Albo meblowym, wykładowca nam opowiadał jak stał ładnych kilka dni i nocy,
a że wykładowca, i jeszcze młody, to dysponował porządnym głosem,
więc miał za zadanie co godzinę listę odczytywać.
Podobno kolejka kupiła mu za to "konika", ale ktoś inny wypił.
Więc jedyną nagrodą było to, że dowiedział się, że fabryka już za 2 lata wyprodukuje
dla niego zamówiony i przedpłacony zestaw mebli.
Moi rodzice stali kiedyś po coś innego, ale kupili wirówkę, bo tylko one zostały...
Potem się przydała, gdy pralka automatyczna predom-polar przestała sobie radzić
z wirowaniem (a swoje przepracowała, pamiętam ją jeszcze nastolatkiem,
hmmm, a może właściwie tata zdołał ją utrzymać na chodzie aż do wyprowadzki
z Tarchomina, bo w sumie nie przypominam sobie, żeby była tam inna pralka,
dopiero na Bródnie była nowa - to by było ze 20 lat działania, bo to podobno
udało się ją załatwić niedługo po moim urodzeniu i nasze mieszkanie, jako jedno
z niewielu, nie było udekorowane "białymi flagami").
Najfajniejsze było, jak zepsuł się jej mechanizm bezpieczeństwa, czyli hamulec
włączający się po zdjęciu blokady-startera, która przy włączonym wirowaniu
uniemożliwiał otworzenie pokrywy.
Taki ręcznik nieźle potrafił szarpnąć, owijając się wokół włożone ręki...