Ważniejsze było czego wymagał konkretny sprzedawca. Jak to w PRLu. I kto
personalnie był tym sprzedawcą :-)
> Tylko wlasnie nie pamietam - od któregos roku uwolnili, czy Trop
> uwolnili, a moze 100mW było granicą?
Trop może nigdy nie potrzebował zezwolenia, ale on miał się nijak do 100
mW. Mam wrażenie, że granica była niżej. Poza tym, jakby to było 100 mW,
to przecież zrobiliby (nawet jeśli nie Warel) 99 mW, jak z silnikami
samochodowymi.
> Ale wydaje mi się, ze wczesniej. I jak widac - wczesniej, ale Trop.
> A moze i kilka innych, w koncu 100mW to nieduzo.
To wcale nie jest tak niedużo. Poza tym kwestia anteny - z takimi mocami
były prowadzone łączności międzykontynentalne. 100 mW w PRL bez
zezwolenia? Akurat.
>> Nadawanie bez modulacji <= 25 mA (z baterii 6F22, znanej z ekstremalnie
>> małej pojemności i obciążalności). Klasa A. BF(P)214.
>
> 25mA*9V=225mW zasilania.
> Iile z tego w antene?
-999 dBm :-)
Piszą że to było max 300 m w idealnych warunkach (widoczność optyczna,
strefa Fresnela, wilgotność UV temperatura siła wiatru natężenie pola
radiestezyjnego), a w praktyce wielokrotnie mniej. Mam wrażenie, że
w końcówce PRL pojawiły się telefony bezprzewodowe, teoretycznie
nielegalne, i też z nimi nie walczono jakoś specjalnie.
Na 100 mW bez problemu można rozmawiać w odległości kilometrów
(w szczególności przy widoczności optycznej, np. w górach). Oczywiście
kwestia także czułości, jasne jest raczej, że tamten Trop to nie był
rekord świata (przynajmniej pozytywny). I jeszcze ta bateria.
> W sklepach to raczej Tukany, Echo.
Tukany i Echo były typowo na 27,12. Inne radia były na niepubliczne
częstotliwości, zwykle większe i np. z dużo korzystniejszym
(narrow band oczywiście) FM.
--
Krzysztof Hałasa