Smok Eustachy
unread,Dec 17, 2017, 9:40:01 PM12/17/17You do not have permission to delete messages in this group
Sign in to report message
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
to
W klasycznych kreskówkach jak rakiecie kończyło się paliwo to spadała w
dół. Ale dowcip odgrzewany po raz tysięczny przestaje być śmieszny. Po
epoce klasycznych kreskówek powstał film "Imperium Kontratakuje", gdzie
zarys fabuły był taki: Rebelia ewakuuje się i ucieka przed siłami
Imperium, w tym czasie młody adept Jedi pobiera nauki u starego mistrza.
Uciekający po perypetiach trafiają w bezpieczne miejsce, gdzie jednak
padają ofiarą zdrady. Młody adept w międzyczasie zderza się z Ciemną
Stroną i leci ratować tamtych, mimo sprzeciwu owego mistrza. W sumie to
się mu udaje, jednak nie do końca. Teraz mamy zaś "Ostatniego Jedi".
UWAGA: Recenzja zawiera spoilery, zdradza szczegóły fabuły i
zakończenia. Przeważnie głupie. Jak nie chcesz wiedzieć to nie czytaj.
SPOILER:
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
Jeśli ktoś ma horyzont na poziomie "Piratów z Karaibów" to niech kręci
"Piratów..." a nie "Gwiezdne Wojny", które dzieją się w kosmosie.
Kluczowe starcie w owym "Ostatnim Jedi" jest na poziomie pościgów
żaglowców w owych "Piratach". I spodziewałem się tego. Dlaczego tak się
dzieje? Tak się tworzy scenariusze teraz, przy poklasku publiki. Jeśli
jest jakiś problem fabularny to rozwiązują go poprzez dodawanie nowych
elementów, mocy itp. Nie zastanawiają się nad spójnością świata
przedstawionego. Czyli: dlaczego wcześniej takich możliwości nie było i
czemu ich nie ma później. Mamy też wyciąganie zużytych motywów, jak ten
brak paliwa. Czy w Gwiezdnych Wojnach przed OJ komuś brakowało paliwa?
No nie. (Nie mówię tu o komiksach, książkach, kreskówkach itp.). Jeszcze
im zostały podróże w czasie do wykorzystania. I wampiry. Jak się w Star
Warsach pojawią podróże w czasie to znaczy, że już się wyprali z
pomysłów i niech kończą, wstydu oszczędzą. No zobaczymy.
Weźmy tu wyprawę Finna, Rose i BB 8 w poszukiwaniu hakera. Skoro oni
mogli się wyrwać niepostrzeżenie, to czemu inni nie mogli się ewakuować?
Czemu flota rebeliancka musiała lecieć w kupie i nie mogła urywać się na
boki? Zwróćcie uwagę: Ci mogą bo jest potrzeba szczenarzysty a inni nie
mogą bo nie i już. Podobnie rebelia atakuje bombowcami, zebranymi w
kupie a ów Porządek nie ma bombowców aby zbombardować rebelii. W ogóle
skąd pomysł, że w próżni statek bez paliwa zatrzymuje się? Statek w
próżni leci z tą samą prędkością (modulo oddziaływania grawitacyjne) tak
jak np. Apollo na Księżyc. Jeśli bieg statku kosmicznego hamują opory
powietrza to hamują one tez gwiazdy, planety i asteroidy, które powinny
pospadać. Ale gdzie mają pospadać jak nie ma dołu w kosmosie? Zatrzymać
się powinny. Próby tłumaczenie tego są żałosne. Wielgachny Porządek nie
mogący dogonić wrogiego krążownika to nieporozumienie. Pozostając przy
technice zauważam prymitywizm użytych środków walki. Te bomby, które
trzeba zrzucić bezpośrednio nad wrogim pancernikiem... W sumie nie
wiadomo po co bo można by minować drogę wrażej flocie, skoro jesteśmy z
przodu a oni z tyłu. Albo podczepić je pojedynczo pod myśliwce.
Konkluzja jest taka:
Oglądając film o kosmosie chcę odnosić wrażenie, że dzieje się w
kosmosie. A kosmos jest wielki, chce więc odnieść wrażenie ogromu.
Dużych odległości. Panuje tam nieważkość i próżnia, oczekuję zatem
wrażenia braku grawitacji i pustki.
Tego wszystkiego Ostatni Jedi nie daje widzom, jest tu nawet dużo gorzej
niż w starych Star Trekach. Horyzont przestrzenny twórców jest
mniej-więcej taki, jak horyzont w westernach: mamy pustkowia, w których
znajdują się miasteczka, w których jest saloon. W obecnych Gwiezdnych
Wojnach jest podobnie: odpowiednikiem miasteczek są osady na planetach.
Zauważyliście, że przeważnie na planecie jest tylko jedno miasto? Ano
niby dlaczego?
II
Mówiąc krótko kompletnie niewykorzystana jest postać Phasmy, lufa ją
grająca nie pokazuje nawet twarzy. To po co brali tą lufę?
Niewykorzystane są porgi. Myślałem, że będą miały jakąś większą rolę
fabularną, porównywalną z Ewokami. A tu nic. Niewykorzystany jest
Czubaka, który robi za taksówkę. Obcięty jest ten cały hakier, który
jest postacią ciekawą. Taki Han Solo, ale zgorzkniały i zdegenerowany.
Zamiast rozwinąć te postacie wprowadzają nowe. rozbili Leię na 3
kobitki. Wprowadzili tą Rose, która jest o tyle fajna, że wprowadza tzw.
zwykłych ludzi. Jak widać pomysł na romans Ray-Finn upadł i Finn musi
się zadowolić grubą Rose. Bo żeby taki Poe Dameron to nie. Ktoś tu nie
umiał wprowadzić dyscypliny kreacyjnej i ograniczyć liczby postaci do
rozsądnego minimum. Maz Kanata jest z kolei zupełnie zbędna. Przecież
prowadziła ona mordownię, więc jakie ma kwalifikację na hakerkę? To mi
umknęło. Snoke wyglada tragicznie i nic nie robi, więc jego śmierć
wzbogaca film. Mimo długości filmu sprawia on wrażenia strasznie
przyciętego. Wątki się pojawiają i znikają nierozwinięte. Lewacka
disnejoza Canto Bight dobija.
III
Co boli fanów to kompletne przekreślenie pierwszej trylogii, która jest
drugą. Zniszczenie drugiej Gwiazdy Śmierci i wykończenie Imperatora nie
przywróciło pokoju w Galaktyce. Luke Skywalker załamał się i
zwątpił.Dlaczego? Bo nie wyszło z Benem Solo, który stał się Kylo Renem.
No i co? Co zrobił, żeby wykończyć owego Snoke? A no właśnie. Osiadł na
laurach po wykończeniu Palpatine? Film nie jest jednak dla fanów. Dla
młodego pokolenia, nie poczuwającego się do takich związków z częściami
IV-VI, Luke wypadł rewelacyjnie. Film ten stoi bohaterami, którzy
wzbudzają u widza pozytywne emocje. Dodatkowo plusują wszelakie
fabularne zaskoczenia, jak wykończenie owego Snoke. Dobrze się to
ogląda, lubimy ich. W odróżnieniu od fatalnego Rogue One.
IV
Gwiazda Śmierci musi jednak być. Tym razem zresetowali rozmiar - jest
ona malutka. I śmieszna. Koncepcja bazy na Craith też jest śmieszna. Że
owych drzwi nie da się niby wysadzić. A jedna bombka z bombowca by nie
wystarczyła? Pomysł, że Rebelia wykańcza wielki pancernik aby Porządek
rzucił do walki jeszcze większy okręt Snoke jest słaby. Zniszczenie
owego okrętu też jest niepoważne. Skoro tak łatwo można wykańczać
wielkie pancerniki gwiezdne to po co je budować? A przedtem uciekać
przed nimi? Inne jednostki Porzadku nie biorą udziału w bitwie, aby nie
było smutno rebeliantom. Cały ten wątek jest żałosny. Mogli tam iść w
stronę parowego napędu gwiezdnej floty. Albo na wiosłach mogli uciekać.
Spodziewałem się wioseł. Pomysł, że Rebelia zwieje na transportowcach i
Porządek ich nie wypatrzy, ale jak ten hakier puści parę z pyska to już
wypatrzy jest niepoważny. Żałosny.
Co ciekawe sporo jest recenzji krytycznych bo ludzie wyłapują powoli te
niedoróbki. Ja zaś daję Ostatniemu Jedi ocenę 8/10 bo dobrze się ogląda
i daje sporo wzruszeń (emocji) widzowi, czyli mnie. Niestety idzie to
wszystko ku gorszemu. Jest to słabsze od poprzedniej części, czyli
Przebudzeniu Mocy. Oczekiwałbym jednak, że z części na część będzie
lepiej a nie gorzej. Puściłem sobie scenę pościgu z Nowej Nadziei i
niebo a ziemia. Problem z genezą Snoke jest inny: chodzi głównie o to,
że powinien on już istnieć w czasach pierwszej (czyli drugiej) trylogii,
tymczasem go nie było. Co wtedy robił i gdzie się znajdował? Informacje
o nim są niewystarczające a w porównaniu informacje o Palpatine były
wystarczające. Tu się kłania tzw spójność świata przedstawionego. Dalej
powstaje kwestia: czemu tak późno? Planety zostały zniszczone, miliardy
ludzi zginęło i dlaczego? Duch mocy Yody nie mógł się wcześniej pojawić,
tzn od razu? A duch mocy Vadera nie mógł wytłumaczyć Kylo Renowi, jak
bardzo pobłądził? Snokowi mógł wytłumaczyć. Wszystko to jest
niepozbierane. Ale dobrze się ogląda. A tzw. prequele oglądało się
beznadziejnie.
Przebudzenie Mocy to był rimejk Nowej Nadziei, powielający wiernie
fabułę. W Ostatnim Jedi wprowadzili pewne zmiany względem Imperium
Kontratakuje, poszli jednak w złą stronę. i tu jest problem. Nie
wystarczy zmieniać, trzeba zmieniać dobrze. Teraz widze, że niesłusznie
obawiałem się rimejka Imperium... Niechby już nic nie zmieniali, jak nie
umią.