Freja Draco
unread,Dec 7, 2023, 7:07:39 PM12/7/23You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
to
[będzie trochę spoilerów]
Pisałam już o serialu, ale w międzyczasie przeczytałam książki więc
uzupełnię opinię o porównanie z nimi.
A tak w ogóle to wyszedł już drugi seson, którego jeszcze nie widziałam.
Po obejrzeniu pierwszego sesonu wnioski miałam takie:
--------------------------------------------------------
technogłupoty, dobry klimat, prosta ale angażująca akcja
Jest tu trochę technogłupot. Naprawianie generatora to było po prostu
mistrzostwo w tej kwestii, zęby bolały od samego patrzenia.
Natomiastw w warstwie scenograficzno-obyczajowej wygląda to naprawdę
całkiem dobrze. Świat jest spójny, daje się w niego uwierzyć i nie ma
się poczucia oglądania dekoracji. Widzimy tu silos na 10.000
mieszkańców, a ja - paradoksalnie - mam poczucie znacznie większego
rozmachu niż w takiej niby-Fundacji od Appla, gdzie pałac imperatora
galaktyki wygląda jak upchany w warsztacie.
Rozgrywki polityczne i zagrywki osobiste wciągają. Może tu rezonuje moja
postkomunistyczna dusza, ale kibicuję nowej pani szeryf w jej walkach z
systemem, chociaż to w sumie prosta i mało odkrywcza opowieść.
Nudy się zdarzają, ale nie więcej niż 10%, co jest znacznie powyżej
normy jak na serialozowe klimaty, gdzie się historię zwykle wypełnia watą.
Co ciekawe, silna kobieta wygląda całkiem wiarygodnie i daje się
polubić. Co niezwyczajne na przestrzeni ostatniej dekady, kiedy "silne"
kobiety wycina się zazwyczaj z kartonu i okleja cynfolią, każąc im
później co kwadrans wygłaszać slogany o feminizmie i walce z
patriarchatem. Tak w przerwach pomiędzy rzucaniem po ścianach 2-3 razy
cięższymi od nich facetami.
Natomiast po przeczytaniu książek:
--------------------------------------------------------
Co mi się rzuciło w oczy, to fakt, że silos stanowi wręcz ucieleśnienie
wizji "idealnego" państwa Platona z jego totalitarnym podporządkowaniem
jednostki interesom społeczeństwa, zakłamaniem władzy przedstawianym
jako niezbędna cnota i nawet eugeniczna pseudoloteria urodzeniowa
została tutaj zrealizowana. Aż się zastanawiam, czy to jest celowa
inspiracja, czy może autor równolegle wymyślił sobie taki "ideał".
Natomiast po obejrzeniu pierwszego sezonu i przeczytaniu tekstów, już
nie uważam tej opowieści za jakoś specjalnie zbieżna z wizjami Zajdla
czy filmem "Seksmisja". Brakuje w tej historii tej permanentnej,
podskórnej kontestacji jaką widzieliśmy w PRL-u, obecnie podobno również
w Chinach, no i przede wszystkim w fantastyce socjologicznej, gdzie
koalang pozwalał jakoś funkcjonować nawet w warunkach totalnej
inwigilacji. Tutaj widać, że autor książek i autorzy serialu nie mają
żadnych doświadczeń totalitarnych. Tam się ew. pojawiają jakieś mniej
lub bardziej udane przewroty społeczne ale nie "emigracja wewnętrzna"
obywateli.
Nie wiem, czy te książki są w ogóle opowieścią z tezą. Owszem nie
uciekają do prostych odpowiedzi, ale też sądzę, że to raczej
fantastyczna książka przygodowa, której autor ma dość rozumu, by
rozumieć, że świat jest skomplikowanym miejscem i zwykle nawet ci źli
uważają, że tak naprawdę to są dobrzy, a ci dobrzy mogą być naiwni i
czynić zło pomimo dobrych intencji.
Też mam duże wątpliwości, czy docelowo zekranizują faktyczną zawartość
książek, zwłaszcza, że wymagałoby to w przyszłych sezonach sporej zmiany
konwencji i scenografii. Ponadto amerykańska klasa polityczna została
tam przedstawiona w niezbyt korzystnym świetle, a już fakt, że
totalitarne rządy sprawują w silosie ludzie z IT jakoś nie przeszedł
twórcom serialu przez gardło i ekran.
Niemniej mam nadzieję, że coś sensownego z tego jednak wymodzą. Pomimo
zmiany wielu faktów i licznych zmian fabularnych serial pozostaje
niesamowicie wręcz wierny duchowi pierwszej połowy pierwszego tomu.
Gdyby tylko takie zmiany były wprowadzane we współczesnych adaptacjach
filmowych, to nikt by aż tak strasznie nie narzekał. Więc na tle
adaptacji wypatroszających, niniejsza wypada (przynajmniej póki co)
wręcz rewelacyjnie.
Odnośnie natomiast samych książek:
--------------------------------------------------------
Osobiście nie lubię postapo, ale pierwszy tom czytało mi się całkiem
przyjemnie i to pomimo częściowej znajomości fabuły i pewnego konfliktu
filmowej i książkowej wizji.
Drugi tom wyraźnie słabszy, pokazuje genezę i budowę silosów, co samo w
sobie uważam za kardynalny błąd, bo właśnie w odkrywaniu tajemnic świata
tkwiła tu siła. Ale jest też znacznie słabszy sam w sobie, jego fabuła,
klimat itp.
Trzeci tom powraca do świata postapo i jest lepszy niż drugi ale słabszy
niż pierwszy. Niemniej przeczytałam bez bólu mimo nielubienia postapo.
p.s. W książkach też pojawia się jedna technogłupota - krótkofalówki
działają tam przez dziesiątki metrów wody lub gruntu.
Z początku wydaje się również, iż autor nigdy nie słyszał o efekcie
kesonownym, ale w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że ma on sensowne
wytłumaczenie jego niewystąpienia zgodne z logiką i techniką
przedstawionego świata.
Ogólnie da się to przeczytać.
--
Freja Draco
Szkarłatnych karłów taniec dogasa
Scena płonie świtem
A ja - z oczu zmywam sen