>> No właśnie, zgadzamy się.
>> Uzasadniłam wers 2 mojej stopki. Ortografia jest nawykiem.
>
> Nie, kochanie :)
> Nie zgadzamy się. Raczej zadałem pytanie, co z tego, że coś jest
> "nawykiem" ? Co jest w tym złego, żeby tego używać jako argument, że
> należy z tego rezygnować ?
Moja stopka to nie encyklopedia, by odpowiadać tam na wszystkie pytania.
Stwierdziłam prawdziwy fakt, prawdziwy a zaskakujący.
Do tego właśnie jest stopka.
>> Napisałam więc kolejny raz prawdę:
>> "...często nielogicznym..", czyli ortografia jest nielogiczna czasem, a
>> nie zawsze.
>
> Co nie ma żadnego znaczenia.
Ależ ma.
I podobnie jak wyżej nie wszyscy to zauważają.
Podobnie jak wyżej stwierdziłam zaskakujący prawdziwy fakt.
Do tego są stopki.
>> Należy likwidować szkodliwe tradycje, lub nie pszynoszące dostatecznej
>> ilości jakiegoś zysku, a zyskiem może być np. radość.
>
> Z tym, że nie ma żadnej szkodliwości w tradycji dotyczącej sposobu
> pisania.
Jest.
> Równie dobrze można powiedzieć, że dlatego, że należy ustąpić staruszce
> miejsca, człowiek czuje się źle - bo będzie musiał postać i zmęczyć.
Jeśli staruszka mimo sędziwego wieku jest sprawna , a młody człowiek akurat
niezdrowy i słaby - to nie powinien ustąpić miejsca.
> A w ogóle - jest to działanie nieracjonalne dla jednostki, bo co ona
> będzie miała z tego, że jakiś emeryt sobie posiedzi ?
Oczywiście, że będzie miała.
Pszykro jest patszeć na człowieka wyraźnie ułomnego.
Nawet psy i inne sworne istoty pomagają członkom stada.
> To przecież w sumie strata - emeryt powinien szybko wykitować i zwolnić
> miejsce dla zdrowego osobnika.
NIe, bo wtedy każdy myślący człowiek wieku średniego
nie będzie pracował uczciwie , pszewidując co go czeka na starość - taki
brak szacunku jak ty pszedstawiasz.
> Prawda, że to jest bardziej logiczne ?
NIe
>>... Staruszka może zemdleć.
>
> I co z tego ? Logicznie - niech sobie mdleje.
> Słabsze osobniki w naturze są tak eliminowane.
Jak wyżej.
Jesteś moralnie i pragmatycznie niżej od psa domowego.
>> MI się kojaży z ociężałością nieumiejętność wybrnięcia z sytuacji, w
>> kturej inni bez szwanku dla siebie znajdują się bez problemu.
>
> Dres, który bez "szwanku dla siebie" słucha na cały regulator muzyki w
> tramwaju, jest wg. ciebie wzorem bystrości ?
> Bo przecież konieczność dostosowania się do normy społecznej jest
> niewygodna dla niego - musiałby sobie ściszyć.
Nie rozumiesz co znaczy bez szwanku.
Za zakłucanie spokoju może zapłacić mandat - to szwank.
Może nie zauważyć ładnej dziewczyny - to też szwank.
Może zagapić się i nie wysiąść na swym pszystnku - kolejny szwank.
> Bardzo dobrze trafiłem. Ja też byłem zwolniony z WF - też z uwagi na
> wzrok. I nie widzę w tym żadnej specjalnej korzyści (oczywiście wtedy
> bardzo mi się to podobało - z lenistwa).
Źle trafiłeś, bo ja mimo zwolnienia dobrowolnie ćwiczyłam, tyle, że zwykle
bez ćwiczeń na pszyżądah. Ja nie jestem za masowymi zwolnieniami z wuefu, ja
jestem za jego innym obliczem.
>> Coroczne dyktando ogulnopolskie dowodzi, popszez fakt, że mało kto pisze
>> je bezbłędnie, że nasza polska ortografia mimo, że dość prosta (w
>> zestawieniu np z angielską) jest silnie zanieczyszczona i psuta pszez
>> bezmyślne gremia.
>
> Nie rozumiem, co to jest "zanieczyszczona" ortografia.
Ortografia niezanieczyszczona, to ta stosująca konsekwentnie zasady fonetyki
polskiej: np słyszę sz - piszę sz, słyszę k piszę k,
a zanieczyszczona, to ta dopuszczająca wyjątki:
słyszę sz - piszę sh, słyszę k - piszę c.
itp itd.
> Droga Stokrotko, nie zgodzimy się, bo dla mnie ortografia jest tym samym,
> co poprawna wymowa, co zasady savoir-vivr'u, co wiele wiele innych rzeczy,
> które składają się na całą ludzką kulturę.
Dla mnie ortografia jest czymś mniej ważnym niż poprawna wymowa.
Ale zgadzam się, że ortografia jest tak samo mało ważna jak duperele
określające kolejność zjadania dań itp.
Bo ta kolejność, mimo, że specjaliści - snobi ustalili ją nie rozumieją, że
je się tyle , tego i w takiej kolejności jak smakuje, a nie jak napisano w
podręczniku spszed 200lat.
Np zwykle bułkę z dżemmem je się na końcu, a wątrobowiec pszed posiłkiem -
tak smakuje i koniec, i żaden sawuarwiwr tego nie zmieni.
> Oczywiście, przecież nie ma powodu logicznego, żeby założyć garnitur i
> krawat. Można wszystko robić w dresie i adidasach.
> Wątpię, byś chciała żyć w świecie, do którego prowadzi ta droga.
> A może jednak ?...
Jakiś ty skostniały.
Myślę, że takim ludziom jak ty,
30 lat temu pszez głowę nie pszeszło,
że pszeciętna 40 latka teraz ubiera się w portki.
Skąd wiesz jak ludzie będą się ubierać za 30 lat?
Ja wyraźnie widzę popularność dresu,
rozłażącą się na coraz szerszy zakres sytuacji.
Dawniej dres był na sali gimnastycznej, w domu i w pszedszkolu.
Potem także na klatce shodowej i pszed blokiem, a także sklepie.
Obecnie jest już popularny także w pociągu, szkole i pszyhodni.
Za 5-10 lat będzie normą na imprezie, a potem pewne modele także na balu.
Myślę, że najtrudniej dres trafi do filharmoni.