Moze.
> do ogrzewania? A może nikt nic nie wrzucał, tylko któryś z żołnierzy
> bawił się granatem, który zawinął na zajęciach. Nie pisz, że to
> niemożliwe. Ciekawe jak stwierdzili, że ktoś go wrzucił?
Siedział obok, trzymal sie za głowę i mamrotał "co ja zrobiłem" ?
Choc równie dobrze plotka mogła pójsc, nikt nie potwierdził, a plotka
sie rozeszła.
Ale nawet jakby dementowali, to kto uwierzy :-)
> Jak my rzucaliśmy granatem, to instruktor stal z tyłu. Rzucaliśmy na
> komendę, ale chyba drużyną (na pewno w kilku). No i instruktor
> przytomnie liczył wybuchy. Było o jeden mniej, niż rzuconych granatów.
> Zanim wezwał saperów (bo mógł niewybuch gdzieś leżeć) znalazł ten
> brakujący w kieszeni jednego z kolegów.
Ale tak prawdziwym? Zaczepnym, obronnym, hukowym?
>> Czy nie takie rzeczy po pijaku sie robiło?
> Wszędzie się zdarzają wypadki.
W ruskiej armii chyba więcej :-)
J.