W dniu 2023.10.07 o 08:11, Ghost pisze:
No ale z czym masz problem? 60% oceniających daje "dziełu" 1 punkt,
zatem zdecydowania większość filmwebowiczów uznaje, że to gniot.
Owszem, film jest oceniany w kontekście politycznym, nie zaś jedynie za
walory estetyczne, ale też film ten de facto nie tyle jest sztuką, co po
prostu manifestem politycznym, więc polityczny odbiór dzieła nie
powinien nikogo dziwić.
-----
Dorzucę coś co odnośnie rzeczonego filmu i całej obecnej "obudzonej"
propagandy chciałam sama napisać, ale ktoś już mnie ubiegł i wysmażył to
piękniej niż mi samej by się chciało:
https://www.filmweb.pl/film/Zielona+granica-2023-10039040/discussion/KIT,3377832
Propaganda i kit. Obejrzyjcie, proszę, nakręcony w czasach ostrej
cenzury komunistycznej "Popiół i diament" z 1958 roku Wajdy i
porównajcie z tym nakręconym w czasach wolności filmem Holland. Gdyby
twórczyni "Zielonej granicy" filmowała wówczas, zamiast Wajdy, książkę
Andrzejewskiego, komuniści byliby z pewnością chodzącymi aniołami, a
Akowcy i ludzie z lasu byliby tępymi, grubo ciosanymi bandytami, którzy
mordują dobrych, niewinnych ludzi! "Popiół i diament" miał przesłanie,
jakie miał, bo musiał mieć, bo taki był "czas i prawda ekranu" wówczas,
ale mimo to są w nim zasugerowane pytania, na które sam widz może sobie
odpowiedzieć niekoniecznie zgodnie z delikatnie i inteligentnie
zasugerowanym przesłaniem, są sceny symboliczne i dwuznaczne, są
niuanse, o których się Holland nawet nie śniło i przede wszystkim są
żywi, normalni ludzie po obu stronach barykady! Nie święci anielscy
kontra troglodyci. Są pokazane uczucia, motywacje, racje, którymi się
kierują, pokazane na tyle, na ile się wówczas dało i aż dziw dzisiaj
bierze, że aż tyle się udało! Jedna scena z tego filmu jest więcej
warta, niż ten czarno biały, nie tylko w formie, ale i w przekazie film
Holland, w którym palcem wskazany jest wróg i przedstawione są proste
odpowiedzi, jak należy sytuacji zaradzić - jak to zwykle bywa w
propagandzie - ludzie są z kolei przedmiotami potrzebnymi do
zrealizowania tej prostej opowieści o dobrych aktywistach,
zamordystycznym rządzie, którego działania powodują śmierć dobrych,
niewinnych ludzi, o siepaczach tego reżimu ze straży granicznej oraz o
bezdusznym społeczeństwie, balansującym na granicy faszyzmu,
popierającym po cichu te zbrodnie. Z tego, co mi wiadomo, Putin z
Łukaszenką byli wniebowzięci po obejrzeniu tego "dzieła", zgadzają się w
pełni z jego "głębokim" przesłaniem , a przy scenie o "faszystowskim
spędzie w Warszawie" bili brawo. Panie Raczek i inni podobni szanowni
recenzenci, proszę, przestańcie udawać, przestańcie nam wmawiać, że to
jakieś arcydzieło godne co najmniej Nobla. Nie wierzę, że tak naprawdę
myślicie. Zawarta w filmie analiza tej całej bardzo trudnej i złożonej
sytuacji zredukowana została do cepa, którym trzeba mocno walnąć w łeb
rząd, przepraszam, reżim oraz faszyzujące, zaściankowe, nieczułe i
homofobiczne polskie społeczeństwo. Ja nie mam pretensji o poglądy.
Niech Holland ma sobie jakie chce, niech je prezentuje nawet w filmach,
nie mam z tym problemów, ale niech nie udaje intelektualistki i świetnej
reżyserki, bo ani jednym, ani drugim na pewno nie jest! A jeżeli chce
robić filmy kontrowersyjne i ważne społecznie, które uruchomią w naszych
głowach jakieś pytania i przemyślenia, to niech się bardziej postara i
przede wszystkim opowiada całą prawdę, a nie jej cząstkę, tylko tę,
która pasuje do jej czarno-białej wizji świata, Propaganda i kit.
Obejrzyjcie, proszę, nakręcony w czasach ostrej cenzury komunistycznej
"Popiół i diament" z 1958 roku Wajdy i porównajcie z tym nakręconym w
czasach wolności filmem Holland. Gdyby twórczyni "Zielonej granicy"
filmowała wówczas, zamiast Wajdy, książkę Andrzejewskiego, komuniści
byliby z pewnością chodzącymi aniołami, a Akowcy i ludzie "z lasu"
byliby tępymi, grubo ciosanymi bandytami, którzy mordują dobrych,
niewinnych ludzi! "Popiół i diament" miał przesłanie, jakie miał, bo
musiał mieć, bo taki był "czas i prawda ekranu" wówczas, ale mimo to są
w nim zasugerowane pytania, na które sam widz może sobie odpowiedzieć
niekoniecznie zgodnie z delikatnie i inteligentnie zasugerowanym
przesłaniem, są sceny symboliczne i dwuznaczne i przede wszystkim są
żywi, normalni ludzie po obu stronach barykady! Nie święci anielscy
kontra troglodyci ze straży granicznej, opłacani przez krwawy reżim. Są
pokazane uczucia, motywacje, racje, którymi się kierują, pokazane na
tyle, na ile się wówczas dało i aż dziw dzisiaj bierze, że aż tyle się
udało! Jedna scena z tego filmu jest więcej warta, niż ten czarno biały
nie tylko w formie, ale i w przekazie film Holland, w którym palcem
wskazany jest wróg i przedstawione proste odpowiedzi, jak należy
sytuacji zaradzić - jak to w propagandzie - ludzie są z kolei
przedmiotami potrzebnymi do zrealizowania tej prostej opowieści o
dobrych aktywistach, zamordystycznym rządzie, którego działania powodują
śmierć dobrych, niewinnych ludzi, o siepaczach tego reżimu, który krwawy
proceder realizują oraz o bezdusznym społeczeństwie, balansującym na
granicy faszyzmu, popierającym po cichu te zbrodnie. Z tego, co mi
wiadomo, Putin z Łukaszenką byli wniebowzięci po obejrzeniu tego
"dzieła", zgadzają się w pełni z tym "głębokim" przesłaniem , a przy
scenie o "faszystowskim spędzie w Warszawie" bili brawo. Panie Raczek i
inni podobni szanowni recenzenci, proszę, przestańcie udawać,
przestańcie nam wmawiać, że to jakieś arcydzieło godne co najmniej
Nobla. Zawarta w filmie analiza tej całej bardzo trudnej i złożonej
sytuacji zredukowana została do cepa, którym trzeba mocno walnąć w łeb
rząd, przepraszam, reżim oraz faszyzujące, zaściankowe, nieczułe i
homofobiczne polskie społeczeństwo. Ja nie mam pretensji o poglądy.
Niech Holland ma sobie jakie chce, niech je prezentuje nawet w filmach,
nie mam z tym problemów, ale niech nie udaje intelektualistki i świetnej
reżyserki, bo ani jednym, ani drugim na pewno nie jest! A jeżeli chce
robić filmy kontrowersyjne i ważne społecznie, które uruchomią w naszych
głowach jakieś pytania i przemyślenia, to niech się bardziej postara i
przede wszystkim opowiada całą prawdę, a nie jej cząstkę, tylko tę,
która pasuje do jej czarno-białej wizji świata, Chociaż tyle, jeżeli jej
"talent" na nic więcej nie pozwala, nie pozwala nakręcić po prostu
dobrego filmu. To nie jest przecież film o Spidermanie, czy Batmanie, w
których z góry wiadomo, kto bohater, a kto ten zły. To miał być
paradokument, jak sama reżyserka twierdzi, a co wyszło, każdy widzi.
--
Freja Draco