawartość talerza. Beknął, wytarł usta, przeklął producenta musli które
najwyraźniej bardzo owadom smakowało i pierdnął wyniośle (słowo
wyjaśnienia: wyniosłe pierdzenie polega na delikatnym uchyleniu pośladka
poprzez przemieszczenia środka cieżkości na drugą stronę ciała,
podniesienie jednej z brwi i przytrzymanie się za brodę w geście zamyślenia,
przyp. aut.). Za oknem nie było zupełnie nic ciekawego a z radia wylał się
dżingiel kolejnej audycji. Spiker zapowiedział wiadomości z wszechświata
więc Hutt na wszelki wypadek radio wyłączył.
- Kogo obchodzą wiadomości sprzed tygodnia (słowo wyjaśnienia: Skull
mieszkał
w tym czasie na totalnym zadupiastym końcu galaktyki, a jak wiadomo fale
radiowe do najszybszych nie należą, przyp. aut.).
Rozległ się dźwięk videofonu. Ktoś pamiętał o Hutcie i to Skulla poważnie
zaniepokoiło. Uniósł brew.
- Hej, Skull. Jesteś tam? - Z zafajdanego ekranu wyglądała bliznowata twarz
znajomego łowcy.
- A gdzie mam być? Coś się stało? - Ostatnim razem gdy Skull wypowiedział
te słowa, w dwa tygodnie później kilka ras przestało istnieć a najlepsi z
Jedi
mieli bóle głowy przez dobry miesiąc.
- Montujemy ekipę na powrót. Potrzebny jesteś. - Garathe uśmiechnął się
jak tylko pozwalała mu na to szrama ciągnąca się od lewego obojczyka
do prawej skroni.
- Kała Łóki?* - wyraźnie dało się zauważyć gest zamyślenia na twarzy Hutta.
- Owszem.
- Hehe - Skull uśmiechnął się i uniósł brew. - Będzie masakra.
*Znaczenia tych słów szukać w ROTJ.
GRTH